Sekretna misja - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2007
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz
laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony,
jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania
czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla
oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym
laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym
programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe
Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny
program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią
niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy
każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Sekretna misja - ebook
Anglia, 1813 rok.
Pandora Compton szybko zaakceptowała nowego guwernera swego młodszego brata. Edward Ritchie był spokojny i uprzejmy, a zarazem stanowczy i kompetentny.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-7692-2 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PROLOG
Wczesna wiosna, 1813 rok
– Kto, u licha, dał mi tak niedorzeczne imię? – wybuchnęła Pandora Compton i popatrzyła oskarżycielsko na ciotkę Em. Wpadła do salonu, nie zawracając sobie głowy choćby tak zdawkowym powitaniem, jak,,Tu jesteś, ciociu'' czy „Proszę o wybaczenie, niechętnie odrywam cię od robótki, lecz muszę zadać ci jedno pytanie''.
Przyzwyczajona do bezpośredniego zachowania Pandory ciotka odparła łagodnie:
– Niezbyt dobrze pamiętam, kochanie. Ach tak, już wiem. To imię nadała ci twoja biedna, kochana mama. W ciąży czytała książkę o młodej kobiecie, która nosiła właśnie takie imię. Jest urocze, powiedziała mi, znacznie bardziej romantyczne niż Charlotte albo Amelia, imiona wprost stworzone dla potomstwa niemieckich królów i książąt…
– Ciociu – przerwała Pandora – żałuję, że nie nadano mi nudnego imienia. Przed spotkaniem ze mną wszyscy spodziewają się ujrzeć słodką i miłą istotkę, a nie kobietę podobną do Amazonki z greckiego mitu, wzrostem dorównującą większości mężczyzn. I w dodatku zdrobniale nazywa się mnie Dorą – co chyba jest lepsze niż Pan, jak mówi na mnie Jack, ale to marna pociecha.
– Ach, Dora to również śliczne imię – oznajmiła spokojnie ciotka, nie przerywając wyszywania wielkiej róży.
– Nie w tym rzecz! – obruszyła się Pandora. – Dzisiejszego popołudnia u lady Larkin poznałam jeszcze jednego młodego mężczyznę, który nie odrywał wzroku od podłogi, kiedy wreszcie zostaliśmy sobie przedstawieni. Najwyraźniej nakazano mu mnie poznać, zapewne ze względu na to, iż odziedziczę fortunę dziadka mamy, Juliana, lecz dopiero po ukończeniu dwudziestego siódmego roku życia. Fundusz założony przez Juliana zapewnia mi skromny, lecz przyzwoity dochód, ale nawet to nie zmienia faktu, że jestem około piętnastu centymetrów wyższa od tego sympatycznego młodzieńca.
– Zatem co by się zmieniło w twoim życiu, gdybyś nosiła nudne imię? – spytała rozsądnie ciotka Em.
– Moje imię z pewnością odmieniłoby oczekiwania tego pana. Podsłuchałam, jak mówi Rogerowi Watersowi, że spodziewał się spotkania z uroczym, drobnym stworzonkiem, a nie z tyczką do fasoli, przy której każdy czuje się niższy, niż jest. Co gorsza, powiedziano mu tez, że zarządzam majątkiem dziadka, a mojego przyrodniego brata interesują wyłącznie rozrywki. Zdaje się, że wszyscy mężczyźni pragną żon na pokaz, a nie do pomocy. Jak tak dalej pójdzie, nigdy nie znajdę męża. Co prawda, dotychczas nie spędza mi to snu z powiek, zwłaszcza że nie stać mnie na ślub. Niemniej nieco żałosna jest kobieta, która w zaawansowanym wieku dwudziestu trzech lat pozostaje panną.
Ciotka Em, wdowa po człowieku, którego kochała całym sercem, odparła delikatnie:
– Tak, doskonale cię rozumiem, ale przecież mogłaś wyjść za swojego kuzyna, Charlesa Temple'a. Oświadczał ci się trzykrotnie.
– Racja, lecz nie pociąga mnie myśl o spędzeniu z nim reszty życia. Zresztą wiem, że interesują go wyłącznie moje pieniądze; jego siostra podzieliła się ze mną tą informacją.
– Niezbyt miło z jej strony.
– Niezbyt miło, za to szczerze, sama przyznaj, ciociu. Och, życie jest takie skomplikowane! A teraz musimy poszukać nowego guwernera dla Jacka, skoro ostatni okazał się do niczego. Uwiedzenie jednej dziewczyny to i tak aż nadto, lecz jemu było za mało i tak samo potraktował drugą! Nie tylko nierozsądny, lecz na dodatek irytujący człowiek! Zresztą dał niesłychanie zły przykład Jackowi.
– Doprawdy, Pandoro, nie powinnaś nawet wiedzieć o takich sprawach, a co dopiero o nich dyskutować.
– Biorąc pod uwagę, że sama musiałam sprzątać bałagan, który zostawił po sobie ten lekkoduch, kiedy uciekł z trzecią służącą, nie mogłam udawać, że nie wiem, co zmalował. Dziadek Compton ma kłopoty z pamięcią i jest kaleką, któremu potrzeba ciszy oraz spokoju. Ty zaś, ciociu, nie potrafisz okazać nieuprzejmości wobec nikogo, już nie mówiąc o organizacji czegokolwiek poza podwieczorkiem. Mój przyrodni brat William prawie tu nie zagląda. Kiedy jednak zabłądzi w te strony, spędza czas na bezustannych hulankach i wciąga w nie połowę okolicy. Jack ma tylko trzynaście lat, więc kto oprócz mnie mógłby zarządzać Compton Place?
– Cóż, masz przecież zarządcę do pomocy.
– Rice… Chodzi ci o Rice'a? Ależ on nie ma o niczym pojęcia. Doskonale wiesz, że pracuje dla Comptonów od zarania dziejów i tylko dlatego dziadek nie ma serca wysłać go na emeryturę. Tak więc pozostaję tylko ja. Żałuję, że mój biedny ojciec znalazł sobie drugą zonę, gdy matka Williama zmarła, gdyż przez to Jack i ja przyszliśmy na świat, i teraz muszę doglądać zbankrutowanej posiadłości, a Jack dorasta bez należytej opieki.
Ciotka wpatrywała się w nią z przerażeniem.
– Jak możesz wygłaszać podobne herezje, Pandoro! – wybuchnęła. – Jeśli to samo wygadujesz między ludźmi, nic dziwnego, że nikt nie proponuje ci małżeństwa. Damie takie słowa nie przy-stoją!
Pandora wstała i zaczęła energicznie spacerować po pokoju.
– Ciociu, wolałabyś, żebyśmy wszyscy głodowali? – spytała zdenerwowana. – Choroba dziadka oraz rozrzutność mojego ojca, a potem Williama, doprowadziły do tego, że gdybym w wieku dwudziestu jeden lat nie zakasała rękawów i nie wzięła się do roboty, wszyscy zaludnilibyśmy Queer Street, klęcząc na chodniku i błagając przechodniów o datki.
– Nie przesadzaj, kochanie.
– Właśnie na to się uskarżam! – wykrzyknęła Pandora. – Nie przyjmujesz do wiadomości prawdy o naszej sytuacji. Ledwie wiążemy koniec z końcem. Jeśli wytrzymamy do moich dwudziestych siódmych urodzin, wówczas część spadku po Julianie będzie można przeznaczyć na odbudowę naszej wiarygodności finansowej.
– Nawet mówisz jak mężczyzna – zareplikowała z gniewem ciotka. – Cóż to za żargon! Cóż pomyślałaby twoja biedna matka, gdyby dożyła tej chwili?
– Rozważanie tej kwestii nie ma sensu. Zresztą teraz muszę się zająć nowym guwernerem dla Jacka i znalezieniem pieniędzy na jego pensję. Skąd William czerpie fundusze na tak wystawne życie? Nie z posiadłości, to pewne. Co kilka miesięcy przybywa na trochę do tego domu i za każdym razem ma ze sobą mnóstwo nowych ubrań. A do tego ostatnio został właścicielem drogiej i luksusowej dwukółki oraz pary pierwszorzędnych kasztanków. Dobry Boże, przecież to kosztuje majątek! Jeżeli zadłużył się u londyńskich lichwiarzy, będą chcieli przejąć całą należną mu część spadku. Skoro obecnie nic nie ma, resztę życia spędzi w więzieniu Marshalsea. Samo myślenie o tym mnie wyczerpuje. – Pandora westchnęła i usiadła.
Ciotka odłożyła robótkę. Nie mogła zaprzeczyć, że każde słowo wypowiedziane przez Pandorę to szczera prawda, lecz głęboko pragnęła, by było inaczej. Obawiała się, że Pandora nie znajdzie męża, między innymi dlatego, że nierozsądnie pragnęła przeznaczyć całe dziedzictwo na odbudowę fortuny Comptonów. Kto się z nią ożeni? Ciotka pomyślała, że gdyby Pandora zadbała o wygląd, byłaby budzącą zachwyt pięknością – miała gęste, falujące włosy, przenikliwe zielone oczy. Niestety, zniszczyła porcelanową cerę, biegając w słońcu, przez co była opalona niczym dójka! Wysoki wzrost nieco przeszkadzał, niemniej uroda i majątek z nawiązką to wynagradzały.
– Potrzebne ci wakacje – zadecydowała ciotka, nim zdążyła się zastanowić, i w następnej chwili zdumiało ją, jak mogła powiedzieć coś tak niemądrego. Doskonale wiedziała, że poczucie obowiązku Pandory przeważy.
– I sezon w Londynie – mruknęła ironicznie dziewczyna, rozpierając się w fotelu i zamykając oczy. – Teraz już wiem, dlaczego mężczyźni w tarapatach tak chętnie zaglądają do kieliszka. Niestety, mnie to nie przystoi.
Ciotka Em pomyślała, że powinna postarać się pomóc siostrzenicy, zamiast narzekać. Ostatecznie Pandora wykonuje pracę kilku mężczyzn, nic więc dziwnego, że jest stanowcza i głośno wygłasza kontrowersyjne opinie.
– Napiszę do kuzynki, lady Leominster – postanowiła po chwili. – Poproszę ją o polecenie mi rzetelnego guwernera dla Jacka. Być może ktoś z kręgu jej londyńskich znajomych kogoś wskaże. Tym nie musisz się przejmować.
– Dobrze – zgodziła się Pandora. – Pozostaje tylko nadzieja, że twoja kuzynka szybko się odezwie. Jeszcze trochę i Jack zupełnie zdziczeje. Robi mi się słabo na samą myśl o tym, że mógłby pójść w ślady Williama i taty. Potrzebujemy człowieka o silnym poczuciu obowiązku, a zarazem biegłego w łacińskich heksametrach i klasycznej grece. Najlepiej by było, gdyby lady Leominster znalazła kogoś znającego się na liczeniu; przydałby mi się do pomocy przy księgach rachunkowych. Tymczasem jednak muszę przekonać dziadka do podpisania kilku dokumentów, dzięki którym zapłacimy za niezbędne udogodnienia w gospodarstwie. Podobnie jak stary Rice żyje wyłącznie przeszłością. Czasy się jednak zmieniają, a Compton Place musi się zmieniać wraz z nimi.
Pandora wyszła z pokoju równie nagle, jak do niego wpadła. Ciotka Em westchnęła głęboko i pomyślała, że jej siostrzenica jest wspaniałą dziewczyną i gdyby tylko ładnie się ubrała i zaczęła zachowywać jak na damę przystało, wówczas byłaby równie atrakcyjna, jak nieżyjąca siostra ciotki Em. Z pewnością nadawała się na zonę, kto jednak poślubi taką pewną siebie osobę, która chodzi i wysławia się jak mężczyzna?
Chyba tylko mężczyzna równie stanowczy, jak ona potrafiłby ją poskromić. Stanowiliby niezwykłą parę!
Na razie jednak ciotka Em mogła tylko pomarzyć, gdyż nic nie wskazywało na to, by Pandora miała znaleźć męża.
Wczesna wiosna, 1813 rok
– Kto, u licha, dał mi tak niedorzeczne imię? – wybuchnęła Pandora Compton i popatrzyła oskarżycielsko na ciotkę Em. Wpadła do salonu, nie zawracając sobie głowy choćby tak zdawkowym powitaniem, jak,,Tu jesteś, ciociu'' czy „Proszę o wybaczenie, niechętnie odrywam cię od robótki, lecz muszę zadać ci jedno pytanie''.
Przyzwyczajona do bezpośredniego zachowania Pandory ciotka odparła łagodnie:
– Niezbyt dobrze pamiętam, kochanie. Ach tak, już wiem. To imię nadała ci twoja biedna, kochana mama. W ciąży czytała książkę o młodej kobiecie, która nosiła właśnie takie imię. Jest urocze, powiedziała mi, znacznie bardziej romantyczne niż Charlotte albo Amelia, imiona wprost stworzone dla potomstwa niemieckich królów i książąt…
– Ciociu – przerwała Pandora – żałuję, że nie nadano mi nudnego imienia. Przed spotkaniem ze mną wszyscy spodziewają się ujrzeć słodką i miłą istotkę, a nie kobietę podobną do Amazonki z greckiego mitu, wzrostem dorównującą większości mężczyzn. I w dodatku zdrobniale nazywa się mnie Dorą – co chyba jest lepsze niż Pan, jak mówi na mnie Jack, ale to marna pociecha.
– Ach, Dora to również śliczne imię – oznajmiła spokojnie ciotka, nie przerywając wyszywania wielkiej róży.
– Nie w tym rzecz! – obruszyła się Pandora. – Dzisiejszego popołudnia u lady Larkin poznałam jeszcze jednego młodego mężczyznę, który nie odrywał wzroku od podłogi, kiedy wreszcie zostaliśmy sobie przedstawieni. Najwyraźniej nakazano mu mnie poznać, zapewne ze względu na to, iż odziedziczę fortunę dziadka mamy, Juliana, lecz dopiero po ukończeniu dwudziestego siódmego roku życia. Fundusz założony przez Juliana zapewnia mi skromny, lecz przyzwoity dochód, ale nawet to nie zmienia faktu, że jestem około piętnastu centymetrów wyższa od tego sympatycznego młodzieńca.
– Zatem co by się zmieniło w twoim życiu, gdybyś nosiła nudne imię? – spytała rozsądnie ciotka Em.
– Moje imię z pewnością odmieniłoby oczekiwania tego pana. Podsłuchałam, jak mówi Rogerowi Watersowi, że spodziewał się spotkania z uroczym, drobnym stworzonkiem, a nie z tyczką do fasoli, przy której każdy czuje się niższy, niż jest. Co gorsza, powiedziano mu tez, że zarządzam majątkiem dziadka, a mojego przyrodniego brata interesują wyłącznie rozrywki. Zdaje się, że wszyscy mężczyźni pragną żon na pokaz, a nie do pomocy. Jak tak dalej pójdzie, nigdy nie znajdę męża. Co prawda, dotychczas nie spędza mi to snu z powiek, zwłaszcza że nie stać mnie na ślub. Niemniej nieco żałosna jest kobieta, która w zaawansowanym wieku dwudziestu trzech lat pozostaje panną.
Ciotka Em, wdowa po człowieku, którego kochała całym sercem, odparła delikatnie:
– Tak, doskonale cię rozumiem, ale przecież mogłaś wyjść za swojego kuzyna, Charlesa Temple'a. Oświadczał ci się trzykrotnie.
– Racja, lecz nie pociąga mnie myśl o spędzeniu z nim reszty życia. Zresztą wiem, że interesują go wyłącznie moje pieniądze; jego siostra podzieliła się ze mną tą informacją.
– Niezbyt miło z jej strony.
– Niezbyt miło, za to szczerze, sama przyznaj, ciociu. Och, życie jest takie skomplikowane! A teraz musimy poszukać nowego guwernera dla Jacka, skoro ostatni okazał się do niczego. Uwiedzenie jednej dziewczyny to i tak aż nadto, lecz jemu było za mało i tak samo potraktował drugą! Nie tylko nierozsądny, lecz na dodatek irytujący człowiek! Zresztą dał niesłychanie zły przykład Jackowi.
– Doprawdy, Pandoro, nie powinnaś nawet wiedzieć o takich sprawach, a co dopiero o nich dyskutować.
– Biorąc pod uwagę, że sama musiałam sprzątać bałagan, który zostawił po sobie ten lekkoduch, kiedy uciekł z trzecią służącą, nie mogłam udawać, że nie wiem, co zmalował. Dziadek Compton ma kłopoty z pamięcią i jest kaleką, któremu potrzeba ciszy oraz spokoju. Ty zaś, ciociu, nie potrafisz okazać nieuprzejmości wobec nikogo, już nie mówiąc o organizacji czegokolwiek poza podwieczorkiem. Mój przyrodni brat William prawie tu nie zagląda. Kiedy jednak zabłądzi w te strony, spędza czas na bezustannych hulankach i wciąga w nie połowę okolicy. Jack ma tylko trzynaście lat, więc kto oprócz mnie mógłby zarządzać Compton Place?
– Cóż, masz przecież zarządcę do pomocy.
– Rice… Chodzi ci o Rice'a? Ależ on nie ma o niczym pojęcia. Doskonale wiesz, że pracuje dla Comptonów od zarania dziejów i tylko dlatego dziadek nie ma serca wysłać go na emeryturę. Tak więc pozostaję tylko ja. Żałuję, że mój biedny ojciec znalazł sobie drugą zonę, gdy matka Williama zmarła, gdyż przez to Jack i ja przyszliśmy na świat, i teraz muszę doglądać zbankrutowanej posiadłości, a Jack dorasta bez należytej opieki.
Ciotka wpatrywała się w nią z przerażeniem.
– Jak możesz wygłaszać podobne herezje, Pandoro! – wybuchnęła. – Jeśli to samo wygadujesz między ludźmi, nic dziwnego, że nikt nie proponuje ci małżeństwa. Damie takie słowa nie przy-stoją!
Pandora wstała i zaczęła energicznie spacerować po pokoju.
– Ciociu, wolałabyś, żebyśmy wszyscy głodowali? – spytała zdenerwowana. – Choroba dziadka oraz rozrzutność mojego ojca, a potem Williama, doprowadziły do tego, że gdybym w wieku dwudziestu jeden lat nie zakasała rękawów i nie wzięła się do roboty, wszyscy zaludnilibyśmy Queer Street, klęcząc na chodniku i błagając przechodniów o datki.
– Nie przesadzaj, kochanie.
– Właśnie na to się uskarżam! – wykrzyknęła Pandora. – Nie przyjmujesz do wiadomości prawdy o naszej sytuacji. Ledwie wiążemy koniec z końcem. Jeśli wytrzymamy do moich dwudziestych siódmych urodzin, wówczas część spadku po Julianie będzie można przeznaczyć na odbudowę naszej wiarygodności finansowej.
– Nawet mówisz jak mężczyzna – zareplikowała z gniewem ciotka. – Cóż to za żargon! Cóż pomyślałaby twoja biedna matka, gdyby dożyła tej chwili?
– Rozważanie tej kwestii nie ma sensu. Zresztą teraz muszę się zająć nowym guwernerem dla Jacka i znalezieniem pieniędzy na jego pensję. Skąd William czerpie fundusze na tak wystawne życie? Nie z posiadłości, to pewne. Co kilka miesięcy przybywa na trochę do tego domu i za każdym razem ma ze sobą mnóstwo nowych ubrań. A do tego ostatnio został właścicielem drogiej i luksusowej dwukółki oraz pary pierwszorzędnych kasztanków. Dobry Boże, przecież to kosztuje majątek! Jeżeli zadłużył się u londyńskich lichwiarzy, będą chcieli przejąć całą należną mu część spadku. Skoro obecnie nic nie ma, resztę życia spędzi w więzieniu Marshalsea. Samo myślenie o tym mnie wyczerpuje. – Pandora westchnęła i usiadła.
Ciotka odłożyła robótkę. Nie mogła zaprzeczyć, że każde słowo wypowiedziane przez Pandorę to szczera prawda, lecz głęboko pragnęła, by było inaczej. Obawiała się, że Pandora nie znajdzie męża, między innymi dlatego, że nierozsądnie pragnęła przeznaczyć całe dziedzictwo na odbudowę fortuny Comptonów. Kto się z nią ożeni? Ciotka pomyślała, że gdyby Pandora zadbała o wygląd, byłaby budzącą zachwyt pięknością – miała gęste, falujące włosy, przenikliwe zielone oczy. Niestety, zniszczyła porcelanową cerę, biegając w słońcu, przez co była opalona niczym dójka! Wysoki wzrost nieco przeszkadzał, niemniej uroda i majątek z nawiązką to wynagradzały.
– Potrzebne ci wakacje – zadecydowała ciotka, nim zdążyła się zastanowić, i w następnej chwili zdumiało ją, jak mogła powiedzieć coś tak niemądrego. Doskonale wiedziała, że poczucie obowiązku Pandory przeważy.
– I sezon w Londynie – mruknęła ironicznie dziewczyna, rozpierając się w fotelu i zamykając oczy. – Teraz już wiem, dlaczego mężczyźni w tarapatach tak chętnie zaglądają do kieliszka. Niestety, mnie to nie przystoi.
Ciotka Em pomyślała, że powinna postarać się pomóc siostrzenicy, zamiast narzekać. Ostatecznie Pandora wykonuje pracę kilku mężczyzn, nic więc dziwnego, że jest stanowcza i głośno wygłasza kontrowersyjne opinie.
– Napiszę do kuzynki, lady Leominster – postanowiła po chwili. – Poproszę ją o polecenie mi rzetelnego guwernera dla Jacka. Być może ktoś z kręgu jej londyńskich znajomych kogoś wskaże. Tym nie musisz się przejmować.
– Dobrze – zgodziła się Pandora. – Pozostaje tylko nadzieja, że twoja kuzynka szybko się odezwie. Jeszcze trochę i Jack zupełnie zdziczeje. Robi mi się słabo na samą myśl o tym, że mógłby pójść w ślady Williama i taty. Potrzebujemy człowieka o silnym poczuciu obowiązku, a zarazem biegłego w łacińskich heksametrach i klasycznej grece. Najlepiej by było, gdyby lady Leominster znalazła kogoś znającego się na liczeniu; przydałby mi się do pomocy przy księgach rachunkowych. Tymczasem jednak muszę przekonać dziadka do podpisania kilku dokumentów, dzięki którym zapłacimy za niezbędne udogodnienia w gospodarstwie. Podobnie jak stary Rice żyje wyłącznie przeszłością. Czasy się jednak zmieniają, a Compton Place musi się zmieniać wraz z nimi.
Pandora wyszła z pokoju równie nagle, jak do niego wpadła. Ciotka Em westchnęła głęboko i pomyślała, że jej siostrzenica jest wspaniałą dziewczyną i gdyby tylko ładnie się ubrała i zaczęła zachowywać jak na damę przystało, wówczas byłaby równie atrakcyjna, jak nieżyjąca siostra ciotki Em. Z pewnością nadawała się na zonę, kto jednak poślubi taką pewną siebie osobę, która chodzi i wysławia się jak mężczyzna?
Chyba tylko mężczyzna równie stanowczy, jak ona potrafiłby ją poskromić. Stanowiliby niezwykłą parę!
Na razie jednak ciotka Em mogła tylko pomarzyć, gdyż nic nie wskazywało na to, by Pandora miała znaleźć męża.
więcej..