Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Równonoc - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 września 2024
Ebook
39,90 zł
Audiobook
39,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Równonoc - ebook

Światło czy ciemność – co wybierzesz w obliczu moralnego dylematu?

Tragedia wydarzyła się w tę właśnie noc. W równonoc. Jeden nierozważny krok wystarczył, by Justyna straciła swoją ukochaną siostrę, a wraz z nią – część siebie. Choć minęły lata, kobieta wciąż próbuje uporać się ze stratą i wyrzutami sumienia. Dołącza do grupy cierpiących na nietypowe fobie pacjentów, którzy w ośrodku na odludziu szukają dla siebie ratunku.

Terapię opartą na kontrowersyjnych metodach prowadzi ekscentryczny Werner. Nieustępliwie próbuje dotrzeć do źródeł fobii każdego z pacjentów. Obawa odkrycia przeszłości wzbudza w uczestnikach najgorsze instynkty. By uwolnić się od traumy, któreś z nich gotowe jest zabić. Do kolejnej równonocy w życiu Justyny zakrada się śmierć – dochodzi do brutalnego zabójstwa.

Mijają trzy lata. Kobieta próbuje na nowo ułożyć sobie życie z córką, lecz nagła wizyta jednego z byłych pacjentów Wernera znów przywołuje lawinę nieszczęść. Teraz, by odeprzeć gęstniejący wokół niej mrok i dotrzeć do niewygodnej prawdy, Justyna musi stoczyć najtrudniejszą w swoim życiu walkę...

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-07981-2
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRO­LOG

Guz na skroni Florki był wiel­ko­ści śliwki. Bo­lał mniej niż rano, ale gdy Mi­lena zwró­ciła na niego uwagę, Florka po­my­ślała przez mo­ment, że może w jej gło­wie na­dal sie­dzi coś nie­bez­piecz­nego. Sied­mio­latka nie chciała dra­ma­ty­zo­wać. Zwłasz­cza że opuszki pal­ców star­szej sio­stry ostroż­nie ba­dały wy­pu­kłe miej­sce.

To było wczo­raj. Cho­rą­giewki ban­neru po­wi­tal­nego „Sio­strzyczko, wi­taj w domu!” wy­su­nęły się jej z rąk, kiedy ta­bo­ret, na któ­rym stała, za­chwiał się i ru­nął. Zde­rze­nie głowy z par­kie­tem wy­wo­łało wiel­kie trzę­sie­nie ziemi w jej czaszce. Nie mi­nęło na­wet wtedy, kiedy se­kundy bie­gły, a ona ko­do­wała prze­ska­ku­jące raz za ra­zem ob­razy. Twarz matki i jej ury­wany krzyk. Po­tem ko­lejno: szpi­tal, wkłu­cia, fio­le­towe ślady na skó­rze, łóżko i ska­nu­jąca jej głowę ma­szyna. A wresz­cie spo­kój i po­wrót do domu. No i star­sza sio­stra tuż obok. Na­resz­cie.

Nie­ocze­ki­wa­nie dziew­czynka osią­gnęła swój cel. Mi­lena wró­ciła do domu o kilka dni wcze­śniej, niż za­mie­rzała. Je­śli wstrząs mó­zgu miał szyb­ciej spro­wa­dzić ją do domu, to było warto prze­cier­pieć swoje. Tak mała to so­bie tłu­ma­czyła. Guz prze­cież kie­dyś znik­nie, tak samo jak szum i ból w gło­wie. Cie­pło, które Florka czuła te­raz dzięki sio­strze, starło tę straszną pustkę, którą od­czu­wała, kiedy sie­działy z mamą w domu same. Bo bez Mi­leny za­wsze było tak samo. Ściany ro­biły się bar­dziej szare, a ci­sza stra­szyła. Florka czuła się opusz­czona. Sama. Pu­sta. Nie­chciana.

– Po­ło­żymy się w łóżku? Po­czy­tam ci bajkę – za­pro­po­no­wała Mi­lena. Po­tem szybko się wy­pro­sto­wała.

– Za chwilę. Nic mi już nie jest – od­parła z po­wagą mała.

Mi­lena była jej tar­czą, choć dziś wy­dała jej się ja­kaś inna. Cze­goś było w niej wię­cej. Znik­nął kwia­towy za­pach jej ciała, te­raz pach­niała jak cu­kierki toffi. Ale to nie były cu­kierki. Po pro­stu Florka nie po­tra­fiła tej zmiany na­zwać ina­czej.

– Je­stem tu – od­po­wie­działa dziew­czyna, jakby do­sko­nale ro­zu­miała, że Florka boi się, że sio­stra znów się jej wy­mknie.

– Po­opo­wia­dasz mi tro­chę? – Florka po­ło­żyła ręce na bla­cie ku­chen­nego stołu. Ze sto­ją­cej na nim bla­chy z go­rącą jesz­cze foc­ca­cią wy­do­by­wała się silna woń ziół.

– A o czym?

– O rów­no­nocy. Mama coś mi o niej mó­wiła. Bo to dziś, prawda?

Mi­lena wzięła ze sta­rej rzeź­bio­nej bie­liź­niarki szklaną kulę, w któ­rej za­to­pione były pę­che­rzyki po­wie­trza. Za­kryła górną jej po­łowę i unio­sła ją wy­żej, tak by do­się­gnęły jej wpa­da­jące przez okno pro­mie­nie słońca.

– To taki dzień, w któ­rym świa­tło tar­guje się z ciem­no­ścią – uśmiech­nęła się, pa­trząc na kulę, tak jakby poza tym, co wi­działa w niej Florka, było tam coś jesz­cze. – Tego dnia słońce oświe­tla obie pół­kule ziemi rów­no­mier­nie. To zna­czy jed­na­kowo – prze­su­nęła pal­cem po kuli, by to za­de­mon­stro­wać. – Wtedy dzień i noc mają taką samą dłu­gość na ca­łym świe­cie.

– Na ca­łym świe­cie?

– Na ca­łym. Ca­lut­kim – po­twier­dziła Mi­lena.

Tę od­po­wiedź Florka uznała za sa­tys­fak­cjo­nu­jącą.

– To tro­chę ma­giczne. A co, je­śli wszystko się na­gle ze­psuje i zo­sta­nie tylko ciem­ność? – Florka się skrzy­wiła. Cza­sem prze­wi­dy­wała ka­ta­strofy, które nie miały prawa się wy­da­rzyć. Na­wet pewna miła pani te­ra­peutka z ja­snego po­koju, do któ­rej po­sy­łała ją mama, nie po­tra­fiła wy­ja­śnić, dla­czego dziew­czynka tak ma. Dla­czego tak wi­dzi i czuje.

– Nie martw się, głup­ta­sie. To się jesz­cze ni­gdy nie wy­da­rzyło. I ni­gdy się nie wy­da­rzy. Nie myśl o złych rze­czach. – Mi­lena odło­żyła kulę na miej­sce. Wtedy spod man­kietu bia­łej ko­szuli dziew­czyny wy­su­nął się si­niak. Florka go tam wi­dy­wała. Po­ja­wiał się na de­li­kat­nej skó­rze sio­stry, a po­tem zni­kał. Cza­sem na­wet zmie­niał miej­sce. Krą­żył. I tym ra­zem dziew­czyna szybko od­wró­ciła od niego uwagę młod­szej sio­stry, od­kła­da­jąc kulę na swoje miej­sce.

Ten dzień był wy­jąt­kowy jesz­cze z jed­nego po­wodu. W na­grodę za to, jak bar­dzo była dzielna pod­czas ba­dań w szpi­talu, dziew­czynka do­stała dziś istotę, którą mo­gła się za­opie­ko­wać. Miękka ku­leczka z dziób­kiem i czar­nymi ślep­kami. Pan Nel­son. Ka­na­rek sie­dział na drew­nia­nej żer­dzi i ły­pał na dziew­czynkę cie­kaw­sko, raz po raz prze­krzy­wia­jąc główkę. Obok klatki, w któ­rej był za­mknięty, w szkla­nym po­jem­niku miał przy­go­to­waną przez mamę startą mar­chewkę.

– Na­kar­mimy go ra­zem? – dziew­czynka zwró­ciła się do sio­stry.

– Ja­sne, tylko do ko­goś od­dzwo­nię, do­brze? – od­po­wie­działa jej Mi­lena, wpa­tru­jąc się w te­le­fon, który roz­bły­snął ja­snym świa­tłem. Zmarsz­czyła brwi, a jej wzrok stał się nie­obecny.

– Yhy – zgo­dziła się Florka, przy­glą­da­jąc się z za­cie­ka­wie­niem ka­nar­kowi, wła­śnie ze­ska­ku­ją­cemu z żer­dzi.

Zda­wało się, że Pan Nel­son wcale nie chce cze­kać. Do cze­goś ją w mil­cze­niu na­ma­wiał.

W pew­nej chwili Florka się zo­rien­to­wała, że jest w kuchni sama. Cza­sami tak się zda­rzało, kiedy się za­my­ślała. Te­raz byli tylko ona i Pan Nel­son. Mi­lena po­szła już pew­nie do swo­jego po­koju. Florka sły­szała ci­che, do­bie­ga­jące stam­tąd słowa. Star­sza sio­stra już drugi raz roz­ma­wiała z kimś przez te­le­fon. Za każ­dym ra­zem jej głos się spi­nał, mar­twiał albo za­sty­gał. Tak samo re­ago­wało jej ciało. Tym­cza­sem Pan Nel­son spra­wiał wra­że­nie co­raz bar­dziej znie­cier­pli­wio­nego. Jakby ocze­ki­wał ja­kiejś re­ak­cji. Albo cho­ciaż roz­mowy.

– Je­steś głodny? – Florka prze­su­nęła pal­cem po me­ta­lo­wej kra­cie. – Tak, je­steś głodny – sama so­bie od­po­wie­działa. – Em, jed­nak go na­kar­mię, do­brze? – rzu­ciła w stronę po­koju sio­stry, nie ru­sza­jąc się z miej­sca, ale nikt jej nie od­po­wie­dział.

Od­cze­kaw­szy jesz­cze chwilę, dziew­czynka nie­śmiało chwy­ciła za me­ta­lową za­suwkę klatki i de­li­kat­nie za nią po­cią­gnęła. Po chwili drzwiczki otwo­rzyły się na oścież, a Pan Nel­son ze­sko­czył z żer­dzi. Prze­stra­szony na­głą zmianą, za­szył się w ką­cie klatki, tuż za ba­se­nem.

– Nie bój się. Dam ci jeść. Tylko to – po­wie­działa Florka naj­przy­jaź­niej i naj­ła­god­niej, jak po­tra­fiła, prze­no­sząc wzrok z ka­narka na szklaną mi­seczkę. Chwy­ciła ją obu­rącz. Wtedy Pan Nel­son od­bił się od gór­nej żer­dzi, wy­fru­nął przez otwarte drzwiczki i wzbił się w po­wie­trze. Hen, hen. Za­to­czył koło nad sto­łem i wy­le­ciał na ta­ras pro­sto jak strzała. Na­stępną rze­czą, jaką Florka za­pa­mię­tała z tam­tej chwili, był brzęk tłu­czo­nego szkła. Mar­chewka le­żała roz­sy­pana na ziemi i na jej bu­tach. Mi­seczka roz­pry­sła się na ma­leń­kie ostre ka­wałki. Były na pod­ło­dze, pod bie­liź­niarką i szafką. Ser­duszko Florki biło szyb­ciej niż zwy­kle.

Prze­pra­szam. Je­stem okropną przy­ja­ciółką, Pa­nie Nel­so­nie.

Florka po­wta­rzała w my­ślach wciąż te same słowa, z wiel­kim po­czu­ciem winy, a wszystko wo­kół niej się zmie­niało. Naj­pierw były tylko kuch­nia, szkło, pod­łoga i roz­sy­pana mar­chewka, a po­tem ta­ras, chłodny wiatr i czarne chmury nad jej głową.

Żółty punk­cik też na­dal tam był, ale da­leko. Zbyt da­leko, by mała mo­gła go do­się­gnąć. Mu­siała się po­spie­szyć, by tym ra­zem nie uciekł jej na za­wsze.

Prze­pra­szam. Je­stem okropną przy­ja­ciółką, Pa­nie Nel­so­nie. Ale na­pra­wię to wszystko. Obie­cuję, wszystko na­pra­wię.

– Co ty ro­bisz? – Dziew­czynka usły­szała za sobą głos. Na ra­mie­niu po­czuła za­ci­śniętą dłoń sio­stry. – Stój, nie wolno ci tam wcho­dzić. Jest za wy­soko! – Do­piero to szarp­nię­cie ją otrzeź­wiło. Zdała so­bie sprawę, że jedną nogą była już za ba­lu­stradą od­gra­dza­jącą ta­ras od nie­za­bez­pie­czo­nego da­chu ga­rażu. Od kra­wę­dzi dzie­liło ją kilka kro­ków. A od ziel­nika mamy – kilka me­trów prze­pa­ści i pas twar­dego be­tonu.

– On tam jest! – wy­krzyk­nęła dziew­czynka ze łzami w oczach, pa­trząc bła­gal­nie na sio­strę. – Uciekł mi! Prze­pra­szam!

Żółty punk­cik wciąż tkwił w tym sa­mym miej­scu. Florka po­zwo­liła ra­mio­nom sio­stry zro­bić to, co chciały: prze­nieść się w bez­pieczne miej­sce. Chwilę póź­niej była już po wła­ści­wej stro­nie ba­lu­strady.

– Zo­stań tu! – Mi­lena po­gro­ziła jej pal­cem. W jej oczach Florka zo­ba­czyła coś in­nego niż zwy­kle. Nie było w nich ła­god­no­ści ani swady. Tylko złość albo strach.

Dziew­czyna szybko roz­pięła gu­ziki bluzki, ścią­gnęła ją i zmięła w dło­niach. Prze­szła przez ba­rierkę i pod­cho­dziła do ka­narka po­woli, krok za kro­kiem. Pra­wie nie od­dy­chała.

Florka chwy­ciła obu­rącz za szta­chety i ob­ser­wo­wała. Zo­ba­czyła, jak zmięty ma­te­riał bluzki staje się pu­łapką dla ptaka, jak roz­pro­sto­wuje się i na niego spada. Spada, ale nie tra­fia tam, gdzie po­wi­nien. Je­den zero dla Pana Nel­sona. Wstrętny ptak! Wy­jąt­kowo wstrętny! Florka ko­lejny raz wstrzy­mała od­dech.

– Nie chcę go już! Nie idź tam! Głu­pie pta­szy­sko! – krzy­czała.

Ale wbrew jej woli Mi­lena szła w kie­runku ka­narka, który usa­do­wił się na kra­wę­dzi da­chu. Trzask, który roz­legł się po chwili, przy­po­mi­nał dźwięk roz­bi­tego szkła. A jed­nak wy­da­wał się zu­peł­nie inny niż wcze­śniej, jesz­cze ostrzej­szy. Mi­lena była w nie­bez­pie­czeń­stwie. Wszystko przez nogę, która ugrzę­zła w ryn­nie.

Po­tem, z wciąż uwię­zioną stopą, zro­biła pi­ruet. Był tro­chę taki, jaki Florka wi­dy­wała na za­ję­ciach ba­letu, tylko nie­chlujny i bar­dziej ko­ślawy. Nie­for­tunny. Bę­dąc w pół­ob­ro­cie, Mi­lena od­wró­ciła się na mo­ment w jej stronę. Z jej twa­rzy znik­nęło ja­sne świa­tło.

W tam­tej chwili zmie­ściło się wszystko, czego Florka bała się naj­bar­dziej na świe­cie. Gry­mas na twa­rzy. Strach. Prze­paść. Szybki nie­kon­tro­lo­wany od­dech. Nad głową sio­stry, jak zły omen, za­to­czył koło Pan Nel­son i znik­nął gdzieś w ko­ro­nie drzewa. Wtedy Mi­lena ru­nęła na szary pas be­tonu. I już jej nie było.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: