Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sędzia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sędzia - ebook

Gdy już osądzisz tych, którzy cię skrzywdzili, czas na zemstę

W rezydencji państwa Curtisów dochodzi do brutalnej zbrodni. Jej ofiarą jest jeden z przyjaciół domu, goszczących w posiadłości z okazji rocznicy ślubu gospodarzy. Wezwana na miejsce detektyw Alex Farris z lokalnego posterunku policji nakazuje uczestnikom imprezy zgromadzić się w salonie. Nim jednak zdąży kogokolwiek przesłuchać, wszyscy tracą przytomność. Kiedy ją odzyskują, okazuje się, że część gości oraz cała służba domowa zniknęli, pozostałym zaś osobom, w tym również policjantce, podrzucono karteczki z zagadkowymi numerami oraz cytatem z Kubusia Puchatka. To jeszcze nie koniec niespodzianek: sieć telefoniczna nie działa, a bramy posiadłości nie da się otworzyć. Wkrótce dochodzi do kolejnej zbrodni. Wszystko wskazuje na to, że morderca dopiero się rozkręca…

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8313-706-3
Rozmiar pliku: 859 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ I

– No kurwa mać! – krzyknęła Alex.

Z całej siły uderzyła ręką w kierownicę, przez przypadek włączając klakson. Wysiadła ze swojego czarnego SUV-a prosto w ulewę. Trzasnęła drzwiczkami, jakby to one były winne temu, że auto ugrzęzło w błocie. Zerknęła na przednie koło i jęknęła. Było całkowicie zakopane. Zrezygnowana wyjęła z bagażnika swoją czarną torbę. Szczelniej owijając się luźną kurtką z logo lokalnego posterunku policji, ruszyła przed siebie błotnistą drogą. Jej nogi co chwilę się zapadały i musiała siłować się o nie z mokrą glebą.

– Mają kasy jak lodu, a nie potrafią sobie zrobić solidnej drogi – mruknęła do siebie.

Po jakichś dziesięciu minutach marszu dotarła do wielkiej, gęsto plecionej metalowej bramy. W około sześciometrowym murze, który otaczał rezydencję, zaraz obok dwuskrzydłowej furty znajdowało się okienko. Zapewne po drugiej stronie umiejscowiona była budka ochroniarska. Po chwili wydobył się stamtąd głos.

– Kim jesteś? – zakrzyknął postawny mężczyzna, którego zarys Alex widziała po drugiej stronie okna. Było zbyt ciemno, by mogła dostrzec coś więcej, zbliżyła się więc i zobaczyła, że był to czarnoskóry mężczyzna koło czterdziestki.

– Detektyw Alex Farris, lokalny posterunek policji – odpowiedziała, pokazując ochroniarzowi wyjętą z kieszeni legitymację policyjną. – Dostałam wezwanie.

– I przyszła tu pani na piechotę? – Mężczyzna uniósł brew w niedowierzaniu.

Alex przewróciła oczami. Była już wystarczająco zirytowana, a musiała jeszcze tłumaczyć się temu ochroniarzowi.

– Mój samochód ugrzązł w błocie. Wpuści mnie już pan?

Zmarszczył brwi i przez chwilę patrzył na nią, nim w końcu odchylił się w swoją prawą stronę, naciskając coś, a brama zaczęła się otwierać. Zatrzymała się jednak, gdy oba skrzydła były na tyle uchylone, że Alex mogła swobodnie przejść. Nie oglądając się ani nie mówiąc nic do ochroniarza, ruszyła dalej w stronę widocznych świateł rezydencji. Gdy była już wystarczająco blisko, mogła bez wahania stwierdzić, że będzie to najdroższy dom, w jakim kiedykolwiek była. Budynek był ogromny – liczył co najmniej dwa piętra i był bardzo szeroki. Z licznych okien wydobywała się delikatna poświata, a białe ściany porastał gdzieniegdzie starannie zadbany bluszcz.

Podeszła do dużych, dwuskrzydłowych drzwi i nacisnęła znajdujący się obok nich dzwonek. Przyjemny, ale głośny dźwięk usłyszała aż na dworze. Po dosłownie kilku sekundach otworzył jej elegancko ubrany kamerdyner. Mógł mieć około sześćdziesięciu lat i był już całkiem siwy. Zlustrował Alex krytycznym spojrzeniem i uniósł jedną brew.

– Alex Farris, policja – przedstawiła się i ponownie pokazała legitymację. – Otrzymałam wezwanie w sprawie morderstwa.

Bez słowa otworzył szerzej drzwi, wpuszczając ją do środka. Z grymasem odrazy obserwował jej ubłocone buty, brudzące idealnie czysty czerwony dywan, jednak nic nie powiedział.

– Policję wezwała Ana, pokojówka lady Harvey, jeśli chce pani z nią porozmawiać, to powinna być teraz w kuchni. Ciało pana Pierce’a znalazła jego żona na pierwszym piętrze w jego pokoju. Zaprowadzić tam panią?

– Dziękuję. Poradzę sobie. – Z tymi słowami policjantka skierowała się w stronę, którą wskazał jej kamerdyner.

Nie było trudno znaleźć właściwe pomieszczenie. Gdy tylko Alex dotarła na pierwsze piętro, usłyszała głośne szlochy, które ją poprowadziły. Przy otwartych drzwiach pokoju, z którego dochodziły jęki, stał niski mężczyzna z czarnymi, poprzetykanymi siwizną włosami, siwą brodą i lekko wystającym brzuszkiem.

– Ach! Dzień dobry! Pani pewnie z policji, jak dobrze, że pani już tu jest! Nie mogę uwierzyć w to, co się stało! Takie rzeczy pod naszym nosem! I że to spotkało akurat Howarda! Wie pani, że to był mój przyjaciel? Tyle lat go znałem! – Mężczyzna zalał ją potokiem słów.

– Pana imię?

– No tak! Żem zapomniał się przedstawić. Benno Schutt jestem. Pochodzę z Niemiec, ale piętnaście lat temu się stamtąd wyniosłem. Jestem lekarzem na wcześniejszej emeryturze. Z Howardem od wielu lat się przyjaźniliśmy. Niemal tak długo, jak tu mieszkam. Spotkałem go… – Niemiec nie zdążył dokończyć, bo Alex mu przerwała.

– Dziękuję, panie Schutt, już mi pan o tym mówił. To w tym pomieszczeniu znajduje się denat? – spytała, wskazując podbródkiem otwarte drzwi.

– Mmm… – mruknął zbity z tropu. – Tak, tak. Tylko proszę uważać. Widok jest dość… drastyczny.

Alex patrzyła na niego przez chwilę, myśląc nad jego słowami. Później weszła do pokoju.

Schutt nie przesadzał – widok był drastyczny. Pokój był całkowicie opróżniony z mebli, co sprawiało, że od razu rzucał się w oczy wiszący tam mężczyzna. Bezgłowy mężczyzna. W pasie przewiązany był liną przyczepioną do sufitu, a głowa, która zapewne należała do niego, leżała pod ubranymi w wyglancowane pantofle stopami. Oczy i usta miał otworzone w wyrazie strachu – ostatniej emocji, jaką poczuł za życia. O dziwo wokół nie było ani kropli krwi. Nawet ubranie było idealnie czyste. Zapewne wcześniej je zdjęto lub wymieniono.

– Dotykał pan czegoś?

– Nie! Oczywiście, że nie!

– To dobrze. Kiedy ostatnio widział pan… – nie dokończyła.

Rozproszyły ją jęki dochodzące z kąta pokoju. Stały tam trzy osoby – chłopak i dwie kobiety. Jedna z nich musiała być trochę przed pięćdziesiątką, za to druga, najprawdopodobniej jej córka, nie miała więcej niż piętnaście lat. Obie potwornie płakały i tuliły się do młodego, postawnego mężczyzny, który stał obok nich. Między tą trójką istniało wyraźne podobieństwo – wszyscy mieli niebieskie oczy oraz niemal identyczne, ładne rysy twarzy. Odróżniał ich jednak kolor włosów – starsza kobieta miała je mysie, pozostała zaś dwójka, tak samo jak trup, miała brązowe.

– Co oni tu robią?! – krzyknęła Alex.

– Howarda znalazła jego żona, wtedy przyszły ich dzieci. Nikt nie miał serca ich wyrzucać.

– Nikt nie miał serca?! Okrucieństwem jest pozostawienie ich tu! To są ostatnie osoby, które powinny to oglądać!

Z niedowierzaniem patrzyła na mężczyznę przed sobą. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko, by się uspokoić i nie zacząć na niego krzyczeć.

– Muszę poprosić państwa o wyjście – zwróciła się do rodziny. – Nie mogą tu państwo przebywać.

Tylko mężczyzna na nią spojrzał. Zrozpaczone kobiety dalej tuliły się do siebie. Chłopak pokiwał jej głową i lekko popchnął matkę i siostrę, zachęcając je do ruszenia się z miejsca.

– Zabiorę je stąd – powiedział.

– Dobrze – odpowiedziała Alex. Widząc, że młody mężczyzna jest w dość dobrym stanie emocjonalnym, dodała: – Wróć później, potrzebuję waszych danych.

– Ale ja nie chcę nigdzie iść. To mój mąż, nie zos… – mamrotała starsza kobieta.

– Mamo, chodź – wtrąciła córka, widząc, że jej matka nie zamierza odejść.

– Ale…

– Chodź – powiedziała twardo dziewczyna, pomimo spływających łez.

Matka przestała protestować i dała się wyprowadzić z pomieszczenia.

– Dobrze więc. Kiedy ostatni raz widział pan ofiarę?

– Hmm… to mogło być koło dwóch godzin temu. Howard i ja rozmawialiśmy, popijając wino. Podszedł do nas sir Anthony i powiedział, że chciałby o czymś z nim porozmawiać. Odeszli razem. Później już go nie widziałem, byłem zajęty rozmową z Aileen. Błyskotliwa młoda kobieta. Wie pani, że ona ma już doktorat z…

– Dziękuję, panie Schutt, tyle mi wystarczy. Ile osób jest dzisiaj w tym domu i z jakiej okazji, jeśli mogę wiedzieć?

– Och, to takie spotkanie przyjaciół. Trochę wyjątkowe, bo to rocznica Curtisów. Wszyscy się tu lepiej albo gorzej znamy. Żadnych obcych. Dziś jest nas razem dwadzieścioro. Znaczy było. Teraz… jest o jednego mniej. – Mówiąc to, spojrzał na ciało. – Szkoda, że Gabriel, Andrea i Ashton nie mogli przyjść. Oni zawsze mają coś ciekawego do…

– Dziękuję, panie Schutt – przerwała mu ponownie. – Zdarzyło się dziś coś dziwnego? Jakiś wypadek, nietypowe zachowanie? Może jakaś nieznana osoba?

– Nie, nie. Wszystko było w porządku. Było kilka sprzeczek, ale to się zawsze zdarza. Tak jak mówiłem, wszyscy się tu znamy. To znaczy… nie znam jeszcze pana Coolidge’a, ale jest znajomym Curtisów.

Alex pokiwała głową i zanotowała coś w wyjętym wcześniej notesie.

– Co ma pan na myśli, mówiąc, że pojawiły się sprzeczki?

– Lady Harvey posprzeczała się o coś z Ophelią Cheney, a Helene jak zawsze pokrzyczała trochę na męża.

– Helene?

– Ach! No tak! Helene Whitmore, to taka starsza, trochę zrzędliwa kobieta, ale da się z nią…

– Dziękuję, panie Schutt. Mówił pan, że jest pan lekarzem, tak?

– Emerytowanym.

– W czym się pan specjalizował?

– Ale po co…?

– W czym się pan specjalizował, panie Schutt?

– Byłem kardiologiem, ale nie rozumiem, po co pani taka informacja.

– Czy wykonywał pan operacje?

– Czy pani coś insynuuje?! Nigdy nie zabiłbym Howarda! Był moim przyjacielem! Jak pani śmie?! Niech…

– Dzień dobry – odezwał się mężczyzna za nimi.

Był to syn wiszącego pod sufitem mężczyzny. Z tego, co mówił Schutt, wynikało, że miał na imię Nicholas. Wydawał się lekko otumaniony, jakby nie do końca rozumiał, co się dzieje. Wędrował wzrokiem po całym pokoju, unikając widoku ciała. Nie wydawał się jednak zrozpaczony tak jak jego matka i siostra, więc raczej był zdolny do rozmowy.

Nicholas był dosyć wysokim, przystojnym mężczyzną o wysportowanej figurze. Stał jednak trochę przygarbiony, a jego niegdyś elegancki ubiór składający się z błękitnej koszuli i czarnych garniturowych spodni teraz był pomięty i miał gdzieniegdzie mokre plamy po łzach. Nie prezentował się więc zbyt dobrze.

– Dzień dobry, nazywam się Alex Farris. Przydzielono mnie do tej sprawy.

– Nicholas Pierce, jestem synem… tego tu. – Wskazał podbródkiem na ciało, dalej nie patrząc w jego stronę. – Zapewne chciałaby pani zadać mi jakieś pytania.

– Tak. Kiedy ostatni raz widział pan ojca?

– Gdy tutaj przyszliśmy. Później każdy z nas zajął się sobą. Rodzinę spotkałem ponownie, dopiero gdy przyszedłem do tego pokoju. Wtedy ojciec już nie żył.

– Nie zauważył pan nic dziwnego w zachowaniu ojca? Albo żeby ktoś go nagabywał?

– Nie, nie. Wszystko było w porządku.

– Gdzie pan był w ciągu ostatnich godzin?

– Cały czas w salonie. Rozmawiałem z kilkoma osobami.

– Jest ktoś, kto może to potwierdzić?

– Tak, tak. Rozmawiałem między innymi z Aileen i Leonem, może ich pani spytać.

– Nazwiska.

– No tak, Aileen Reagan i Leon Fillmore.

Pokiwała głową i zanotowała nazwiska w notesie. Potem wyjęła z kieszeni komórkę i wybrała numer. Połączenie jednak nawet się nie rozpoczęło – nie było zasięgu.

– Jest tu gdzieś lepszy zasięg? Chciałabym zadzwonić po kogoś, kto zabierze ciało.

– Dziwne, że nie działa. Nigdy nie miałem takich problemów. Może to przez burzę. Niech pani spróbuje na dole – powiedział Benno.

Pokiwała głową i bez słowa się odwróciła. Zeszła na dół i spojrzała na telefon – dalej zero kresek.

– I jak? – spytał Niemiec, który najwyraźniej za nią poszedł.

– Dalej nic.

– Hmm, może niech pani chwilę poczeka albo osobiście pojedzie zawiadomić kogo trzeba.

– Mój samochód utknął w błocie. Nie odkopię go teraz.

– Ojej, no tak. W takim razie powinna pani tu zostać, aż burza się uspokoi. Wtedy powinno wszystko działać.

Alex zacisnęła usta i przez chwilę milczała, aż w końcu niepewnie mruknęła:

– Niech będzie.

– W takim razie niech pani usiądzie z nami w salonie. Proszę za mną.

Do salonu prowadziły pojedyncze drewniane drzwi. Do-kładnie naprzeciwko nich, po drugiej stronie pomieszczenia, znajdowała się druga, identyczna para. Pokój był duży, kwadratowy i nie miał żadnych okien. Meble wykonane z ciemnego drewna oraz pluszowe, czerwone sofy i fotele dodawały mu elegancji. Za to liczne biblioteczki i rośliny doniczkowe czyniły go bardziej przytulnym.

W różnych jego częściach siedziało i stało około dwudziestu osób. Wszyscy byli elegancko i drogo ubrani, a większość trzymała w rękach kieliszki z winem. Gorączkowo dyskutowali między sobą, zapewne o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch godzin. Dlatego prawie nikt nie zauważył wejścia nowych osób. Uwagę na nich zwrócił tylko młody, przystojny mężczyzna w garniturze. Podszedł do nich, uśmiechnął się sympatycznie i zaczął:

– Dzień dobry, nazywam się Harold Coolidge, ale może być Harry. Pani zapewne jest policjantką, która bada tę sprawę. – Mówiąc to, uścisnął rękę Alex.

– Alex Farris, i tak, jestem policjantką.

– Jest pani tu sama? Kto zabierze ciało?

– Nie mam jak wezwać zespołu. Nie ma tu zasięgu, a mój samochód utknął w błocie.

– Może więc panią podwiozę?

– Obawiam się, że moje auto zablokowało drogę.

– Hmm, no dobrze. Gdyby jednak potrzebowała pani pomocy, to cały czas jestem dostępny.

Pokiwała głową w niemej odpowiedzi. Następnie zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu, dając mężczyźnie do zrozumienia, że nie zamierza kontynuować z nim rozmowy. Nie chciała marnować czasu, miała jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia.

– Szuka pani kogoś konkretnego? – spytał, zauważywszy, że stracił jej zainteresowanie.

– Mmm. – Zerknęła do swojego notesu. – Może pana Harveya?

– Stoi tam. – Wskazał na wysokiego, smukłego mężczyznę, opierającego się o ścianę przy jednej z biblioteczek.

– Dziękuję bardzo.

Miała już odchodzić, ale Harry schylił się i szepnął:

– Proszę o nim mówić sir Anthony. Ma strasznego fioła na punkcie tego tytułu, robi się nerwowy, gdy ktoś go nie używa. – Mówiąc to, puścił jej oko i odszedł w stronę jednej z grup ludzi.

Patrzyła na niego przez chwilę z uniesionymi brwiami, a w końcu wzruszyła ramionami i poszła w stronę swojego celu.

Po ściągniętej twarzy mężczyzny, który mógł mieć nie więcej niż czterdzieści pięć lat, widziała, że nie będzie to przyjemna rozmowa. Potwierdził to pełen wyższości wzrok, który jej posłał, gdy się do niego zbliżyła.

– Sir Anthony, jak mniemam? – zaczęła niezbyt pozytywnie nastawiona.

– Tak? Mogę pani jakoś pomóc? – spytał. Jego ton wydał się Alex niezwykle chłodny.

– Co może pan powiedzieć o dzisiejszych wydarzeniach?

– Nic szczególnego. Howarda dzisiaj prawie nie widziałem. Rozmawialiśmy chwilę w sprawie pewnego interesu, a później każdy z nas zajął się sobą.

– Kiedy pan z nim rozmawiał?

– Było to niedługo przed podaniem tortu. Nie wiem dokładnie, o której godzinie, nie patrzę cały czas na zegarek.

– Nie pokłócił się pan z nim? Wie pan, przy interesach często pojawiają się konflikty.

Mężczyzna zmarszczył brwi, pierwszy raz okazując jakąś konkretniejszą emocję. Otworzył już usta z zamiarem powiedzenia czegoś, jednak przeszkodziła im elegancka kobieta około trzydziestki, która podeszła do nich i ujęła Harveya pod ramię.

– Dzień dobry, o czym rozmawiacie?

Uśmiechnęła się sztucznie, bacznie obserwując Alex. Jej towarzysz zdążył powrócić do obojętnego wyrazu twarzy.

– To moja żona, lady Amelie Harvey. Amelie, to jest… – Urwał, zostawiając przedstawienie się Alex, która w końcu nie podała mu swojego nazwiska.

– Alex Farris, badam sprawę śmierci pana Howarda Pierce’a.

– Och, to bardzo przykra sprawa. Dobrze znamy się z Pierce’ami, to, co spotkało Howarda, jest straszne. Mam nadzieję, że sprawiedliwość zostanie należycie wymierzona.

Pokręciła głową z pozornie zmartwioną miną, układając wolną dłoń w okolicy serca.

– Oczywiście – odpowiedziała Alex, mrużąc jednocześnie oczy.

– A teraz, jeśli pani wybaczy, chciałabym zabrać mojego męża. Pragniemy wesprzeć panią Pierce w tych ciężkich chwilach.

Jeszcze raz sztucznie się uśmiechnęła i odeszła, ciągnąc za sobą męża, zanim Alex zdążyła coś powiedzieć. Stojąc w salonie, zacisnęła lekko zęby, ale w żaden inny sposób nie dała poznać po sobie gniewu.

– Co tak stoisz jak głupia? Blokujesz mi przejście!

Alex odwróciła się i zobaczyła za sobą kobietę w podeszłym wieku, która opierała się na drewnianej lasce z rzeźbionymi wzorami. Miała zaciętą minę wyrażającą wyższość i pogardę.

– No, dawaj! – powtórzyła, gdy nie otrzymała żadnej odpowiedzi, machając przy tym laską.

Alex spojrzała w bok. Obok niej było dość miejsca, by ta pani mogła spokojnie przejść.

– Helene, daj dziewczynie spokój, przecież nie zrobiła nic złego.

Łagodny głos należał do staruszka na wózku, który zbliżył się do nich. Uśmiechnął się ciepło, patrząc rozbawionym wzrokiem na staruszkę. Ta za to mlasnęła językiem, ale odeszła, nic nie mówiąc. Udało jej się jednak, niby przypadkiem, trącić Alex ramieniem.

– Przepraszam za żonę. Wie pani, te młodzieńcze humorki. – Staruszek zaśmiał się i puścił do niej oko, a później podążył za małżonką.

Alex, nie tracąc czasu, także odeszła. Chciała znaleźć gospodarzy tego spotkania – państwa Curtis. W tym celu podeszła do dwóch wysokich, identycznie wyglądających blondynek. Tylko ich fryzury się różniły: jedna miała luźno związany kok, podczas gdy druga pozostawiła długie do ramion włosy rozpuszczone. Nawet kieliszki z winem trzymały tak samo.

– Dzień dobry, nazywam się Alex Farris, badam sprawę śmierci pana Pierce’a. Mogłyby mi panie powiedzieć, gdzie znajdę państwa Curtis?

– Dzień dobry, Olivia Cheney, a to moja siostra Ophelia Cheney – odezwała się ta z kokiem. – Państwo Curtis to ta para, która stoi przy sofie. Zdaje się, że rozmawiają z panem McKinleyem.

– Dziękuję.

Skinęła im głową i poszła w stronę pary w wieku około pięćdziesięciu lat. Oboje mieli poprzetykane lekką siwizną czarne włosy i byli dosyć wysocy. Mieli też identycznie zmartwione twarze, ale to już nie była zwyczajowa cecha wyglądu.

– Och, pani pewnie jest tą policjantką! Dowiedziała się pani czegoś? – zawołała kobieta, gdy tylko ją zauważyła.

– Tak. Nazywam się Alex Farris. Nie mam na razie zbyt wielu informacji. Proszę mi powiedzieć, spotkanie odbywa się z okazji państwa rocznicy, tak?

– Tak, tak. Jesteśmy małżeństwem już od trzydziestu lat.

– Gratulacje – odpowiedziała Alex z pobłażliwym uśmiechem. – Goszczą tu państwo siedemnaście osób, włącznie z panem Pierce’em osiemnaście?

– Tak, w tej chwili oprócz służby w domu jest dziewiętnaście osób. No i pani.

– Wszyscy goście byli zaproszeni?

– Tak, zaprosiliśmy dwadzieścia osób, trzy nie mogły przyjść. Potrzebuje pani ich nazwisk?

– Tak, poproszę.

– Gabriel Hayes, Andrea Meyer i Ashton… właściwie to nie pamiętam jego nazwiska. To chyba było coś na „F”. Kochanie, pamiętasz? – zwróciła się do męża.

– Ashton McRea. To nawet nie jest blisko „F”.

– Jestem prawie pewna, że kiedyś przedstawiał się…

– Znają państwo wszystkie osoby, które tu zaprosiliście? – przerwała jej Alex.

– Tak, to dla nas wyjątkowa okazja, więc zaprosiliśmy tylko najbliższych znajomych.

Alex nagle poczuła, że ktoś zarzucił jej rękę na ramię. Ze zmarszczonymi brwiami spojrzała na stojącego obok niej rudego mężczyznę, który mógł mieć jakieś dwadzieścia siedem lat.

– A kim jest ta piękna pani? – spytał z uśmiechem.

Nie odpowiadając, zdjęła z siebie jego rękę, całkowitym przypadkiem wciskając w nią paznokcie.

– Proszę zachować dystans – mruknęła chłodno.

W tym czasie do Curtisów podszedł drugi mężczyzna. Był w podobnym wieku i miał czarne włosy.

– Ciociu, wujku, i jak, dowiedzieliście się czegoś?

– Jeszcze nie, właśnie rozmawiamy z panią detektyw – powiedziała pani Curtis, patrząc na Alex. – Och! Całkiem zapomniałam się przedstawić! Mam na imię Camille, mój mąż to Francis, a to jego siostrzeniec Leon Fillmore.

– A ja jestem jego niezwykle przystojnym przyjacielem. Darren Norrington. Do pani wszelkich usług – rzucił z uśmiechem rudy, który dalej stał zbyt blisko niej, dlatego zrobiła krok w lewo, by odzyskać przestrzeń osobistą.

– Zostanę tu na noc. Przy okazji przesłucham kilka osób.

– Benno już nam o tym mówił, nie ma problemu. Może się pani zatrzymać w jednym z pokoi gościnnych. Może chciałaby pani… O, Julio, podejdź tu! – zawołała nagle pani Curtis do jakiejś dziewczyny niosącej tacę z kieliszkami napełnionymi winem. – Może chciałaby się pani napić?

– Nie, dziękuję. Jestem w pracy.

– Na pewno? Wino jest bardzo dobre.

– Na pewno.

Wszyscy oprócz Alex wzięli sobie po kieliszku trunku. Właściwie w całym pomieszczeniu tylko kilka osób nie piło.

– Czy mogliby państwo poinformować wszystkich gości, aby stąd nie wychodzili, i podać mi ich nazwiska? Dobrze by też było, żeby nikt już więcej nie pił.

Pani Curtis zmieszała się lekko.

– Tak, tak, oczywiście, proszę dać mi chwilę.

Odwróciła się z zamiarem odstawienia wina na stojący obok stolik, ale zachwiała się i wylała część płynu na dywan. Złapała się ręką za głowę.

– Jakoś… źle się czuję.

Alex chciała podejść do kobiety i jej pomóc, ale sama poczuła, że kręci jej się w głowie. Dokuczliwy gwar w pokoju powoli przygasał. Jej powieki zaczęły robić się ciężkie. Nagle usłyszała brzęk tłuczonego szkła. To kelnerka padła nieprzytomna na ziemię. Kątem oka zauważyła, że pani Curtis zaczęła się osuwać na męża, ale ten też nie miał zbyt wiele siły, by ją utrzymać. Zawroty głowy się nasiliły, a przed oczami zaczęły jej tańczyć czarne plamy. Nie walczyła dłużej. Ostatkiem sił poczuła, jak przewraca się na ziemię.

Zapadła ciemność.

*

_– Zasadzka – rzekła Sowa – jest to coś w rodzaju przykrej niespodzianki._

_– Tak samo bywa czasami z Posadzką – rzekł Puchatek (…)_

A.A. Milne, _Kubuś Puchatek_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: