Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rodzicielstwo może być łatwiejsze. O dzieciach i wychowaniu bez presji - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,90

Rodzicielstwo może być łatwiejsze. O dzieciach i wychowaniu bez presji - ebook

Podobno wychowanie dzieci mamy we krwi, więc skąd to uczucie przytłoczenia, paniczne szukanie wiedzy w internecie czy pragnienie bycia rodzicem idealnym? Dlaczego polscy rodzice są w czołówce najbardziej wypalonych rodzicielstwem?

Zdecydowanie za bardzo oddaliliśmy się od swojej intuicji i zamiast podążać za nią oraz sygnałami płynącymi od naszych dzieci, kierujemy się tym, co mówią nam inni. Dlatego często wpadamy w pułapkę presji, napięcia i nerwów.

Autorka (psycholog, coach i mama) z czułością i wielką empatią pokazuje, jak czerpać radość z rodzicielstwa i jak pracować z własnymi przekonaniami czy powielanymi schematami.

Wyjaśnia, co kryje się pod powierzchnią dziecięcych emocji i zachowań oraz jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Obala wciąż obecne i mocno krzywdzące mity oraz przekonania dotyczące bycia rodzicem, zdejmując ciężar, który na swoich barkach niosą każdego dnia matki i ojcowie. Dlatego lektura tej książki przynosi uczucie ulgi i lekkości.

Kategoria: Zdrowie i uroda
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8357-092-1
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Ta książka była moim marzeniem od 2017 roku. Już na początku swoich działań, w ramach stworzonej przeze mnie inicjatywy „Pomogę Ci Mamo”, wiedziałam, że chcę ją napisać i że kiedyś ją napiszę. Nie wiedziałam tylko kiedy.

Lata mijały. Nie było dnia bez pytania od moich obserwatorów w mediach społecznościowych: Kiedy książka? Odpowiadałam tylko: Będzie. No i jest. Trzymasz ją właśnie w rękach.

Dlaczego dopiero dziś? Głęboko wierzę, że wszystko dzieje się w momencie, w którym ma się dziać. Nie wcześniej, nie później, tylko właśnie wtedy. Fakt, że napisałam ten poradnik dopiero po ponad pięciu latach, ma sens. Przez ten czas zdobywałam nieprawdopodobnie cenną wiedzę oraz doświadczenie. I dziś czuję, że to jest dokładnie to, co chciałam dać od siebie wszystkim rodzicom.

Z pewnością ważną rolę odgrywa tutaj również fakt, iż wcześniej nie miałam czasu na pisanie książki. Jak to możliwe? Po prostu angażowałam się w tyle różnych projektów, że na ten nie było już przestrzeni. Kiedy w listopadzie 2022 zweryfikowałam swoje zawodowe plany, założenia i priorytety, kiedy zaczęłam odrzucać niektóre propozycje, wreszcie udało mi się zrobić miejsce w kalendarzu. I nie musiałam długo czekać. Odpowiedź od życia na moje działania i decyzje przyszła niezwykle szybko! W ciągu tygodnia otrzymałam mail o chęci wydania mojej autorskiej książki. Byłam w szoku! Dostałam wówczas niezwykle mocne potwierdzenie tego, do czego doszłam w trakcie ostatnich, dość intensywnych miesięcy mojej pracy w obszarze rozwoju osobistego.

Zalała mnie fala radości. Wspólnie z wydawnictwem zaczęliśmy omawiać treść książki, format, a także dopełniać formalności związane z naszą współpracą. Poprosiłam jednak o modyfikację dwóch punktów w umowie, co spowodowało, że moment jej podpisania odwlókł się o jakieś dwa tygodnie. W tym czasie zadziała się rzecz dla mnie nieprawdopodobna. Otóż na dzień przed ostateczną akceptacją dokumentów dostałam kolejny mail… Była to wiadomość od innego wydawnictwa z propozycją i ogromną chęcią wydania mojej autorskiej książki… Niewiarygodne, prawda? Tak, to się naprawdę wydarzyło! Nie mogłam w to uwierzyć, bo przez ponad pięć lat była cisza. A kiedy podjęłam odpowiednie decyzje i miałam w sobie wewnętrzną zgodę, życie zaproponowało mi więcej, niż się spodziewałam.

Co zrobiłam dalej? Wydawać by się mogło, że decyzja była prosta. To drugie wydawnictwo się spóźniło i musiałam odmówić. Zaproponowali mi jednak taki temat, że czułam, jak moje serce rozpada się na kawałki. Był dokładnie taki, o jakim marzyłam… Właśnie tak od początku widziałam swoją pierwszą książkę oczyma wyobraźni. Z ogromnym smutkiem odpisałam, że spóźnili się dosłownie kilkanaście dni.

Pamiętam, że po wysłaniu tego maila jechałam na spotkanie. W pewnym momencie stałam na światłach i odsłuchiwałam wiadomość głosową od mojego bardzo dobrego znajomego, który wiedział o wszystkim. Powiedział wtedy: Domi, zatrzymaj się i zadaj sobie pytanie o to, którą książkę chciałabyś napisać, ALE poszukaj odpowiedzi nie w głowie, lecz w sercu… Zrobiłam tak, jak mówił. Odpowiedź przyszła z prędkością światła! Tu nie było nad czym dywagować. Zrozumiałam, że czas, w którym pierwsze wydawnictwo modyfikowało punkty w umowie, był po to, aby zdążyła przyjść do mnie druga propozycja. Propozycja, którą czułam sercem. I którą ostatecznie wybrałam.

Dzielę się z Tobą tą historią, ponieważ chciałabym, aby ta książka była dla Ciebie inspiracją już od pierwszych stron. Bo to nie będzie książka tylko o dzieciach i o ich wychowywaniu. W Rodzicielstwo może być łatwiejsze odniosę się do wielu codziennych obszarów, które składają się na to, jakim jesteś człowiekiem, a tym samym – jakim jesteś rodzicem.

Jeśli masz plany i marzenia, których od dłuższego czasu nie możesz zrealizować, to zachęcam Cię, abyś przyjrzał(a) się, czy w Twoim życiu jest na nie miejsce. Być może potrzebujesz zweryfikować swoje codzienne zajęcia, to, co Cię pochłania, czym wypełniasz swój czas i życiową przestrzeń. Czasami trzeba coś pożegnać, aby powitać nowe. Nie da się robić wszystkiego naraz. Poza tym, czy dokładanie kolejnych elementów nie powoduje – tak dobrze znanej rodzicom – narastającej frustracji i poczucia niewyrabiania się?

Te życiowe projekty możemy porównać do ubrań. Jeśli chcemy kupić i powiesić w szafie nowe, należy zrobić porządek ze starymi i prawdopodobnie części się pozbyć. Dokładając jedynie kolejne nabytki na półki i wieszaki, zrobimy bałagan, przestaniemy klarownie widzieć to, co w tej szafie mamy, a i żadnych z ubrań nie potraktujemy wyjątkowo, bo będzie ich aż tyle… Dlatego zdecydowanie warto raz na jakiś czas zrobić przegląd tego, co mamy – zarówno w szafie, jak i w życiu.

Historią o początkach tej książki chciałam zwrócić Twoją uwagę na to, z jakiego poziomu podejmujemy większość decyzji. To głowa dominuje. Na co dzień kierujemy się tym, co podpowiada nam nasz umysł. Serce jest niedoceniane, niesłyszane, a bardzo często to właśnie ono wie najlepiej, co dla nas dobre. Decyzje i działania płynące z serca są tymi najpiękniejszymi. Bo są prawdziwe i zgodne z nami samymi. Dlatego kiedy nie wiesz, co robić, zapytaj serca – ono poprowadzi Cię właściwą ścieżką.

O czym jest ta książka?

Z pewnością nie jest pozycją pełną wskazówek, które spowodują u Ciebie wyrzuty sumienia oraz poczucie, że jako rodzic jesteś do niczego, bo nie podążasz za tym, jak w dzisiejszych czasach „należy” wychowywać dzieci.

Moim zamysłem było, aby krok po kroku, strona po stronie, rozdział po rozdziale, wyjmować razem z Tobą kolejny ciężki kamień, który dźwigasz w swoim życiowym bagażu, i wyrzucać go jak najdalej.

Moim zamysłem było pokazanie Ci, że już dziś jesteś najlepszym rodzicem pod słońcem, a to, że możesz coś jeszcze zmienić, nie oznacza, że do tej pory wszystko robiłaś/robiłeś źle.

Moim zamysłem nie było wytykanie Ci błędów, a pokazanie, jak możesz je wykorzystać, by stać się jeszcze lepszym rodzicem dla swojej pociechy. Bo przecież zawsze można być jeszcze lepszym.

Moim zamysłem było pootwieranie wielu okien i drzwi wokół Ciebie, dzięki czemu więcej zobaczysz i Twoje rodzicielstwo stanie się łatwiejsze. Bo może takie być.

Moim zamysłem było pokazanie Ci wielu różnych perspektyw patrzenia na dzieci i ich wychowywanie, a przede wszystkim patrzenia na swoje życie.

Moim zamysłem było nakierowanie Cię na działanie zgodne z tym, co czujesz, a nie zgodne z tym, jak „trzeba”.

Moim zamysłem było pokazanie Ci, kim tak naprawdę dzisiaj jesteś i jak możesz wyswobodzić się z tego, co odbiera Ci wolność, radość i spełnienie.

Moim zamysłem było stopniowe uwalnianie Cię od dotychczasowych przekonań, schematów i wierzeń.

Moim zamysłem było sprawienie, żebyś był(a) dla siebie łagodniejszy/łagodniejsza i traktował(a) siebie z miłością, bo wtedy tak samo będziesz traktować swoje dziecko i innych ludzi wokół siebie.

Moim zamysłem było wzmocnienie Twoich rodzicielskich skrzydeł, których moc jest potężna, ale została przez wiele czynników, osób i zdarzeń osłabiona.

Chcę, żebyś wiedział(a), że zawsze będę stała po Twojej stronie, bo w Ciebie wierzę. Wierzę w Twoją wartość, mądrość, dobro. I wiem, że każdego dnia dajesz z siebie wszystko, by Twoje dziecko było szczęśliwe. By czuło się widziane i słyszane. By czuło się ważne i akceptowane. By czuło się kochane.

Tę książkę pisałam z poziomu serca, dlatego mam nadzieję, że trafi tam, gdzie ma trafić.

Życzę Ci nad wyraz przyjemnej i wzmacniającej lektury!

Dominika1. Czy przeszłość to naprawdę zamknięty rozdział?

Zanim przejdę do tego, jak wygląda obecnie proces wychowywania dzieci i z czym jako rodzice mierzymy się na co dzień, muszę zrobić z Tobą krok do przeszłości. Przeszłość to coś, co jest za nami i teoretycznie pozostaje bez wpływu na teraźniejszość, nie mówiąc o przyszłości. Ale czy na pewno? No właśnie niekoniecznie. Dlaczego? Bo to przecież ta przeszłość spowodowała, że dzisiaj jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. I jeśli chcielibyśmy być inni, to nie wystarczy, że tak sobie zdecydujemy – i jutro nastąpi diametralna przemiana. Podobnie rzecz ma się w obszarze wychowywania naszych pociech. Nawet jeżeli nie podobało nam się to, jak wychowywali nas rodzice, nie wystarczy, że w przypadku swoich dzieci zrobimy coś po swojemu – i wszystko będzie w porządku.

Rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Brakuje nam pełnej świadomości tego, że jako rodzice przenosimy na nasze pociechy naszą przeszłość – problemy z dziecięcych lat, konflikty z rodzicami, kompleksy, lęki, niespełnione marzenia. Mamy za dużo niepodomykanych spraw i niepoukładanych relacji. A to, w jaki sposób postrzegamy własne dzieciństwo i doświadczenia z nim związane, w dużym stopniu decyduje o tym, jak wychowujemy swoje dzieci oraz jaki styl przywiązania z nimi tworzymy. Bardzo często nie bierzemy tego aspektu w ogóle pod uwagę, sądząc, że dzieciństwo już było, minęło, a ważne jest tylko to, co tu i teraz. Tak, to jest ważne, powiedziałabym nawet, że najważniejsze, ale to przeszłość nas ukształtowała. Znaczenie ma wszystko, co do tej pory przeżyliśmy, i wszystkie osoby, które na swojej drodze spotkaliśmy. Od samego początku, od pierwszego dnia życia.

Możesz pomyśleć, że przecież dzieci są za małe, żeby pamiętać szczegóły z okresu, kiedy je wychowywano… Znam to. Wiele osób dorosłych uważa, że z dzieciństwa nic się nie pamięta. Argumentują to tym, że sami nie potrafią sobie wielu rzeczy przypomnieć. Sęk w tym, że nie musimy sobie tych szczegółów przypominać, ażeby miały one wpływ na to, jacy jesteśmy i jak się zachowujemy w stosunku do innych ludzi. Sposób skonstruowania i funkcjonowania naszego mózgu pozwala na zapisywanie naszych wspomnień, emocji czy wydarzeń nawet bez udziału świadomości. Jest za to odpowiedzialna pamięć ukryta, obecna w nas już od chwili naszych narodzin, a my nawet nie musimy mieć świadomego udziału w procesach jej kodowania. Co więcej, charakteryzuje się ona tym, że kiedy uzyskujemy do niej dostęp, nie mamy wrażenia, jakbyśmy cokolwiek sobie przypominali.

Dzieciństwo jako punkt wyjścia

Jeśli jako dzieci coś przeżywaliśmy, z czymś sobie nie radziliśmy, a nasi rodzice nie potrafili nam w tym pomóc, to te wewnętrzne przeżycia i zranienia zaczną ujawniać się w późniejszych etapach naszego życia. Może być to na przykład gniew lub frustracja w stosunku do najbliższych nam osób, do dziecka albo do życiowego partnera, którego będziemy za to wszystko nieświadomie obwiniać. Bardzo często oczekujemy właśnie od najbliższych zaspokajania naszych niezaspokojonych w dzieciństwie potrzeb i pragnień, co jest z góry skazane na niepowodzenie, bo oni nie mają takiej mocy. Osoba, z którą tworzysz swoją codzienność, nie jest ani Twoim rodzicem, ani Twoim terapeutą. Przyjrzyj się swoim oczekiwaniom wobec niej, bo często jest tam sporo naszych własnych obciążeń, którymi w pewnym momencie obarczamy drugą osobę. Zweryfikuj to, czego tak naprawdę chcesz od swojej partnerki/partnera, aby nie stać się ofiarą swoich oczekiwań, ponieważ są one największym źródłem rozczarowań w życiu. Rolą drugiego człowieka nie jest wypełnianie naszych deficytów z przeszłości. To sprawa między Tobą – osobą dorosłą, a Tobą – małym dzieckiem. To właśnie w tej relacji trzeba to uzdrowić, co w konsekwencji pozwoli na budowanie dojrzałego związku partnerskiego, opartego na fundamentach miłości i obfitości, a nie na braku.

Niedawno miałam konsultację z pewną mamą, cudowną kobietą. Po kilkudziesięciu minutach rozmowy z moich notatek wyłonił się pewien schemat jej działania. Okazało się, że niemal każdego dnia wikłała się ona w sytuacje (zarówno ze swoimi dziećmi, mężem, jak i teściami), w których bardzo walczyła o to, by jej zdanie było na wierzchu. Niejednokrotnie kończyło się na złości oraz krzyku, za pomocą którego chciała jeszcze mocniej wyrazić i podkreślić swoją potrzebę bycia usłyszaną. W końcu. Kiedy zapytałam ją, jak było w przeszłości, czy rodzice brali jej zdanie pod uwagę, słuchali jej, rozmawiali z nią – pojawiły się łzy. Już wtedy wiedziała, do czego dążę. I myślę, że Ty, drogi czytelniku, też już wiesz…

Różne codzienne sytuacje mogą automatycznie uruchamiać nam jakiś program, zakodowane przekonanie lub emocję. Coś, co w ogóle nie jest związane z obecnym zdarzeniem czy osobą. Po prostu zostało to w nas kiedyś zapisane i będzie wracało w podobnych momentach. Dlatego musimy rozpoznać faktyczne źródło tych uczuć i świadomie się tym zaopiekować – w odpowiedni, nieraniący innych sposób. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: Dlaczego tak czuję i tak się zachowuję? Skąd się to wzięło i o co mi tak naprawdę chodzi? Przepracowanie i poukładanie sobie tego daje niesamowite ukojenie i wewnętrzny spokój. Jesteśmy wówczas zaskoczeni, jak wiele widzimy i rozumiemy, również zależności typu: nasi rodzice i ich zachowania versus my i nasze zachowania w stosunku do własnych pociech.

