- nowość
Rozważania adwentowe kard. Zena - ebook
Rozważania adwentowe kard. Zena - ebook
OpisFragmentSpecyfikacje
KRÓTKA NOTKA
Przygotuj się na najważniejszy okres liturgiczny, Boże Narodzenie, dzięki refleksjom i modlitwom kard. Zena, znanego w Chinach Salezjanina. Sprawdź!
Wyjątkowy przewodnik duchowy na czas Adwentu!
Kardynał Joseph Zen, znany ze swojej odwagi w głoszeniu Ewangelii i głębokiego zaangażowania w sprawy Kościoła, swoimi rozważaniami pomaga przygotować się do jednego z najważniejszych okresów liturgicznych – Bożego Narodzenia. Autor ukazuje, jak ważne jest duchowe oczekiwanie na przyjście Zbawiciela i zachęca do głębszej modlitwy oraz refleksji nad własnym życiem. Książka pełna jest mądrych przemyśleń, które pomogą ci w pełni przeżyć Adwent i wzmocnić swoją wiarę!
KARDYNAŁ JOSEPH ZEN – urodzony w 1932 roku w Szanghaju, salezjanin i emerytowany biskup Hongkongu. Od lat jest jednym z najgłośniejszych obrońców wolności religijnej w Chinach. Znany ze swojej odważnej postawy wobec reżimu komunistycznego, za którą został zatrzymany przez chińskie władze w 2022 roku. Jego działalność, głęboko zakorzeniona w modlitwie i duchowości, uczyniła go jednym z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych głosów Kościoła katolickiego w Azji.
Boże Narodzenie zyskuje na znaczeniu, gdy przeżywamy je z perspektywy Adwentu. Ten czas pomaga nam zastanowić się nad przyjściem wcielonego Zbawiciela, aby następnie rozważać Jego ponowne przyjście w chwale. Rozważanie Adwentu i Bożego Narodzenia z kimś takim, jak kardynał Joseph Zen Ze-kiun, jest bardzo interesującym doświadczeniem.
AURELIO PORFIRI, ze wstępu
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68317-25-1 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
AURELIO PORFIRI
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że wśród katolików jednym z najbardziej lubianych świąt, o ile nie najbardziej lubianym, jest święto Narodzin Zbawiciela – Boże Narodzenie. Z pewnością wszyscy mamy piękne wspomnienia wielu chwil spędzonych w naszych rodzinach, ale powinniśmy również docenić znaczenie okresu, który poprzedza Boże Narodzenie, okresu Adwentu. Dom Prosper Guéranger w swoich znakomitych komentarzach do roku liturgicznego tak mówi o Adwencie:
W dniach Adwentu Zbawiciel puka do drzwi każdej duszy, czasami zauważalnie, czasami w ukryciu. Przychodzi zapytać, czy jest tam dla Niego miejsce, aby mógł się w niej narodzić. Ale chociaż dom, który chce odwiedzić, należy do Niego, ponieważ go zbudował i utrzymuje, skarży się, że swoi Go nie przyjęli (J 1, 11), a przynajmniej tak postąpiła większość z nich. „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili (J 1, 12–13).
Przygotujcie się zatem, aby zobaczyć, jak On się rodzi w was piękniejszy, bardziej promienny, silniejszy, niż kiedykolwiek Go znaleźliście, o wierne dusze, które nosicie Go w sobie jak drogocenny depozyt i które już od dawna nie macie innego życia niż Jego, innego serca niż Jego ani innych dzieł niż Jego. Wy wiecie, jak zebrać ze słów świętej liturgii te wyrazy, które przywołują waszą miłość i dotykają serca Oblubieńca.
Otwórzcie drzwi, aby przyjąć Go w Jego drugim przyjściu, wy, którzy już Go w sobie skrywacie, ale Go nie znacie, wy, którzy już Go przyjęliście, ale bez odczucia Jego smaku. On wraca z nową czułością; zapomniał o waszym odrzuceniu; On pragnie czynić wszystko nowe (Ap 21, 5). Zróbcie miejsce Niebiańskiemu Dziecięciu, które pragnie w was wzrastać. Ta chwila jest już bliska: niech więc wasze serca się przebudzą; czuwajcie i módlcie się, aby nie zaskoczył was we śnie, kiedy przyjdzie. Słowa liturgii są przeznaczone również dla was, ponieważ mówią o ciemnościach, które tylko Bóg może rozproszyć, o ranach, które tylko Jego dobroć może uleczyć, o tęsknotach, które znikną tylko dzięki Jego łasce.
A dla was, chrześcijanie, jest to dobrą nowiną, a gdyby taką nie było – bo wasze dusze umarły z powodu grzechu i ta śmierć trzyma was mocno w swoich pętach przez długie lata albo rana, która ją spowodowała, została zadana niedawno – uważajcie, bo oto nadchodzi Ten, który jest życiem. „Dlaczego mielibyście umrzeć, domu Izraela? Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci, wyrocznia Pana Boga. Zatem nawróćcie się, a żyć będziecie” (Ez 18, 31–21).
Wielkie święto Jego narodzin będzie dniem powszechnego miłosierdzia dla wszystkich, którzy pozwolą Mu wejść do swoich dusz. Ci zaczną z Nim nowe życie; wszelkie poprzednie życie zostanie zniesione, a gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5, 20).
Te kapitalne słowa wielkiego mnicha i benedyktyńskiego reformatora pomagają nam rozważać liturgiczne okresy łaski i duchowych owoców.
Boże Narodzenie zyskuje na znaczeniu, gdy przeżywamy je z perspektywy Adwentu. Ten czas pomaga nam zastanowić się nad przyjściem wcielonego Zbawiciela, aby następnie rozważać Jego ponowne przyjście w chwale. Rozważanie Adwentu i Bożego Narodzenia z kimś takim, jak kard. Joseph Zen Ze-kiun, jest bardzo interesującym doświadczeniem. Kardynał Joseph Zen urodził się w Szanghaju w 1932 roku. Jeszcze jako nastolatek został przyjęty do księży salezjanów, aby stać się duchowym synem św. Jana Bosko. Po pewnym czasie przeniesiono go wraz z innymi uczniami do Hongkongu, gdzie kontynuował naukę. Stamtąd wysłano go do Włoch, aby w Turynie i w Rzymie pogłębił swoje przygotowanie akademickie. Tam studiował filozofię i uzyskał doktorat z tej dziedziny. Po święceniach kapłańskich powrócił do Hongkongu, gdzie wykonywał różne zadania dla swojej kongregacji i gdzie zaczął uczyć. Bardzo ważny w życiu kardynała był okres, w którym wykładał w seminariach w kontynentalnych Chinach (od 1989 do 1996 roku). W 1996 roku został biskupem koadiutorem w Hongkongu, a w 2002 biskupem pomocniczym tej diecezji. W 2006 roku został mianowany kardynałem. W 2009 roku przeszedł na emeryturę jako biskup pomocniczy. Niestrudzenie staje w obronie nauki społecznej Kościoła.
Wielu zna kard. Zena z publicznych wypowiedzi w międzynarodowych mediach, ale należy podkreślić, że jego działalność nie jest owocem strategii człowieka aktywnego politycznie, lecz ambicji człowieka wiary, który znajduje źródło nieustającej inspiracji w modlitwie, zwłaszcza w modlitwie liturgicznej.
Poniższe rozważania na temat Adwentu i Bożego Narodzenia są rezultatem duchowej służby kard. Zena Kościołowi w Hongkongu i Kościołowi powszechnemu. Materiał do książki został zaczerpnięty z różnych źródeł, w tym z homilii, wykładów i rekolekcji głoszonych głównie w okresie, gdy kard. Zen był biskupem Hongkongu. Kardynał Zen dokonał przeglądu ostatecznego tekstu i wprowadził poprawki niezbędne w tego typu publikacji.
Mamy nadzieję, że te rozważania pomogą czytelnikom przeżywać okresy liturgiczne Adwentu i Bożego Narodzenia z większą gorliwością i przyczynią się do postępu w ich życiu wiarą.CZAS PRZYGOTOWANIA
ROZWAŻANIE 1
Czas jest spiralą
Można się zgodzić, że według biblijnej koncepcji czas nie przypomina kręcącego się niezmiennie koła, w którym nie pojawia się nic nowego. Koncepcja biblijna zakłada, że czas biegnie liniowo, ma początek, swój bieg i koniec. Moim zdaniem bardziej trafne jest stwierdzenie, że „czas jest spiralą”, ponieważ, choć rok następuje po roku, nie jest to samonapędzające się koło, lecz takie, które kręcąc się jak spirala, zmierza do konkretnego celu.
W końcowej fazie roku liturgicznego Kościół zaprasza nas do rozważania czasów ostatecznych. Obecny nowy rok liturgiczny również rozpoczyna się od tematu czasów ostatecznych. To zestawienie jest widoczne w układzie liturgicznym. Adwent jest podzielony na dwa okresy: na początku, w okresie pierwszym, liturgia wymaga od nas spojrzenia w przyszłość na powtórne przyjście Zbawiciela w chwale, aby następnie stopniowo przekierować naszą uwagę na przyjście Jezusa dwa tysiące lat temu. Następny okres (począwszy od 17 grudnia) jest przygotowaniem do zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.
Oczekiwanie na przyjście Zbawiciela w chwale można uznać za „normalne zadanie” Kościoła po wniebowstąpieniu Jezusa. Niezbędne jest dobre przygotowanie do Adwentu i my, wierzący, powinniśmy zawsze o tym pamiętać. Oczywiście, kluczowe w tym przygotowaniu jest podtrzymywanie napięcia eschatologicznego.
ROZWAŻANIE 2
To, co było i co musi nadejść
Świątynia Pana na wysokiej górze jest domem wszystkich narodów. Prorok powiedział: „Chodźcie, wstąpmy na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba” (Iz 2, 3). Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: „Pójdziemy do domu Pana. Już stoją nasze stopy w twoich bramach, Jeruzalem” (Ps 122, 1–2).
Czy ten psalm przynosi nadzieję początku i radość odczuwaną po przybyciu, które nastąpiły zbyt blisko siebie? Nie. Ukazuje tajemnicę Kościoła: w Kościele „byli” i „muszą jeszcze nadejść” to dwa nierozłączne aspekty. _Adwent_, naturalnie, podkreśla oczekiwanie. Mamy nadzieję na przyjście Jezusa, który dwa tysiące lat temu wcielił się, umarł za nas i dla nas zmartwychwstał. Z „był” wiąże się „musi jeszcze przyjść” – ponieważ Chrystus dokonał zbawienia dla nas, więc my spokojnie, z ufnością oczekujemy Jego przyjścia w chwale i pomyślnego wypełnienia naszego zbawienia.
ROZWAŻANIE 3
Wielkie rzeczy Pan przygotował dla nas
Wielu zgodzi się ze stwierdzeniem, że bycie aktywnym jest lepsze niż bycie biernym, jako że bycie aktywnym oznacza bycie pełnym inicjatywy. Przy ocenie czyjejś osobowości bycie aktywnym jest uważane za zaletę, a bycie twórczym w takiej aktywności jest jeszcze wyżej cenione. A jednak życie często wymaga od nas, abyśmy nic nie robili, tylko coś tolerowali. Musimy tolerować, że ktoś o nas nie dba, że nie jest nam wdzięczny za dobro, które dla niego uczyniliśmy. Może również musimy znosić różne niesprawiedliwości (które na ogół nie zasługują na to, by przywiązywać do nich zbyt wielką wagę). Ponadto powinniśmy stawić czoło rzeczywistości, tolerując własne niedociągnięcia i ograniczenia, a także pewne nieusuwalne wady wrodzone. A na koniec musimy sami przed sobą przyznać, że pod pewnymi względami nie jesteśmy tak dobrzy jak inni!
Nietzsche, a za nim wielu współczesnych ludzi, gardzi cnotami cierpliwości i pokory, nazywając je „niewolniczymi”. Jeszcze bardziej gardzą zależnością człowieka od innych w chwilach, gdy brakuje mu sił do „walki”, i uważają ją za objaw bierności. Są też ludzie, którzy nie mają nic, aby tę walkę podjąć. Zarzut lenistwa jest wobec nich niesprawiedliwy. Przykładem takiej oceny jest dyskryminacja osób korzystających z opieki społecznej lub nowych imigrantów.
„Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20, 35). To z pewnością złota zasada. Ale niektórzy nie mają nic. Jak możemy oczekiwać od nich, że będą coś dawać?
Widzimy w wielu relacjach międzyludzkich, że czasem bierność jest nieunikniona i niekoniecznie jest niehonorowa. Za to w relacji między Bogiem a człowiekiem bierność jest naszą rolą. Nasze istnienie, nasze życie zostało przez Boga stworzone z niczego, Bóg dobrowolnie daje nam zbawienie. Kiedy byliśmy jeszcze Jego wrogami, Bóg Ojciec posłał swego Syna, aby nas odkupił i dokonał naszego zbawienia. Zrobił dla nas wszystko, a my nie możemy Mu w tym nawet trochę pomóc.
Prorok Baruch mówi, „Twe dzieci… wyszły od ciebie… a Bóg ich przyprowadzi” (por. Ba 5, 5–6) My ludzie aktywnie oddalamy się od Boga, popełniając grzechy. Możemy do Niego powrócić, polegając wyłącznie na Jego przewodnictwie.
Nie lubimy czuć się dłużnikami innych. To rani naszą dumę. Ale nie powinniśmy myśleć w ten sposób o swojej relacji z Bogiem. Jesteśmy skazani na to, by zawdzięczać Mu nieskończoną łaskę. Dzieci nie dbają o to, czy są zależne we wszystkim od swoich rodziców, przyjmują to za pewnik. Potrzebujemy więc mentalności dziecka.
Święty Paweł z przekonaniem pochwalił wierzących w Filippi za ich współdziałanie dla Ewangelii (Flp 1, 4–6; 8–11), ale cały sukces przypisał Bogu. Powiedział: „Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go”. To Bóg to rozpoczął i zakończył.
Święty Jan Chrzciciel wołał: „Przygotujcie drogę Panu . I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże” (Łk 3, 4.6). Moglibyśmy zapytać: „Czy to nie my powinniśmy powrócić do domu z ziemi wygnania? Czy to nie nasza ścieżka jest prosta?”. Z pewnością tak jest. Ale wszystko zależy od Bożego przewodnictwa. Bóg przychodzi do naszych serc, a wtedy my pokutujemy i wracamy do Niego. Mówimy: „Nasza skrucha odwraca gniew Boga, a On przyjmuje nas ponownie”. Bóg najpierw nas przyjmuje, dopiero potem uczy nas, jak pokutować!
Święty Augustyn powiedział, że nasze dobre zasługi są Bożymi darami. Wszystko, co, jak mówimy, ofiarowujemy podczas Mszy Świętej, jest w istocie tym, co otrzymaliśmy wcześniej z rąk Boga.
Czy to sprawia, że poniżamy samych siebie? Współcześni ateiści powiedzieliby, że tak. Oskarżają nas o poniżanie siebie, by wywyższyć Boga. Co więcej, mówią nawet, że to my sami Boga stworzyliśmy. Przez to doświadczamy głębokiego „wyobcowania”, odbierając sobie dobro, na które zasługujemy, i przenosząc je na Boga. Następnie wykorzystujemy tego Boga stworzonego przez siebie, aby stłumić nasze „ja”, stawiając naszej wolności wiele przeszkód.
Uważalibyśmy za niedorzeczność, gdyby dziecko twierdziło, że stworzyło swoich rodziców. Ale kiedy czuje się upokorzone przed rodzicami z powodu swej tożsamości jako ich syna, jesteśmy pewni, że to objaw jakiejś rzadkiej choroby. A przecież współczesny człowiek, olśniony swoimi osiągnięciami, popełnia właśnie takie błędy w odniesieniu do Boga Ojca!
Adwent umożliwia nam, chrześcijanom, ponownie doświadczyć radości z faktu posiadania wiary. Bóg dokonał zbawienia, którego oczekiwaliśmy.
„Pan uczynił nam wielkie rzeczy i radość nas ogarnęła” (Ps 126, 3).