Siedem reguł spełniania marzeń - ebook
Siedem reguł spełniania marzeń - ebook
Jeśli chociaż raz zadałeś sobie pytanie: jak mogę spełnić swoje marzenia, to ta książka jest dla ciebie. Autor bestsellera „Prawo rezonansu” ujawnia 7 reguł, których przestrzeganie pomoże ci osiągnąć sukces. Sam przetestował je w swoim życiu! Z książki dowiesz się, jak formułować myśli i marzenia, by zagwarantować ich spełnienie. Nauczysz się programować swoją podświadomość i odrzucić ograniczające cię myśli i emocje. Wyzwolisz pozytywne wibracje i energię, oraz połączysz się z energią wszechświata przyciągając do swojego życia ludzi i zdarzenia o tej samej pozytywnej energii. Praktykując wdzięczność, nauczysz się dostrzegać swoje obecne sukcesy, nawet te najmniejsze. Spełnij marzenia już dzisiaj.
Spis treści
Wstęp Moja historia
Także formułowania życzeń należy się nauczyć
Reguła pierwsza Po prostu zacznijcie
Kwestia rozumu
Trening czyni mistrza
Reguła druga Poprawne formułowanie
Zasada „Jestem”
Czynić tak, jak gdyby
„Nie” – czyli kwestia obawy
Zapisujcie swoje życzenie
Jasne, zwięzłe i precyzyjne formułowanie
Reguła trzecia Podziękowanie – napędem w kwestii skutecznego formułowania życzeń
Pomnażać dobro
Przenoszenie do teraźniejszości
Po prostu wyzbyć się problemów
Reguła czwarta Przekonać rozum
Odrobina fizyki
Do tego jeszcze trochę biologii
Dogmaty wiary
Rozpoznawanie sformułowań, w które tak bezgranicznie wierzymy
Wyzbycie się dogmatów
Reguła piąta Zaufać zamiast wątpić
Wątpienie jest także całkiem jasno sprecyzowanym życzeniem
Dyskrecja
Zapomnienie
Reguła szósta Bycie otwartym na „przypadki”
Kosmos „dostarcza” w dość zaskakujący sposób
„Gdzie jest moje zamówienie?” – a może „Siedzę w złym pociągu!”
Intuicja
Reguła siódma Znaleźć prawdziwe, wielkie życzenia
Jakie życzenia pasują do mojej osoby?
Życzenie sobie posiadania pieniędzy
Wymarzony związek
Czy życie staje się poprzez coś takiego szczęśliwsze?
O Autorze
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8301-246-9 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Moja historia
Kiedy miałem sześć lat, spełniło się moje pierwsze życzenie. Napisałem wtedy kartę do mojego anioła stróża. Nie chciałem, aby znalazła ją moja mama, dlatego też kartę tę dobrze schowałem. Jednak życzenie mimo wszystko się spełniło. Dostałem dokładnie taki sam rower, jaki chciałem. Nawet tego samego koloru, z dzwonkiem w kształcie myszy.
W wieku dziewięciu lat nie wierzyłem już w to, że życzenia mogą się spełniać. Przynajmniej moje. Nie wierzyłem, ponieważ o tym wiedziałem. W międzyczasie spisałem ich dużo na kartce i wszystkie się urzeczywistniły. Cuda stały się dla mnie czymś, czego nie kojarzy się z wiarą, lecz z rzeczywistością.
Pomimo tego mały chłopiec chciał jednak poddać to wszystko pewnemu testowi. Co pewne, to pewne. Z tego też powodu musiałem wypróbować coś „niemożliwego”, coś, co właściwie nie mogło istnieć. I tak zamówiłem u „istot, tam, z góry”, abym zagrał w jakimś filmie. Szczerze powiedziawszy, bardzo tego chciałem.
Miała to być rzeczywiście dobra rola, a moje nazwisko miało widnieć tuż obok tytułu filmu. Na kartce z tym życzeniem napisałem wówczas, „(…) Mam zagrać taką rolę, aby każdy dobrze mnie widział”. I rzeczywiście, jeszcze w tym samym roku otrzymałem rolę przeciwnika głównego bohatera w filmie fabularnym zatytułowanym „Lausbubengeschichten” (Przygody urwisa).
Dla moich rodziców wydarzenie to okazało się być cudem – dla mnie zaś po prostu zamówieniem, którego nikt oprócz mnie nie traktował poważnie.
Ba, nawet bardzo poważnie, ponieważ spełniło się ono niejako bardziej, niż myślałem.
Popełniłem mianowicie mały, ale jakże fatalny błąd. Napisałem bowiem na kartce, że każdy ma mnie zobaczyć w tym filmie. Tak więc o usłyszeniu mnie nie było mowy. Podczas kręcenia filmu reżyser postanowił, że chłopak, którego grałem właśnie ja, ma pochodzić z Prus i mówić berlińskim dialektem. Posłużono się tutaj techniką synchronizacji, to znaczy, że głos chłopca nie był moim głosem, lecz pochodził zupełnie od innej osoby, co wywołało we mnie przerażenie. Tak więc była to moja pierwsza duża rola kinowa, a tym samym moje życzenie się spełniło. Każdy mógł mnie zobaczyć, jednak nikt nie mógł usłyszeć mojego głosu. Lepszego, a także niestety boleśniejszego dowodu niedokładnie sprecyzowanego życzenia po prostu nie mogłem doświadczyć. (Dlatego też cały rozdział poświęciłem jego prawidłowemu formułowaniu). Przez jakiś czas wymyślałem „istotom, tam, z góry”. Trwało to do momentu, kiedy uświadomiłem sobie, że tak naprawdę to one nic nie mogą. Posługiwały się bowiem tylko innym językiem niż ja. Nie wiedziały, co z mojego punktu widzenia jest czymś dobrym, a co złym. Poza tym istoty nie miały żadnego pojęcia, co dzieje się tutaj, na ziemi. Realizowały jedynie moje polecenia. Od tego czasu nie wątpiłem już w to, że:
Życzenia się spełniają.
I to w takiej formie, w jakiej zostają one „zamówione”.
Wiedziałem to już jako dziecko. Wtedy miałem jeszcze kontakt z moimi życzeniami i po prostu oczekiwałem, że będą one realizowane tak, jak sobie to wyobrażałem. W każdym bądź razie wtedy istniała mała fabryka kartek zapisanych życzeniami.
Chłopak stawał się jednak coraz większy, aż kiedyś poczuł się dorosły. I tak ten mały szkrab, który wówczas, jako dziecko, posiadał więcej wiedzy niż później, jako osoba dorosła stał się sceptykiem i „realistą”.
Wkraczając w okres dojrzewania, wierzył on bardziej dorosłym niż samemu sobie. Jego talent „życzenia sobie czegoś” coraz bardziej popadał w zapomnienie. W swym dorosłym świecie chciał bowiem osiągnąć coś sam, chciał być dumny z siebie, wierzył we własną siłę, a tę obcą, w szczególności tę „z góry”, uważał za śmieszną. Mały chłopiec przestał dopuszczać możliwość spełniania się w swym życiu cudów. Jego życie stało się trudniejsze, poważniejsze i często napotykał na przeszkody, które okazywały się być nie do pokonania. Zacząłem walczyć i coraz częściej porównywałem siebie z innymi. Dochodziłem wtedy do przekonania, że zwykle to ja dostaję gorsze karty.
To, że świat jest niesprawiedliwy, w miarę upływu czasu uznałem za pewnik: dlaczego niektórym udaje się jednak wszystko, a innym nic? Dlaczego niektórzy mają tak dużo „szczęścia”, podczas gdy w przypadku innych wszystko układa się niepomyślnie? Dlaczego w końcu niektórym powodzi się aż tak dobrze, a innym źle?
Odpowiedzi na te pytania znalazłem w momencie, kiedy wiele lat później natknąłem się na małą białą książeczkę, zatytułowaną „Cuda”. Wydarzenie to stało się przełomem w moim życiu.
Stuart Wilde opowiada w niej dokładnie o tych samych doświadczeniach, które ja sam pozyskałem, będąc dzieckiem. Tę swoistą formę życzenia sobie czegoś nazywa on zamawianiem – niesamowicie trafne wyrażenie – i twierdzi, że jest to możliwe o każdej porze i dla każdego.
Byłem głęboko poruszony. Zacząłem znów przypominać sobie czas, kiedy byłem dzieckiem. Wtedy to cuda, o których mówił Wilde, były po prostu możliwe. Były one do mojej dyspozycji.
Ale dlaczego coś takiego jest możliwe jedynie dla dziecka? Dlaczego nie dla osoby dorosłej?
Może życie nie było wcale takie niesprawiedliwe? Może cała różnica pomiędzy osobami odnoszącymi sukcesy a nieudacznikami polega na tym, że zwycięzcy nigdy nie wątpią ani w samych siebie, ani w swe życzenia? Oni po prostu wiedzieli, że to, czego sobie życzą, po prostu im przysługuje. Było dla nich czymś zupełnie normalnym, że spełniają się ich wyobrażenia. Ich myśli ciągle się urzeczywistniały. Czym jednak różnił się ich sposób myślenia od innych?
Ludzie, którzy odnoszą sukcesy, nie wątpią i skupiają się
na swych celach, myśląc przy tym zawsze pozytywnie.
W końcu zawsze jest tylko jedna różnica. Jedni życzą sobie czegoś w sposób świadomy i konkretny, inni robią to nieskoordynowanie i nieświadomie, nie dostrzegając przy tym, że sami są twórcami różnych okoliczności.
To dzięki książce Stuarta Wilde’a całkowicie zmieniło się moje życie. Od tego czasu znów zacząłem formułować niezliczoną ilość skutecznych życzeń. I to działa! Trzeba tylko to zrobić oraz nauczyć się kilku małych tricków i sztuczek. Jednak także i w tym przypadku można popełnić błąd, a wtedy pewne rzeczy mogą się, niestety, nie udać.
Także formułowania życzeń należy się nauczyć
Życzenia się spełniają. Każdego dnia, w każdej minucie, w każdej sekundzie. I to dokładnie wszystkie. Oznacza to, że spełniają się także nasze powątpiewania. Dotyczy to także naszych myśli związanych z niskim poczuciem własnej wartości.
Ponieważ także i one są życzeniami, więc nawet jeśli są niezamierzone, zostają zrealizowane.
Tak więc zacząłem obserwować siebie, i to dość dokładnie. Interesowały mnie oczywiście przede wszystkim moje nieświadome życzenia i to, jak mogę utrzymać nad nimi swą kontrolę.
Nasze oczekiwania okazują się być często jedynie
rozczarowaniem, ponieważ wychodzimy już niejako
z założenia, że z pewnością go doświadczymy.
Wszechświat bowiem nie potrafi rozróżniać pomiędzy tym, co dobre, a tym, co złe. On jedynie dostarcza nam nasze życzenia. Wszechświatowi jest obojętne, czy zrealizowanie życzenia wpłynie pozytywnie, czy też negatywnie na nasze życie. Są mu bowiem obce określenia typu: sprawiedliwie czy niesprawiedliwie, dobry czy zły, pozytywny czy też negatywny. Odpowiedzialny jest on jedynie za dostarczenie życzenia zgodnego z naszymi wyobrażeniami.
Wszechświat? Co to takiego? Nasza wyobraźnia podpowiada nam, że jest to coś takiego jak dom wysyłkowy gigantycznych rozmiarów, pomocny w urzeczywistnianiu naszych życzeń. Właśnie coś podobnego dzieje się z naszymi życzeniami.
Zostają one obrobione i wysłane. W dalszej części książki poruszę jeszcze kwestię fizycznego współgrania pomiędzy wysyłaniem naszych życzeń a ich ziszczaniem się w naszym życiu, czyli związek owego procesu z energią i jej manifestacją na płaszczyźnie materialnej. Aby nauczyć się poprawnego sposobu wyrażania życzeń, wystarczy nam jednak na tę chwilę skupienie naszych myśli wokół owego domu wysyłkowego. Przede wszystkim pomoże to zrozumieć ów problem w sposób zabawowy. Ma to oczywiście swą zaletę, gdyż wszystko, co lekkie i skupione wokół zabawy, spełnia się po prostu szybciej.
W przypadku tego, co lekkie i nieobciążone, warto jest także wiedzieć, że mamy niejako wszystko do naszej dyspozycji i że jeśli coś otrzymamy, nie oznacza to, że będzie tego brakowało innej osobie. (Nie dotyczy to oczywiście przypadku, kiedy zażyczę sobie męża mojej przyjaciółki).
W każdym bądź razie w ciągu ostatnich trzydziestu lat nauczyłem się wiele na temat skutecznego formułowania życzeń.
W oparciu o własne doświadczenia i błędy stworzyłem siedem reguł, które pomagają nam wieść takie życie, jakiego sobie życzymy. Jeśli życzymy sobie tego w prawidłowy sposób, to spełni się w naszym życiu po prostu wszystko. Nawet to, co jest niemożliwe do spełnienia. Fascynujące jest mianowicie, że w przypadku poprawnego formułowania życzeń nie istnieją żadne granice. Obojętnie, czy dotyczy to pieniędzy, domu, samochodu, partnera, pracy, czy też miłości, wszystko tutaj jest możliwe.
Nie ma żadnych granic.
Ograniczenia istnieją jedynie w głowie.
To w niej tworzymy nasz codzienny świat. Jednak my, dorośli, tego nie wiemy albo też nie chcemy wiedzieć, że najczęściej jesteśmy niezadowoleni z naszego samodzielnie stworzonego świata.
Ale jak można uniknąć owych ograniczeń, jak należy prawidłowo formułować życzenia? Jak powinno się jasno i jednoznacznie wyrażać swe życzenia, aby zbyt mocno nie iskrzyło podczas ich dostarczania bądź też aby nie życzyć sobie rzeczy, których po prostu się nie chce?
I co należy robić, by nie przegapić owego momentu „dostarczenia”?
Co powinno się zrobić, aby wykluczyć z naszego życia wszystko to, co straszne?
Oto pytania, które zadawane są podczas prowadzonych przeze mnie wykładów. Zasadniczo chodzi tutaj zawsze tylko o jedno pytanie – mianowicie: Co mam zrobić, aby spełniły się wszystkie te życzenia w moim życiu?
Życzenia się urzeczywistniają.
Co powinno się ziścić w moim życiu?
Im częściej mówiłem podczas moich wieczornych wykładów na temat skutecznego formułowania życzeń, tym większe było zainteresowanie słuchaczy. Chcieli oni bowiem doświadczyć jeszcze czegoś nowego. Ci, którzy właśnie słyszeli o najróżniejszych formach życzeń i którzy praktykowali od pewnego czasu, rezygnowali ze swoich dalszych poczynań, ponieważ nie działało to tak, jak powinno.
Byłem zdziwiony. To, co dla mnie w międzyczasie było czymś zupełnie normalnym, dla innych okazało się być czymś zupełnie nieoczywistym. A im więcej opowiadałem, tym więcej rodziło się pytań. Także i w moim przypadku. Także i ja zacząłem pytać moich słuchaczy, jak oni formułowaliby życzenia. W ten sposób zrozumiałem, dlaczego w przypadku tak wielu osób to po prostu nie działało i w czym tak naprawdę tkwiły błędy.
I tak coraz częściej byłem proszony o to, by w końcu coś napisać na temat reguł spełniania marzeń.
Tak więc serdecznie dziękuję wszystkim, którzy mnie do tego zmotywowali. Bez Was nie byłoby tej książki.
Przypominam sobie jeszcze pewną kobietę, która uśmiechając się do mnie, powiedziała te oto słowa: „Wiem, że Pan napisze na ten temat książkę”.
„Dlaczego Pani tak sądzi?” – zapytałem zdumiony.
„Ponieważ życzę sobie tego”.