Może to być dość niepokojące dla osób, które nie miały łatwo w początkowym okresie swojego życia. W takich sytuacjach pojawia się stres przed powtórzeniem błędów naszych rodziców oraz przed przeniesieniem pewnych schematów działania na nasze pociechy, a także inne osoby, z którymi tworzymy swoją codzienność. I te obawy są całkowicie zrozumiałe, ponieważ chcemy zbudować najpiękniejszą i najbardziej wartościową relację z własnym dzieckiem. Chcę Cię uspokoić – nie wszystko jest przesądzone. Przeszłość to nie wyrok. O naszym życiu decyduje nie to, co nam się przydarza. Decyduje o nim to, co zrobimy z tym, co nam się przydarza.

Kiedyś usłyszałam takie zdanie: Nie masz wpływu na to, jakie karty dostaniesz od życia, ale masz wpływ na to, jak rozegrasz partię. Świetne, prawda? A przede wszystkim prawdziwe. Dlatego chcę Ci powiedzieć, że Twoje dzieciństwo niczego nie przekreśla, wręcz przeciwnie – może stać się Twoim zasobem, bo tam, gdzie Twoje największe zranienie, tam ukryty jest Twój największy skarb.

Jak to rozumieć? Otóż uważam, że wczesne lata naszego życia przygotowują nas na wyzwania, jakie będziemy napotykać na swojej drodze w dorosłości. To może być trudna do przyjęcia perspektywa dla osób, które doświadczyły wielu zranień i bólu w okresie bycia dzieckiem. Mogą one nie widzieć sensu swojego cierpienia, ale prawda jest taka, że to właśnie wiele z tych zdarzeń jest dla nas najsilniejszą motywacją do działania, zmiany oraz rozwoju. Pokażę Ci to na swoim przykładzie. Gdybym nie miała takiego dzieciństwa, jakie miałam, najprawdopodobniej:

nie podjęłabym decyzji o terapii ani nie wykonałabym żadnego kroku w kierunku pracy z wieloma specjalistami w kolejnych latach,

nie wybrałabym psychologii jako wiodącego kierunku w moim życiu, a w konsekwencji pewnie nie obrałabym ścieżki zawodowej, którą kroczę dzisiaj,

nie próbowałabym dowiedzieć się, dlaczego to dzieciństwo nie było bardziej kolorowe, co w efekcie nie doprowadziłoby mnie do tylu odkryć w trakcie zgłębiania wiedzy w tym temacie,

nie zafascynowałby mnie aż tak bardzo obszar rozwoju i wychowywania dzieci oraz bycia rodzicem,

nie miałabym tylu impulsów do tak regularnej i intensywnej pracy w obszarze rozwoju osobistego, w ramach którego zaopiekowałam się odpowiednio swoimi zranieniami, deficytami, bólem, żalem, niezaspokojonymi od lat potrzebami.

Dzięki mojemu dzieciństwu pomagam dziś dziesiątkom, jeśli nie setkom tysięcy rodziców na całym świecie. Dzięki mojej wytrwałej pracy, codziennie poszerzanej wiedzy oraz regularnie zdobywanym doświadczeniom sprawiam, że życie wielu rodzin staje się łatwiejsze. Że zmienia się sposób patrzenia na dzieci i traktowania ich. Że zmienia się sposób komunikacji dorosły – dziecko. Że w ramach procesu wychowywania budujemy naszym dzieciom nowe, lepsze fundamenty na przyszłość. Bo patrzymy na nie z otwartością, uważnością i szacunkiem. Bo mamy w sobie chęć zrozumienia i wsparcia. Bo w końcu czują się widziane i słyszane…

Tak, to właśnie moje dzieciństwo doprowadziło mnie do punktu, w którym jestem dziś w swoim życiu. Gdyby nie wyglądało ono tak, jak wyglądało, najpewniej nie stworzyłabym inicjatywy „Pomogę Ci Mamo”, a już tym bardziej nie czytałabyś/czytałbyś dzisiaj tej książki.

Za to zdecydowanie mogę podziękować swoim rodzicom, ale i sobie, bo uważam, że droga, którą przeszłam, i to, jakie osiągnęłam efekty, jest potwierdzeniem tego, iż można wszystko. Że nawet mając za sobą wiele lat trudnych, a czasem i traumatycznych doświadczeń, można wyjść na prostą i kreować życie swoich marzeń. Co więcej, nie otrzymując podstawowych elementów w toku wychowania od swoich rodziców, można być naprawdę dobrym rodzicem dla własnych pociech. Jestem na to żywym dowodem.

Wiem, że daję nadzieję wielu osobom, które do tej pory czuły, że nie mają zbyt wielu możliwości wyjścia z ciemności i realizowania swoich pragnień, a także że ich deficyty przekreślają bycie dobrym rodzicem. Nic nie przekreślają! Wręcz przeciwnie – są doskonałym punktem wyjścia do pracy nad sobą i rozkwitania. Zatem do dzieła! Niech kolejne strony tej książki poszerzają Twoją świadomość, otwierają coraz to nowe okna i drzwi, motywują do kolejnych kroków i decyzji oraz wzmacniają Twoje skrzydła, które niosą Cię przez życie.

Kluczem jest samoświadomość

Jeżeli zrozumiemy swoje przeżycia i to, jak one na nas wpłynęły, mamy wówczas szansę przerwać negatywne wzorce relacji rodzinnych, które samoistnie przechodzą z pokolenia na pokolenie. Dlaczego samoistnie? Ponieważ tak działa mózg człowieka: zapisuje wszystkie doświadczenia na kartach, z którymi się rodzimy, i tworzy sieci połączeń komórek nerwowych. I to już w nas zostaje, zgodnie z tym działamy dalej. Za przykład mogą posłużyć nam tutaj sytuacje, w których mówimy naszemu dziecku coś, czego tak bardzo sami nie lubiliśmy słyszeć, kiedy byliśmy mali, lub gdy traktujemy nasze pociechy w sposób, który wydawał nam się niewłaściwy w przypadku naszych rodziców. To są właśnie schematy, te słynne wzorce z dzieciństwa, których niełatwo się pozbyć lub je przełamać.

Kiedy już staniemy się świadomi tego, że nasze dzieciństwo nie pozostaje bez wpływu na nasze maluchy, możemy zacząć działać. Ta praca będzie wymagała od nas dokładnego i głębokiego rachunku sumienia. Jest duża szansa na to, że będziemy musieli zmierzyć się z czymś, od czego zawsze uciekaliśmy, bo tak było po prostu łatwiej. Jeśli natomiast w perspektywie mamy wartościową, pełną zaufania, zrozumienia i poczucia bezpieczeństwa relację z naszym dzieckiem, to nic nie może być większym motywatorem do tego, aby z tą przeszłością jednak się zmierzyć. Oczywiście nie każdy z nas ma bagaż pełen samych trudnych przeżyć. Chodzi o to, że nawet doświadczenia z pozoru bezpieczne i pozytywne będą wymagały od nas zaangażowania w ich zrozumienie i ewentualne przepracowanie. Dlatego dobrze jest, jeśli w całym tym procesie towarzyszy nam ktoś bliski, kto nas zrozumie i wesprze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ten powrót do przeszłości ma również na celu przerwanie emocjonalnej pępowiny, którą często jesteśmy związani z naszymi rodzicami w dorosłym życiu. Jeśli nam się to uda, możemy wówczas zbudować dla naszych dzieci bezpieczne otoczenie, w którym będą się rozwijać, dorastać i zapełniać swój plecak cennymi doświadczeniami oraz wartościowymi relacjami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oczywiście, jak w każdym obszarze, zdania na temat konieczności powrotu do przeszłości są podzielone. Jedni zachęcają, aby zobaczyć, co tam się zadziało, i dzięki temu zmienić szkodliwe schematy. Drudzy twierdzą, że rozgrzebywanie tego, co było, nie ma sensu, bo przecież to już było.

Jak się domyślasz, należę do tej pierwszej grupy, ponieważ zrozumienie motywacji naszych rodziców i dziadków, ich intencji oraz tego, co stało za tym, jak nas traktowali, co do nas mówili, co nam dawali, a czego nie, pomaga zrozumieć to, dlaczego dzisiaj jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.

Sama uczestniczyłam w wielu procesach terapeutycznych, które pozwoliły mi naprawdę sporo odkryć, a następnie zmienić swoje przekonania, a na końcu zachowanie, które przez wiele lat było destrukcyjne dla mnie samej i odbijało się też na osobach, z którymi przebywałam. To, jaka byłam sama dla siebie i jak traktowałam innych, wynikało z mojej przeszłości oraz relacji z rodzicami. Bez dojścia do źródła bardzo trudno byłoby mi zastąpić to nowymi wzorcami myślenia i działania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pamiętaj, że zakopując coś, co jest dla Ciebie trudne, stajesz się tego niewolnikiem. Myślę więc, że warto się uwolnić… a ja z przyjemnością pokażę Ci, jak to zrobić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Twoja rodzicielska moc

To, jaki wpływ na nas ma nasze własne dzieciństwo, jest jedną stroną medalu. Drugą natomiast jest to, jaki wpływ będziemy mieli my na nasze dzieci. Otóż niesamowicie ważny, jeśli nie najważniejszy. Dzieci, rodząc się, nic o sobie nie wiedzą. To rodzice są ich pierwszym i najważniejszym źródłem informacji. Dlatego nieocenione i kluczowe jest to, jak reagujemy na nasze dziecko, jak o nim i do niego mówimy, ponieważ wszystko to, co dzieci słyszą o sobie, biorą za prawdę. Budują przekonania na swój temat na podstawie tego, jak widzą siebie w relacjach z innymi, oraz na podstawie tego, co ich zdaniem czują inni w stosunku do nich. Tak kształtuje się ich samoocena i poczucie własnej wartości. Możemy zatem dość łatwo wyobrazić sobie, jaką moc ma na przykład krytyka – rodzi ona w dziecku przekonanie, że jest ono niedoskonałe, złe, niewarte szacunku ani uwagi. Pamiętajmy, że to, jaki obraz nas samych jest utrwalany w dzieciństwie, będzie podwaliną dorosłego życia.

Musimy zwracać uwagę na nasze słowa. I mam tu na myśli nie tylko słowa wypowiadane bezpośrednio do dziecka, ale również w jego obecności. Często wydaje nam się, że dzieci są czymś zajęte, że nie widzą, że nie słyszą. Nie ma lepszych obserwatorów niż te małe istoty, które wychwytują nawet najmniejszy szelest, głównie wtedy, kiedy najmniej jest nam to na rękę. Są one doskonałymi obserwatorami, lecz dość kiepskimi interpretatorami. Dzieci chłoną wszystko, niezależnie od tego, czy coś jest dobre czy złe, ponieważ najczęściej brak im jeszcze wystarczającej wiedzy w tym temacie oraz odpowiednich umiejętności. Widzimy to po zachowaniach przynoszonych do domu z przedszkola – wśród tych napawających dumą są również te niechciane, podpatrzone od rówieśników w ramach testowania świata.

Czasami ze zdziwieniem obserwujemy, jak nasze pociechy nas naśladują. Nic w tym dziwnego, ponieważ dzieci chcą być takie jak ich rodzice, którzy są dla nich autorytetem i całym światem. Dzieci uczą się poprzez modelowanie, poprzez przykład, a nie wykład. Prędzej zrobią to, co my sami zrobimy, niż to, co im powiemy. To, jak się zachowujemy, jest ważniejsze niż to, co mówimy do dziecka. Podobnie rzecz ma się z emocjami, uczuciami i mimiką twarzy. Da się zauważyć, jak nasza radość, zadowolenie czy szczęście udzielają się naszym dzieciom. Niestety, nieco rzadziej dostrzegamy wzajemne powiązania z trudnymi emocjami, takimi jak złość, frustracja, irytacja. Często chcemy uciszyć nasze płaczące dziecko, krzycząc na nie. Dziwimy się wówczas, że ono się nie uspokaja. A nie uspokaja się, ponieważ jesteśmy zdenerwowani, i dopóki to my, rodzice, nie będziemy źródłem spokoju i opanowania, to nasze dzieci będą dalej chłonęły od nas ten emocjonalny chaos.

W tym miejscu bardzo wyraźnie widać powiązanie naszego dzieciństwa z dzieciństwem naszych dzieci:

my, jako małe istoty, chłonęliśmy emocje i zachowania naszych rodziców

to, czego doświadczyliśmy, ukształtowało nas i zapisało się na karcie naszych wspomnień

(zarówno za sprawą pamięci ukrytej, jak i jawnej)

obecnie działamy zgodnie z tym, co zostało zapisane

nasze dzieci chłoną nas takimi, jacy jesteśmy dzięki naszemu dzieciństwu

Być może to wszystko brzmi dość ponuro, dlatego chcę Cię uspokoić: nasze dzieciństwo jest punktem wyjścia do wychowywania własnych dzieci, jednak kluczowe jest to, co z tym dzieciństwem zrobimy. Przytoczę tutaj słowa Buddy: Bez względu na to, jak trudna jest przeszłość, zawsze możesz zacząć od nowa. Relacje z naszymi dziećmi nie muszą odzwierciedlać relacji z naszymi rodzicami. One są tylko punktem odniesienia. Jeśli nie pasuje nam coś na linii my – nasi rodzice, to świadomą i wytrwałą pracą możemy to zmodyfikować, a później przełożyć na komunikację i budowanie więzi z naszymi pociechami.

Jaki wpływ mają popełniane błędy?

W kontekście wpływu na dorosłość naszych dzieci pojawia się jeszcze kwestia popełnianych błędów. Rodzice często martwią się i mają wyrzuty sumienia, jeśli zdarzy im się zdenerwować czy też krzyknąć na dziecko. Chcę Cię uspokoić – pojedyncze potknięcia nie rzutują na kształt całego dzieciństwa. Najważniejsze są te działania, które się powtarzają. Dzieci zachowają te połączenia nerwowe w mózgu, których będą najczęściej używały i które będą najczęściej uruchamiane pod wpływem różnych sytuacji.

Nie należy zatem za wszelką cenę unikać błędów, ponieważ są one wspaniałą okazją do nauki. Trzeba pracować nad wyciąganiem z nich lekcji. Jeśli każdy błąd będziemy traktować jak porażkę i zaczniemy wątpić w swoje umiejętności, poczujemy się zniechęceni oraz szybko zaczniemy oceniać i krytykować, zarówno siebie, jak i innych. Powstanie wówczas błędne koło: atmosfera zrobi się napięta, wyzwoli się coraz więcej konfliktów i trudnych emocji oraz zaczniemy popełniać kolejne błędy. Bycie rodzicem to najcięższa praca na świecie, ogromnie stresująca i wymagająca, dlatego każdemu z nas czasami zdarzy się zareagować niewłaściwie, impulsywnie. W takiej sytuacji należy wziąć za to odpowiedzialność i po prostu przeprosić swoje dziecko, które dość łatwo wybacza i zapomina nasze drobne potknięcia.

Pamiętaj, że bycia rodzicem trzeba się nauczyć, tak jak i trzeba nauczyć się swojego dziecka. To nie przychodzi ot tak. To jest proces. Dlaczego wymagamy od siebie perfekcji i stanu, w którym wszystko wiemy i umiemy, jeśli nie mieliśmy z tym wcześniej do czynienia? Potrzeba nam więcej łagodności i wyrozumiałości dla samych siebie. Czy maluszki wydostając się z brzucha mamy, od razu biegają? Nie. Potrzeba wielu miesięcy, aby to się zadziało. Ba! Potrzeba naprawdę wielu potknięć i upadków, aby to się zadziało.

Kiedy nasza pociecha uczy się chodzić – czy krytykujemy ją za każdym razem, gdy ląduje pupą na podłodze? Nie. Wspieramy i z uśmiechem zachęcamy do kolejnej próby. Pokazujemy też, jak dumni jesteśmy z podejmowanych przez nią prób. Dlaczego nie traktujemy z podobną czułością samych siebie? Dlaczego nie doceniamy swojego wysiłku, drobnych sukcesów? Dlaczego skupiamy się tylko na niedoskonałościach, równocześnie zapominając, że dzieci nas obserwują i uczą się właśnie takiego podejścia? Nie da się oswoić dziecka z tematem błędów, potknięć i upadków bez własnej akceptacji dla tych aspektów, dlatego przyjrzymy się temu bliżej w kolejnych rozdziałach.

Ciąg dalszy w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: