Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Romans nad jeziorem Como - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 października 2023
Ebook
35,90 zł
Audiobook
44,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Romans nad jeziorem Como - ebook

Kiedy Ania dostaje propozycję prowadzenia klimatycznego pensjonatu nad jeziorem Como, uznaje, że to świetna okazja, żeby zająć się pracą i zapomnieć o tym, co wydarzyło się na jej ślubie. Podczas przyjęcia weselnego zamiast życzeń od gości wyemitowany został seks pana młodego ze świadkową. Ania chciała się zapaść pod ziemię. Po kilku godzinach małżeństwa już wiedziała, że będzie musiała się rozwieść.
Bez wahania przyjmuje zaproszenie do Włoch. Wkrótce po przyjeździe poznaje zabójczo przystojnego Alessandro, dla którego szybko traci głowę. Jednak mężczyzna bawi się jej uczuciami. Raz sprawia wrażenie zainteresowanego nią, a następnego dnia udaje, że jej nie zna. Kiedy Ania ma już wracać do Polski, poznaje sekret Alessandra i… postanawia zostać.
CZY ODDANIE SERCA PRZYSTOJNEMU WŁOCHOWI OKAŻE SIĘ DOBRĄ DECYZJĄ?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67859-66-0
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Roz­dział 1

Jak to nie sprzeda mi pan bi­letu? – Ania po­woli za­czy­nała tra­cić kon­trolę nad swo­imi emo­cjami. – Prze­cież do za­mknię­cia kas zo­stało jesz­cze pięć mi­nut. Po­trze­buję do­stać się nad je­zioro Como. – Mocno ge­sty­ku­lo­wała, wspie­ra­jąc tym sa­mym swój ła­many wło­ski.

– Bar­dzo mi przy­kro, ale nie było już żad­nych klien­tów, więc za­mkną­łem kasy dzie­sięć mi­nut temu. Nic z tym nie zro­bię. – Wy­soki bru­net o ty­powo wło­skiej uro­dzie wy­po­wia­dał te zda­nia ze sto­ic­kim spo­ko­jem, pa­trząc dziew­czy­nie głę­boko w oczy.

– Prze­cież to tylko i wy­łącz­nie pana do­bra wola. Ostat­nia ko­lejka od­jeż­dża pięć mi­nut po pół­nocy. Przez pana tu­taj utknę. – Ania nie pod­da­wała się i nie­malże za­częła krzy­czeć.

Włoch tylko się uśmiech­nął, uwy­dat­nia­jąc do­łeczki w po­licz­kach, po­kry­tych kil­ku­dnio­wym gę­stym za­ro­stem, i wzru­szył ra­mio­nami na znak bez­rad­no­ści.

– Bar­dzo pana pro­szę. – Do jej oczu na­pły­nęły łzy. – Je­den bi­let...

Nie­stety Włoch był nie­ugięty. Bez słowa za­jął się pod­li­cza­niem pie­nię­dzy z kasy, ab­so­lut­nie igno­ru­jąc Anię.

– Pa­lant – burk­nęła pod no­sem w swoim oj­czy­stym ję­zyku. – Ech, a Be­cia mó­wiła, że Włosi są tacy przy­stojni i mili. Przy­stojni może i tak, ale zło­śliwi jak cho­lera.

Męż­czy­zna pod­niósł głowę i uśmiech­nął się do niej, szcze­rząc prze­piękne zęby.

Lot­ni­sko było nie­malże opu­sto­szałe. Sa­mo­lot Ani wy­lą­do­wał dwa­dzie­ścia mi­nut przed pół­nocą i nie miał pra­wie pa­sa­że­rów. Mo­men­tami czuła się jak pod­czas ja­kie­goś hor­roru, bra­ko­wało tylko ban­dyty bie­ga­ją­cego z no­żem, który wy­rwałby jej to­rebkę z je­dy­nymi pie­niędzmi, ja­kie miała. Reszt­kami sił opa­dła na ła­weczkę opie­ra­jącą się o ścianę.

– Wszystko miało być tak pięk­nie, a wy­szło jak za­wsze. Na­wet Como mnie od­rzuca. – Ania za­kryła swoją twarz dłońmi i po­wstrzy­my­wała się od wy­bu­chu pła­czu.

Ist­niały jesz­cze dwie opcje do­tar­cia do Rosa dei Venti, ma­łego pen­sjo­natu znaj­du­ją­cego się na wzgó­rzu je­ziora Como. Tak­sówka lub wy­na­ję­cie auta.

Ania drugi raz po­de­szła do kasy bi­le­to­wej, bo – jak się oka­zało – ten sam przy­stojny, ale jakże mało em­pa­tyczny Włoch za­równo sprze­da­wał bi­lety na ko­lejkę, jak i wy­naj­mo­wał auta.

– Ykhm – chrząk­nęła, chcąc przy­cią­gnąć wzrok Wło­cha. – W ta­kim ra­zie chcia­ła­bym wy­na­jąć auto na dobę.

– Nie­stety wy­po­ży­czamy auta na mi­ni­mum dwie doby – od­parł męż­czy­zna.

Za­go­to­wało się w niej. Po­wstrzy­my­wała się od wy­bu­chu zło­ści.

Im dłu­żej stała na­prze­ciwko niego i pró­bo­wała okieł­znać emo­cje, tym bar­dziej do­strze­gała, jaki jest przy­stojny. Miał czarne lekko krę­cone włosy, ide­alny pro­sty nos, za­dbany za­rost i ja­sno­zie­lone oczy. Ko­lor oczu i wzrost (ja­kieś sto dzie­więć­dzie­siąt cen­ty­me­trów) su­ge­ro­wały, że nie jest rdzen­nym Wło­chem.

Wes­tchnęła z re­zy­gna­cją.

– Do­brze, to po­pro­szę na dwie doby.

– Bar­dzo mi przy­kro, ale wy­na­jem aut za­koń­czył się pięt­na­ście mi­nut temu.

– Słu­cham? Nie wie­rzę... Kurwa! – Aż prze­klęła.

– Wy­na­jem aut za­koń­czył się pięt­na­ście mi­nut temu. – Męż­czy­zna od nie­chce­nia po­wtó­rzył zda­nie.

– Zro­zu­mia­łam, ale to, co pan te­raz robi, to kpina! Prócz pana tu ni­kogo nie ma, jest pan zwy­kłym, zgorzk­nia­łym, zło­śli­wym „fiu­tem”. – Oczy­wi­ście słowo „fiut” wy­po­wie­działa w ję­zyku pol­skim.

– Wiem, co ozna­cza słowo „fiut” – burk­nął Włoch.

Twarz Ani po­kryła się pur­purą. Po­sta­no­wiła, że do końca bę­dzie uda­wać twardą.

– Tak? A niby co? – Wle­piła w niego swoje duże oczy, ozdo­bione gę­stymi rzę­sami.

– My­śli pani, że mało Po­la­ków prze­wija się przez to lot­ni­sko? Aku­rat was to ła­two po­znać.

– Nas?! Ja­kich nas? – obu­rzyła się.

– Po­la­ków. Klnie­cie jak szewc. Pro­szę już stąd odejść, bo we­zwę ochronę. Na ze­wnątrz po­winna zo­stać jesz­cze jedna tak­sówka.

„Nie no­ooo, jesz­cze tego by bra­ko­wało, żeby tak­sówka mi od­je­chała”. – Ania prze­stra­szyła się nie na żarty. Mocno chwy­ciła wa­lizkę i nią szarp­nęła, kie­ru­jąc się do wyj­ścia.

– Dzięki – rzu­ciła mi­mo­wol­nie i wy­szła przed lot­ni­sko.

Fak­tycz­nie stała tam jedna je­dyna tak­sówka. Na szczę­ście wo­kół nie było ży­wego du­cha i Ania wie­działa, że nie musi z ni­kim to­czyć o nią wy­ścigu jak w fil­mie Szybcy i wście­kli. Chłód pa­nu­jący na ze­wnątrz był nie­przy­jemny. Była w szoku, że w maju w tym re­jo­nie Włoch jest za­le­d­wie sie­dem stopni.

Otwo­rzyła drzwi czar­nej li­mu­zyny i za­częła po wło­sku:

– Bu­ona­sera.

– Oc­cu­pato – od razu od­po­wie­dział jej kie­rowca.

Zi­gno­ro­wała jego słowa i wy­god­nie roz­sia­dła się we wnę­trzu tak­sówki.

– Oc­cu­pato – po­wtó­rzył tak­sów­karz.

– Nie przyj­muję żad­nego słowa od­mowy. Nie sprze­da­li­ście mi bi­letu na ko­lejkę, auta wy­na­jąć też nie chcie­li­ście. Jak mam się za­tem w środku nocy do­stać do Rosa dei Venti? Jak? No jak? Nie wy­siądę z tak­sówki, póki mnie pan tam nie za­wie­zie.

W tak­sówce za­pa­no­wała ci­sza. Ania była w szoku, że Włosi oka­zali się tak aro­ganccy i że jej uroda, tak eg­zo­tyczna dla nich, nic tu nie po­mo­gła. Za nie­długo skoń­czy dwa­dzie­ścia sie­dem lat, a jej ży­cie w ciągu doby le­gło w gru­zach.

Męż­czy­zna ob­ró­cił się i ciężko wes­tchnął. Wie­działa już, że to nie wróży nic do­brego.

„Cho­lera. Nie do­trę tam dzi­siaj” – po­my­ślała z re­zy­gna­cją. Ko­smyki blond wło­sów opa­dły na jej twarz, na któ­rej ma­lo­wało się nie tylko zmę­cze­nie, lecz także cier­pie­nie. A do nie­bie­skich oczu na­pły­nęły łzy.

– Mówi pani: Rosa dei Venti? To bę­dzie dwie­ście euro i pra­wie dwie go­dziny drogi, zdaje so­bie pani z tego sprawę?

– Tak. Za­płacę. Nie mam wyj­ścia.

Męż­czy­zna osten­ta­cyj­nie wy­siadł z tak­sówki. Bała się, że siłą ze­chce ją z niej wy­cią­gnąć, ale tylko scho­wał jej ba­gaż. Od­pa­lił sil­nik, a ona wresz­cie mo­gła wy­lu­zo­wać. Na­kryła się ob­szerną je­an­sową kurtką i przez okno pró­bo­wała do­strzec uroki Włoch. Jed­nak na próżno, ciem­ność i mgła za­sła­niały wszystko. Poza tym trasa z lot­ni­ska wcale nie była uro­kliwa. Kiedy zro­biło jej się odro­binę cie­plej, a ciało się roz­luź­niło, za­snęła.

Obu­dziła się do­piero pod pen­sjo­na­tem.

– Je­ste­śmy na miej­scu. – Tak­sów­karz wy­rwał ją z przy­jem­nego snu.

Było ciemno, jed­nak stary pen­sjo­nat był roz­ja­śniony żół­tymi lam­pio­nami. Tro­chę przy­po­mi­nał mały żół­tawy pa­ła­cyk. Znaj­do­wał się na wznie­sie­niu, oto­czony był krze­wami i in­nymi bu­dyn­kami. Drogi wo­kół były wą­skie i kręte. Wy­star­czył je­den zły ruch, by ru­nąć kil­ka­na­ście me­trów w dół wprost do je­ziora Como.

Ania stała z wa­lizką przy no­dze i przez mo­ment za­sta­na­wiała się, ja­kim cu­dem wjeż­dżają i gdzie par­kują tu­taj auta. Po chwili jed­nak wzięła głę­boki wdech i prze­kro­czyła próg ma­lut­kiego ho­telu. Na wej­ściu przy­wi­tała ją młoda dziew­czyna.

– Wi­tam, mam na imię Viola. Cze­ka­łam na pa­nią. Pani Ana? Prawda?

– Anna – szybko ją po­pra­wiła. – Tak to ja.

– To naj­więk­szy po­kój, jaki mamy. Mamy na­dzieję, że bę­dzie pani za­do­wo­lona z po­bytu u nas.

Dziew­czyna wrę­czyła jej stary wielki klucz z drew­nianą kulką i wy­ry­tym na niej nu­me­rem trzy­na­ście.

– Wspa­niale! Trzy­nastka! Do­bra passa trwa – burk­nęła sar­ka­stycz­nie pod no­sem, po czym po­cią­gnęła za sobą ciężką wa­lizkę. Nie zwra­cała kom­plet­nie uwagi na to, jak wy­gląda wnę­trze pen­sjo­natu, chciała po pro­stu po­ło­żyć się spać.

Kiedy we­szła do po­koju, od razu ru­nęła na łóżko. Po­sta­no­wiła, że wszyst­kim zaj­mie się ju­tro. Zdzi­wiła się tylko, że za­miast koł­dry do­stała koc za­wi­nięty w po­szewkę.

– Zgłu­pieli tu już do reszty – wy­mam­ro­tała. Owi­nęła się cia­sno, jak owija się nie­mowlę pro­sto po ce­sarce, i za­snęła.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: