Sekrety złej reputacji - ebook
Sekrety złej reputacji - ebook
Gdy Kinga Ryder-White dowiaduje się, że na jej balu charytatywnym wystąpi gwiazdor rocka Griff O’Hare, wpada w panikę. Griff słynie z konfliktowego charakteru. Ich pierwsze kontakty utwierdzają ją w przekonaniu, że trudno jej będzie zapanować nad jego arogancją i pewnością siebie. Ale im mniej pozwala wchodzić sobie na głowę, tym większe zainteresowanie Griff jej okazuje. I zaczyna ją uwodzić. W skrytości ducha Kinga przyznaje, że chętnie spędziłaby z nim noc albo dwie…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-9921-3 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_James_
_Boże Narodzenie_
James Ryder-White starannie złożył złotą folię, w którą owinięte było atłasowe pudełeczko, i wydał bezgłośny jęk znudzenia. Kolejne Boże Narodzenie, kolejna para luksusowych spinek do mankietów od Penelopy…
Jego żona nie była najbardziej pomysłowym ofiarodawcą prezentów na świecie. Ale cóż… on wręczył jej przed chwilą czarny kaszmirowy sweter i kolejny złoty breloczek mający ozdobić jej i tak już ciężką bransoletę.
Wiedział dobrze, że będzie równie zachwycona tym podarunkiem, jak on swoim.
Za długo byli małżeństwem… żadnemu z nich nie chciało się już zabiegać o względy partnera.
James wyjrzał przez okno ogromnej rezydencji swojego ojca, w której spędził dzieciństwo, a teraz zajmował wraz z żoną jej prawe skrzydło.
Kochał pobliskie miasteczko Portland w stanie Maine, pełne zabytkowych budynków i latarni morskich oraz stylowych sklepów i restauracji. Ale w gruncie rzeczy czuł się u siebie tylko na tym oddalonym od niego o dwadzieścia kilometrów kawałku wybrzeża.
Rodzinny dom mieścił siedemnaście sypialni, z których każda udostępniała użytkownikom widok na zatokę. Były tam też liczne podgrzewane baseny, nadwodne pomosty, pawilony oraz garaż na dziesięć samochodów.
Nie wspominając już o kamiennym molo, do którego przylegał niewielki port jachtowy oraz kilkusetmetrowy odcinek plaży.
James kochał ten dom i tę posiadłość… choć nie przepadał za ich właścicielem.
Usiadł wygodnie w fotelu, przymknął oczy i zaczął się zastanawiać, jak wyglądałoby jego życie, gdyby przed trzydziestu kilku laty nie poślubił Penelopy. Gdyby miał dość odwagi, aby zaryzykować, zlekceważyć rozkazy ojca i wybrać własną drogę.
Przesunął dłonią po twarzy, starając się odpędzić przykre myśli. Wiedział, jak bezwzględnie potrafi traktować jego ojciec swoich konkurentów i członków rodziny, więc nigdy nie brał na serio pod uwagę możliwości sprzeciwienia się jego woli.
Musiał przyznać przed samym sobą, że do uległości skłaniały go też apanaże związane z przynależnością do rodziny Ryder-White.
Posłuszeństwo zapewniało mu pełne kieszenie i zasobne rachunki bankowe. Znoszenie humorów Calluma umożliwiało mu kupowanie nieruchomości oraz ostentacyjnie luksusowych samochodów i tworzenie funduszy powierniczych dla swoich dzieci.
Jego córki dysponowały już pieniędzmi, którymi je obdarował. O ile się orientował, fundusze Kingi oraz Tinsley były nadal nienaruszone.
Kinga, piękna blondynka o piwnych oczach, przysiadła właśnie na poręczy jego fotela, a on czułym gestem położył dłoń na jej ramieniu.
Gdy przytłaczały go wyrzuty sumienia, przypominał sobie zawsze, że gdyby nie Penelopa, nie byłby ojcem dwóch uroczych i inteligentnych młodych dam.
Jego małżeństwo nie było związkiem opartym na wzajemnej miłości, ale córki wynagradzały mu z nawiązką wszystkie poniesione ofiary.
- Tato, dlaczego wydajesz się tak bardzo przygnębiony? Przecież jest dziś święto.
- Nic mi nie dolega, kochanie.
Był przekonany, że mówi prawdę. Jego małżeństwo funkcjonowało bez zarzutu, a dzieci były zdrowe i udane. Chętnie dodałby do tej charakterystyki słowo „szczęśliwe”, ale Kingę nadal prześladowały skutki dramatycznego wydarzenia, do którego doszło przed dziesięcioma laty, a Tinsley dotąd nie zdołała pogodzić się z rozwodem.
Szczęście było pojęciem mglistym i równie trudnym do uchwycenia jak poranna mgła.
Poczuł, że Kinga sztywnieje, więc uniósł głowę i ujrzał ojca, który stał przy kominku, usiłując skupić na sobie uwagę rodziny.
Callum zbliżał się do osiemdziesiątki, ale był zdrowy i sprawny tak fizycznie, jak umysłowo. Teraz spojrzał na Jamesa i kiwnął znacząco głową. Jego syn odchrząknął głośno. Tinsley i Penelopa natychmiast przestały rozmawiać, a w ich oczach pojawił się wyraz czujności.
James dobrze znał jego przyczynę; Callum miał zwyczaj prezentować członkom rodziny swoje nowe koncepcje – lub rozkazy – przy okazji towarzyskich spotkań.
Świąteczny charakter tego dnia nie miał dla niego najmniejszego znaczenia; jedyne co się liczyło, to reputacja i interesy firmy.
James był w istocie zaskoczony, że ojciec tak długo zwlekał z przejściem do spraw zawodowych.
- Zapewne zauważyliście, że nie wszystkim dałem w tym roku prezenty – oznajmił namaszczonym tonem, obrzucając zebranych bacznym spojrzeniem niebieskich oczu.
O Boże, pomyślał jego syn. Ile razy słyszałem ten wykład? Sto? Dwieście? Chyba jeszcze więcej.
- Jak dobrze wiecie, pierwszym przedstawicielem naszej rodziny w stanie Maine był William Ryder, który przybył tu wraz z trzecią falą osadników. Poślubił bogatą Lottie White, a my wszyscy wywodzimy się od tej pary. Poświęciłem wiele czasu na studiowanie genealogii, bo chciałem lepiej poznać dzieje naszego rodu.
Znowu to samo, pomyślał z irytacją James. Jak długo można się szczycić przynależnością do rodziny, której dzieje sięgają trzystu lat?
Co jeszcze nowego można odkryć?
- Dowiedziałem się, że rozwój nauki pozwala ustalić miejsce pochodzenia naszych przodków – ciągnął Callum. – Stwierdziłem z ubolewaniem, że żadne z was nie okazało najmniejszego zainteresowania swoją proweniencją. Chcąc obudzić waszą pasję poznawczą, postanowiłem dać wam w prezencie gwiazdkowym testy DNA, żebyście mogli sobie uświadomić nasze dziedzictwo.
Callum wyjął z brązowej papierowej koperty kilka szklanych rurek i wręczył jedną z nich Jamesowi.
- Potrzymajcie przez chwilę ten wacik w ustach, a potem włóżcie go do probówki – polecił Callum, podając kolejne testy Penelope, Kindze i Tinsley. – Wpiszcie na etykiecie swoje imię i nazwisko. Zarejestrowałem nas wszystkich na stronie internetowej pod adresem WhoAreYou.com.
Callum zdjął nakrętkę szklanej rurki i wyciągnął z niej kłębek waty.
- Technologia poczyniła zdumiewające postępy, a WhoAreYou to największa i najbardziej popularna instytucja oferująca tego rodzaju usługi. Mam dalekich kuzynów, którzy są już zarejestrowani na tej stronie, więc wkrótce powinienem otrzymać jakieś informacje na ich temat. Dzięki tej metodzie będziemy mogli wypełnić luki w swoim drzewie genealogicznym.
James poczuł zawrót głowy. Wpatrywał się w szklaną rurkę, gorączkowo wytężając umysł. Nie miał pojęcia, jak wybrnąć z tej rozpaczliwej sytuacji.
- To wcale nie jest trudne – apodyktycznym tonem oznajmił Callum, przenosząc wzrok z niego na Penelopę, która nadal trzymała probówkę w ręku. – Na czym polega problem?
- Nie ma żadnego problemu, Callum – skłamał James. Nigdy nie pozwolono mu nazywać go ojcem lub tatą.
Spojrzał na żonę i dostrzegł w jej oczach wyraźne niezadowolenie, a nawet coś w rodzaju paniki.
- Teraz możemy już porozmawiać o interesach – oświadczył senior rodu, chowając wszystkie testy do koperty. – Powiedz mi, James, czy udało ci się wytropić właściciela tego pakietu akcji?
James zacisnął zęby. Callum od trzydziestu lat obsesyjnie poszukiwał dwudziestopięcioprocentowego udziału w kapitale spółki Ryder International. Chciał za wszelką cenę wykupić te akcje, by uzyskać pełną kontrolę nad swoim przedsiębiorstwem, ale do tej pory nie udało mu się zidentyfikować ich posiadacza.
- Cały czas nad tym pracuję.
- W takim razie pracuj bardziej usilnie – warknął Callum. – Porozmawiajmy teraz o obchodach stulecia firmy Ryder International. Będą one trwały cały rok i zaczną się od dobroczynnego balu.
Miało to być ekskluzywne przyjęcie dla starannie wybranej dwutysięcznej elity bogaczy. Zaproszenie kosztowało sto tysięcy dolarów, a na liście gości widniały nazwiska wielu arystokratów i polityków.
- Powiedzcie mi, dziewczyny, czy udało wam się znaleźć gwiazdę wieczoru?
Kinga i Tinsley kierowały wspólnie działem PR rodzinnej firmy i robiły to w sposób perfekcyjny. Callum rzadko je chwalił i często ignorował ich zasługi.
- Gwiazda, którą wybrałyśmy, odwołała swoje występy zaplanowane na najbliższe półrocze ze względu na stan zdrowia – odparła Kinga. – Nadal szukamy kogoś, kto mógłby ją zastąpić.
- Chciałbym zatrudnić kogoś, kto zapewni nam rozgłos, a nawet wywoła kontrowersje… choćby na granicy sensacji.
- Czy możemy poprosić o sugestie dotyczące wyboru takiej osoby? – spytała Kinga, unosząc brwi.
- Griff O’Hare.
Kinga i Tinsley wymieniły przerażone spojrzenia, a James nie był tym zdziwiony. Nawet on słyszał o modnym młodym piosenkarzu i aktorze, który miał anielski głos oraz opinię wybuchowego awanturnika.
- Widzę, że będę miała w tym roku bardzo udane święta… - mruknęła Kinga, zamykając oczy i kręcąc z niedowierzaniem głową.