- W empik go
Rodzina - ebook
Rodzina - ebook
Rodzina Karoliny Dietrich to kontynuacja świetnie przyjętej wielorodzinnej sagi „Grabarz” – skomplikowanej, wielowątkowej historii polskich rodzin poszukujących swojej drogi do szczęścia
Autorka ponownie zabiera nas do mrocznego Gniezna. Wartka akcja sprawia, że z niecierpliwością czekamy na to, co wydarzy się na kolejnej stronie. Poznajemy dalsze losy Kingi, młodej kosmetyczki, i Janusza, osobliwego grabarza, których związek szybko nakręca spiralę śmiertelnych konsekwencji… Bohaterowie po raz kolejny muszą zmierzyć się ze swoimi demonami. Zagubieni w sieci kłamstw, zatracają siebie, rezygnując ze swoich marzeń i zapominając o tym, co naprawdę jest dla nich najważniejsze.
Czy warto walczyć o sławę, pieniądze i seks? Czy warto, w imię zachowania rodzinnego status quo, odbierać komuś prawo do wolności i wyrażania siebie? Z jakim niebezpieczeństwem tym razem będą musieli zmierzyć się bohaterowie? Kto jeszcze będzie musiał zginąć, aby prawda nie wyszła na jaw?
„Rodzina” to niezwykle wciągająca powieść, w której budowane przez autorkę napięcie trzyma czytelnika aż do punktu kulminacyjnego – równie przerażającego, co wiarygodnego. To jedna z tych historii, od której nie będziesz w stanie się oderwać.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66616-21-9 |
Rozmiar pliku: | 499 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Mam nadzieję, że jedziesz tylko do przedszkola po Mikołaja, proszę cię, żebyś nigdzie niepotrzebnie się nie włóczyła.
– Włóczyła? Czy ty siebie słyszysz?
Janusz coraz częściej zwracał się do mnie w taki sposób, że coraz bardziej się od niego odsuwałam. Na początku myślałam, że to przez dodatkowe problemy związane z nadmiarem obowiązków. Drugie dziecko, moja niedyspozycja zaraz po porodzie… Zosia miała płytki i krótki sen. Z Mikołajem było zupełnie inaczej, to dziecko miało cztery lata, a my czasem zapominaliśmy o jego istnieniu, w sensie przenośnym oczywiście. Jako niemowlę dużo jadł i często spał. Kiedy podrósł, zawsze umiał znaleźć sobie zajęcie, wymyślał różne zabawy, był grzeczny, a zarazem kreatywny.
– Wracaj do domu, i tyle.
Janusz wyszedł z pokoju Zosi – trzymając córeczkę na rękach i delikatnie bujając, próbował ukołysać ją do snu. Mała była cwana, ilekroć zasnęła, a Janusz próbował położyć ją do łóżeczka, tylekroć otwierała wielkie niebieskie oczy, a w jej spojrzeniu można było wyczytać zdanie: „Ze mną nie będzie wam tak łatwo”.
Bez żadnej ciętej riposty, gdyż na każdym kroku starałam się wybaczać Januszowi jego despotyczny charakter, chwyciłam za klamkę. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Zlękłam się i cofnęłam o krok. Spojrzałam na Janusza, a on na mnie. Nie spodziewaliśmy się gości. Nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy – jakby się domyślał. Jego mina była zrezygnowana i pokorna. Jakby to nie był mój mąż. Otworzyłam drzwi, a w progu pojawiło się dwóch funkcjonariuszy policji. Wyjęli srebrne odznaki i legitymacje.
– Dzień dobry, starszy aspirant Włodzimierz Walicki i aspirant Mikołaj Wąs. Czy zastaliśmy pana Janusza Kowalskiego?
– Tak, to mój mąż. Proszę wejść, jest w domu.
Wszyscy troje spojrzeliśmy na zaszczutą twarz mojego męża; mnie jego mina zdziwiła najbardziej. Nie zdążyłam poznać go z tej strony. „Gdzie się podział ten Janusz, który jeszcze przed kilkoma miesiącami wyszedłby pewnym krokiem i ochrzanił policjantów za najście?” – pomyślałam.
– Musimy pana zatrzymać i doprowadzić do prokuratury na przesłuchanie. Mam też nakaz przeszukania pańskiego domu.
Policjant o imieniu Włodzimierz popatrzył na mnie i cicho powiedział:
– Przepraszam. (Chyba że chciałam to usłyszeć.)
– Teraz muszę jechać po syna do przedszkola, ale co z córką? Ma dopiero dwa miesiące – wydukałam przez łzy.
– Proszę jechać, poczekamy.
Całą noc przesiedziałam w mojej miętowej kuchni i próbowałam zwizualizować sobie, jak do tego doszło. Dlaczego zatrzymali Janusza i czy wróci… Dzieciaczki spały równym, miarowym snem. Nawet Zosi udało się zasnąć, spała już czwartą godzinę bez pokwękiwania, na które automatycznie reagowałam. To była chyba pierwsza noc od jej narodzin, jaką udało jej się przespać. Tylko ja wiedziałam, że tak prędko nie zasnę. „Michalina, czy może coś gorszego? A jest coś gorszego? Jak to było?”
* * *