Sekty. Uwodziciele tłumów, fanatyczni wyznawcy i mechanizmy manipulacji - ebook
Sekty. Uwodziciele tłumów, fanatyczni wyznawcy i mechanizmy manipulacji - ebook
Tajemnice, morderstwa, terror.
Cała prawda o sektach i technikach manipulacji stosowanych przez ich przywódców.
Kim był przywódca sekty narkosatanistów, która owijała drutem ciała swoich ofiar, aby potem móc z ich kręgosłupów robić magiczne naszyjniki?
Jak Keith Raniere sprawił, że uczestniczki warsztatów samorozwoju zamieniły się w grupę seksualnych niewolnic, którym wypalano na ciele jego inicjały?
W jaki sposób Jim Jones doprowadził ponad 900 swoich wyznawców do największego masowego samobójstwa?
Co tak naprawdę dzieje się wewnątrz sekt? Co sprawia, że ich przywódcy są w stanie uwodzić tłumy? Dlaczego tak wiele osób fanatycznie wyznaje absurdalne i groźne idee? Dzięki sprzedaży błogosławieństw Bhagwan Shree Rajneesh mógł sobie bez problemu pozwolić na zakup 93 rolls-royce’ów. Charles Manson potrafił tak zmanipulować członków swojej Rodziny, że w jego imieniu dokonywali makabrycznych zbrodni – w tym zabójstwa ciężarnej Sharon Tate.
Przed wami historia dziewięciu sekt stworzonych przez ludzi, których psychopatyczne skłonności sprawiały, że bezlitośnie wykorzystywali każdą słabość ludzkiej natury.
To jedyna taka książka – przeraża i fascynuje.
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-9908-5 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wszyscy chcą w coś lub w kogoś wierzyć: w wyższy ideał, w Boga na Ziemi, w głos z niebios czy w inteligencję wykraczającą poza naszą własną. Kiedy ten głód wiary spotyka się z potrzebą przynależności, rodzą się wielkie rzeczy: tworzą się narody, wznoszą katedry i świątynie, astronauci lądują na Księżycu. Potrzeba przynależności to potężny instynkt. Mamy go w swoim DNA, bo jako istoty społeczne jesteśmy zdani na siebie nawzajem, jeśli chcemy przetrwać. Jest to też podstawowa zasada, która organizuje życie religijne i polityczne. Wiara i przynależność, kiedy idą w parze, mogą działać odurzająco, podobnie jak uczucia przez nie wzbudzane, zwłaszcza jeśli wzmacnia je społeczność.
Co jednak z tymi rzadkimi przypadkami, kiedy ciemna strona ludzkiej natury bierze górę?
W Parcast od początku skupiamy się na niewielkim podzbiorze tych zamkniętych społeczności wiernych wyznawców, znanych nam jako sekty, i na zatrważająco charyzmatycznych postaciach, które przewodzą tym organizacjom. Pierwszy podcast zrealizowaliśmy we wrześniu 2017 roku i od tamtego premierowego odcinka – który zadebiutował na pierwszym miejscu listy przebojów podcastów Apple’a – co tydzień zaskakiwały nas intensywne reakcje na te historie. W ciągu ostatnich czterech lat podcast miał ponad pięćdziesiąt pięć milionów pobrań i nic nie wskazuje na to, by miało to ulec zmianie. Wzmożone zainteresowanie sprawiło, że tydzień po tygodniu przeczesujemy annały skrajnych wyznań religijnych w poszukiwaniu fenomenów, które mogłyby zaspokoić tę fascynację. Zwykle, gdy kończymy jeden raport, myślimy, że trafiliśmy na najgorszy przykład tego, co sekty mają do zaoferowania, ale zaraz potem wstrząsa nami coś znacznie gorszego.
Dzięki naszemu cotygodniowemu podcastowi w zasięgu ręki mamy cały katalog studiów przypadków. Od samego początku przyglądamy się nie tylko twardym danym wziętym z życiorysów przywódców sekt oraz ich wyznawców, lecz także zgłębiamy ich portrety psychologiczne i motywację (choć nie jesteśmy psychologami). Dajemy sobie czas, by dokładnie przyjrzeć się rodzajom stosowanej przez nich manipulacji, i zwracamy baczną uwagę na nieświadome popędy, które doprowadziły tylu z nich do skrajnych zachowań, takich jak seryjne morderstwa, dewiacje seksualne czy masowe samobójstwa.
W kolejnych rozdziałach czytelnik będzie mógł prześledzić podobieństwa w sposobie, w jaki przywódcy sekt przez dekady przyciągali i uwodzili swoich zwolenników, i zaobserwować, jak niemal całkowita kontrola nad innymi doprowadzała ich do przesuwania granic, a następnie – z nudy, z sadystycznej ciekawości lub dlatego, że sami zaczęli wierzyć we własne fantazje – do przekraczania tych granic i roszczenia sobie praw do posiadania boskiej władzy nad życiem i śmiercią.
Przywódcy sekt wyszczególnieni w tej książce wyróżnialiby się w każdym zestawieniu. Wszyscy oni mają cechy, które wyodrębniają ich z tłumu: bezwzględność, dziecięcy wstyd, tłumiona seksualność, wygórowane mniemanie o własnym geniuszu, czerpanie przyjemności z wywoływania strachu u swoich bliskich. Wszystkich też wyróżniają trzy rysy, znane jako mroczna triada złośliwego narcyzmu: brak empatii, skłonność do manipulacji i daleko posunięta miłość własna. We wszystkich tych przypadkach nie sposób orzec, czy cechy te są wrodzone, czy nabyte, ale prawie każdy podkreśla wagę czynników, które blokują zdolność tych ludzi do empatii.
Chociaż przebieg ich życiorysów jest znany, a fakty dotyczące ich występków praktycznie raz na zawsze ustalono, to jednak w każdej z tych historii wciąż tkwi jakaś tajemnica. Im wnikliwiej czytelnik się w nie zagłębi, tym trudniej będzie mu odpowiedzieć na kluczowe pytanie: Czy ci ludzie z nieprzeciętnymi umiejętnościami czarowania, kłamania, manipulowania, uwodzenia i fabrykowania alternatywnych rzeczywistości charakteryzowali się tak wyraźną złą wolą już od urodzenia, czy też okoliczności, w jakich dorastali, zmieniły ich w potwory? Czy mieli wybór? Jeśli nie odczuwali żalu z powodu swoich najgorszych decyzji, to _co_ właściwie czuli?
Zaczynamy od CHARLESA MANSONA, który w 1969 roku w Hollywood zaplanował z ukrycia sześć zabójstw i kierował nimi na odległość – zaledwie kilka tygodni po tym, jak Neil Armstrong po raz pierwszy postawił stopę na Księżycu. ADOLFO DE JESÚS CONSTANZO, Amerykanin o kubańskich korzeniach wyszkolony w składaniu ofiar ze zwierząt, wypaczył te praktyki tak, aby służyły jego własnym potrzebom. Jako krwiożerczy szef meksykańskich narkosatanistów stworzył projekt terroru, handlu narkotykami i śmierci.
BHAGWAN SHREE RAJNEESH niezaprzeczalnie wykazywał się talentem i przenikliwością, ale używał ich jako zasłony dymnej, za którą ukrywał pociąg do narkotyków, seksu i rolls-royce’ów, i maskował nimi mroczne zamiary. W latach osiemdziesiątych pozwolił swoim wyznawcom użyć środka biologicznego na terenie należącym do Stanów Zjednoczonych. Dziewięć lat po serii zabójstw Mansona, nazwanych „Helter Skelter”, JIM JONES zaszokował świat nadzorowanym osobiście masowym samobójstwem w osadzie Jonestown w środku dżungli w Gujanie.
Wspólnym wątkiem łączącym te historie są dewiacje seksualne – być może nieunikniony skutek uboczny wynikający z połączenia ego, władzy i braku empatii, charakterystycznych dla przywódców sekt. ROCH THÉRIAULT, lider kanadyjskiej sekty głoszącej powrót do natury, nazywał siebie Mojżeszem i pozował na proroka, który powiódł swoich wyznawców, zwanych Dziećmi z Mrowiska, w dzicz, gdzie mieli ustrzec się końca świata i żyć w równości i szczęśliwości, wolni od grzechu. W praktyce jednak wprowadził rządy terroru, polegające na biciu, operacjach bez znieczulenia, amputacjach palców za pomocą przecinaków do drutu, głodzeniu, pozbawianiu snu, niewolnictwie, wykorzystywaniu seksualnym, przypalaniu genitaliów i innych barbarzyńskich procedurach. To połączenie megalomanii z popędem seksualnym charakteryzowało także DAVIDA KORESHA. Kiedy tylko przejął odłam Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego zwany Gałęzią Dawidową, ustanowił siebie Mesjaszem i spłodził dzieci z wieloma kobietami, by następnie w kwietniu 1993 roku, po ponad pięćdziesięciu dniach oblężenia przez ATF – agencję rządową odpowiedzialną za nadzorowanie nielegalnego użycia i handlu bronią – poprowadzić wszystkich na śmierć.
Wiele zebranych tu życiorysów przywódców sekt kończy się – dość przewidywalnie – nagłą śmiercią, choć kilku z nich zmarło z przyczyn naturalnych długo po rozwiązaniu grup, które przyniosły im złą sławę. Sześćdziesięciodwuletni KEITH RANIERE, założyciel NXIVM i szef grupy niewolnic seksualnych, naznaczonych piętnem z jego inicjałami, nadal żyje w federalnym zakładzie karnym przetrzymującym przestępców seksualnych i pedofilów, gdzie będzie miał mnóstwo czasu na wewnętrzne przemyślenia i skruchę – sto dwadzieścia lat, jeśli chcemy być precyzyjni.
Kiedy przywódca umiera razem ze swoimi wyznawcami – tak jak Jim Jones – z perspektywy czasu może się to wydawać potwierdzeniem szczerości intencji. Inaczej było w przypadku jednej z najbardziej szokujących tragedii w historii. CREDONII MWERINDE, założycielki Ruchu na rzecz Przywrócenia Dziesięciu Przykazań Bożych, nie znaleziono między ciałami zamordowanych – a było ich w sumie blisko tysiąca. Większość wiernych, którzy od razu po dołączeniu do Ruchu oddali na jego rzecz swoje doczesne mienie, zginęła w zamkniętym drewnianym kościele. Po tym, jak wszystkie wyjścia zabito gwoździami, budynek podpalono. Mwerinde, której domniemane widzenia maryjne zainspirowały powstanie sekty, zniknęła. Nigdy nie odnaleziono ani jej, ani pieniędzy, które Ruch zgromadził od wiernych.
Niejednokrotnie narcyzm przywódców sekt wykraczał poza ich własne zaangażowanie i stawał się śmiercionośną siłą, zdolną odrzucić rzeczywistość. Izolacja sprawiała, że było to jeszcze bardziej niebezpieczne. W marcu 1997 roku na terenie strzeżonej posiadłości Ranczo Santa Fe w Kalifornii MARSHALL APPLEWHITE, zalożyciel sekty Wrota Niebios, wdrożył misterny plan ucieczki, który miał pozwolić grupie wejść na pokład statku kosmicznego podążającego za kometą Hale’a-Boppa i poprowadzić członków grupy na nowy, wyższy poziom istnienia. Ich ciała pozostały na Ziemi, w jednakowych koszulach, spodniach dresowych i trampkach Nike. W rzeczywistości było to masowe samobójstwo, w którym zginęło trzydzieści dziewięć osób, w tym sam Applewhite.
Jeśli przyjrzeć się z bliska życiu opisanych tu przywódców sekt i losom ich zwolenników, dostrzec można dziwną i często śmiertelną symbiozę wiary, charyzmy i perwersji. Te osoby pozostawiły po sobie ślady w postaci ofiar, lecz nigdy by się to nie wydarzyło bez zgubnego poświęcenia wiernych wyznawców i ich gotowości do łamania zasad codziennego życia, a nawet przekraczania granic zdrowego rozsądku. Dominujący liderzy, którzy przejmowali kontrolę nad niewielkimi, ale często bardzo dochodowymi grupami wiernych, byli mistrzami w zdobywaniu ich zaufania i niewłaściwym sterowaniu nim, z drugiej jednak strony wyznawcy byli świadomymi ludźmi, którzy z zaangażowaniem praktykowali swoją wiarę. Jak widać właściwie w każdym z przypadków przedstawionych w tej książce, przywódcy wzniecali ogień, a ludzie w ich szponach w tragiczny sposób służyli za podpałkę.Wstyd
Charles Manson i Rodzina
W sierpniu 1969 roku w ciągu dwóch nocy Charles Manson i grupa jego naśladowców dokonali serii morderstw tak brutalnych, że całą Amerykę zaczęło nawiedzać w sennych koszmarach widmo sekt. Głośny proces Mansona, w cowieczornych wiadomościach uzupełniany sensacyjnymi relacjami, kreował obrazy zagubionych młodych ludzi skupionych na wolnej miłości, narkotycznych odlotach, konfliktach etnicznych oraz zabójstwach losowo wybranych gwiazd filmowych i członków hollywoodzkiej elity. Manson w przeszłości spędził lata w poprawczakach i więzieniu, co dało mu niemal kompletny zestaw narzędzi z zakresu psychologii kryminalnej: umiejętność manipulowania, upodobanie do nieobliczalnych zachowań przemocowych i błędne przekonanie o własnym znaczeniu. Kiedy jako były więzień znalazł się w latach sześćdziesiątych – okresie największej popularności ruchów kontrkulturowych – w Kalifornii, udało mu się przekształcić bandę wyrzutków i uciekinierów w krwiożerczą sektę, która dopuściła się serii zabójstw zwiastujących schyłek epoki dzieci kwiatów.Wstyd
Adolfo de Jesús Constanzo i narkosataniści
Adolfo de Jesús Constanzo, amerykański syn kubańskiej imigrantki, urodzony w Miami, jest zapewne najbardziej sadystycznym i żądnym krwi przywódcą sekty spośród wszystkich tu sportretowanych. Podczas swoich krótkich rządów terroru pod koniec lat osiemdziesiątych – od Meksyku aż po przygraniczne miasta w okolicy Brownsville w Teksasie – był odpowiedzialny za przynajmniej szesnaście rytualnych morderstw osób możliwych do zweryfikowania, choć jego niespożyta żądza zabijania oraz zamiłowanie do okrucieństwa i zastraszania sugerują, że ofiar mogło być więcej. Adolfo dorastał w domu pełnym zwierzęcych odchodów, w którym walały się gnijące szczątki zwierząt ofiarnych, co odcisnęło na nim niezatarte piętno wstydu i przez całe życie podsycało jego bezwzględne okrucieństwo. Jednym z niewielu źródeł ładu w jego życiu były ciemne praktyki religii palo Mayombe, gałęzi santerii. Dzięki niemu Constanzo nauczył się przelewać krew, a oduczył poszanowania dla cierpienia żywych istot, które składał jako rytualne ofiary. Po własnej wymyślnej inicjacji w Miami zaczął działać w Meksyku i niebawem przeistoczył się z wróżbity w El Padrino – szefa narkosatanistów, brutalnej grupy przestępczej, a zarazem sekty, która działała, jak twierdzili jej członkowie, pod ochroną sił nadprzyrodzonych. Jej wyznawcy składali rytualne ofiary z ludzi, których Constanzo obdzierał żywcem ze skóry i ćwiartował kawałeczek po kawałeczku, organ po organie, lub zabijał szybkim uderzeniem maczety w głowę bądź poderżnięciem gardła.Wyzysk
Bhagwan Shree Rajneesh
Bhagwan Shree Rajneesh był dowcipnym profesorem filozofii, który przemianował się na charyzmatycznego guru. Jego aśramy – pierwsza założona w Indiach w latach siedemdziesiątych XX wieku, a następna w Oregonie w latach osiemdziesiątych – przyciągały ogromną liczbę zwolenników (głównie Amerykanów i Europejczyków) ewangelią wolnej miłości, kapitalistycznymi hasłami i ideą oświecenia przez taniec. Kiedy jednak sam Rajneesh pogrążał się w narkotycznych wizjach (wdychał podtlenek azotu, zwany potocznie gazem rozweselającym) i handlował błogosławieństwami w zamian za drogie prezenty – u szczytu popularności miał dziewięćdziesiąt trzy rolls-royce’y, w tym jeden z pistoletami na gaz łzawiący wbudowanymi w błotniki – jego wyznawcy przeprowadzali atak biologiczny i wprowadzali salmonellę do barów sałatkowych w restauracjach w Oregonie, żeby sfałszować lokalne wybory i przejąć władzę w pobliskim mieście. Ostatecznie zyskali kontrolę nad miejscową społecznością, zalegalizowali nagość w miejscach publicznych i nękali wszystkich, którzy się temu sprzeciwiali. Kiedy jednak rząd wniósł przeciwko sekciarzom sprawę sądową, ich los wydawał się przesądzony. Rajneesha deportowano do Indii, jego wyznawców aresztowano, a kolekcję rolls-royce’ów sprzedano na aukcji za siedem milionów dolarów.Wyzysk
Jim Jones i Świątynia Ludu
Jim Jones był najbardziej śliskim z przywódców sekt: charyzmatycznym i współczującym w świetle reflektorów, a manipulującym w cieniu. Zbudował swój Kościół – Świątynię Ludu Uczniów Chrystusa – dzięki charakterystycznemu połączeniu uzdrowień poprzez wiarę oraz aktywności politycznej i wykorzystał ruch praw obywatelskich, coraz silniejszy w połowie XX wieku, by przyciągnąć wyznawców z biednych i afroamerykańskich społeczności. Traktował ich jak skrzyżowanie bankomatu z seksualnym placem zabaw. Za usługi w Los Angeles i San Francisco pobierał ponad trzydzieści tysięcy dolarów tygodniowo i uprawiał seks z każdym wyznawcą – mężczyzną czy kobietą – który potrzebował „uzdrowienia”. W miarę poszerzania wpływów stał się znaczącą siłą polityczną w Kalifornii. Kiedy jednak dochodzenie w sprawie Kościoła, zainicjowane przez Kongres, zaczęło zacieśniać kręgi, zbiegł z kraju razem z tysiącem swoich wyznawców. Jones obiecał im socjalistyczny raj, ale kiedy tylko odizolował ich od społeczeństwa, przejął nad nimi całkowitą kontrolę, a jego paranoja i nałóg wzięły górę – zgotował im i światu prawdziwy koszmar.Sadyzm
Roch Thériault i Dzieci z Mrowiska
Dzieci z Mrowiska, sekta wieszcząca rychły koniec świata, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku tworzyła osiedla w odludnych częściach Kanady. Zaczęli jako utopijni izolacjoniści głoszący chęć życia w czystości i propagujący zdrowy styl życia, a skończyli jako ofiary przerażającego sadyzmu, kiedy działania wymknęły się spod kontroli. Trudno określić, co jest bardziej niewiarygodne – okrucieństwo Rocha Thériaulta, przywódcy sekty, czy bierność jego ofiar, które przez lata godziły się na barbarzyństwo i bezduszność. Thériault, przystojny Frankokanadyjczyk z żyłką do handlu, zaszył się z grupką zwolenników na pustkowiu, gdzie dopuszczał się okrucieństw na swoich licznych żonach – jedną z nich zamordował w trakcie makabrycznej operacji, a następnie zbezcześcił zwłoki kobiety. Własne rozliczne dzieci traktował w sposób tak okrutny, że jedna z matek wolała zostawić niemowlę na mrozie na niechybną śmierć, niż powierzyć je Thériaultowi. Kiedy guru wreszcie trafił do więzienia za okaleczenie żony, nadal cieszył się oddaniem swoich wyznawców – do tego stopnia, że spłodził jeszcze troje dzieci z trzema różnymi kobietami, które odwiedzały go w więzieniu w ramach widzeń małżeńskich. Piekielna charyzma mężczyzny nie robiła jednak wrażenia na współwięźniach. Gdy Thiériault miał sześćdziesiąt trzy lata, poniósł śmierć z ręki jednego z nich, uzbrojonego w przemycony nóż.Megalomania
David Koresh i Gałąź Dawidowa
David Koresh, który przepowiedział własną śmierć w blasku chwały, poprowadził swoją sektę, Gałąź Dawidową, do krwawego starcia z rządem federalnym Stanów Zjednoczonych – starcia, o którym codziennie trąbiły media. Przez pięćdziesiąt jeden dni niewielka grupa wyznawców odpierała ataki agentów FBI, którzy otoczyli siedzibę Gałęzi Dawidowej pod Waco w Teksasie. Zginęło wtedy siedemdziesięciu sześciu członków sekty, w tym dwadzieścia jeden osób poniżej szesnastego roku życia. Zaciekłość ostatecznej konfrontacji z 19 kwietnia 1993 roku sprawiła, że „Waco” stało się nazwą-hasłem w kręgach surwiwalistów i preppersów, którzy przekonywali siebie nawzajem, że skoro rząd gotów jest z taką intensywnością zaatakować swoich obywateli, to potrzeba im jeszcze więcej broni, by albo przetrzymać atak, albo go odeprzeć. Koresh trzymał w kompleksie Mount Carmel ogromne zapasy broni, w tym karabiny maszynowe i granaty. Praktykował też obrzydliwy rodzaj poligamii: każdą kobietę w sekcie uznawał za swoją żonę, włączając w to jedenastoletnie dziewczynki. Podobnie jednak jak wielu innych przywódców sekt, którzy uznawali się za bożych posłańców, on także wolał wybrać śmierć, niż zrezygnować z roszczeń do boskiej godności lub przyznać, że jest tylko zwykłym człowiekiem. W ostatecznym rozrachunku jego przepowiednia o końcu świata się spełniła, przynajmniej dla niego samego – cały kompleks na ziemi należącej do Gałęzi Dawidowej spłonął, a sam Koresh zginął od strzału w głowę, prawdopodobnie z ręki któregoś ze swoich wyznawców.Sadyzm
Keith Raniere i NXIVM
Keith Raniere wyróżnia się w każdym zestawieniu przywódców sekt nie dlatego, że jest bardziej zdeprawowany niż jego odpowiednicy, ale dlatego, że jego sekta jest najbardziej współczesna. NXIVM funkcjonowała zupełnie jawnie – od koncepcji określanej mianem Executive Success Programs (Programu Zarządzania Sukcesem), zapoczątkowanej w czasie schyłku administracji Clintona, aż do ostatecznego wyroku skazującego Keitha Ranierego za wymuszanie haraczy i wykorzystywanie seksualne, wydanego kilka dni przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku. Raniere od początku stosował standardowy model biznesowy – marketing sieciowy, zwany inaczej wielopoziomowym – by przyciągać kobiety. Do NXIVM należały córki producenta alkoholi, gwiazda popularnego serialu telewizyjnego i wszechstronna aktorka dubbingowa – wszystkie dołączyły do programu wsparcia, a skończyły jako część haremu. Nawet ten stopień perwersji mógłby jednak umknąć uwadze opinii publicznej, gdyby Raniere nie stworzył wewnątrz sekty specjalnej grupy: zamkniętego kręgu niewolnic seksualnych, które znakował piętnem ze swoimi inicjałami i zmuszał do podległości ich najwyższemu „panu”. Kiedy wiadomość o wypalaniu znaków dotarła do „New York Timesa”, cała misterna konstrukcja runęła, a Keith Raniere, zatrzymany przez FBI po ucieczce do Meksyku, wylądował w więzieniu z wyrokiem stu dwudziestu lat pozbawienia wolności.Ucieczka
Credonia Mwerinde i Ruch na rzecz Przywrócenia Dziesięciu Przykazań Bożych
Przez większą część swojego życia Credonia Mwerinde nie zwracała na siebie uwagi – i najprawdopodobniej robiła to z premedytacją. Urodziła się w południowo-zachodniej części Ugandy, w jednym z jej odległych rolniczych regionów. Skrzętnie unikała rozgłosu, nawet wtedy, gdy stworzyła jedną z najsurowszych i najbardziej spektakularnych sekt głoszących apokalipsę – Ruch na rzecz Przywrócenia Dziesięciu Przykazań Bożych. Nad sławę przedkładała pieniądze, a w swoich dążeniach była bezwzględna – wyznawcy oddawali na rzecz Ruchu wszystkie swoje ziemskie dobra, by następnie żyć w świętej służbie, a poplecznicy Mwerinde zastraszali wszystkich, którzy stanęli jej na drodze. Kiedy jednak przepowiadana przez nią apokalipsa trzykrotnie się nie urzeczywistniła (kolejno w latach 1992, 1995 i 1999), członkowie Ruchu zaczęli z niego odpływać. Credonia Mwerinde wyczuwała bliski koniec swojego imperium, dlatego zleciła systematyczną eksterminację w każdym ze swoich ośrodków, a następnie zgromadziła ponad pięciuset wiernych wyznawców w drewnianym budynku, zamknęła ich i podpaliła obiekt wraz ze wszystkimi osobami znajdującymi się w środku. Uciekła z funduszami Ruchu i nigdy więcej jej nie widziano.Negowanie rzeczywistości
Marshall Applewhite i Wrota Niebios
W ciągu trzech kolejnych dni marca 1997 roku w Ranczo Santa Fe w Kalifornii Marshall Applewhite poprowadził grupę trzydziestu ośmiu wyznawców na śmierć. Ostatniego dnia przywódca sekty Wrota Niebios, człowiek o szeroko otwartych oczach i zdziwionej minie, dołączył do swoich wyznawców i zażył dawkę fenobarbitalu zmieszanego z musem jabłkowym i wódką, by móc tak jak oni „opuścić cielesną powłokę” lub – jak widziała to reszta świata – odebrać sobie życie. Było to największe masowe samobójstwo w historii Stanów Zjednoczonych. Liczni wyznawcy, których wiek wahał się od dwudziestu pięciu do siedemdziesięciu dwóch lat, wierzyli w to, co powiedział im Applewhite – że zostaną przeniesieni do statku kosmicznego podróżującego za kometą Hale’a-Boppa, by dołączyć do „poziomu istnienia ponad ludzkim”: niebiańskiej cywilizacji istot wyższych plasujących się gdzieś pomiędzy kosmitami a aniołami. Po samobójstwach odnaleziono nagrania wideo z ostatnim przesłaniem poszczególnych wyznawców, nazwane „deklaracjami wyjścia”. Widać na nich członków sekty całkowicie zgodnych, spokojnych, skromnych, a nawet przejętych na myśl o nadchodzącym wielkim wydarzeniu. Jest to przykład umyślnego negowania rzeczywistości, praktycznie niemającego odpowiednika w historii. Fakt, że Marshallowi Applewhite’owi udało się oszukać tylu ludzi, jest z jednej strony tragiczny, a z drugiej dowodzi mistrzostwa w kontrolowaniu ludzkich umysłów.