Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Rzeczy i zagłada - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rzeczy i zagłada - ebook

Jako jedno z najważniejszych doświadczeń historii XX wieku i modernizmu Zagłada przemawia do nas dzisiaj w języku śladów – jako wizualna migawka, materialny strzęp czy echo traumatycznej pamięci. Owa ocalała reszta jest tekstem Zagłady na równi z pisanymi świadectwami. Książka ta stawia pytanie o to, czym jest reszta i ślady pozostałe po uprzedmiotowionej ofierze i po przerobionej ludzkiej somie, a przede wszystkim jak dalece przerób ludzkich zwłok lub ich rozkład wespół z recyklingiem przedmiotów zacierały istniejącą pomiędzy nimi ontologiczną różnicę.

Kategoria: Naukowe i akademickie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 97883-242-1110-4
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Pro­fe­sor Har­riet Mu­rav ze­chce przy­jąć po­dzię­ko­wa­nia za za­pro­sze­nie mnie przed kil­ku laty na Uni­ver­si­ty of Il­li­no­is w Urba­nie-Cham­pa­ign, gdzie przed­sta­wi­łam mój kieł­ku­ją­cy do­pie­ro po­mysł na tę książ­kę słu­cha­czom ty­leż za­in­te­re­so­wa­nym, co wy­bred­nym.

Za prze­ko­na­nie, że ba­dacz Ho­lo­cau­stu po­wi­nien za wszel­ką cenę uni­kać po­kus po­pu­li­zmu, dzię­ku­ję mo­je­mu mę­żo­wi.

Obec­ne wy­da­nie po­wsta­ło na kan­wie mo­jej an­glo­ję­zycz­nej książ­ki The Ho­lo­caust Ob­ject in Po­lish Cul­tu­re dzię­ki po­mo­cy The Uni­ver­si­ty of Chi­ca­go.WSTĘP

Rzecz stotalizowana

Przedmiot Zagłady jako tekst

Z oczy­wi­stych wzglę­dów Za­gła­dę łą­czy się z ludz­ką tra­ge­dią, pod­czas gdy usy­pi­ska rze­czy ode­bra­nych za­mor­do­wa­nym wła­ści­cie­lom po­ja­wia­ją się je­dy­nie na obrze­żach per­cep­cji. Z upły­wem cza­su nie­sa­mo­ist­ność owych nie­mych, ma­te­rial­nych przed­mio­tów — wło­sów, oku­la­rów, ubrań czy wa­li­zek — wy­eks­po­no­wa­nych za szkłem i w ga­blo­tach, więc umu­ze­al­nio­nych, prze­ro­dzi­ła się w do­mi­nu­ją­ce wy­obra­że­nie o Za­gła­dzie, a to z ko­lei sta­ło się czę­ścią na­sze­go wi­dze­nia no­wo­cze­sno­ści. Funk­cjo­nu­jąc w ra­mach in­sty­tu­cji zwa­nej mu­zeum lub miej­scem pa­mię­ci, ma­te­rial­ne po­zo­sta­ło­ści, w du­żym stop­niu pod­da­ne de­cy­zjom i kon­cep­cjom ku­ra­to­rów, sta­no­wią je­den z naj­bar­dziej na­ma­cal­nych punk­tów od­nie­sie­nia do Za­gła­dy. Jej fak­tycz­ność prze­ma­wia ję­zy­kiem po­zo­sta­łych po niej przed­mio­tów, zwłasz­cza je­śli usza­no­wać ich po­je­dyn­czość, na któ­rą nie­wie­le jest miej­sca w ope­ru­ją­cym dużą ska­lą i za­sa­dą se­ryj­ne­go zma­so­wa­nia mu­zeum w Oświę­ci­miu. Hi­sto­ria tych rze­czy jest po­mi­ja­na, gdyż słu­żą in­nym ce­lom. A prze­cież zwy­kłe i jak naj­bar­dziej słu­żeb­ne przed­mio­ty ob­da­rzo­ne są je­dy­ną w swo­im ro­dza­ju zdol­no­ścią re­pre­zen­ta­cji, gdyż za­pi­sa­ne są w nich róż­no­rod­ne opo­wie­ści Za­gła­dy. Z tych ob­ser­wa­cji wy­ro­sła ta książ­ka, w któ­rej po­dej­mu­ję lek­tu­rę przed­mio­tów jako wie­lo­wy­mia­ro­wych tek­stów kul­tu­ry funk­cjo­nu­ją­cych w sie­ci an­tro­po­lo­gicz­nych, fi­lo­zo­ficz­nych, praw­nych, eko­no­micz­nych oraz li­te­rac­kich ozna­ko­wań i uwi­kłań.

Po­nie­waż od Za­gła­dy dzie­li nas cią­gle zwięk­sza­ją­cy się dy­stans cza­so­wy — ist­nie­je ona w słab­ną­cej pa­mię­ci lub w post­pa­mię­ci — jej ma­te­rial­ne i nie­ma­te­rial­ne śla­dy mó­wią o da­nej kie­dyś bez­po­śred­nio do­stęp­no­ści po­przez sze­reg me­cha­ni­zmów za­stęp­czych. Jed­na, naj­waż­niej­sza za­pew­ne, funk­cja me­to­ni­micz­ne­go ist­nie­nia przed­mio­tu od­sy­ła ku lu­dziom nie­gdyś go uży­wa­ją­cym lub po­sia­da­ją­cym. Rze­czy snu­ją nar­ra­cje o czło­wie­ku i jego śmier­ci i tym sa­mym wy­wo­łu­ją szcze­gól­ne zde­rze­nie po­mię­dzy te­raź­niej­szo­ścią a prze­szło­ścią, po­mię­dzy zbio­ro­wi­skiem oca­la­łych przed­mio­tów a ca­ło­ścią ży­cia.

W chwi­li, gdy lu­dzie od­ry­wa­ni siłą od swe­go świa­ta mu­sie­li pod­jąć szyb­ką i nie­odwo­łal­ną de­cy­zję, co za­brać w da­le­ką dro­gę, kie­ro­wa­ły nimi po­trze­by pod­sta­wo­we. Za­bie­ra­ło się wów­czas żyw­ność, cie­płą odzież, dro­bia­zgi, ta­kie jak fo­to­gra­fie ma­ją­ce być sym­bo­lem bli­skich. Ci, co mie­li kosz­tow­no­ści lub obcą wa­lu­tę, trzy­ma­li je przy so­bie, bli­sko cia­ła, prze­zor­nie scho­wa­ne. Do­cie­ra­jąc do miejsc prze­sie­dle­nia lub prze­zna­cze­nia — gett, obo­zów śmier­ci, obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych — lu­dzie i ich rze­czy byli pod­da­ni ko­lej­nym, bez­po­śred­nio de­cy­du­ją­cym o ży­ciu se­gre­ga­cjom. Naj­pierw po­zba­wia­no ofia­ry ich zre­du­ko­wa­ne­go mie­nia, a po­tem ży­cia, choć nie­któ­rych cze­ka­ła jesz­cze cięż­ka pra­ca. Nie­praw­do­po­dob­na masa splą­dro­wa­nych rze­czy była zno­wu sor­to­wa­na, stwo­rzo­no na­wet spe­cjal­ne od­dzia­ły SS Wer­ter­fas­sung do nad­zo­ro­wa­nia tego pro­ce­su, po czym te naj­bar­dziej war­to­ścio­we wy­sy­ła­no do Trze­ciej Rze­szy 1. Resz­ta zgro­ma­dzo­na w ma­ga­zy­nach w ogar­nię­tej woj­ną Eu­ro­pie zo­sta­ła czę­ścio­wo roz­kra­dzio­na po wy­zwo­le­niu, by w po­mniej­szo­nym, a prze­cież da­lej szo­ku­ją­cym swą ilo­ścią sta­nie być do­wo­dem rze­czo­wym na to, iż Ho­lo­caust nie jest wy­my­słem per­wer­syj­nej zbio­ro­wej wy­obraź­ni. Rze­czy za­tem świad­czą o hi­sto­rii — to ko­lej­na, wy­ra­zi­sta funk­cja wiel­kiej przed­mio­to­wej me­to­ni­mii wpra­wio­nej w ruch przez ma­chi­nę woj­ny i ma­so­wej śmier­ci, trze­ba je­dy­nie pod­jąć wy­si­łek zbli­że­nia się do nich, od­czy­ta­nia ich me­to­ni­micz­nych prze­gru­po­wań i po­sta­wie­nia py­ta­nia o ich szer­sze zna­cze­nie.

Ko­goś kon­tem­plu­ją­ce­go przed­mio­ty po­zo­sta­łe w obo­zie oświę­cim­skim ude­rza przede wszyst­kim ich skrom­ność, na­wet zgrzeb­ność i (za­wsze) nie­zbęd­ność okre­ślo­ne przez chęć prze­ży­cia. Ze­ro­wy sto­pień ich es­te­ty­ki idzie w pa­rze z pierw­szo­rzęd­no­ścią ich uży­tecz­no­ści. Wśród wa­li­zek, oku­la­rów, na­czyń nie znaj­dzie się wy­sła­nej do Ber­li­na bi­żu­te­rii ani też dzieł ma­lar­skich czy me­bli za­gra­bio­nych wcze­śniej, za cenę ży­cia. Nie­le­gal­ny pro­ces wzbo­ga­ca­nia się Trze­ciej Rze­szy uze­wnętrz­nia róż­ni­cę po­mię­dzy ko­lek­cjo­no­wa­niem a gro­ma­dze­niem, zbie­ra­niem a aku­mu­la­cją, gdyż akt ko­lek­cjo­no­wa­nia za­wsze kie­ru­je się ku sfe­rze kul­tu­ry, pod­czas gdy aku­mu­la­cja jest po­zba­wio­na tego wy­mia­ru. Zda­niem Je­ana Bau­dril­lar­da pro­ce­som aku­mu­la­cji wła­ści­we są nad­miar i nie­po­rzą­dek 2. Choć­by ze wzglę­du na to pa­to­lo­gicz­ne zbie­rac­two Za­gła­dy po­łą­czo­ne z agre­syw­ny­mi an­ty­kul­tu­ro­wy­mi ha­sła­mi, ta­ki­mi jak en­tar­te­te Kunst, roz­róż­nie­nie to może być uży­tecz­ne w ana­li­zie pro­ce­sów na­gro­ma­dza­nia prze­ra­dza­ją­cych się wpierw w bez­ład aku­mu­lo­wa­nia, a na­stęp­nie w za­cie­ra­ją­cy wszel­kie róż­ni­ce re­cy­kling. Ten wy­pa­czo­ny cha­rak­ter in­stynk­tu ko­lek­cjo­no­wa­nia wi­dać wy­raź­nie w na­ra­sta­ją­cej, bez­den­nej nie­mal za­chłan­no­ści zbie­ra­cza Her­man­na Görin­ga, któ­re­go na­mięt­no­ścią sta­ło się przy­własz­cza­nie co war­to­ściow­szych dzieł sztu­ki ze zbio­rów eu­ro­pej­skich mu­ze­ów i pry­wat­nych ko­lek­cji 3. John El­sner i Ro­ger Car­di­nal w The Cul­tu­res of Col­lec­ting nie sto­su­ją tego roz­róż­nie­nia, gdyż uwa­ża­ją me­cha­nizm ko­lek­cjo­no­wa­nia za wy­łącz­ną i nie­zby­wal­ną część sys­te­mów to­ta­li­tar­nych, a na­zi­zmu w szcze­gól­no­ści. To­też utrzy­mu­ją oni, że „Za­gła­da jest gra­nicz­nym przy­kła­dem ko­lek­cjo­no­wa­nia” 4. Po­nad­to au­to­rzy ogra­ni­cza­ją sfe­rę im­pul­su zbie­rac­twa wy­łącz­nie do dzieł sztu­ki i urze­czo­wio­nych lu­dzi, po­mi­ja­jąc na­zi­stow­ską prak­ty­kę gra­bie­ży i gro­ma­dze­nia przed­mio­tów co­dzien­ne­go użyt­ku, któ­re na­le­żą do sfe­ry roz­wa­żań za­war­tych w tej książ­ce.

Nowy, post­ho­lo­cau­sto­wy etap dys­kur­su na­stą­pił w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych ubie­głe­go wie­ku, kie­dy roz­po­czął się po raz ko­lej­ny za­nie­dba­ny wcze­śniej ze wzglę­dów po­li­tycz­nych pro­ces re­sty­tu­cji wło­ści za­bra­nych mniej­szo­ści ży­dow­skiej w Eu­ro­pie. Skom­pli­ko­wa­ny pro­blem pra­wa ma­jąt­ko­we­go i ujaw­nia­nia wąt­pli­we­go po­cho­dze­nia wie­lu dzieł sztu­ki znaj­du­ją­cych się w pre­sti­żo­wych zbio­rach mu­ze­al­nych wstrzą­snę­ły świa­to­wym ryn­kiem sztu­ki, na­da­jąc nowy kie­ru­nek mu­ze­olo­gii i me­to­dom ad­mi­ni­stro­wa­nia ma­ją­cym za­pew­nić sta­ran­ne śle­dze­nie spo­so­bów po­zy­ski­wa­nia oraz do­kład­ną re­kon­struk­cję po­cho­dze­nia na­by­wa­nych obiek­tów. Dro­gą są­do­wą wie­le bez­praw­nie za­własz­czo­nych dzieł wró­ci­ło do spad­ko­bier­ców pra­wo­wi­tych wła­ści­cie­li. W Pol­sce uda­rem­nia­ny przez wie­le lat przez ko­mu­ni­stycz­ne wła­dze pro­ces zwro­tu mie­nia na­brał pew­ne­go roz­pę­du w 1997 roku. Tu­taj re­sty­tu­cja do­ty­czy głów­nie nie­ru­cho­mo­ści zwró­co­nych gmi­nom ży­dow­skim, dla­te­go naj­wię­cej jest wśród nich cmen­ta­rzy i sy­na­gog wy­ma­ga­ją­cych szcze­gól­nej opie­ki oraz dal­szych ne­go­cja­cji do­ty­czą­cych ich funk­cjo­no­wa­nia 5.

Mowa tu o ła­ma­niu i przy­wra­ca­niu wła­sno­ści, pora za­tem okre­ślić kon­cep­cję wła­sno­ści jako ta­kiej. Je­re­my Ben­tham, au­tor pierw­sze­go no­wo­cze­sne­go ko­dek­su pra­wa cy­wil­ne­go no­szą­ce­go ty­tuł The­ory of Le­gi­sla­tion, uj­mu­je ją na­stę­pu­ją­co: „wła­sność i pra­wo ro­dzą się ra­zem i umie­ra­ją ra­zem. Za­nim wpro­wa­dzo­no pra­wo, nie było wła­sno­ści; znie­ście pra­wo, a wła­sność prze­sta­nie ist­nieć” 6. De­fi­ni­cja Ben­tha­ma wy­ja­śnia, do ja­kie­go stop­nia wła­sność jest kon­cep­cją praw­ną. W cza­sie ostat­niej woj­ny bę­dą­cej jed­nym wiel­kim bez­pra­wiem wła­sność nie była po­par­ta sank­cją praw­ną. Pre­ce­den­sem do tego były zmia­ny praw­ne wpro­wa­dzo­ne w Trze­ciej Rze­szy w la­tach trzy­dzie­stych, gdzie do­szło do prze­ję­cia wła­sno­ści ży­dow­skiej, mimo że nie było ustaw bez­po­śred­nio ją de­le­ga­li­zu­ją­cych. Na­stą­pi­ło to dro­gą okręż­ną, gdy w 1935 roku uchwa­lo­no Usta­wy No­rym­ber­skie, któ­re po­zba­wi­ły nie­miec­kich Ży­dów praw oby­wa­tel­skich. Mia­ły one swój po­czą­tek w dys­kur­sie ju­ry­stów nie­miec­kich in­ter­pre­tu­ją­cych kon­cep­cję wła­dzy. Przy­po­mnę, że w pi­smach Car­la Schmit­ta uza­sad­nio­na zo­sta­ła wza­jem­na za­leż­ność „su­we­re­na i jego nad­rzęd­nej wła­dzy” oraz „sta­nu wy­jąt­ko­we­go” jako nie­zby­wal­ne­go ele­men­tu pra­wa 7. Kon­se­kwen­cją tego usta­wo­daw­stwa było wpro­wa­dze­nie sta­nu wy­jąt­ko­we­go w 1933 roku oraz wspo­mnia­ne już po­zba­wie­nie Ży­dów nie­miec­kich praw oby­wa­tel­skich i stwo­rze­nie im osob­ne­go sta­tu­su w spo­łe­czeń­stwie Trze­ciej Rze­szy. Pi­sa­ła o tym prze­ni­kli­wie Han­nah Arendt 8.

Wraz z tą prze­mia­ną ule­gła za­chwia­niu praw­na pod­sta­wa sta­nu ma­jąt­ko­we­go lud­no­ści ży­dow­skiej. Po­wtó­rzę, że brak pra­wa bez­po­śred­nio po­zwa­la­ją­ce­go na prze­ję­cie dóbr ży­dow­skich pró­bo­wa­no obejść, wy­ko­rzy­stu­jąc za­sa­dę aria­ni­za­cji nie­miec­kie­go spo­łe­czeń­stwa wpro­wa­dzo­ną w ży­cie w No­rym­ber­dze. Pod tą przy­kryw­ką mia­ły miej­sce stop­nio­wa dys­kry­mi­na­cja eko­no­micz­na i wy­mu­sza­nie „sprze­da­ży” dóbr ży­dow­skich za bez­cen. Do­wo­dem dal­szej hi­po­kry­zji było wpro­wa­dze­nie przez mi­ni­stra spraw we­wnętrz­nych Rze­szy w 1938 roku De­kre­tu Do­ty­czą­ce­go Spra­woz­da­nia o Ży­dow­skiej Wła­sno­ści. Na jego mocy każ­dy Żyd mu­siał osza­co­wać swój kra­jo­wy, jak i za­gra­nicz­ny ma­ją­tek i po­in­for­mo­wać o tym wła­dze 9. Nie ma w tym de­kre­cie ani sło­wa o za­bie­ra­niu czy­jejś wła­sno­ści, mowa jest tyl­ko o jej re­je­stra­cji. Tymi spo­so­ba­mi do­pro­wa­dzo­no, krok po kro­ku, do ode­bra­nia Ży­dom nie­miec­kim wszyst­kie­go, co mie­li. W oku­po­wa­nej Pol­sce sy­tu­ację praw­ną Ży­dów i ich stan po­sia­da­nia re­gu­lo­wa­no, po­słu­gu­jąc się me­to­da­mi rów­nie okręż­ny­mi. W Ge­ne­ral­nej Gu­ber­ni, jak i w czę­ści oku­po­wa­nej Pol­ski przy­łą­czo­nej do Rze­szy pra­wo rów­nież nie sank­cjo­no­wa­ło pry­wat­nej wła­sno­ści. Kon­fi­ska­ta wła­sno­ści pań­stwo­wej oraz utwo­rze­nie w 1940 roku w War­sza­wie Ko­mi­sa­rycz­ne­go Za­rzą­du Za­bez­pie­czo­nych Nie­ru­cho­mo­ści były pierw­szy­mi kro­ka­mi pod­ję­ty­mi przez oku­pan­ta, KZZN uła­twił prze­ję­cie ży­dow­skiej wła­sno­ści pry­wat­nej nie­mal w cią­gu kil­ku ty­go­dni me­to­dą dez­orien­ta­cji — peł­na na­zwa Za­rzą­du nie su­ge­ro­wa­ła nic wię­cej niż za­bez­pie­cze­nie sta­nu po­sia­da­nia.

Zwa­żyw­szy, że przed­mio­ty słu­żą do me­to­ni­micz­ne­go przed­sta­wia­nia czło­wie­ka, jego lo­sów i toż­sa­mo­ści, ko­niecz­ny jest na­mysł nad tym, co wła­ści­wie kon­sty­tu­uje ich kul­tu­ro­wą spe­cy­fi­kę. Co wła­ści­wie sta­no­wi o ży­dow­skim lub ja­kim­kol­wiek in­nym cha­rak­te­rze da­ne­go przed­mio­tu? Mimo że naj­czę­ściej miej­sce lub spo­sób wy­ro­bu okre­śla­ją kul­tu­ro­wą lub et­nicz­ną cha­rak­te­ry­sty­kę ar­te­fak­tów, w cza­sie Za­gła­dy po­cho­dze­nie naj­zwy­klej­szych na­wet pa­ra­fer­na­liów de­fi­nio­wał ich wła­ści­ciel. I tak, w po­tocz­nym od­czu­ciu były one ży­dow­skie, po­nie­waż na­le­ża­ły do Ży­dów, któ­rych cia­ła też zresz­tą były ży­dow­skie. Na­zi­stow­sko zo­rien­to­wa­na na­uka uwa­ża­ła rasę, jak wie­my, za esen­cjal­ną, sta­łą ce­chę lu­dzi. Gra­bież ży­dow­skich ma­jęt­no­ści nie sta­bi­li­zo­wa­ła jed­nak ich przed­mio­to­wej toż­sa­mo­ści. Z wy­jąt­kiem przed­mio­tów zwią­za­nych z kul­tem re­li­gij­nym splą­dro­wa­ne rze­czy nie­mal nie­po­strze­że­nie tra­ci­ły swe ży­dow­skie na­ce­cho­wa­nie i mo­gły być co naj­wy­żej okre­śla­ne jako po­ży­dow­skie. Są­dząc we­dle na­zi­stow­skich prak­tyk, roz­róż­nie­nie na obiek­ty re­li­gij­ne i co­dzien­no-użyt­ko­we uza­sad­nia­ło ich gra­bież i tym sa­mym uła­twia­ło re­dy­stry­bu­cję za­bra­nych dóbr we­wnątrz Trze­ciej Rze­szy. W tym kon­tek­ście spo­strze­że­nie po­czy­nio­ne przez Em­ma­nu­ela Lévi­na­sa, iż toż­sa­mość przed­mio­tu nie przy­na­le­ży do jego pod­sta­wo­wej struk­tu­ry, na­bie­ra wagi dla mo­ich roz­wa­żań, gdyż pro­ce­sy cyr­ku­la­cji przed­mio­tu — jego sprze­daż, kup­no lub wy­mia­na — roz­pra­sza­ją toż­sa­mość, za­stę­pu­jąc ją „ano­ni­mo­wo­ścią pie­nią­dza” 10. Po­dob­nie dzia­ła re­cy­kling, po­zba­wia­jąc rze­czy ich wła­ści­wo­ści, choć rów­no­cze­śnie daje nie­któ­rym z nich szan­sę prze­trwa­nia w in­nej po­sta­ci — swe­go ro­dza­ju „wtór­ne ży­cie”.

Nie wa­ham się stwier­dzić, że w cza­sie Za­gła­dy, z całą ów­cze­sną bez­względ­no­ścią wo­bec świa­ta ludz­kie­go, fa­wo­ry­zo­wa­no świat rze­czy, do­pro­wa­dza­jąc po­przez akty gra­bie­ży, gro­ma­dze­nia, sor­to­wa­nia i po­now­ne­go uży­wa­nia do nie­zna­nej do­tąd fe­ty­szy­za­cji świa­ta kul­tu­ry ma­te­rial­nej. Nowe zna­cze­nie przed­mio­tów, nie­ma­ją­ce oczy­wi­ście nic wspól­ne­go z fe­no­me­no­lo­gicz­nym po­wro­tem do nich ani też z ja­kim­kol­wiek fi­lo­zo­ficz­nie poj­mo­wa­nym ma­te­ria­li­zmem, było wy­ni­kiem upa­dłej, wo­jen­nej „go­spo­dar­ki wy­łą­czo­nej”, jak cel­nie na­zwał po­li­ty­kę go­spo­dar­czą w oku­po­wa­nej Pol­sce jej uważ­ny ob­ser­wa­tor Ka­zi­mierz Wyka 11. Spoj­rze­nie na przed­mio­ty prze­cho­dzą­ce z rąk do rąk w cza­sie woj­ny i po woj­nie ujaw­nia nie tyl­ko eko­no­micz­ne, lecz istot­ne on­to­lo­gicz­ne i epi­ste­mo­lo­gicz­ne róż­ni­ce po­mię­dzy uwa­run­ko­wa­nia­mi świa­ta kul­tu­ry ma­te­rial­nej w okre­sie Za­gła­dy i za­raz po niej. Róż­ni­ce te do­ty­czą tak­że od­mien­nych spo­so­bów i ce­lów re­pre­zen­ta­cji przed­mio­tów, czy to wi­zu­al­nej, czy to wer­bal­nej. Ta od­mien­ność, ty­leż hi­sto­rycz­na, co per­spek­ty­wicz­na, prze­su­wa moje do­cie­ka­nia ku pier­wot­ne­mu źró­dłu do­świad­cze­nia i jego in­skryp­cji, ku nie­gdyś bez­po­śred­nio da­nym prze­ży­ciom i uwi­kła­nym w nie rze­czom, ku sta­ją­cej się wów­czas hi­sto­rii i jej za­pi­som. Aby uchwy­cić fak­tycz­ność Za­gła­dy, ba­da­cze czę­sto wy­ko­rzy­stu­ją per­spek­ty­wę, któ­ra prze­kształ­ca ma­so­we mor­der­stwo w przy­gnia­ta­ją­cą masę fak­tów i liczb ma­ją­cych od­dać jej po­nu­rą ener­gię. Ta obiek­ty­wi­za­cja po­ka­zu­je tak zwa­ną sta­ty­stycz­ną praw­dę na stro­nach opra­co­wań na­uko­wych i ścia­nach mu­ze­ów. Moż­na od­rzu­cić ją jako do­syć nie­bez­piecz­nie zbli­żo­ną — w swej me­to­dzie — do sto­ta­li­zo­wa­nej de­per­so­na­li­za­cji na­zi­stow­skie­go pro­jek­tu. Trze­ba szu­kać in­nych kon­cep­cji ba­daw­czych. Przy­kła­dem może tu być pro­po­nu­ją­cy zin­dy­wi­du­ali­zo­wa­ne uję­cie hi­sto­rii Za­gła­dy Saul Frie­dlän­der, któ­ry bie­rze pod uwa­gę głos jed­ne­go świad­ka, je­śli jest on wspar­ty dwo­ma in­ny­mi ze­zna­nia­mi lub za­pi­sa­mi 12.

Tekst Zagłady jako rzecz

Mogę po­wie­dzieć, że książ­ka któ­ra ist­nie­je, że ar­kusz pa­pie­ru któ­ry ist­nie­je, mają szcze­gól­ny sens, że są oży­wio­ne przez in­ten­cję. Książ­ka ze swy­mi stro­ni­ca­mi z pa­pie­ru, z okład­ką, etc. jest rze­czą. Do tej książ­ki sens nie jest do­da­ny jako dru­ga rzecz, gdyż ten ostat­ni, oży­wa­jąc prze­ni­ka w pe­wien spo­sób jej fi­zycz­ną ca­łość.

Ed­mund Hus­serl

Po­nie­waż każ­dy za­pis, ma­ją­cy z de­fi­ni­cji swo­ją fi­zycz­ną re­ali­za­cję, sta­no­wi ma­te­rial­ną rzecz, moż­na na nie­go spoj­rzeć przez pry­zmat wła­sno­ści od­mien­nej od „wła­sno­ści in­te­lek­tu­al­nej”. Po­li­ty­ka oku­pan­ta do­ce­nia­ła ma­te­rial­ny no­śnik za­pi­su, sko­ro nie tyl­ko go cen­zu­ro­wa­no, lecz ogra­ni­cza­no jego po­wsta­wa­nie lub nisz­czo­no. In­skryp­cja Za­gła­dy pod­kre­śla swą ma­te­rial­ną pod­sta­wę, a czę­sto po­zba­wio­ną ma­te­rii ma­te­rial­ność, któ­rą re­pre­zen­tu­je. Ta pierw­sza po­zwa­la na od­two­rze­nie bio­gra­fii tek­stu w tam­tym okre­sie szcze­gól­nie po­wią­za­ne­go z oso­bą au­to­ra i jego wła­snym ży­cio­ry­sem. Twór­cy zła­pa­ni w wir woj­ny pró­bo­wa­li za­bez­pie­czyć swo­je ar­chi­wa — książ­ki, ob­ra­zy, gra­fi­ki lub nie­opu­bli­ko­wa­ne rę­ko­pi­sy — na wszel­kie moż­li­we spo­so­by, czy to za­ko­pu­jąc je w zie­mi, czy to cho­wa­jąc w roz­ma­itych skryt­kach, czy zo­sta­wia­jąc w miej­scach od­le­głych i bez­piecz­niej­szych niż wła­sne miesz­ka­nia, czy wresz­cie po­ru­cza­jąc je tym, któ­rzy żyli we względ­nej wol­no­ści lub w spo­koj­niej­szych czę­ściach kra­ju. Wia­do­mo, jak za­bie­gał o prze­trwa­nie swe­go do­rob­ku Bru­no Schulz, ko­rzy­sta­jąc z wszyst­kich do­stęp­nych moż­li­wo­ści, by go uchro­nić. Okre­ślam to prze­zor­ne dzia­ła­nie sło­wem pre­ca­rium, gdyż jego pier­wot­ne zna­cze­nie sy­gna­li­zu­je pe­wien praw­ny sta­tus, na pod­sta­wie któ­re­go po­wie­rza się ja­kąś rzecz w de­po­zyt pod wa­run­kiem zwró­ce­nia jej w do­god­nych oko­licz­no­ściach pra­wo­wi­tym wła­ści­cie­lom. Inne zna­cze­nie tego ła­ciń­skie­go ter­mi­nu od­no­si się do kon­dy­cji nie­sta­ło­ści, a więc wska­zu­je na roz­licz­ne dro­gi, ja­ki­mi tekst Za­gła­dy prze­cho­dził z rąk do rąk. Pre­ca­rium mówi o wę­drow­nej eg­zy­sten­cji tek­stu zde­ter­mi­no­wa­nej przez sta­ran­nie za­pla­no­wa­ne lub przy­pad­ko­we sce­na­riu­sze. Poza okre­śle­niem wyj­ścio­wej se­man­ty­ki pre­ca­rium w krąg zna­czeń ter­mi­nu chcia­ła­bym włą­czyć też szer­sze, choć za­ra­zem kon­kret­niej­sze ro­zu­mie­nie tej nie­pew­nej kon­dy­cji, mia­no­wi­cie to, że wska­zu­je ona na cią­głe na­ra­że­nie za­pi­sów wer­bal­nych lub wi­zu­al­nych na znisz­cze­nie. Po­nie­waż tak zde­ter­mi­no­wa­ny przed­miot-za­pis Za­gła­dy oscy­lu­je nie­ustan­nie po­mię­dzy znisz­cze­niem a ist­nie­niem, i to za­rów­no w sen­sie fi­zycz­nym, jak i praw­nym, pre­ca­rium naj­peł­niej de­fi­niu­je jego on­to­lo­gię. W prze­wi­dy­wal­ny spo­sób każ­da woj­na na­si­la pre­ca­rium, ale Ho­lo­caust jako pro­jekt de­struk­cji na mo­nu­men­tal­ną ska­lę sta­no­wi eks­tre­mal­ny przy­pa­dek tej kon­dy­cji.

Pre­ca­rium, bę­dąc za­sa­dą on­to­lo­gicz­ną, ak­cen­tu­je ma­te­rial­ną pod­sta­wę tek­stu oraz jej na­ra­że­nie na nie­bez­pie­czeń­stwo i znisz­cze­nie. Ro­sja­nie w cza­sach sta­li­now­skie­go ter­ro­ru uczy­li się swych tek­stów na pa­mięć. Tra­dy­cja za­pa­mię­ty­wa­nia jest w pol­skiej i ży­dow­skiej kul­tu­rze za­ko­rze­nio­na rów­nie sil­nie jak w ro­syj­skiej, lecz to­tal­nie za­pla­no­wa­ne lu­do­bój­stwo pod­wa­ża­ło, je­śli wręcz nie uda­rem­nia­ło na­dziei na prze­cho­wa­nie tek­stu w pa­mię­ci jed­no­stek. Pew­niej­szym roz­wią­za­niem było za­bez­pie­cze­nie za­pi­su we względ­nie trwa­łej pod­sta­wie ma­te­rial­nej, choć­by w me­ta­lo­wej pusz­ce za­ko­pa­nej w zie­mi, jak to zro­bi­li człon­ko­wie Son­der­kom­man­do w obo­zie oświę­cim­skim 13. Tekst Za­gła­dy dzie­li tak opi­sa­ną kon­dy­cję z in­ny­mi ar­te­fak­ta­mi za­ko­twi­czo­ny­mi w ma­te­rial­nej pod­sta­wie, spo­śród któ­rych naj­bar­dziej kru­che zda­ją się te utrwa­lo­ne na pa­pie­rze. Za­gro­że­nie tek­stów łą­czy się nie tyl­ko z cią­głym za­gro­że­niem ich au­to­rów, lecz rów­nież z sze­ro­ką gamą skraj­nych sy­tu­acji, w ja­kich po­wsta­ły. Z tego po­wo­du efe­me­rycz­ność tek­stu Za­gła­dy prze­wyż­sza po­wszech­ną ską­d­inąd po­dat­ność ma­te­rii na znisz­cze­nie. Szcze­gól­na to prze­wa­ga, bo wzmoc­nio­na do­dat­ko­wo przez fakt, iż tek­sty Za­gła­dy prze­ni­ka je­dy­ny w swo­im ro­dza­ju sens hi­sto­rycz­ny po­wo­du­ją­cy, iż były one czę­sto świa­do­mie nisz­czo­ne tyl­ko i wy­łącz­nie dla­te­go, że da­wa­ły świa­dec­two ak­tom lu­do­bój­stwa. Nie jest to wszak­że je­dy­ny wa­ru­nek de­cy­du­ją­cy o pre­ca­rium jako kon­dy­cji od­róż­nia­ją­cej tek­sty po­wsta­łe w cza­sie Za­gła­dy od tych na­pi­sa­nych po za­mknię­ciu tego roz­dzia­łu hi­sto­rii.

Tekst Za­gła­dy — poj­mo­wa­ny jako ma­te­rial­ny przed­miot — pod­le­gał sta­diom swe­go po­wsta­wa­nia, ko­pio­wa­nia, prze­cho­wy­wa­nia, wę­drów­ki oraz ar­chi­wi­za­cji. Eta­py te są oczy­wi­ste w nor­mal­nych wa­run­kach. Jed­nak­że oko­licz­no­ści ter­ro­ru, ostrej cen­zu­ry i ubó­stwa tak skraj­ne­go, że bra­ko­wa­ło przy­bo­rów pi­śmien­ni­czych lub były one nie­le­gal­ne, prze­kształ­ci­ły pi­sa­nie w bar­dzo nie­bez­piecz­ne za­ję­cie. Hi­sto­ryk get­ta war­szaw­skie­go Ema­nu­el Rin­gel­blum od­no­to­wał, że „Lu­dzie bali się pi­sać w tam­tym cza­sie prze­czu­wa­jąc in­spek­cje” 14. Prze­szu­ki­wa­nia bez wąt­pie­nia uwa­run­ko­wa­ły „prze­trwa­nie do­ku­men­tów pi­sa­nych z tego okre­su”, a głów­nie ich ilość 15. Mimo to, wbrew bra­ko­wi pa­pie­ru, wbrew cen­zu­rze, „Wszy­scy pi­sa­li: dzien­ni­ka­rze, li­te­ra­ci, na­uczy­cie­le, dzia­ła­cze spo­łecz­ni, mło­dzi lu­dzie, na­wet dzie­ci” 16. Po­mi­mo wy­sił­ku, aby ochro­nić każ­dy ma­nu­skrypt, spo­ra część pi­śmien­nic­twa tam­tych lat prze­pa­dła. Świet­ne stu­dium Jac­ka Le­ocia­ka trak­tu­ją­ce o tek­stach po­wsta­łych w get­cie war­szaw­skim po­twier­dza tę kon­klu­zję 17. Tym bar­dziej za­dzi­wia­ją­ce jest, jak wie­le li­stów, dzien­ni­ków, kro­nik czy luź­nych za­pi­sków prze­trwa­ło 18. Za­sad­ni­czy ich kor­pus, pi­sa­ny w ji­dysz i po pol­sku, we­wnątrz lub poza ob­rę­bem get­ta, skła­da się z pi­śmien­nic­twa au­to­bio­gra­ficz­ne­go mó­wią­ce­go o fak­tycz­nych prze­ży­ciach. Po­mi­mo at­mos­fe­ry za­stra­sze­nia spo­ro osób pi­szą­cych o wła­snych do­świad­cze­niach dla ar­chi­wum Rin­gel­blu­ma mia­ło na­dzie­ję na prze­trwa­nie ich sło­wa. Pra­gnie­nie, aby po­zo­sta­wić ślad, za­pis praw­dy o wła­snym ży­ciu, było sil­niej­sze niż oba­wa przed ry­zy­kiem. W prze­ci­wień­stwie do zrę­bu tek­stów-do­ku­men­tów utwo­ry po­etyc­kie i pro­za­tor­skie, któ­re dały ar­ty­stycz­ny wy­raz tam­tym cza­som, a przede wszyst­kim zo­sta­ły od­na­le­zio­ne, ude­rza­ją mniej­szą li­czeb­no­ścią. Z tej wła­śnie ra­cji ni­niej­sze wy­wo­dy opar­te są na sto­sun­ko­wo ogra­ni­czo­nym ma­te­ria­le po­etyc­kim. Na przy­kład, spo­śród nie­wie­lu wier­szy oku­pa­cyj­nych Zu­zan­ny Gin­czan­ki za­le­d­wie je­den utwór od­no­si się w spo­sób bez­po­śred­ni do Za­gła­dy oraz do ży­dow­skie­go do­świad­cze­nia po­et­ki. Cho­ciaż prze­szu­ki­wa­nia miesz­kań po aryj­skiej stro­nie były rzad­sze, spo­tę­go­wa­ny me­cha­nizm ter­ro­ru i stra­chu pro­wa­dził do nisz­cze­nia za­pi­sków. Tak wła­śnie po­stą­pi­ła Zo­fia Nał­kow­ska w cza­sie prze­szu­ki­wa­nia przez Ge­sta­po ka­mie­ni­cy, w któ­rej miesz­ka­ła. Pa­ląc w prze­ra­że­niu swój „dru­gi dzien­nik”, gdzie no­to­wa­ła po­stę­pu­ją­cą eks­ter­mi­na­cję ży­dow­skiej lud­no­ści War­sza­wy oraz ak­cje po­mo­cy, pi­sar­ka spo­wo­do­wa­ła wy­rwę w do­ku­men­ta­cji lu­do­bój­stwa nie tyl­ko z pol­skiej per­spek­ty­wy, lecz tak­że z per­spek­ty­wy za­an­ga­żo­wa­nej oso­by.

Mó­wiąc o tych de­cy­zjach i emo­cjach, nie za­mie­rzam po­wta­rzać mą­dro­ści sta­ro­żyt­nych, mimo że do­sko­na­le ro­zu­mie­li oni dziw­ne losy sło­wa pi­sa­ne­go. W ni­niej­szej książ­ce wia­ra, iż „ha­bent sua fata li­bel­li”, jest wi­dzia­na ina­czej. Tekst Za­gła­dy na­da­je za­ska­ku­ją­co nową wagę prze­ko­na­niu Osi­pa Man­delsz­ta­ma, że wiersz jest jak wia­do­mość zna­le­zio­na w bu­tel­ce, jak­kol­wiek poj­mo­wa­na do­słow­nie me­ta­fo­ra ro­syj­skie­go po­ety nie cał­kiem od­po­wia­da za­kon­spi­ro­wa­nej rze­czy­wi­sto­ści, w ja­kiej funk­cjo­no­wa­ły tek­sty Za­gła­dy, po­nie­waż trze­ba było ich po­szu­ki­wać po woj­nie nie­raz z wiel­kim po­świę­ce­niem. To­też sam fakt, że do­tar­ły do nas wier­sze Wła­dy­sła­wa Szlen­gla lub za­pi­ski człon­ków Son­der­kom­man­do, wy­da­je się cu­dem. Na za­wi­łe losy sło­wa pi­sa­ne­go mia­ły wpływ roz­licz­ne oko­licz­no­ści, to­też kon­dy­cja pre­ca­rium — ro­zu­mia­na jako czy­sto lo­so­wy ruch po­mię­dzy kru­chą, ści­śle ma­te­rial­ną pod­sta­wą za­pi­su a si­ła­mi hi­sto­rii — speł­nia naj­istot­niej­szy wa­ru­nek de­fi­niu­ją­cy ist­nie­nie tek­stu Za­gła­dy.

Roz­wa­ża­jąc losy sło­wa pi­sa­ne­go jako rze­czy ma­te­rial­nej w cza­sie Ho­lo­cau­stu, trze­ba zwró­cić uwa­gę na róż­no­rod­ność fi­zycz­ne­go fun­da­men­tu, w któ­rym było ono za­ko­twi­czo­ne. W Za­gła­dzie, bę­dą­cej pod­kul­tu­rą i go­spo­dar­ką opie­ra­ją­cą się na Er­sat­zu, wy­ko­rzy­sty­wa­no każ­dy ro­dzaj po­wierzch­ni, aby tyl­ko móc pi­sać: pa­pier pa­kun­ko­wy, sta­re ra­chun­ki, wor­ki po ce­men­cie, mar­gi­ne­sy in­nych dru­ków, na­lep­ki na bu­tel­ki, a na­wet ka­wał­ki pa­pie­ru to­a­le­to­we­go (gdy ten jesz­cze był do­stęp­ny), nie mó­wiąc już o ścia­nach cel wię­zien­nych. Wszel­ka za­stęp­cza, gor­sza czy przy­pad­ko­wa po­wierzch­nia nie była wy­łącz­nie słu­żeb­na, gdyż prze­kształ­ca­ła się w bez­cen­ny no­śnik tek­stu i jego waż­ną część. Po­nie­waż nie wszyst­ko, co wów­czas na­pi­sa­no, prze­trwa­ło, ko­niecz­ne jest choć­by po­bież­ne przyj­rze­nie się temu, co za­pi­sy­wa­no i jak po­wsta­łe za­pi­sy prze­cho­wy­wa­no. Na przy­kład sku­pio­na wo­kół Rin­gel­blu­ma gru­pa od­da­nych spra­wie ar­chi­wum lu­dzi, któ­rzy pi­sa­li, zbie­ra­li i prze­cho­wy­wa­li ma­te­ria­ły hi­sto­rycz­ne o Za­gła­dzie, od­róż­nia się swym po­dej­ściem do cza­su hi­sto­rycz­ne­go. W prze­ci­wień­stwie do obec­nych ku­ra­to­rów i ar­chi­wi­stów Za­gła­dy ar­chi­wi­ści En­dlösung ko­lek­cjo­no­wa­li swo­ją co­dzien­ność, wła­sny Jetzt­ze­it w jego trau­ma­tycz­nym prze­mi­ja­niu i sta­wa­niu się czę­ścią sze­rzej ro­zu­mia­nej te­raź­niej­szo­ści prze­cho­dzą­cej w osta­tecz­ność 19. Czy­niąc tak, tam­tej­si ar­chi­wi­ści kie­ro­wa­li się pra­gnie­niem, by prze­cho­wać świa­dec­two o swo­ich cza­sach, na­ro­dzie czy o so­bie sa­mych. Z dru­giej stro­ny, ar­chi­wi­ści Za­gła­dy nie mie­li szan­sy or­ga­ni­zo­wa­nia ar­chi­wów na za­sa­dzie do­stęp­no­ści cha­rak­te­ry­stycz­nej dla in­sty­tu­cji do­bra pu­blicz­ne­go. Gro­ma­dze­nie ar­chi­wów o Za­gła­dzie — ro­zu­mia­ne jako ko­niecz­ność ich ochro­ny — mia­ło oprócz po­łą­czo­nych sił ży­wio­łów i cza­su jesz­cze jed­ne­go prze­ciw­ni­ka: na­zi­stow­ską ide­olo­gię i wspar­ty na niej plan „osta­tecz­ne­go roz­wią­za­nia”.

Ja­ka­kol­wiek do­ku­men­ta­cja ter­ro­ru była ry­zy­kow­na, zaś jej ma­te­rial­ny no­śnik był kru­chy, więc nie­zbęd­ne było ukry­wa­nie jej w miej­scach mniej na­ra­żo­nych, przede wszyst­kim z dala od prze­strze­ni pu­blicz­nej i pu­blicz­ne­go oglą­du, gdyż była to sfe­ra wią­żą­ca się z naj­więk­szym za­gro­że­niem. Za­bez­pie­cza­nie ar­chi­wów, na­wet je­śli nie moż­na było wy­klu­czyć ich znisz­cze­nia lub uszko­dze­nia, co zresz­tą mia­ło miej­sce z czę­ścią ar­chi­wum get­ta war­szaw­skie­go, było prze­nik­nię­te zde­cy­do­wa­nie po­zy­tyw­ną in­ten­cją 20. Gest ar­chi­wi­za­cji, prze­ciw­sta­wia­jąc się pre­ca­rium, de­mon­stro­wał wia­rę, że do­ku­men­ty istot­nie były wia­do­mo­ścią umiesz­czo­ną w bu­tel­ce i ad­re­so­wa­ną do po­tom­nych. W tym sen­sie pi­śmien­nic­two, któ­re do nas do­tar­ło, moż­na na­zwać o c a ­l a ­ł y m z Za­gła­dy, opie­ra­jąc się po­ku­sie per­so­ni­fi­ka­cji zrów­nu­ją­cej jego los z lo­sem ludz­kim. Prze­strze­ga przed tym Amy Hun­ger­dorf 21. Nie spo­sób się z nią nie zgo­dzić, że Ho­lo­caust był głów­nie ma­so­wą de­struk­cją lu­dzi, któ­ra w kon­se­kwen­cji do­pro­wa­dzi­ła do znisz­cze­nia kul­tu­ry. W mo­ich roz­wa­ża­niach nie od­dzie­lam jed­nak ży­cia ludz­kie­go od dóbr kul­tu­ry w tak ra­dy­kal­ny spo­sób. Wprost prze­ciw­nie: pró­bu­ję po­ka­zać łącz­ność sił ży­cia z kru­cho­ścią kul­tu­ry.

Tro­skli­wość, z jaką dziś te ar­chi­wa są trak­to­wa­ne, nie zmie­nia po­trze­by pod­da­nia ich po woj­nie umu­ze­al­nie­niu. Od­no­sząc się z dy­stan­sem do pro­ce­sów umu­ze­al­nia­nia, nie mam za­mia­ru od­wo­ły­wać się do ra­czej oczy­wi­ste­go od­czu­cia Ja­me­sa A. Bo­ona, dla któ­re­go mu­zea to smut­ne loci kul­tu­ry, gdyż trud­no by­ło­by ocze­ki­wać ina­czej za­bar­wio­ne­go do­świad­cze­nia w mu­zeum Za­gła­dy. Sed­no mo­jej kry­ty­ki wy­ni­ka z po­czu­cia se­pa­ra­cji po­mię­dzy umu­ze­al­nio­ny­mi po­zo­sta­ło­ścia­mi po Ho­lo­kau­ście a czy­tel­ni­ka­mi, zwłasz­cza obec­nie, gdy co­raz trud­niej uzy­skać bez­po­śred­ni do nich do­stęp i trze­ba opie­rać się na po­śred­nic­twie mi­kro­fil­mów, fo­to­gra­fii i skom­pu­te­ry­zo­wa­nych da­nych. Trud­no tu orzec, czy bar­dziej wy­alie­no­wa­ny jest ba­dacz Za­gła­dy, czy przed­miot jego ba­da­nia. Moż­na na­to­miast sen­ten­cjo­nal­nie po­wtó­rzyć za in­ny­mi, że jest się na za­wsze od­dzie­lo­nym od Za­gła­dy. Unie­moż­li­wia­jąc do­tyk jako naj­bar­dziej oczy­wi­sty ro­dzaj stycz­no­ści, ta in­sty­tu­cjo­nal­na alie­na­cja do­dat­ko­wo zmie­nia na­szą i tak ogra­ni­czo­ną pró­bę kon­tak­tu z tam­tym cza­sem i czło­wie­kiem w czy­sto wi­zu­al­ny spo­sób ko­mu­ni­ka­cji. Wo­bec nie­moż­no­ści prze­ży­cia na­ma­cal­ne­go kon­kre­tu tam­te­go świa­ta po­zo­sta­je jego kształt wy­ra­żo­ny w ję­zy­ku śla­dów.

Po­wią­za­ne ze sobą zja­wi­ska bli­sko­ści i śla­du, czy­li bez­po­śred­nio da­ne­go do­świad­cze­nia i nie­peł­ne­go po nim zna­ku, po­rząd­ku­ją za­rów­no cza­so­wość, jak i usy­tu­owa­nie prze­strzen­ne przed­mio­tów wo­bec lu­dzi w okre­sie Za­gła­dy. Aby po­jąć bli­skość Za­gła­dy, po­win­no się wnik­nąć w sens roz­łą­cze­nia, po­nie­waż przez ro­sną­cy dy­stans cza­so­wy prze­kształ­ci­ła się ona we wła­sny ślad, w szczą­tek. Tym­cza­sem Lévi­nas słusz­nie przy­po­mi­na nam, że bli­skość nie ma wy­łącz­nie struk­tu­ry in­ten­cjo­nal­nej czy na­wet do­ty­ko­wej, i prze­ciw­sta­wia ją prze­strzen­nym de­ter­mi­nan­tom 22. Bli­skość — du­cho­wa, in­te­lek­tu­al­na, emo­cjo­nal­na — czę­sto jest świa­do­mo­ścią bli­sko­ści, nie­wąt­pli­wie sta­no­wią­cą fe­no­men po­nad­prze­strzen­ny i po­nad­cza­so­wy, lecz nie tyl­ko o ta­kim jej ro­dza­ju bę­dzie tu mowa. Poj­mu­ję ją tak­że jako gest wy­ra­żo­ny ję­zy­kiem do­ty­ku i po­ko­nu­ją­cy dy­stans prze­strzen­ny.

Ślad — wą­tły punkt za­ni­ka­nia — sy­gna­li­zu­je i strze­że prze­szło­ści. Nie utoż­sa­miam go jed­nak z frag­men­tem, cho­ciaż w swej otwar­to­ści funk­cjo­nu­je on w spo­sób po­dob­ny do for­my frag­men­ta­rycz­nej. W za­mian jest tym, co po­zo­sta­je — cząst­ko­wym zna­kiem am­bi­wa­len­cji usta­wicz­nie od­sy­ła­ją­cym ku mi­nio­nej bli­sko­ści i obec­no­ści lub im prze­czą­cym. W ma­te­rial­nym śla­dzie nie­jed­no­znacz­ne współ­gra­nie ne­ga­cji i ma­te­rii, prze­szło­ści i obec­no­ści, bli­sko­ści i dy­stan­su for­mo­wa­ne jest w po­dwój­nym ru­chu: ślad to znak an­ty­cy­pu­ją­cy wła­sny ko­niec i za­ra­zem znak, któ­ry stał się war­to­ścią hi­sto­rycz­ną. Więk­sze zna­cze­nie niż ten te­le­olo­gicz­ny cha­rak­ter ma za­po­śred­ni­cza­nie daw­nej bli­sko­ści. Krót­ko mó­wiąc, ślad Za­gła­dy nie ma cha­rak­te­ru zna­ku sa­mo­za­ni­ka­ją­ce­go, o któ­rym mówi Der­ri­da w O gra­ma­to­lo­gii 23. Stop­nio­we za­ni­ka­nie śla­du jest uwa­run­ko­wa­ne wpły­wem cza­su, któ­re­go nie na­le­ży my­lić z za­po­mi­na­niem czy za­po­mnie­niem. Gdy w wy­wia­dzie-rze­ce Le­ar­ning to Live Fi­nal­ly Der­ri­da prze­ni­co­wu­je kon­cep­cję śla­du i pod­kre­śla jego wid­mo­wość, for­mu­łu­je on na­rzę­dzie po­ręcz­ne i nie­zbęd­ne ba­da­czo­wi Za­gła­dy. Wid­mo­wy cha­rak­ter śla­du moż­na od­nieść do ca­ło­ści Za­gła­dy, jak i do jej ma­te­rial­nych i nie­ma­te­rial­nych po­zo­sta­ło­ści, prze­cho­wa­nych w ar­chi­wach czy w pa­mię­ci. W moim od­czu­ciu wid­mo­wość naj­cel­niej wy­ra­ża­ją zdję­cia-śla­dy z te­re­nu kre­ma­to­rium zro­bio­ne przez człon­ka Son­der­kom­man­do w Oświę­ci­miu 24, ukry­te­go w chwi­lo­wo pu­stej ko­mo­rze ga­zo­wej i po­słu­gu­ją­ce­go się apa­ra­tem prze­my­co­nym przez pol­skie pod­zie­mie. Nie wie­my o nim nic, nie zna­my na­wet jego peł­ne­go na­zwi­ska. Czerń wnę­trza ko­mo­ry ob­ra­mo­wu­je uję­te z da­le­ka dwa mo­men­ty sprzed za­ga­zo­wa­nia i po za­ga­zo­wa­niu — na­gie ko­bie­ty idą­ce do gazu i pa­le­nie za­ga­zo­wa­nych ciał — ma­ją­ce miej­sce w peł­nym słoń­cu na pla­cy­ku Kre­ma­to­rium V. Nie­ja­sne, za­mglo­ne za­ry­sy twa­rzy i ciał w ru­chu, ko­mo­ra ga­zo­wa jako miej­sce śmier­ci nie w do­my­śle, lecz jako punkt wi­dze­nia fo­to­gra­fu­ją­ce­go, dym uno­szą­cy się z pa­lo­nych zwłok — to wid­mo­we ułam­ki oca­la­łe z sa­me­go ją­dra Za­gła­dy 25.

Przedstawiony przedmiot Zagłady

Be­rel Lang twier­dzi, że cel Za­gła­dy, ja­kim było uni­ce­stwie­nie in­dy­wi­du­al­ne i so­ma­tycz­ne Ży­dów, wi­nien być uzna­ny za pro­blem hi­sto­rii i roz­pa­try­wa­ny z za­sto­so­wa­niem jej na­rzę­dzi 26. Hi­sto­ry­cy skru­pu­lat­nie gro­ma­dzą dane na te­mat sy­tu­acji eko­no­micz­nej w get­tach i obo­zach kon­cen­tra­cyj­nych, więc Za­gła­da jest bar­dzo do­brze zba­da­nym okre­sem hi­sto­rii. Ana­li­za sta­ty­stycz­na i hi­sto­rycz­na jed­nak nie­uchron­nie de­per­so­na­li­zu­je rze­czy bę­dą­ce wła­sno­ścią oso­bi­stą i tym sa­mym po­mi­ja ich uni­kal­ny po­ten­cjał nar­ra­cyj­ny. Je­śli jed­nak trak­to­wać przed­mio­ty ma­te­rial­ne i tek­sty li­te­rac­kie jako rów­no­rzęd­ne tek­sty kul­tu­ro­we, wów­czas po­ja­wia się moż­li­wość od­czy­ta­nia za­rów­no me­cha­ni­zmu de­per­so­na­li­zu­ją­ce­go, jak i in­dy­wi­du­ali­zu­ją­ce­go jako aspek­tów tej sa­mej stre­fy kul­tu­ro­wej. Poza tym li­te­ra­tu­ra przed­sta­wia lu­do­bój­stwo z o wie­le więk­szą wy­ra­zi­sto­ścią. Pod­wa­ża­nie ar­ty­stycz­no­ści wi­dze­nia jako po­dej­rza­ne­go etycz­nie to po­gląd ma­ją­cy w dys­kur­sie o Za­gła­dzie swo­ich zwo­len­ni­ków, któ­rych gło­sy przy­czy­nia­ją się do roz­pa­try­wa­nia po­dzia­łu mię­dzy war­to­ścia­mi etycz­ny­mi i es­te­tycz­ny­mi w re­pre­zen­ta­cji 27. Wą­tek ten wska­zu­je tak­że na coś in­ne­go, a mia­no­wi­cie na ko­niecz­ność od­róż­nie­nia li­te­ra­tu­ry po­wsta­łej w cza­sie Za­gła­dy od pi­sa­nej po niej. Po­wód jest pro­sty: kwe­stia etycz­nych wąt­pli­wo­ści, ja­kie może bu­dzić tekst o am­bi­cjach ar­ty­stycz­nych, nie przy­na­le­ża­ła do świa­do­mo­ści li­te­rac­kiej twór­ców Za­gła­dy. Rów­nież z tych wzglę­dów moja lek­tu­ra przed­sta­wio­ne­go świa­ta ma­te­rial­ne­go Za­gła­dy od­wo­łu­je się do źró­deł, do pio­nier­skich tek­stów stwo­rzo­nych przez au­to­rów, któ­rzy nie mie­li wzor­ców do opi­sa­nia swe­go prze­ra­ża­ją­ce­go i no­we­go do­świad­cze­nia (a wzor­ce bi­blij­ne nie każ­de­mu od­po­wia­da­ły) i mo­gli je­dy­nie wy­ko­rzy­stać swój kunszt li­te­rac­ki wy­uczo­ny naj­czę­ściej przed woj­ną. Po­mię­dzy wer­sa­mi Ur-tek­stów da się od­czy­tać po­trze­bę pi­sa­nia na bie­żą­co, by od­dać, na ile to było moż­li­we, umy­ka­ją­ce do­świad­cze­nie. W tym wy­pad­ku wia­ra w oca­la­ją­cą moc li­te­ra­tu­ry nie le­ża­ła jed­nak wśród pre­ro­ga­tyw jej twór­ców 28.

Da­vid Ro­skies uwa­ża po­ja­wie­nie się ten­den­cji ide­ali­zu­ją­cych i au­to­cen­zu­ry w tek­stach na­pi­sa­nych już po woj­nie za pod­sta­wo­wą róż­ni­cę po­mię­dzy li­te­ra­tu­rą o Za­gła­dzie a li­te­ra­tu­rą po­wsta­łą w cza­sie Za­gła­dy 29. Jego kon­cep­cja od­róż­nia­nia me­cha­ni­zmów rzą­dzą­cych li­te­ra­tu­rą cza­sów Za­gła­dy od lo­gi­ki okre­śla­ją­cej póź­niej­sze eta­py jej roz­wo­ju bez­po­śred­nio od­no­si się do mo­ich roz­wa­żań. Po­no­wię py­ta­nie o to, co wła­ści­wie kon­sty­tu­uje tekst Za­gła­dy. Zrów­na­ny z in­ny­mi ele­men­ta­mi świa­ta ma­te­rial­ne­go, tekst ten jest pod­da­ny za­sa­dzie pre­ca­rium i wie­dzie ży­wot wę­drow­ny lub pod­ziem­ny, stąd funk­cjo­nu­je w otocz­ce nie­peł­nej wie­dzy lub do­my­słów; bywa, że ma nie­ukoń­czo­ny kształt lub jest czę­ścio­wo znisz­czo­ny. Wresz­cie jest to tekst ob­cią­ża­ją­cy stro­nę prze­śla­du­ją­cą, w związ­ku z tym na­ra­żo­ny i na­ra­ża­ją­cy swe­go au­to­ra, któ­re­go ob­raz w tek­ście nie ule­ga żad­nej etycz­nej glo­ry­fi­ka­cji i może wy­ra­żać pra­gnie­nie ze­msty. W sce­na­riu­szu tra­ge­dii za­pi­sa­nej w cią­gu ostat­niej woj­ny świa­to­wej obie stro­ny — ofia­ry i prze­śla­dow­cy — od­no­si­ły się do za­war­te­go w tek­ście oskar­że­nia od­mien­nie, po­nie­waż prze­śla­dow­cy oba­wia­li się, że tekst może kie­dyś ode­grać rolę do­wo­du prze­ciw ich czy­nom, na­to­miast stro­na prze­ciw­na oba­wia­ła się utra­ty da­ne­go świa­dec­twa zwią­za­nej z po­czu­ciem oso­bi­ste­go ry­zy­ka.

Wie­lu ba­da­czy Za­gła­dy przyj­mu­je, że skraj­ne zło lu­do­bój­stwa jest nie­wy­ra­żal­ne oraz nie­wy­obra­żal­ne. Pry­zmat es­te­ty­ki ne­ga­tyw­nej ma nie­wąt­pli­wie sens oraz sze­ro­kie za­sto­so­wa­nie w tek­stach pi­sa­nych z punk­tu wi­dze­nia post- i kontr­pa­mię­ci. Nie spo­sób zgo­dzić się z tym ra­dy­kal­nym i dość roz­po­wszech­nio­nym w dys­kur­sie sta­no­wi­skiem, po­dej­mu­jąc się ana­li­zy tam­te­go przed­mio­to­we­go świa­ta. W moim prze­ko­na­niu kon­cep­cja nie­moż­no­ści od­da­nia Za­gła­dy dys­kre­dy­tu­je wy­si­łek oraz ry­zy­ko każ­de­go, kto po­zo­sta­wił jej świa­dec­two. Je­że­li pi­szą­cych po­zba­wia­no szan­sy na prze­ży­cie i od­bie­ra­no im moż­li­wość do­sko­na­le­nia wła­snych re­pre­zen­ta­cyj­nych stra­te­gii i kry­tycz­nej re­flek­sji nad ich (nie)od­po­wied­nio­ścią, nie ozna­cza to, że po­wsta­nie ich prze­ka­zu nie było speł­nie­niem przed­sta­wie­nia, jego trud­nym i tra­gicz­nym do­ko­na­niem.

Przed­miot Za­gła­dy jest tek­stem kul­tu­ry, a wi­dzia­ny z tej sa­mej per­spek­ty­wy tekst Za­gła­dy jest przed­mio­tem. Ich za­kre­sy se­man­tycz­ne i epi­ste­mo­lo­gicz­ne w ja­kimś stop­niu się po­kry­wa­ją. Rów­na­nie to znacz­nie kom­pli­ku­je wpro­wa­dze­nie do­dat­ko­we­go ele­men­tu, ja­kim jest przed­miot Za­gła­dy wy­obra­żo­ny przez li­te­ra­tu­rę. Jego nie­ma­te­rial­na ma­te­ria na­le­ży do do­me­ny re­pre­zen­ta­cji wska­zu­ją­cej na hi­sto­rycz­ną rze­czy­wi­stość. Gdy Bill Brown upo­mi­na się, by zwró­cić uwa­gę na „uprzy­wi­le­jo­wa­ne spo­so­by fi­zycz­nej trans­gre­sji, de­struk­cji i przy­wra­ca­nia do ży­cia” ma­te­rial­ne­go świa­ta 30, spra­wa re­pre­zen­ta­cji zbie­ga się w jego wy­po­wie­dzi z kwe­stią re­la­cji za­cho­dzą­cych po­mię­dzy jed­na­ko zbru­ta­li­zo­wa­ny­mi świa­tem przed­mio­to­wym i czło­wie­kiem. Mi­me­tycz­ne moż­li­wo­ści li­te­ra­tu­ry sta­ją się zbyt cia­sne, więc po­wsta­ją nowe płasz­czy­zny re­pre­zen­ta­cji, któ­ry­mi rzą­dzi trans­gre­syj­na lo­gi­ka po­gwał­ce­nia i za­wład­nię­cia oso­bi­stą wła­sno­ścią. Re­cy­kling to ko­lej­ny, istot­ny roz­dział w dzie­jach przed­mio­tów Za­gła­dy, na­to­miast pro­ce­sy zwro­tu za­bra­ne­go mie­nia, na­le­żą­ce do post-Ho­lo­cau­stu, bu­du­ją na na­szych oczach nową ga­łąź dys­kur­su zwią­za­ną z ety­ką re­kom­pen­sa­ty i wy­ba­cza­nia.

Na moje prze­ko­na­nie o przed­sta­wial­no­ści Za­gła­dy mia­ła duży wpływ lek­cja przed­mio­tów i dany w nich je­dy­ny w swo­im ro­dza­ju wgląd w to, co Re­al­ne. Nie spo­sób snuć re­flek­sji o roli ma­te­rial­nych przed­mio­tów przy za­ło­że­niu ich ra­dy­kal­nej nie­przed­sta­wial­no­ści, tym bar­dziej że jed­nym z mo­ich wyj­ścio­wych ce­lów jest wy­de­sty­lo­wa­nie z Ho­lo­cau­sto­wej li­te­ra­tu­ry pod­sta­wo­wych wzor­ców ich re­pre­zen­ta­cji. Dają się one ugru­po­wać w przed­sta­wie­nia mi­me­tycz­ne, me­to­ni­micz­ne, trans­for­ma­tyw­ne oraz agal­ma­tycz­ne. Naj­bar­dziej oczy­wi­sty i wszech­obec­ny jest pa­ra­dyg­mat pierw­szy, na któ­re­go kan­wie, rzec by moż­na, po­wsta­ła cała li­te­ra­tu­ra Za­gła­dy. Mi­me­tyzm był po­wszech­nym in­stru­men­tem, po­nie­waż po­wo­do­wał roz­po­zna­nie opi­sa­nej rze­czy­wi­sto­ści jako po­dob­nej czy wier­nej. W za­sa­dzie na­kła­da się on na po­zo­sta­łe wzor­ce re­pre­zen­ta­cji łącz­nie z mo­de­lem me­to­ni­micz­nym, któ­ry z ko­lei za­kre­śla sze­ro­ki krąg dzię­ki stra­te­gii sub­sty­tu­tu kon­stru­ują­cej rze­czy jako na­miast­kę nie­obec­ne­go pod­mio­tu ludz­kie­go po­wia­da­mia­ją­cą o jego toż­sa­mo­ści i lo­sie. Z ko­lei wzo­rzec trans­for­ma­tyw­ny sy­tu­uje przed­miot Za­gła­dy w róż­no­rod­nych pro­ce­sach zmie­nia­ją­cych jego po­stać lub przy­sto­so­wu­ją­cych go do no­wych funk­cji. Pa­ra­dyg­mat trans­for­ma­tyw­ny, ufun­do­wa­ny na prak­ty­ce Er­sat­zu i re­cy­klin­gu, do­ty­czy głów­nie prze­ro­bu ciał po­mor­do­wa­nych ofiar, pro­wa­dząc do krą­że­nia ludz­kiej somy w pro­duk­tach ta­kich, jak my­dło lub ma­te­ria­ły izo­la­cyj­ne. Ten ostat­ni typ re­cy­klin­gu sta­wia pod­sta­wo­we py­ta­nia o (nie)trwa­łość ma­te­rii i sub­stan­cji nie­ma­te­rial­nej. Z wy­ko­rzy­sty­wa­niem tru­pów jako su­row­ców wią­że się po­gwał­ce­nie ich in­tym­no­ści w po­szu­ki­wa­niu ukry­tych w nich kosz­tow­no­ści, co było co­dzien­ną ru­ty­ną w obo­zach. Cho­wa­nie cen­nych dro­bia­zgów w in­tym­nych szcze­li­nach cia­ła było dzia­ła­niem nie­sku­tecz­nym, gdyż wy­wo­ły­wa­ło sys­te­ma­tycz­ne prze­szu­ki­wa­nia zwłok; wszak cia­ło było ostat­nią i wszyst­kim wia­do­mą skryt­ką pro­wa­dzo­nych do gazu. Me­cha­nizm ten, czę­sto opi­sy­wa­ny w li­te­ra­tu­rze, na­zy­wam agal­ma­tycz­nym od grec­kie­go sło­wa agal­ma ozna­cza­ją­ce­go ukry­ty skarb, któ­re­go wy­do­by­cie przy­no­si sa­tys­fak­cję zna­laz­cy.

W tak skon­cep­tu­ali­zo­wa­ny spo­sób spró­bu­ję w Rze­czach i Za­gła­dzie od­na­leźć — choć­by czę­ścio­wo — za­tar­te śla­dy zmar­łych i od­two­rzyć ży­wot­ną więź mię­dzy czło­wie­kiem i przed­mio­tem.

1. War­to przy tym pa­mię­tać, że kon­cep­cja Osta­tecz­ne­go Roz­wią­za­nia i łą­czą­ce­go się z nim za­bo­ru ży­dow­skie­go mie­nia jako eko­no­micz­ne­go p l a ­n u Hi­tle­ra zo­sta­ła sfor­mu­ło­wa­na do­pie­ro po woj­nie, mię­dzy in­ny­mi przez H. Arendt w Eich­mann w Je­ro­zo­li­mie. Rzecz o ba­nal­no­ści zła, tłum. A. Szost­kie­wicz, Kra­ków 1987 oraz G. Re­itlin­ge­ra, The Fi­nal So­lu­tion: The At­tempt to Exter­mi­na­te the Jews of Eu­ro­pe 1939–1945, New York 1960.

2. J. Bau­dril­lard, Con­su­mer So­cie­ty, w: Se­lec­ted Wri­tings, tłum. J. Mo­ur­ra­in, red. i wstęp M. Po­ster, Stan­ford 2001, s. 33.

3. Dzie­ła sztu­ki za­bra­ne przez Görin­ga do jego po­sia­dło­ści w Ca­rin­hall pod Ber­li­nem zo­sta­ły tam po­tem do­kład­nie udo­ku­men­to­wa­ne.

4. Na te­mat po­li­ty­ki kul­tu­ral­nej na­zi­stów i ko­lek­cji sztu­ki przez nich za­gra­bio­nych zob. The Cul­tu­res of Col­lec­ting, red. J. El­sner i R. Car­di­nal, Cam­brid­ge MA 1994, s. 4. Au­to­rzy do­cho­dzą cza­sem do zdu­mie­wa­ją­cych wnio­sków: „Jed­nak za­sta­na­wia, czy po­szu­ku­ją­cy na­zi­stów przez okrą­głe pięć­dzie­siąt lat nie są ogar­nię­ci tą samą go­rącz­ką zbie­rac­twa”, s. 4. Wszyst­kie tłu­ma­cze­nia, o ile nie za­zna­czo­no ina­czej — B. S.

5. Ze wzglę­du na trwa­ją­cy pro­ces zwro­tu mie­nia cią­gle roz­ra­sta­ją­ca się li­te­ra­tu­ra przed­mio­tu szyb­ko się dez­ak­tu­ali­zu­je, więc wska­zu­ję tyl­ko na dwie klu­czo­we po­zy­cje: The Plun­der of Je­wish Pro­per­ty du­ring the Ho­lo­caust: Con­fron­ting Eu­ro­pe­an Hi­sto­ry, red. A. Be­ker, New York 2000 oraz M. De­ana, Rob­bing the Jews: The Con­fi­sca­tion of Je­wish Pro­per­ty in the Ho­lo­caust, 1933–1945, Oxford 2008.

6. J. Ben­tham, The­ory of Le­gi­sla­tion, tłum. R. Hil­dreth, Lon­don 1814, s. 113.

7. C. Schmitt, Teo­lo­gia po­li­tycz­na i inne pi­sma, tłum. M. A. Ci­choc­ki, Kra­ków: Znak — Fun­da­cja im. Ste­fa­na Ba­to­re­go, 2000; zob. zwłasz­cza roz­dział De­fi­ni­cja su­we­ren­no­ści, s. 5–15. Stan wy­jąt­ko­wy był wpro­wa­dzo­ny na pod­sta­wie ar­ty­ku­łu 48 naj­pierw przez Hin­den­bur­ga, a do­pie­ro póź­niej przez Hi­tle­ra.

8. H. Arendt, Ko­rze­nie to­ta­li­ta­ry­zmu, tłum. D. Grin­berg i M. Sza­wiel, War­sza­wa 1993.

9. De­cree Re­gar­ding the Re­por­ting of the Je­wish Pro­per­ty, w: A Ho­lo­caust Re­ader, red. L. S. Da­wi­do­wicz, West Oran­ge 1976, s. 50–51.

10. E. Lévi­nas, Ca­łość i nie­skoń­czo­ność. Esej o ze­wnętrz­no­ści, tłum. M. Ko­wal­ska, wstęp B. Skar­ga, przekł. przej­rzał J. Mi­ga­siń­ski, War­sza­wa 1998, s. 162.

11. K. Wyka, Go­spo­dar­ka wy­łą­czo­na, w: Ży­cie na niby. Pa­mięt­nik po klę­sce, Kra­ków 1984, s. 138–175.

12. Mam tu na my­śli od­czyt Sau­la Frie­dlän­de­ra, za­ty­tu­ło­wa­ny Świa­dek. Ku spój­nej hi­sto­rii Za­gła­dy , wy­gło­szo­ny na Uni­ver­si­ty of Chi­ca­go (paź­dzier­nik 2008).

13. G. Gre­if, Pła­ka­li­śmy bez łez. Re­la­cje by­łych więź­niów ży­dow­skie­go Son­der­kom­man­do z Au­schwitz, tłum. J. Ka­plon, War­sza­wa–Oświę­cim 2001.

14. E. Rin­gel­blum, Kro­ni­ka get­ta war­szaw­skie­go. Wrze­sień 1939 – sty­czeń 1943, tłum. A. Rut­kow­ski, red. A. Eisen­bach, War­sza­wa 1988, s. 471.

15. Ibi­dem.

16. Ibi­dem.

17. J. Le­ociak, Tekst wo­bec Za­gła­dy. (O re­la­cjach z get­ta war­szaw­skie­go), Wro­cław 1997; roz­dział Losy tek­stów wią­że się bez­po­śred­nio z mo­imi roz­wa­ża­nia­mi na te­mat pre­ca­rium, s. 83–96.

18. Le­ociak wy­zna­je, jak był zdu­mio­ny, gdy na­tra­fił na tak wie­le pi­sem­nych świa­dectw, któ­re przy­czy­ni­ły się do po­wsta­nia jego mo­no­gra­fii, gdyż ist­nia­ły one wbrew „lo­gi­ce «osta­tecz­ne­go roz­wią­za­nia»”.

19. Do wy­jąt­ków za­li­czyć trze­ba punkt wi­dze­nia Lu­dwi­ka Lan­daua, z wy­kształ­ce­nia eko­no­mi­sty, za­in­te­re­so­wa­ne­go głów­nie jed­nym, wpraw­dzie na­der sze­ro­kim aspek­tem Jetzt­ze­it, mia­no­wi­cie te­atrem woj­ny i eko­no­micz­ny­mi prze­mia­na­mi za­cho­dzą­cy­mi w ów­cze­snej Eu­ro­pie, jak i War­sza­wie. Lan­dau zda­wał się znaj­do­wać na­dzie­ję w da­le­ko się­ga­ją­cej ana­li­zie wy­da­rzeń woj­ny. Zob. L. Lan­dau, Kro­ni­ka lat woj­ny i oku­pa­cji, t. 3, War­sza­wa 1962.

20. Ar­chi­wum Rin­gel­blu­ma za­ko­pa­no w dzie­się­ciu zwy­kłych me­ta­lo­wych skrzyn­kach i dwóch po­jem­ni­kach na mle­ko, któ­re dziś uwa­ża się za bez­cen­ne. Zna­le­zio­ne po woj­nie, w roku 1946 i 1950, do­ku­men­ty scho­wa­ne w jed­nej z kan na mle­ko były czę­ścio­wo znisz­czo­ne przez wil­goć i nie­czy­tel­ne, do­wo­dząc raz jesz­cze pre­ca­rium oraz frag­men­ta­rycz­no­ści wła­ści­wych tek­stów Za­gła­dy. Trze­ciej i ostat­niej za­ra­zem par­tii ar­chi­wum ni­g­dy nie uda­ło się od­kryć, po­mi­mo kil­ku­krot­nych prób prze­pro­wa­dzo­nych na te­re­nie zbu­rzo­nej ka­mie­ni­cy przy ul. Świę­to­krzy­skiej 36. Zob. A. Eisen­bach, Wstęp do: Kro­ni­ka get­ta war­szaw­skie­go, op. cit., s. 18–19.

21. A. Hun­ger­dorf, The Ho­lo­caust of Te­xts: Ge­no­ci­de, Li­te­ra­tu­re, and Per­so­ni­fi­ca­tion, Chi­ca­go 2002.

22. E. Lévi­nas, Ina­czej niż być lub po­nad isto­tą, tłum. P. Mrów­czyń­ski, War­sza­wa 2000, s. 89. Jego ro­zu­mie­nie bli­sko­ści w tym to­mie nie od­bie­ga od my­śle­nia za­war­te­go w Ca­ło­ści i nie­skoń­czo­no­ści, gdzie fi­lo­zof mówi o dło­ni i jej umie­jęt­no­ści pa­no­wa­nia nad przed­mio­ta­mi po­przez do­tyk jako nie­im­pli­ku­ją­cy bli­sko­ści.

23. Kon­cep­cja śla­du w fi­lo­zo­fii Der­ri­dy ewo­lu­uje od wcze­śniej­sze­go poj­mo­wa­nia go jako róż­ni­cy mię­dzy po­wierz­chow­no­ścią a ozna­ko­wa­niem w O gra­ma­to­lo­gii ku jego wid­mo­wo­ści w ostat­nim wy­wia­dzie fi­lo­zo­fa. J. Der­ri­da, Le­ar­ning to Live Fi­nal­ly: An In­te­rview with Jean Birn­baum, tłum. M. Naas i in., Ho­bo­ken 2007, s. 26.

24. Zro­bio­ne wbrew ści­słe­mu za­ka­zo­wi fo­to­gra­fo­wa­nia sta­no­wią one wła­ści­wie re­zul­tat kon­spi­ra­cyj­nej pra­cy wie­lu osób. W prze­ci­wień­stwie do do­ku­men­ta­cji fo­to­gra­ficz­nej obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych zna­ne są tyl­ko te czte­ry zdję­cia z miej­sca za­gła­dy, któ­rym był Oświę­cim Brze­zin­ka. Zob. Au­schwitz: The Hi­sto­ry in Pho­to­gra­phs, red. T. Świe­boc­ka i J. Web­ber, Blo­oming­ton 1995.

25. G. Didi-Hu­ber­man, Ima­ges in Spi­te of All: Four Pho­to­gra­phs from Au­schwitz, tłum. S. B. Lil­lis, Chi­ca­go–Lon­don 2008.

26. B. Lang, Act and Idea in the Nazi Ge­no­ci­de, Chi­ca­go 1990.

27. Wy­zby­ty uprze­dzeń tego ro­dza­ju J. E. Young pi­sze prze­ko­nu­ją­co o na­kła­da­niu się fi­gu­ra­tyw­no­ści i fak­tycz­no­ści w li­te­ra­tu­rze po Za­gła­dzie. Zob. J. E. Young, Wri­ting and Rew­ri­ting the Ho­lo­caust: Nar­ra­ti­ve and the Con­se­ą­u­en­ces of In­ter­pre­ta­tion, Blo­oming­ton 1990, s. 50–51.

28. Oczy­wi­ście mam tu na my­śli li­te­ra­tu­rę pol­sko­ję­zycz­ną; po­ezja pi­sa­na w ji­dysz, na przy­kład wier­sze A. Sutz­ke­ve­ra, wy­ra­ża wia­rę w od­ku­pie­nie przez sło­wo.

29. Najam­bit­niej­sze uję­cie tego za­gad­nie­nia Ro­skies za­warł w stu­dium za­ty­tu­ło­wa­nym What is Ho­lo­caust Li­te­ra­tu­re? („Stu­dies in Con­tem­po­ra­ry Jew­ry” 2005:21, s. 157–212), bę­dą­cym pró­bą prze­kro­ju hi­sto­rycz­ne­go li­te­ra­tu­ry te­ma­tycz­nie na­wią­zu­ją­cej do Ho­lo­cau­stu do­pro­wa­dzo­ne­go aż po ostat­nie lata. W swej wcze­śniej­szej pu­bli­ka­cji Ro­skies stwier­dza, że opi­sy­wa­nie licz­nych ka­ta­strof, któ­re w cią­gu hi­sto­rii do­tknę­ły na­ród ży­dow­ski, utwo­rzy­ło li­te­rac­ką tra­dy­cję re­ago­wa­nia na dzie­jo­we ka­ta­kli­zmy wy­raź­nie za­po­śred­ni­czo­ną w li­te­ra­tu­rze Ho­lo­cau­stu. Zob. D. Ro­skies, Aga­inst the Apo­ca­lyp­se: Re­spon­ses to Ca­ta­stro­phe in Mo­dern Je­wish Cul­tu­re, Cam­brid­ge 1984.

30. B. Brown, nie­opu­bli­ko­wa­ny ma­szy­no­pis, warsz­tat na te­mat kul­tu­ry ma­te­rial­nej, The Uni­ver­si­ty of Chi­ca­go, 2005–2006.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: