- W empik go
Saga o Hønsa-Thórim - ebook
Saga o Hønsa-Thórim - ebook
Saga o Hønsa-Thórim − jedna z sag islandzkich, powstała w XII lub XIII w. Wydarzenia, jakie opisuje miały miejsce w latach 961-965 w okolicach Borgarfjord na Islandii. Saga ta jest jedną z sześciu sag z Borgarfjord. Tytułowy bohater Hønsa-Thórim był bogatym gospodarzem, który przez swe skąpstwo doprowadził do wojny między dwoma rodami. Odmówił sąsiadowi dania siana na zimę, gdy ten je mimo to je zabrał Hønsa-Thórim spalił, żywcem, sąsiada z rodziną. W wyniku rozpętanej wojny pomiędzy rodzinami Hønsa-Thórim także stracił życie. (za Wikipedią).
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-468-8 |
Rozmiar pliku: | 98 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Saga o Hønsa Thórim (tytuł oryginału: Hœnsa-Þóris saga) została spisana nie później niż w połowie XIII wieku, jej akcja rozgrywa się we wschodniej Islandii w latach 961-965, w okolicach Borgarfjord. Saga ta jest jedną z sześciu sag z Borgarfjord. Pozostałe to: Egils saga, Gísla saga Súrssonar, Gunnlaugs saga ormstungu, Heidarviga Saga i Bjarnar Saga Hitdoelakappa. Poza dwiema ostatnimi pozostałe były przełożone na język polski.
Saga o Hønsa Thórim opowiada o krwawych wydarzeniach, związanych z odmową tytułowego bohatera tej sagi, podzielenia się sianem z potrzebującymi. Jednocześnie zwraca ona uwagę na konieczność uzyskania poparcia sprawy przez lokalnego wodza w celu wymierzenia sprawiedliwości.
Niektórzy uważają, że saga ta została spisana, w celu pochwały zmiany prawa przeprowadzonej przez króla Norwegii Magnusa VI Prawodawcy.¹
Jak dowiemy się z niniejszej sagi, uważano, że chłop miał obowiązek sprzedać sąsiadom siano, jeśli byli w wielkiej potrzebie. Gdyby odmówił, musiał zapłacić grzywnę, a jeśli stawiał opór, sąsiedzi mogli go zaatakować, nie popełniając przestępstwa.
Prawo króla Magnusa uważało każde przestępstwo za szkodę wyrządzoną państwu, ogółowi, a nie tylko jednostce, dlatego obowiązkiem państwa było karanie przestępców, przez co zostały ograniczone takie osobiste zemsty, jakie choćby są opisane w tej sadze. Jednocześnie władza króla została zwiększona, czyniąc go gwarantem sprawiedliwości.ROZDZIAŁ 1.
Żył człowiek zwany Odd, który był synem Onunda Breiðskeggsa, syna Ulfa, syna Ulfa z Fitjar, syna Skeggii, syna Thóriego Hlammanda. Odd mieszkał w Breiðabolstað w Reykjardal w Borgarfjordzie. Miał on żonę imieniem Jórunn, a była ona niezwykle mądra i ciesząca się szacunkiem. Mieli czworo dzieci, dwóch nader obiecujących synów i dwie córki. Jeden syn miał na imię Thórod, a drugi Thorvald, córki zaś nazywały się Thurið i Jófrið. Mąż ten nazywany był Tungu-Odd i uważano go za pozbawionego skrupułów.
Był też człowiek imieniem Torfi, który był synem Valbranda, syna Valthjófa, syna Ørlyga z Esyubergu. Tenże Torfi był żonaty z Thurið, córką Tungu-Odda, i mieszkali w jednym z gospodarstw w Breiðabolstað.
Był też pewien człowiek zwany Arngrim, syn Helgiego, syna Hogniego, który przybył na Islandię z Hromundem. Arngrim mieszkał w Norðrtungu i nazywali go Arngrim Goði. Jego zaś syn miał na imię Helgi.
Był również człowiek imieniem Blund-Ketil, syn Geira z Geirszlið, syn Ketila Blunda, od którego imienia pochodzi nazwa Blunsvatn. Blund-Ketil mieszkał w Ornólfsdaldzie, powyżej miejsca, w którym teraz znajduje się gospodarstwo. W dolinie było wiele domów. Jego syn nazywał się Hersteinn. Blund-Ketil był najpotężniejszym i bardzo bogatym człowiekiem ze starego, pogańskiego pokolenia. Miał trzydzieści gospodarstw, które wypuścił dzierżawcom, a był najbardziej lubianym człowiekiem w okolicy.
Był też człowiek zwany Thorkel Trefill, syn Rauða-Bjarniego. Mieszkał on w Svignaskarð, za Północną Rzeką. Jeden z braci Thorkela mieszkał zaś w Hvamm, w dolinie Północnej Rzeki. Innym z braci był Gunnvald Thorkelsfather, który był żonaty z Helgą, córką Thorgeira z Vidimyru. Thorkel Trefill był człowiekiem zarówno mądrym, bardzo znanym, jak też i bardzo bogatym.
Był też człowiek o imieniu Thóri, który zaczynał domokrąstwo bez grosza przy duszy i nie był zbyt lubiany przez większość ludzi. Latem handlował rozmaitymi towarami po okolicznych wsiach, sprzedając w jednym miejscu to, co kupił gdzie indziej, i dzięki temu handlowi wkrótce zgromadził znaczny majątek. Kiedyś, gdy Thóri przybył z południa przez wrzosowiska, miał ze sobą ładunek kurczaków, które sprzedawał wraz z innymi towarami, dlatego ludzie nazwali go Hønsa-Thóri.² Thóri zarobił tak dużo pieniędzy, że kupił ziemię w miejscu zwanym Vatn, powyżej Norðrtungu.
Nie minęło nazbyt dużo czasu, a już wszyscy w okolicy byli mu winni pieniądze. Lecz, chociaż posiadał tak wielkie bogactwo, nadal był niepopularny i z całą pewnością nie było nikogo bardziej nielubianego niż Thóri.ROZDZIAŁ 2
Pewnego dnia Thóri opuścił dom i pojechał do Norðrtungu, aby odwiedzić Arngrima Goðiego, i zaproponował, że weźmie Helgiego, syna Arngrima, jako swojego przybranego syna.
– Wezmę twojego syna Helgiego i zaopiekuję się nim najlepiej, jak potrafię – powiedział Thóri – ale w zamian pragnę twojej przyjaźni i wsparcia, iżbym mógł dochodzić swoich praw u ludzi.
Arngrim zawahał się.
– Wydaje mi się, że to wychowanie nie przyniesie mi zaszczytu – powiedział.
– Dam chłopcu połowę moich pieniędzy, żeby tylko nie stracić szansy na wychowywanie go – powiedział Thóri i dodał: – Ty natomiast w zamian będziesz czuwać i pilnować, abym mógł egzekwować moje prawa od każdego, z kim mam do czynienia w interesach.
– Wydaje mi się więc, że należy przyjąć tak dobrą ofertę – odparł Arngrim.
Więc Helgi wrócił do domu z Thórim, a gospodarstwo owo znane jest od tego czasu jako Helgavatn. Arngrim następnie zapewnił Thóriemu ochronę, a ludzie natychmiast odkryli, że z Thórim jest jeszcze trudniej robić interesy niż wcześniej. Dochodził teraz swoich praw od wszystkich i nadal gromadził majątek.
Pewnego lata do Borgarfjordu wpłynął statek handlowy. Nie zakotwiczył jednakże u ujścia rzeki, lecz dalej w zatoce. Kapitan statku nazywał się Ørn, był człowiekiem lubianym i uważanym za uczciwego. Odd słyszał o przybyciu statku, a ponieważ był naczelnikiem w okręgu, miał w zwyczaju pojawiać się jako pierwszy na targowisku, aby ustalić ceny na towary i wszyscy uważali, że warto iść za nim, zanim coś kupią lub sprzedadzą. Teraz Odd udał się do kupców, którzy byli z Ørnem, i zapytał ich, jakie mają plany związane z podróżą i jak szybko mają nadzieję sprzedać swoje towary. Powiedział im też, że zawsze ustala ceny na sprzedawane tam rzeczy.
Ørn odpowiedział na to:
– Postąpimy z naszym towarem tak, jak uznamy to za stosowne, cokolwiek byś nie powiedział, ponieważ ten ładunek należy do nas, a nie do ciebie. Jedyne, nad czym możesz tutaj panować, to twoje własne słowa.
– Przypuszczam, że wynik sprawy będzie gorszy dla ciebie niż dla mnie, powiedział Odd, i niech tak będzie. Niniejszym oświadczam, że zabronione jest kupowanie od ciebie towarów lub ich przenoszenie. Ja zaś nałożę grzywnę na tych ludzi, którzy ci w jakikolwiek sposób pomogą, i wiem, że nie będziesz mógł opuścić portu przed wiosennym przypływem.
– Mów, co chcesz, powiedział Ørn. Nie damy ci się zastraszyć.
Potem Odd pojechał do domu, a kupcy pozostali w porcie, nie mogąc odpłynąć.ROZDZIAŁ 3
Następnego dnia Hersteinn, syn Blunda-Ketila, wyruszył na przylądek Akranes. W drodze powrotnej zatrzymał się, żeby zobaczyć kupców i się ucieszył, albowiem znał Ørna, którego bardzo lubił.
Ørn opowiedział Hersteinnowi o tym, jak niesprawiedliwie potraktował ich Odd.
– Nie bardzo wiem, jak powinniśmy postąpić w tej sytuacji – rzekł.
Rozmawiali ze sobą przez cały dzień, a o zmroku Hersteinn udał się do domu i opowiedział ojcu o kupcach i o tym, co się wydarzyło.
Blund-Ketil rzekł:
– Przypominam sobie teraz owego człowieka z tego, co mi opowiedziałeś, znałem się bowiem z jego ojcem, gdy byłem młodszy. Nigdy nie spotkałem bardziej honorowego męża niż jego ojciec. Jakaż to przykra sytuacja, że jego syn ma takie kłopoty, a jego ojciec będzie zapewne oczekiwał, że udzielę mu pomocy, jeśli znajdzie się w potrzebie. Jutro wcześnie rano pojedziesz do portu i zaprosisz go tutaj z tyloma ludźmi, z iloma zechce. Jeśli woli zatrzymać się gdzie indziej, przetransportuję go, gdzie będzie chciał, na północ lub na południe. Postaram się jak najlepiej mu pomóc.
Hersteinn powiedział, że to dobra i szlachetna decyzja, ale dodał:
– Myślę jednak, że jest prawdopodobne, iż z tego powodu możemy mieć kłopoty.
– A może nie? Wszak nasze racje nie są gorsze od racji Odda, sądzę, że nie mamy się czym martwić – powiedział Blund-Ketil.
Minęła noc. Wczesnym rankiem następnego dnia Blund-Ketil kazał sprowadzić konie z pastwiska, a kiedy wszystko było gotowe, Hersteinn zabrał ich sto dwadzieścia do kupców, a wszystkie konie pochodziły ze stada Blund-Ketila. Hersteinn poszedł do kupców i powiedział Ørnowi, co zaproponował jego ojciec.
Ørn odparł, że chętnie przyjąłby tę ofertę, ale podejrzewał, że zarówno Hersteinn, jak i jego ojciec ściągną na siebie niezadowolenie innych. Hersteinn odparł, iż nie pozwolą, by to miało jakikolwiek wpływ na podjętą przez nich decyzję.
Ørn więc powiedział:
– W takim razie moja załoga powinna stacjonować w innych okręgach, bo zgromadzenie wszystkich moich ludzi w jednym miejscu jest dość ryzykowne.
Hersteinn zabrał ze sobą Ørna i cały jego ładunek do domu i nie zatrzymał się, dopóki wszyscy kupcy nie porozjeżdżali się, a statek nie został zaopatrzony, zabezpieczony i wszystko nie zostało uporządkowane. Blund-Ketil uprzejmie przywitał Ørna, a Ørn mieszkał w domu Blunda, ciesząc się względami należnymi miłemu gościowi. Do uszu Odda dotarły wieści o działaniach Blunda-Ketila i ludzie zaczęli mówić, że w ten sposób postawił się Oddowi.
– Może i tak to wygląda i wszystko jest możliwe – powiedział Odd, ale ponieważ Blund-Ketil jest człowiekiem nie tylko lubianym, ale i nieustępliwym w sprawach honoru, po prostu zostawię sprawy takimi, jakimi są.
I było już spokojnie.ROZDZIAŁ 4
Tego lata zbiory siana były małe i słabe z powodu deszczowej pogody, a zapasy siana były niskie. Jesienią Blund-Ketil udał się do swoich dzierżawców i powiedział im, że chce, aby tego roku wszystkie należne dlań czynsze były opłacane wyłącznie sianem.
Powiedział:
– Mamy wiele bydła do wyżywienia, a siana mało, więc zadecyduję, ile zwierząt każdy z moich dzierżawców musi zarżnąć tej jesieni, a wtedy wszystko się ułoży.
Minęło lato i nadeszła zima i wkrótce wokół Hliðina brakowało paszy, a ponieważ mało było zapasów, wielu ludziom zabrakło siana. Tak było aż do świąt Bożego Narodzenia. Kiedy nadeszła połowa zimy, ludzie byli w tak złym stanie, że wielu zostało zrujnowanych. Pewnego wieczoru jeden z chłopów przyszedł do Blund-Ketila i powiedział, że mu się siano skończyło, i poprosił Blund-Ketila o pomoc.
Blund-Ketil powiedział:
– Jak to możliwe? Pomyślałem, że ustalenia, które poczyniliśmy zeszłej jesieni, były wystarczające i założyłem, że wszystko pójdzie dobrze i tobie także.
Chłop wyznał, że nie zarżnął tyle bydła, ile zalecił Blund-Ketil.
Blund-Ketil powiedział:
– Dobijmy targu: tym razem pomogę ci wyjść z kłopotów, ale musisz obiecać, że nikomu o tym nie powiesz, bo nie chcę, żeby wszyscy kmiecie przychodzili do mnie po pomoc, zwłaszcza że nie wykonują moich poleceń.
Chłop wrócił do domu i powiedział w tajemnicy swojemu przyjacielowi, że Blund-Ketil jest najlepszym z ludzi we wszystkich sprawach i że udzielił mu pomocy, kiedy jej potrzebował. Przyjaciel z kolei – też w zaufaniu – opowiedział o tym swojemu przyjacielowi i tak wiadomość szybko rozeszła się po całej okolicy. Nieco później, gdy nadszedł miesiąc Goi³ , do Blund-Ketila przybyło jeszcze dwóch jego dzierżawców i oświadczyli, że im też siano się skończyło.
Blund-Ketil rzekł do nich:
– Źle uczyniliście, nie wypełniając moich poleceń, ponieważ chociaż faktem jest, iż mam znaczne zapasy siana, ale mam też i dużo bydła do wykarmienia. Więc jeśli ci pomogę, nie starczy paszy dla mojego stada.
Dzierżawcy naciskali nań jednak coraz bardziej uporczywie i opowiadali o swojej nędzy, aż Blund-Ketil zmęczył się, słuchając ich zawodzenia. Kazał zatem zawieźć sto sześćdziesiąt koni do jego zagrody i kazał tam zabić czterdzieści najgorszych. Potem zaś dał chłopom paszę, która była przeznaczona dla tych czterdziestu koni, a oni poszli do domu zadowoleni. W miarę upływu czasu zima coraz bardziej się srożyła, a warunki dla wielu stały się wręcz beznadziejne.