Rozdarty kontynent. Europa 1950-2017 - ebook
Rozdarty kontynent. Europa 1950-2017 - ebook
Wojna dobiegła końca. Mieszkańcy Europy chcą patrzeć w przyszłość z nadzieją. Wydaje im się, że będą mogli wieść spokojne życie i zapomnieć o tragicznej przeszłości. Jednak problemy Europy się nie zakończyły.
Powojenny świat jest rozdarty. USA i ZSRR stają po przeciwnych stronach barykady. Nikt nie wie, kiedy wybuchnie następny konflikt, ale wszyscy wyczuwają go w powietrzu. Niepewność i strach wdzierają się w życie codzienne Europejczyków.
Z czasem blok sowiecki upada, ale na horyzoncie ukazuje się nowe zagrożenie. Definicja wojny ulega zmianie. Ludzie nie widzą teraz czołgów na ulicach, nie słyszą wystrzałów artylerii, nie chowają się w piwnicach przed bombami. Terroryści czyhają na nasze życie w samolotach, metrze i centrach handlowych. Jak pokonać nowych wrogów, gdy nie wiadomo z kim tak naprawdę walczymy?
Po wstrząsających wydarzeniach z pierwszej połowy XX wieku, opisanych przez Iana Kershawa w książce "Do piekła i z powrotem", brytyjski historyk z niezwykłą wnikliwością przedstawia panoramę świata, w którym żyjemy. Ta książka skłoni nas do refleksji nad tym, czym jest Europa, oraz sprawi, że jeszcze raz spróbujemy zadać sobie pytanie, co to znaczy być Europejczykiem.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-7800-4 |
Rozmiar pliku: | 5,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------
We wstępie do _Do piekła i z powrotem_ napisałem, że była to najtrudniejsza książka, jakiej pisania kiedykolwiek się podjąłem. Tak było do momentu zabrania się za tę książkę. Drugi tom historii Europy od 1914 roku do naszych czasów dostarczył jeszcze większych problemów zarówno w interpretacji, jak i opracowaniu. W wielkim stopniu jest tak, ponieważ historia Europy między rokiem 1950 a dniem dzisiejszym nie ma porównywalnych oczywistych kamieni milowych, jakimi dla poprzedniego okresu (lata 1914–1949) były obie wojny światowe. _Do piekła i z powrotem_ podąża za wyraźnym scenariuszem dwukrotnego wchodzenia w wojnę i wychodzenia z niej. W podobnie linearny sposób nie da się opisać złożoności historii Europy od roku 1950 do dziś, gdzie mamy ciągłe zwroty akcji, wzloty i upadki, nietrwałe zmiany, ogromne i wciąż przyspieszające tempo transformacji. Historia Europy po 1950 roku przypomina jazdę kolejką górską w wesołym miasteczku, pełną emocji i momentów trwogi. Niniejsza książka ma na celu pokazać, jak i dlaczego Europa przetoczyła się w ciągu tych dziesięcioleci z jednej epoki wielkiej niepewności w drugą.
Metafora rollercoastera nie jest idealna. Ten w końcu, mimo że co chwila podnosi poziom adrenaliny, biegnie po stałym obwodzie i zatrzymuje się w ustalonym miejscu. Być może też metafora nawiązująca do wesołego miasteczka wydaje się zbyt lekka i trywialna w odniesieniu do poważnej, trudnej i często tragicznej historii powojennej Europy. Ale obraz ten dobrze oddaje wyboistą drogę, zapierające dech w piersiach chwile i wrażenie, że kierują nami niekontrolowane siły, dokładnie takie jak te, które kształtowały – choć w różny sposób – życie praktycznie wszystkich Europejczyków w ciągu tych dziesięcioleci.
Złożoność historii Europy w tej epoce stworzyła poważne problemy dla „architektury” książki. Największą trudność przedstawiał fakt podziału Europy przez ponad 40 lat przez żelazną kurtynę. Można powiedzieć, że poza _koncepcją_ wspólnej tożsamości kulturowej (choć i ta była przecież naznaczona różnicami religijnymi, narodowymi, etnicznymi i klasowymi) Europa jako całość w tych dziesięcioleciach nie istniała. Jej obie połówki – Europa Zachodnia i Europa Wschodnia – były konstruktami czysto politycznymi. Wewnętrzny rozwój każdej z tych połówek był na tyle różny, że niemożliwe jest łączne ich omawianie aż do upadku komunizmu w latach 1989–1991. I choć i po tym okresie Europa Wschodnia i Zachodnia pozostały obszarami głęboko odmiennymi, to wpływ gwałtownie przyspieszającej globalizacji – będącej kluczowym wątkiem tego tomu – pozwala potraktować je razem, a nie z osobna.
Charakter tak szeroko zakrojonej pracy sprawił, że, podobnie jak w przypadku _Do piekła i z powrotem_, musiałem polegać w dużej mierze na cudzych badaniach i publikacjach – tym bardziej że sam nigdy wcześniej nie podejmowałem specjalistycznych badań na temat jakiegokolwiek aspektu tego okresu. Fakt, że znam ten okres z autopsji, bynajmniej nie wystarcza. Kiedy zaczynałem pisać tę książkę, ktoś zasugerował mi, że pisanie powinno pójść łatwo, ponieważ obejmowany okres zbiega się ze znaczną częścią mojego życia. Ale tak naprawdę osobiste wspomnienia, mimo że bywają pomocne, mogą też być zniekształcone lub niedokładne. W paru przypadkach pozwoliłem sobie dodać osobiste wspomnienia w przypisach, celowo oddzielając je od tekstu głównego. Moim zdaniem własnego postrzegania jakiegoś przeżytego wydarzenia i jego oceny historycznej nie powinno się mieszać. Pamięć ludzka jest ulotna i selektywna, a ocena znaczenia poważnych wydarzeń prawie zawsze wymaga nie tylko drobiazgowej wiedzy, ale i dystansu czasowego pozwalającego na jej strawienie.
Poleganie na pracy naukowej innych okazało się niezbędne. Wiele z takich prac to specjalistyczne monografie lub eseje publikowane w naukowych czasopismach. W przedmowie _Do piekła i z powrotem_ wymieniłem kilka znakomitych ogólnych opracowań historii Europy XX wieku, do których obecnie mogę dodać _Out of Ashes_ Konrada Jarauscha. Najbardziej fascynującym ogólnym studium drugiej połowy XX wieku jest _Powojnie_ Tony’ego Judta. Bezcenne dla mnie, zwłaszcza przy pracy nad dziejami Europy Środkowej, okazały się książki Timothy’ego Gartona Asha, wspaniale łączącego wysoki kunszt dziennikarski z warsztatem historyka. Ogromnie pomogły mi także książki niemieckich historyków – Heinricha Augusta Winklera, Andreasa Wirschinga, Hartmuta Kaelble’a, Andreasa Röddera i Philippa Thera. Te i inne prace, z których w największym stopniu korzystałem, wymieniłem w wybranej bibliografii, ale pamiętajmy, że to tylko wierzchołek wielkiej góry lodowej. Podobnie jak w poprzednim tomie, zgodnie z zasadami wydawniczymi serii Penguin History of Europe, nie podaję przypisów końcowych. Tak jak poprzednio zaznaczam gwiazdką w bibliografii te prace, z których czerpałem bezpośrednie cytaty.
Moje podejście do tematu jest zasadniczo zgodne z tym, które przyjąłem, pisząc _Do piekła i z powrotem_. Tu, jak i w tamtym tomie, starałem się oddać dramatyzm i chaotyczny przebieg opisywanych wydarzeń, przetykając narrację dzisiejszymi poglądami na zachodzące ówcześnie procesy. Książka ma porządek chronologiczny – poszczególne rozdziały obejmują stosunkowo krótkie okresy i dzielą się na podrozdziały tematyczne. Krótka przedmowa nakreśla założenia interpretacyjne. Pierwsze trzy rozdziały opisują pierwszą erę niepewności powojennej Europy – zaczynając od napięć charakterystycznych dla lat zimnej wojny, przez budowę dwóch przeciwstawnych sobie bloków po zachodniej i wschodniej stronie kontynentu, aż do stanu z połowy lat 60. Rozdziały 4 i 5 dotyczą zadziwiającego, trwającego przez kilka dziesięcioleci boomu gospodarczego i jego implikacji społecznych, a także rozłamu w świecie kultury, w którym pełna patosu zaduma nad dziedzictwem niedawnej przeszłości współistniała z krzykliwą, ekscytującą atmosferą nowych prądów. Rozdział 6 opisuje, jak pod koniec lat 60. mieszanka ta doprowadziła do wybuchu młodzieżowych protestów, które pociągnęły za sobą zmianę wartości społecznych i kulturowych. Rozdział 7 skupia się na „dekadzie przełomu”, czyli fundamentalnych zmianach, jakie miały miejsce w latach 70. i na początku lat 80. Rozdział 8 zajmuje się demontażem systemu komunistycznego na wschodzie kontynentu w latach 80., ze szczególnym uwzględnieniem osobistego (nawet jeśli nieumyślnego) wkładu w ten proces Michaiła Gorbaczowa; końcową fazę tych przemian, tzw. aksamitną rewolucję w Europie Środkowej i Wschodniej w latach 1989–1991 omawia rozdział 9, akcentujący dla odmiany naciski płynące „z dołu”. Głównymi tematami rozdziału 10 są trudności i rozczarowania społeczeństw byłego bloku radzieckiego budujących pluralistyczne demokracje i kapitalistyczne gospodarki, a także dramatyczny rozpad Jugosławii i towarzyszące mu wojny etniczne. Rozdział 11 analizuje zmiany, do jakich doszło w Europie w następstwie ataków terrorystycznych z 2001 roku w Stanach Zjednoczonych i będących ich skutkiem wojen w Afganistanie i Iraku. I wreszcie w rozdziale 12 zająłem się serią kryzysów, które spadły na Europę, poczynając od 2008 roku i doprowadziły do ogólnego kryzysu na kontynencie. W posłowiu starałem się przejść od historii ku przyszłości, nakreślając krótkoterminowe perspektywy i długoterminowe problemy, jakie Europa napotka w nowej erze niepewności.
_Do piekła i z powrotem_ kończyło się happy endem: kiedy Europa w latach 1945–1949 dźwigała się po podwójnej katastrofie wojen światowych, miała widoczne szanse na jaśniejszą przyszłość, nawet jeśli towarzyszyły im czarne chmury w postaci zagrożenia atomowego. W przypadku niniejszej książki finał jest bardziej ambiwalentny – w każdym razie w odniesieniu do perspektyw długoterminowych.
Wszystko może szybko ulec zmianie, w tym i historiografia. Eric Hobsbawm, pisząc na początku lat 90., kreślił ponure wizje kryzysów mogących dotknąć Europę, podkreślając w pesymistycznej konkluzji destrukcyjną moc kapitalizmu. Większość analityków była jednak o wiele bardziej optymistyczna w ocenie najbliższej przyszłości Europy. Szereg wybitnych dzieł omawiających te kwestie, a powstałych w okolicach przełomu tysiącleci, tchnęło wyraźnym optymizmem. Mark Mazower uważał, że „międzynarodowa perspektywa” jest „spokojniejsza niż kiedykolwiek”. Richard Vinen mówił o „erze zdrowego pieniądza”. Harold James opisywał „niemal powszechny rozrost demokracji i kapitalizmu” (choć wspomniał też o towarzyszących temu procesowi rozczarowaniach), a globalizację postrzegał niemal całkowicie pozytywnie jako „odrodzenie się światowego społeczeństwa, kultury i gospodarki”. Jednak rozwój wydarzeń w pierwszych kilkunastu latach XXI wieku każe ten optymizm powściągnąć.
Wydane w 2005 roku _Powojnie_ Tony’ego Judta również tchnie optymizmem. „Nacjonalizm zasadniczo pojawiał się i znikał”, pisze autor, dodając w konkluzji, że „XXI wiek może jeszcze należeć do Europy”. Dziś, w obliczu chaosu, jaki panuje w Europie od 2008 roku, pojawienia się w wielu krajach partii nacjonalistycznych i ksenofobicznych, długoterminowych wyzwań stojących przed kontynentem oraz wydającego się nie mieć końca wzrostu globalnych wpływów Chin, założenia te wydają się znacznie odbiegać od prawdy.
Zmiany krótkoterminowe są oczywiście w dużej mierze nieprzewidywalne. Przyszłość Europy – wciąż jadącej kolejką górską w wesołym miasteczku – to wspina się, to znów ostro spada w dół. Obecnie (na jesieni 2017 roku) wróżby są lepsze od tych, które przeważały jeszcze kilka miesięcy temu, choć kryształowa kula pozostaje zamglona. Długoterminowe perspektywy są jednak tak dla Europy, jak i reszty świata, zniechęcające. Zmiany klimatyczne, demografia, podaż surowców energetycznych, masowa migracja, napięcia związane z wielokulturowością, automatyzacja produkcji, rosnące różnice w dochodach, bezpieczeństwo międzynarodowe i zagrożenie globalnym konfliktem – wszystko to są jak najbardziej realne wyzwania, przed jakimi staniemy w nadchodzących dziesięcioleciach. Trudno powiedzieć, jak dobrze Europa jest przygotowana, by poradzić sobie z tymi problemami. Zmaganie się z nimi i kształtowanie przyszłości kontynentu zależeć będzie może nie wyłącznie od samych Europejczyków, ale od nich przede wszystkim. Płynąc w konwoju po niebezpiecznych wodach, najlepiej trzymać się blisko siebie. Oznacza to budowanie i umacnianie tworzonych stopniowo od końca wojny poziomów jedności, współpracy i konsensusu, nawet jeśli wydają się niedoskonałe. Dzięki dobrej nawigacji możemy wspólnie przepłynąć przez groźne cieśniny i dotrzeć do bezpieczniejszych brzegów.
Pisanie historii czasów mojego własnego życia było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Ale zadanie to okazało się satysfakcjonujące. Nauczyłem się niepomiernie więcej, niż wcześniej wiedziałem o wydarzeniach i zmianach, które ukształtowały moje życie. I dziś mam dużo lepsze niż dawniej rozumienie tego, jak mój własny kontynent przybierał obecny kształt. Już choćby przez to całe przedsięwzięcie było dla mnie warte zachodu. Co zaś się tyczy przyszłości… No cóż, prognoza historyka nie będzie tu lepsza od innych.
Ian Kershaw
Manchester, listopad 2017 r.Wstęp
DWIE ERY NIEPEWNOŚCI W EUROPIE
------------------------------------------------------------------------
Z historią jest tak, jak z naturą, jak z wszelką głębią, minioną, teraźniejszą czy przyszłą; im głębiej i poważniej w nie wnikamy, tym trudniejsze się z nich wyłaniają problemy
Johann Wolfgang von Goethe (_Refleksje i maksymy_)
W 1950 roku Europa dźwigała się z mrocznych lat najgorszej wojny w dziejach. Fizyczne rany były widoczne na całym kontynencie w postaci ruin zbombardowanych budynków. Blizny na psychice i moralności przetrwały znacznie dłużej niż odbudowa miast i miasteczek. Brutalność niedawnej przeszłości rzucała na Europę głęboki cień przez kolejne dziesięciolecia. Od zakończenia wojny w 1945 roku podejmowano ważne kroki na drodze ku kształtowaniu nowego oblicza Europy. Jednak najważniejsze dziedzictwo wojny w latach bezpośrednio po jej zakończeniu było dwojakie: Europa była teraz kontynentem przedzielonym w połowie żelazną kurtyną, a nowe czasy okazały się erą jądrową, zdominowaną przez dwa supermocarstwa będące w posiadaniu broni masowego rażenia.
Europa nie była już w stanie wojny. Ale wojna nuklearna, której perspektywa wydawała się wcale nieodległa, zagrażała samemu przetrwaniu Europy jako cywilizacji. Groźba takiej wojny, wisząca nad Europą niczym miecz Damoklesa, nie zależała wyłącznie od tego, co działo się na samym kontynencie. Europa była teraz w pełni narażona na globalną konfrontację supermocarstw. Wydarzenia, do których doszło z dala od europejskich wybrzeży – wybuch wojny koreańskiej w 1950 roku i kryzys kubański z 1962 roku – wyznaczają początek i koniec najniebezpieczniejszej fazy zimnej wojny (choć drugi, krótszy okres wzmożonego zagrożenia wystąpił na początku lat 80.).
Dzieci urodzone na fali powojennego wyżu demograficznego stały się świadkami przemian, o których ich rodzicom się nie śniło. Tempo tych przemian – politycznych, gospodarczych, społecznych i kulturowych – przekraczało wszystko, co wcześniej było ludziom znane w czasach pokoju. Dzieci te rodziły się w latach wielkiej nędzy, w dużej mierze będącej bezpośrednią konsekwencją wojny. Mieszkania Europejczyków były często prowizorycznie – w sytuacji gdy na znacznej części kontynentu, zwłaszcza w Europie Środkowej i Wschodniej, dachu na głową szukały miliony przesiedleńców i osób, których domy zostały zniszczone w bombardowaniach. Nawet domy, które przetrwały, były najczęściej w złym stanie, a warunki sanitarne, w których żyła duża część populacji, prymitywne. Występował powszechny niedobór żywności i odzieży. Jedynie bogate rodziny posiadały sprzęt domowy, pozwalający odetchnąć ciężko pracującym kobietom – mowa tu o pralce, telefonie, lodówce czy samochodzie. Jeszcze mniej osób stać było na telewizor.
Powojenne pokolenie wyżu demograficznego korzystało z owoców zdumiewającego postępu dokonującego się w medycynie. Otrzymało też niemożliwą do oszacowania pomoc od państwa opiekuńczego, którego ustanowienie i rozrost umożliwił wysoki poziom wzrostu gospodarczego. Standardy życia w krajach za żelazną kurtyną pozostawały daleko w tyle za warunkami w Europie Zachodniej, ale i tu mieszkańcom zapewniano przynajmniej opiekę medyczną i socjalną – wolny dostęp do nich był hasłem, którym lubili szermować komunistyczni przywódcy (choć jego realizacja w praktyce zwykle kulała). Był to pierwszy istotny przełom – zapewnienie bezpieczeństwa socjalnego na poziomie, którego wcześniej nie doświadczono w obu połówkach Europy. Pod pewnymi względami, przynajmniej na zachodzie kontynentu, długi powojenny boom gospodarczy, umożliwiony przezeń postęp społeczny, a także rozkwit konsumpcjonizmu, zachęcający do patrzenia w przyszłość z optymizmem, pozwalały Europejczykom zapomnieć o stanie niepewności, w jakim znajdował się kontynent, potencjalnie zagrożony wojną jądrową.
Postęp materialny, jaki dokonał się od tamtych czasów, był zadziwiający. Obfitość żywności, dostępnej w przeciętnym dzisiejszym supermarkecie w jakimkolwiek europejskim kraju, wydawałaby się nieziszczalnym snem w 1950 roku czy zresztą kiedykolwiek wcześniej. Dla dzisiejszych rodzin życie w domu bez łazienki i z toaletą na podwórku (najczęściej zresztą współdzieloną z innymi rodzinami) wydawałoby się horrorem. Dobra, które do niedawna były luksusem dostępnym tylko nielicznym, stały się powszechne. Większość rodzin ma dziś samochód. Dwa samochody w jednym gospodarstwie domowym to też nic niezwykłego. Lodówka jest standardowym elementem wyposażenia domu. Podróże zagraniczne – w 1950 roku domena bogaczy – dziś są dostępne dla milionów ludzi. W prawie każdym domu stoi telewizor, a satelity umożliwiają oglądanie wiadomości czy imprez sportowych na żywo z drugiego końca globu. Telewizję można oglądać na telefonach komórkowych – coś, co do bardzo niedawna było po prostu niewyobrażalne. Kiedyś, kiedy będąc już za granicą, chcieliśmy zadzwonić do domu, wymagało to wyjścia do budki telefonicznej, jeśli nie wizyty na poczcie; dziś szybko i bez wysiłku załatwiamy podobną potrzebę z telefonu komórkowego – dzwoniąc, wysyłając SMS-a bądź korzystając z szeregu aplikacji, zapewniających nam stały dostęp do wiadomości czy pozwalających na rozmowę, a nawet oglądanie na ekranie znajomych i krewnych oddalonych od nas o tysiące mil. Coraz mniejsze i coraz łatwiejsze w obsłudze, powszechnie dostępne komputery przekształciły nasze życie w sposób niewyobrażalny nie tylko w 1950 roku, ale i całkiem niedawno.
Zmieniły się drastycznie nie tylko otaczające nas dobra materialne, ale także mentalność ludzi. Większość mieszkańców Europy w 1950 roku posiadała poglądy, które 70 lat później uznano by za aberrację. Wprawdzie jeszcze w grudniu 1948 roku (niewątpliwie pod wpływem straszliwych wydarzeń z lat drugiej wojny światowej) Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjęła Powszechną Deklarację Praw Człowieka, ale nie wszyscy rozumieli jeszcze, co dokument ten w praktyce oznacza. Poglądy rasistowskie i otwarta dyskryminacja były zjawiskiem powszechnym i mało kto się temu dziwił. W ówczesnej Europie żyło zresztą niewiele osób o skórze innej niż biała. W krajach europejskich nadal obowiązywała i była wykonywana kara śmierci za najcięższe zbrodnie. Homoseksualizm był przestępstwem, a aborcja nielegalna. Wielki wpływ na życie polityczno-społeczne posiadały kościoły chrześcijańskie, a udział wiernych w nabożeństwach był wciąż dość wysoki. Tymczasem w momencie, kiedy pierwsze powojenne dzieci zbliżyły się do wieku starczego, prawa człowieka są uznawane za oczywistość (choć nie zawsze w sposób doskonały przestrzeganą), poglądy rasistowskie spotykają się ze społecznym napiętnowaniem (standardowo w Europie Zachodniej, nieco rzadziej na wschodzie i południu kontynentu), społeczeństwa wielokulturowe stały się normą, kara śmierci jest przeżytkiem, małżeństwa homoseksualne i legalna aborcja są powszechnie akceptowane, a rola kościołów chrześcijańskich znacznie się zmniejszyła (choć religijność jest niezwykle ważna dla mniejszości muzułmańskiej, co widać choćby po rozprzestrzenianiu się meczetów, których widok był w europejskich miastach w roku 1950 zupełnie nieznany).
Opisywane tu przemiany to część procesu znanego jako „globalizacja”. Pojęcie to oznacza nie tylko integrację gospodarczą, będącą wynikiem swobodnego przepływu kapitału, technologii i informacji, ale też przeplatanie się społecznych i kulturowych modeli postępu i przenikanie tychże ponad granicami poprzez rozwijające się części świata. Globalizacji nie da się jednak opisać jako wyłącznie pozytywnego dążenia do zapewnienia mieszkańcom globu coraz dostateczniejszego życia. Jest oczywiste, że ma ona i swoje ciemne strony – powoduje na przykład ogromne szkody w środowisku naturalnym, poszerza przepaść między biednymi a bogatymi, prowadzi do nasilenia masowej migracji (w dużej mierze niekontrolowanej) i zwiększa poziom bezrobocia wskutek automatyzacji produkcji, możliwej dzięki zmianom technologicznym. Przemiany spowodowane globalizacją będą stanowiły nić łączącą kolejne rozdziały. Globalizacja to jednak nie tylko historia sukcesu, ale i czynnik odpowiadający w dużej mierze za nową erę niepewności w Europie.
***
Niniejsza książka opisuje ciągłe zwroty akcji oraz wzloty i upadki, które prowadziły Europę od jednej ery niepewności do drugiej – od groźby wojny nuklearnej do wielowarstwowego i wszechobecnego poczucia niepewności właściwego dla dzisiejszego dnia. Moim celem jest wyjaśnienie złożoności i wielopłaszczyznowości zmian, jakie zachodziły w Europie po 1950 roku. Drogę tę wyznaczały epokowe punkty zwrotne – lata 1973, 1989, 2001, 2008. Pełna jest ona sukcesów i udoskonaleń, ale także niepowodzeń, rozczarowań, a niejednokrotnie i rozwianych złudzeń.
Rolę zwornika w trwającej od siedmiu dziesięcioleci transformacji Europy odegrały Niemcy. Przemiana w kraju, który niewiele wcześniej robił wszystko, by kontynent ten zniszczyć, była wyjątkowo głęboka. Mimo że jako państwo Niemcy z końcem drugiej wojny światowej przestały na pewien czas istnieć, pozostały w centrum europejskich wydarzeń – okazały się kluczowe dla powojennego odrodzenia, kluczowe dla zimnej wojny i kluczowe dla jej zakończenia, kluczowe dla rozszerzenia integracji europejskiej, kluczowe dla stworzenia euro, kluczowe dla kryzysu strefy euro i kryzysu migracyjnego i wreszcie kluczowe dla wciąż nieporadnych prób zreformowania Unii Europejskiej po jej ostatnich poważnych problemach. Przez te lata Niemcy stały się istotnym filarem stabilnej liberalnej demokracji, największą gospodarką Europy, krajem, który po 40 latach podziału zdołał odbudować jedność narodową i przyjął na siebie, choć nie bez obaw, rolę europejskiego przywództwa. Niemiecka transformacja odegrała kluczową rolę w powojennej historii Europy – i nie da się powiedzieć, że rolę tę Niemcy odegrały bez żadnego sukcesu.
Nie ma prostego wyjaśnienia zjawiska burzliwej transformacji powojennej Europy. Dynamika polityczna, gospodarcza i kulturowa były w tym okresie na tyle ściśle ze sobą powiązane, że nie da się dziś wyraźnie wskazać konkretnych aktorów zmian. W znacznym stopniu transformacja Europy odzwierciedla głębokie zmiany społeczne i gospodarcze, bynajmniej nieograniczające się do tego kontynentu, które zwykliśmy określać pojęciem „globalizacja”. Odbudowa Europy po drugiej wojnie światowej dokonywała się na fali bezprecedensowego, trwającego przez ponad dwie dekady wzrostu gospodarczego w skali globalnej. Załamanie tego wzrostu w latach 70. oznaczało decydujący zwrot w rozwoju, który ukształtował pozostałą część dwudziestego stulecia.
Zdumiewające ożywienie gospodarcze w Europie w pierwszych powojennych dziesięcioleciach było uwarunkowane przez coś, co nazwałem „matrycą odrodzenia”. Elementami tej matrycy są: koniec mocarstwowych ambicji Niemiec, przeorientowanie geopolityczne Europy Środkowej i Wschodniej, podporządkowanie interesów narodowych interesom dwóch supermocarstw, bezprecedensowy wzrost gospodarczy i wisząca nad kontynentem groźba użycia broni jądrowej. Około 1970 roku wszystkie te elementy znaczyły już znacznie mniej niż w pierwszych latach powojennych, a co najważniejsze, nastąpiło wyraźne spowolnienie wzrostu gospodarczego. Wieloletni boom się skończył. Powojenny porządek gospodarczy czekała fundamentalna przemiana. Zmiana paradygmatu oznaczała początek tego, co, jak to widać z dzisiejszej perspektywy, było narodzinami nowej matrycy, która swój ostateczny kształt miała przybrać stopniowo w trakcie dwóch dekad. To, co przekształciło się ostatecznie w „matrycę nowej niepewności”, obejmowało zliberalizowaną i zderegulowaną gospodarkę, rozpędzoną globalizację, gwałtowny rozwój technologii informacyjnych oraz, po 1990 roku, pojawienie się wielobiegunowego świata. Połączenie tych składników z czasem przekształciło Europę na wiele pozytywnych sposobów – ale także wywołało niepewność zupełnie innego rodzaju niż egzystencjalna niepewność spowodowana zagrożeniem nuklearnym w latach 50. i na początku lat 60.
Po upadku żelaznej kurtyny tempo globalizacji wyraźnie przyspieszyło, co w wielkiej mierze było wynikiem rewolucji informatycznej i szybkiego rozprzestrzeniania się Internetu, zwłaszcza po tym, jak w 1991 roku World Wide Web (wynaleziony w 1989 roku) został publicznie udostępniony. Jednak już znacznie wcześniej dokonywała się istotna zmiana kulturowa, której główną osią były walka o prawa socjalne, nacisk na indywidualizm i kwestie tożsamości. Od połowy lat 60. systemy wartości i styl życia zmieniały się w sposób, który czynił z Europy region pod wieloma względami bardziej tolerancyjny, liberalny i kosmopolityczny. Wiele wartości i norm, które wcześniej uważano za pewne, odeszło do lamusa.
Dodać do tej ogólnej i bezosobowej dynamiki należy rolę jednostek i krótkoterminowych decyzji politycznych. Działań niewielkiej liczby osób na kluczowych stanowiskach – z których najbardziej znani to Michaił Gorbaczow i Helmut Kohl – nie da się sprowadzić jedynie do odzwierciedlania zachodzących zmian strukturalnych. W kluczowych momentach osoby te _osobiście_ odegrały decydującą rolę w transformacji Europy.
W kolejnych rozdziałach przedstawimy bilans transformacji Europy na przestrzeni siedmiu dziesięcioleci. Nie jest to bynajmniej historia znaczona samymi sukcesami. Nie był to marsz wyłącznie po równiej drodze. Miały miejsce bardzo pozytywne zmiany, ale zdarzały się też potknięcia.
A końca wybojów nie widać.