- W empik go
Ruiny Majów - opowiadanie erotyczne - ebook
Ebook
3,99 zł
Audiobook
5,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Ruiny Majów - opowiadanie erotyczne - ebook
Gdzieś w głębi pięknej, meksykańskiej dżungli, Samuel nie może oderwać wzroku od swojego przewodnika, jego ciała i ust. Kiedy okazuje się, że Raymond też jest nim zainteresowany, mężczyźni znajdują odosobnione miejsce i odkrywają swoje ciała na kartach tego erotycznego opowiadania.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-262-6089-2 |
Rozmiar pliku: | 311 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Andersson.
– Jedna osoba?
– Tak.
Mężczyzna odhacza moje nazwisko na liście i spogląda na mnie najbardziej brązowymi oczami, jakie kiedykolwiek widziałem. Mają w sobie chyba tysiące odcieni. A może światło tylko ze mną pogrywa. Tu, w Meksyku, słońce świeci inaczej – jest mocne, pełne blasku. Gdy ten mężczyzna się do mnie uśmiecha, tęczówki mienią mu się orzechowo-brązowo.
– Nazywam się Raymond Sánchez – mówi po angielsku.
Ściskam jego wyciągniętą dłoń. Jest duża, ciepła i trochę szorstka, jakby był co najmniej rzemieślnikiem, a nie przewodnikiem.
– A ja Samuel.
– Z… Norwegii?
– Nie, ze Szwecji, ale byłeś blisko – odważnie puszczam do niego oko, zwalniam uścisk i robię krok w tył. Mam spoconą dłoń i szczerze mówiąc, nie wiem, czy to z powodu parnej pogody, czy tego faceta. Pot spływa mi po skroniach, czuję, że moje usta są spierzchnięte. Słońce pali mnie w kark. Jest nieludzko wcześnie.
– Miło cię poznać, Samuelu. Możesz wsiąść i zająć miejsce.
Ściągam plecak i wchodzę po stromych schodkach, które prowadzą do siedzenia kierowcy i przejścia w autobusie. Klimatyzacja szaleje w mroku na całego. Rozkoszuję się chłodnymi podmuchami i szukam jakiegoś miejsca na samym tyle, po drodze witając się pozostałymi pasażerami. W środku unosi się zapach środków czystości, który kontrastuje z zapachem mokrej natury na zewnątrz. I z tą ciężką wilgocią. Padało całą noc – i nie mam tu na myśli deszczu jak w Szwecji, bardziej przypominało to strumień prysznica pod ciśnieniem – ale godzinę temu przestało. Na chropowatym asfalcie dookoła hotelu roi się od wypełnionych wodą dziur i nierówności.
Po usadowieniu się na miejscu, wyglądam przez szybę, żeby popatrzeć na przewodnika, ale nie widzę nic, poza jego trawiastozieloną czapką z daszkiem. Do autokaru wchodzi jeszcze kilku wczasowiczów, rodzina z dzieckiem i młoda para hetero. Ciekawe, czy Raymond jest hetero. Pewnie tak. Gdy jest się gejem, nie ma się takiego pola do popisu, jak reszta. _Znajdź kogoś na Tinderze_, radzą. Ale Tinder przemawia do mnie tak samo, jak podrywanie facetów w barach.
Czyli wcale.
Nie żebym kogoś szukał. Chyba nie jestem na to gotowy. Zawód, jaki spotkał mnie ze strony Gabriela, wciąż we mnie tkwi jak szpony wbite w serce, i mimo że jest już lepiej, wciąż nie pozbierałem się do końca. Co prawda, minął rok, ale byliśmy ze sobą pięć lat, a przez trzy mieszkaliśmy razem.
Wzdycham i opieram głowę o nagrzaną szybę. Czekają nas długie godziny jazdy, zanim dotrzemy do Ik Kil i Chichén Itzá. Najlepiej, jeśli spróbuję się przespać.
***
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
– Jedna osoba?
– Tak.
Mężczyzna odhacza moje nazwisko na liście i spogląda na mnie najbardziej brązowymi oczami, jakie kiedykolwiek widziałem. Mają w sobie chyba tysiące odcieni. A może światło tylko ze mną pogrywa. Tu, w Meksyku, słońce świeci inaczej – jest mocne, pełne blasku. Gdy ten mężczyzna się do mnie uśmiecha, tęczówki mienią mu się orzechowo-brązowo.
– Nazywam się Raymond Sánchez – mówi po angielsku.
Ściskam jego wyciągniętą dłoń. Jest duża, ciepła i trochę szorstka, jakby był co najmniej rzemieślnikiem, a nie przewodnikiem.
– A ja Samuel.
– Z… Norwegii?
– Nie, ze Szwecji, ale byłeś blisko – odważnie puszczam do niego oko, zwalniam uścisk i robię krok w tył. Mam spoconą dłoń i szczerze mówiąc, nie wiem, czy to z powodu parnej pogody, czy tego faceta. Pot spływa mi po skroniach, czuję, że moje usta są spierzchnięte. Słońce pali mnie w kark. Jest nieludzko wcześnie.
– Miło cię poznać, Samuelu. Możesz wsiąść i zająć miejsce.
Ściągam plecak i wchodzę po stromych schodkach, które prowadzą do siedzenia kierowcy i przejścia w autobusie. Klimatyzacja szaleje w mroku na całego. Rozkoszuję się chłodnymi podmuchami i szukam jakiegoś miejsca na samym tyle, po drodze witając się pozostałymi pasażerami. W środku unosi się zapach środków czystości, który kontrastuje z zapachem mokrej natury na zewnątrz. I z tą ciężką wilgocią. Padało całą noc – i nie mam tu na myśli deszczu jak w Szwecji, bardziej przypominało to strumień prysznica pod ciśnieniem – ale godzinę temu przestało. Na chropowatym asfalcie dookoła hotelu roi się od wypełnionych wodą dziur i nierówności.
Po usadowieniu się na miejscu, wyglądam przez szybę, żeby popatrzeć na przewodnika, ale nie widzę nic, poza jego trawiastozieloną czapką z daszkiem. Do autokaru wchodzi jeszcze kilku wczasowiczów, rodzina z dzieckiem i młoda para hetero. Ciekawe, czy Raymond jest hetero. Pewnie tak. Gdy jest się gejem, nie ma się takiego pola do popisu, jak reszta. _Znajdź kogoś na Tinderze_, radzą. Ale Tinder przemawia do mnie tak samo, jak podrywanie facetów w barach.
Czyli wcale.
Nie żebym kogoś szukał. Chyba nie jestem na to gotowy. Zawód, jaki spotkał mnie ze strony Gabriela, wciąż we mnie tkwi jak szpony wbite w serce, i mimo że jest już lepiej, wciąż nie pozbierałem się do końca. Co prawda, minął rok, ale byliśmy ze sobą pięć lat, a przez trzy mieszkaliśmy razem.
Wzdycham i opieram głowę o nagrzaną szybę. Czekają nas długie godziny jazdy, zanim dotrzemy do Ik Kil i Chichén Itzá. Najlepiej, jeśli spróbuję się przespać.
***
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
więcej..