Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Romans z narzeczoną - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Romans z narzeczoną - ebook

Rozczarowana testamentem ojca, który prezesem rodzinnego koncernu mianuje jej narzeczonego, Evana, Angelika stara się różnymi sposobami odzyskać kontrolę nad firmą. Jednak przy tym traci kochanego mężczyznę. Ironia losu sprawia, że wkrótce potem Angelika i Evan muszą udawać, że są razem. Evan szybko wchodzi w rolę narzeczonego, jego pocałunki przestają być udawane. I odnosi wrażenie, że w Angelice namiętność także nie wygasła.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-1961-7
Rozmiar pliku: 767 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

To był jeden z tych dni, gdy Evan McCain żałował, że poznał rodzinę Lassiterów. Z powodu J.D. Lassitera trzydziestoczteroletni Evan na nowo rozpoczynał życie zawodowe. Pchnął drzwi do swego pustego biurowca w Santa Monica. Powinien był sprzedać budynek dwa lata temu, gdy przeniósł się do Pasadeny, ale nieduży biurowiec mieścił się niedaleko plaży i był cenną inwestycją. Teraz Evan cieszył się, że się go nie pozbył.

Nie zamierzał ruszać pieniędzy zostawionych mu przez J.D. Zapis w testamencie byłego szefa był niczym zapłata za mimowolny udział Evana w zawiłym spisku J.D., który chciał sprawdzić swą córkę, Angelikę, byłą narzeczoną Evana. Angelika zdała test, udowodniła, że potrafi znaleźć równowagę między pracą a życiem, i zastąpiła Evana u steru Lassiter Media. Tym samym jednak zniszczyła ich związek, jakby nie dość, że Evan stracił pracę.

Evan postawił walizkę w recepcji, zapalił górne światło i sprawdził telefon stacjonarny. W słuchawce był sygnał. Ma prąd i kontakt ze światem. To już coś.

Żaluzja na drzwiach wejściowych zastukała.

– I wielcy upadają – rozległ się głos starego przyjaciela Evana, Deke’a Leamona.

Evan odwrócił się, zaskoczony widokiem Deke’a.

– Skąd się tu, do diabła, wziąłeś?

Deke się uśmiechnął i rzucił czerwony worek na krzesło obok walizki Evana. Miał na sobie wyblakłe dżinsy, T-shirt Metsów i znoszone buty turystyczne.

– Już raz to zrobiliśmy. Czas na powtórkę.

Evan uścisnął dłoń byłego współlokatora z college’u.

– Co mielibyśmy powtórzyć? Czemu nie zadzwoniłeś? I skąd wiedziałeś, że mnie tu znajdziesz?

– Domyśliłem się – odparł Deke. – Stwierdziłem, że Pasadena to zbyt wiele wspomnień, więc wybór był logiczny. Zakładam, że jakiś czas pomieszkasz na górze.

– Dobrze zgadłeś – odrzekł Evan.

Mieszkanie na górze było małe, ale na razie mu wystarczy. Potrzebował całkowitej zmiany otoczenia. Na szczęście, niezależnie od bliskości centrum Los Angeles, Santa Monica miała własny charakter.

– Pomyślałem też, że będziesz się nad sobą użalał – podjął Deke – więc jestem, żeby dać ci pozytywnego kopa.

– Nie użalam się nad sobą – odparł Evan.

Życie jest, jakie jest, nie zmieni tego ani narzekanie, ani myślenie życzeniowe. To była nauczka, ale już dawno się przekonał, że potrafi radzić sobie z niepowodzeniami.

– A ty nie robisz niczego bez konkretnego zamiaru – dokończył.

Wszelkie działania, które podejmował przyjaciel, były przemyślane i celowe. Deke niczego nie robił dla kaprysu. Właśnie opadł na krzesło, wyciągnął przed siebie nogi i skrzyżował je w kostkach.

– Okej, więc przyleciałem z pewnym zamiarem. – Rozejrzał się. – Pomyślałem, że mogę ci pomóc.

Evan oparł się plecami o ladę recepcji, unosząc brwi.

– W czym niby miałbyś mi pomóc?

– We wszystkim, co jest do zrobienia. – Deke jeszcze raz się rozejrzał. – Jaki masz plan? Od czego zaczniemy?

– Telefony działają. – Evan zdał sobie sprawę, że wciąż trzyma słuchawkę, więc odłożył ją na miejsce.

– Dobry początek. Masz stronę w internecie?

Evan był jednocześnie wzruszony i rozbawiony.

– Nie musisz tego robić.

– Ale chcę. Zostawiłem Tiger Tech pod opieką Colby’ego. Powiedziałem mu, że za jakiś miesiąc wrócę.

Colby Payne był młodym geniuszem i od dwóch lat zastępcą Deke’a.

– To idiotyczne. Nie potrzebuję litości. Nawet jeśli chcesz tu zostać, a ja tego nie chcę, musisz prowadzić własną firmę. – Firma Deke’a w Chicago zajmowała się prototypami technologicznymi. Pomagała wynalazcom zamieniać pomysły w produkty komercyjne, uruchomiła dziesiątki odnoszących sukcesy przedsięwzięć.

Deke wzruszył ramionami.

– Zacząłem się nudzić. Od dwóch lat nie miałem wakacji.

– Jedź do Paryża albo na Hawaje.

Deke się uśmiechnął.

– Na Hawajach dostałbym świra.

– Widziałeś zdjęcia reklamowe? Fale, piasek, dziewczyny w bikini?

– W Santa Monica też są dziewczyny w bikini.

– Dam sobie radę, Deke.

Jasne, utrata pracy w Lassiter Media to był cios, ale Evan już znajdował się na drodze do wyzdrowienia.

– Zapomniałeś, jak dobrze razem się bawiliśmy? – spytał Deke. – Ty, ja, Lex, stłoczeni w tej dziurze w Venice Beach, gdy próbowaliśmy stworzyć własną firmę?

– To było zabawne, jak mieliśmy dwadzieścia trzy lata.

– Znów możemy się dobrze bawić.

– Splajtowaliśmy – przypomniał Evan.

Zamiast się wzbogacić, rozstali się i każdy z nich poszedł własną drogą. Deke zajął się technologiami, Evan zarządzaniem, Lex Baldwin szybko awansował w Asanti International, sieci luksusowych hoteli.

– Tak, ale teraz jesteśmy mądrzejsi.

Evan nie mógł powstrzymać śmiechu.

– Fakty świadczą inaczej.

– Okej, więc ja jestem mądrzejszy.

– Tym razem chcę pracować sam – oznajmił Evan.

Lubił pracę z J.D. Lassiterem.Ten człowiek był geniuszem, ale okazał się też manipulatorem. Na pierwszym miejscu stawiał rodzinę. A ponieważ Evan nie należał do rodziny, w chwili gdy J.D. postanowił przetestować lojalność córki, Evan został kozłem ofiarnym.

Nie, nie miał za złe nikomu, kto wspierał krewnych. Gdyby miał rodzinę, pewnie zachowałby się identycznie. Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym w dniu jego siedemnastych urodzin. Rodzeństwa nie miał. Chciał założyć rodzinę z Angeliką, dużą rodzinę, by żadne z nich nie zostało samo. Ale już się na to nie zapowiada.

– Wspieram cię, możesz na mnie liczyć – rzekł Deke, przyglądając się twarzy Evana.

– Nie potrzebuję niczyjego wsparcia.

– Każdy kogoś potrzebuje.

– Myślałem, że mam Angie. – Pożałował tych słów, gdy tylko je wypowiedział.

– Ale nie masz.

– Wiem. – Wydawało mu się, że Angie to kobieta jego marzeń, a jednak na pierwszy znak kłopotów rzuciła się do ucieczki. Odwróciła się do niego plecami, nie chciała już zaufać Evanowi ani swojej rodzinie.

– Lepiej, że dowiedziałeś się tego przed ślubem.

– Jasne – zgodził się Evan, bo tak było prościej.

W duchu jednak nie mógł przestać się zastanawiać, co by było, gdyby J.D. zmarł po ich ślubie. Czy wtedy Angie by mu zaufała?

– Tej kobiety już nie ma w twoim życiu, Evan.

– Wiem.

– A wyglądasz, jakbyś nie wiedział.

– To koniec. Przyjechałem do Santa Monica właśnie dlatego, że to się skończyło.

Może kiedyś kogoś znajdzie. Teraz sobie tego nie wyobrażał.

– Trzymam cię za słowo. – Deke wstał i potarł dłonie. – Postawimy firmę na nogi. Twoje dokonania w Lassiter Media zrobią wrażenie na przyszłych klientach.

– Tak, będą pod wrażeniem – przyznał Evan. Na niektórych może zrobić wrażenie to, że stamtąd odszedł.

Gdyby w życiu istniał przycisk „Zresetuj”, Angelika natychmiast by go nacisnęła. Przez pięć miesięcy walczyła z rodziną o testament ojca po to tylko, by odkryć, że J.D. uknuł chytry plan, który miał na celu sprawdzenie, czy Angelika potrafi pogodzić pracę z życiem osobistym. Choć z początku wydawało się, że ojciec przekaże kierownictwo firmy Evanowi, ostatecznie dostała to, czego pragnęła: kontrolę nad LM. Nie była jednak dumna ze sposobu, w jaki to wywalczyła. Nie była też dumna z tego, jak potraktowała Evana. Jakby nie dość, że walcząc o dziedzictwo, odsunęła go od siebie, oskarżyła go jeszcze o kłamstwo i zdradę. Pod każdym względem się myliła, ale niczego nie mogła już cofnąć.

– Pani Lassiter? – Asystentka pojawiła się w drzwiach pustej sali konferencyjnej.

– Tak, Becky? – Angelika odwróciła wzrok od okna wychodzącego na centrum Los Angeles.

– Przyszli dekoratorzy.

– Dziękuję, Becky. Wprowadź ich, proszę.

Wiedziała, że decyzja o remoncie ostatniego piętra biurowca Lassiter i przeniesieniu gabinetu prezesa wzbudzi kontrowersje wśród pracowników, ale wiedziała też, że to jej jedyna opcja. Może gdyby przejęcie władzy poszło gładko, wprowadziłaby się do gabinetu ojca. Przed jego śmiercią i tak kierowała firmą, choć nie miała jeszcze tytułu prezesa. Chciała odcisnąć swoje piętno na LM. Postanowiła przekształcić salę posiedzeń na najwyższym piętrze na swój gabinet, a gabinet ojca na salę posiedzeń.

– Angelika? – Suzanne Smith weszła pierwsza, a za nią Boswell Cruz. – Miło cię znów widzieć.

Suzanne zachowywała się profesjonalnie, choć nie zdołała ukryć ciekawości. Ostatnio w mediach huczało od plotek na temat problemów w rodzinie Lassiterów.

– Dziękuję, że pojawiłaś się tak szybko – rzekła Angelika, podchodząc do gości, by uścisnąć im dłonie. – Witaj, Boswell.

– Miło cię widzieć, Angeliko.

– Jak możemy ci pomóc? – spytała Suzanne.

– Chciałabym urządzić dla siebie gabinet. Tutaj.

– Okej. – Suzanne spojrzała na boazerię i ogromne okna na dwóch ścianach. – Zawsze lubiłam to miejsce.

– Rankiem będę tu miała więcej światła. – Angelika powtórzyła wymówkę, jaką tłumaczyła zmiany.

– Światło jest tu dobre.

– Stary gabinet J.D. jest bliżej recepcji, więc wygodniej będzie urządzić tam salę zebrań. – Kolejny rozsądny pretekst, nie mający nic wspólnego z powodem zmian.

Boswell trzymał w ręce tablet, w którym notował.

– Chcesz zatrzymać coś z gabinetu J.D.? – spytała Suzanne. – Jakieś meble? Dzieła sztuki?

– Nie, nic – odparła Angelika.

Drgnienie warg Suzanne zdradziło zaskoczenie.

– Może zatrzymam pejzaż Big Blue – dodała Angelika po chwili. – Mógłby wisieć w nowej sali konferencyjnej.

Obraz przedstawiający ranczo Lassiterów w Wyoming wisiał w gabinecie J.D. przez ponad dekadę. Usunięcie go wywołałoby więcej spekulacji niż przeniesienie gabinetu. Angelika nie zamierzała odrywać się od swych korzeni. Niezależnie od domysłów tabloidów wybaczyła ojcu, a przynajmniej kiedyś mu wybaczy, choć może nie od razu. Najpierw musi rozwiązać pewne kwestie.

– To wszystko? – spytała Suzanne, nie do końca kryjąc zdziwienie. Niektóre antyki J.D. były cenne.

– Pozostałe rzeczy możemy schować w magazynie.

– Uhm. Masz jakieś pomysły dotyczące gabinetu?

– Dużo naturalnego światła – odparła Angelika. – Oczywiście rośliny. Nie supernowocześnie, żadnego chromu ani nic takiego. I nie chcę śnieżnej bieli. Ale zdecydowanie jasne neutralne barwy. Czy mówię jasno?

– Tak – zapewniła Suzanne. – Wiemy, od czego zacząć. Masz tu mnóstwo miejsca. Będzie biurko, stolik dla gości, kącik wypoczynkowy. Ma być barek? Łazienka?

– Tylko jeśli to nie będzie rzucało się w oczy. Chcę, żeby to wyglądało jak gabinet, a nie loft playboya.

– Och, nie – zaprzeczyła Suzanne. – Nic podobnego.

– Byłoby miło, gdybym mogła zaproponować gościom coś do picia.

Drzwi otworzyły się i znów stanęła w nich Becky.

– Przepraszam, że przeszkadzam. Pani gość umówiony na piętnastą czeka.

– Już się zmywamy – rzekła Suzanne. – Wystarczy, jak spotkamy się pod koniec tygodnia, żeby omówić projekt?

– Absolutnie – odparła Angelika.

Najchętniej obejrzałaby projekt za dziesięć minut, ale cierpliwość należała do cech, które zamierzała teraz ćwiczyć. Cierpliwość, opanowanie i równowagę między życiem prywatnym i pracą. Zrobiła już postępy i obiecała sobie nawet, że znajdzie jakieś hobby. Może sport, na przykład jogę. Ludzie ćwiczący jogę wydają się spokojni.

– Będziemy w kontakcie – rzekła Suzanne i razem z Boswellem opuściła salę konferencyjną.

Gdy drzwi za nimi się zamknęły, starała się skupić. Kolejnym gościem była jej przyjaciółka, Kayla Prince, zaręczona z księgowym LM, Mattem Hollisem. Angelika wiedziała, że wiele osób z kierownictwa LM obawiało się, że współpracując z Jackiem Reedem i usiłując zakwestionować testament ojca, naraziła na szwank firmę. A ponieważ ostatnio była skupiona głównie na odzyskaniu kontroli nad firmą, nie znajdowała czasu dla Kayli czy innych przyjaciół. Mogła sobie tylko wyobrazić, co Kayla słyszała od Matta.

Ale Kayla ją zaskoczyła i serdecznie uściskała.

– Tak się cieszę, że to się już skończyło – rzekła i spojrzała na Angelikę. – Dobrze się czujesz? Zasłużyłaś na to. Będziesz fantastycznym prezesem.

Po chwili oszołomienia Angelika poczuła ulgę.

– Bardzo za tobą tęskniłam – przyznała.

– Czyja to wina? – spytała roześmiana Kayla.

– Moja, to wszystko moja wina.

– Przestań. Nie chcę tego więcej słyszeć.

Angelika zamierzała zaprotestować, ale wtedy dojrzała w drzwiach Tiffany Baines.

– Tiff?

Tiffany otworzyła ramiona, a Angelika szybkim krokiem ruszyła powitać kolejną przyjaciółkę.

– Angie. – Tiff westchnęła. – Tak się cieszę.

Angelika zrobiła krok do tyłu, poważniejąc.

– Mam mnóstwo roboty. – Zerknęła na Kaylę. – Wiele spraw trzeba naprawić, podjąć mnóstwo decyzji.

– Świetnie sobie poradzisz – stwierdziła Tiffany. – Nikt lepiej od ciebie nie pokieruje Lassiter Media.

– Mogłam inaczej to rozegrać – rzekła Angelika.

– Skąd miałaś wiedzieć, że to test? A gdyby to nie był test? Gdyby twój ojciec stracił rozum i zostawił firmę Evanowi? Miałaś prawo o nią walczyć.

– Jesteś chyba jedyną osobą, która tak uważa.

– Wątpię, ale nieważne. Teraz liczy się to, że odniesiesz sukces. – Twarz Tiffany rozświetlił uśmiech, przeniosła wzrok na Kaylę. – Powiedz jej.

– Co? – Angelika spojrzała na Kaylę. – O co chodzi?

– Ustaliliśmy datę.

– Datę ślubu? – Kayla skinęła głową. – To fantastycznie! Kiedy? Gdzie? Ilu będzie gości?

Kayla się zaśmiała.

– Koniec września. Wiem, że to szybko, ale w Emerald Wave ktoś zwolnił termin. Będziemy w Malibu, z widokiem na ocean. Tak jak mama zawsze marzyła. Możemy urządzić ceremonię na klifie.

– Brzmi to idealnie. – Angelika zignorowała ukłucie zazdrości. Za późno na jej wymarzony bajkowy ślub.

– Nie mogę się doczekać, kiedy poślubię Matta.

– To jasne.

– Chcę, żebyś była moją główną druhną.

Zazdrość w jednej chwili zastąpiło serdeczne ciepło.

– Z wielką przyjemnością. Po wszystkim… – Urwała. – To naprawdę miło, że mnie prosisz.

– Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.

– Ja też będę druhną – wtrąciła śpiewnie Tiffany. – Będziemy się świetnie bawić.

– Na pewno. – Angelika usiłowała mówić z przekonaniem. – Właśnie tego teraz mi trzeba.

W końcu wybaczy ojcu. Naprawdę chciała uhonorować jego życzenie. Fakt, że zostanie druhną, świadczy chyba o właściwej równowadze między życiem i pracą.

Kayla nieco spoważniała.

– Jest jeden drobny problem.

– Jaki?

– Matt chce poprosić Evana, żeby był jego drużbą.

No i tyle z tej równowagi, pomyślała Angelika. Ona i Evan razem na ślubie jak z marzeń, z koronkami, kwiatami i szampanem, ale nie ich ślubie? Pomyślała, że nie da rady.

– Angelika? – spytała Kayla z niepokojem.

– W porządku – odparła odrobinę podniesionym tonem. – Nie ma sprawy. – Zaśmiała się nienaturalnie. – Jeśli on nie wyjedzie z LA, kiedyś i tak na siebie wpadniemy. Poradzę sobie – powtórzyła. – Będę najlepszą druhną.

Azylem Angeliki był ogród różany przy rezydencji w Beverly Hills. Pięć lat temu kazała zbudować tam altanę. Po dniu wypełnionym dziesiątkami spotkań i blaskiem ekranów telewizyjnych, które śledziły programy pięciu stacji Lassiterów, Angelika mogła usiąść na leżaku i sączyć wino. Mogła tam sprawdzać najnowsze ratingi, odnotować sukcesy i porażki konkurencji i obmyślać strategię. Co prawda był dopiero wrzesień, ale plan awaryjny dotyczący poprawek w styczniu był już zaawansowany. Gdy usłyszała kroki na ścieżce prowadzącej z rezydencji, sądziła, że ktoś idzie spytać, czy chce już kolację.

– Witaj, Angeliko – dobiegł ją męski głos, który wywołał ciarki na jej skórze. Mocniej ścisnęła kieliszek i odwróciła głowę, by sprawdzić, czy sobie czegoś nie wyobraziła.

Pośrodku ogrodu stał Evan w szarej rozpiętej pod szyją koszuli i jasnych dżinsach. Na jego twarzy widniał ślad zarostu, oczy mu pociemniały.

– Evan? – Powróciły wspomnienia chwil, które tu spędzali. Kochali się w tej altanie, a wieczorna bryza chłodziła ich rozpalone ciała. W pośpiechu odstawiła kieliszek. Evan zrobił kilka kroków naprzód i zatrzymał się przed stopniami prowadzącymi do altany.

– Mam nadzieję, że jesteś gotowa wziąć na siebie obowiązki głównej druhny.

– Coś się stało? Kayla czegoś potrzebuje?

– Tak. Nie przychodziłbym tu bez potrzeby.

Te słowa zabolały. Nie chciał mieć z nią do czynienia. Rozumiała go. Ona też wolałaby trzymać się od niego z daleka, choć z innego powodu niż on. Od chwili rozstania kilka razy się spotkali. Angelika broniła się wtedy złością, ale teraz pozostało jej tylko poczucie winy.

– Wiesz, że Matt i Kayla muszą dłużej zostać w Szkocji?

– Tak. Matt dzwonił do biura. Wziął kilka dodatkowych dni urlopu.

Matt i Kayla polecieli do Edynburga, by skorzystać z ostatniej szansy na załatwienie ważnej wystawy dla galerii Kayli. Po przybyciu na miejsce powiedziano im, że starszy członek rady kościelnej musi osobiście wyrazić zgodę na wywiezienie z kraju kilku dzieł sztuki. Musieli zatem jechać do jego wiejskiego domu, by się z nim spotkać.

– Cały dzień próbuję się do nich dodzwonić – podjął Evan. – Bez skutku. Potem pomyślałem: po co ich martwić? Są w Szkocji, i tak nic nie zrobią. Musimy sami to załatwić.

– Co się stało? – Angelika się wyprostowała.

Evan postawił stopę na pierwszym stopniu, ale wyraźnie nie miał ochoty wchodzić do altany.

– W Emerald Wave był pożar.

– Och nie. Poważny?

– Połowa kuchni spłonęła, ale nikt nie ucierpiał.

– Do ślubu zostały trzy tygodnie.

– To prawda.

– Musimy im znaleźć nowe miejsce.

– Będziesz tak w kółko mówiła oczywiste rzeczy?

– A ty będziesz nadal zachowywał się jak dupek?

– Och, Angie. – Na dźwięk tego zdrobnienia Angelikę znów przeszły ciarki. Sięgnęła po kieliszek.

– Czego ode mnie oczekujesz?

Evan wypełnił sobą wejście do altany.

– Potrzebuję twojej pomocy. Widziałem się dzisiaj z Conradem Norville’em.

– Nie rozumiem. – Co ten magnat filmowy ma wspólnego z odbudową hotelowej kuchni?

– Żeby go zapytać, czy moglibyśmy urządzić ślub w jego rezydencji w Malibu.

Te słowa na moment wprawiły ją w osłupienie.

Conrad Norville miał ogromną rezydencję na plaży w Malibu. Ten liczący sobie siedemdziesiąt kilka lat człowiek słynął z opryskliwości i ekscentryczności, ale jego dom uważano za arcydzieło architektury.

– To jedyne miejsce w Malibu, które pomieści wszystkich gości – dodał Evan.

– Co powiedział?

– Cytuję: Za nic w świecie nie chcę mieć do czynienia z tym cyrkiem Lassiterów. Muszę dbać o opinię.

– To on ma jeszcze o co dbać? – zapytała oburzona.

– Nie. Ale ma dom, który chcemy wynająć.

– Ale…

– Nie obrażaj się i nie unoś dumą.

– Nie obrażam się…

– Cóż, to nie pora, żebyś wchodziła w konflikt z tym człowiekiem.

– Już ci przecież odmówił – zauważyła.

– Chcę spróbować ponownie – odrzekł.

– Sądzisz, że zdołasz skłonić go do zmiany zdania?

– Pomyślałem, że mi w tym pomożesz.

– Niby jak? Ledwie go znam. A z tego, co powiedziałeś, nie wygląda na to, żeby lubił moją rodzinę.

– Możemy rozwiać jego lęki, zaprezentować wspólny front. Pokazać mu, że między nami nie ma wrogich uczuć, a plotki na temat walki o władzę są przesadzone.

Nie była to prawda. Kiedy ojciec w testamencie przekazał Evanowi kontrolę nad LM, zakończyło się to wojną między Angeliką i Evanem. Nawet teraz, gdy już wiedzieli, że był to test lojalności Angeliki, wciąż czuli się poobijani. Tym razem jednak chodzi o szczęście Kayli. A konkretniej, o szczęście jej matki. Angelika założyłaby się, że Kayla wyszłaby za Matta gdziekolwiek. Zresztą pewnie woleliby wziąć ślub w Cheyenne, gdzie zamierzali się osiedlić, ale matka Kayli czekała na tę chwilę od dnia narodzin córki. A Kayla dla rodziny zrobi wszystko.

– Więc prosisz mnie, żebym kłamała?

– Proszę, żebyś kłamała – przyznał.

– Dla Kayli i Matta.

– Ja dla Matta zrobiłbym o wiele więcej.

Widziała determinację Evana. Był trudnym przeciwnikiem, nie pozwalał, by cokolwiek stanęło mu na drodze.

– Aż się boję myśleć, do czego byłbyś zdolny, żeby zdobyć to, czego pragniesz.

Jego twarz stężała.

– Cóż, oboje wiemy, jak daleko ty byś się posunęła.

To był bolesny cios.

– Myślałam, że chronię rodzinę – broniła się.

Gdy poznała ostatnią wolę ojca, nie znajdowała innego wyjaśnienia niż to, że ojciec stracił rozum albo że Evan tak bezczelnie nim manipulował, że J.D. przekazał mu kontrolę nad Lassiter Media.

– Myślałaś, że masz rację, a wszyscy inni się mylą?

– Tak to wtedy wyglądało.

Podszedł do niej jakby mimo woli.

– Spałaś ze mną, mówiłaś, że mnie kochasz, a potem oskarżyłaś o zdefraudowanie prawie miliona dolarów.

Wtedy wszystko na to wskazywało.

– Uwiedzenie mnie mogło stanowić istotną część twojego planu przejęcia LM.

– To tylko pokazuje, jak mało o mnie wiesz.

– Niewykluczone.

– Powinnaś była mnie znać. Powinnaś była mi ufać. Mój podły plan był tylko twoim wymysłem.

– Nie mogłam tego wiedzieć.

– Wystarczyłoby, żebyś mi zaufała. Żony ufają mężom.

– Nie pobraliśmy się.

– To była twoja decyzja, nie moja.

Przez długą chwilę mierzyli się wzrokiem.

– Czego ode mnie oczekujesz? – spytała znów i zdała sobie sprawę, że jej pytanie brzmi niejednoznacznie. – W sprawie Conrada – dodała.

Na wargach Evana pojawił się ironiczny uśmiech.

– Nie obawiaj się. Wiem, o co pytasz. – Odrobinę się cofnął. – Pojedź jutro ze mną do Conrada. Udamy, że między nami świetnie się układa.

Z bólem słuchała tych słów. Między nimi nic się nie układa. Evan jest zły, a ona smutna. Kiedy ich spór dobiegł końca, brakowało jej wielu rzeczy z ich dawnego życia.

– Jasne. Zrobię wszystko, żeby pomóc Kayli.

– Przyjadę po ciebie o siódmej. Włóż coś kobiecego.

Spuściła wzrok na wąską granatową spódnicę i białą bluzkę z kołnierzykiem.

– Kobiecego?

– No wiesz, falbanki, kwiatki. I jakieś ładne buty. Zakręć włosy.

– Zakręcić włosy?

– Nie chcesz chyba wyglądać jak moja rywalka. To staroświecki facet, Angie. Pamięta inne czasy, inne kobiety.

– Jakie? Z lat pięćdziesiątych?

– Mniej więcej.

– Mam się mizdrzyć, chichotać i trzepotać rzęsami, żeby Matt i Kayla mieli gdzie się pobrać?

– Tak.

Zrobi to. Dla swojej najlepszej przyjaciółki.

– Mam też uwiesić się na twoim ramieniu?

– Uwieś się, na czym chcesz. Byle mu się podobało.

Evan odwrócił się na pięcie i zniknął na ścieżce.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: