Rozmowy z egzorcystami II - ebook
Rozmowy z egzorcystami II - ebook
Lektura niniejszej książki pozwala poznać, że jedynym celem złego ducha jest zniszczenie człowieka, a opętanie to wierzchołek góry lodowej szatańskiego działania. W toku kolejnych rozmów z egzorcystami możemy sobie uświadomić, że najbardziej powinniśmy bać się nie tyle zniewolenia, ile grzechu śmiertelnego, który pozbawia nas „Bożej zbroi” w walce ze złem. Dlaczego duchy zmarłych przychodzą do żyjących? Czy zły duch zawsze asystuje przy próbach samobójczych? Czy może on symulować chorobę psychiczną? Czy Szatan wywołuje zmiany na poziomie biologicznym? Dlaczego niektóre egzorcyzmy trwają latami? Czy diabeł może pomagać? Czy zły duch dostosowuje pokusy do konkretnego człowieka, czy też wszystkich kusi w jednakowy sposób? Jaka jest rola Maryi podczas egzorcyzmów? Czy czarownice jeszcze istnieją? Czy demony atakują podczas snu? Czy można egzorcyzmować niekatolików? Czy uczestniczenie w egzorcyzmie umacnia wiarę?
Na te i inne pytania odpowiadają egzorcyści w kolejnej książce z serii Biblioteka Miesięcznika Egzorcysta. Wiele spośród przedstawionych wywiadów ukazuje się w wersji poszerzonej i niepublikowanej na łamach „Miesięcznika Egzorcysta”.
Do większości wywiadów dodane zostały świadectwa osób, które opisują swe dramatyczne zmagania ze złem oraz niezwyciężoną moc Jezusa Chrystusa. Ich życiowe trudności stanowią ilustrację treści poruszanych przez egzorcystów. Są dla nas przestrogą przed uwikłaniem się w jakiekolwiek kontakty ze złem, a także zachętą, by wiernie kroczyć za Bogiem.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64789-40-3 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zgromadzenie w jednej publikacji świadectw egzorcystów oraz osób uwolnionych, sprawia, że książka „Rozmowy z egzorcystami. Część druga” stanowi doskonałą okazję do przyjrzenia się z bliska „działaniu” i skuteczności łaski Bożej. Wspólnym elementem prezentowanych wypowiedzi, jest poczucie realizmu zagrożeń duchowych oraz ostrzeganie przed zorganizowanymi i zaplanowanymi działaniami ośrodków i stowarzyszeń, które oprócz stosowania praktyk okultystycznych i wiedzy ezoterycznej, jawnie występują przeciwko Chrystusowi i temu, na czym opiera się wiara w Niego jako jedynego Zbawiciela człowieka.
Głoszenie Chrystusa i Jego Ewangelii jest obowiązkiem chrześcijan, bo Dobra Nowina jest źródłem wolności od grzechu, Szatana i lęku przed śmiercią. Dziś obserwuje się w niektórych krajach niebezpieczną tendencję wśród ewangelizatorów, by mówić tylko o tym, co nie wystawiałoby mówiących – w oczach świata - na śmieszność. Taka autocenzura jest w gruncie rzeczy poddaniem się „duchowi tego świata”, który życie doczesne uznaje za jedyny horyzont godny uwagi. W świecie jest wiele zła czynionego w sposób zamierzony i świadomy, o czym mówią pisma Nowego Testamentu, poprzez wprowadzenie symbolicznej postaci Antychrysta. Z przedstawionych świadectw egzorcystów możemy się dowiedzieć o następstwach nieświadomego wchodzenia w obszar zagrożeń, ale też o licznych formach podstępnego ich kreowania.
Wszystkie świadectwa łączy ta sama pozytywna perspektywa Boga wyzwalającego, który udziela się za pośrednictwem posługi Kościoła, by nieść ludziom potrzebującym dar wolności od zniewoleń. Mamy w nich również do czynienia z pozytywną wiedzą teologiczną w kwestii walki duchowej, mimo iż dotyczą one wprost negatywnych doświadczeń wpływów demonicznych i zniewoleń.
Tłem – a nie pierwszoplanowym elementem – są manifestacje demoniczne; tak powinniśmy podchodzić zwłaszcza do relacji egzorcystów. Zwróćmy też uwagę, że egzorcyści traktują swoją posługę jako manifestację mocy Chrystusa Wyzwoliciela, który w konkretnych miejscach i za pośrednictwem modlitwy konkretnych szafarzy uwalnia ludzi potrzebujących pomocy. Tu wyłania się istotna różnica chrześcijańskiego podejścia do egzorcyzmów w stosunku do motywu sensacji obecnego w mediach laickich.
Posługa modlitwy o uwolnienie jest rodzajem wywierania przymusu na demonach, by się ujawniły i pozostawiły w spokoju osoby zniewolone lub opętane. Tak zwane manifestacje demoniczne są podobne do samoobrony zdemaskowanej bestii, gdyż zawsze po ujawnieniu ich obecności, demony znajdują się na straconej pozycji. Oczywiście postronnego obserwatora może przerażać to, co demon wyprawia z ludzkim ciałem, psychiką, a zwłaszcza z głosem, ale dla egzorcystów jest to znak napierania ze strony Ducha Świętego, mocą którego Jezus zawsze wyrzucał złe duchy. Dla samych egzorcystów posługa ta jest zazwyczaj źródłem umocnienia wiary i przemiany wewnętrznej.
Oczywiście ludzie w odniesieniu do egzorcyzmów mają tendencję do tworzenia dwóch interpretacji skrajnych: jedni widzą zło wszędzie, inni nie widzą go nigdzie; jedni przeceniają możliwości szatana, inni je zupełnie bagatelizują. Egzorcyści krytykują „automatyzm” duchowy, dlatego podkreślają potrzebę stałej współpracy z Chrystusem oraz pogłębiania swojej wiary przez modlitwę, korzystanie z sakramentów i uczynki miłosierne. By jednak nie dojść do obsesji na punkcie stałych zagrożeń, konieczne jest zbudowanie właściwej perspektywy życia duchowego, opartej na wierze, że historia zna tylko jednego Zwycięzcę – Chrystusa.
Niech lektura tej książki zachęci nas do mądrego życia i napełniania się Duchem Świętym, abyśmy nigdy nie mieli wątpliwości, że „nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Łk 18, 19) i że On jest naszym jedynym Zbawicielem zaobserwować.
Ks. Krzysztof Guzowski,
teolog, profesor nadzwyczajny KULO. KAROL ADAMOWICZ OFM O TYM, CZY MOŻEMY POZNAĆ STAN DUSZY PO ŚMIERCI ORAZ O TYM, ŻE NIE WOLNO WYWOŁYWAĆ DUCHÓW
Z o. Karolem Adamowiczem OFM, egzorcystą w Sanktuarium św. Antoniego Padewskiego w Radecznicy, rozmawia dr Paweł Sokołowski
Jak to się stało, że został Ojciec egzorcystą?
Kiedy byłem w Hrubieszowie, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej, bp Jan Śrutwa, zwrócił się do gwardiana, aby wyznaczył kogoś na egzorcystę. Gwardian zapytał mnie, czy nie podjąłbym się tej posługi. Zgodziłem się. 7 lipca 2003 roku bp Śrutwa udzielił mi nominacji na egzorcystę. W moim posługiwaniu zdarzają się różne przypadki, ale zawsze korzystałem z dorobku wielkiego włoskiego egzorcysty, Gabriele’a Amortha, który niósł tę posługę ponad 40 lat. Przypadki, jakie on opisał, są dla mnie bardzo klarowne.
W jakim wieku był najmłodszy egzorcyzmowany?
Najmłodszy egzorcyzmowany miał sześć miesięcy. Kiedyś przyjechało do mnie młode małżeństwo. Przywieźli swoje pierwsze dziecko – półrocznego Patryka. Pytam się rodziców, czemu do mnie przyjechali. Słyszę w odpowiedzi: Proszę ojca, nie możemy sobie poradzić z dzieckiem! Strasznie płacze w dzień i w nocy. W dzień jeszcze dajemy jakoś radę, ale w nocy nie można spać, nie ma chwili odpoczynku i spokoju. Odprawiłem nad dzieckiem egzorcyzm. Przez pół roku małżeństwo to nie przyjeżdżało. Sytuacja się uspokoiła. Potem jeszcze przez trzy razy byli u mnie razem z dzieckiem. Po trzecim egzorcyzmie wszystko wróciło do normy. Po jakimś czasie przyjechał do mnie ojciec tego dziecka, ale w zupełnie innej sprawie. Mężczyzna przypomniał sobie, że ciotka jego ojca zajmuje się czarami. Wówczas dałem mu radę, by poprosił tę kobietę, aby zostawiła go w spokoju.
Czyli jest to przykład działania czarownicy… A co charakteryzuje działalność tego typu osoby?
Tak, to działanie czarownicy. Czarownica utrzymuje kontakty z diabłem i odprawia czary. Współdziała z Szatanem i potrafi zniszczyć człowieka. Czarownice nie czynią dobra, lecz zło. Jej celem jest unicestwienie osoby ludzkiej.
Czy tego typu sytuacja może zdarzyć się w rodzinie, tak jak w przypadku, który Ojciec przytoczył?
Tak, może. Czarownica nie ma względu na żadne wartości.
Współcześnie coraz więcej ludzi sceptycznie podchodzi do wiary, często odchodzi od Kościoła, nie żyje według Bożych przykazań. Paradoksalnie ludzi ci w jakiś sposób dążą do tego, by potwierdzić istnienie świata nadprzyrodzonego i wywołują duchy. Czasami robią tak dla zabawy, niekiedy z ciekawości…
Kiedyś poproszono mnie, abym wygłosił referat w szkole średniej w Zamościu. Po referacie podeszły do mnie trzy dziewczyny i pytają: Proszę ojca, wywoływałyśmy duchy. Jeden z duchów powiedział: Zginiesz! Czy to prawda? Odpowiedziałem: To prawda. Duchy nie kłamią. Może zginąć ta osoba z waszej grupy, która wam przewodzi. Może to nastąpić w wyniku wypadku samochodowego, a może w wyniku choroby.
Czy zna Ojciec dalszy ciąg tej historii?
Niestety, nie.
Dlaczego zatem ludzie wywołują duchy?
Wydaje się, że trzeba ludzi ustrzec od niewiary w życie po śmierci. Być może tutaj jest jedna z przyczyn zainteresowania kontaktami z duchami jako z rzeczywistością, która naprawdę istnieje.
Wywoływanie duchów jest przez Kościół oceniane negatywnie.
Nie wolno wywoływać duchów. Kościół święty zabrania tego. Tymczasem młodzież szuka atrakcji, zabawy. Nie tędy droga.
Jakie jest największe zagrożenie, które płynie z wywoływania duchów?
Jeśli człowiek wywołuje duchy, istnieje prawdopodobieństwo, że wejdzie w relację ze złym duchem, z Szatanem.
Dlaczego?
My nie wiemy, z kim mamy tak naprawdę do czynienia, nie jesteśmy w stanie tego poznać. Ale jeśli mamy kontakt z duszą potępioną, to zapewne jest to kontakt z diabłem. Dusza potępiona jest zależna od Szatana. A wtedy taka dusza potrafi zrujnować ludzkie życie. Kościół naucza o trzech „miejscach” dla zmarłych: niebo, czyściec i piekło. Przywoływany przeze mnie Gabriele Amorth – na podstawie swojego osobistego doświadczenia – wskazuje na coś jeszcze. Jego zdaniem istnieją dusze błąkające się i dusze przewodników. Mówi, że najgorsze są dusze przewodników. Taka dusza potrafi „uczepić się” czy „wcielić się” w człowieka. Podkreślam, że jest to jednak jedynie prywatna opinia Gabriele’a Amortha, a nie nauczanie Kościoła. Trzeba o tym pamiętać.
Jeśli przychodzi do nas dusza dobra – oczywiście, nie wskutek wywoływania duchów, lecz na podstawie Bożego przyzwolenia, ona nas nie krzywdzi.
Dusza dobra, zbawiona, nie robi krzywdy człowiekowi. Dusza potępiona może natomiast spowodować zło na całe życie.
Czy w wyniku wywoływania duchów może dojść do opętania?
Tak. To są bardzo tragiczne skutki. Opowiem pewien przykład, choć nie dotyczy on bezpośrednio opętania. Kiedyś w jednej parafii prowadziłem rekolekcje. Przychodzi do mnie pewna kobieta i prosi, abym pojechał z Komunią Świętą do jej męża. Przyjechał po mnie samochodem sąsiad tej parafianki. Na miejscu wyspowiadałem męża tej kobiety, a potem udzieliłem mu Komunii Świętej. Po powrocie proboszcz pyta mnie o to, jak zachowywał się kierowca. Mówię: Trudno mi to stwierdzić, ponieważ w jedną stronę jechaliśmy z Panem Jezusem i nie rozmawialiśmy, a z powrotem też jakoś nie było rozmowy. Wtedy proboszcz powiedział mi, że kierowca, z którym jechałem, w młodości wywoływał duchy. Kontakt z nimi wpłynął na niego negatywnie. Przytępione zostały jego władze umysłowe, ma także problemy z pamięcią.
A co ze snami? Wiele osób, zwłaszcza po śmierci swoich bliskich, mówi, że śni im się osoba zmarła. Czy można powiedzieć, że zmarli nas ostrzegają?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Należy zapytać, w jakiej postaci ukazuje się ta dusza i czego sobie życzy. Na pewno nie zaszkodzi modlitwa za taką duszę. Czasami zmarły przedstawia osobie żyjącej stan, w jakim się znajduje.
Czy oznacza to, że możemy poznać stan, w jakim znajduje się dusza po śmierci człowieka?
Tak, ale tylko dzięki boskiemu przyzwoleniu. Bóg pozwala poznać stan osoby zmarłej po śmierci – tego, czy potrzebuje naszej pomocy. Nie wolno nam jednak samowolnie podejmować inicjatywy kontaktu z duszami zmarłymi. Gdy człowiek samowolnie wchodzi w świat duchowy, nadprzyrodzony, naraża sienie na atak złych duchów.
Czy zmarli mogą nas ostrzec przed złem?
Dusze czyśćcowe, korzystając z Bożego miłosierdzia, mogą nam pomagać, a także mogą nas strzec. One odwdzięczają się nam za naszą modlitwę. Podobnie dzieje się z duszami zbawionymi – one nie potrzebują już naszej modlitwy, ale odczuwają wobec nas wdzięczność za modlitwy, jakie Bogu za nich ofiarowaliśmy.
Czy ludziom mogą ukazywać się dusze, które już cieszą się widzeniem uszczęśliwiającym, czyli są w niebie, bądź dusze, które znajdują się w czyśćcu, albo dusze potępione?
Mogą, choć nic nie dzieje się bez rozporządzenia boskiej Opatrzności.
Dlaczego duchy zmarłych pojawiają się żyjącym?
Szukają ratunku. Korzystając z miłosierdzia Bożego, przychodzą do bliskich i proszą ich o pomoc. Ich nękania mają charakter upominający się – dusza upomina się o pomoc.
Niekiedy duszom, które przychodzą do nas po pomoc, towarzyszą pewne nietypowe zjawiska. Czy zna Ojciec takie przypadki?
Tak, znam. Oto jeden z nich. Spod Biłgoraja zadzwoniła kobieta. Prosi, żeby przyjechać, bo nie może normalnie mieszkać w domu. W nocy ktoś chodzi po strychu, drzwi same się otwierają i zamykają. Kiedyś – opowiada – robiła wieczorem sałatkę. Talerz z jednego końca stołu przesunął się na drugi koniec. Kiedy postawiła talerz na poprzednim miejscu, sytuacja się powtórzyła. Czasami – twierdzi – z kredensu spadnie szklanka czy kubek. Mówi: Proszę ojca, tu nie da się mieszkać! No to pytam ją: Kto ostatnio umarł w rodzinie? Mówi, że ojciec. Pytam dalej: Kiedy umarł ojciec? Odpowiada: Pół roku temu. Dopytuję: A od kiedy zaczęły dziać się takie rzeczy? Kobieta twierdzi, że wszystko zaczęło się zaraz po śmierci ojca. W takim razie mówię do niej: Tych „psot” nikt inny nie urządza, tylko ojciec. Szuka ratunku! Z dalszej rozmowy dowiedziałem się, że ojciec tej kobiety nie prowadził przykładnego życia. Chodził do Kościoła, ale dwa razy w roku – na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Trudno powiedzieć, czy i kiedy był u spowiedzi, ponieważ w pierwszy dzień tych świąt z reguły kapłani nie spowiadają. W takiej sytuacji trzeba zamówić Mszę Świętą i modlić się za tego zmarłego ojca do skutku. Wtedy wszystko powróci do normalnego stanu.
A jakiś inny przykład?
Zza Biłgoraja dzwoni kobieta, która mówi, że zmarł jej mąż i w domu straszy. Całą noc świeci w domu światło – tak się boi. Pojechałem tam i poświęciłem dom. Przez pół roku kobieta się nie odzywała. Nagle dzwoni i mówi, że znowu dzieje się to samo. Ponownie do niej pojechałem i poświęciłem dom, w którym mieszkała. Nie odzywała się przez rok. Po roku dzwoni i znowu prosi o pomoc. Pojechałem tam trzeci raz. Wtedy zacząłem wypytywać o jej męża: jakim był człowiekiem?, jakie życie prowadził?, czy chodził do Kościoła? Kobieta mówi, że mąż pracował w gminnej spółdzielni, gdzie był magazynierem. W niedzielę ona sama szła do Kościoła, bowiem mąż szedł razem z nią tylko do sklepu, który był po drodze, i tam już zostawał. Zatem zmarły teraz dawał jej znaki, że potrzebuje jej pomocy.
Wspomniał Ojciec o licealistkach, które wywoływały duchy. A czy zna Ojciec inny tego typu przypadek?
Dwanaście lat temu byłem w Stanach Zjednoczonych. Za pośrednictwem jednego redemptorysty zgłosiła się do mnie kobieta, która mówi, że duchy ciągle ją nawiedzają i że nie może już z tym wytrzymać. Jak się okazało, przyczyną tego stanu była książka o wywoływaniu duchów. Nie sama książka, rzecz jasna, tylko fakt, że ta kobieta wywołała duchy. Nie umiała jednak tego cofnąć. Dlatego wywołane przez nią duchy zostały przy niej i dręczyły ją. Wiele razy były nad nią odprawiane egzorcyzmy, zanim złe duchy odeszły. Wiele razy odprawiłem też za tę kobietę Mszę Świętą.
Czy Ojciec sam doświadczył podobnej sytuacji?
Pewnego razu jechałem na zjazd do Częstochowy. Było to przed południem, gdzieś około godz. 11. Widzę na przystanku trzech mężczyzn. Jeden z nich macha ręką, abym się zatrzymał. Myślę sobie: Jadę sam, zatrzymam się i zabiorę ich. Tak też zrobiłem. Odmawiałem właśnie różaniec – pozostał mi jeszcze jeden dziesiątek do dokończenia, więc poprosiłem pasażerów, by na razie nie rozmawiali. Mężczyzna, który usiadł obok mnie, miał dużą tubę. W pewnym momencie pyta mnie, gdzie jadę. Odpowiadam mu, że jestem egzorcystą i jadę na zjazd egzorcystów. On na to mówi, że też się tą materią zajmuje. Mówi, że jedzie do Kielc, bowiem chce oclić obraz, który ma w tubie, a potem wysłać go do polskiego Kościoła do Chicago.
W trakcie rozmowy okazało się, że ten mężczyzna wywoływał kiedyś ducha swojej zmarłej żony. A po co to pan robił? – zapytałem. Człowiek ten twierdził, że chciał zrobić żonie przyjemność, a ponadto pragnął przeprosić ją za swoje zachowanie. Mówię mu: Jak chce pan zrobić żonie przyjemność, proszę zamówić za nią Mszę Świętą, odmówić różaniec. To będzie prawdziwa radość dla żony, kiedy będzie pan się modlił za jej duszę.
Ponadto człowiek ten wywołał ducha księcia niemieckiego, który zginął w bitwie nad Połtawą w 1709 roku w czasie wojny północnej. Zrobił to po to, ponieważ – jak twierdził – chciał wiedzieć, jak zginął ten książę. W tym momencie zaczyna mi się psuć samochód. Od strony kierowcy coś tłucze się w kole. Zaniepokojony zatrzymałem się. Sprawdzam koła. Wydaje się, że wszystko w porządku. Zacząłem powoli jechać. W Kielcach podjechałem do jakiegoś serwisu samochodowego. Tam mówię mechanikowi, co się dzieje. Po dziesięciu minutach mechanik przychodzi do mnie i mówi, że szpilki w kole od strony kierowcy były odkręcone. Dalsza droga przebiegała już bez problemów. Kiedy wróciłem z Częstochowy, powiedziałem wikaremu, który opiekował się tym samochodem, że szpilki w kole były odkręcone. A on odpowiedział, że to niemożliwe, ponieważ przed moim wyjazdem sprawdzał samochód i był on całkowicie sprawny. Tak sobie wtedy pomyślałem, że to pewnie duchy, o których rozmawiałem w czasie podróży, przyczyniły się do tej sytuacji.
A co z osobami tragicznie zmarłymi? Czy one przychodzą do swoich domów i proszą o pomoc domowników?
Wydaje się, że tak, choć niekiedy ich oddziaływanie bywa destrukcyjne.
To znaczy?
W Biłgoraju powiesił się ojciec. „Woła” syna. Za dwa tygodnie powiesił się syn. Zostawił on żonę, która była w ciąży. Są to przypadki „pociągające”. Inna sytuacja: gdzieś niedaleko powiesił się 14-letni chłopak. Niedługo potem 15-letni brat został odcięty od liny, na której chciał się powiesić. Teraz dorośli nieustannie go pilnują, by nic złego sobie nie zrobił.
Z tego, co Ojciec mówi, zmarli dają o sobie znać w różny sposób. Czy choroba może być efektem kontaktów z nimi?
W 2004 roku przyjechało do mnie małżeństwo razem z matką żony. Szukają ratunku. Twierdzą, że Aneta – tak miała na imię żona – jest chora. Poleciłem im udać się do lekarza, a nie do egzorcysty. Oni na to odpowiedzieli, że Aneta była już u pięciu lekarzy, ale żaden z nich nie może postawić właściwej diagnozy. Kobieta często choruje, ma depresję, a dodatkowo biegunkę. Sytuacja jest taka, że nie może nawet zaprowadzić młodszego dziecka do przedszkola. Pytam o szczegóły. Stan taki – opowiada – trwa cały dzień i noc. Sugeruję wówczas opętanie i dopytuję o jego przyczyny. Aneta mówi, że wszystko zaczęło się od śmierci jej stryja. Ciało było w domu. Pytam ją dalej o to, jakie stryj prowadził życie. Początkowo – opowiada – wierzył, ale z czasem wyrzekł się wiary, przestał chodzić do Kościoła, wyśmiewał duchowieństwo, mówił, że Kościół to wymysł kleru, a wreszcie twierdził, że nie ma żadnego Boga. W pewnym momencie zaczął chorować. Żona i dzieci sugerowali, aby się wyspowiadał i przyjął Komunię Świętą, lecz stryj się zarzekał: Nie potrzebuję księdza! Nie chcę! Nie wierzę! Umarł bez spowiedzi i Komunii Świętej.
Po rozmowie z Anetą zrobiłem nad nią egzorcyzm, a ponadto miałem odprawić w jej intencji Mszę Świętą. Pamiętam, że miała zostać odprawiona 15 października o godz. 18.00. Po kilku dniach Aneta dzwoni do mnie i pyta, czy Msza Święta jest nadal aktualna. Mówię, że tak i zapraszam, żeby wszyscy przyjechali. A potem pytam ją o to, jak się czuje i jak choroba. Na to kobieta mówi: Nie ma już choroby. Stryja przegoniłem.
Jesteśmy w Sanktuarium św. Antoniego Padewskiego, w którym Ojciec odprawia Msze Święte o uzdrowienie i uwolnienie. Jakie jest zainteresowanie tego typu modlitwą?
Zainteresowanie jest duże. Bierze się ono stąd, że wielu ludzi, zwłaszcza młodych, niejako z nudów czy – jak mówiliśmy – dla zabawy bądź z ciekawości wywołuje duchy, nawiązuje kontakt ze złymi mocami. Z tej przyczyny, choć nie tylko, wynika potrzeba pomocy takim osobom. One same sobie z tym nie poradzą. Od jakiegoś czasu znacząco zwiększa się liczba tych, którzy biorą udział w nabożeństwach o uzdrowienie i uwolnienie.
Czy są to Msze o uzdrowienie z choroby cielesnej, czy raczej o uwolnienie z mocy zła?
Chodzi o uzdrowienie całego człowieka, a więc duszy i ciała. Msza Święta jest skuteczna w obu przypadkach.
Zatem cel Mszy Świętej o uwolnienie jest taki sam, jak cel egzorcyzmu, tzn. chodzi tu o wybawienie człowieka od wpływów Szatana.
Tak. Eucharystia została ustanowiona przez Chrystusa i stanowi najdoskonalszą modlitwę Kościoła. Przez ten sakrament Chrystus usuwa wszystko, co człowieka może oddzielać od Boga lub osłabiać jego relację. Z kolei egzorcyzmy są sakramentaliami i jako takie są ustanowione przez Kościół dla uproszenia łask i oddalenia wpływów złych duchów. Sakramenty są od Boga nakazane i potrzebne do zbawienia, sakramentalia zaś zaleca Kościół tylko jako pożyteczne w konkretnych sytuacjach duchowych i życiowych zarazem. Choć pomagają uwolnić się od wpływów złego ducha, egzorcyzmy pozostają niejako na niższym poziomie.
Często Msze Święte o uzdrowienie i uwolnienie bywają kojarzone z uczestnictwem w nich pewnych grup charyzmatycznych. Podczas takich Eucharystii zdarzają się omdlenia i inne zjawiska… U niektórych ludzi budzi to niepokój.
Wszystkie tego typu przypadki, a więc np. to, że jedna czy kilka osób „wywraca się”, zdarzają się. „Spoczynki” czy „upadki” mogą być spowodowane przez Ducha Świętego, ale gdy dana osoba jest pod zbyt silnym wpływem złego ducha, on może z kolei chronić osobę opanowaną przed łaską Ducha Świętego, a wówczas „upadek” może być spowodowany przez siłę demoniczną.
Na Mszach Świętych o uzdrowienie i uwolnienie działa sam Bóg.
Oczywiście! Na takich Eucharystiach dzieją się rzeczy niezwykłe! To jest sprawa działania łaski Bożej. Nabożeństwa o uzdrowienie i uwolnienie organizuje się po to, by ludziom pomóc, by ich uzdrowić, umocnić. Ale zawsze działa tu tylko Bóg.