Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rozłam. Sfora. Czas mroku. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
6 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Rozłam. Sfora. Czas mroku. Tom 1 - ebook

Ciemność jest w tobie...

Po wygranej bitwie z Psami Bojowymi Kosy zjednoczona sfora stała się liczna i silna jak nigdy. Trzeba jednak zachować czujność, bo nawet wśród przyjaciół może czaić się wróg!

Wraz z nastaniem nowego porządku pojawiają się niezadowoleni. Mimo wielu dowodów lojalności, niektóre psy nadal są podejrzliwe wobec Nawałnicy, próbując podkopać jej pozycję w sforze.

Na domiar złego Nawałnica obawia się, że jej towarzysze mogą mieć rację. Dręczona mrocznymi snami nie jest pewna, co jest większym zagrożeniem — ciemność kryjąca się wśród bliskich... czy ta drzemiąca w niej samej.

Czy sekrety i wzajemne podejrzenia doprowadzą w końcu do rozpadu grupy?

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8203-268-0
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Bohaterowie pierwszego tomu cyklu

CZAS MROKU

DZIKA SFORA (w kolejności określonej przez rangę)

Alfa — drobna chartka o krótkiej, szarej sierści (znana też pod imieniem Słodka)

Beta — pies o gęstej, biało-złotej sierści (znany też pod imieniem Fuks)

MYŚLIWI:

Werwa — mała suczka o biało-brązowej sierści

Bruno — duży, waleczny pies o gęstej, brązowej sierści i zawadiackim spojrzeniu

Bella —suczka o gęstej, biało-złotej sierści

Miki — smukły pies farmerski, o czarno-białym umaszczeniu

Nawałnica — suczka bojowa o brązowej sierści

Grot — pies bojowy w kolorze czarno-brązowym

Szept — chudy pies o szarym umaszczeniu

Bór — krępy pies o brązowej sierści

PSY PATROLOWE:

Luna — suczka o czarno-białym umaszczeniu, pies farmerski

Tik — brązowy pies myśliwski w czarne łaty, z trzema łapami

Strzała — szczupła suczka myśliwska o brązowo-białym umaszczeniu

Stokrotka — mała suczka o białej sierści, z brązowym ogonem

Łobuz — kościsty, kędzierzawy pies z bliznami na pysku

Bryza — drobna suczka, o długich uszach i krótkiej, brązowej sierści

Pogoń — drobna suczka o rudej sierści

Żuk — kudłaty pies o czarno-białym umaszczeniu

Zadra — kędzierzawa suczka o czarnej sierści

Atut — drobna suczka o czarnym umaszczeniu

Omega — drobna suczka o długiej, białej sierści (znana też pod imieniem Promyk)

PROLOG

— Co mu się stało? — Wibrysy małej szczeniaczki zadrżały, kiedy ze strachem rozsunęła nosem wysoką trawę. — Nie rozumiem. Co się dzieje?

Gdy odwaga ją opuściła, wycofała się i przylgnęła z powrotem do swoich dwóch braci z miotu. Szczeniak, który leżał na trawie przed nimi, nawet nie drgnął. Pomiędzy zielonymi źdźbłami dostrzegła wgłębienie na maleńkim boku pieska, które nie poruszało się w górę i w dół wraz z oddechem. Zauważyła również jedno z jego małych uszek i zdziwiła się, że wcale nie drga. Nawet koniuszek. Chociaż nie mogła zobaczyć jego oczu, instynkt podpowiadał jej, że wcale by tego nie chciała. Zatrzęsła się ze strachu i niepewności.

Jeden spośród braci z miotu, ten mniejszy, przytulił się do niej mocniej. Poczuła jego mokry nosek tuż przy uchu.

— On chyba jest chory. Ale czy tak samo jak Psia Mama?

Mała suczka poczuła dreszcze. Tak, Psia Mama była chora. Nie polepszyło jej się od czasu walki, którą słyszeli. Kiedy ją stoczyła, wsunęła się pod dom i poprosiła, żeby szczeniaki na chwilę zostawiły ją samą. Ale obiecała, że niedługo wróci do zdrowia. „Tylko zostawcie mnie w spokoju” — prosiła.

Przebywała jednak pod domem już od bardzo dawna. Och, Psia Mamo — pomyślała szczeniaczka z bezgłośnym skomleniem. — Czy nadal ci się nie poprawiło? Minęło już tyle czasu… A teraz ten szczeniaczek jest chory, a my nie mamy pojęcia, co robić…

— Być może powinniśmy go obudzić — zaproponował piskliwie najmniejszy brat z miotu — i zabrać go do środka, gdzie jest ciepło i bezpiecznie.

— Nie jestem pewna, czy się obudzi — jęknęła siostra rozpaczliwie. — Wygląda na bardzo śpiącego.

Było coś jeszcze… Nie chciała tego nawet ubrać w słowa. Gdy jej nos zawibrował, a ona z oporem zawęszyła, poczuła po raz kolejny ten dziwny odór, który przyprawił ją o dreszcze. To nie był prawdziwy zapach psa. Z przerażeniem pomyślała, że żaden szczeniak nie powinien pachnieć w taki sposób. Przypominał raczej swąd starego mięsa, którego nie dojadły dorosłe psy.

— Oboje jesteście niemądrzy. — Jej drugi brat z miotu, największy z całej trójki, brzmiał uparcie i pewnie, pomimo piskliwego tonu. Nawet on nie potrafił jednak całkowicie powstrzymać drżenia strachu w głosie. — Nie musimy robić zupełnie nic. Sfora niedługo wróci, a wtedy alfa uleczy Psią Mamę i sprawi, że szczeniak również poczuje się lepiej.

— Jesteś pewny, że alfa tu wróci? — zapytał niepewnie najmniejszy z piesków.

— Oczywiście, że wróci — odpowiedział wyniośle większy, po czym kiwnął w stronę nieruchomego małego psiaka. — To szczeniak alfy. Więc na pewno wróci. Nie wiesz, że Psie Mamy nigdy nie zostawiają swoich szczeniąt?

— Och. — Najmniejszy z miotu niepewnie zamachał ogonem. — Więc kiedy szczeniak wyzdrowieje, to może będzie mógł się z nami pobawić?

Tym razem większy brat z miotu nie odpowiedział, tak samo jak jego siostra. Dostrzegła jego nerwowe, niepewne spojrzenie. Szczeniak nie wyglądał, jakby był w stanie się z nimi pobawić. Przynajmniej nieprędko.

Zebrawszy się na odwagę, szczeniaczka ruszyła przez wilgotną trawę, przyciskając brzuch do podłoża. Nie poznała niemal niczego poza tym zielonym schronieniem. Od zawsze był to cały jej świat, a jego słodki, świeży i znajomy zapach prawie maskował dziwny odór pieska. Zakradła się bliżej, aż drżącym nosem niemal dotknęła boku leżącego.

Zobaczyła zjeżoną sierść na karku szczeniaka, która wyglądała na sztywną i ciemną, jak gdyby jakiś czas temu pomoczyła się i wyschła. Mała suczka zamrugała z ciekawości i nagle zdała sobie sprawę, że pod twardymi kosmykami futra widzi dziwne wgłębienia. Wyglądały trochę jak ślady, które razem ze swoim rodzeństwem z miotu zostawiła na puszystej skórze, na której spali: były nierówne i poszarpane na brzegach. Wiedziała, że tworzyły je ich malutkie ząbki; żucie leża było niezwykle relaksujące. Ślady na szczeniaku były jednak o wiele większe.

To nie miało sensu. Szczeniaczka nie potrafiła jednak skupić myśli, żeby rozwiązać tę zagadkę; głód, który przez cały dzień ściskał jej żołądek, nagle stał się dotkliwszy i przyprawił ją o mdłości. Wydała z siebie niski, rozpaczliwy jęk.

— Nie martw się. — Usłyszała ponownie szczekanie większego brata z miotu. — Wszystko będzie dobrze, kiedy wróci alfa. — Tym razem jednak nie brzmiał na przekonanego. Jego głos zadrżał, jakby sam do końca w to nie wierzył.

Jego niepewność sprawiła, że żołądek szczeniaczki boleśnie się skręcił, a żebra zacisnęły ciaśniej wokół jej serduszka. Odrzucając głowę w tył, wybuchła salwą wysokich, piskliwych skowytów pełnych smutku i przerażenia.

— Psia Mama jest taka sztywna! A szczeniaczek taki zimny! I żadne z nich się nie rusza! Dlaczego się nie ruszają?

— Gdzie jest alfa? — Jej mniejszy brat z miotu dołączył do rozpaczliwego wycia.

— Tu nie ma żadnych psów! — zawyła. — Jedzenia też nie ma. I sfory także. Jesteśmy tu sami, oni nas zostawili! Jesteśmy zupełnie sami!

Teraz nawet jej większy i silniejszy brat z miotu wyrażał panicznym skowytem swój żal.

— Odeszli i nas zostawili! Już ich nie ma, wszyscy odeszli…

Wysokie, rozgorączkowane ujadania rodzeństwa z miotu odbijały się echem od traw, drzew oraz nieba, jednak szczeniaczka czuła, że na całym świecie nie ma już żadnego psa, który mógłby ich usłyszeć. Okropność tej wizji przepełniła jej maleńkie ciało i nie mogła dłużej już powstrzymywać bezradnego szlochu.

Nagle poczuła, jak jej większy brat z miotu trąca ją nosem w bok.

— Cicho! — pisnął roztrzęsionym tonem. — Oboje bądźcie cicho! Jakieś psy tu idą!

W jednym momencie cała trójka zamilkła i zesztywniała ze strachu, zupełnie nowego i niespodziewanego. Szczeniaczka łapała hausty powietrza, starając się uspokoić i już więcej nie skomleć. Oblizała pyszczek i wyczuła ich zapach: były to nieznane jej psy.

To obcy. I szli prosto w ich stronę.

Spojrzała na obydwu braci z miotu, a w ich oczach dostrzegła tę samą mieszankę nadziei i przerażenia, którą sama poczuła.

Jesteśmy tutaj zupełnie sami… Och, Psia Mamo… — myślała.

W desperackim przypływie paniki szczeniaki wdrapały się z powrotem na puszystą skórę, zadeptując w pośpiechu siebie nawzajem. Na puszystej skórze jest bezpiecznie! — pomyślała szczeniaczka, wciskając się pomiędzy łapy braci z miotu. Tutaj nic nie może nas dopaść!

Ukryli się w leżu, dysząc. Czując przyjemnie znajome zapach i ciepło, skulili się wszyscy razem, w jednym miejscu. Szczeniaczka przycisnęła pusty brzuszek do puszystej skóry, instynktownie wyczuwając, że musi pozostać w dole. Za bardzo się bała, żeby wyjrzeć na zewnątrz. Nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku, nawet najcichszego. Nie mogła nawet drgnąć…

A może oni nam pomogą? Czy psy nie pomagają szczeniakom? Zawsze pomagają… prawda? — myślała.

Wtem jakieś straszliwe, dawno zapomniane wspomnienie zadrżało w głębinach jej pamięci. Zacisnęła mocno malutkie powieki.

A może jednak nas zabiją… — dodała w myślach.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiROZDZIAŁ PIERWSZY

Nawałnica wyłoniła się z zacienionego lasu, przystanęła i rozciągnęła najpierw grzbiet, a później łapy, po czym podrapała ziemię w rozkosznych promieniach porannego Psa Słońce. Ciepłe promyki ogrzewały jej gładkie futro i wzmagały smakowite zapachy królików, myszy i wiewiórek pośród szumiących traw dookoła. Nawałnica z radością zawęszyła w delikatnym wiaterku. Polowanie zapowiadało się znakomicie.

Była pełna optymizmu, kiedy spoglądała na jasny dzień drzewokwiecia. Po raz pierwszy miała szansę ruszyć na czele polowania i była niezwykle dumna, że beta jej sfory, Fuks, okazał jej tyle zaufania. Od początku we mnie wierzył — pomyślała z wdzięcznością. Zawdzięczała bardzo wiele becie o złocistej sierści, który kiedyś był Samotnym Psem.

Obejrzała się na grupę, którą prowadziła. To jedne z najlepszych psów z naszej sfory — uznała z dumą. Werwa, która od dawna należała do sfory Słodkiej, od zawsze była doskonałą suczką myśliwską, natomiast Miki, chociaż wcześniej był Psem w Obroży, uczył się śledzić zwierzynę razem z najzdolniejszymi Dzikimi Psami. Grot, Pies Bojowy, dawniej należał do sfory Kosy, a jego dyscyplina, koncentracja i zabójcza precyzja stanowiły niezastąpione zalety. Szedł z nimi również Szept, który wcześniej był poniewierany przez szalonego Terrora. Szept bardzo chciał się przypodobać nowym przywódcom i udowodnić swoją wartość, odkąd przestał być zastraszany okrutnymi groźbami poprzedniego alfy.

Wszystkie te psy stanowiły dość nietypową grupę, ale właśnie to cieszyło Nawałnicę najbardziej. Przed jej narodzinami Pies Ziemia wstrząsnęła światem w Wielkim Warczeniu. Gdyby to nigdy się nie wydarzyło, sfory, których reprezentanci wyruszyli teraz wraz z nią na polowanie, nie połączyłyby się w jedną wspólnotę. W końcu Miki i Werwa pochodzili z zupełnie innych światów — Werwa ze sfory Słodkiej, będącej wcześniej sforą półwilka, natomiast Miki z domu, który zamieszkiwał z Długonogimi. Ale to było jeszcze zanim Wielkie Warczenie zniszczyło miasto, zmieniło świat i zmusiło każdego psa do dbania tylko o siebie. W tym momencie wszyscy współpracowali ze sobą pomimo dzielących ich różnic, a każdy pies wnosił mocne strony i umiejętności do ich nowej, zjednoczonej sfory.

Dawniej Nawałnica nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Fuks tak często mówił o Wielkim Warczeniu. Lecz teraz, kiedy sama przeżyła ogromną bitwę — tę, którą nazwali Nawałnicą Psów — zdała sobie sprawę, dlaczego katastrofalne Warczenie było dla niego takie istotne. Szok, który dotyka psa, zaczyna mieć wpływ na wszystko w jego życiu: na ziemię pod jego łapami, zapachy w nozdrzach i każdy dźwięk docierający do nadstawionych uszu. Dla niej również wszystko nabrało nowego znaczenia — i widziała w tym nie tylko potencjalne zagrożenia i nieoczekiwane niebezpieczeństwa, ale także szanse i możliwości.

Podczas długiego lododmuchu zwierzyny było niewiele i ciężko było ją złapać. Jednak teraz, gdy na drzewach rozkwitały pąki, malutkie listeczki zaczynały porastać krzewy i zarośla, a polany zazieleniły się nowym życiem, Nawałnica była przekonana, że łowy przebiegną szybko i okażą się owocne.

— Spróbujmy w tamtej kotlinie, Nawałnico. — Gdy łagodne szczeknięcie Mikiego rozbrzmiało w postawionym uchu młodej suczki, ta miała ochotę wyszczerzyć na niego kły. Miki i Werwa przez cały poranek próbowali jej doradzać i ją instruować, choć przecież to Nawałnica miała podejmować decyzje. Czy on nie mógł tego zrozumieć? — Tam, widzisz? — kontynuował czarno-biały pies farmerski, nie zdając sobie sprawy, że Nawałnica zaciska szczęki z frustracji. — W kotlinie za wzgórzem. — Machnięciem łba wskazał na zagłębienie w trawiastym terenie, otoczone młodymi brzózkami po drugiej stronie doliny.

— Tak, chyba warto spróbować — zdołała wydusić z siebie warknięcie Nawałnica.

— Możemy bez trudu otoczyć ten teren i spłoszyć zwierzynę — dodał Miki. — Tuż obok płynie rzeka, a tam mieszka kolonia królików.

— Wiem o tym, Miki — odparła ostro.

Miki postawił uszy zaskoczony, po czym oblizał kufę.

— Czy powiedziałem coś nie tak, Nawałnico?

— Nie, po prostu… — Dostrzegłszy wyraz zranienia na jego pysku, suczka złagodniała i polizała starego przyjaciela. — Wybacz, Miki. Jestem trochę rozkojarzona.

Miki chciał tylko być pomocny. To w końcu on razem z Fuksem przyszli na ratunek Nawałnicy i jej rodzeństwu z miotu, kiedy byli trzema bezbronnymi, porzuconymi szczeniakami. I zawsze otaczał ją opieką.

Ale teraz sama chciałabym udowodnić swoją wartość — pomyślała. — O ile tylko mi na to pozwolą…

Werwa była kolejną, która podbiegła do nich, żeby wtrącić w rozmowę swój wąski pyszczek.

— Nie jestem przekonana co do tych wysokich drzew, Nawałnico. — Przekręciła głowę, wpatrując się w horyzont. — Króliki mogą umknąć pomiędzy ich pniami, a my będziemy musieli się przed nimi zatrzymać.

Nawałnica jakimś cudem zdołała utrzymać nerwy na wodzy, chociaż ochota, żeby zwyczajnie pobiec i zapolować, była coraz trudniejsza do opanowania. Poduszki jej łap aż piekły, jak gdyby chodziła po ostrych kamieniach. Chciała się ruszyć, a nie stać w miejscu. Widziała już za trawą odległe mignięcia płowego futra. Nieświadome niczego stworzenia nie czuły zagrożenia — jeszcze — jednak psy będą musiały biec ku nim szybko, gdy tylko zakradną się bliżej ich nor.

— Myślę, że poradzimy sobie z kilkoma drzewami, Werwo — odpowiedziała spokojnie Nawałnica. — Chodźmy w kierunku kotliny, ale po drodze poszukajmy węchem również innej zwierzyny. Nie możemy oczekiwać, że złapiemy tyle królików, by wystarczyło dla każdego psa. — Przypomniała sobie, że Werwa i Miki stoją ponad nią w hierarchii sfory. „Wolałabym, żeby nie traktowali mnie, jakbym nadal była bezbronną szczeniaczką, którą uratowali Miki i Fuks” — dodała w myślach, po czym westchnęła w duszy i kiwnęła głową w stronę patrolu, na czele którego stała. — Chcę zaplanować nasze ruchy zawczasu, żebyśmy później nie musieli wydawać z siebie żadnego dźwięku. Grocie i Werwo, kiedy zbliżymy się do nor królików, okrążycie je od strony rzeki. Pozostali z nas zajmą pozycje między norami a równiną, dzięki czemu króliki nie będą miały dokąd uciec. Powinniśmy upolować co najmniej dwa lub trzy. Trzymajcie się nisko przy ziemi i pamiętajcie, żeby rozglądać się także za inną zwierzyną. — Skinąwszy łbem na znak, który, jak miała nadzieję, wyrażał zarówno szacunek, jak i był oznaką autorytetu, Nawałnica ostrożnie poprowadziła psy w kierunku osik widocznych na horyzoncie.

Wszyscy wzmogli czujność. Łapy stawiali z wielką uwagą i trzymali ciała jak najbliżej ziemi. Szept przepchał się obok pozostałych, żeby kroczyć tuż przy boku Nawałnicy. Suczka rzuciła młodemu psu pytające spojrzenie.

— Myślę, że to genialna strategia, Nawałnico — zawarczał Szept cicho, ale z ogromnym entuzjazmem. — Doskonale sobie radzisz, przewodząc na polowaniu!

— Dziękuję, Szepcie — odpowiedziała Nawałnica, unosząc uszy z pewnym zaskoczeniem. — Naprawdę chciałabym częściej prowadzić łowy, dlatego miejmy nadzieję, że dzisiaj dobrze nam pójdzie.

— Och, na pewno tak będzie. Jak myślisz, co jeszcze wytropimy? Może jelenia?!

Nawałnica prychnęła rozbawiona i prędko pokręciła głową.

— Wątpię, że będziemy takimi szczęściarzami, ale zawsze warto mieć oczy szeroko otwarte.

— Ty nigdy ich nie zamykasz — pochwalił ją Szept. W ślepiach szarego psa pojawił się błysk uwielbienia, ale Nawałnica odwróciła wzrok, próbując skupić się na bezgłośnym skradaniu.

Fala niepokoju przepłynęła między jej sierścią a skórą. Szept traktował ją jak bohaterkę i patrzył na nią z czcią, odkąd Nawałnica zabiła Kosę, okrutną przywódczynię Psów Bojowych, podczas wielkiej bitwy w poprzedni lododmuch. Suczka musiała to zrobić — i zrobiła to z wielką determinacją po tym, jak Kosa zamordowała jej rodzeństwo z miotu i skrzywdziła jej pobratymców — jednak dni walki już się zakończyły. Teraz chciała być wyłącznie suczką myśliwską.

Miała nadzieję, że Szept nie będzie ciągle wspominał przerażającej Nawałnicy Psów i roli, którą w niej odegrała. Teraz mieli przed sobą perspektywę nowego życia, a Nawałnica była zdeterminowana, by przyłożyć się do budowania przyszłości pełnej spokoju i dostatku dla zjednoczonej sfory. Poświęciła wiele czasu oraz wysiłku, by złagodzić swoją reputację okrutnej suczki bojowej. Było to jeszcze trudniejsze przy wrogości ich dawnego alfy, półwilka. Nie chciała przechodzić przez to wszystko po raz kolejny.

Uniosła pysk, żeby zbadać kierunek wiatru, i zamarła z jedną łapą w powietrzu.

Psie Lasu, jeżeli słuchasz mnie tak, jak wysłuchujesz Fuksa, zapewnij nam dużo zwierzyny w tym drzewokwiecie! — modliła się.

Jej optymizm powrócił, gdy tylko z łatwością przeskoczyła cienki dopływ rzeki, ciesząc się gładkim ruchem własnych mięśni i sprężystością ziemi pod łapami. Każdy zmysł w jej ciele obudził się po długim, ciężkim lododmuchu, a błyskawiczny ruch, który dostrzegła kątem oka, natychmiast skłonił ją do rozpoczęcia gonitwy.

Wiewiórka z paniką uskoczyła na pień drzewa, jednak szczęka Nawałnicy bez trudu trafiła w cel. Zaciskając pysk, czuła delikatne kostki zwierzęcia w wychudzonym ciałku. Jest strasznie koścista — stwierdziła w myślach. — Nawet jak na wiewiórkę. Lododmuch był trudnym okresem dla każdego stworzenia.

Raptem zdała sobie sprawę z tego, że jej szybkie łowy stały się sygnałem dla pozostałych członków grupy: myśliwi ruszyli w pościg. Grot biegł wzdłuż koryta wyschniętej rzeki, węsząc i rozglądając się bez powodzenia, za to Miki i Werwa postanowili działać razem przy podstawie sękowatego dębu. Wykopywali lawiny ziemi, aż ich łapy i pyski stały się całe brudne. Akurat w momencie, w którym Nawałnica postanowiła do nich dołączyć, dotarli do gniazda myszy. Niewielkie gryzonie oślepione światłem rozbiegły się w popłochu, a dwójka myśliwych podskakiwała i gryzła, aż obok nich utworzył się stos maleńkich ciał.

— Każda z tych myszy wystarczy zaledwie na jeden kęs — warknęła Werwa, trącając je łapą.

— A każdy z tych kęsów przyczyni się do wykarmienia sfory — przypomniała jej zadowolona Nawałnica. — Świetna robota!

Wyglądało jednak na to, że Werwa nawet nie zwróciła uwagi na jej pochwałę. Brązowo-biała suczka przycisnęła głowę do łba Mikiego i przez chwilę para zdyszanych myśliwych odpoczywała, z czułością ocierając o siebie pyski i liżąc się nawzajem po brudnych uszach. Unosząc z zaskoczenia własne uszy, Nawałnica cofnęła się kilka kroków.

Czy to naprawdę dobry moment na przytulanie się w ten sposób? — pomyślała z dreszczem zaskakującego niesmaku. — Cóż za idiotyczna strata czasu. Przecież to tylko kilka myszy, na Psy Nieba!

Odwracając się do nich zadem, złapała w zęby swoją wiewiórkę i upuściła ją do dziury, którą Miki i Werwa wykopali u podnóża dębu. To było dobre miejsce na przechowanie zwierzyny do momentu, kiedy zakończą łowy: głęboki rów pomiędzy dwoma grubymi korzeniami. Nawałnica uniosła głowę, a lekki, ciepły wiaterek krążący wśród drzew przyniósł w jej stronę kuszący zapach królika. Otrząsnęła się z chwilowego dyskomfortu. Stoimy z wiatrem do zwierzyny — pomyślała. — To doskonały początek!

Entuzjazm szybko do niej powrócił, więc zawarczała, żeby przywołać do siebie pobratymców. Poczuła ukłucie dumy, które wypełniło ją ciepłem, kiedy wszyscy natychmiast odpowiedzieli na jej warknięcie. Cztery psy stanęły u jej boku i podążyły za nią, gdy zaczęła skradać się do króliczej kotliny.

Króliki muszą być wygłodniałe po długim lododmuchu — pomyślała Nawałnica na widok zwierząt, które nie zauważyły nadejścia patrolu. Były nazbyt zajęte przeszukiwaniem i rozszarpywaniem świeżej trawy swoimi tępo zakończonymi ząbkami. Powinniśmy bez trudu odciąć im drogę od nor — uznała w myślach. — O ile tylko wszyscy będą się trzymać swoich zadań. — Jej serce biło mocno w piersi ze zdenerwowania.

Przyciskając gładkie ciało jeszcze mocniej do ziemi, przeczołgała się naprzód i kiwnęła łbem do pozostałych. Każdy zajmował swoją pozycję, dokładnie tak, jak im nakazała. Nawałnica poczuła satysfakcję ze swego przywództwa. Kiedy w końcu wyskoczyła i pognała wprost do kotliny, każdy z jej nerwów śpiewał, radując się z polowania. Była pewna swojej szybkości, siły i umiejętności. Czuła, jak krew szybko krąży w jej żyłach, a mięśnie rozciągają się w czasie podskoków, rzucania się w dół i ścigania przerażonego królika. Przepływała przez nią wielka energia, czysty ogień. Czy to w taki sposób czuje się Piorun, jeden z Psów Nieba? — pomyślała.

Wszystko działo się dokładnie tak, jak przewidywał jej plan. Białe królicze ogony śmigały wszędzie wewnątrz kotliny, a spanikowane zwierzęta wbiegały prosto w paszcze czatujących na nich myśliwych. Potężne zębiska Mikiego zacisnęły się na jednej z ofiar. Pies potrząsnął nią z wściekłością, a drugi królik zawrócił i umknął mu sprzed nosa — prosto do pyska Nawałnicy. Dysząc, suczka odrzuciła jego bezwładne ciało, po czym popatrzyła, jak Szept zagania najgrubszego z królików w kierunku czekającego Grota.

Grot przyczaił się w idealnym miejscu i Nawałnica nie miała wątpliwości, że bez trudu przetnie drogę umykającego królika. Dlatego też poczuła się zaskoczona, kiedy Szept raptem przechylił głowę na bok. Pies zboczył w pół kroku ze ścieżki i zaczął gonić zwierzynę w inną stronę, do Werwy.

Werwa jednak go nie obserwowała, ponieważ była zbyt zajęta gonieniem własnego królika o ciemnym futrze. Królik Szepta przeciął jej pole widzenia dokładnie w momencie, w którym miała na niego skoczyć. Zdezorientowana suczka zwolniła, nie wierząc w to, co widzi.

Grot gonił wściekle za grubym królikiem, jednak nagła zmiana taktyki zmieniła jego pozycję oraz wytrąciła ze skupienia. Obydwie nieschwytane zdobycze, zarówno ciemniejsza, jak i jaśniejsza, goniona przez Szepta, wskoczyły prosto między Grota a Werwę i zniknęły w swoich norach z błyskiem dwóch białych ogonków.

Nawałnica ruszyła w ich stronę, chociaż wiedziała, że jest już za późno. Zatrzymała się ze ślizgiem w chmurze piaszczystej ziemi i utkwiła wzrok w ciemnych wejściach nor, niemal kipiąc z frustracji i złości. Za nią Grot i Werwa również przystanęli i zacisnęli puste, oślinione pyski.

Kiedy Szept do nich dotarł, kuląc się ze wstydu, Nawałnica odwróciła się w jego stronę.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: