Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Serce na święta - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
4 listopada 2025
3306 pkt
punktów Virtualo

Serce na święta - ebook

Marika w przeddzień świąt dowiaduje się, że jej kochanek, a także pracodawca, będzie miał dziecko ze swoją żoną. Czuje się oszukana i zraniona, przez co wdaje się w kłótnię z nieznajomym w barze. Gdy pijany mężczyzna przekracza granicę, z opałów ratuje ją Tobiasz, właściciel uroczego pieska, którym Marika zajmie się podczas pobytu mężczyzny w szpitalu.

Kilka dni później Marika i Tobiasz spotykają się na jarmarku świątecznym, gdzie wybierają razem choinkę. Kobieta dowiaduje się o kłopotach Tobiasza z kuzynem i postanawia mu pomóc, aby się odwdzięczyć.

Czy zwykła przysługa przerodzi się w głębsze uczucie? Co może pójść nie tak podczas przyjęcia zaręczynowego? I jaki udział będzie miał w tym wszystkim pies?

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68560-81-7
Rozmiar pliku: 3,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Słyszał ich rechot tuż za plecami – złowieszczy i przyprawiający o ciarki. Palenie w płucach się wzmagało. Próbował biec szybciej, ale nogi odmawiały mu posłuszeństwa.

Jedyne, o czym mógł myśleć, to to, aby nie wywalić się na tej nierównej łączce. Jeśli tak się stanie, dopadną go.

On go dopadnie.

– Tobiaszku! Nie uciekaj nam!

Trzech chłopców wybuchło donośnym śmiechem, który poniósł się złowieszczo pośród jabłoni. Łzy napływały mu do oczu, a krajobraz przed nim rozmazywał się coraz bardziej. Przez ułamek sekundy wydawało mu się, że w bezgranicznej rozpaczy wymamrotał imiona starszych braci.

Jednak ich tu nie było. Nie pomogą mu, bo nie mają pojęcia, co przeżywał za każdym razem, gdy odwiedzał to miejsce.

– Tobiaszku! Kto by pomyślał, że umiesz tak szybko biegać!

Wymachiwał rękoma niczym wioślarz, żeby wprawić swoje ciało w żwawsze tempo. Wielki dom z czerwonej cegły wyglądał na niego z daleka. Brakowało mu kilkunastu kroków, by dopaść do skrzypiących drzwi wejściowych i zostać uratowanym.

– Zatrzymaj się, mięczaku! Znowu chcesz schować się za plecami babci?

Pierwszym symptomem wskazującym, że nie dotrze do miejsca ratunku, był mocny skurcz, który podciął mu lewą nogę. Tobiasz pisnął z bólu i rąbnął w wysoką trawę. Nakrył głowę rękami i zwinął się jak mały żółw.

– Oj, popatrzcie! Chciał być sprinterem, a zapomniał, że nadaje się bardziej na zapaśnika sumo!

Śmiech chłopców dudnił mu w uszach, wywołując drżenie ciała.

– Zostaw mnie! – jęknął. – Proszę cię, zostaw mnie!

Łzy zalały mu twarz, gdy czyjeś dłonie uniosły jego koszulkę, odsłaniając fragment brzucha. Ciepły wiatr musnął nagą, lepką od potu skórę. Przez chwilę było to całkiem przyjemne, szczególnie po tym maratonie. To uczucie nie trwało jednak długo. Czyjeś palce zacisnęły się na wystającej fałdce i uszczypnęły tak mocno, że aż załkał.

A potem drugi raz i trzeci.

Bolało jak diabli. Brakowało mu tchu. Ale największy ból był tam w środku. Jakby serce miało za chwilę rozpaść się na kawałki z upokorzenia i wstydu.

– Dlaczego mi to robisz?!

– Bo jesteś grubasem! Schudnij, to nikt nie będzie się z ciebie śmiał! – odpowiedział mu któryś z kolegów Mateusza.

– Nie maż się, mięczaku. Masz tu tyle tłuszczu, że nic nie czujesz! – usłyszał oślizgły głos kuzyna. – Chciałem tylko opowiedzieć ci kawał. Lubisz kawały o grubasach, co?

Tobiasz zaprzeczył pospiesznie, ale to tylko rozbawiło tę trójkę.

Nienawidził takich kawałów, tak samo jak nienawidził jego.

– Opowiem ci… – kontynuował Mateusz, nachylając się nad nim i niemal wrzeszcząc mu do ucha.

Tobiasz rozczapierzył palce, łudząc się, że słowa nie pokonają tego muru.

– Przychodzi gruby Tobiasz do lekarza… a lekarz go pyta… bierze pan te tabletki na odchudzanie? – Jego koledzy zachichotali, gdy Mateusz specjalnie obniżył głos, udając starego medyka. – Tak, biorę, odpowiada Tobiasz… a lekarz na to… a ile pan bierze?

Krótka pauza miała za zadanie podkreślić puentę i rozbawić oprawców jeszcze bardziej.

– Ile, ile… AŻ SIĘ NAJEM!

Wnętrzności Tobiasza skręciły się z upokorzenia. Nie potrafił się powstrzymać. Rozpłakał się na dobre w akompaniamencie obrzydliwego śmiechu kuzyna i jego dwóch kolegów.

mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij