ruń - ebook
ruń - ebook
W swoich wierszach poetka opisuje rzeczywistość w skali makro i mikro z perspektywy podmiotu wycofanego, zdystansowanego, choć uwrażliwionego na wszystkie przejawy przemocy (tak w relacjach między istotami, jak i w podejściu człowieka do natury). Ta „schowana” pozycja pozwala jej na spojrzenie wielowarstwowe, różnoaspektowe. Można powiedzieć, że jest to pisanie stratygraficzne, tym bardziej że każdy z tekstów Pieszczoch zawiera w sobie zarazem ewolucyjną, rdzenną przeszłość, dynamicznie uchwyconą teraźniejszość i katastrofalną przyszłość, która zaczyna rozgrywać się na naszych oczach. Poetka nie posługuje się jednak chwytliwymi kliszami pop-posthumanizmu, przeciwnie – jej ekokrytyczna refleksja to zagłębianie się, warstwa po warstwie, w twardą, lecz żyzną glebę języka.
Spis treści
kalima
kambium
areola
X X X
ozime
i przyszedł sen jak wyschnięte koryto
broń albo kwiatostan
miechunka
mlewo
bielmo
rysunki z Nazca
fotopułapka
żwir zarasta skórą
przekrój
piwonie
hilum
cywilizacja traw
kadry/kręgi
dzika gęgawa robi się coraz bielsza
drzewo dusiciel
jare
jeszcze nie byłam rzeczna
litoral
bylina. co sięga dalej
zapis kopalny
gatunek towarzyszący
lato | atol
cięte
gdzie był głos chwieją się źdźbła
terapia próżniowa
topnienie
kiedy język kurzu wciskał się do europy
pamięć śniegu
wiwarium
wyjście robotników z fabryki
rozłogi
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67249-49-2 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
po wypaleniu traw
wwiercamy wizjery krążymy
w granicach dzielnic
pył liże okna skrobie dna basenów woda
się nie przyjęła
nad zupami w proszku czytamy o oprzędach
niemowlętach zrzucanych z wież
łapanych w płachty – zszywamy prześcieradła
mokre płótna w drzwiach wyłapują ziarna ciemno
na podwórzach
stopa za stopą po ubytkach sierści
łyse placki na kocich grzbietach zlewają się
w jedno
co spłonęło
tknięte obraca się w pożar
.
kambium
już tylko przepowiednie równe właściwościom
próbuję wypleniać
z ciemnych spodów liści
byłam wiele razy w samym środku chleba
gęstej masy na dnie oka skąd nie widać jabłoni
ani innych białych zakłóceń
długo nie mogę się przedrzeć
dopiero kiedy miękisz czerstwieje wysycha na kamień wypadam
łatwo jak ziarno
mieni mi się szerokie światło: włókna
które przewodzą
idę zbierać drewno wyrzucone na brzeg
zębami przerywać słoje
.
areola
z palm wyczytuję huragan zastęp
gwiazdobloków
mój chłopak cały dzień odrywa kolce
łóżko usiane tytoniem szczątkami
rdzawych pająków
blask mnie przygina do ziemi pościel
szeleści sucho
myślę o zamiataniu gałęzi gałęziami
to właśnie znaczy się przydać: jedni leżą
drudzy zajmują się ich usuwaniem
wygięte liście agawy albo kosmyki
które opadły w trakcie wesela coś co umarło
w bólach mówię a on układa kolce
na łazienkowym dywaniku
w ustach obracam opuncję:
mięsistą kulę burz i znamion
które odrosły a areola to takie ładne słowo
mały obszar z którego wyrasta cierń –
dobre imię dla córki
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------