Sezon na Helu - ebook
Sezon na Helu - ebook
Druga poetycka książka w dorobku Andrzeja Sosnowskiego, która pierwotnie ukazała się w 1994 roku (nie licząc Domu bez kantów, napisanego wspólnie z Tadeuszem Piórą i Kubą Koziołem). Ciemniejsza, gęstsza od debiutanckiego Życia na Korei. Już tutaj mocno są obecne wątki, tropy, które powrócą w późniejszych książkach. Całość skomponowana z precyzją udowadnia swego rodzaju samodzielność i możliwości twórcze języka.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65358-23-3 |
Rozmiar pliku: | 480 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Szerokość poetycka zero
Powstanie pewnej kolonii
Powstanie innej kolonii
Ostatki (11/12 sierpnia 1993)
Na bocznym torze, na jałowym brzegu
Świadectwo pracy
Życiorys
Sezon na Helu
Tannhäuser
Piosenka dla Europy
Koniec wieku
I inne opowiadania
Acte manqué
Killarney
Poniekąd śnię, skądinąd muszę
Honi soit
Anoksja
Proszę, nie zaprzeczaj
Dzieciom
Zmienia to postać legendarnych rzeczy
Lautréamont Mix
R. R. (1877-1933)
Pomona i Wertumnus
Po sezonie
FragmentSzerokość poetycka zero
Może właśnie takim ktoś cię pokocha,
zawiesił głos w tunelu. Lecz myśl
pomknęła górą przez hałas rozjazdów
a nasze ciała powlókł skafander
snu, nabraliśmy szybkości i serce
zakołysało się w gardle jak łza
gdy nastawnie, hangary, neony,
krwotok detali w pociemniałych oczach
błyskał za nami jak warkocz komety –
jakiś bóg tam pracował po wszystkich godzinach.
– To książki palą się w rękach – krzyknął X, a
ja: – Czy ktoś poprosi mnie jeszcze o przedmowę
do książki telefonicznej tego miasta? – A Z: –
Prędzej o posłowie. – I nikt nie odnajdzie
pod tą szerokością nas lekkich niczym
pośpiech światła w tunelu, owal
lampki na jego bezimiennym grobie?
Na końcu światła jest tunel.Powstanie pewnej kolonii
Posterunki, patrole, dekrety, aż wreszcie
przyszli miejscowi, i żeby tylko nic im tu nie
poprzestawiać! A my: wolnego! z tym cmentarzem
na południe i w ogóle rozproszyć
po podmiejskich działkach, przebić
przestronne arterie i tunele, wznieść
napowietrzną kolejkę, wykopać kanały
i puścić motorówki, promy, wodoloty i precz
z pamiątkami: niech na mapie zarysują się
sylwetki buldożerów, powiedział
(przykładając zapałkę do planu miasta),
tu będzie teatr działań. A później?
Spuścić mgłę. O zmierzchu
tylko śmiech chłopca w ociemniałym podwórku
odpowie barwie czasu, który ich opuścił
pytając o przestrzeń, o jakiej nie śnili.Powstanie innej kolonii
I trzeba im urządzić jakieś wiadomości,
enigmatyczne sondaże, raporty
o liczbie kroków baleriny na próbie
generalnej i eteryczne ujęcia
śniegu na Antarktyce, błysku skrzydeł
motyla w pyle andyjskiego wodospadu
non stop na żywo i bez komentarza.
I same pełzające pasma. A kontrola?
Czy wyszła z mody sztuka umierania?
Bez inicjałów. Swobodnie nieswoi
pójdą gęsiego przez obce terytorium
szukając przygód poza tym grafikiem.