Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Salomonowy wyrok - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
29 października 2025
3647 pkt
punktów Virtualo

Salomonowy wyrok - ebook

Trzydziestego grudnia dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku znaleziono ciało osoby śmiertelnie dźgniętej ostrym przedmiotem. Pokój był dokładnie zamknięty od wewnątrz, a mimo to nie znaleziono w nim narzędzia zbrodni. Ponadto policja nie była w stanie wskazać żadnego wiarygodnego podejrzanego czy nawet motywu zbrodni. Zagadka pozostaje nierozwiązana.

Morderca przechowuje w domu pudełko z setką zapisanych na maszynie pocztówek. Ułożone w prawidłowej kolejności i właściwie zinterpretowane wyjaśnią nie tylko to morderstwo, lecz także dziewięć innych, popełnionych w tym samym roku.

Zmierzyłeś się z tajemnicą bestsellerowej Żuchwy Kaina? Nadszedł czas, aby odkurzyć szkło powiększające, ponieważ wkrótce rozpocznie się globalny ruch mający na celu rozwiązanie pierwszej zagadki pocztówkowej. Czy masz to, czego potrzeba, aby rozwikłać historię i zidentyfikować mordercę, ofiarę i lokalizację każdego z dziesięciu morderstw?

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788368610208
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Trzydziestego grudnia dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku znaleziono zwłoki pewnej osoby, którą śmiertelnie dźgnięto ostrym przedmiotem. Odkrycia tego dokonano w gabinecie domu nienależącego do ofiary. Pokój był dokładnie zamknięty od wewnątrz, a mimo to nie znaleziono w nim narzędzia zbrodni – ani żadnych śladów morderstwa.

Ponadto policja nie była w stanie wskazać żadnego wiarygodnego podejrzanego czy nawet motywu morderstwa. Ofiara nie miała żyjących krewnych ani osób pozostających na jej utrzymaniu, ani także żadnych wrogów, o których byłoby wiadomo, a całe swoje pieniądze przekazała na cele dobroczynne. Zagadka pozostaje nierozwiązana.

Jednakże morderca przechowuje u siebie w domu, w zamkniętej na klucz szufladzie, pudełko z setką zapisanych na maszynie pocztówek, które – ułożone we właściwej kolejności i poprawnie zrozumiane – wyjaśnią nie tylko to konkretne morderstwo, lecz także dziewięć innych, których dokonano dokładnie w tym samym roku.

Reprodukcje wspomnianych pocztówek zamieszczono w niniejszej książce.ZAGADKA

Kompletne rozwiązanie Wyroku Salomona to lista imion i nazwisk sprawców oraz ofiar każdego z dziesięciu morderstw, podanych we właściwej kolejności, jak również nazw wsi, miasteczka albo miasta, w których (bądź nieopodal których) je popełniono.

Aby sporządzić taką listę, osoba rozwiązująca zagadkę musi ułożyć strony w kolejności, w jakiej zostały napisane, zrozumieć opisane zdarzenia, po czym podjąć wszelkie sugerowane dalej kroki.

Notabene, inaczej niż w Żuchwie Kaina, nie trzeba podawać właściwej kolejności kart.

ODPOWIEDZI

MORDERSTWA

---------- -------------------- ---------------- ---------
Ofiara Morderca Miejsce
Przykład Camille l’Espanaye Pongo Pygameus Paryż
1)
2)
3)
4)
5)
6)
7)
8)
9)
10)
---------- -------------------- ---------------- ---------UWAGI I RADY DLA CZYTELNIKÓW

Poniższe sto stron stanowi całość zagadki. Ułożone są w przypadkowej kolejności, a numery stron podane są wyłącznie dla porządku – oryginalne karty pozostające w posiadaniu mordercy nie są ponumerowane. Podobnie jak w Żuchwie Kaina, także i tutaj istnieje jedna i tylko jedna poprawna kolejność.

To zagadka niezależna, więc nie ma potrzeby uprzedniego przeczytania ani tym bardziej rozwiązania Żuchwy Kaina, aby sobie z nią poradzić. (Niemniej jednak ci, którzy to zrobili, mogą znaleźć tutaj kilka niespodzianek).

Do rozwiązania niniejszej zagadki potrzebna jest szeroka wiedza oraz informacje, których nie oczekuje się od nikogo, kto postanowi się z nią zmierzyć. Zachęcam jednak do częstego korzystania z wyszukiwarek oraz innych baz danych, począwszy od wczesnego etapu pracy. Każda niezbędna wskazówka, nieważne, jak mglista, dostępna jest w sieci w co najmniej dwóch niezależnych od siebie źródłach, a zwykle w większej ich liczbie.

Pragnę przypomnieć, że tylko dziesięć morderstw popełnionych w dwa tysiące dwudziestym trzecim roku stanowi rozwiązanie.

W sytuacjach, gdy możliwa jest więcej niż jedna poprawna odpowiedź, na przykład jeśli Elizabeth jest czasem nazywana Betty albo jeśli z równym prawdopodobieństwem można wskazać, że morderstwo zostało popełnione w Whitechapel, jak i w Londynie, każda poprawna odpowiedź zostanie zaakceptowana. Niemniej jednak lokalizacja musi zostać określona nazwą miejscowości. Dajmy na to: Yorkshire to zbyt mało precyzyjna odpowiedź, nawet jeśli poprawna. Pseudonimy, wyraźnie odmienne od zdrobniałych form nazw, nie zostaną uznane za poprawne. Proszę także pamiętać, że jedna z dziesięciu lokalizacji jest fikcyjna.

Już na wstępie można polegać na prawdziwości następujących odkryć policji:

– ofiarę dźgnięto długim, ostrym przedmiotem, a rana świadczy o tym, że w żadnym razie nie została samodzielnie zadana przez ofiarę. Dowody kryminalistyczne jasno wskazują, że ciało nie zostało ruszone po śmierci. Żadne pasujące do rany narzędzie nie zostało znalezione w zamkniętym pomieszczeniu ani nigdzie indziej,

– jedyne drzwi, które policja wyłamała, zostały dokładnie i właściwie zabezpieczone od środka. Okna w pomieszczeniu podzielone są szprosami na małe szyby i uchylają się tylko na trzy centymetry,

– w pokoju nie stwierdzono obecności: komina, kryjówki, sekretnych drzwi, tunelu ani niczego w tym stylu,

– w pomieszczeniu nie znaleziono żadnego żywego człowieka, stworzenia ani zwłok,

– z soplem to tak nie działa.

Powodzenia. Chociaż bez przesady.

John Finnemorezaczynać od początku.

wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

masz czas do świąt bożego narodzenia. odliczanie zaczyna się… teraz.

będziesz wiedział, że skończyłeś, kiedy rozpracujesz dziewiątkę i poznasz plan na dziesiątkę. to, co wydarzy się potem, zależy wyłącznie od ciebie. naturalnie mam nadzieję, że odwiedzisz allwyn – może z okazji wielkiego dnia steve’a? nasza osoba protagonistyczna będzie oczywiście na miejscu – jak zawsze na miejscu. a ty wiesz, jak znaleźć to, co osoba gospodarująca zauważyła w kwietniu.

jeśli nie, to nie ma sprawy – doskonale potrafię się sobą zająć. albo może zdasz się na profesjonalistów. jakkolwiek będzie, obstaję przy tym, co na samym początku października wyszło spod moich palców. naprawdę chcę tylko tego.

tymczasem mam nadzieję, że ci się spodoba, uważam, że to uczciwe, przynajmniej wystarczająco. uwierz, że chłopięcy entuzjazm wiejskiego jeźdźcy był przeze mnie powściągany, jak tylko się dało. pozostał może słaby trop, ale z pewnością nic, co można by opisać jako cztery czy pięć metrów nad żywopłotami i rowami. obiecuję, że wszystko coś znaczy. to znaczy ściśle w tym kontekście. nie mogę wypowiadać się za cały wszechświat.

choć naturalnie nie brakuje podstępów. niektóre zostały wykorzystane już wcześniej. pamiętasz na przykład, jak kończy się numer jeden szefowej, albo to, jak yorickowi wpadła w ręce pokojówki…

NOTATKIsiostra.

po kolacji wciągnęła mnie samotność mojego pokoju. z bladej kąpieli wpatrywały się we mnie dwie półkule. one także były blade, i nic dziwnego – dawno nie widziały słońca. pierwszy raz w życiu naszła mnie obawa pieśniarza toma. wcześniej nieco mnie tylko dezorientowała. czy dylemat wiązał się z wydatkiem, jak uroczysty obiad billa somerseta? czy dotyczył może stwarzanego przez nie zagrożenia dla tego, co osoba opisuje jako drogi, a skromny? drzwi stanęły otworem. była to, jak napisał ambroży, niedojrzała postać rozpaczy przebrana za cnotę.

mam je sprzątnąć? aż mną wstrząsnęło. czy właśnie dotarło do mnie nieprawdopodobne wyjaśnienie? czy ktoś prowadził dodatkową działalność w charakterze broni do wynajęcia? jednak kolejna wykonana przez osobę czynność dowiodła, że taki tok myślenia jest nieefektywny. podobnie jak ja.

cieszę się, że udało mi się cię złapać. i to bez cienia ironii.

doszły mnie słuchy, że wypytujesz o rosemary? rosemary? ach. tak. wcześniej nikt nie chciał zaszczycić pamięcią rozmarynu vel róży, a teraz jednak ktoś zapragnął o nim porozmawiać. ściany miały uszy, a uszy miały aparaty słuchowe, więc osoba zabrała mnie do

NOTATKIdoktora.

czy też chodziło o damę z końcami palców jak szpatułki?

niewątpliwie przysporzyło mi to trochę trudności. nie obyło się na przykład bez inwestycji w nowe koła – łącznie w siedem kół, rozłożonych na trzy pojazdy. (tak, wliczając ten nieciekawy brelok). ale to ten najważniejszy okazał się najbardziej problematyczny, jak można było się tego spodziewać. naturalnie nie da się już go kupić. lecz równie naturalnie, jeśli dobrze poszukasz i zapłacisz wystarczająco, to już się da. w przypływie uczciwości sprzedawca kazał mi przysiąc uroczyście, że nie wybiorę się nim na przejażdżkę – czego zamierzam się trzymać – po czym opowiedział mi całą historię.

zdaje mi się, że słyszę, jak wyjesz: idź i czyń podobnie. jak sobie chcesz.

obawiam się, że także i tym razem wina spada na ciebie. dwa miesiące wcześniej dotarło do mnie, że muszę postanowić, co stanie się z moim uczciwym zyskiem przez lata czerpanym z otta i innych. jak wiesz, z mojego drzewa genealogicznego został już tylko pniak. oczywiście także twoja kandydatura została wzięta pod uwagę, ale ty nie potrzebujesz pieniędzy. poza tym dobrze wiem, co byś z nimi zrobił. natychmiast przekazałbyś wszystko swojej wielkiej miłości:

NOTATKImatce.

w każdym razie osoba poinformowała mnie, że chociaż moja aktualna klientela mieszkała dokładnie tam, gdzie się spodziewasz, niedawno przeprowadziła się na mniejszą parcelę po sąsiedzku. nie wiedziała, dokąd dokładnie, ale zważywszy na jej gust i zasoby, należało obstawiać złoty trójkąt.

to mi wystarczyło.

poszukiwania rozpoczęły się w mieście na siedmiu wzgórzach, częściowo z chęci zachowania dyskrecji, ale przede wszystkim dlatego, że je lubię. trochę zeszło mi na wałęsaniu, a potem winda zabrała mnie do być może mojego najulubieńszego pokoju – małej biblioteki w zrujnowanym średniowiecznym kościele, w którym rezydują trzy zasuszone ciała. zawsze się zastanawiam, czy ich duchy nawiedzają to miejsce (ani trochę w to nie wierzę, ale wiesz, co mam na myśli), a jeśli tak, gdzie startują.

potem do interesów. centrum mnie odrzucało. a przynajmniej nie potrafiło mnie zatrzymać. autobus wywiózł mnie w jakieś zapomniane miejsce, a niedługo potem w ręce wpadło mi to maleństwo, ani zbyt nowe, ani zbyt zaniedbane, którego właściciel bardziej cenił pełną kwotę w gotówce od papierkowej roboty. w efekcie jestem niekwestionowanym, nawet jeśli nie do końca prawnym, właścicielem obiektu o intrygującej nazwie, jakby ktoś nakazywał wycofanie

NOTATKIsłoni.

jego nazwa zawsze brzmi dla mnie tak, jakby znajdowało się na planszy, ale oczywiście nie istnieje żadna taka figura.

odbiegam myślami. tak, podróż w końcu dobiegła końca. wymagała jednak dwóch dni, jednego samolotu, trzech pociągów, niezliczonych autobusów i jednego nocowania w hotelu pod biało-czerwoną flagą, przyjemnie pachnącego pastą. aczkolwiek było warto. cieszę się, że pasternak w końcu dokonał tego, co zdaniem szwajcara było niemożliwe, nawet jeśli nie sprawiło mu to wielkiej przyjemności. daj człowiekowi wszystko, czego pragnie, a okaże się, że to nie wszystko.

zresztą, podobnie jak szwajcar, zaprzestał liczenia, jak i całej reszty. w żadnym razie nie próbuję ukrywać tożsamości osoby. koniec końców jest dość powszechnie znana.

oczywiście moim pierwszym krokiem podczas wspomnianej wcześniej podróży musiało być zniweczenie osiągnięcia w konsekwencji przejścia po miodowym. przy okazji nadarzyła się okazja, aby pozdrowić emmę. obawiam się, że osoba by tego nie pochwaliła. zawsze jednak miała stosunek krytyczny

NOTATKImyślisz, że marzę, abyś porównał mnie do hiszpana? o skandynawie nie wspominając? pamiętaj, że staruszek był mi ledwo znany. nawet jeśli nigdy nie miał szansy się nim stać. a ja nie żywię szczególnych uczuć do rzeźnika o lewym nazwisku, który tę szansę miał. i teraz goni mnie coś na kształt dedlajnu, a w przeciwieństwie do ciebie nie spotykam tylu obiecujących kandydatów, aby pozwolić sobie na odrzucenie łatwej zdobyczy wyłącznie z powodu skrępowania.

fakt jest taki, że rzeźnik spełniał kryteria, a miejsce jego pobytu było mi dobrze znane; trwał bowiem przycupnięty na górze strzaskanych amfor, czyli dokładnie tam, gdzie został pożegnany przez staruszkę i przeze mnie. a przynajmniej tak powiedziała mi ciotka zofia, a ona to wie, bo taka już jest. (tak, ciotka zofia jest „nią”. gdyby ktoś określił ją mianem osoby, byłoby na co popatrzeć). poza tym zależało mi, żeby raz jeszcze zobaczyć stare miejsce.

dlatego też podróż zawiodła mnie dalej, do lokalizacji konkretnej, przez zdjętego żalem percy’ego rekomendowanej tym, którym brakuje johna, a także całkowicie generalnej, do której skruszony szczur towarzyszył zdjętemu żalem

NOTATKI
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij