Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sara Rogers - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sara Rogers - ebook

MORDERSTWO DOSKONALE ZAPLANOWANE CZY SPRZYJAJĄCA OKOLICZNOŚĆ? Przejmując sprawę morderstwa, którego ofiarą jest młoda kobieta, detektyw Sara Rogers uda się w podróż do głębin sekretów i tajemnic ludzi, których życie obudzi w niej jej własne potwory przeszłości. Być może to, co wydaje się być bestią, okaże się jedyną słuszną i dobrą rzeczą w jej życiu.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8245-063-7
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział II

— Detektyw Rogers. Zapraszam. -Drzwi zostawił za sobą otwarte. Pomimo nieprzebijającego się przez chmury słońca rolety zaciągnięte były na wszystkich oknach. Na sfatygowanym biurku paliła się nieduża lampa o ciemnym kloszu w indyjskie wzory i ciepłym świetle sięgająca pamięcią do trzech poprzedników Hudsona. Wewnątrz było chłodno; przyjemniej niż na sali głównej, w tłumie, krzykach i gorączce spraw, które miały swój termin ważności.

Sierżant pożegnał ją ciepłym spojrzeniem. Odwzajemniła uśmiech.

— Proszę zamknąć za sobą drzwi. -Głos kapitana przypominał tego narratora filmów ze starego kina. -Detektyw Rogers… -Spojrzał na nią.

— Sara… -Wziął głęboki oddech, a Reid z lekko zwieszoną głową opierał się o parapet. Wzrok wbity miał w podłogę, a marynarkę przewieszoną przez oparcie kanapy. Wygnieciona koszula i zawinięte rękawy były czymś nowym, co Sara zauważyła u agenta. Miał zwyczaj mieć na sobie idealnie dopasowany garnitur, schludne ubranie, krawat pod szyją i wzrok na jej twarzy. Pierwszy też raz zobaczyła na jego nadgarstku odsłonięty zegarek. Żadna błyskotka, a przedwojenny oryginał, który teraz nie jest osiągalny u żadnego zegarmistrza, czy lepszego jubilera.

Była pewna, że jej spotkanie z Hudsonem w towarzystwie agenta nie dotyczyło ostatniego zdarzenia związanego z blokadą na kole. Gdyby w ogóle miał zamiar przeprowadzić z nią taką rozmowę nie zaprosiłby Reida bez uprzedzenia jej. Ten wygłup mógł kosztować ją wyłącznie drobnej nagany, której na swojej pozycji zawodowej, jak i prywatnej względem kapitana nie mogła się spodziewać.

— Kapitanie. -Skinęła głową. Pozwoliła mu jeszcze na chwilę ciszy, ale dzisiaj czas nie był jej sprzymierzeńcem, więc zaczynała się niecierpliwić. Co jeszcze ją zaskoczy, zastanawiała się, a przez co dzień i tak się nie wydłuży. Zerknęła na zegar ścienny który wskazywał dwunastą w południe.

— Musisz zostawić Maxa Sutherlanda w spokoju. -Spodziewała się wielu złych wiadomości; twardych dowodów, żeby móc po raz kolejny porozmawiać z politykiem. Jasnych tropów, żeby prosić o nakaz, ale nie przyszło jej do głowy, że drabina, na której szczeblu właśnie postawiła nogę sięga aż tak wysoko. Max Sutherland był może kilka stopni nad nią, ale gdyby ona wyłamała szczebel pod nim, on mógł spaść, a ktoś wyżej odczułby niekomfortowe drgania zaburzające pracę wielu wpływowych ludzi. A tego właśnie się bali. Nawet niewielka zmiana oddziałuje na wszystkich.

— Z całym szacunkiem kapitanie, ale komenda policji nie jest własnością rządową.

— My również się z tym nie zgadzamy.

— My? -Sara przeniosła wzrok na Reida, który odezwawszy się wreszcie uniósł głowę i spojrzał na nią. W tym świetle jego oczy do znudzenia przypominały zielone. Kolorem szaleństwa, więc patrzył na detektyw i nie czekając na odpowiedź znów zniósł z niej swój wzrok.

— Agent Reid opowiedział się po naszej stronie w tej sprawie. -Kapitan Hudson zwrócił się tułowiem do niego, jakby dopuszczał i jednocześnie prosił go o słowo. Zrozumiał komendę.

— Pani detektyw, moja obecność tutaj nie wyklucza poparcia pani obiekcji czy krytykowania pani rzetelności w ocenie podejrzanego. -Nie tłumaczył się jej. Nie przepraszał. Wyraźnie podkreślał jedynie swoje stanowisko — swoją rolę w jej życiu. Powiedział to z czystej satysfakcji sumienia, które nakazało mu tym razem zmienić stronę wywiadu. Wysłuchała go nie tracąc ostatnich nerwów i na powrót przeniosła wzrok na kapitana.

— Co, jeśli zdobędę dowody przeciwko Sutherlandowi? -Sara pomimo swoich wcześniejszych i wciąż aktualnych obiekcji w związku z prywatnym oraz subiektywnym oskarżeniem Sutherlanda pozwoliła sobie zadać to pytanie w razie zmiany okoliczności.

— To zawodowcy Sara. Myślisz, że on sam wywlókł jej ciało na ścieżkę parkową, wsiadł do Bentleya i odjechał? -Uderzył ją ten wywód. Pierwszy raz uświadczyła w kapitanie, a jednocześnie w swoim przyjacielu tyle protekcjonalności w jednej chwili.

— Nawet najsprytniejsi popełniają proste błędy. -W połowie tego zdania jedną nogą była już po drugiej stronie progu. Sala główna nie była tak cicha od dwóch miesięcy, gdy głośna kłótnia kapitana z detektyw Rogers zakrzyczała głosy policjantów, jak w tym momencie, kiedy detektyw Rogers zamknęła za sobą drzwi od gabinetu, a za przeszkloną ścianą pozostawiła w środku dwóch mężczyzn, wydawać by się mogło, na pozór stopniem wyżej od niej samej. Kilku z funkcjonariuszy przyglądających się zdarzeniu skinęło w jej stronę głowami, jakby na dowód aprobaty, reszta zaś wściekle patrzyła jak Sara mocno trzyma się swojej pozycji i odznaki detektywa, która ich zdaniem już dawno powinna zostać zwrócona do archiwum.

— Will! Masz coś dla mnie? -Z kilku metrów zauważyła detektywa idącego w stronę pomieszczenia socjalnego. W ręku trzymał kubek i papierową teczkę wiązaną na sznurek.

Odwrócił się i już stawiał pierwszy krok w jej stronę, kiedy zobaczył gest jej ręki, którą poprosiła go o pozostanie na miejscu.

Wieloletnie partnerstwo między nimi, współpraca i przyjaźń pozwoliła detektywowi O’Neil zrozumieć, że niesnaski pomiędzy Rogers, a kapitanem z reguły kończą się powodzeniem w śledztwie. Nie przejął się tłumem policjantów wpatrujących się w nich, nie zważał na drobne sceny w gabinecie Hudsona. Wiedział, że nie ważne co tam się wydarzyło, widząc Rogers z wciąż zawieszoną na łańcuszku odznaką i oczami pełnymi blasku, był pewien, że to wyłącznie przejściowe i Sara wkrótce zażegna ten kryzys między nimi. -Porozmawiajmy w środku. -Nie zatrzymując się wskazała głową wąskie przejście i oboje podeszli do dzbanka z gorącą kawą.

— Kevin wspomniał przechodząc, że poszłaś do Hudsona. -Napełnił jej kubek i oparł dłonie o blat podglądając przez żaluzje drzwi rozchodzące się zbiegowisko.

— Mamy odsunąć się od Sutherlanda.

— Żartujesz… -Pokręcił głową. — To przecież dobry początek.

— Zostawmy go na chwilę i sprawdźmy inne możliwości. Wspominał o gosposi. Powiedział nam też, że wyszedł pobiegać kilka minut po piątej i wrócił po samochód. Do biura przyjechał po szóstej. -Sara instynktownie przy powracaniu do wspomnień przyłożyła opuszki palców do ust.

— To i tak daje nam godzinę luki. Alice zamordowano kilka minut po szóstej. Kamery w mieście złapały jego samochód o 6:27, a wcześniej jego alibi nie ma żadnego cyfrowego potwierdzenia. Sprawdzałem dostęp do sieci z jego telefonu, ale według sygnału prawdopodobnie telefon zostawił w domu.

— Na piechotę nie przeniósł ciała do parku. -Zmarszczyła brwi i spojrzała na detektywa.

— Sprawdzę wypożyczalnie samochodów.

— Sprawdź również na oba nazwiska ofiary i Gregorego Cole. -Wyliczała na palcach zastanawiając się, czy gosposia mogłaby wziąć w tym udział, a Will zatrzymał się przy nazwisku Cole patrząc pytająco znad kieszonkowego notesu, który pospiesznie wyjął z tylnej kieszeni dżinsów zapisując nazwiska. -Sługus Sutherlanda. -Przemyślała kolejną prośbę do detektywa O’Neila i po kilku łykach kawy kontynuowała.

— Sprawdź go przy okazji. Jestem ciekawa jaką przeszedł drogę zanim trafił pod skrzydła Sutherlanda. Jestem pewna, że był również doradcą Artusa Conleya. — Przez chwilę oczami wyobraźni przeniosła się z powrotem do recepcji drapacza chmur, w której poznała Gregorego. Jeszcze raz przestudiowała jego twarz i sposób w jaki się zachowywał. Była pewna, że to nie ich pierwsze spotkanie. Zastanawiała się nad tym już wtedy, gdy sierżant Soulier prowadził swój monolog. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że i on żywił przekonanie o ich przelotnej znajomości. Unikał kontaktu wzrokowego, ale gdy tylko spoglądała na Kevina czuła na sobie wzrok mężczyzny.

— C.O.L.E. -Przeliterowała nazwisko tropiąc wzrokiem tworzone litery przez Willa.

— A gosposia? -Przypomniał.

— Prya Labbay.

— A jak poszła rozmowa z Sutherlandem? Myślisz, że mógłby zabić?

— Musiałbyś tam być. Był taki… — Will uniósł brwi do góry marszcząc czoło.

— Przekonał Cię? — Zapytał dość ogólnie.

— Jestem prawie pewna, że to nie mógł być on. — Zmrużyła oczy zakrywając je w połowie gęstymi rzęsami i przeczesała palcami swoje włosy po chwili upinając je.

— Cokolwiek nie stwierdziłaś na pewno uda nam się tego dowieść. -Detektyw O’Neil zabierając na wpół pełny kubek wrócił do komputera, a telefon Rogers znów w porę o sobie przypomniał.

— Sara? Skończyłam sekcje… Możecie przyjechać. -Elena O’Conor pomimo wrodzonego wdzięku i inteligencji miała w sobie również coś, co udało jej się stworzyć łącząc te dwie cechy. Naturalną umiejętność niewerbalnego przekazu swoich uczuć. Jej głos powiedział Rogers, że nie była zadowolona z wyników, choć to względne pojęcie, bo żadne wyniki sekcji nie są zadowalające, jeżeli człowiek nie zmarł śmiercią naturalną, czy w wyniku choroby. W każdym razie nie są dobre, jeżeli rzeczywiście chodzi o morderstwo.

Sara nie dopijając kawy wyszła z komisariatu kierując się do swojego forda. Nigdy nie wiedziała jaki widok czeka ją za drzwiami, za którymi siedziała Elena w białych nylonowych rękawiczkach z próbkami krwi w dłoniach. Więc pomimo skurczonego żołądka postanowiła nie wyciągać ze schowka żadnej przekąski.

— Powiedzmy, że teraz to ja jestem Twoją blokadą na kole. -Na miejscu pasażera zastała Reida jedzącego jeden z kilku batoników, których ilość zawsze uzupełniała na czarną godzinę. -Ja potrafię ją ściągać bez wzywania kolegów w przeciwieństwie do Twojego zabiegu założenia jej na koło.

— Kto się wygadał? -Wsadziła kluczyk do stacyjki i zaciągnęła przez piersi pas bezpieczeństwa.

— Ty, w tym momencie. -Uśmiech na twarzy agenta pojaśniał. Nie był to taki, którym obdarowuje po miłym żarcie, ale mimo wszystko wzbudziło to w Rogers przyjemne, od dłuższego czasu nieosiągalne między nimi, miłe uczucie.

— Dokąd jedziemy? Elena czy gosposia?

— Są już wyniki sekcji. -Tym zwrotem zakończył się ich dialog i wzajemne naturalne reakcje. Nie zastanawiała się skąd wie o gosposi znając długi język sierżanta Souliera i jego sympatię, którą żywił do agenta.

Przez dłuższą chwilę jechali w ciszy, a przez niedługi moment Sara miała ochotę dokończyć rozmowę, którą zaczęli w biurze kapitana. Powstrzymała ją jednak myśl, że i tak nie zdążyliby jej zakończyć przed dotarciem na miejsce. Po walce z samą sobą, utracie kolejnych minut na możliwą dyskusję, które zmarnowała na przemyślenia, odpuściła i przyspieszyła. Mijali właśnie zjazd przy Tower Bridge, kiedy Russell nerwowo spojrzał w boczne lusterku po jego lewej stronie.

— Coś nie tak? -Zapytała nie odrywając wzroku od jezdni. Spojrzał na nią i zacisnął dłoń na klamce. To musiało być dla niego upokarzająca sytuacja, ale nie dał ponieść się emocjom. -Jadą za nami, odkąd minęliśmy pierwszy wiadukt. -Sara przymrużyła oczy dla lepszej widoczności drogi podczas nieustępującej od kilku godzin charakterystycznej dla Londynu ulewy. Dzień wydał się krótszy przez gęste chmury wiszące nad miastem. Szarość sprawiła, że Sara poczuła się lepiej. Taka pogoda jej odpowiadała. Zawsze jadąc samochodem i przebijając się przez ściany atmosferyczne liczyła, że promienie słońca znów za chwilę ustąpią i będzie mogła nacieszyć się ponurą aurą. Naturalnie nie należała do osób, które popadają w stany depresyjne zależne od pogody za oknem. Zwyczajnie cieszył ją Londyn okryty sławnym ponurym i charakterystycznym dla niego fluidem. -Podjedź pod najbliższy sklep, gdy wjedziesz do kolejnej dzielnicy i wysadź mnie tam.

— Jeżeli przyjmują do wydziału samych takich sprytnych, jak pan agencie Reid, to na pewno nie są jednym wozem. -Po siedmiu minutach drogi, Rogers zjechała z trasy i zatrzymała się pod piekarnią Jerego.

— Jedź do Eleny i zaczekaj tam na mnie. — Dokończył stojąc już na chodniku. -Bez słowa chwyciła z powrotem za drążek rozluźniając hamulec ręczny i po zamknięciu drzwi od pasażera ruszyła dalej. Do końca podróży zastanawiała się z jakiego powodu Reid wysiadł. Mianowała dwie opcję, z których jedna mówiła jej o tym, jak daleko zaszedł jako agent, jakie doświadczenie zdobył i nie ważne, co mówią wskazówki jest wierny swoim ideom, swojej pracy, swojej misji. Generalnie postawiła wszystko na siebie. Nie była w stanie wziąć pod uwagę alternatywy, że Reid faktycznie mógłby opowiedzieć się po jej stronie. Domyślała się, że biorąc to zlecenie podpisał pakt z diabłem, to jest istotny dokument, w którym była mowa o zdradzie, jeśli nieoczekiwanie nie zaraportowałby swoich nowych spostrzeżeń. Spostrzeżeń, które być może dotyczyły stanowiska detektyw Rogers, które skłaniały go do myślenia, że niewyrafinowane, a konsekwentne śledztwo Rogers, która naciskała na bezpośredni kontakt z podejrzanym, było lepszym rozwiązaniem od tony papierów na biurku, raportowaniem każdego spotkania ze świadkiem i analizy, która w żaden sposób nie przyczyni się do kontaktu z mordercą. Te wszystkie zabiegi piątkowego detektywa wyłącznie rozdmuchujące mgłę otaczającą śledztwo. Sara wolała
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: