Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Rytuał Musgrave’ów. The Adventure of the Musgrave Ritual - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rytuał Musgrave’ów. The Adventure of the Musgrave Ritual - ebook

Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. A dual Polish-English language edition. Doktor Watson rozmawia z Sherlockiem Holmesem o różnych przedmiotach i ich historii. Holmes pokazuje mu kawałki brudnego metalu. Swego czasu, kiedy był na wakacjach u swojego przyjaciela ze szkolnej ławy, Reginalda Musgrave’a, ten poprosił go o rozwiązanie sprawy zaginięcia jego lokaja, Bruntona. Miało ono związek z tajemniczym „Rytuałem Musgrave’ów”, którym przed swoim zniknięciem Brunton bardzo się interesował. Reginald Musgrave przyłapał go w środku nocy, czytającego rodzinny dokument z zagadkowym tekstem rytuału. Oburzony, że służący grzebie w jego prywatnych papierach, odprawia go. Brunton prosi chlebodawcę o pozostawienie go na służbie jeszcze przez miesiąc i w rezultacie uzyskuje odroczenie zwolnienia o tydzień. Po kilku dniach jednak znika. Holmes analizuje dokument z rytuałem – starą kartę papieru z napisanym na niej wierszem, który ma być wskazówką do odnalezienia skarbu. Dotychczas nikt z rodziny Musgrave’ów nie zdołał rozwiązać zagadki zawartej w tekście, ale – jak się wydaje – Bruntonowi się to udało. Reginald Musgrave opowiada detektywowi o swoim lokaju, byłym nauczycielu, który po śmierci żony stał się uwodzicielem. Rozkochał w sobie i zaręczył się z pokojówką Rachel Howells, ale potem ją porzucił dla innej. Rachel była dziewczyną mściwą i nigdy mu tego nie wybaczyła. Jednakże ona również znika, co zapewne ma związek z zaginięciem Bruntona. Ogarnięta histerią wskutek pytań o byłego kochanka, nocą ucieka przez okno ze swojego pokoju. Jej ślady prowadzą nad brzeg stawu i tam się urywają. Poszukiwania dziewczyny nie dają rezultatu, po przegrabieniu dna odnaleziono jedynie woreczek z kawałkami metalu i kolorowymi szkiełkami. Holmes nie szczędzi wysiłków, żeby wyjaśnić zagadkę rytuału... (za Wikpedią).

 

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-624-8
Rozmiar pliku: 82 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rytuał Musgrave’ów

Wśród licznych sprzeczności, jakie widziałem w charakterze mego przyjaciela Sherlocka Holmesa, była jedna szczególnie uderzająca. Jak bowiem z jednej strony nikt na świecie nie mógł go przewyższyć pod względem poprawnego i metodycznego sposobu myślenia, i choć także dbał o pewien porządek, a nawet wdzięk w swym zewnętrznym wyglądzie, to jednak z drugiej strony był w życiu codziennem tak niedbały, że mógł nieraz swego współlokatora doprowadzić do rozpaczy.

Nie wyrażam się tak dlatego, jakobym sam może pod tym względem był zbyt wielkim pedantem. Broń Boże! Surowe, nieregularne życie w Afganistanie uczyniło mnie, skłonnego z natury do swobodnego życia, pod wielu względami bardziej niedbałym, niż mnie jako lekarzowi, przystało. Ma to atoli u mnie zawsze swoje granice; kiedy więc mieszkam z kimś, który papierosy swoje przechowuje w skrzynce na węgle, tytuń w perskim pantoflu, niezałatwiona zaś korespondencyę przytwierdza nożem myśliwskim do drewnianego gzymsu kominka, wtedy naturalnie wydaje mi się, że w porównaniu z nim jestem wzorem porządku. Byłem także zawsze tego zdania, że strzelanie z rewolweru jest zajęciem, które się powinno wykonywać na wolnem powietrzu; kiedy więc widziałem, jak Holmes siedział sobie wygodnie w fotelu, z rewolwerem w dłoni, a stu patronami obok siebie, i z zimną krwią, jakby się to samo przez się rozumiało, rysował na naprzeciwległej ścianie wytrzelonemi kulami patryotyczne inicyały V. R. (Victoria Regina), musiałem mieć poważne wątpliwości, czy to wpłynie korzystnie na świeże powietrze i porządek w naszym pokoju.

Pokój nasz był cały zapchany różnemi chemikaliami i pamiątkami po różnych kryminalnych wypadkach, we wszystkich możliwych miejscach w nieładzie porozrzucanymi, i nieraz można je było znaleźć w maselniczce lub też w innem jakiemś jeszcze bardziej niewłaściwem miejscu. Najbardziej dokuczały mi atoli jego listy i papiery. Za żadną cenę nie byłby zniszczył ani jednego dokumentu, ani kawałka papieru; szczególnie zaś wtedy, jeżeli się to odnosiło do jego pierwszych przygód; a jednak zaledwie raz na rok mógł się zdobyć na to, żeby papiery swoje przejrzeć i uporządkować. Zwykle bowiem, jak to już nieraz zauważyłem, po chwilowych, gwałtownych wybuchach jego energii, w których dokonywał czynów, uświetniających jego imię, następowały chwile zupełnej bezczynności; był wtedy jak gdyby pogrążony w letargu. Leżał całymi tygodniami na sofie ze swemi skrzypcami i książkami, i wstawał tylko do obiadu. Listy więc w przeciągu miesiąca urastały do prawdziwej góry; w każdym kącie leżały stosy rękopisów. Niech Bóg broni, żeby ktoś chciał coś z tego spalić lub sprzątnąć; świętości tych, z wyjątkiem właściciela, nie śmiał się nikt dotknąć.

Kiedy pewnego zimowego wieczora siedzieliśmy przy kominku, nieśmiało zrobiłem mu uwagę, żeby następne dwie godziny użył na uprzątnięcie naszego pokoju, tem bardziej, że porobił sobie już potrzebne wyciągi z kryminalnych aktów do księgi zbiorowej. Musiał uznać słuszność mego żądania i z rezygnacyą poszedł do swojej sypialni, z której wkrótce przyniósł dość wielką, blaszaną skrzynię. Postawił ją na środku pokoju, a usiadłszy przed nią na krześle, otworzył wieko. Skrzynia była do trzeciej części napełniona zwojami papierów, związanymi czerwonemi nićmi.

– Jest tu dość wypadków, Watsonie, rzekł mój przyjaciel ze znaczącym uśmiechem. Gdybyś wiedział, co mam tu w tej skrzyni, z pewnością prosiłbyś mnie, żebym parę zwojów rozpakował, zamiast jeszcze więcej tam wkładać.

– Czy są to może akta, dotyczące najstarszych wypadków? zapytałem go. Życzyłem bowiem sobie już nieraz dowiedzieć się coś także i o tych wypadkach.

– Tak, mój kochany, wszystko to zostało zdziałane przedtem, nim jeszcze wystąpił mój biograf, który rozsławił me imię.

Brał jeden zwój po drugim i przyglądał się im czułym wzrokiem.

– Nie wszystkie z nich zostały pomyślnie zakończone, rzekł Holmes, ale są tu niektóre bardzo ciekawe problemy. – Tu jest np. opis wypadku mordercy Tarletona, tu historya handlarza winem Vamberry’ego, tu przygoda starej Rosyanki, a także niezmiernie ciekawe wydarzenie aluminiowego widelca, nadto długie sprawozdanie ze sprawy Ricolettiego i jego podłej żony. Ale tu – ach, jest rzeczywiście coś niezmiernie ciekawego.

Mówiąc to, wyjął ze skrzyni mała drewniana kasetkę, podobną do pudełeczka na zabawki. Z kasetki tej zaś wyjmował po kolei różne przedmioty, więc najpierw zmięty kawałek papieru, następnie staroświecki bronzowy kluczyk, dalej drewniany kołek, na którym nawinięty był długi sznurek, a wreszcie trzy stare, zardzewiałe płytki metalowe.

– Więc cóż myślisz, mój drogi, o tej dziwnej kolekcyi? zapytał się Holmes, śmiejąc się z mego zdziwienia.

– W każdym razie niezwykły zbiór.

– Nawet bardzo niezwykły, a historya, która się z tem wszystkiem łączy, jest jeszcze bardziej niezwykła.

– Więc te przedmioty mają swoją historyę?

– Tak dalece, że właściwie same należą do historyi powszechnej.

– Co chciałeś przez to powiedzieć?

Holmes wyjmował przedmioty po kolei i układał je obok siebie na stole. Następnie usiadł znowu na fotelu i przypatrywał się im z widocznem zadowoleniem.

– Oto jest wszystko, rzekł on, co mi pozostało na pamiątkę po tem tak dziwnem wydarzeniu, mianowicie po sprawie katechizmu rodziny Musgrave’ów.

Nieraz mi już o tym wypadku wspomniał, ale o bliższych szczegółach nie mogłem się dowiedzieć.

– Wyświadczyłbyś mi wielka przysługę, powiedziałem, gdybyś mi wydarzenie to chciał opowiedzieć.

– W takim razie musielibyśmy wszystko zostawić w takim nieporządku. A to się nie zgadza z twojem zamiłowaniem do porządku? – zapytał z pewnym odcieniem ironii. W rzeczywistości nie mam nic przeciwko temu, ażebyś wypadek ten umieścił w swych zapiskach, bo wykazuje on niektóre cechy, które czynią go unikatem w statystyce kryminalnej nie tylko naszego kraju, ale wszystkich krajów wogóle. Jedna serya moich wspomnień byłaby niezupełną, gdyby brakowało w niej tej dziwnej afery.

– Przypominasz sobie zapewne, jak „Gloria Scott“ i rozmowa ze starcem, którego spotkał tak smutny koniec, naprowadziła mnie po raz pierwszy na myśl, że mogłem zamienić na zawód to, co zrazu uprawiałem tylko z zamiłowania. Teraz zaś imię moje jest znane na całym świecie i nie tylko publiczność, ale także i policya uważa mnie za ostatnią instancyę w bardzo zawikłanych wypadkach. Już wtedy, kiedyśmy się pierwszy raz poznali, miałem z ludźmi liczne stosunki, choć mi jeszcze bardzo małe przynosiły one korzyści. Nie masz pojęcia, z jakiemi trudnościami musiałem zrazu walczyć, nim mi się udało wybić na to wysokie stanowisko.

– Kiedy pierwszy raz przybyłem do Londynu, zamieszkałem przy Montague-Street, tuż obok British Museum. Tutaj przyjmowałam swoich klientów, a wolnego od zajęć czasu używałem na studyowanie tych umiejętności, które mogły mi być później pożyteczne w moim zawodzie. Od czasu do czasu dostawałem do rozstrzygnięcia jakiś zagadkowy wypadek; zazwyczaj otrzymywałem go za pośrednictwem dawnych kolegów szkolnych, bo już w ostatnich latach mych studyów mówiono na uniwersytecie bardzo wiele o mnie i o mojej metodzie. Ale żaden z tych pierwszych wypadków nie wpłynął tak korzystnie na moja karyerę, jak historya katechizmu rodziny Musgrave’ów, która obudziła ogólne zainteresowanie z powodu niezmiernie dziwnego powiązania szczegółów i jeszcze bardziej dziwnego wyniku.

– Reginald Musgrave był moim szkolnym kolega, ale znaliśmy się tylko przelotnie. Nie lubili go na ogół koledzy, ponieważ uchodził za zbyt zarozumiałego; było to zupełnie niesłuszne zapatrywanie, bo, o ile mnie się przynajmniej zdawało, to pozornie dumne jego zachowanie się miało służyć raczej za pokrywkę wrodzonej mu podejrzliwości do każdego. Jego zewnętrzny wygląd miał w sobie wiele pańskości; był to młody człowiek o typie wybitnie arystokratycznym; wysmukły, blady, o dużym, ale suchym nosie i wielkich oczach, z ruchami niedbałymi, ale bardzo uprzejmymi. Był też rzeczywiście potomkiem jednej z najstarszych rodzin w Królestwie, a pochodził z młodszej linii tego rodu, która w XVI. wieku oddzieliła się od osiadłych na północy Musgrave’ów i osiadła w zachodnim Sussexie, gdzie też ich siedziba, zamek w Hurlstone, jest może najstarszą budowlą w całem hrabstwie. Prawie, że zdawało się coś z tego tkwić w tym młodym człowieku, bo ile razy spojrzałem na jego bladą, poważną twarz, ostrymi odznaczająca się rysami, musiałem mimowolnie myśleć o ciemnych korytarzach o łukowem sklepieniu, okratowanych oknach i starych, budzących powagę, murach średniowiecznego rycerskiego zamczyska. Nieraz rozmawialiśmy ze sobą i przypominam sobie, że go moje spostrzeżenia i metody bardzo zajmowały.

– Cztery lata nic o nim nie słyszałem, aż pewnego dnia wszedł on do mego mieszkania przy Montague-Street. Bardzo mało się zmienił; ubrany był zupełnie modnie – od dawna już bowiem przywiązywał wielką wagę do swego ubrania – w obejściu zaś zachował wyróżniające go dawniej, łagodne i uprzejme maniery.

– Jakże ci się, Musgrave, przez ten czas powodziło? – zapytałem go, gdyśmy sobie serdecznie uścisnęli dłonie.

– Słyszałeś już zapewne, że ojciec mój dwa lata temu zmarł, odrzekł mi. Odtąd musiałem naturalnie sam zarządzać swą posiadłością w Hurlstone, a ponieważ zostałem zarazem wybrany z mego okręgu posłem do parlamentu, mam więc wskutek tego bardzo wiele zajęć. – Ale czy to prawda, Holmesie, co mi mówiono, że ty swych zdolności, któremi swego czasu wprawiałeś mnie w zdumienie, używasz do praktycznych celów?

– Tak jest, odpowiedziałem mu, postanowiłem utrzymywać się ze swego rozumu.

– Ogromnie mnie cieszy to, co słyszę od ciebie, bo teraz właśnie może być twoja rada dla mnie niezmiernie wartościowa. W ostatnich dniach zaszły niezwykle dziwne wypadki u nas w Hurlstone, a policya nie jest w stanie wyjaśnić tej ciemnej sprawy. Jest to rzeczywiście niezwykłe i niewytłómaczone zdarzenie.

– Możesz sobie pomyśleć, Watsonie, z jaka uwaga słuchałem jego słów; wreszcie bowiem nadarzyła mi się korzystna sposobność, na którą przez długie miesiące bezczynności czekałem z takiem utęsknieniem. Byłem pewny, że muszę.....The Adventure of the Musgrave Ritual

An anomaly which often struck me in the character of my friend Sherlock Holmes was that, although in his methods of thought he was the neatest and most methodical of mankind, and although also he affected a certain quiet primness of dress, he was none the less in his personal habits one of the most untidy men that ever drove a fellow-lodger to distraction. Not that I am in the least conventional in that respect myself. The rough-and-tumble work in Afghanistan, coming on the top of a natural Bohemianism of disposition, has made me rather more lax than befits a medical man. But with me there is a limit, and when I find a man who keeps his cigars in the coal-scuttle, his tobacco in the toe end of a Persian slipper, and his unanswered correspondence transfixed by a jack-knife into the very centre of his wooden mantelpiece, then I begin to give myself virtuous airs. I have always held, too, that pistol practice should be distinctly an open-air pastime; and when Holmes, in one of his queer humours, would sit in an arm-chair with his hair-trigger and a hundred Boxer cartridges, and proceed to adorn the opposite wall with a patriotic V. R. done in bullet-pocks, I felt strongly that neither the atmosphere nor the appearance of our room was improved by it.

Our chambers were always full of chemicals and of criminal relics which had a way of wandering into unlikely positions, and of turning up in the butter-dish or in even less desirable places. But his papers were my great crux. He had a horror of destroying documents, especially those which were connected with his past cases, and yet it was only once in every year or two that he would muster energy to docket and arrange them; for, as I have mentioned somewhere in these incoherent memoirs, the outbursts of passionate energy when he performed the remarkable feats with which his name is associated were followed by reactions of lethargy during which he would lie about with his violin and his books, hardly moving save from the sofa to the table. Thus month after month his papers accumulated, until every corner of the room was stacked with bundles of manuscript which were on no account to be burned, and which could not be put away save by their owner. One winter's night, as we sat together by the fire, I ventured to suggest to him that, as he had finished pasting extracts into his common-place book, he might employ the next two hours in making our room a little more habitable. He could not deny the justice of my request, so with a rather rueful face he went off to his bedroom, from which he returned presently pulling a large tin box behind him. This he placed in the middle of the floor and, squatting down upon a stool in front of it, he threw back the lid. I could see that it was already a third full of bundles of paper tied up with red tape into separate packages.

˝There are cases enough here, Watson,˝ said he, looking at me with mischievous eyes. ˝I think that if you knew all that I had in this box you would ask me to pull some out instead of putting others in.˝

˝These are the records of your early work, then?˝ I asked. ˝I have often wished that I had notes of those cases.˝

˝Yes, my boy, these were all done prematurely before my biographer had come to glorify me.˝ He lifted bundle after bundle in a tender, caressing sort of way. ˝They are not all successes, Watson,˝ said he. ˝But there are some pretty little problems among them. Here's the record of the Tarleton murders, and the case of Vamberry, the wine merchant, and the adventure of the old Russian woman, and the singular affair of the aluminium crutch, as well as a full account of Ricoletti of the club-foot, and his abominable wife. And here–ah, now, this really is something a little recherché.˝

He dived his arm down to the bottom of the chest, and brought up a small wooden box with a sliding lid, such as children's toys are kept in. From within he produced a crumpled piece of paper, and old-fashioned brass key, a peg of wood with a ball of string attached to it, and three rusty old disks of metal.

˝Well, my boy, what do you make of this lot?˝ he asked, smiling at my expression.

˝It is a curious collection.˝

˝Very curious, and the story that hangs round it will strike you as being more curious still.˝

˝These relics have a history then?˝

˝So much so that they are history.˝

˝What do you mean by that?˝

Sherlock Holmes picked them up one by one, and laid them along the edge of the table. Then he reseated himself in his chair and looked them over with a gleam of satisfaction in his eyes.

˝These,˝ said he, ˝are all that I have left to remind me of the adventure of the Musgrave Ritual.˝

I had heard him mention the case more than once, though I had never been able to gather the details. ˝I should be so glad,˝ said I, ˝if you would give me an account of it.˝

˝And leave the litter as it is?˝ he cried, mischievously. ˝Your tidiness won't bear much strain after all, Watson. But I should be glad that you should add this case to your annals, for there are points in it which make it quite unique in the criminal records of this or, I believe, of any other country. A collection of my trifling achievements would certainly be incomplete which contained no account of this very singular business.

˝You may remember how the affair of the Gloria Scott, and my conversation with the unhappy man whose fate I told you of, first turned my attention in the direction of the profession which has become my life's work. You see me now when my name has become known far and wide, and when I am generally recognised both by the public and by the official force as being a final court of appeal in doubtful cases. Even when you knew me first, at the time of the affair which you have commemorated in 'A Study in Scarlet,' I had already established a considerable, though not a very lucrative, connection. You can hardly realise, then, how difficult I found it at first, and how long I had to wait before I succeeded in making any headway.

˝When I first came up to London I had rooms in Montague Street, just round the corner from the British Museum, and there I waited, filling in my too abundant leisure time by studying all those branches of science which might make me more efficient. Now and again cases came in my way, principally through the introduction of old fellow-students, for during my last years at the University there was a good deal of talk there about myself and my methods. The third of these cases was that of the Musgrave Ritual, and it is to the interest which was aroused by that singular chain of events, and the large issues which proved to be at stake, that I trace my first stride towards the position which I now hold.

˝Reginald Musgrave had been in the same college as myself, and I had some slight acquaintance with him. He was not generally popular among the undergraduates, though it always seemed to me that what was set down as pride was really an attempt to cover extreme natural diffidence. In appearance he was a man of exceedingly aristocratic type, thin, high-nosed, and large-eyed, with languid and yet courtly manners. He was indeed a scion of one of the very oldest families in the kingdom, though his branch was a cadet one which had separated from the northern Musgraves some time in the sixteenth century, and had established itself in western Sussex, where the Manor House of Hurlstone is perhaps the oldest inhabited building in the county. Something of his birth place seemed to cling to the man, and I never looked at his pale, keen face or the poise of his head without associating him with grey archways and mullioned windows and all the venerable wreckage of a feudal keep. Once or twice we drifted into talk, and I can remember that more than once he expressed a keen interest in my methods of observation and inference.

˝For four years I had seen nothing of him until one morning he walked into my room in Montague Street. He had changed little, was dressed like a young man of fashion–he was always a bit of a dandy–and preserved the same quiet, suave manner which had formerly distinguished him.

˝'How has all gone with you, Musgrave?' I asked, after we had cordially shaken hands.

˝'You probably heard of my poor father's death,' said he; 'he was carried off about two years ago. Since then I have of course had the Hurlstone estates to manage, and as I am member for my district as well, my life has been a busy one. But I understand, Holmes, that you are turning to practical ends those powers with which you used to amaze us?'

˝'Yes,' said I, 'I have taken to living by my wits.'

˝'I am delighted to hear it, for your advice at present would be exceedingly valuable to me. We have had some very strange doings at Hurlstone, and the police have been able to throw no light upon the matter. It is really the most extraordinary and inexplicable business.'

˝You can imagine with what eagerness I listened to him, Watson, for the very chance for which I had been panting during all those months of inaction seemed to have come within my reach. In my inmost heart I believed that I could succeed where others failed, and now I had the opportunity to test myself.

˝'Pray, let me have the details,' I cried.

˝Reginald Musgrave sat down opposite to me, and lit the cigarette which I had pushed towards him.

˝'You must know,' said he, 'that though I am a bachelor, I have to keep up a considerable staff of servants at Hurlstone, for it is a rambling old place, and takes a good deal of looking after. I preserve, too, and in the pheasant months I usually have a house-party, so that it would not do to be short-handed. Altogether there are eight maids, the cook, the butler, two footmen, and a boy. The garden and the stables of course have a separate staff.

˝'Of these servants the one who had been longest in our service was Brunton the butler. He was a young school-master out of place when he was first taken up by my father, but he was a man of great energy and character, and he soon became quite invaluable in the household. He was a well-grown, handsome man, with a splendid forehead, and though he has been with us for twenty years he cannot be more than forty now. With his personal advantages and his extraordinary gifts–for he can speak several languages and play nearly every musical instrument–it is wonderful that he should have been satisfied so long in such a position, but I suppose that he was comfortable, and lacked energy to make any change. The butler of Hurlstone is always a thing that is remembered by all who visit us.

˝'But this paragon has one fault. He is a bit of a Don Juan, and you can imagine that for a man like him it is not a very difficult part to play in a quiet country district. When he was married it was all right, but since he has been a widower we have had no end of trouble with him. A few months ago we were in hopes that he was about to settle down again for he became engaged to Rachel Howells, our second house-maid; but he has thrown her over since then and taken up with Janet Tregellis, the daughter of the head game-keeper. Rachel–who is a very good girl, but of an excitable Welsh temperament–had a sharp touch of brain-fever, and goes about the house now–or did until yesterday–like a black-eyed shadow of her former self. That was our first drama at Hurlstone; but a second one came to drive it from our minds, and it was prefaced by the disgrace and dismissal of butler Brunton.

˝'This was how it came about. I have said that the man was intelligent, and this very intelligence has caused his ruin, for it seems to have led to an insatiable curiosity about things which did not in the least concern him. I had no idea of the lengths to which this would carry him, until the merest accident opened my eyes to it.

˝'I have said that the house is a rambling one. One day last week–on Thursday night, to be more exact–I found that I could not sleep, having foolishly taken a cup of strong café noir after my dinner. After struggling against it until two in the morning, I felt that it was quite hopeless, so I rose and lit the candle with the intention of continuing a novel which I was reading. The book, however, had been left in the billiard-room, so I pulled on my dressing-gown and started off to get it.

˝'In order to reach the billiard-room I had to descend a flight of stairs and then to cross the head of a passage which led to the library and the gun-room. You can imagine my surprise when, as I looked down this corridor, I saw a glimmer of light coming from the open door of the library. I had myself extinguished the lamp and closed the door before coming to bed. Naturally my first thought was of burglars. The corridors at Hurlstone have their walls largely decorated with trophies of old weapons. From one of these I picked a battle-axe, and then, leaving my candle behind me, I crept on tiptoe down the passage and peeped in at the open door.

˝'Brunton, the butler, was in the library. He was sitting, fully dressed, in an easy-chair, with a slip of paper which looked like a map upon his knee, and his forehead sunk forward upon his hand in deep thought. I stood dumb with astonishment, watching him from the darkness. A small taper on the edge of the table shed a feeble light which sufficed to show me that he was fully dressed. Suddenly, as I looked, he rose from his chair, and walking over to a bureau at the side, he unlocked it and drew out one of the drawers. From this he took a paper, and returning to his seat he flattened it out beside the taper on the edge of the table, and began to study it with minute attention. My indignation at this calm examination of our family documents overcame me so far that I took a step forward, and Brunton, looking up, saw me standing in the doorway. He sprang to his feet, his face turned livid with fear, and he thrust..........
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: