- W empik go
Scenariusze przedstawień dla dzieci - ebook
Scenariusze przedstawień dla dzieci - ebook
Zupełnie nowa wersja przygód Kopciuszka, zaskakująca historia kowbojów, którzy wyruszają na poszukiwania Boga, czy nietypowe jasełka w formie teleturnieju – to tylko niektóre z dziewięciu propozycji przedstawień, które spodobają się rodzicom, nauczycielom i... oczywiście dzieciom! Pełne humoru, nowatorskie i uwspółcześnione teksty dostarczą wielu inspiracji i sprawią, że pierwsze próby aktorsko-teatralne staną się niezapomnianą przygodą, a nie nudnym obowiązkiem.
To wartościowa pomoc dydaktyczna dla nauczycieli, którzy nie lubią sztampowych rozwiązań i szukają czegoś nowego!
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8147-160-2 |
Rozmiar pliku: | 939 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Postacie:
- Narrator – liczba aktorów opcjonalna
- Kowboje – liczba aktorów opcjonalna
- Gwiazda
- Rybka
- Owce – liczba aktorów opcjonalna
- Pasterz
- Gołębie – liczba aktorów opcjonalna
- Piekarz
NARRATOR (ŚPIEWA):
Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi…
Rozlega się wielkie BUUUUM i nagle rozbłyska światło (nagranie głośnego wybuchu, ewentualnie trzasku spadającej rzeczy).
NARRATOR:
Kowboje zrywają się na równe nogi, biegają, potykają się o siebie. Panika ogarnia całą ekipę.
Żywe nagranie, w rytm którego kowboje biegają po scenie, np. główny motyw muzyczny z serialu Bonanza.
KOWBOJ 1:
Co się dzieje, na kamrata, czy to idzie koniec świata?
KOWBOJ 2:
Stado wilków ze ślepiami chce nas pożreć wraz z owcami!
KOWBOJ 3:
Ogień, ogień, wszystko spłonie, wszyscy naraz hyc, na konie!
NARRATOR:
Nagle jeden przytomnieje i już widzi, co się dzieje.
KOWBOJ 4:
Stop! Nie wsiadać na konie, to tylko łuna płonie!
KOWBOJ 1:
Że co proszę, słucham?
KOWBOJ 2:
Zjadł za dużo na kolację…. Teraz ma halucynacje…
KOWBOJ 4:
To patrzajcie, niedowiarki, przecierajcie swe patrzałki, na niebie gwiazda promienieje i światło jej pada na ziemię.
NARRATOR:
Na te słowa wszystkie patrzałki zostały skierowane na owo dziwne coś.
Na scenę wchodzi Gwiazda.
GWIAZDA:
Witam, bracia moi mili. Robię wrażenie, prawda?
Gwiazda obraca się dookoła w sukience.
KOWBOJ 3:
Ej, Gwiazda, ładnie to budzić uczciwych ludzi w nocy?
KOWBOJ 4:
Podskoczyło mi ciśnienie przez to twoje oświecenie.
GWIAZDA:
Wybaczcie, moi mili, ale jest sytuacja awaryjna i musiałam zejść na ziemię. Musicie znaleźć Boga.
NARRATOR:
Na kowbojów padła trwoga.
KOWBOJE RAZEM:
Boga?
GWIAZDA:
Tak jak rzeczę. Nie inaczej.
KOWBOJ 1:
A nie wydarzyło się to przypadkiem dawno temu?
KOWBOJ 2:
Babcia mi opowiadała, że urodził się dwa tysiące lat temu w stajence.
KOWBOJ 3:
Prawda, też tak słyszałem.
KOWBOJ 4:
Dwa tysiące lat temu? To jaki on jest stary?
GWIAZDA:
Bóg jest wieczny. Tylko jest jeden problem: zgubił się.
KOWBOJ 3:
Gdzie?
GWIAZDA:
Macie go poszukać. Dam wam wskazówki, a jeśli go znajdziecie, powiecie wszystkim ludziom, gdzie mieszka, bo wiele osób go szuka. Niestety, w niebie niechętnie o tym mówią. Podobno ludzie sami muszą go znaleźć czy coś…
KOWBOJ 4:
Jesteśmy odważni, Boga znajdziemy i obwieścimy jego istnienie.
GWIAZDA:
Pierwsza wskazówka oto nadchodzi:
Boga poszukaj gdzieś blisko łodzi.
KOWBOJ 2:
Łodzi?
KOWBOJ 3:
Ale że miasta?
KOWBOJ 4:
Jedziemy zatem do Łodzi i basta.
KOWBOJ 1:
Ale momencik, chwilunia mała, całkiem niegłupia mi myśl zaświtała, Jezus rybakiem był kiedyś zwany, chodźcie nad rzekę, tam zapytamy.
NARRATOR:
Jak wymyślili, tak uczynili, nad rzekę poszli, w wodzie brodzili. Spokój nad wodą, żadnego ducha. Nawet nie przeleci mucha. Zrezygnowani, siedli na brzegu. Aż tu nagle…
RYBKA:
Ojej, ale ludzi, ale momencik, sezonik jeszcze nierozpoczęty. Za łowienie bez pozwolenia możecie trafić wprost do więzienia.
GWIAZDA:
Oni tu służbowo, rybek królowo.
KOWBOJ 1:
Interes mamy. Boga szukamy, a według wskazówki mieszka blisko łódki.
RYBKA:
Boga? A kto to taki?
KOWBOJ 2:
Bóg jest miłością, okazuje swą dobroć każdej istocie, pomaga nawet w największym kłopocie.
RYBKA:
A, to znam. Bóg się nami opiekuje, czasem też łowi nas w sieci, ale to sprawiedliwy podział rzeczy.
KOWBOJ 4:
E, to nie Bóg, to rybak. Ta mała rybka to jakiś dziwak.
NARRATOR:
Nasza ekipa z tropu zbita wzięła za pas swoje kopyta.
Rybka zwraca się do widowni i mówi:
RYBKA:
Z ludźmi tak już jest. Gdy są blisko rozwiązania,
chcą swych spraw skomplikowania. A receptą na rozterkę jest po prostu patrzeć sercem.
NARRATOR:
Kowboje ruszyli w dalszą wędrówkę, a myśli mroczne krążyły w makówce. Może wcale Boga nie ma? Może to jest tylko ściema?
GWIAZDA:
Hola, chłopaki, czy was przypadkiem na głuchej prerii nie nazywali „czterej pancerni”? Czy to od serca zawsze mężnego, czy może przypadkiem od łba zakutego?
KOWBOJ 1:
Głodna jesteś? Bo troszkę zaczynasz gwiazdorzyć…
NARRATOR:
Gwiazda przez wzgląd na dobre wychowanie postanowiła przemilczeć powyższe zdanie.
GWIAZDA:
A nie zapomnieliście o czymś?
KOWBOJ 2:
O czym?
GWIAZDA:
O drugiej wskazówce?
KOWBOJ 3:
Już nas raz nabrałaś na łódkę.
KOWBOJ 4:
Wodzisz nas za nosy na manowce.
GWIAZDA:
A wy powinniście zapytać owce.
KOWBOJ 1:
Racja, Jezus pasterzem był wszystkich ludzi, Może ta Gwiazda bez sensu nie mówi.
NARRATOR:
I tak jak stali, tak się zebrali, na halę poszli, owiec szukali.
OWCE RAZEM:
Hej ho, hej ho, jeść siano by się szło.
Śpiewają na melodię znanej piosenki krasnoludków.
OWCA 1:
Ej, słyszałyście?
OWCA 2:
Nie, jak jem, to nie słucham.
OWCA 3:
No chyba, że brzuchem.
OWCA 4:
Coś tu idzie, może licho?
OWCA 5:
Też coś słyszę, bądźcie cicho!
NARRATOR:
I tak w środku nocy owce zostały bezpardonowo porażone światłem Gwiazdy. Oj, narobiła sobie ona wrogów w tę jedną noc…
OWCA 1:
Be, be, be! Światło spala mnie!
OWCA 2:
Ty zawsze przesadzasz, panikarzu jeden.
OWCA 3:
Tylko pamiętajcie, nie idźcie w stronę światła!
OWCA 4:
To pewnie kontrola graniczna.
OWCA 5:
To jacyś ludzie, może to nasi? Witamy, kim jesteście i co wy tutaj robicie?
KOWBOJ 1:
Boga szukamy.
OWCA 1:
A kto to jest?
OWCA 2:
Co robi?
OWCA 3:
Jak wygląda?
OWCA 4:
Gdzie mieszka?
OWCA 5:
Boga nie ma.
GWIAZDA:
A właśnie, że jest. Nie kłam, owco!
OWCA 5:
Nie ma, odszedł. Zostawił ludzi i się już dla nich nie trudzi. Nie szukajcie go na marne, nie ma sensu.
NARRATOR:
Wszyscy bardzo zaskoczeni, skąd owieczka tyle wie, patrzą na nią oniemiali. Jak to, Boga nie ma? Nie?
GWIAZDA:
Czorcie! Pokaż no swój róg! Myślisz, że nie odgadł nikt? Nie opuszcza ludzi Bóg. Tyś jest w owczej skórze wilk.
Dziecko przebrane ze Owcę 5 ściąga przebranie owcy i zakłada diabelskie rogi.
OWCA 1:
Na me futro wybielone, co to ma znaczyć?
OWCA 2:
Tylko spokój może nas uratować.
OWCA 3:
Be, be, be, wilk nas pożreć chce!
OWCA 4:
Jestem za młody, żeby mnie pożerać. Zjedz ich, jestem taki malutki…
OWCA 5:
Nie mam w planach jedzenia, chcę od Boga ludzi odwodzenia. Jam jest diabeł! I obiecuję szczerze, na Boga już nikt się nie nabierze.
Nagle pojawia się pasterz z widłami.
PASTERZ:
Takie żarty, wilku przebrzydły? Uciekaj, bo poczujesz na grzbiecie me widły.
OWCA 5:
Oj, pasterzu mój kochany, nie bądź taki w gorącej wodzie kąpany. Tym bardziej nieświęconej… Może się jakoś dogadamy?
PASTERZ:
Chyba kompletnie oszalałeś albo za długo w piekle imprezowałeś.
OWCA 5:
Impreza to dopiero się zaczyna. Bo dla was Boga już nie ma! Ja znikam wam z oczu, do zobaczenia.
NARRATOR:
Diabeł odwrócił się dwa razy, stuknął kopytkami i zniknął.
OWCA 1:
Ale numer, czarodziej jaki?
OWCA 2:
Może umie inne sztuczki.
OWCA 3:
Chodźmy do cyrku…
OWCA 4:
Coś mi tu brzydko pachnie.
PASTERZ:
To zapach siarki. Diabeł wcale nie odszedł. Będzie podążał za wami i wodził was na manowce.
KOWBOJ 1:
To wszystko nie ma sensu.
KOWBOJ 2:
Gwiazda znowu zrobiła nas w konia.
GWIAZDA:
Jestem gwiazda szkolona, mam pełne wykształcenie. Posiadam stosowne certyfikaty. Pokazać zaświadczenie?
KOWBOJ 3:
Moment, a co z trzecią wskazówką?
GWIAZDA:
To już ostatnia. Nic się nie martw, wędrowniku, Boga znajdziesz w gołębniku.
KOWBOJ 1:
Gdzie?
KOWBOJ 4:
Gołąbkiem pokoju Jezus był zwany, stąd do gołębnika zaraz wyruszamy.
NARRATOR:
I tak już wszyscy, łącznie z owcami, do gołębnika ruszyli… parami. A tymczasem w gołębniku…
Gołębie wychodzą do muzyki I Like to Move it i tańczą.
GOŁĄB 1:
Tak jak gruchałem wczoraj, jutro lecę w teren.
GOŁĄB 2:
Znowu ty, a my?
GOŁĄB 1:
Ale na rynek tylko, podobno coś rzucili.
GOŁĄB 3:
Tylko na ludzi trzeba uważać, wszędzie się pchają i, jak mi się wydaje, ziarno nam zjadają.
GOŁĄB 4:
Z tymi ludźmi to tylko problemy… Kiedyś było spokojniej. Ale pocieszające jest to, że strasznie brudzą.
GOŁĄB 2:
I w ten sposób gołębiom się bardzo przysłużą. Ostatnio znalazłem kawałek kanapki i precelka. Oj, wierzcie mi, uczta była wielka. Jadłem tak chyba z pół godziny. Ale mnie ludzie przegonili… Pewnie sami zjedli…
GOŁĄB 4:
Uwaga, panowie. Chyba ktoś się zbliża.
GOŁĄB 3:
Stroszymy piórka i szyk bojowy.
PASTERZ:
Witajcie, bracia nasi najmniejsi.
GOŁĄB 1:
Do kogo on to mówi?
GOŁĄB 2:
To człowiek, oni gadają do siebie.
GOŁĄB 3:
A tego się przypadkiem nie leczy?
GOŁĄB 4:
Dalej, człowiek, przejdź do rzeczy.
KOWBOJ 1:
Z misją do was tu przybywamy.
Od wielu dni Boga szukamy.
GOŁĄB 1:
Wam się ciągle coś gubi.
GOŁĄB 2:
Haha, ale nam to nie przeszkadza, co nie?
GOŁĄB 3:
Nie, nie, nie, gołębie cieszą się.
GOŁĄB 4:
A Boga można zjeść?
KOWBOJ 2:
Nie, to jest osoba, która kocha każde stworzenie.
KOWBOJ 3:
Może go widzieliście?
GOŁAB 1:
A kocha gołębie?
KOWBOJ 4:
Oczywiście.
GOŁĄB 2:
A karmi gołębie?
WSZYSCY:
Tak!
GOŁĄB 3:
A broni gołębi?
WSZYSCY:
Tak!
GOŁĄB 4:
To znamy.
WSZYSCY:
Nareszcie!
GOŁĄB 1:
Przychodzi tu do nas z ziarnem, sprząta nasz domek i broni przed intruzami.
PASTERZ:
To nie Bóg, to gołębiarz…
WSZYSCY:
O nie, znowu….
NARRATOR:
I nastała cisza pomiędzy kamratami. Każdy zaczął rozmyślać: czy nie ma Boga z nami?
GWIAZDA:
Nie no, dość tego, co to za jasełka?
OWCA 1:
Przecież na końcu powinien być happy end.
OWCA 2:
Czy ktoś czytał do końca scenariusz?
OWCA 3:
Wydaje się jakiś czarny.
OWCA 4:
Nie wierzę, żeby autor był taki marny.
PASTERZ:
No to może z innej beczki. Osłodzimy swe smuteczki. Nie pomogą już wskazówki, chodźmy wszyscy na kremówki.
GOŁĄB 1:
Mądrze gada ludzki człek.
GOŁĄB 2:
Sam nie lepiej bym to rzekł.
GOŁĄB 3:
Gdy ci nie w smak to, co masz,
na jedzonko przyszedł czas!
GOŁĄB 4:
Dość zwiedzania już okolic, czas na przysmak wprost z Wadowic.
NARRATOR:
Nieoczekiwany zwrot akcji zaprowadził naszych bohaterów wprost do piekarni. I może od puenty nie jestem specem, ale zwała się ona… „U pana Boga za piecem”.
PIEKARZ:
Witam miłych wędrowców, co was tu sprowadza?
WSZYSCY:
Kremówki!
PIEKARZ:
Oj, niestety… nie ma, wyszły.
WSZYSCY:
No nie…
KOWBOJ 1:
Co za pech! Kremówek nie ma i Boga też.
PIEKARZ:
Jak to nie ma Boga? O czym wy mówicie?
GWIAZDA:
Od wielu dni po świecie chodzimy i Go szukamy, a Jego jak nie ma, tak nie ma.
PIEKARZ:
Jeśli chodzi o Boga, to jestem specem. Wszakże jesteście u Niego za piecem.
PASTERZ:
Chwytliwa nazwa, przyciąga konsumentów.
PIEKARZ:
Moi mili, jeśli szukacie Boga, to dobra gwiazda was przywiodła.
GWIAZDA:
Ha, a nie mówiłam?
PIEKARZ:
On tutaj jest.
NARRATOR:
Wszyscy aż zaniemówili i swoje oczy na piekarza zwrócili. Czekają jak zaczarowani – czy Bóg stoi tu za drzwiami?
Muzyka – motyw przewodni z serialu Z archiwum X.
PIEKARZ:
Moi drodzy, już tłumaczę: Boga nie da się zobaczyć. On już mieszka między wami, rozejrzyjcie się sercami. Poszukiwań waszych nadszedł czas. Wszak Boga w sobie ma każdy z nas.
KOWBOJE:
Nasza misja zakończona. Szukaliśmy wszędzie, na prerii i w niebie, zamiast po prostu zajrzeć w głąb siebie.
OWCA 5 VEL DIABEŁ:
Jaki morał z tejże bajki, zapytacie teraz? Nie szukaj Boga daleko w niebie. Po prostu nie trzeba – On sam znajdzie ciebie.