Serce Europy - ebook
Serce Europy - ebook
Uwaga! E-book dostępny wyłącznie w formacie EPUB DRM, który nie jest obsługiwany przez czytniki Kindle. Polska sercem Europy! Najbardziej oryginalna historia Polski, jaką kiedykolwiek napisano Norman Davies nie musi mieścić się w schematach. Serece Europy to jego osobista podróż przez polską historię. Brytyjski historyk prowadzi nas od czasów najnowszych do epok najbardziej odległych. Wraz z nim odkrywamy, jak mocno historia i kultura kształtują polską teraźniejszość. Polska - serce Europy - to nie tylko jej geograficzny środek. To miejsce, w którym puls europejskiej cywilizacji jest najlepiej wyczuwalny i nadaje rytm przemianom na całym kontynencie. Historia, literatura, religia, konflikty międzynarodowe i wewnętrzne, polityczne intrygi i rywalizacje. W tej książce nie brakuje niczego. Jest wiele historii bardziej szczegółowych, ale nie ma żadnej równie głębokiej. Dlaczego DRM? Ze względu na decyzję brytyjskiego Wydawcy, będącego właścicielem praw do niniejszej publikacji, e-book dostępny jest wyłącznie w formacie EPUB DRM, który nie jest obsługiwany przez czytniki Kindle. „Właścicielem praw do oryginalnego tekstu Normana Daviesa jest Oxford University Press. Niestety polskiemu wydawcy nie udało się namówić tej, jednej z najstarszych i najbardziej szanowanych oficyn wydawniczych na świecie, do zmiany polityki odnośnie do obostrzeń stawianych e-bookom”. – ZNAK Horyzont
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-3041-5 |
Rozmiar pliku: | 4,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Po ogromnym sukcesie Bożego igrzyska, wydanego w grudniu 1981 roku, mój wydawca w Oxford University Press zaczął mnie usilnie namawiać do napisania kolejnej książki. Myślał o książce krótszej, jednotomowej, zawierającej skrót tej samej tysiącletniej historii, ale napisanej w bardziej popularnej formie. Nazwałem tę propozycję – w hollywoodzkim stylu – „córką Bożego igrzyska”.
Ale prawdę mówiąc, nie bardzo mi się ta propozycja podobała. Więcej – myślałem o niej zdecydowanie bez entuzjazmu. Po pierwsze, rozmiary Bożego igrzyska wynikały ze strategii polegającej na tym, że przeciwwagą dla obiektywnej narracji były obszerne cytaty z oryginalnych źródeł; wszelka próba streszczania czy wprowadzania skrótów po prostu unicestwiłaby klimat książki. Po drugie, już wcześniej zobowiązałem się napisać biografię Józefa Piłsudskiego. Pod koniec długiego okresu prac związanych z redagowaniem, wydawaniem i promowaniem Bożego igrzyska niezbyt się rwałem do zaczynania czegoś zupełnie nowego.
I właśnie wtedy nadeszła wiadomość, że dostałem zaproszenie na roczny pobyt w japońskim Narodowym Centrum Slawistycznym na Uniwersytecie Hokkaido w Sapporo. Był rok 1982; przez minione dziesięć pochłaniała mnie praca nad Bożym igrzyskiem. Okazja, żeby zamieszkać w Japonii jako visiting research professor, była zbyt atrakcyjna, żeby ją zaprzepaścić. Ale warunki w Sapporo, gdzie nie ma dużej polskiej biblioteki, zniweczyły moje nadzieje na pracę nad planowaną biografią. Musiałem szybko wymyślić jakiś nowy projekt.
Rozwiązaniem było zaproponowanie wydawnictwu OUP „Krótkiej historii Polski”, jakiej sobie życzyło, a jednocześnie skonstruowanie książki na zupełnie innej zasadzie i oparcie się na materiałach innych niż te, które wykorzystywałem, pisząc Boże igrzysko. Po pierwsze, ograniczyłem się do tych historycznych i kulturowych wątków, które pozwoliłyby naświetlić bieżącą sytuację w Polsce: konflikt między państwem i narodem, wywołany ogłoszeniem stanu wojennego. Po drugie, zamierzałem szukać tych wątków w każdym z głównych okresów tysiącletniej historii Polski. Po trzecie wreszcie, aby uwypuklić wagę współczesnych wydarzeń, postanowiłem pisać narrację w porządku odwrotnym do chronologicznego, zaczynając od czasów współczesnych, a potem cofając się, rozdział po rozdziale przechodzić przez okresy rozbiorów, Pierwszej Rzeczypospolitej, Jagiellonów i Piastów aż do chrztu Polski za czasów Mieszka, żeby wreszcie, na samym końcu, powrócić do punktu wyjścia. Książka stała się – jak mówią Anglicy – „traktatem na nasze czasy”.
Wątki, które wybrałem, wymagały sięgania do licznych tekstów z literatury polskiej, które były nieosiągalne w Sapporo. Internetu jeszcze nie było, więc zdałem się w tej mierze głównie na Myszkę, która została w Europie i która co tydzień przysyłała mi pakiet propozycji oraz odbitek kserograficznych. Z tego też powodu po ukończeniu książki zadedykowałem ją „Myszce, która ryknęła”.
W latach osiemdziesiątych XX wieku żadnej mojej książki nie wolno było oczywiście rozpowszechniać w Polsce. Serce Europy zawierało niektóre z najśmielszych komentarzy na temat ustroju komunistycznego, jakie kiedykolwiek wyszły spod mojego pióra – zwłaszcza w długim podrozdziale zatytułowanym Pajęcze sieci i galernicy. Państwowi cenzorzy w PRL doznaliby szoku, gdyby im go przedstawiono jako tekst przeznaczony do publikacji. Byłem tego w pełni świadomy i zadowoliłem się próbą zaszczepienia pełniejszego zrozumienia Polski czytelnikom na całym świecie, do których docierają autorzy piszący po angielsku.
Na szczęście pod koniec lat osiemdziesiątych udało mi się zainicjować pracę nad polskim przekładem książki w Anglii, dzięki przyjaciołom, których spotkałem w polskiej sekcji Radia BBC. Genek i Nina Smolarowie założyli niewielkie, ale wpływowe polskie wydawnictwo Aneks, i dzięki ich staraniom Serce Europy ukazało się drukiem w polskim przekładzie jeszcze przed wydaniem Bożego igrzyska. Jestem im winien wielką wdzięczność.
Niestety – mimo moich protestów – wielu recenzentów i komentatorów z uporem określało Serce Europy mianem „skróconej wersji Bożego igrzyska”. Nic podobnego! Autorzy muszą się jednak godzić z faktem, że z chwilą wejścia na rynek ich książki zaczynają żyć własnym życiem.
Piszę te słowa w Szkocji w tygodniu, w którym odbywa się szkockie referendum; gdyby zaledwie o sześć procent jego uczestników więcej zagłosowało na „tak”, Zjednoczone Królestwo przestałoby istnieć. Ta okoliczność każe się mocno zastanowić nad sensem pytania „co by było, gdyby...” i postawić następne, czysto teoretyczne: „Co by się stało, gdybym nie napisał Serca Europy?”. Jedną z odpowiedzi mogłoby być, że znacznie ucierpiałaby moja reputacja pryncypialnego przeciwnika komunizmu. Można by też powiedzieć, że polscy czytelnicy musieliby nieco później poznać moje nazwisko. A po trzecie, zapewne oddałbym się pisaniu biografii Józefa Piłsudskiego, która przyniosłaby mi ogromną przyjemność, ale która nigdy nie została napisana. Mógłbym też może nawet przyczynić się do wyleczenia ze złudzeń pewnych współczesnych prawicowych polityków, którzy twierdzą, że idą śladami Piłsudskiego, a których Marszałek prawdopodobnie wsadziłby pod klucz.
Ta myśl przywodzi mi na pamięć dwa popularne angielskie powiedzenia. Jedno brzmi: The best-laid plans of mice and men often go awry, czyli: Nawet najlepsze plany mogą spalić na panewce; a drugie, When men make plans, God chuckles, czyli: Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi.
Norman Davies
Glasgow, 21 września 2014PRZEDMOWA DO PIERWSZEGO WYDANIA
Nie ma takiego momentu, który byłby właściwy do napisania książki stawiającej sobie za cel odniesienie przeszłości do teraźniejszości. Zanim przemyślenia autora ukażą się drukiem, teraźniejszość zawsze zrobi krok do przodu i zmieni się perspektywa czytelnika. Praca współczesnego historyka przypomina pod tym względem raczej dynamicznie zmieniające się zadania dziennikarza piszącego wstępniaki do gazet niż pracę beznamiętnego analityka zakończonych dziejów. Mimo to marzec 1983 roku może się okazać nie najgorszym momentem do zbadania korzeni obecnego polskiego kryzysu: wydaje się, że wydarzenia w Polsce utknęły w martwym punkcie. Może się okazać mniej nieodpowiedni niż, powiedzmy, listopad 1981 roku, kiedy rozmaici obserwatorzy przepowiadali zbliżające się rozwiązanie kryzysu – albo w wyniku zwycięstwa Solidarności, albo dzięki takiemu czy innemu sowieckiemu démarche. Teraz przynajmniej burza przycichła i w wojnie między ludźmi i rządem z powodu obustronnego wyczerpania nastąpił rozejm. Ale nie rozwiązano żadnej z zasadniczych kwestii. Można mieć pewność, że lata 1983, 1984 i 1985 przyniosą nowe niespodzianki i nowe punkty zwrotne, aż w wyniku konfliktu Polska albo zostanie na jakiś czas zdruzgotana, albo ruszy naprzód nowym kursem.
Próba umieszczenia bieżących wydarzeń w historycznym kontekście jest jednak bardzo spóźniona. Jak zawsze w przypadku poważniejszego wydarzenia na międzynarodową skalę kryzys polski doprowadził do wyłonienia się grupy ekspertów natychmiast gotowych do wyrażania opinii, ludzi, którzy wcześniej nie zwracali żadnej uwagi na sprawy polskie i których świadomość wydarzeń sprzed roku 1980 (a przynajmniej z lat 1970 i 1968) pozostawia wiele do życzenia. Politolodzy, którzy analizują „systemy w sowieckim stylu” bez odwoływania się do czwartego wymiaru, są mocni, jeśli idzie o wady oficjalnej polityki, ale słabi w sprawach szczególnych cech charakterystycznych dla polskiego społeczeństwa. Ekonomiści, którzy poprawnie rozpoznali zwiastuny katastrofy w Polsce, często przypisywali polityczny wybuch z lat osiemdziesiątych błędnej polityce z lat siedemdziesiątych, nie zdając sobie sprawy, że sam w sobie upadek gospodarczy był tylko zewnętrzną oznaką o wiele bardziej długotrwałych konfliktów politycznych. Wielu życzliwych reporterów, którzy w latach osiemdziesiątych byli świadkami poruszających scen w Stoczni im. Lenina albo którzy obserwowali zwycięstwo ZOMO w latach 1981–1982, niejasno uświadamiało sobie, że Polacy mieli dojmujące poczucie działania historii, nie umieli oni natomiast rozpoznać ech przeszłości i symboliki. Po dwóch latach stawiania zapory mediom informacyjnym opinia publiczna Zachodu rzeczywiście uświadomiła sobie, że w Polsce idzie o coś więcej niż tylko o cenę mięsa czy o błędy skorumpowanego ustroju totalitarnego. Ale tylko nieliczni mieszkańcy świata zewnętrznego mieli możliwość zajrzeć pod powierzchnię i choćby rzucić okiem na głębię i długi rodowód toczących się spraw.
I właśnie w tym momencie, w grudniu 1981 roku, Oxford University Press miało szczęście i wykazało się dobrym wyczuciem, wydając God’s Playground: A History of Poland (Boże igrzysko) – książkę, której początki sięgają wcześniejszych mrocznych lat i która powstawała bez większych nadziei na to, iż może się okazać aktualna. Nic zatem dziwnego, że skoro dwa tomy obejmujące okres tysiąca lat zostały uznane za zbyt obszerne, zażądano wersji krótszej i bardziej skondensowanej. Nic zatem dziwnego, że skoro praca naukowa musi przyjąć proporcje odpowiadające zasięgowi i treści, autor nie wyraził zgody. Boże igrzysko jest nadal dostępne – nieugięte i nieskrócone – dla wszystkich, którzy odważą się je przeczytać. Stanowiąc pewien kompromis, niniejszy tom został pomyślany jako książka na ten sam temat, ale pisana w innym celu.
Serce Europy: krótka historia Polski nie rości sobie pretensji do bycia pełnym i zrównoważonym przeglądem elementów historii Polski minionego tysiąca lat. Chociaż każdy rozdział przynosi krótką narrację historyczną, duży nacisk położyłem na te elementy przeszłości Polski, które miały największy wpływ na kształtowanie się dzisiejszych postaw. Z tego powodu liczne wątki wysunięte na pierwszy plan w Bożym igrzysku – polska reformacja, handel w rejonie Morza Bałtyckiego, polscy Żydzi, uwłaszczenie chłopów, polityka Prus i Turków otomańskich i tak dalej – tu zostały tylko pokrótce wspomniane. Innym elementom, zwłaszcza czysto polskim, o charakterze narodowym, jak Kościół, literatura polska, inteligencja, stosunki z Rosją i ogólnie rzecz biorąc, wydarzenia ostatnich dwóch stuleci, poświęciłem szczególną uwagę.
Z takich samych powodów główne rozdziały zostały napisane w porządku odwrotnym do chronologicznego. Rozdział pierwszy dotyczy współczesności, rozdział drugi – II wojny światowej, rozdział trzeci – okresu przedwojennego i tak dalej. Następnie, odbiwszy się od fundamentów średniowiecza i prehistorii, tekst zatacza pełny okrąg: rozdział szósty traktuje o „przeszłości w polskiej teraźniejszości”. W ten sposób narracja prowadzi czytelnika od spraw bardziej znanych do spraw znanych mniej. Nakreśliwszy w zarysie kształt dzisiejszej Polski i zszedłszy, warstwa po warstwie, w głąb przeszłości, próbuję odnieść każdy z głównych wątków wcześniejszych dziejów Polski do późniejszych wydarzeń. Takie podejście można chyba porównać do pracy archeologa, który zagłębia się w swój przedmiot, zaczynając od najbardziej zewnętrznych warstw leżących na powierzchni, i schodzi kolejno coraz niżej, sięgając warstw leżących coraz głębiej. Dla większości czytelników będzie to podróż od tego, co znane, do tego, co nieznane, i z powrotem. Z punktu widzenia historycznego puryzmu słabą stroną takiego układu jest obawa, że przez implikację precedensy i „postcedensy” zostaną pomylone z przyczynami i skutkami oraz że zostanie umniejszona względna waga czynników, które dziś mają istotne znaczenie, a które były może mniej istotne w przeszłości. Natomiast siła takiej narracji polega na tym, że – mam nadzieję – uwypukla ona te wątki, które są szczególnie ważne dla zrozumienia podstaw teraźniejszości. Podobnie jak kartograf, który wie, że każdy rzut trójwymiarowej Ziemi na dwuwymiarową powierzchnię mapy musi za sobą pociągnąć pewne zniekształcenia, historyk nie może zrekonstruować przeszłości w sposób absolutnie dokładny. Może tylko zaufać własnemu osądowi i uznać, że taki czy inny szczególny sposób rzutowania został właściwie dobrany do szczególnego celu, jaki się założyło.
W serii tabelarycznych zestawień podano informacje faktograficzne i uzupełniające – ich umieszczenie w tekście głównym niepotrzebnie obciążyłoby narrację nadmiarem materiału.
Chociaż Serce Europy jest zupełnie inne niż Boże igrzysko, autor – celowo lub przypadkiem – dokonał na tekście niejednego aktu piractwa. Tym razem jednak plagiator nie musi przepraszać. Przeciwnie – zachęca on czytelników do szukania źródeł plagiatów i poszerzania w ten sposób zakresu lektury tam, gdzie ich ona szczególnie zainteresowała.
W czasie, jaki dzieli od siebie obie książki, opinie ukształtowane podczas pisania Bożego igrzyska nie uległy żadnym radykalnym zmianom. Przekonanie, że Polska Ludowa zmierza ku katastrofie, nie było szczególnie oryginalne, okazało się jednak słuszne, podobnie jak prognoza, że opozycja zostanie bezlitośnie zdławiona, zatopiona powodziową falą milicyjnych i wojskowych represji. Ogólnie rzecz biorąc, umocniło się przywiązanie do romantycznej wizji historii Polski, podobnie jak świadomość długiej i uporczywej egzystencji podziałów politycznych w Polsce. W sumie ostatnie wydarzenia potwierdziły przekonanie, że polscy romantycy wykazywali głębsze zrozumienie swojej własnej natury i natury kraju niż ich pozytywistyczni rywale oraz że w ostatecznym rozrachunku ich postawa była bardziej realistyczna niż postawa ludzi, którzy sami określali się jako „realiści”. Stąd obok dedykacji znalazł się cytat z ballady Mickiewicza Romantyczność. Polscy czytelnicy będą wiedzieli, co autor chciał przez to powiedzieć.
Tytuł książki – Serce Europy – przyszedł mi do głowy podczas pisania ostatnich rozdziałów, kiedy szczególnie dotkliwie dały się odczuć rozmiary tragedii Polski i śmiertelne niebezpieczeństwo, jakie niesie za sobą obecny kryzys. Obraz Polski jako jednego z najważniejszych narządów organizmu, jakim jest nasz kontynent, tradycyjne siedlisko najintymniejszych uczuć i emocji, wydał mi się szczególnie stosowny. Co więcej, szczęśliwym trafem zbiegał się on z katolickim symbolem Najświętszego Serca Pana Jezusa, przedmiotu powszechnego uwielbienia w Polsce; jego oficjalne uznanie przez Watykan w 1765 roku było w znacznej mierze odpowiedzią na prośby polskich zakonów. Po zbadaniu sprawy okazało się, że ten tytuł odpowiada także położeniu geograficznemu Polski dokładnie w środku kontynentu europejskiego (choć, jak mój pozbawiony wyobraźni wydawca czuł się w obowiązku stwierdzić, ludzkie serce jest nieco przesunięte w lewo). Okazało się oczywiście, że pomysł bynajmniej nie jest oryginalny. Już w 1836 roku Juliusz Słowacki rozwinął tę metaforę w sposób o wiele bardziej ironiczny i bardziej elegancki:
Jeśli Europa jest nimfą – Neapol
Jest Nimfy okiem błękitnym – Warszawa
Sercem – cierniami w nodze Sewastopol,
Azof, Odessa, Petersburg, Mittawa –
Paryż jej głową – a Londyn kołnierzem
Nakrochmalonym – a zaś Rzym szkaplerzem¹.
Oczywiście w atmosferze gorzkich następstw powstania listopadowego, kiedy Słowacki poszukał schronienia na południu Włoch, a Watykan razem z zachodnimi mocarstwami odwrócił się plecami do problemów Polski, poeta oburzał się na rezerwę jej małodusznych przyjaciół niemal tak samo jak na brutalny ucisk ze strony Rosjan. Ta myśl także nie jest zbyt oryginalna.
Winien jestem podziękowania i wyrazy wdzięczności wielu pomocnikom i dobroczyńcom. Serce Europy powstawało, kiedy jako stypendysta i visiting fellow przebywałem w Ośrodku Słowianoznawstwa w Hokkaido University w Japonii. Serdecznie dziękuję za wsparcie, jakiego mi udzielali dyrektor – profesor Takayuki Ito, i jego przemili pracownicy. Szczególną wdzięczność chciałbym w tym miejscu wyrazić moim najbliższym kolegom z Hokkaido, profesorowi Jesse Zeldinowi i doktorowi Yutace Akino, których zachęta i osobiste wsparcie bardzo mi pomagały utrzymywać pióro w ruchu. Dług wdzięczności mam także wobec kilku osób ze świata akademickiego, z którymi prowadziłem korespondencję – wobec pewnego pracownika Instytutu Badań Literackich w Warszawie, pewnego naukowca z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego w Canberze, a zwłaszcza pewnego nauczyciela akademickiego z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego za wyczerpujące i szczegółowe odpowiedzi na pytania dotyczące polskiego romantyzmu i kultury, odpowiedzi, które przerodziły się w prawdziwy korespondencyjny kurs literatury polskiej. Pierwsi recenzenci Bożego igrzyska dostarczyli mi zarówno mnóstwo podnoszących na duchu opinii, jak i listy poprawek, które wykorzystałem wszędzie tam, gdzie to było możliwe. Wydruk przygotowała panna Shiori Takakura, a Danuta Garton Ash wykonała korektę polskojęzycznych fragmentów tekstu. Indeks został przygotowany z pomocą pana Andrzeja Suchcitza. Stypendium przyznała mi Fundacja Lanckorońskich z Brzezia.
Norman Davies
1 marca 1983
1. Juliusz Słowacki, Podróż na wschód, w: Dzieła wybrane, oprac. Julian Krzyżanowski, t. 2: Poematy, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1983, s. 9.PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA
W ciągu dwóch lat, jakie minęły od ukończenia pierwszej wersji Serca Europy, zaszło niewiele wydarzeń, które mogłyby zasadniczo zmienić zamykające książkę konkluzje. Polska nadal trwa w stanie hibernacji. Generał Jaruzelski wciąż sprawuje władzę. Aparat partyjny pozostaje ponury i bliski upadku. Opozycja jest wprawdzie mniej skłonna do podejmowania aktów jawnego protestu, ale wciąż się buntuje. Chociaż stan wojenny został odwołany, reżim znalazł sobie inne narzędzia ucisku. Siły bezpieczeństwa nadal wykonują swoją codzienną pracę polegającą na nękaniu ludzi i na represjach. Chociaż Lech Wałęsa formalnie pozostaje wolnym obywatelem, wielu jego kolegów spośród przywódców Solidarności – w tym Michnik, Lis, Frasyniuk i, jeśli wierzyć oficjalnym źródłom, 196 innych osób – znalazło się z powrotem w więzieniach. Hierarchia kościelna pod przywództwem kardynała Glempa nadal zajmuje postawę wymijającą. Gospodarka wciąż jest w stanie stagnacji i wykazuje niewiele oznak zdecydowanego powrotu do zdrowia. Ludzie, znużeni i coraz bardziej apatyczni, nadal dźwigają swój krzyż. Nie było żadnych poważnych prób ani „normalizacji” kraju według modelu sowieckiego lub czechosłowackiego, ani podjęcia autentycznego narodowego dialogu. Martwota martwego punktu jest większa niż kiedykolwiek wcześniej.
Społeczne skutki przedłużającego się kryzysu najlepiej określa termin „pauperyzacja Polski”. Bogaty kraj został doprowadzony do nędzy, a konsekwencje ponoszą przede wszystkim ludzie. Standardy życiowe spadają, natomiast rosną ceny i wszystkie inne wskaźniki katastrofy gospodarczej. Według ocen z 1985 roku jedna trzecia ludności żyje poniżej poziomu minimum socjalnego, przy zarobkach poniżej 6000 złotych miesięcznie. Czas oczekiwania na mieszkanie waha się od 15 lat w Warszawie do 26 lat we Wrocławiu. Spożycie alkoholu wynosi ponad 10 litrów na osobę (1982) – kwitnie alkoholizm, nawet wśród młodzieży. Pojawiły się uzależnienia od narkotyków. Jedno z największych w Europie zanieczyszczeń powietrza – zwłaszcza w okręgach przemysłowych na południowym zachodzie kraju – spowodowało alarmujący wzrost śmiertelności niemowląt, liczby zachorowań na schorzenia związane z zanieczyszczeniem środowiska oraz ogólnego poziomu śmiertelności. Spada średnia długość życia. Służba zdrowia, przeciążona do granic wytrzymałości, przez całe lata utrzymywana przy życiu dzięki pomocy medycznej z Zachodu i zmuszona do zamykania sal operacyjnych z powodu braku elementarnego wyposażenia, musi się przysłuchiwać oświadczeniom polskiego ambasadora zapowiadającego „dar bratniej pomocy” w postaci środków medycznych, przeznaczony dla Nikaragui. Jednocześnie zaś – według danych z Instytutu Badań Strategicznych w Londynie – wydatki na uzbrojenie wzrosły w Polsce w latach 1980–1982 o 30 procent. Priorytety władzy są oczywiste.
Jedną z długotrwałych sensacji stał się proces księdza Popiełuszki, a ściśle mówiąc, czterech milicjantów oskarżonych o zamordowanie prosolidarnościowego księdza. W październiku 1984 roku Jerzy Popiełuszko, kapelan Huty Warszawa, którego comiesięczne msze za ojczyznę rozsławiły nawet poza granicami Polski, został porwany, pobity, torturowany i zamordowany w ramach tajnej akcji zorganizowanej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W kraju komunistycznym uciszenie upartego opozycjonisty mogło uchodzić za działanie rutynowe, natomiast zamordowanie księdza było czymś wyjątkowym, a już publiczne oskarżenie i wyrok na komunistycznych funkcjonariuszy jako kara za zbrodnię popełnioną w ramach wykonywania obowiązków służbowych były czymś jedynym w swoim rodzaju. Niektórzy obserwatorzy mieli poczucie, że milicjantów karze się po prostu za niekompetencję, a rządowi apologeci zarówno na sali sądowej, jak i poza nią powtarzali sugestię, jakoby buntowniczy ksiądz swoim zachowaniem sprowokował los, który go słusznie spotkał. Główną zagadką było jednak wyjaśnienie, dlaczego w ogóle zezwolono na jawny proces, który w dodatku był mocno nagłośniony. Biorąc pod uwagę atak na Jaruzelskiego, nie tylko ze strony zwolenników dialogu, ale także ze strony popieranego przez Moskwę betonu, ludzi przekonanych, że jego postępowanie wobec opozycji jest zdecydowanie zbyt łagodne, można argumentować, iż generał starał się w pełnym świetle pokazać granice, których represjom nie będzie wolno przekroczyć. Raz jeszcze zademonstrowano, że – według standardów bloku sowieckiego – terrore alla polacca jest beznadziejnie pozbawiony entuzjazmu i niejednoznaczny.
Bez względu na wszystko ważnym powodem przedłużającego się bezwładu na polskiej scenie była wciąż niedokończona saga o sowieckim następstwie tronu. Bez zdecydowanych instrukcji z Moskwy Warszawa oczywiście musiała się wahać. Jak się okazało, śmierć Breżniewa w listopadzie 1982 roku nie rozwiązała problemu walki o władzę. Schorowany Andropow zdążył zaledwie zabrać się do umacniania swojej pozycji, kiedy i jego dotknęła choroba, a na fotel pierwszego sekretarza trafił kolejny śmiertelnie chory inwalida. Konstantin Czernienko przetrwał zaledwie przez trzynaście miesięcy. Te trzy zgony na Kremlu poprzedziły o wiele spóźnione pojawienie się – 11 marca 1985 roku – najwidoczniej cieszącego się dobrym zdrowiem i ufnego we własne siły przywódcy w osobie Michaiła Gorbaczowa, co położyło kres dziesięcioleciu gerontokracji. Te trois coups zapowiadały podniesienie kurtyny na moskiewskiej scenie po najdłuższym interwale bezruchu w dziejach Sowietów.
W tym świetle uwagi zawarte w ostatnim rozdziale Serca Europy, początkowo odnoszące się do perspektyw i opcji związanych z rządami Andropowa, można sensownie odnieść do początków epoki Gorbaczowa. Albowiem podczas gdy Czernienko był ostatnim członkiem koterii Breżniewa, Gorbaczow niewątpliwie wszedł w buty Andropowa, stwarzając zapowiedź energicznych, autorytarnych zmian. Spokojna Polska nie była może głównym priorytetem przywódcy na liście pilnych spraw do załatwienia, ale wcześniej czy później musiała go postawić w obliczu niektórych z jego najważniejszych decyzji. Po prostu nie wiadomo, co zostało powiedziane, kiedy 25 czerwca Gorbaczow spotkał się z Jaruzelskim w polskiej stolicy, aby odnowić Układ Warszawski na następne dwadzieścia lat, można jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że padły rozkazy mające utrzymać polską fortecę do czasu, kiedy będzie jej można narzucić jakieś długoterminowe plany. Gdy nadejdzie czas nowej polityki – a nadejść musi – skończą się długie lata niezdecydowania Sowietów i będzie można oczekiwać, że polski kryzys, który się zaczął w sierpniu 1980 roku, wkroczy w decydująca fazę.
Jestem szczerze wdzięczny tym czytelnikom pierwszego wydania, którzy pisali do mnie z wyrazami uznania, a czasem także przysyłali mi listy poprawek. Bardzo często proponowane ulepszenia okazywały się jeszcze bardziej nieścisłe niż oryginalne pomyłki. Natomiast większość zauważonych błędów – między innymi niewybaczalne pomylenie Tukidydesa z Ksenofontem, a także przedziwny akt oddelegowania „polskiej kawalerii” na mury Baru, czyli polskiej „nowej Kalwarii ludów” – już poprawiono, zarówno w tekście oryginalnym, jak i w przygotowywanych właśnie wersjach francuskiej i polskiej.
Norman Davies
14 lipca 1985PRZEDMOWA DO WYDANIA POPRAWIONEGO
Przygotowując nowe poprawione wydanie, chciałbym wyrazić moją wdzięczność redaktorom z Oxford University Press, a zwłaszcza Catherine Humphries; Rogerowi Moorhouse, który pracował nad tekstem, przygotowując go zarówno do tego wydania, jak i do wydania niemieckiego w CH Beck Verlag; a także Gillian Boston, która tak solidnie pomogła przy korektach.
Jak większość moich książek Serce Europy ma podwójną karierę. Kiedy zostało wydane po raz pierwszy, w latach osiemdziesiątych, spotkało się z życzliwym przyjęciem w anglojęzycznym świecie; odniósł także sukces francuski przekład, Histoire de Pologne, który się ukazał w wydawnictwie Fayard. Natomiast w Polsce komunistyczni cenzorzy potraktowali książkę bardzo surowo, powodując spore problemy dla ludzi złapanych na jej posiadaniu. Była regularnie konfiskowana przez państwowe służby celne, stając się przedmiotem niejednego przesłuchania sądowego, po którym decydowano, że jest „szkodliwa dla interesów Rzeczypospolitej Ludowej”. Nie było wtedy mowy o jej wydaniu w Polsce, z wyjątkiem szeroko rozpowszechnianych podziemnych wydawnictw Solidarności, gdzie krążyły przekłady i wyjątki poszczególnych partii książki. Wytrwałe wysiłki świętej pamięci Jerzego Giedroycia, aby ją wydać po polsku za granicą, zakończyły się niepowodzeniem z powodu trudności ze znalezieniem w Polsce tłumaczy.
Natomiast po roku 1989 wszystko się zmieniło. Serce Europy nadal miało szeroki krąg czytelników w Wielkiej Brytanii i Ameryce, ale teraz mogło zostać także udostępnione publiczności najbliżej związanej z jego treścią. W końcu wydano je w polskim przekładzie – w 1995 roku, w wydawnictwie Aneks.
Polacy oczywiście czytali książkę z o wiele szerszą wiedzą i z większą przenikliwością niż Brytyjczycy czy Amerykanie. Wobec tego z wielką satysfakcją przyjąłem fakt, że wydanie tekstu na łaskę licznych recenzentów i komentatorów nie przyniosło uszczerbku jej reputacji. W odróżnieniu od większości prac napisanych w latach osiemdziesiątych przez zachodnich politologów i sowietologów Serce Europy okazało się absolutnie do przyjęcia zarówno przed upadkiem komunizmu, jak i po nim.
Było jednak coś, co okazało się niezbędne. Narracja kończyła się w roku 1983, kiedy blok sowiecki pozostawał jeszcze nienaruszony, a komuniści wciąż trzymali się władzy. Trzeba było ją uaktualnić, dodając opis upadku komunizmu w latach 1989–1990 i bolesnego, lecz udanego „procesu transformacji”, który nastąpił potem. Jestem zatem bardzo szczęśliwy, że mogę nie tylko oddać w ręce czytelników nowe wydanie, ale także przedstawić im nowy rozdział zatytułowany Wyzwolenie, który podejmuje wątek i doprowadza narrację do końca drugiego tysiąclecia.
Trudno uwierzyć, że sterowany przez Sowietów przytłaczający reżim, którego nieprawości stworzyły ponury klimat stanowiący tło pierwszego wydania, sam przeszedł do historii. Można tylko pogratulować Polakom w pełni zasłużonego zwycięstwa i podziwiać zręczność oraz determinację, z jaką stawili czoło nowej epoce. Albowiem mimo problemów Polska cieszy się dziś lepszym zdrowiem niż przez ostatnie kilka stuleci. Dostarcza wspaniałego przykładu zwycięstwa ludzkiego ducha nad długotrwałymi przeciwnościami. I w tym sensie Polskę wypada uznać za wielkie bogactwo Europy – kontynentu, w którego sercu zawsze miała swoje miejsce.
Norman Davies
Oxford, styczeń 2001