-
nowość
-
promocja
Rozpadliśmy się - ebook
Rozpadliśmy się - ebook
E. Lockhart, autorka fenomenu TikToka, zekranizowanej powieści „Byliśmy łgarzami” i jej prequelu „Rodzina łgarzy” powraca z nową książką!
Gotycki vibe, rodzinne traumy i miłość balansująca na krawędzi. Rodzina, która wciąga w swoje kłamstwa jak narkotyk
Zaproszenie zmienia wszystko. Matilda nagle odkrywa, że jej ojcem jest ekscentryczny artysta malarz Kingsley Cello. Kiedy dostaje od niego propozycję spędzenia lata w nadmorskiej rezydencji, czuje, że to szansa, by go poznać i wreszcie zrozumieć samą siebie.
Brzmi jak zapowiedź wymarzonych wakacji!
Na miejscu jednak zamiast ojca czekają na nią: Meer – brat, o którego istnieniu nie miała pojęcia, Brock – upadła gwiazda dziecięcych filmów i Tatum – dziki outsider, który zrobi wszystko, żeby Matilda zniknęła z ich dziwacznego schronienia.
Ojciec jest wciąż nieobecny, a na powierzchnię zaczynają wypływać coraz bardziej niepokojące tajemnice. Okazuje się, że wizyta w Hidden Beach to jest nie wakacyjna przygoda, tylko rodzinna gra o przetrwanie. Bo wszyscy tu kłamią, a przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć.
Czy Matilda odnajdzie ojca? Czy zdąży poznać prawdę, zanim Hidden Beach ją pochłonie?
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dla młodzieży |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-68472-01-1 |
| Rozmiar pliku: | 3,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1
To było niedobre miejsce na to, żeby się zakochać.
Na terenie posiadłości o nazwie Hidden Beach, na skraju ogromnego klifu, stał drewniany zamek. To było dobre miejsce na
grilla, krem z filtrem przeciwsłonecznym, gitarę akustyczną i pływanie o północy.
Miejsce na farby olejne, kolące krzaki, głodne psy.
Rysunki na skórze, straszliwe kłamstwa oraz
długie popołudnia na brzegu morza.
Trzej chłopcy, mieszkający w zamku, kierowali się dziwnymi zasadami, dbali o siebie nawzajem i stali się dla siebie całym światem, trzymając wszystkie swoje sekrety zamknięte w wieży. Więźniowie niekończącej się idylli.
Było w tym coś zgniłego, coś jak misa pięknych owoców, które pokryły się pleśnią od gorąca.
Miałam osiemnaście lat, filiżanka zimnej herbaty, niechciana.
Miałam cały arsenał broni.
Przyniosłam ze sobą szaleństwo.
Kiedy mój ojciec zaczął budować ten zamek na skraju klifu, jego przyjaciele przyjeżdżali do niego w odwiedziny. Spali wtedy w na wpół zbudowanych wieżach i w przybudówkach, a nawet w namiotach na trawniku. Piekli małże na ognisku rozpalanym na plaży, a w dręczące ich kacem poranki rzucali się w fale oceanu. Wyobrażali sobie, że żyją gdzieś na końcu świata, wolni od wszystkich obowiązków i konwencjonalnych przekonań.
Niektórzy z tych przyjaciół zostawali na wiele lat. Mieszkali w wieżach i w domku basenowym. Grali na gitarze, pisali wiersze, robili zdjęcia i tkali gobeliny. Brali narkotyki i wychowywali dzieci.
Jednocześnie pozowali mojemu ojcu. A on spędzał całe dnie z pędzlem w dłoni, uwieczniając na płótnie twarze i ciała swoich przyjaciół oraz gorączkową energię morza huczącego u jego stóp.
Teraz to wszystko należy do przeszłości.
2
Nazywam się Matilda Avalon Klein. Jestem jedynym dzieckiem Isadory Hirchel Klein.
Moja matka uciekła w dość młodym wieku od swoich rodziców. Powiedzieli jej, że jest do niczego, ale ona się z tym nie zgadzała. Dopóki żyli, starała się rozmawiać z nimi jak najmniej. Wolała trzymać się na dystans, a teraz już ich nie ma.
Zawsze stanowiłyśmy dwuosobową rodzinę.
Kiedy pytałam ją o mojego ojca, Isadora mówiła, że lepiej nam bez niego, i na tym rozmowa się kończyła. Szczegóły jakoś nigdy nie wydawały się istotne.
A potem, w środku lata, gdy właśnie skończyłam szkołę średnią, ojciec objawił mi się nagle w takim mailu:
_Matildo,_
_nazywam się Kingsley Cello. Jestem artystą. Jestem twoim ojcem._
_Wiem, że zawsze byłem w twoim życiu nieobecny, ale chciałbym to zmienić._
_Jest pewien obraz, który chcę ci podarować. Proszę, przyjedź do mnie z wizytą do Hidden Beach._
Aż do tego dnia nie znałam nawet imienia mojego ojca. I pewnie powinnam nienawidzić tego gościa, Kingsleya, za to, że nigdy nie uczestniczył w moim życiu, i za to, co zrobił Isadorze, cokolwiek to było. Tymczasem jego powściągliwy mail sprawił, że świat wokół mnie zaczął dziwnie wibrować.
Można by to ująć tak: udaje ci się przejść w grze do sekretnego poziomu, którego istnienia nawet nie podejrzewałaś. To jest zaproszenie, aby udać się w nieoczekiwanym kierunku. Dzisiaj zostałam zaproszona do Hidden Beach. A tam czeka na mnie ojciec, o którym sądziłam, że go nigdy nie spotkam.
Kiedy zaczynam wyszukiwać informacje o Kingsleyu, nagle uświadamiam sobie ogrom tego poziomu, który się przede mną otworzył. Kingsley Cello jest tak sławny, jak tylko może być sławny żyjący malarz. W sieci są setki odnośników: artykuły w czasopismach o sztuce noszących elegancko brzmiące tytuły i recenzje z jego indywidualnych wystaw w największych muzeach.
Oto pytania, jakie podrzuca wyszukiwarka, kiedy wpisuję imię i nazwisko ojca:
„Z czego jest najbardziej znany Kingsley Cello?” Z kontrowersyjnych neoklasycystycznych obrazów. (Nie mam najmniejszego pojęcia, co to w ogóle znaczy).
„Co trzeba wiedzieć o twórczości Kingsleya Cello?” Mroczna wizja artysty oraz jego interpretacje odsyłające do świata baśni wywarły wpływ na wielu innych malarzy.
„Jaki skandal wiąże się Kingsleyem Cello?” W 2012 roku, podczas wystawy w Whitney Museum, Cello pokazał niezwykle brutalny obraz _Książę Danii_, który wywołał oburzenie krytyków.
„Gdzie mieszka Kingsley Cello?” Ten ceniący sobie prywatność artysta nie ujawnia miejsca swojego pobytu.
Wpisałam także w wyszukiwarkę: „Wartość obrazów Kingsleya Cello w dolarach”.
Średnia wartość wynosi dwa miliony dolarów.
3
Wysyłam do matki wiadomość: Dostałam takiego maila od Kingsleya Cello.
Odpisuje natychmiast: Hm.
Czekam więc, ale nie pisze nic więcej. Hm co?, pytam po kilku minutach.
Niezbyt fajny facet.
W jakim sensie niefajny?, naciskam.
Po prostu. Czemu się do ciebie odezwał?
A jaki on jest?
Dziwny, odpisuje ona. Obsesyjny. Zraniony.
On jest moim ojcem, na to ja.
Żadnej odpowiedzi od Isadory.
Czy on jest moim ojcem? pytam. Twierdzi, że jest moim ojcem.
Zero odpowiedzi.
HALO CZY ON JEST MOIM OJCEM PONIEWAŻ TWIERDZI ŻE JEST.
Zaczekaj chwilę, pisze do mnie. Jestem przy stoisku z owocami.
TWOJE OWOCE W TEJ CHWILI SĄ BEZ ZNACZENIA ODPISZ PO PROSTU TAK ALBO NIE.
Tak. A potem dodaje: Nie sądziłam, że on wie, gdzie jestem. I zaraz: Pytał o mnie?
Ignoruję ją i czytam w sieci kolejne teksty o Kingsleyu. Artykuły w czasopismach o sztuce są pełne takich sformułowań jak: „niezwykle posępna wyobraźnia” oraz „_enfant terrible_ neoklasycyzmu dwudziestego pierwszego wieku”. W Wikipedii piszą, że Cello pojawił się nagle na scenie artystycznej, kiedy przypuszczalnie jeszcze nie miał trzydziestki. (W każdym wywiadzie podaje inną datę urodzenia). Nigdy nie wspomina, żeby uczył się w jakiejś szkole artystycznej, a po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę podczas naprędce zorganizowanej wystawy w Nowym Jorku, w jakimś starym magazynie, wynajętym dla niego przez anonimowego mecenasa sztuki.
Jego wczesne prace uważano za śmiałe. Przedstawiają roześmiane kobiety (i czasami mężczyzn). Niektóre postacie kąpią się albo biorą prysznic. Niektóre oglądają telewizję, gotują lub oddają się innym zwykłym czynnościom. Żadna nie ma na sobie ubrania.
Artykuły odnotowują jego rosnącą sławę jako ulubieńca krytyków, ale później staje się postacią kontrowersyjną. Zaczyna opatrywać swoje obrazy odniesieniami do literatury antycznej i baśni. Niektórzy krytycy podkreślają, że Kingsley „erotyzuje cierpienie”, inni, że jego prace są „niedojrzałe i niepotrzebnie brutalne”.
Nigdy nie zaprasza dziennikarzy do swojej pracowni, a wszystkich wywiadów udziela, jak się wydaje, siedząc na parkowej ławce w coraz to innym mieście, przy czym głównie stara się nie zdradzić niczego na swój temat. Twierdzi, że jest Amerykaninem, ale wychował się we Włoszech, pod opieką surowej i przerażającej babki. Mówi również, że dorastał w jakiejś zapadłej dziurze na Środkowym Zachodzie.
A także że spędził młodość w Szwecji, w sanatorium dla gruźlików.
Oraz że został wychowany przez dziwnych rybaków na Alasce.
Przyglądam się niektórym z jego najsłynniejszych obrazów, jakie można zobaczyć w sieci. Wzburzone morza, spalone lasy, potwory, akty, spotykający baśniowe stworzenia ludzie we współczesnych ubraniach, rozpadające się zamki, zwierzęta przekształcające się w ludzi. Te obrazy są piękne, a zarazem niepokojące.
A potem zaczynam szukać obrazu ukazującego moją matkę.
4
Dzieło _Persefona ucieka z podziemnego świata_ przedstawia
kamienny zamek.
Stoi w płomieniach.
Nieważne, że kamień się nie pali. I tak płonie.
Z okien na szczycie unosi się czarny dym.
Zwodzony most także jest w ogniu.
Kingsley namalował Isadorę Hirschel Klein
jako Persefonę, żonę Hadesa.
W mitologii greckiej Hades był panem podziemi. Ale Persefona nigdy nie chciała tam razem z nim zamieszkać. Chciała oddychać innym powietrzem.
Na obrazie moja matka ma na sobie białą prześwitującą halkę.
Widzimy ją przez mgiełkę dymu, który unosi się na pierwszym planie.
Pochyla się, wyczerpana, ale jej twarz rozjaśnia uśmiech, jak gdyby sama była zdumiona własną
ucieczką.
Nagle rozlega się telefon, który trzymam w dłoni, a ja aż podskakuję. Moja mama rzadko do mnie dzwoni. Mieszka w mieście Meksyk.
– Czemu jesteś prawie nagą królową uciekającą z podziemnego świata? – zaczynam wściekle, bez przywitania.
– Czego chciał Kingsley? – rzuca ona w odpowiedzi.
– Zaprosił mnie, żebym go odwiedziła. Chce podarować mi obraz.
– Podarować ci obraz? Boże, są warte majątek.
– I tak go nie sprzedam, więc to bez znaczenia.
– Czemu nie? Zdecydowanie powinnaś go sprzedać.
– Ponieważ to byłaby jedyna rzecz na świecie, którą mam od mojego ojca. Czy to ty dałaś mu mojego maila?
– Ostatni raz miałam kontakt z Kingsleyem, jeszcze zanim się urodziłaś.
– Hm.
– Naprawdę.
– Więc skąd się wziął ten obraz z tobą? _Persefona_. Jak on w ogóle powstał? – pytam.
– Pozowałam mu jako modelka – odpowiada. – Byłam wtedy na studiach.
– Ale to jest słynne dzieło sztuki. Prawda? Internet mówi, że obraz jest powszechnie znany.
– Uhm.
– A ty nigdy mi o nim nie powiedziałaś? Nawet nie wspomniałaś o nim przy mnie.
– Nie chciałam, żebyś w ogóle wiedziała, że on jest twoim ojcem. Nie chciałam rozmawiać o Kingsleyu Cello. Wiesz, że nasza rodzina to tylko my dwie.
Wprost nie mogę uwierzyć, że powiedziała „tylko my dwie”, choć sama mieszka w Meksyku, a ja w Los Angeles, ale nie chcę się teraz z nią kłócić. Dokonała wyboru.
– Obraz znajduje się w Saint Louis Museum of Art – dodaję.
– Wiem. Posłuchaj. Uważam, że nie powinnaś odwiedzać Kingsleya. To trudny człowiek. Czy przysłał ci bilet na samolot?
– Nie. Może. Ale nie sądzę.
– A jak cię znalazł?
– To ja ciebie o to pytałam. Mój adres na gmailu to MatildaAvalonKlein. Pewnie go odgadł.
Cmoka.
– Nie jesteś jakąś zabawką, po którą on może sięgnąć, bo akurat się nudzi.
– Proszę. Czemu nie chcesz mi powiedzieć?
– Powiedzieć ci co?
– Co się wydarzyło między tobą a Kingsleyem.
5
Isadora miała dziewiętnaście lat, kiedy poznała mojego ojca. On miał czterdzieści trzy. A może nawet był starszy. Nie jest pewna.
Studiowała wtedy w Fordham University w Nowym Jorku. Zarabiała na życie, pozując jako modelka na zajęciach w szkole plastycznej Cooper Union, w centrum. Kingsley przyjaźnił się z nauczycielem malarstwa z tej szkoły. Pewnego wieczora wpadł pod koniec zajęć. Studenci zgromadzili się wokół znanego człowieka, zadając mu pytania, pragnąc pogrzać się chwilę w blasku jego sławy.
Kingsley nie widział mojej matki nago, ale zobaczył piętnaście prac rozstawionych w sali, a na nich jej postać, w mniej lub bardziej skończonym kształcie. Kiedy zakładała płaszcz, powiedział, że może namalować jej „prawdziwy obraz”, jeśli ona ma na to ochotę.
Miała. Teraz mówi, że zgodziła się, bo była spłukana. Ale sądzę, że podobała jej się myśl o nieśmiertelności, o tym, że zostanie uwieczniona na jego obrazie, że jest warta uwagi sławnego człowieka. Jej piękno zainteresowało artystę, który słynął z tego, że specjalizuje się w pięknie.
Poszła do jego pracowni, która znajdowała się w okolicy magazynów gdzieś na Brooklynie. Na górze loftu było mieszkanie zajmowane przez Kingsleya, chaotyczne, ale pełne przepychu. Isadora przypuszczała, że zapłaci jej za pozowanie, ale nigdy nie rozmawiali o pieniądzach. Zamiast tego wprowadziła się do niego na trzy miesiące i zaczęła z nim sypiać. O tym, że jest w ciąży, dowiedziała się kilka dni po tym, jak kazał jej spakować manatki.
Nastąpiła seria gniewnych rozmów telefonicznych, kłótni pełnych nienawiści, po czym przyszło objawienie, że Kingsley spotyka się z inną kobietą. Odmówił mojej matce pomocy podczas ciąży i przy dziecku, i zanim przyszłam na świat, Kingsley zdążył już zniknąć z loftu w Williamsburgu.
Nie sposób było go znaleźć. Nigdy więcej nie odezwał się do Isadory. Informację o narodzinach dziecka wysłała na jego stary adres.
Wróciła do domu i na pewien czas zamieszkała z rodzicami, ale Kleinowie oświadczyli, że jest głupia, leniwa, nic niewarta i nie nadaje się do tego, żeby być matką, więc wyprowadziła się, zamieszkała z inną samotną mamą i wspólnie dzieliły się obowiązkami w opiece nad dziećmi. Wkrótce Isadora poznała innego artystę, tym razem to był rzeźbiarz. Przeniosłyśmy się więc do Santa Fe, żeby z nim zamieszkać.
Później moja matka dowiedziała się, że obraz Kingsleya, do którego pozowała – _Persefona ucieka z podziemnego świata_ – został sprzedany za cztery miliony dolarów prywatnemu kolekcjonerowi, a ten ostatecznie podarował go muzeum w Saint Louis. Wykorzystują go teraz do reklamowania swojej kolekcji dzieł sztuki artystów XXI wieku.
Isadora nigdy nie dostała z tego ani grosza.
6
Nie wyjaśniłam dotąd, dlaczego nie mieszkam już z matką. A nie mieszkam dlatego, że ona jest muzą. Albo, jeśli wolicie, _groupie_. To jej powołanie.
Owszem, piekła ciasteczka, nauczyła mnie pływać i zabierała do lekarzy na wizyty kontrolne.
Utulała do snu i zawoziła do szkoły.
Ale tak naprawdę nigdy nie lubiła bycia matką.
Nawet w wieku trzydziestu ośmiu lat Isadora wciąż wygląda jak leśna nimfa – zmysłowa, dzika i trochę magiczna. Jest niewysoka, ma wyraziste rysy i gęste, czarne loki. Jesteśmy podobne, jeśli w opisie ograniczyć się do stu pięćdziesięciu ośmiu centymetrów wzrostu, mnóstwa czarnych włosów i dużych oczu.
Tylko że Isadora wygląda romantycznie. Wzbudza zachwyt u twórczych mężczyzn, którzy lubią czuć się silni i pełni życia. A ona odwzajemnia ten zachwyt.
Ma niezwykły talent do podbijania swoim urokiem ludzi, którzy są od niej bardziej wyrafinowani albo lepiej wykształceni. Nigdy nie gra osoby potulnej, nigdy nie przeprasza i zawsze kieruje się własnymi impulsami. Wszystkie swoje kaprysy uważa za uprawnione. Zawsze na pierwszym planie stawia samą siebie, ponieważ nikt nigdy tak jej nie traktował, kiedy była młoda.
Podziwiam ją za to wszystko, ale skóra mi cierpnie, kiedy myślę o tym, jak pławi się w blasku zainteresowania jakiegoś nowego mężczyzny.
Kiedy dorastałam, Isadora była muzą (albo kochanką, albo towarzyszką) całego szeregu artystów, z których mój ojciec, jak się wydaje, był jedynie pierwszym. I jedynym, którego dotąd nie poznałam, Zanim skończyłam trzy lata, zamieszkałyśmy w Santa Fe z tym rzeźbiarzem, w jego pracowni. Spałam na materacu rozłożonym na podłodze, w otoczeniu krzewów aloesu.
Potem Isadora porzuciła rzeźbiarza dla artysty wideo, który dokumentował twórczość ludzi ozdabiających swoje samochody. Mieszkałyśmy z nim, dopóki nie znalazła kogoś innego. A potem następnego.
Kiedy miałam sześć lat, Isadora spakowała dwie małe walizki i zabrała nas do Rzymu. Tam została kochanką sławnego włoskiego twórcy instalacji artystycznych. Mieszkałyśmy z nim w wynajętej willi. Każdego wieczora jadłam spaghetti i spałam na łóżku z baldachimem.
Kilka miesięcy później, właśnie gdy zaczynałam trochę rozumieć język włoski, artysta nas porzucił. Pewnego ranka obudziłyśmy się z Isadorą i zobaczyłyśmy, że jesteśmy same. Jej chłopak wraz z całą świtą ulotnił się w środku nocy. Bez słowa.
Matka została bez grosza, z maksymalnie wyżyłowaną kartą kredytową i bez pozwolenia na pracę. Żywiłyśmy się tym, co zostało w lodówce, podczas gdy właściciel willi usiłował się nas pozbyć. Spędziłyśmy tak kilka tygodni. Na koniec zostały nam tylko przetwory w occie i suche krakersy.
Ostatecznie uratowało nas to, że Isadora włożyła swoją najlepszą sukienkę i poszła na wernisaż do jakiejś galerii, gdzie poznała starszego artystę zajmującego się ceramiką, którego dzieła wystawiano w nowojorskim Museum of Modern Art. Był Anglikiem i wspaniałomyślnie zabrał nas do krytego strzechą domku w swoim rodzinnym kraju. Mieszkałyśmy z nim, dopóki Isadora nie związała się z pewnym piosenkarzem i tekściarzem, który cieszył się dużą popularnością wśród ludzi lubiących folk.
Rok później mieszkałyśmy już z jego głównym rywalem.
Po czym związałyśmy swój los z (niech policzę) siedmioma innymi mężczyznami, a ja miałam do czynienia z siedmioma różnymi szkołami albo systemami nauki zdalnej. W którymś momencie Isadora podarowała mi przenośną konsolę do gier. A później iPhone’a. Chociaż to skazywało mnie na kontakt z niewielkim ekranem, gry stały się dla mnie wszystkim – pewnie w taki sam sposób, w jaki książki stają się wszystkim dla ich czytelników. Gry były przyjaciółmi, na których mogłam polegać. Oczywiście zanurzanie się w świecie gier było ucieczką od rzeczywistości, ale ważniejsze dla mnie było samo poczucie uniesienia – surfowanie wagonami metra czy ucieczka w jakiejś świątyni. Ekscytacja towarzysząca rozwiązywaniu zagadki. Ulga z pokonania wrogów. Przyjemne poczucie, że jest się w czymś dobrą.
Saar Adler był przedostatnim z narzeczonych mojej matki. Kiedy go poznałyśmy, Isadora miała trzydzieści pięć lat, a ja piętnaście. Saar zdobył niegdyś, jako dwudziestosiedmiolatek, Oscara dla najlepszego aktora drugoplanowego, za rolę w filmie pełnym mrocznych scen i brutalnej przemocy, w którym wciela się w postać niespokojnego, dręczonego lękami gangstera. Ale później nie udało mu się zostać gwiazdą. Nie jest typowo przystojnym aktorem. Niewysoki i trochę nazbyt owłosiony biały facet, zawsze z lekkim zarostem i spojrzeniem człowieka, który ma niejedno na sumieniu. Skończył, grając nieduże role: głównie przestępców i ludzi wykolejonych. Ożenił się, a potem rozwiódł. Nie miał dzieci.
Trzy lata wcześniej, zanim go spotkałyśmy, dostał w ostatniej chwili rolę w serialu telewizyjnym, zastępując głównego aktora, który drugiego dnia zdjęć doznał kontuzji. Kiedy serial _Ściśle tajne_ stał się przebojem, Saar nagle, w wieku lat czterdziestu, zyskał stałe zajęcie. W serialu gra niezbyt pozbieranego przestępcę, który zostaje elitarnym agentem CIA. Dzięki tej pracy Saar mógł kupić sobie ładny samochód oraz bungalow z dwiema sypialniami w Venice Beach w Kalifornii. Bungalow jest niewielki, ale został niedawno odmalowany i ma głęboki basen.
Saar jest artystą zupełnie innego rodzaju, oświadczyła moja mama. Studiował w szkole Julliarda. Zdobył Oscara. Uważała, że ten serial telewizyjny jest poniżej jego godności i że właśnie stoi na progu wielkiej kariery i zostanie gwiazdą. Ale Saar był szczęśliwy w swoim bungalowie z dwiema sypialniami. Po latach łapania okazji ogromnie się cieszył, że ma stałe zajęcie. Nie był agresywny ani nakręcony tak jak postać, którą odgrywał. Miał zaburzenia lękowe, z którymi walczył za pomocą leków i cotygodniowych spotkań z psychoterapeutą. Rankiem ćwiczył przez półtorej godziny. Wieczorami wkuwał na pamięć swoje kwestie. W weekendy spał do późna, smażył sobie omlety z warzywami, grał w gry komputerowe i chodził z przyjaciółmi na kolacje.
I to wszystko. Nie miotały nim jakieś ogromne twórcze namiętności. Nie był tajemniczym wizjonerem ani artystą wzbudzającym międzynarodową sensację, ani nawet _enfant terrible_ neoklasycyzmu dwudziestego pierwszego wieku. Był aktorem telewizyjnym, który jest szczęśliwy, że udało mu się spokojnie osiąść w słonecznej Kalifornii ze swoją dziewczyną i jej dzieckiem.
Pewnego wieczora Saar wyszedł wcześniej z przyjęcia. Często musiał wstawać o piątej rano z powodu tych wszystkich ćwiczeń przed pracą. Moja matka została.
Na przyjęciu był także pewien amerykański rzeźbiarz, który mieszkał w mieście Meksyk. Isadora jeszcze tego wieczora przespała się z rzeźbiarzem w jego pokoju hotelowym, a tydzień później dostała zaproszenie, żeby przyjechać do niego do Meksyku i z nim zamieszkać.
Znowu ta sama historia. Jedyna różnica polegała na tym, że tym razem właśnie skończyłam osiemnaście lat. Chodziłam do ostatniej klasy szkoły średniej i w sensie prawnym byłam dorosła.
Odmówiłam wyjazdu z matką. Miałam chłopaka o imieniu Luca i grupę wspólnych przyjaciół, których naprawdę polubiłam – ludzi inteligentnych, rozmownych, którzy urządzali imprezy i grali w różnych zespołach. Luca marzył o robieniu mocnych, wybuchowych filmów, takich jakie tworzą Robert Rodriguez czy Quentin Tarantino. Kiedy słyszałam stłumiony chichot Luki, gdy przyszło mu do głowy coś zabawnego, kręciło mi się w żołądku; to było takie urocze. A kiedy po raz pierwszy spytał, czy może mnie pocałować, przygryzał wargę i wbijał wzrok w podłogę, jak gdyby się spodziewał, że odmówię. Ale oczywiście po prostu go pocałowałam.
Od tego momentu Luca i Matilda znaleźli się w słonecznym blasku,
doprowadzając się nawzajem do śmiechu,
jeżdżąc jego samochodem po autostradzie i
przestając zwracać uwagę na słowa nauczycieli podczas lekcji,
tak bardzo byliśmy skupieni na dotyku
skóry tego drugiego,
gdy trzymaliśmy się za ręce.
Wydawało mi się, że być może jestem w nim zakochana. A on być może jest zakochany we mnie. Nie byłam tego pewna, ale chciałam się dowiedzieć.
Miałam wrażenie, że to jest ważne: zobaczyć, co się między nami może wydarzyć.
A poza tym złożyłam papiery do college’ów, które oferowały zajęcia z projektowania gier komputerowych, i chciałam niektóre z tych szkół odwiedzić. Gdybym pojechała z Isadorą do stolicy Meksyku, byłoby to niemożliwe.
Saar powiedział mi, że mogę dalej u niego mieszkać, dopóki nie skończę szkoły średniej. Podobało mu się, że jakiś dzieciak kręci się po domu, bo sam nie miał dzieci. A ja lubiłam u niego mieszkać. Był dobry. Do tego miał głęboki basen, lodówkę pełną jedzenia i ogromną konsolę do gier.
I tak moja matka wyjechała beze mnie.
7
To wszystko wydarzyło się w listopadzie. Ale kiedy Isadora wyjechała, poczułam, że jestem na nią zła. Z powodu tego, jak wyglądało nasze życie. Ogarnęła mnie prawdziwa wściekłość i byłam gotowa ją zabić na myśl o swoim dzieciństwie, ciągle w drodze,
o tym, że nigdy nie byłam dla niej dość ważna, żeby chciała zostać,
o tym, jak wszystko się powtarzało, jakby nie istniał sposób, by to zatrzymać.
Nie byłam zaskoczona, że chciała zamieszkać z nowym facetem. Czy kiedykolwiek robiła coś innego? Ale byłam wściekła, że naprawdę się zdecydowała wyjechać, chociaż, jak widziała, zaczynało mi zależeć na naszym życiu w Kalifornii, zaczynało mi zależeć na Saarze i na Venice Beach. Widziała, że zakochałam się w chłopaku o imieniu Luca i miałam grono przyjaciół. Otworzyłam przed nią swoje serce. A ona mimo to zmusiła mnie do dokonania wyboru między nią a wszystkim innym, co miało dla mnie znaczenie.
Saar był kompletnie rozbity. Wielbił Isadorę i wyobrażał sobie, że stanowi coś w rodzaju bezpiecznej przystani dla tej nieokiełznanej, magicznej kobiety. Wydawało mu się, że kiedyś się pobiorą. Wychodząc z tamtego przyjęcia, pocałował Isadorę na dobranoc, szczęśliwy i ufny, nie mając najlżejszego przeczucia, że ona do rana przestanie go kochać.
Teraz przynosił do domu wielkie torty czekoladowe i zjadał każdego dnia po kolacji ogromny kawałek, choć normalnie bardzo skrupulatnie przestrzegał diety. Przesiadywał na kanapie, grając w gry komputerowe, nieogolony i ubrany jedynie w stare, bardzo nieatrakcyjne spodnie od dresu ze szkoły Julliarda.
Mimo to nie pił zbyt wiele. Nie brał żadnych narkotyków. Nigdy też nie opuszczał swojego półtoragodzinnego treningu. Codziennie w tygodniu chodził do pracy. Uczył się na pamięć swoich kwestii i pytał mnie, co chciałabym, żeby mi przywiózł do jedzenia ze sklepu.
Saar był bardzo odpowiedzialną osobą.
Isadora nigdy o niego nie pytała, choć dość często pisywała do mnie esemesy. Raz oświadczyła, że przypuszczalnie takie było jej przeznaczenie: zamieszkać w stolicy Meksyku. Po raz pierwszy czuję, że naprawdę żyję!, napisała. Czasami do mnie dzwoniła, ale niezbyt regularnie. Zwykle wtedy, gdy byłam akurat w szkole i nie mogłam odebrać.
Z każdym mijającym tygodniem miałam wrażenie, że coraz mniej znam swoją matkę. Oddalała się na pokładzie łodzi pędzącej z ogromną prędkością w stronę oceanu. Coraz mniejsza i mniejsza, po prostu znikała.
Aż wreszcie przestałam w ogóle ją dostrzegać.
Podczas przerwy zimowej obchodziłam Chanukę z rodziną Saara w niewielkim miasteczku w Oregonie. Kupił wtedy dla mnie bilety na samolot. Pod koniec stycznia napisałam wszystkie eseje do college’u i złożyłam podania.
Kolacje jadaliśmy z Saarem wspólnie, siedząc przed wielkim monitorem. Nasze posiłki składały się zwykle z niskokalorycznych produktów białkowych i sałatki, a nasze gry miały perspektywę pierwszoosobową i były bardzo brutalne (choć nie zawsze): _Grand Theft Auto, Luigi’s Haunted Mansion, Arkham City, Red Dead Redemption._ Mniej więcej wtedy, gdy doszliśmy do końca w _Luigi’s Mansion_, Saar znowu zaczął umawiać się na randki. Najpierw to była Niki, artystka od makijażu. A potem Serena, która uczy twórczego pisania na UCLA.
W kwietniu przyjmują mnie na Uniwersytet Kalifornijski w Irvine. Mają tam niewysokie czesne dla mieszkańców stanu i zajęcia z projektowania gier. Saar kupuje mi bluzę z logo college’u i pomaga złożyć podanie o miejsce w akademiku. Wypełniam formularze niezbędne do uzyskania pomocy finansowej i wyjaśniam w nich, że nie mieszkam już ze swoim rodzicem i mam pracę w kawiarni. Zamierzam pracować tam w pełnym wymiarze, dopóki nie zaczną się zajęcia na uniwersytecie.
Czuję, że jakoś sobie radzę.
Czuję się dobrze.
Czuję się wściekła i porzucona – ale jestem teraz także osobą odpowiedzialną
Odrabiam lekcje i wyjmuję naczynia ze zmywarki, i staram się być dorosła, mimo że ciągle czuję się jak zagubiona mała dziewczynka.
I wtedy Luca ze mną zrywa.
8
Jesteśmy w jego samochodzie w drodze na imprezę. Luca prowadzi, a ja opowiadam o tej grze, _Killer Odyssey_, w którą właśnie zaczęłam grać – co o niej myślę i jak inaczej bym ją zrobiła, gdybym mogła ją zaprojektować. Podoba mi się ścieżka dźwiękowa. Próbuję odkryć, w czym tkwi sekret dobrej ścieżki dźwiękowej w grach, ponieważ tu nie chodzi o samą muzykę. Ważne są odgłosy odbijających się przedmiotów, dźwięki uderzeń, świst broni w powietrzu.
Wyciągam z plecaka szkicownik. To notes z papierem w kratkę, w którym zapisuję swoje pomysły i robię szkice kolejnych poziomów. Mówię do Luki, nie przestając rysować, stopy opieram na desce rozdzielczej jego samochodu. „Żeby przejść ten poziom, Odyseusz musi zabić cyklopa, dźgając go w jego jedyne oko”, mówię, „ale byłoby super, gdyby można było dosłownie wydłubać oko cyklopa z jego głowy, a następnie używać go jako narzędzia. Taka gałka oczna mogłaby się przydać, na przykład żeby za jej pomocą zobaczyć, co jest za rogiem. Albo można by ją rzucić w powietrze, żeby spojrzeć z lotu ptaka na mapę gry, rzecz nie do osiągnięcia w inny sposób, żeby na przykład zobaczyć skróty. A może to byłaby eksplodująca gałka oczna albo gałka oczna z trującym gazem. A ty jak użyłbyś takiej broni? Wyobraź sobie, że to jest bardzo ogromna gałka oczna”.
Rysuję w szkicowniku różne warianty gałki ocznej jako broni i mówię to wszystko jednocześnie, a Luca coś mamrocze w moją stronę, jak mi się wydaje, z aprobatą dla moich pomysłów, kiedy uświadamiam sobie, że zatrzymał auto.
Wtedy odwracam się do niego.
– Jesteśmy na miejscu?
– Szkoda, że sama siebie nie słyszysz, Matildo.
– Hm? – Jestem głęboko przekonana, że zamierza mi powiedzieć, jaka jestem bystra.
– Jesteś... po prostu strasznie ciebie dużo.
– Tak. Ale to właśnie ci się we mnie podoba. – Mówię z pewnością w głosie, ale w głębi zaczynam się kurczyć.
Luca wzdycha. Bębni swoimi mocnymi, pięknymi dłońmi w koło kierownicy.
– Powinniśmy się rozstać.
– Co?
– Jesteś jakąś obsesjonatką – mówi. Widzę jego profil na tle światła latarni. Wydaje się całkiem możliwe, że za sekundę przestanie mówić i wyciągnie rękę, żeby mnie objąć za szyję i przycisnąć swoje miękkie wargi do moich. – Tak jest z grami. I z tym, jaka jesteś wściekła na swoją mamę. I jak ciągle mówisz. Trudno to wytrzymać.
Nagle dostrzegam wszystkie znaki, które wcześniej przegapiłam.
Nie patrzy na mnie, chyba że ma ochotę się obściskiwać.
Spóźnia się.
Nie zadaje mi pytań.
Z ociąganiem odpowiada na esemesy.
Luca jest mną zmęczony w taki sam sposób, w jaki moja mama była zmęczona Saarem. W taki sam sposób, w jaki ona czuje się zmęczona każdym kolejnym facetem.
Luca zaczyna coś wyjaśniać, a ja staram się nie płakać. Skupiam się na zwijaniu w palcach kosmyków włosów.
Mam za dużo potrzeb, jestem za bardzo nakręcona, mówi. Ciągle trzymam nos w swoim szkicowniku; to dziwaczne. Nie rozumie, dlaczego w każdej drobnej sprawie zawsze muszę mieć własne zdanie. I cały czas skupiam się na swoich uczuciach. Mówię więcej, niż ktokolwiek byłby w stanie wytrzymać.
– Dobra. – Przerywam mu. – Rozumiem, że już ci się nie podobam. Naprawdę, dokładnie zrozumiałam ten punkt.
Wtedy Luca mówi, że jesteśmy spóźnieni na imprezę, więc chyba już powinniśmy wejść do środka. Przyjaciele na nas czekają. „Okej?”
Ale to nie jest okej. Za nic w świecie nie pójdę teraz na żadną imprezę. On musi mnie odwieźć do domu.
Na co Luca mówi, że nie, ponieważ ludzie tam na niego czekają, w środku.
I wtedy pękam. Mówię mu, że nie umie słuchać. Że nie jest dla mnie wystarczająco inteligentny. Pozwalałam mu wygrywać w grach komputerowych, ponieważ robi się nadąsany jak dziecko, kiedy go pokonuję.
Czasami dziwnie się całuje. W niedobry sposób. Nigdy się nie stara w żadnej sprawie, ponieważ wydaje mu się, że to frajerstwo – próbować coś osiągnąć, chcieć czegoś, wkładać w coś wysiłek – ale się myli. Jest sparaliżowany na samą myśl, że mógłby spróbować. A ja jestem dobra w strategii, potrafię wygrywać i umiem myśleć, tymczasem on sam sobie podstawia nogę, zwykły leń, który po prostu miał dobre stopnie w szkole średniej.
To wszystko prawda. Ale prawdą jest także to, że uwielbiam Lucę. I to, jaki jest, nie miało znaczenia, dopóki ze mną nie zerwał. Po prostu staram się bronić samej siebie.
Luca wysiada z wozu, trzaskając drzwiami, i mnie zostawia. Wołam za nim, żeby wrócił, ale on idzie prosto na imprezę i nie ogląda się za siebie.
Siedzę w jego samochodzie. Płaczę.
Trzymam w ręku kluczyki.
Nie przychodzi mi do głowy żaden z obecnych na tej imprezie znajomych, który mógłby zabrać mnie do domu, gdybym o to poprosiła, a nie stać mnie na zamówienie taksówki, ponieważ droga do domu zajmuje prawie godzinę. Przesuwam się na siedzenie kierowcy.
Jadę do domu samochodem Luki.
Zostawiam auto w pobliżu bungalowu Saara, z kluczykami w środku.
Kiedy budzę się następnego ranka, widzę, że Luca zabrał samochód. Widzę też całą serię wściekłych esemesów w swoim telefonie.
Nie odpisuję.
Potem nasi wspólni przyjaciele zrywają ze mną kontakty. Lucę znali dłużej. Lubią go bardziej. W dodatku udaje mu się ich przekonać, że jestem jakaś dziwna, w jakiś sposób odklejona od rzeczywistości, że mi odbiło. Ukradłam mu samochód.
Od tego momentu jadam lunch sama i nie przesiaduję z nikim po zajęciach. Oni przestają zapraszać mnie na imprezy.
Jestem kompletnie sama, z niczym niezwiązana. Nie mam przyjaciół, nie mam chłopaka, nie mam rodziny, nie mam matki.
Nie mam żadnego powodu, aby w ogóle być gdziekolwiek.
------------------------------------------------------------------------
ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------