- W empik go
Seksualne marzenia osiemnastolatka - ebook
Seksualne marzenia osiemnastolatka - ebook
Jeśli jesteś młodym mężczyzną, dla którego seks istnieje tylko w marzeniach to ta książka będzie dla Ciebie instrukcją jak fantazje przenieść w rzeczywistość Jeśli jesteś doświadczonym kochankiem to przypomnisz sobie swoje przeżycia seksualne, a dawno skrywane fantazje zrealizujesz z żoną czy partnerką. Jeśli jesteś kobietą to poznasz jakie marzenia erotyczne miewają faceci w różnym wieku i wykorzystasz to w swoim związku lub w zdobywaniu mężczyzn.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-838-4 |
Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Seksualne marzenia osiemnastolatka to instrukcja dla młodego człowieka (nie tylko mężczyzny) wchodzącego w dorosłe życie, w którym seks odgrywa niebagatelną rolę. Chciałbym tą książką pokazać młodym ludziom, że seks może być wspaniałym przeżyciem, które nie musi komplikować życia niechcianą ciążą czy chorobą weneryczną. Brak prawdziwej edukacji seksualnej w szkołach przenosi młodych ludzi do internetu i pornografii, która wypacza sens zbliżenia dwojga kochanków. Często to będą tylko seksualni partnerzy, innym razem para rzeczywiście zakochanych w sobie młodych ludzi, którzy powinni mieć czas na poznawanie swojego ciała. Seks wymaga cierpliwości i rozumienia partnera. Zbliżenie to nie wyścigi, dlatego młodzi ludzie muszą się czuć bezpiecznie podczas fizycznego kontaktu. Dobry seks i rozumienie partnera mogą mieć bardzo duże znaczenie w przyszłości, w stałym związku. Brak edukacji seksualnej i wiedzy na temat szczególnie nierozpoznanego orgazmu kobiety prowadzi do wielu nieszczęść i zaniku potrzeb u kobiet. Mężczyźni obwiniają siebie i szukają potwierdzenia swojej męskości u kochanek. To zupełnie niepotrzebne zachowanie, ale bez dobrych podstaw i wiedzy seksualnej można się pogubić.
Chcę również tą książką przypomnieć nieco starszym ludziom, że mieli kiedyś udane lub bardzo udane pożycie i urozmaicając nieco swoje relacje seksualne oraz dbając o partnera, mogą mieć szczęśliwe związki, bo seks niezależnie od wieku jest ważny w życiu każdego człowieka. Niech ta publikacja pomoże wszystkim w tworzeniu i odbudowywaniu szczęśliwych związków.
Pani profesor
To był zwyczajny początek roku, 1984 roku. Dla mnie miał to być rok szczególny, bo za parę miesięcy miałem być już pełnoletni i robić wszystko to, co robią dorośli. Mieszkałem wtedy w internacie i chodziłem do technikum w Bydgoszczy. Pięć lat w jednej szkole i pięć lat w internacie to znakomita okazja na zawieranie przyjaźni. Szkoła była typowo męska, choć w mojej klasie było parę dziewczyn. Były zdolne i inteligentne, ale nie w moim guście. W internacie tworzyliśmy zgraną grupę. Po szkole spotykaliśmy się w różnych konfiguracjach i prowadziliśmy długie rozmowy na interesujące nas tematy. Nas, facetów, najbardziej w tym czasie interesowały dziewczyny. Każdy trochę fantazjował, marzył o miłości, ale najchętniej mówił o seksie. W nocy wychodziły z nas te marzenia, bo prawie każdy onanizował się pod kołdrą, wyobrażając sobie seks z nieznajomą czy jakąś fajną ówczesną gwiazdą, która spoglądała z plakatu zawieszonego na ścianie.
Trzecia klasa technikum nie była łatwa, bo oprócz przedmiotów ogólnokształcących były również zajęcia z przedmiotów technicznych. Profesorowie byli bardzo wymagający i każdy z nas musiał się mocno napocić, żeby mieć pozytywne oceny. Jedynymi łatwymi przedmiotami były lekcje wuefu i przygotowanie do życia w rodzinie. Jako uczniowie trzeciej klasy raz na dwa tygodnie mieliśmy te lekcje przygotowania wymiennie z godziną wychowawczą. Co dwa tygodnie przychodziła do nas pani profesor Ewa, która opowiadała o roli kobiety i mężczyzny w małżeństwie, o rodzinie — podstawowej komórce społecznej (to były czasy głębokiej komuny, stąd specjalna rola rodziny) i wielu niezbyt interesujących zagadnieniach. Ciekawiej zrobiło się tuż po feriach zimowych, gdzieś w połowie lutego, kiedy pani profesor zaczynała mówić o dojrzewaniu. Słuchaliśmy jej wykładów z ogromnym zainteresowaniem. Pokazywała różne ilustracje, które miały ułatwić zrozumienie tej tematyki. Nie wszyscy potrafili mówić o seksie bez skrępowania, dlatego pani Ewa często nas zachęcała, aby pytać anonimowo. Na początku lekcji można było wrzucić zapisane przez siebie pytanie do specjalnego pudełka, a później nasza nauczycielka czytała pytanie i odpowiadała na nie. Pytania były bardzo różne. Chcieliśmy wiedzieć, jak się zabezpieczać przed nieplanowaną ciążą, które miejsca są najbardziej erogenne, jak poznać, że kobieta miała orgazm, i czy onanizm jest szkodliwy dla zdrowia. Pani Ewa z pełną powagą odpowiadała na nasze pytania.
Byłem jednym z bardziej aktywnych uczniów i zawsze miałem chęć na rozwinięcie jakiegoś tematu. Któregoś razu zadałem pytanie, które dotyczyło mnie osobiście. Zapytałem, czy skórka z żołędzi powinna się zsuwać swobodnie i co to oznacza, jeśli się nie zsuwa. Byłem rozczarowany, że pani nie przeczytała mojego pytania, i nawet chciałem podejść do niej i zapytać o to, ale wiedziałem, że to by mnie zdemaskowało. Wychodziliśmy na przerwę, kiedy pani profesor poprosiła mnie, żebym został chwilę.
— Nie wyczytałam twojego pytania, Tomku — powiedziała.
— Skąd pani wie, że to było moje pytanie?
— Znam twój charakter pisma.
— Przyjdź do mojego gabinetu na następnej przerwie, to ci powiem, co musisz zrobić i do jakiego lekarza pójść, jeżeli to rzeczywiście jest jakiś problem.
Poszedłem z lekkim niepokojem do gabinetu pani Ewy. Znałem dobrze ten pokój, bo wiele razy tam byłem. Pani profesor opiekowała się szkolnym samorządem, a ja aktywnie w nim działałem.
— Tomku, wiesz, że lekarzowi mówi się o wszystkim i nie można przed nim niczego ukrywać?
— Wiem, ale pani nie jest lekarzem.
— Lekarzem nie jestem, ale zanim zostałam nauczycielką, pracowałam jako pielęgniarka i znam się na medycynie. Możesz mnie traktować jak specjalistkę. Możesz mi zaufać.
Podeszła do drzwi, przekręciła zamek i ze spokojem powiedziała: — Zdejmij spodnie i pokaż mi swojego penisa.
Zrobiłem się trochę czerwony, ale ona zdawała się nie widzieć mojego zakłopotania. Zdjąłem spodnie, lekko opuściłem majtki, a ona złapała wprawnym ruchem mojego fiuta jedną ręką, a drugą lekko poruszała skórką i szybko postawiła diagnozę: — To zwyczajna stulejka. Załóż spodnie i niczym się nie przejmuj. Umówię cię do lekarza, który musi to zobaczyć i zdecydować, czy to będzie zwykły zabieg, czy raczej operacja. Umówię cię na przyszły tydzień.
Sprawy potoczyły się bardzo szybko. W następnym tygodniu już byliśmy umówieni z lekarzem, który zdecydował o operacji z miejscowym znieczuleniem. Pani Ewa wystąpiła w roli mojej opiekunki, bo byłem niepełnoletni i podpisała za mnie wszystkie dokumenty. Operacja była dziwna, bo lekarz rozmawiał podczas zabiegu ze swoim kolegą — anestezjologiem. Obydwaj świetnie się bawili. Opowiadali sobie dowcipy. Żartowali też z mojego penisa, że teraz na pewno będzie już zdolny nie tylko do sikania, ale przede wszystkim do bzykania. Założono mi opatrunek, wytłumaczono, jak mam go zmieniać, i zaproszono za dwa tygodnie na wizytę kontrolną. Gdzieś na początku kwietnia byłem już całkowicie sprawny i po operacji nie było żadnego śladu. W połowie maja, tydzień po osiemnastych urodzinach, kiedy cała szkoła była zajęta maturami, pani Ewa zapytała mnie na korytarzu:
— Tomku, jak twoje sprawy? Wszystko w porządku?
— Tak, w najlepszym.
— Może przyjdziesz do mnie w sobotę, pomógłbyś mi w porządkach domowych, bo mam trochę niepotrzebnych rzeczy do wyrzucenia. Znajdziesz dla mnie czas? — zapytała.
— Dla pani zawsze, ale akurat w ten weekend mam dużo pracy, bo chcę powtórzyć polski. Mam pracę klasową w przyszłym tygodniu. Jej wynik będzie decydować o końcowej ocenie. Wolę się do tego dobrze przygotować.
— To świetnie się składa. Będę mogła cię przepytać, bo uwielbiam literaturę polską. Przynieś, proszę, zeszyty i podręcznik. Mieszkam przy Żmudzkiej 5/22. Przyjdź na godzinę trzynastą. Pomożesz mi w porządkach, a później zjemy razem obiad.
Nie miałem w zasadzie wyjścia i zgodziłem się na tę propozycję.
Dotarłem na miejsce punktualnie. Pani profesor przywitała mnie w roboczych ciuchach. Miała przygotowane worki ze śmieciami — makulatura, stare ubrania, jakaś niepotrzebna szafka itp. Poprosiła, żebym je wyniósł do śmietnika. Trwało to może jakąś godzinę. Worków nie było dużo, ale noszenie tego wszystkiego z czwartego piętra do kontenera trochę mnie zmęczyło. W tym czasie pani Ewa przygotowała tradycyjny polski obiad — schabowy z ziemniakami i surówką. Do tego na stole stały dwa kieliszki z czerwonym winem, które oboje chętnie opróżniliśmy. Rozmawialiśmy o różnych sprawach. Ewa wspomniała, że jej mąż — kapitan żeglugi wielkiej — jest na rejsie dalekomorskim i wróci dopiero za dwa miesiące.
Trzypokojowe mieszkanie było urządzone bardzo ładnie. Widać, że dewizy zarabiane przez męża pani Ewy, pana Marka, były dobrze zainwestowane. Pomogłem posprzątać po obiedzie. Pani nauczycielka poinformowała mnie, że idzie wziąć prysznic. Nie było jej kilka minut. Przyszła w białym szlafroku. Dopiero teraz zauważyłem jej zaokrąglone kształty. Miała na pewno blisko czterdzieści lat i dość zgrabną sylwetkę. Duże piersi prześwitywały przez ściśle przylegający do jej ciała szlafrok. Kręcone czarne włosy opadały lekko na ramiona. Na nosie spoczywały okulary, które przypominały, że stoi przede mną moja nauczycielka. To co, weźmiesz też prysznic? Skoro mamy się uczyć to powinieneś się odświeżyć. Wszedłem do łazienki, zacząłem brać prysznic i w tym momencie poczułem, jak mój penis coraz bardziej się powiększa i przybiera postawę gotową do wystrzału. Umyłem się i wytarłem, ale wcale to nie zmniejszyło mojego podniecenia. Nawet chciałem szybko zwalić sobie konia, żeby źle nie wyglądać po wyjściu z łazienki, ale zrezygnowałem z tego zamiaru. Włożyłem z powrotem swoje ciuchy i wyszedłem z łazienki.
Ewa siedziała na fotelu. Miała lekko rozchylone nogi. Czytała jakąś książkę.
— Podejdź, Tomku. Chcę zobaczyć, jak wyglądasz po operacji.
Stanąłem przed nią. Mój podniecony fiut był akurat na wysokości jej wzroku. Ona wpatrywała się w niego i zaczęła go dotykać przez spodnie.
— Przepraszam, ale nie mogłem tego opanować.
— Nic nie szkodzi. Pomogę ci ściągnąć spodnie.
Zrobiła to bardzo sprawnie. Teraz na wysokości jej wzroku stał wyprostowany jak żołnierz carskiej armii mój fiut. Złapała go jedną ręką, obciągnęła napletek i zakomunikowała: — Pięknie wygląda, ciekawe, jak działa.
Kątem oka widziałem w lekko rozchylonym szlafroku przedziałek między piersiami, a niżej — czarne owłosienie jej cipki. Ewa podniosła się z fotela, stanęła naprzeciwko mnie. Szlafrok był już całkowicie rozwiązany. Widziałem okrągłe i duże piersi, a niżej broszkę w całej okazałości. Ewa przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej. Dosunęła swoje usta do moich i mocno do nich przywarła. To był pierwszy prawdziwy pocałunek w moim życiu. Poczułem, jak język Ewy wchodzi głęboko do buzi. Odwdzięczyłem się tym samym. Mocno przywarłem do niej i przycisnąłem ją z całej siły do siebie. Kobieta wtuliła się we mnie i na chwilę oparła głowę na mojej piersi. Spojrzała na mnie i powiedziała:
— Dzisiaj jestem dla ciebie Ewą i mów mi po imieniu.
Po chwili usiadła z powrotem na fotelu. Zaczęła delikatnie lizać językiem mojego fiuta, lekko wsuwając go sobie do buzi. Złapała mnie za pośladki obiema rękami i wtedy poczułem jej uścisk, z którego nawet gdybym chciał, nie mógłbym się wyrwać. Ewa wstała i powiedziała:
— Chyba z nim wszystko w porządku, zobaczmy, jak działa.
Zrzuciła z siebie szlafrok, zdjęła mi koszulkę, złapała za rękę i poprowadziła do sypialni. Duże łóżko w białym kolorze stało wezgłowiem przy ścianie. Po bokach stały dwie toaletki, szafa z lustrem i fotel, a na podłodze leżała miękka wykładzina.
Ewa odsunęła cienką kołdrę, położyła się na łóżku i skinieniem głowy zaprosiła mnie na miejsce obok. Leżała na boku, twarzą do mnie, całym ciałem przylgnęła do mojego ciała. Myślałem tylko o tym, żeby zacząć bzykanie, ale kompletnie nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. Wtedy pani profesor zaczęła wykład o potrzebach kobiet.
— Wiesz, Tomku, kobiety potrzebują znacznie więcej uczucia i intymnego kontaktu od mężczyzn. Seks jest tylko zakończeniem pewnego aktu. Jeżeli będziesz o tym pamiętać, to w przyszłości będziesz najlepszym kochankiem dla każdej kobiety.
— To co mam robić? Przecież w seksie chodzi o zbliżenie i orgazm.
— W seksie tak — odpowiedziała moja nauczycielka — ale w całym akcie już nie. Musisz najpierw poznać ciało swojej partnerki, żeby znaleźć najbardziej erogenne miejsca. Na to potrzeba czasu. Kobiety nie mają najczęściej satysfakcji w samym zbliżeniu, bo ich pochwa paradoksalnie nie jest najbardziej erogenna. Piersi, plecy, włosy, ramiona, a szczególnie łechtaczka mają o wiele większe znaczenie. Musisz dotykać wszystkiego i zobaczyć, jaka będzie reakcja kobiety. Wyczujesz, że pewne miejsca podniecają ją bardziej, a inne mniej czy nawet w ogóle. Może się tak zdarzyć, że jednego dnia piersi reagują inaczej niż poprzednio.
— A jeśli nie ma na to czasu? — zapytałem.
— Seks to nie wyścigi. Jeżeli chcesz osiągnąć satysfakcję i zadowolić kobietę, żeby chciała z tobą kochać się jeszcze wiele razy, musisz na to poświęcić więcej czasu i postarać się bardziej. Mężczyźni myślą tylko o tym, żeby zaspokoić swoje podniecenie. Stąd często, żeby przyspieszyć efekt końcowy, kobiety udają — krzyczą, jęczą i symulują. Chyba nie chcesz tego doświadczać. Ani ze mną, ani w przyszłości.
— Tylko że ja nie mam jeszcze żadnego doświadczenia.
— Nie martw się, mój drogi. Zaufaj mi i podążaj za moimi wskazówkami.
W tym momencie pocałowała mnie w usta i zaczęła dotykać moich ramion, włosów i twarzy. Zacząłem robić to samo i czułem, że to dobra taktyka, bo Ewa zamknęła oczy i oczekiwała na każdy mój pocałunek.
— Ach, i jeszcze jedno — dodała niespodziewanie. — Jeżeli wytryśniesz za wcześnie, to nic nie szkodzi. Mamy czas, zaczniemy od początku. W ogóle nie myśl o wytrysku.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Cały czas myślałem tylko o tym, że zaraz wytrysnę i nie zdążę włożyć fiuta do pochwy mojej kochanki. Ewa była coraz bardziej odprężona, mocno przyciskała się do mnie, by za chwilę lekko się odsunąć i czekać na moje pocałunki, które z ust trafiły na piersi. Muskałem je delikatnie, a za chwilę ssałem, jak dziecko ssie piersi matki. Moja ręka wodziła wzdłuż jej ciała i zjeżdżała niżej, żeby dotknąć pupy, która miała wspaniałe, jędrne pośladki. Nasze pieszczoty trwały już jakąś chwilę. Dotykaliśmy różnych miejsc, ale ani ja nie dotknąłem jej cipki, ani ona mojego fiuta. Ewa położyła się na wznak, wzięła moją rękę i pośliniła środkowy palec, a następnie, trzymając go w ręce, położyła wyprostowany na swojej szparce, która była obficie owłosiona.
— Czujesz ten wystający guziczek?
— Tak, mam go pod palcem.
— To jest właśnie to najważniejsze miejsce — łechtaczka. Baw się tym guziczkiem, dotykaj go i pieść. Od czasu do czasu pośliń palec, żeby nie było za sucho.
W tym samym momencie Ewa złapała mojego fiuta, który tylko na to czekał. To było niezwykle miłe uczucie. Ja delikatnie wodziłem palcem po jej łonie, ona masowała mojego penisa. Bałem się tylko, że mogę zaraz skończyć. Moje myśli zaczęły skupiać się na zadaniu, czyli pieszczeniu cipki. Ewa pomrukiwała i zachęcała mnie do powtarzania wykonywanych ruchów. Jeszcze, jeszcze, nie przestawaj. Mojego fiuta trzymała, zaciskając dłoń wokół niego. W pewnej chwili znowu przybliżyła się do mnie i szepnęła do ucha: — Pocałuj ją.
Podniosłem się i przesunąłem w stronę otwartej bramy miłości. Ewa leżała na wznak, miała ugięte nogi, mocno rozchylone. Jedną ręką dotykała swoich piersi, a drugą gładziła się po udzie. — Pocałuj ją, proszę — wyszeptała.
Teraz klęczałem przed jej cipką jak Arab w czasie modlitwy. Miałem przed sobą muszelkę, która mimo owłosienia była dobrze widoczna. Duże wargi rozszerzały się na boki, a na ich końcu, na górze czekał na mnie ów magiczny guziczek. Pewnie liczył na to, że zostanie polizany. Ewa rozszerzyła rękami wargi swojej cipki, a ja mogłem bez przeszkód pieścić jej łechtaczkę. Czułem, że to sprawia mojej kochance dużą przyjemność. — Tomuś, jeszcze, proszę, jeszcze! — szeptała coraz głośniej. — Włóż, proszę, paluszek do środka.
Leżałem tak mocno pochylony, że jedyny palec, który wygodnie mogłem tam włożyć, to był kciuk. Czułem wilgotne wnętrze cipki, która jakby tańczyła wokół mojego palca. Chwilę później zmieniłem palec na środkowy. Chyba to bardziej pasowało Ewie, bo mogła jeszcze wydatniej kręcić całym tyłkiem. Język lizał łechtaczkę jak najlepsze lody. Robiłem to coraz szybciej. Ewa kręciła się na moim palcu i jeszcze bardziej dopingowała mnie do szybszych ruchów języka.
— Tomuś, jeszcze, proszę, jeeeeszcze, jeeeszcze, jeeeszcze… — i wpadła w drgawki, mocno docisnęła moją głowę do swojego sromu. Zrozumiałem, że osiągnęła orgazm i że jest zadowolona. Podciągnąłem się do jej ust. Obsypała mnie chyba setką drobnych muśnięć i pocałunków. Była bardzo zadowolona. Przytulała się do mnie jak do największego skarbu. Teraz oboje leżeliśmy na boku. Mój penis wbijał się w jej brzuch. Całowaliśmy się namiętnie. Nagle Ewa zaproponowała:
— Połóż się wygodnie, mój drogi. Daj się ponieść chwili.
Przesunęła się w dół. Jej głowa była na wysokości mojego fiuta. Wisiała na łokciu, a drugą ręką złapała wyprężonego i wyczekującego na tę chwilę fiuta i włożyła go do buzi. Wpychała go coraz głębiej, pomagając sobie ręką, która dotykała teraz jąder. Muskałem jej włosy i plecy. Mogłem nawet dosięgnąć do jej pupy, która była troszkę odgięta w moją stronę. Pośliniłem palec i włożyłem go do cipki, która w ogóle nie protestowała. Moja kochanka z dużą rozkoszą pieściła mojego fiuta, bawiąc się nim beztrosko. Czułem, jak zbliża się moment wytrysku, i już bardzo chciałem skończyć w jej ustach. Wtedy Ewa zwolniła, wyjęła penisa z ust i jeszcze bardziej nadziała się na palec, który penetrował jej wnętrze. Podniosła głowę, uśmiechnęła się zalotnie, pocałowała namiętnie w usta i zgrabnym ruchem wskoczyła na mnie jak kowboj na konia. Chyba pomyliła kierunek jazdy, bo jej głowa nachylała się nad moim przyrodzeniem, a ja przed sobą miałem przepiękny widok: kilka centymetrów nad głową, tuż nad moimi ustami była jej myszka. Ewa przylgnęła do mojego ciała. Mocno wypięła swoją cipkę, która całą swoją rozwartością zapraszała do pocałunku. Mój język najpierw wszedł do środka, między wargi, a później znalazł łechtaczkę, która właśnie czekała na ten dotyk. Ewa jęknęła z radością i powiedziała tylko: oj, jak dobrze. Mój język dotykał łechtaczkę najpierw czubkiem, a później całą powierzchnią. Ewa w tym czasie lizała jądra, a ręką gładziła moje uda. Czekałem, aż w końcu zacznie ssać fiuta. Moja kochanka uniosła się i większym ciężarem usiadła na moją twarz, z której wystawał język zanurzony w cipce. Wzięła moją rękę i przyciągnęła do swoich piersi. Mogłem swobodnie dotykać jej obu dużych piersi i pleców, co wyraźnie sprawiało jej przyjemność.
Po chwili podniecona kobieta przesunęła się do przodu i zaczęła się bawić moim penisem. Cmokała, lizała, wkładała go sobie do buzi, zmieniała tempo i siłę. Ja cały czas lizałem jej cipkę, z której unosił się specyficzny zapach.
— Włóż teraz palec, proszę. O, jak dobrze. Nie przestawaj, to lubię.
Zaczęła wykonywać ruchy podobne do amazonki, co powodowało, że dotykałem jej cipki raz mocniej, innym razem słabiej, a mój palec wsuwał się i wysuwał z jej wnętrza. Byłem przekonany, że za chwilę i ja osiągnę orgazm, ale Ewa zwalniała tempo i odwlekała mój wytrysk.
— Jeszcze, proszę, nie przestawaj, och, jak mi dobrze, jak dobrze. Jeszcze chwila, jeeeszcze, jeeeszcze, juuuuż…
Jej ciało pokryło się potem, była rozpalona i bardzo podniecona. Położyła się na mnie, przygniatając całym swoim ciężarem bezwładnie. Mogłem tylko dotykać jej pleców i pośladków. Podniosła się jednak szybko i zapytała, czy mam prezerwatywę. — Nie, nie mam — odpowiedziałem, nie bardzo wiedząc, co mógłbym z nią zrobić. Jedyne doświadczenia z prezerwatywą to eksperymenty z podstawówki, gdy nalewało się do niej wody i rzucało z drugiego piętra na chodnik. Ewa szybko sięgnęła do szuflady i zaczęła otwierać prezerwatywę.
— Wiesz, Tomku, w zasadzie moglibyśmy się kochać bez tego zabezpieczenia. Ja nie mam dzieci i nie mogę ich mieć, więc nie zajdę w ciążę. Ty nie robiłeś tego nigdy, więc niczym mnie nie zarazisz. Jednak prezerwatywa jest potrzebna, bo nie wiadomo, czy mój mąż czymś mnie nie zaraził. Choroby weneryczne są nierozpoznawalne na pierwszy rzut oka. Dlatego prezerwatywa jest konieczna.
Chyba miała w tym wprawę, bo szybko poradziła sobie z zadaniem. Bałem się, że to zajmie tyle samo czasu co zakładanie maski przeciwgazowej na zajęciach przysposobienia obronnego, ale na szczęście miałem już na sobie tę zbroję. Leżałem na wznak, stojący fiut przypominał wycelowaną w moją stronę włócznię. Ewa wskoczyła na mnie, nadziała się na wycelowaną w jej kierunku broń, którą włożyła do swojej pochwy. Siedziała jak na koniu, a ja mogłem oglądać jej figurę, a przede wszystkim piersi, które coraz szybciej zaczynały falować. Pani profesor uśmiechała się pod nosem, jakby zadając pytanie, czy wszystko w porządku. Podziwiałem jej zgrabne ruchy, trzymałem ją za uda i nieśmiało zaczynałem dotykać jej piersi. Ewa pochyliła się nade mną, pocałowała w usta i wyszeptała do ucha: — Teraz możesz skończyć.
Leżała na mnie mocno dociśnięta, przez co jej pupa się podniosła i ja miałem więcej swobody, żeby od spodu atakować jej otwór. Oj, jaka to była rozkosz! Ruchy miałem coraz pewniejsze i przez to mocniejsze. Ewa szeptała cały czas: — Jak fajnie, czuję cię w sobie, jeszcze bzykaj, jeszcze.
Czułem, jak napięcie podchodzi coraz wyżej, jak członek pęcznieje coraz bardziej, już nie mogłem zapanować nad swoim tempem. Przyspieszałem mimo woli, aż w końcu wystrzeliłem.
— Jak dobrze… — powiedziałem do partnerki, która ze zmęczenia opadła na mnie spokojnie.
Po chwili łagodnym ruchem zeszła ze mnie i położyła się obok, kładąc głowę na mojej piersi. Mocno się we mnie wtuliła. Ja też ją mocno przycisnąłem do siebie jedną ręką, a drugą gładziłem jej buzię i włosy. Chyba oboje byliśmy zmęczeni, bo na chwilę prawie równocześnie zasnęliśmy. Nie wiem, ile czasu to zajęło, ale też praktycznie równocześnie się obudziliśmy, nadal trwając w uścisku. Ewa podniosła głowę, popatrzyła na mnie i powiedziała:
— Egzamin zdany na piątkę. Najważniejsze, że słuchasz i rozumiesz moje potrzeby. W przyszłości twoje kochanki będą zachwycone. Zawsze pamiętaj o prezerwatywach, bo okazji będziesz miał bardzo dużo. Jesteś młody i przystojny. Kobiety same będą pchały ci się do łóżka. Seks jest ważny dla kobiety i dla mężczyzny i na pewno takich okazji będziesz mieć co niemiara. Prezerwatywa jest bardziej potrzebna niż chusteczka do nosa. Musisz ją mieć w każdej kieszeni i w każdych spodniach. I jeszcze jedno. Niektóre kobiety tuż przy wejściu do pochwy, kilka centymetrów ku górze mają taką niewielką fałdkę, której dotykanie sprawia im przyjemność. Fachowo nazywa się to punktem G. Ja go na pewno nie mam, nie masz co szukać, ale u innych kobiet może to stanowić dodatkową podnietę.
Kolację zjedliśmy, rozmawiając o sprawach w ogóle niezwiązanych z tym, co działo się w łóżku. Pani profesor pytała mnie o to, skąd pochodzę, co będę robić po zakończeniu technikum, jak się mieszka w internacie, jak zamierzam spędzić nadchodzące wakacje itp. Temat wakacji był chyba najbardziej ciekawy. Ewa pewnym głosem powiedziała, że to mogą być fajne wakacje, bo będę mógł się kochać, i oczywiście żebym zawsze pamiętał o prezerwatywach.
Po kolacji popracowaliśmy trochę nad materiałem z polskiego. Lubiłem ten przedmiot i nie bałem się pracy klasowej, a moja wiedza robiła na Ewie bardzo pozytywne wrażenie. Odpowiadałem poprawnie na wszystkie pytania. Mimo że byłem skoncentrowany na pytaniach, to cały czas gdzieś w głowie kołatała się myśl, jak to fajnie kochać się i mieć orgazm z kobietą i czy jeszcze będę mógł choć raz bzyknąć moją korepetytorkę.
Było już po dwudziestej, kiedy Ewa zapytała, czy muszę wracać na noc do internatu.
— Napisałem w zeszycie wyjść, że idę do rodziny i wrócę jutro przed południem — odpowiedziałem.
— To cudownie, że zostaniesz na noc. Idę wziąć prysznic.
Ja też się wykąpałem i po paru minutach byłem ponownie gotowy do kolejnych aktów miłosnych. Ewa czekała już na mnie w łóżku. Długo się całowaliśmy, dotykaliśmy, pieściliśmy. Ja już znałem drogę do groty miłości i sam docierałem tam z wilgotnym palcem. Ewa wygodnie leżała na plecach i delikatnie pieściła mojego fiuta.
— Zajrzysz do niej? — zapytała.
— Z przyjemnością — zapewniłem.
Chyba oczekiwała, że przejdę do tyłu i zacznę pieścić jej cipkę. Zdecydowałem, że wejdę na nią. Moją pałę, która była już mocno naprężona, miała na wysokości ust. Mogła swobodnie ją lizać językiem, a rękami gładzić moje pośladki i jądra. Ja mogłem zaglądać do jej szparki. Cały tułów miałem oparty na łokciach i kolanach i swobodnie mogłem pieścić oczekującą w napięciu dziurkę. Sam, nie czekając na komendę, włożyłem do środka palec, żeby zwiększyć doznania kochanki, która jęknęła z radością. Ewa miała nieograniczony dostęp do penisa i jąder i skwapliwie z tego korzystała. Lizała, kąsała i gładziła moje klejnoty. Kiedy przesuwałem się lekko do tyłu, dawałem jej szansę na polizanie fiuta. W ten sposób to ja decydowałem o intensywności pieszczot mojego przyrodzenia i mogłem regulować, czy już chcę zakończyć czy nie. Prawdę mówiąc, nie chciałem, bo miałem jeszcze w planach bzykanie. Cały czas pieściłem łechtaczkę, która zrobiła się większa i gotowa do spełnienia. Ewa chyba już bardziej była skoncentrowana na sobie, bo czułem, że jej pieszczoty nie były intensywne, ale za to chętniej kręciła swoją pupą. Wykonywała ruchy, które powodowały, że palec wchodził głębiej i wychodził z wilgotnej cipki. Słyszałem tylko cichutkie pojękiwania i prośbę: jeszcze, jeszcze. Mój język na przemian z ustami cały czas dotykał magicznego guziczka. Ewa, unosząc swoją pupę, dociskała łechtaczkę do moich ust, co zwiększało siłę dotyku według jej uznania.
Jej ciało było coraz bardziej wilgotne i rozpalone, a szparka wilgotna. Wreszcie nadszedł moment orgazmu. Ewa ścisnęła moją głowę udami, wykrzyknęła: — O, jak dobrze! — i głęboko włożyła sobie fiuta do ust, jakby chciała w ten sposób podziękować za wcześniejsze doznania. Zszedłem z niej, usiadłem na poręczy łóżka i czekałem, aż podejdzie do mnie. Zapraszał sterczący penis, który rytmicznie pulsował, unosząc się do góry, jakby wołał: podejdź do mnie i ssij mnie! Ewa doskonale zrozumiała te zachęty, bo już siedziała naprzeciwko niego. Trzymała ręce na moich udach, a penisa w swojej buzi. To była pełnia rozkoszy. Myślałem, że wszystko szybko się zakończy i wytrysnę, ale doświadczona kochanka wiedziała, co zrobić, żeby orgazm nie przyszedł zbyt wcześnie. Zwolniła, podniosła się i pocałowała mnie usta.
— Wejdziesz w mnie? — zapytała.
— Masz jeszcze prezerwatywy?
— Oczywiście.
Przesunęła się do toaletki i podała mi kondoma. Otworzyłem opakowanie. Ewa podpowiedziała, żebym zostawił trochę miejsca na spermę. Rozwinąłem prezerwatywę na fiucie. Ewa rozłożyła się wygodnie na plecach, mocno rozszerzyła nogi. Przesuwałem swój tułów nad leżącym ciałem kochanki. Po drodze muskałem językiem jej brzuch i piersi. Dotarłem do ust, które lekko otwarte czekały na mnie. Pocałunek był bardzo długi. Fiut był już blisko wejścia do pochwy. Ewa złapała go jedną ręką i wprowadziła wprawnym ruchem do środka. Leżałem na niej, opierając swój ciężar na łokciach i kolanach. Ewa objęła mnie szczelnym uściskiem rąk i nóg, które oplotły moje ciało tak, że nie mógłbym się wyrwać z tego uścisku. Miałem jednak na tyle dużo swobody, że mogłem poruszać się w pochwie partnerki. Czułem ogromne podniecenie i przyjemność. Ewa poluzowała swój uścisk, a ja mogłem podnieść swoje ciało na wyprostowanych rękach, jak przy robieniu pompek. Mogłem teraz widzieć całą górną część ciała mojej nauczycielki. Duże piersi przesunęły się na boki, otwarte usta czekały na pocałunek, a włosy leżały na poduszce, stanowiąc ładne tło dla delikatnej buzi. Mogłem teraz wchodzić głęboko w pochwę. Ewa miała zamknięte oczy i wyraźnie zadowoloną buzię. Moje tempo było zróżnicowane, regulowałem je według swoich potrzeb. Zacząłem przyspieszać i zbliżałem się do końca, ale właśnie w tym momencie Ewa zaproponowała zmianę pozycji.
— Wejdziesz we mnie od tyłu? — zapytała.
— Chętnie — odpowiedziałem, wyciągając członek z pochwy.
Kochanka podniosła się do pozycji półsiedzącej i pocałowała mnie w usta. Chodźmy na fotel. Złapała mnie za rękę i poprowadziła w róg pokoju. Przyklęknęła przed fotelem, oparła się górną częścią ciała na siedzisku, a cipkę wystawiła jak tarczę czekającą na oddanie strzału. Klęknąłem tuż za nią, pogładziłem delikatnie jej pupę i złapałem jedną ręką fiuta, żeby łatwiej trafić do celu. Trafiłem za pierwszym razem, bez pudła. Kobieta pod tułowiem ułożyła swoją prawą rękę, żeby mieć dogodny dostęp do muszelki, którą pieściła palcami. Moje ruchy były bardzo wolne, chciałem, żeby moja tarcza dostroiła się do mnie. Ewa cały czas majstrowała przy swojej kuciapce, a drugą ręką trzymała mnie na wysokości miednicy. Wyprostowaną ręką mogła powstrzymywać lub przyciągać moje ciało do siebie. Moje odgięcia były coraz większe, a dźgnięcia coraz mocniejsze. Wiedziałem, że za chwilę wystrzelę w dziesiątkę, ale wcześniej Ewa, która przyspieszyła pieszczenie łechtaczki, chciała również ten wyścig ze mną wygrać. Zaczęła domagać się jeszcze mocniejszych ruchów, sama nie przestając dotykać swojego magicznego guziczka. W końcu wykrzyknęła:
— Oj, jak dobrze, Tooomuś, oj, jak dobrze — i przycisnęła moje ciało do swojego silnym uściskiem. Trzymała mnie tak jakąś chwilę, a ja nie mogłem się wyrwać, choć bardzo chciałem skończyć. Wydawało mi się, że potrzebuję jeszcze tylko kilku ruchów i będę mieć wytrysk. Zaspokojona partnerka poprosiła mnie, żebym na chwilę wyszedł.
— Usiądź wygodnie na fotelu.
Rozłożyłem nogi, ręce położyłem na oparciach fotela i mocno przylgnąłem do oparcia. Ewa siedziała na wprost mnie w kucki. Szybkim ruchem zdjęła prezerwatywę i wzięła do buzi mojego już dobrze rozgrzanego członka, który pulsował równomiernie. Rękami mogła dotykać mojej pupy, a ja miałem możliwość złapania jej głowy i regulowania prędkości poruszania ust na członku. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Po kilku ruchach wybuchnąłem z całą energią zgromadzoną w moim penisie i jądrach. Miałem wrażenie, że zaraz cały znajdę się w jej przełyku, bo tak długo spijała spermę. Nie uroniła ani kropli, wszystko dokładnie zlizując i połykając. To było fantastyczne uczucie spełnienia.
Docisnąłem całe ciało kochanki do siebie i przytuliłem się do niej z całej siły. Moje drgawki się skończyły. Ewa podniosła najpierw głowę, później spojrzała na mnie i uśmiechając się powiedziała:
— Smaczny jesteś, mogłabym cię schrupać całego. Dobrze mi było, a teraz chcę się już położyć do łóżka, bo kolana mnie już strasznie bolą. Chodźmy stąd.
Położyliśmy się wygodnie na łóżku, które wydawało się jeszcze bardziej komfortowe. Elastyczny materac, lekka kołdra i niezbyt duże poduszki stanowiły odpowiedni komplet, żeby odpocząć. Chętnie bym zasnął, ale Ewa zaczęła swój monolog.
— Wiesz, Tomku, kobieta bardzo potrzebuje ciepła i bliskości. Seks jest tylko dopełnieniem tej potrzeby. Czasami potrzeba seksu i takiej fizycznej obecności też jest ważna. Mój mąż jest często poza domem. Wyjeżdża na kilka miesięcy i wraca na miesiąc czy dwa. Wtedy spędzamy ze sobą dużo czasu i często się kochamy. Jesteśmy dobrym małżeństwem, ale nie mam pewności, czy Marek jest mi wierny, dlatego nie mam wyrzutów po tym, co zrobiliśmy. Długie okresy, kiedy go nie ma, są dla mnie koszmarem i w takim właśnie okresie mojego życia jestem. Potrzebowałam bliskości i seksu z facetem, a nie zaspokajania się samodzielnie. Dobrze, że przyszedłeś dzisiaj do mnie.
— Ja też się cieszę, że do ciebie dzisiaj trafiłem. To było dla mnie bardzo ważne popołudnie. Całkiem inaczej wyobrażałem sobie swój pierwszy raz. Dzięki tobie doświadczyłem czegoś niesamowicie przyjemnego, a jednocześnie nie musiałem się stresować niepotrzebnie. Jesteś cudowna, Ewo.
Wtuliła się we mnie mocno, całując w usta.
— Już jedenasta, chcesz jeszcze lampkę wina przed snem?
— Jasne.
Przyniosła dwa kieliszki, usiedliśmy na łóżku i jeszcze przez godzinę rozmawialiśmy popijając wino.
— To co, kładziemy się? — powiedziała w końcu.
Poszedłem jeszcze się wysikać, umyłem zęby szczoteczką, którą dostałem od Ewy i byłem już gotowy do snu. Krótko przed zaśnięciem Ewa powiedziała, że zawsze po powrocie męża z rejsu każe mu zbadać odczyn Wassermanna, czyli sprawdzić, czy nie jest chory na jakąś chorobę weneryczną.
— Sama robiłam również takie badanie. Jestem zdrowa. Jeżeli będziesz chciał w nocy wejść we mnie, to możesz to zrobić całkowicie bezpiecznie, bez prezerwatywy, bo więcej już ich nie mam. Pamiętaj, Tomku, w każdej kieszeni każdych spodni musisz mieć prezerwatywę, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ci się przyda.
Zasnęliśmy oboje bardzo szybko. Gdy się obudziłem, na moim elektronicznym zegarku była dopiero trzecia, więc jeszcze kilka godzin snu. Leżeliśmy nadzy w pozycji na łyżeczkę. Ewa była przede mną. Rękę trzymałem na jej prawej piersi. Moje ciało przylegało każdym centymetrem do jej rozgrzanego i nieco spoconego tułowia. Przypomniałem sobie cały dzisiejszy dzień, dotyk, pozycje, w jakich się kochaliśmy, i orgazmy — jej i moje. Wspomnienia szybko zadziałały na mojego fiuta. Stał za leżącą kobietą, jakby jej ktoś przystawił lufę do boku.
Finezyjnie rozchyliłem jej fałdki na pupie i poszukałem ukrytego wejścia. Było sucho. Pomoczyłem palec, wszedłem tam głęboko, żeby przetrzeć szlak. Pośliniłem palec jeszcze raz, przytrzymałem fiuta jedną ręką i wślizgnąłem się do wnętrza. Najpierw koniuszek zajrzał wstydliwie, a później wszedł głębiej, dochodząc do samego końca. Przylgnąłem całym ciałem i niezbyt intensywnie poruszałem się w środku. Złapałem jedną z piersi i nadal powoli pieprzyłem Ewę od tyłu. Trwało to już jakąś chwilę. Ewa spała smacznie, a ja podskakiwałem za nią, czekając na przyjście orgazmu. Nieco przyspieszyłem, ale robiłem to jednak powoli, żeby jej nie obudzić. Wolne ruchy pozwalały na odczuwanie przyjemności inaczej niż do tej pory. Byłem skoncentrowany tylko na sobie, pod siebie regulowałem prędkość i intensywność, a ponieważ nie chciałem obudzić dziewczyny, wstrzymywałem oddech, co jeszcze bardziej potęgowało doznania. Czułem, że za chwilę wybuchnę. Chciałem za wszelką cenę zrobić to po cichu. Gdy orgazm się zbliżał, odczuwałem go już od samych stóp i przechodził w górę do jąder i penisa, który wyrzucił z siebie cały zapas spermy.
Leżałem w bezdechu i prawie straciłem przytomność bez powietrza, ale nie pisnąłem nawet najcichszym dźwiękiem. Również po cichu wyszedłem z niej, wygodnie położyłem się na plecach i zacząłem regulować oddech, wdychając niewielkie hausty powietrza. Po kilku minutach oddech wrócił do normy, mogłem przewrócić się na bok i zasnąć.
Kiedy się obudziłem, Ewa jeszcze spała. Ocknęła się chwilę później. Spojrzała na mnie i powiedziała:
— Bałam się, że ciebie nie będzie, że to był tylko sen.
— Jestem i zaraz zrobię śniadanie. Lubisz jajecznicę?
— Oczywiście, wszystko masz w lodówce.
Trzy lata pobytu w internacie to czas samodzielności. Od wielu już lat nie było przy mnie mamy, która by przygotowała kolację, wyprasowała ciuchy czy posprzątała pokój. Mieliśmy pełne wyżywienie, ale samemu trzeba było sobie zrobić kanapki, a w weekendy mieliśmy tylko obiady, jajecznica była więc moją specjalnością. Usmażyłem boczek, który wcześniej pokroiłem, dodałem trochę cebulki i podsmażyłem to na patelni. Do wymieszanych jajek dołożyłem pokrojony żółty ser. Wszystko wymieszane i usmażone stanowiło wspaniały przysmak. Chleb z masłem dopełnił całości.
Ewa wróciła z łazienki, usiadła przed talerzem, uśmiechnęła się i powiedziała:
— Zauważyłam, że miałam mokrą cipkę. Byłeś w nocy we mnie?
— Oj tak, mogłem być w tobie bardzo długo i zakończyć pobyt wytryskiem.
— Wiedziałam, że skorzystasz z zaproszenia. Musisz uważać na takie sytuacje, bo choroby weneryczne nie wybierają, a nieplanowana ciąża też nie jest ci potrzeba. O tym, że zostaniesz ojcem, musisz w przyszłości sam zadecydować.
Ewa posprzątała po śniadaniu i włączyła muzykę. Leciała Budka Suflera z płyty „Za ostatni grosz”. Pani profesor niczym nauczyciel opierający się pupą o swoje biurko stanęła obok mnie, pogładziła moje włosy i rozchyliła lekko krótką, błękitną sukienkę, która była rozpinana przez całą długość. Duże białe guziki zdawały się wołać: odepnij nas! Wspierając się o stół, sukienka podeszła trochę wyżej, najniższy guzik był odpięty, a ja dopiero teraz zauważyłem, że moja wykładowczyni jest bez majtek i spod błękitu sukienki wystają czarne włosy porastające łono. Szybko włożyłem rękę między jej rozchylone uda. Palec błyskawicznie wskoczył do wilgotnej szparki. Wyciągnąłem go, powąchałem i polizałem.
— Chętnie skosztuję deser — powiedziałem zalotnie.
Ewa rozpięła całą sukienkę. Ponownie zobaczyłem jej zgrabną, choć nieco pulchną sylwetkę, w której najbardziej wyróżniały się duże, jędrne piersi. Pocałowała mnie namiętnie w usta, a ja w tym czasie dotykałem jej piersi, które ledwo mieściły się w dłoni. Sutek wszedł między palce i sterczał wysoko. Usiadła przede mną na stole i oparła nogi na krześle. Miałem przed sobą piękny widok. U szczytu rozszerzonych nóg była rozwarta kraina szczęśliwości, która tylko czekała na mój język. Ewa położyła się wygodnie na stole, a ja zacząłem penetrować jej wnętrze. Od razu język trafił do środka, żeby wylizać wszystkie soki. Później szybko przesunąłem go na wzgórek. Delikatnie złapałem to miejsce wargami i pocałowałem jak najdroższy skarb. Mój język lizał łechtaczkę najpierw delikatnie, a później trochę mocniej, zgodnie zresztą z prośbą jej właścicielki, która już była bardzo podniecona. Włożyłem palec do środka. — Włóż go głęboko, chcę go poczuć — wyszeptała Ewa.
Palec wchodził i wynurzał się rytmicznie, język pracował sprawnie, dokładnie liżąc łechtaczkę. Po dynamice ruchów Ewy, która równocześnie dotykała swoich piersi, wiedziałem, że zbliża się do orgazmu. Też już byłem bardzo podniecony. Przerwałem lizanie, spuściłem spodnie i wszedłem w nią głęboko. Ewa przyciągnęła mnie nogami i szybko przeniosła swoją rękę na łechtaczkę, i zaczęła ją dotykać palcami, które wcześniej polizałem obficie. Na jej orgazm nie musiałem długo czekać. Wygięła się w łuk, krzyknęła jakiś trudny do opisania dźwięk i powiedziała tylko: — Ale cię mocno czułam w środku!
Nie przestałem ani na chwilę, bo do mojego finiszu jeszcze sporo brakowało. Podniosłem nogi spełnionej kobiety na swoje barki. Ściśnięta cipka była bardziej niedostępna, ale to nie przeszkadzało mi wcale. Mogłem wchodzić w nią głęboko, do samego końca. Ewa tylko zdążyła powiedzieć, że chce poczuć w sobie całą spermę — i właśnie w tym momencie wystrzeliłem całą zawartością jąder, ściskając pośladki z całej siły. Orgazm był bardzo silny, ale stosunkowo krótki. Byłem jeszcze w środku, kiedy Ewa podniosła się ze stołu i objęła mnie rękami. Trwaliśmy w takim uścisku jeszcze dłuższą chwilę. Pocałowaliśmy się z dużą namiętnością.
— Było wspaniale — usłyszałem. — Kobiety będą zadowolone, jeżeli zawsze będziesz o nich pamiętał. Włożyć i poruszać to za mało dla kobiety, to może dać satysfakcję tylko mężczyźnie. Czasami mężczyźni, nawet tacy bardzo doświadczeni, dochodzą szybko, odwracają się na drugi bok i zasypiają, a potem się dziwią, że partnerki nie chcą się z nimi kochać. Skoro nie mają żadnej satysfakcji, a jeszcze czasami odczuwają ból, to wcale się temu nie dziwię, że taki seks nie jest przez nie lubiany, wręcz znienawidzony. Pamiętaj o tym przez całe swoje życie.
Wyszedłem od Ewy bardzo zadowolony. Ze Żmudzkiej, gdzie odbyło się spotkanie, do internatu na Karłowicza było blisko. Szedłem powoli, cały czas rozpamiętując to, co się wydarzyło przez te parę godzin. Byłem podekscytowany i podniecony. Wiedziałem, że mam dobre podstawy do wykorzystania swojego instrumentu. Była niedziela, jeszcze tego samego dnia zwaliłem sobie konia dwa razy, ciągle sobie przypominając przeżycia i lekcje mojej nauczycielki.
Z Ewą widziałem się w szkole jeszcze kilka razy. Przygotowywaliśmy z samorządem szkolnym uroczyste zakończenie roku. Zwykle byliśmy w grupie, nigdy oddzielnie. Zawsze zwracałem się do niej per pani profesor, a ona obdarowywała mnie miłym uśmiechem. Od następnego roku szkolnego już jej nie było w szkole. Podobno przeprowadziła się do Trójmiasta.
Siostra Faustyna
Tradycyjnie na wakacje wybrałem się do Lichenia. To moje ulubione miejsce na letni wypoczynek, bo mieszkała tam cała moja rodzina. Wakacje spędzałem zwykle u dziadków, ale wieczorami mogłem spotykać się koleżankami i kolegami z tej wsi. Licheń przez te wszystkie lata bardzo się rozwinął. Prężnie działający proboszcz rozbudował sanktuarium, do którego ściągały tłumy pielgrzymów. Przy okazji rozwijała się też miejscowość. Ludzie budowali coraz większe domy i pensjonaty, żeby przyjmować pielgrzymów. Różni to byli pątnicy z całej Polski. Przyjeżdżali zwykle autokarami w piątek wieczorem i zostawali do niedzielnej sumy, po której wracali do swoich miejscowości. Większość dnia spędzali na modlitwie, ale wieczorami tętniło życie towarzyskie suto zakrapiane alkoholem. Korzystałem na tym, bo po wyjeździe mogłem sprzedać opróżnione butelki.
Babcia i dziadek mieli duży dom i stodołę, którą przerobili na mały hotelik. Warunki były spartańskie. Pielgrzymi spali w pokojach, w których były po trzy łóżka. Zasada była prosta — małżeństwa spały razem, kobiety z kobietami, mężczyźni z mężczyznami, wtedy o gender nikt nie mówił. W jednym autobusie przyjeżdżało około czterdziestu, pięćdziesięciu osób. Pielgrzymi spali w domu, w stodole i w dwóch kempingach przygotowanych specjalnie dla gości. Jeden to odremontowany wóz Drzymały, a drugi stacjonarny. Dla wszystkich była tylko jedna łazienka i woda ze studni. Chętni korzystali też z pobliskiego jeziora. Wtedy zdecydowanie mniejszą uwagę zwracało się na higienę, a częste mycie nie było przyzwyczajeniem ówczesnych gości. Po wyjeździe trzeba było posprzątać pokoje, wyprać pościel i czekać na kolejny weekend. Babcia jako jedna z pierwszych zaczęła przyjmować pielgrzymów, a później ten biznes rozwinął się na cały Licheń i otaczające go wsie.
Byłem już po pierwszym tygodniu wakacji. Pod koniec czerwca odwiedził dziadków proboszcz licheńskiej parafii, który zaproponował wzięcie na pokój siostry zakonnej. Babcia nie była zadowolona, bo w kempingu, który miała zająć zakonnica, zwykle mogły nocować cztery osoby, tymczasem przedstawicielka zakonu karmelitanek bosych miała być sama, i to przez cały miesiąc. Ale miała też się u babci stołować, a to dawało dodatkowy zarobek; poza tym księdzu się nie odmawia.
Kilka dni później przyjechała siostra Faustyna, jak ją przedstawił proboszcz. Dziwnie wyglądała jak na zakonnicę. Niebieski habit z białymi oblamówkami był bardzo ładny — w odróżnieniu od tradycyjnych strojów znanych mi zakonów. Na głowie nosiła nakrycie, które szczelnie przykrywało włosy, a buzia też po bokach była dokładnie zakryta. Siostra nosiła jeszcze okulary, co zakrywało prawie całą twarz. Ksiądz przedstawił siostrę i zakomunikował, że jest przed ślubami wieczystymi — i od razu zaprowadził ją do kempingu. Przyszedł za parę minut, oznajmiając, że siostra potrzebuje spokoju i czasu na kontemplację. Będzie często chodzić do kościoła i dużo się modlić. Trzy posiłki dziennie powinny jej wystarczyć. Proboszcz zapewnił, że nie będzie uciążliwa, ale ponieważ jest poza klasztorem, to może nawiązywać kontakty z kim chce i spędzać czas wolny według swojego uznania.
Pierwsze spotkanie mieliśmy już tego samego wieczoru. Wróciłem z pola i usiadłem do stołu, przy którym już ona siedziała. Była skupiona i pogrążona w modlitwie przed posiłkiem. Kiedy już zaczęła jeść, bardzo się ożywiła. Pytała dziadków o Licheń, o pielgrzymów, o związki z Kościołem. Sama też trochę opowiedziała o sobie. Jej rodzice byli pobożnymi ludźmi z małej miejscowości na południu Polski. Przyszła siostra tam skończyła podstawówkę, później w Nowym Sączu liceum i filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dopiero wtedy dostała powołanie i wstąpiła do klasztoru. Była tam już sześć lat, ostatni rok przed ślubami wieczystymi. Wnioskowałem zatem, że musi mieć koło trzydziestu lat.
— A nie lepiej było mieć męża i dzieci? — wypaliła babcia.
— Bóg tak chciał i mnie powołał do swojej służby — odpowiedziała beznamiętnie siostra. — Jestem na nowicjacie jeszcze przed ślubami czystości, ale służba Bogu i Kościołowi mi odpowiada.
Siedziałem spokojnie obok i prawie w ogóle się nie włączałem do rozmowy, bo nie bardzo wiedziałem, jak się odnosić do takiej uświęconej osoby. Po kolacji siostra poszła się wykąpać do łazienki, a potem do siebie do kempingu. Miała przed sobą jeszcze wiele godzin modlitwy, jak nam powiedziała. Pomyślałem, że jej życie jest takie smutne. Może kiedyś będzie pomagać ludziom, uczyć dzieci czy pracować w jakimś hospicjum czy na misjach, ale teraz była chyba nieszczęśliwa.
Kilka następnych dni widywałem ją tylko na kolacji, bo wcześnie wychodziłem do pracy. Miałem robotę w sąsiedniej wsi u jednego rolnika, który miał sad z czereśniami, i pracowałem tam od wczesnego rana, żeby być na drzewie jeszcze przed szpakami. Za zarobione pieniądze kupowałem od niego czereśnie i po południu sprzedawałem je przed lokalnym sklepem spółdzielni Społem. W ten sposób miałem podwójny, a może nawet potrójny zysk. Niestety sezon na czereśnie już się kończył, a chciałem wykorzystać go maksymalnie.
Siostra Faustyna nie zawierała bliższych znajomości, nikt jej nie odwiedzał, z nikim poza posiłkami nie rozmawiała. Codziennie rano i wieczorem szła do kościoła na mszę i często się modliła.
Kiedy skończyłem pracę w sadzie, miałem trochę więcej czasu i dłużej byłem w domu, zakonnicę widywałem więc o wiele częściej, zwłaszcza że przychodziła do dziadków również na obiad. Siadała wtedy na dłużej i opowiadała o swojej pracy i o misjach, na których w przyszłości zamierzała pracować, daleko w Afryce. Wtedy się dowiedziałem, że siostra zna kilka języków obcych, jest bardzo oczytana i inteligentna. Zastanawiałem się, dlaczego taka niebrzydka kobieta wybiera taką drogę. Dlaczego nie znalazła faceta, nie zakochała się i nie ma dzieci. Nie mogłem zadać tych pytań, choć coraz częściej rozmawialiśmy.