- promocja
- W empik go
Ronaldo. Po prostu fenomen - ebook
Ronaldo. Po prostu fenomen - ebook
Po prostu fenomen.
W tej historii jest wszystko. Są ubogie przedmieścia Rio de Janeiro pełne alkoholu i narkotyków. Jest uzależniony od nich tata. I mama, która za wszelką cenę chce chronić swoje dzieci. Są też dwaj obrotni biznesmeni, którzy za 7000 dolarów „kupili” utalentowanego czternastolatka. Przede wszystkim jednak jest on – piłkarski geniusz, odrzucony w młodości przez ukochane Flamengo, bo… nie miał na dojazdy.
Ronaldo Luís Nazário de Lima zwany tym PRAWDZIWYM Ronaldo. Napastnik szybki jak strzała i potężny jak gladiator. Piłkarz, który w barwach PSV, Barcelony, Interu, Realu i Milanu strzelał gola za golem, a przegrał z jednym tylko rywalem – własnym organizmem.
• Poznaj historię tajemniczej zapaści, która powaliła go na kilka godzin przed finałem mundialu w 1998 roku.
• Dowiedz się, dlaczego na kolejny finał, w 2002 roku, wyszedł w najbardziej absurdalnej fryzurze w dziejach futbolu.
• I dlaczego, choć jest dwukrotnym mistrzem świata i zdobywcą dwóch Złotych Piłek, nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów.
Oto opowieść o IL FENOMENO, dla wielu najlepszym piłkarzu w dziejach.
I pamiętaj: to wszystko wydarzyło się naprawdę.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8330-035-1 |
Rozmiar pliku: | 26 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nikt jeszcze nie zdołał do końca wytłumaczyć, dlaczego największe piłkarskie talenty przychodzą na świat w Ameryce Południowej. Co sprawia, że chłopak urodzony w Brazylii czy Argentynie ma futbol we krwi, a setki tysięcy tamtejszych boisk, podwórek czy po prostu ulic zajęte są przez biegające z piłką przy nodze prawdziwe brylanty?
Schemat jest właściwie zawsze ten sam.
Niewiele wyższy od piłki berbeć całymi dniami gra z każdym, kto mu się trafi. W domu robi to samo, a jego mama tylko załamuje ręce. Potłuczone ma wszystko: szklanki, wazony, nawet okna.
Kiedy chłopiec trochę podrośnie, nie sposób zagonić go do nauki. Piłka wygrywa ze wszystkim. Choć zalicza siniak za siniakiem, kiwa starszych rywali i ładuje gola za golem. Błyskawicznie dostrzega to lokalny menedżer albo pobliski klub piłkarski. Daje mu szansę, młody szybko wypływa na szersze wody, staje się gwiazdą i bohaterem. Stąd już tylko krok do wyjazdu do Europy, społecznego awansu i dużych pieniędzy.
Dziś chcemy Wam opowiedzieć o zawodniku, który miał, jak lubią podkreślać futbolowi fachowcy, prawdopodobnie największy potencjał w dziejach piłki nożnej. Gdy był młody, oceniano, że jego talent nie ma granic. Miał być Pelém, Garrinchą (wymawiaj: Garinczą) i Maradoną w jednym piłkarskim ciele. Jego technikę nazywano genialną. Zdobył moc trofeów, dał radość miliardom kibiców, wszedł na stałe do historii futbolu.
Nazywa się Ronaldo Luís Nazário de Lima.
Il Fenomeno.
ROZDZIAŁ 1
„JAK PANU NA IMIĘ, DOKTORZE?”,
CZYLI RONALDO PRZYCHODZI NA ŚWIAT
Była sobota 18 września 1976 roku. Leżąc na wieloosobowej sali szpitalnej w Rio de Janeiro, umęczona porodem niespełna 25-letnia Sônia Barata Nazário de Lima ujrzała w rękach lekarza słodkiego czarnowłosego noworodka. Właśnie przyszedł na świat. Był jej trzecim dzieckiem.
– To chłopiec – powiedział ciepłym, miękkim głosem doktor Ronaldo Valente, który przyjmował poród. – Wie pani już, jak da synowi na imię?
Pani Sônia nie wiedziała.
Nie myślała o tym wcześniej, nie rozmawiała też o tym z mężem – ciągle nieobecnym, uzależnionym od alkoholu i narkotyków Nélio Nazário de Limą.
– A pan, panie doktorze, jak ma na imię? – spytała.
– Ronaldo – odparł lekarz.
– W takim razie mój syn będzie się nazywał Ronaldo. Tak jak pan.
Kiedy pan Nélio odwiedził żonę w szpitalu, pochwalił wybór imienia dla synka i obiecał jak najszybciej zarejestrować go w urzędzie miejskim.
– Pamiętaj, żeby zarejestrować Ronaldo do końca przyszłego tygodnia – przypomniała mu pani Sônia, kiedy zbierał się do domu. – Inaczej zapłacimy karę za opóźnienie.
– Wiem, wiem… – rzucił jej niedbale mąż, choć wiedział doskonale, że będzie z tym problem.
Rejestracja dziecka w urzędzie łączyła się z opłatą stanowiącą odpowiednik naszych 40 złotych. Zgodnie z obowiązującymi w Brazylii przepisami ojciec dziecka miał na to tydzień, w przeciwnym groziła mu grzywna za zwłokę. Tymczasem pan Nélio kompletnie nie wiedział, skąd weźmie na to pieniądze. Już żeby zapłacić za lekarza, pożyczył od znajomych i sąsiadów.
Potrzebną na rejestrację sumę Nélio Nazário de Lima uzbierał dopiero po 10 dniach. Kiedy więc w urzędzie przyszło mu wypełnić formularz zgłoszeniowy, długo się nie namyślał. Policzył w myślach i w rubryce „Data narodzin dziecka” wpisał…
22 września 1976 roku.
Datę o 4 dni późniejszą!
I tak oto nasz bohater – genialny piłkarz Ronaldo Luís Nazário de Lima – obchodzi swoje urodziny… dwa razy.
Oficjalnie – 22 września.
W rodzinie – 18 września.
Nieźle, co?
A tak przy okazji: domyślacie się, kto został ojcem chrzestnym naszego bohatera?
Jakżeby inaczej – doktor Ronaldo Valente.ROZDZIAŁ 2
BENTO RIBEIRO,
CZYLI SKROMNE DZIECIŃSTWO
NASZEGO BOHATERA
Kiedy mały Ronaldo przyszedł na świat, Sônia i Nélio byli małżeństwem od 5 lat. Nasz bohater był ich trzecim dzieckiem. Chłopiec miał już dwoje starszego rodzeństwa – brata Nélio Juniora oraz siostrę Ione.
Rodzina mieszkała w dzielnicy Bento Ribeiro, w bardzo skromnym parterowym domu przy ulicy Generała Césara Obino 114 (wymawiaj: Sesara Obinju). W domu nie było nawet normalnej kanalizacji. Ani telefonu czy lodówki, a do przechowywania podstawowych produktów spożywczych służyła chłodna maleńka spiżarnia. W mieszkaniu znajdowały się zaledwie dwa gniazdka elektryczne – do światła i telewizora. W podobnych warunkach mieszkali zresztą wszyscy sąsiedzi dookoła, gdyż takie były realia Bento Ribeiro.
Przy czym dodać tu trzeba, że leżące na obrzeżach Rio de Janeiro Bento Ribeiro i tak nie jest wcale jedną z najbiedniejszych dzielnic tego gigantycznego, ponad 6-milionowego miasta. Pisząc o dzieciństwie Ronaldo, media lubią podkreślać, że wychował się w faweli – brazylijskiej dzielnicy skrajnej biedy. Ale nie jest to prawda. Bento Ribeiro to dzielnica uboga, lecz do faweli szczęśliwie jej wciąż daleko (polecamy przy okazji, byście pooglądali zdjęcia i poczytali więcej o fawelach – to bardzo pouczające doświadczenie).
Nie zmienia to jednak faktu, że bieda jest tu ogromna. Do tego stopnia, że kiedy pod położonego nieopodal McDonalda podjeżdżają samochodem trochę zamożniejsi ludzie, dookoła nich od razu kłębią się dzieci z dzielnicy, licząc na to, że ktoś wyrzuci im z auta niezjedzone frytki czy bułkę.
Istnieje niestety też inne podobieństwo do faweli: w Bento Ribeiro na porządku dziennym są narkotyki i ich dilerzy. Zakup „towaru” nie stanowi problemu dla nikogo.
No i tu dotykamy najważniejszej, najboleśniejszej sprawy – dramatu rodziny Nazário de Lima. Kiedy bowiem urodził się Ronaldo, pan Nélio, mąż i ojciec trojga dzieci, nie miał nawet 25 lat, a był już silnie uzależniony zarówno od alkoholu, jak i od narkotyków.
Gdy 5 lat wcześniej, młodziutka Sônia wychodziła za mąż za sympatycznego, wesołego Nélio, nawet nie przypuszczała, jak trudne będzie jej życie u boku męża. Pochodziła z uzależnionej rodziny, w której – jak podkreślała w wywiadach – butelka alkoholu czy działka narkotyku zawsze była ważniejsza od najbliższych. Wczesny ślub miał być zresztą według jej rodziców najlepszym sposobem na skuteczne pozbycie się córki z domu.
Szybko okazało się, że ta urocza i szczera dziewczyna wpadła z deszczu pod rynnę.
Sônia i Nélio poznali się, kiedy mieli po 20 lat. Oboje pracowali w przedsiębiorstwie telekomunikacyjnym TELERJ. Nie zarabiali dużo. Nélio już wtedy lubił popijać, ale miał stałą pracę i zakochanej dziewczynie wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Pobrali się, zamieszkali przy wspomnianej tu ulicy Generała Césara Obino, na której mieszkała już siostra Sônii. Na świat przyszły dzieci: Nélio Junior i Ione.
Niestety, pan Nélio pił coraz więcej. W końcu stracił pracę w TELERJ i od tej pory imał się różnych zajęć dorywczych. Raz nie było go w domu przez pół roku, bo wyjechał na północ Brazylii, do Amazonii, by pracować przy wyrębie lasów (tych słynnych amazońskich lasów tropikalnych, których masowy wyrąb tak bardzo niszczy klimat Ziemi).
Przyjście na świat trzeciego dziecka oznaczało dla rodziny finansowy dramat. Pani Sônia straciła stałą pracę i zarobki, a koszty utrzymania rodziny wzrosły. Mąż już nie tylko bardzo pił, ale uzależnił się też od narkotyków. Wpadał w ciągi, znikał. Oczywiście znów nie miał pracy. Pani Sônia zatrudniła się w barze jako kelnerka na 12-godzinne zmiany. Dodatkowo sprzedawała lody na ulicy. Pracować mogła tylko dlatego, że malutkiego Ronaldo zostawiała pod opieką mieszkającej po sąsiedzku siostry.
O AUTORACH
YVETTE ŻÓŁTOWSKA-DARSKA – autorka bestsellerowych biografii sportowców dla młodzieży oraz książki Oni są super! 40 historii o ludziach, którzy znaleźli pomysł na siebie. Jej piłkarskie biografie wydano w 10 krajach, a w Polsce sprzedano ich już blisko pół miliona egzemplarzy. Pierwsza książka, Messi. Mały chłopiec, który stał się wielkim piłkarzem, została Najlepszą Dziecięcą Książką Roku 2014 w konkursie „Przecinek i Kropka” Empiku i była nominowana do nagrody Polskiej Sekcji IBBY. Razem z dwoma kolejnymi, Ibrą i Lewym, znajduje się też na Złotej Liście Fundacji „ABCXXI Cała Polska Czyta Dzieciom”. Warszawianka od urodzenia. Absolwentka polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Mama 18-letniego syna. To on zainspirował ją do pisania książek o piłkarzach. Nim została pisarką, była wieloletnią szefową kanału TVN Style oraz dyrektorem reklamy polskiej edycji „ELLE”. Ma dwa mopsy: Czopka i Dudżona.
JACEK SARZAŁO – łodzianin od urodzenia. Były dziennikarz. Ponad 20 lat przepracował w dziale sportowym „Gazety Wyborczej”. Autor książki Mój Boniek. Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu Warszawskiego. Od 9 lat współpracuje z Yvette Żółtowską-Darską, której pomagał przy tworzeniu książek o najlepszych piłkarzach świata, najpierw jako konsultant, później współautor. Tata dorosłej córki. Ma wyżła węgierskiego o imieniu Śliwka.