Serce hartowane lodem - ebook
Serce hartowane lodem - ebook
Romans mafijny na odwrót! Leonid Zaharov przyleciał do Osmarun, by zadebiutować na międzynarodowych zawodach w łyżwiarstwie. I choć brał pod uwagę upadek na lodzie, to nie spodziewał się zabójstwa trenera podczas występu, porwania oraz stania się żywym towarem. Winną obrócenia życia Leonida w chaos została Ester, młoda protegowana szefowej skandynawskiej mafii. Po zawaleniu kluczowego zlecenia zostało jej wyznaczone strzeżenie łyżwiarza do czasu wystawienia go na aukcji z żywym towarem. Tłumione przez wiele lat emocje skłonią jednak Ester do podjęcia diametralnych kroków. Będzie musiała postawić swoje życie na szali, by uchronić Leonida przed okrucieństwem, którego sama doświadczyła. „Serce hartowane lodem" to romans mafijny na odwrót, w którym nieposkromionego bossa mafii zastępuje zbuntowana Ester, a w rolę porwanej wciela się nieudolny łyżwiarz o osobliwym uroku.
„Serce hartowane lodem” to zmysłowa i nieszablonowa historia, w której funkcję przystojnego bossa mafii pełni silna kobieta, a w rolę porwanej wciela się łyżwiarz. Sposób kreowania bohaterów pobudza wyobraźnię czytelnika, fabuła trzyma w napięciu. Opisy wydarzeń są malownicze i realistyczne, co jest zdecydowanym atutem książki. Ta powieść na długo pozostanie w Waszych głowach. Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po „Serce hartowane lodem”. – Zuzanna Napora, aquamarine_book
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-388-1 |
Rozmiar pliku: | 3,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Epilog
PodziękowaniaRozdział 1
Debiuty
Lądowanie potrójnego lutza od zawsze stanowiło dla niego spore wyzwanie, nie bez powodu jednak znalazł się tego wieczoru na międzynarodowych mistrzostwach. Dziś miał udowodnić, że włożony w jego naukę wysiłek nie poszedł na marne.
Koszula ozdobiona granatowymi cekinami finalnie przestała go uwierać, a mocny zapach żelu do włosów stracił na intensywności. Nawet mrowienie rozchodzące się po żołądku stało się mniej uciążliwe, jakby ekscytacja wymieszana ze strachem w końcu ustępowała. Wyciszenie emocji było pierwszym wymogiem gwarantującym udany występ.
Zgromadzeni zamilkli, a cała ich uwaga skoncentrowała się na lodowisku, gdzie reflektory oświetlały wyłącznie jego sylwetkę.
Wiedział, że nie mógł zawieść publiczności, przede wszystkim jednak zależało mu na aprobacie trenera domagającego się jak najlepszych rezultatów.
On, lodowisko i Allegro con brio Beethovena miały stworzyć dziś kompozycję doskonałą.
Kiedy pierwsze dźwięki dynamicznej melodii rozniosły się po hali, zdawało się, że jego ciało nie potrzebowało siły woli, by rozpocząć jazdę. Mknął po lodowisku, a każdy ruch miał w sobie finezję i urok, nad którym pracował przez ostatnie miesiące.
Odpowiednia prędkość, rotacja, skok.
Odruchowo zamknął oczy, być może jego serce przestało bić w momencie, kiedy wzniósł się w powietrze. Wylądował czysto, a salchow wyszedł właśnie tak, jak wielokrotnie planował go w myślach. Tak jak skakał go na treningach, po których mierzył się z obolałymi mięśniami, odciskami i zszarganymi nerwami.
Opłaciło się.
Przez ułamek sekundy spojrzał na trybuny w poszukiwaniu jaskrawopomarańczowej kurtki. Zawsze rozpoznawał ją z daleka na każdych zawodach, ale tym razem jej nie znalazł. Gdzie w takim razie podziewał się trener? Przecież w tak ważnym dniu musiał go obserwować.
Zerknął na drugą stronę trybun, ale – jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie.
Nadchodziła sekwencja kroków, więc musiał się skupić.
To niemożliwe, że Boria go nie obserwował. Na pewno gdzieś tam siedział.
*
Strzał między oczy od zawsze stanowił dla niej spore wyzwanie, nie bez powodu jednak znalazła się tego wieczoru na międzynarodowych mistrzostwach. Dziś miała udowodnić, że włożony w jej naukę wysiłek nie poszedł na marne.
Glock schowany pod bluzą niemal parzył jej skórę, wciąż przypominając o swojej obecności, lecz nie traktowała go jako ciężaru. Nawet mrowienie rozchodzące się po żołądku stało się mniej uciążliwe, jakby ekscytacja wymieszana ze strachem w końcu ustępowała. Wyciszenie emocji było pierwszym wymogiem gwarantującym udane zabójstwo.
Wraz ze zgaśnięciem świateł zgromadzeni zamilkli, a cała ich uwaga skoncentrowała się na lodowisku, gdzie reflektory oświetlały wyłącznie sylwetkę zawodnika.
Wiedziała, że nie mogła zawieść siebie, przede wszystkim jednak zależało jej na aprobacie Madame domagającej się jak najlepszych rezultatów.
Ona i nowy glock arex delta M przechodzili dziś chrzest bojowy.
Wyszła z hali na korytarz, zachowując spory dystans od celu. Nie przeszkadzało jej to, bo kurtkę o tak intensywnym odcieniu wyhaczyłaby z odległości kilometra.
Mężczyzna wszedł do magazynu i uchylił delikatnie drzwi, jakby ją również zapraszał do środka.
Poprawiła kaptur i upewniła się, czy żaden z kosmyków włosów nie wystaje z ciasno związanej kitki. Wkroczyła do magazynu, przygotowana na każdy rozwój wydarzeń, ale właściciel pomarańczowej kurtki po prostu opierał się o ścianę naprzeciwko niej, chytrze się uśmiechając. Jego skrzyżowane na piersi ramiona mogły ukrywać zarówno nóż, jak i pistolet lub cholera wie co jeszcze.
– Nie mogę uwierzyć, że przysłała za mną dzieciaka! – parsknął z rosyjskim akcentem. – Skończyły się jej pionki?
*
Coś poszło nie tak. Chociaż był w formie, miał odpowiednią prędkość i rotację, to i tak zakończył występ upadkiem, który określiłby jako najbardziej dotkliwy w swojej karierze. Beethovenowska melodia na niego nie zaczekała, a przeszła do punktu kulminacyjnego tak, jak oczekiwano.
On nie.
Zrozumiał, że leży na lodowisku jak na łóżku każdego dnia, kiedy otwiera oczy. Tym razem ból głowy rozchodził się z taką intensywnością, że musiał zacisnąć powieki i ugryźć się w język.
Jak wyglądał ten przeklęty lutz? Chyba go nie wylądował.
Po ustąpieniu pierwszej fali bólu zdołał otworzyć oczy, by następnie zerknąć w stronę trybun, skąd pochodziły odgłosy zdumienia i zaniepokojenia. Jak na przekór przed jego oczami pojawiły się mroczki, które po chwili przeobraziły się w ciemność. Zdążył dostrzec wyłącznie sylwetki osób pospiesznie wstających ze swoich miejsc.
Pomimo szumu do jego uszu dotarł nieprzyjemny, krótki odgłos. Allegro con Brio było utworem, który często zmieniał dynamikę, ale w żadnym momencie jego trwania nie pojawiał się tak przeszywający czaszkę huk. Po nim nastąpił kolejny. I kolejny.
On nadal leżał na lodowisku, czując się jak największa ofiara tegorocznych zawodów. Bez wątpienia nią był, ale obecnie pozostało mu jedynie przezwyciężyć szok i się podnieść. Nawet jeśli ciało napędzała adrenalina, wszystkie mięśnie okazały się zbyt wiotkie, by mógł zmotywować je do pracy. Próba podźwignięcia się na łokcie skończyła się fiaskiem, jakby lód tego wieczoru okazał się wyjątkowo śliski.
W końcu zrozumiał, że został pozostawiony w tej sytuacji sam sobie, bo tuż obok rozgrywało się o wiele większe zamieszanie. Odgłosy uciekającej publiczności, zamilknięcie Beethovena oraz fakt, że żaden z ratowników medycznych nie spieszył zawodnikowi z pomocą, sugerowały, że coś poszło cholernie nie tak.
*
Coś poszło nie tak. Chociaż była w formie, miała odpowiedni sprzęt i umiejętności, to i tak nie zabiła właściciela pomarańczowej kurtki. Na hali nadal rozbrzmiewała dynamiczna melodia, więc jeszcze nie spieprzyła zadania.
Jeszcze.
Zrozumiała, że jeśli zaraz nie wykończy tego starego dziada, jej brak kompetencji okaże się najmniejszym problemem. Oddała kolejny strzał, ale chybiła i tym razem. Zamiast skupić się na ruchach przeciwnika, obserwowała, jak pocisk wbija się w szarą ścianę. W uszach jej dudniło, a nozdrza wypełniał zapach prochu strzelniczego, przez co była całkowicie zdezorientowana.
Mężczyzna przywarł do niej i chwycił za lufę pistoletu, jakby robił to setki razy w życiu. Odzyskując trzeźwość umysłu, odpowiedziała kopniakiem w brzuch. Następnie nacisnęła spust, a uwolniony pocisk uderzył w sufit, z którego posypał się tynk.
Szarpali się – on opierając się na sile, ona na zwinności i gibkości swojego ciała.
Gdy ponownie pociągnęła za spust, glock w jej dłoni już nie wystrzelił. Nie uszło to uwadze przeciwnika, który bez wahania wykręcił jej rękę. Ból zwiastował katastrofę.
Odpowiedziała kopnięciem w goleń, które uratowało ją przed złamaniem lewej kończyny. Jej przeciwnik prawie zadał decydujący cios. Pod wpływem uderzenia mężczyzna zatoczył się na ścianę, tym razem nie śmiejąc się z satysfakcją. Obserwowała, jak usiłuje się podnieść, a na jego skroni pojawia się strużka krwi.
Był bezbronny. Teraz tylko załadować nowy magazynek i wycelować zgodnie z życzeniem Madame.
Choć wyłącznie oczy pozostawały jedyną odsłoniętą częścią jej twarzy, nie mogła wyzbyć się myśli, że została zdemaskowana. Glock w jej dłoni, zgięty w pasie przeciwnik i burdel dookoła sugerowały, że niemal doszło tutaj do morderstwa. Narobiła bałaganu, który lada chwila może zostać odkryty.
Podczas ładowania magazynku odwróciła wzrok od przeciwnika na ułamek sekundy, to jednak wystarczyło, by głowa eksplodowała bólem, a tuż potem pojawiło się poczucie otępienia. Zdołała wychwycić odgłos uderzenia drewnianego przedmiotu o posadzkę, ale potem wszystkie dźwięki zlały się w jeden.
W magazynie sportowym nietrudno było o potencjalną broń. Szkoda, że uświadomiła to sobie dopiero teraz.
W końcu zdołała załadować magazynek i przygotować się do wystrzału. Pot strużkami spływał po jej ciele, a ból z tyłu głowy stawał się coraz bardziej nieznośny. Mimo to zacisnęła zęby i wybiegła z magazynu. Świat wirował, kiedy znalazła się na korytarzu, ale przynajmniej pomarańczowa kurtka wciąż pozostawała widoczna.
Pierwszy strzał, drugi, trzeci.
Przypadkowi świadkowie upadali na ziemię skuleni, jakby zaraz mieli podzielić los właściciela pomarańczowej kurtki.
Może istniała szansa, że zadanie zostanie jednak zaliczone?
Pocisk wcale nie trafił między oczy, ale jeden z nich chyba wyszedł drugą stroną czaszki.
Nie, to nie usatysfakcjonuje Madame.
Biegła ile sił w nogach, rozumiejąc, że zamieszanie osiągnie zaraz apogeum. Uchylone drzwi ewakuacyjne stanowiły jedyną drogę ucieczki przed wywołanym chaosem. Minęła trupa i przebiła się przez osoby z obsługi w niebieskich kamizelkach, by następnie wylądować na śliskich od lodu schodach na zewnątrz. Od razu dostrzegła czarne auto, którego kierowca czekał już na niefortunnego pasażera.
Choć wykonała zadanie, doskonale wiedziała, że wszystko poszło cholernie nie tak.