- promocja
Siedmiu mężów Evelyn Hugo - ebook
Siedmiu mężów Evelyn Hugo - ebook
Powieść, którą pokochały setki tysięcy Amerykanek!
To spotkanie zmieni życie Monique. Młoda dziennikarka dostaje propozycję przeprowadzenia wywiadu z Evelyn Hugo – aktorką, która ma za sobą imponującą karierę w Hollywood. Warunek jest jeden: ta rozmowa nie może zostać opublikowana przed śmiercią artystki. Evelyn opowiada o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła do wymarzonego świata kina. Sława, pieniądze, skandale i blask reflektorów… W Hollywood nikt nie jest bez grzechu. Dlaczego Evelyn ma za sobą aż siedem małżeństw? Kogo kochała naprawdę? Jej życie kryje tajemnice, które nigdy nie powinny trafić na pierwsze strony gazet.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów Marilyn Monroe i Audrey Hepburn! Gdyby Evelyn Hugo istniała naprawdę, byłaby ich najlepszą przyjaciółką albo… największą konkurentką.
Fascynująca powieść o miłości i cenie sławy.
Emily Giffin
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66278-38-7 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Evelyn Hugo wystawia swoje suknie na aukcję
AUTOR: PRIYA AMRIT 2 MARCA 2017 ROKU
Legenda filmu i ikona lat 60. Evelyn Hugo ogłosiła, że zamierza wystawić dwanaście swoich najbardziej znanych sukien na aukcji w domu aukcyjnym Christie’s. Zebrane w ten sposób pieniądze planuje przeznaczyć na badania nad rakiem piersi.
Siedemdziesięciodziewięcioletnią Hugo od dawna uznaje się za ikonę stylu i elegancji. Aktorka znana jest z tego, że umiejętnie łączy zmysłowość z umiarem, a jej kreacje są uważane za kamienie milowe mody i hollywoodzkiego szyku.
Ci, którzy zamierzają nabyć fragment historii Hugo, interesują się nie tylko sukniami, lecz także okolicznościami, w jakich gwiazda je nosiła. Na aukcji znajdą się szmaragdowozielona suknia projektu Mirandy La Conda, którą Hugo założyła na galę rozdania Oscarów w 1959 roku, fioletowa, zwiewna suknia z okrągłym dekoltem z organdyny, w której Hugo wystąpiła na premierze Anny Kareniny w 1962 roku, oraz granatowa jedwabna kreacja projektu Michaela Maddaxa, którą miała na sobie, kiedy odbierała statuetkę Oscara za Wszystko dla nas.
Hugo ma na swoim koncie wiele hollywoodzkich skandali, między innymi siedem małżeństw, w tym trwający wiele lat związek z producentem filmowym Harrym Cameronem. Hugo i Cameron byli rodzicami Connor Cameron, która bez wątpienia stała się inspiracją do zorganizowania aukcji. Pani Cameron zmarła w zeszłym roku na raka piersi w wieku zaledwie 41 lat.
Hugo urodziła się w 1938 roku jako Evelyn Elena Herrera w rodzinie kubańskich imigrantów i dorastała w nowojorskiej dzielnicy Hell’s Kitchen. W 1955 roku przeprowadziła się do Hollywood, pofarbowała włosy na blond i zmieniła nazwisko na Evelyn Hugo. Błyskawicznie dostała się do hollywoodzkiej elity. Pozostawała w centrum uwagi przez ponad trzy dekady, po czym wycofała się z showbiznesu pod koniec lat 80. i poślubiła finansistę Roberta Jamisona, starszego brata trzykrotnej laureatki Oscara, Celii St. James. Teraz, po śmierci swojego siódmego męża, Hugo zamieszkała na Manhattanie.
Niezwykle piękna i będąca niedościgłym wzorem szyku oraz wyzywającej seksualności Hugo od dawna fascynuje kinomanów na całym świecie. Spodziewany zysk z aukcji to minimum 2 miliony dolarów.— MOŻESZ PRZYJŚĆ DO MOJEGO BIURA?
Rozglądam się wokół, spoglądam na biurka obok mnie, a potem znowu na Frankie, próbując ustalić, do kogo się zwraca. Wskazuję na siebie.
— Mówisz do mnie?
Frankie ma strasznie mało cierpliwości.
— Tak, Monique, do ciebie. To dlatego powiedziałam: „Monique, czy możesz przyjść do mojego biura?”.
— Przepraszam, usłyszałam tylko końcówkę zdania.
Frankie odwraca się na pięcie. Biorę swój notes i podążam za nią.
W wyglądzie Frankie jest coś bardzo niepokojącego. Nie jestem pewna, czy powiedzielibyście o niej, że jest konwencjonalnie atrakcyjna — ma ostre rysy twarzy i bardzo szeroko rozstawione oczy — ale mimo to jest osobą, na którą patrzy się z podziwem. Jest szczupła, bardzo wysoka, ma krótko obcięte włosy w stylu afro i słabość do jaskrawych kolorów oraz dużej biżuterii, więc każdy ją zauważa, gdy wchodzi do jakiegoś pomieszczenia.
Była jednym z powodów, dla których przyjęłam tę pracę. Podziwiałam ją od czasu, gdy studiowałam dziennikarstwo, czytałam jej artykuły w tych samych magazynach, które obecnie prowadzi jako redaktor naczelna i dla których ja teraz pracuję. I jeśli mam być szczera, jest coś inspirującego w tym, że czarnoskóra kobieta zajmuje tak wysokie stanowisko. Jako że sama jestem mulatką — mam jasnobrązową skórę i ciemnobrązowe oczy po moim czarnoskórym ojcu oraz mnóstwo piegów na twarzy dzięki mojej białej mamie — Frankie sprawia, że czuję się pewniejsza i liczę na to, że kiedyś to ja będę sprawowała tak ważną funkcję.
— Usiądź — mówi Frankie, zajmując miejsce i wskazując na pomarańczowe krzesło stojące naprzeciw jej przezroczystego biurka Lucite.
Siadam spokojnie i zakładam nogę na nogę. Pozwalam jej mówić pierwszej.
— Zaskakujący zwrot w sprawie — mówi, patrząc w komputer. — Ludzie Evelyn Hugo wystąpili z zapytaniem, czy jesteśmy zainteresowani napisaniem artykułu. Wywiadu na wyłączność.
Instynktownie chciałabym powiedzieć „O, cholera”, a także „Dlaczego mi to mówisz?”.
— O czym dokładnie miałby być? — pytam.
— Domyślam się, że o aukcji sukien, którą organizuje — mówi Frankie. — Jak rozumiem, chciałaby zebrać jak najwięcej pieniędzy dla Amerykańskiej Organizacji na rzecz Zapobiegania Rakowi Piersi.
— Potwierdzili to?
Frankie kręci głową.
— Potwierdzili jedynie, że Evelyn ma coś do powiedzenia.
Evelyn Hugo jest jedną z największych gwiazd filmowych wszech czasów. Nie musi mieć nic ważnego do powiedzenia, żeby ludzie chcieli jej słuchać.
— Może być z tego temat na okładkę, prawda? Jest przecież żywą legendą. To ona osiem razy wychodziła za mąż?
— Siedem — prostuje Frankie. — I tak, ten wywiad ma ogromny potencjał. I dlatego mam nadzieję, że wysłuchasz mnie do końca.
— Co masz na myśli?
Frankie nabiera powietrza w płuca i robi taką minę, że zaczynam się obawiać, że zaraz mnie wyleje z pracy. Ale po chwili mówi:
— Evelyn zażyczyła sobie właśnie ciebie.
— Mnie? — W ciągu ostatnich pięciu minut już drugi raz jestem zaskoczona tym, że ktoś chce ze mną rozmawiać. Muszę popracować na swoją pewnością siebie. Dość powiedzieć, że ostatnio zebrała niezłe lanie. Chociaż nie będę udawać, że kiedykolwiek była w szczytowej formie.
— Szczerze mówiąc, moja reakcja była identyczna — mówi Frankie.
Szczerze mówiąc, czuję się nieco urażona. Chociaż oczywiście rozumiem jej punkt widzenia. Pracuję w „Vivant” niecały rok, zajmuję się głównie pisaniem artykułów sponsorowanych. Wcześniej pisałam artykuły na blog Discourse, stronę zajmującą się komentowaniem bieżących zdarzeń i kulturą, która nazywa się magazynem, ale tak naprawdę jest blogiem z chwytliwymi nagłówkami. Zajmowałam się tam przede wszystkim działem Stylowe Życie i pisałam na modne tematy oraz zamieszczałam felietony.
Po latach pracy jako wolny strzelec etat w Discourse był dla mnie kołem ratunkowym. Ale kiedy zaproponowano mi pracę w „Vivant”, nie mogłam tego zignorować. Z radością skorzystałam z szansy na dołączenie do korporacji zatrudniającej legendy dziennikarstwa.
Pierwszego dnia szłam wzdłuż ścian ozdobionych rozpoznawalnymi okładkami — na jednej z nich widniała feministyczna aktywistka Debbie Palmer, była naga i upozowana i stała na szczycie wieżowca z widokiem na Manhattan w 1984 roku; ta przedstawiająca artystę Roberta Turnera podczas malowania na płótnie z 1991 roku opatrzona była podpisem, że malarz choruje na AIDS. Ogarnęło mnie surrealistyczne uczucie na myśl o tym, że jestem częścią świata „Vivant”. Zawsze chciałam ujrzeć swoje nazwisko na błyszczącym papierze magazynu.
Niestety przez ostatnie dwanaście numerów nie zrobiłam nic oprócz przeprowadzania konwencjonalnych wywiadów z posiadaczami wielkich fortun, podczas gdy moi współpracownicy z Discourse próbują zmienić świat przez Internet. Mówiąc wprost, nie jestem zbytnio sobą zachwycona.
— Zrozum, nie chodzi o to, że cię nie doceniamy, bo tak nie jest — mówi Frankie. — Sądzimy, że możesz wiele osiągnąć w „Vivant’, ale miałam nadzieję, że uda mi się zlecić to jakiejś bardziej doświadczonej dziennikarce. Wobec tego mówię wprost, że nie zostałaś zaproponowana przez nas zespołowi Evelyn. Posłaliśmy im pięć znanych nazwisk, a oni odpowiedzieli, że masz być ty.
Frankie odwraca monitor komputera w moją stronę i pokazuje mi wiadomość mejlową podpisaną przez jakiegoś Thomasa Welcha, który, jak zakładam, jest odpowiedzialny za PR Eveyn Hugo.
Od: Thomas Welch
Do: Frankie Troupe
Do wiadomości: Jason Stamey; Ryan Powers
Ma być Monique Grant albo Evelyn wycofuje swoją propozycję.
Oniemiała patrzę na Frankie. I szczerze mówiąc, jestem również zachwycona tym, że Evelyn Hugo wybrała mnie.
— Znasz Evelyn Hugo? O to chodzi? — pyta Frankie i odwraca monitor w swoją stronę.
— Nie — mówię, zaskoczona, że w ogóle zadała mi to pytanie. — Widziałam kilka jej filmów, ale dla mojego pokolenia to przebrzmiała gwiazda.
— Łączą cię z nią jakieś więzy osobiste?
Kręcę głową.
— Z całą pewnością nie.
— Ale przecież pochodzisz z Los Angeles?
— No tak, ale sądzę, że jedyne, co może mnie łączyć z Evelyn Hugo, to to, że mój tata mógł pracować przy którymś z jej filmów. Mogę zapytać mamy.
— Świetnie. Dziękuję. — Frankie patrzy na mnie wyczekująco.
— Mam to zrobić teraz?
— Jeśli to nie problem.
Wyjmuję telefon z kieszeni i piszę do mamy: „Czy Tata kiedykolwiek pracował przy jakimś filmie z Evelyn Hugo?”.
Pojawiają się trzy kropki, podnoszę głowę i widzę, że Frankie próbuje podejrzeć, co napisałam. Chyba dociera do niej niestosowność jej zachowania, ponieważ natychmiast siada prosto.
Mój telefon sygnalizuje dźwiękiem nadejście wiadomości.
Mama pisze: „Może? Było ich tak wiele, że trudno ogarnąć. Dlaczego pytasz?”.
„To długa historia”, odpowiadam, „próbuję się dowiedzieć, czy coś mnie łączy z Evelyn Hugo. Sądzisz, że tata ją znał?”.
Mama odpowiada: „Ha! Nie. Twój ojciec nigdy nie zadawał się z nikim sławnym na planie filmowym. Nawet kiedy nalegałam, żeby zapoznał nas z jakimiś celebrytami”.
Śmieję się.
— Wygląda na to, że nie. Żadnych związków z Evelyn Hugo.
Frankie potakuje.
— No dobrze, moja druga teoria sprowadza się do tego, że niektórzy wybierają sobie kogoś z mniejszym przebiciem, żeby móc go kontrolować i mieć wpływ na ostateczny rezultat.
Czuję, że mój telefon znowu wibruje. „To mi przypomniało, że zamierzałam wysłać ci karton ze starymi pracami taty. Niektóre są świetne. Uwielbiam je, ale wydaje mi się, że ty pokochasz je jeszcze bardziej. Wyślę w tym tygodniu”.
— Sądzisz, że zrobią ofiarę z kogoś słabego — mówię do Frankie.
— Tak jakby. — Posyła mi łagodny uśmiech.
— Więc ludzie Evelyn przejrzeli winietę, znaleźli moje nazwisko wśród mniej znaczących dziennikarzy i pomyśleli, że uda im się ze mnie zrobić popychadło. O to chodzi?
— Tego się obawiam.
— I mówisz mi o tym, ponieważ…
Frankie zastanawia się nad odpowiedzią.
— Ponieważ wydaje mi się, że nie jesteś osobą, którą można pomiatać. Sądzę, że cię nie doceniają. I naprawdę zależy mi na tym wywiadzie. Chcę, żeby wszyscy o nim pisali.
— Po co to mówisz? — pytam i odrobinę przesuwam się na krześle.
Frankie składa ręce przed sobą i kładzie je na biurku, po czym pochyla się w moją stronę.
— Pytam cię, czy dasz sobie radę w bezpośrednim starciu z Evelyn Hugo.
Gdybym zrobiła listę rzeczy, o które ktoś może mnie dzisiaj zapytać, to pytanie znajdowałoby się gdzieś na pozycji numer dziewięć milionów. Czy dam radę Evelyn Hugo? Nie mam pojęcia.
— Tak — mówię w końcu.
— I tyle? Po prostu tak?
Chcę skorzystać z tej okazji. Pragnę napisać tę historię. Mam dość tego, że stoję na najniższym szczeblu drabiny. Potrzebuję wygranej, do cholery jasnej.
— Tak, kurwa?
Frankie potakuje i się nad czymś zastanawia.
— Lepiej, ale wciąż nie jestem przekonana.
Mam trzydzieści pięć lat. Piszę od ponad dekady. W przyszłości chciałabym podpisać kontrakt na wydanie książki. Chcę sama wybierać tematy. Chcę być nazwiskiem, które znajduje się na liście, kiedy do gazety dzwonią ludzie pokroju Evelyn Hugo. W „Vivant” czuję się niedoceniana. Jeśli mam zamiar osiągnąć to, co zaplanowałam, musi nastąpić jakiś przełom. Ktoś musi stanąć na mojej drodze. I powinno się to stać szybko, ponieważ jedyne, co mi zostało, to ta cholerna kariera. Jeśli chcę zmian, muszę zmienić sposób, w jaki wykonuję obowiązki. Zapewne drastycznie.
— Evelyn chce mnie — mówię. — Ty chcesz Evelyn. Wydaje mi się, że nie muszę cię przekonywać, Frankie. Raczej to ty powinnaś przekonać mnie.
Frankie milczy jak zaklęta, patrzy na mnie ponad złączonymi palcami. Zamierzałam wzbudzić jej szacunek. Być może przegięłam.
Czuję się podobnie jak wtedy, gdy zaczęłam trening z ciężarkami i od razu wybrałam dla siebie dwudziestokilowe obciążniki. Za dużo na początek sprawia, że zyskujesz głównie pewność, iż nie masz pojęcia, co robisz.
Z całej siły powstrzymuję się od próby odkręcenia tego i przeproszenia jej. Mama wychowała mnie na grzeczną i dobrze ułożoną dziewczynę. Przez długi czas żyłam w przekonaniu, że człowiek cywilizowany jest człowiekiem służalczym. Ale ten rodzaj uprzejmości nie sprawdził się na dłuższą metę. Świat szanuje ludzi, którzy uważają, że powinni przejąć jego stery. Nigdy tego nie rozumiałam, ale przynajmniej przestałam już z tym walczyć. Pewnego dnia zamierzam znaleźć się na miejscu Frankie, a może nawet zajść dalej niż ona. Robić ważne, doniosłe rzeczy, z których będę dumna. Zostawić po sobie ślad. Na razie nie zrobiłam nawet pierwszego kroku.
Cisza trwa tak długo, że mam wrażenie, że zaraz pęknę, napięcie wzrasta z każdą mijającą sekundą. Ale to Frankie pęka pierwsza.
— Dobrze — mówi i wyciąga do mnie rękę, wstając zza biurka.
Czuję się zszokowana i dumna, gdy wyciągam swoją. Staram się, by mój uścisk był stanowczy; Frankie zgniata mi dłoń jak imadło.
— Proszę, zrób to dobrze, Monique. Dla nas i dla siebie.
— Zrobię.
Odsuwamy się od siebie, a ja kieruję się w stronę drzwi.
— Być może czytała twój artykuł na temat wspomaganych samobójstw w Discourse — mówi Frankie, zanim wychodzę z gabinetu.
— Słucham?
— Był wspaniały. Może to dlatego chce ciebie. Dzięki niemu cię znaleźliśmy. To genialna historia. Nie ze względu na popularność, jaką zyskała, lecz dzięki tobie, dzięki temu, że pięknie ją opisałaś.
To był jeden z pierwszych naprawdę znaczących artykułów, jakie stworzyłam z własnej woli. Natknęłam się na tę historię, kiedy miałam napisać tekst o wzroście popularności kiełków, zwłaszcza w restauracjach na Brooklynie. Udałam się na ryneczek na Park Slope, żeby przeprowadzić wywiad z jakimś miejscowym farmerem, ale kiedy wyznałam, że nie przepadam za kapustą sarepską, powiedział mi, że przypominam mu jego siostrę. Do zeszłego roku była głównie mięsożerna; potem, gdy dowiedziała się, że ma raka mózgu, przestawiła się na dietę wegańską i organiczną.
W dalszej rozmowie powiedział mi o grupie wsparcia dla osób, które zamierzają poddać się eutanazji w asyście lekarza, skierowanej do chorych i ich bliskich. Wiele osób w grupie walczyło o prawo do godnej śmierci. Zdrowe jedzenie nie mogło ocalić życia siostrze farmera, i ani on, ani ona nie chcieli, żeby musiała cierpieć dłużej niż to konieczne.
Od tamtej chwili wiedziałam, że powinnam oddać głos ludziom należącym do tej grupy wsparcia.
Wróciłam do siedziby Discourse i napisałam szkic artykułu. Sądziłam, że zostanie odrzucony, podobnie jak moje ostatnie teksty o hipsterskich trendach i celebrytach. Ale ku mojemu zdumieniu dostałam zielone światło.
Pracowałam niezmordowanie, chodziłam na spotkania grupy w piwnicach kościoła, rozmawiałam z członkami, pisałam i przepisywałam, aż poczułam, że zawarłam w tekście całą złożoność problemu pomocy przy samobójstwie ludziom w cierpieniu — zarówno stronę opowiadającą się za miłosierdziem, jak i tę dotyczącą moralności.
Z tego artykułu jestem najbardziej zadowolona. Nie raz wracałam do domu po pracy i czytałam go na nowo, przypominając sobie, do czego jestem zdolna, i wspominając satysfakcję, jaką poczułam, mogąc podzielić się prawdą, niezależnie od tego, jak trudno było ją przełknąć.
— Dziękuję — mówię do Frankie.
— Po prostu uważam, że jesteś utalentowana. Zapewne o to chodzi.
— Chyba raczej nie.
— No, nie — przyznaje. — Raczej nie. Ale napisz ten artykuł najlepiej jak się da, żeby następnym razem nie było co do tego żadnych wątpliwości.THESPILL.COM
Evelyn Hugo wyznaje
Autor: Julia Santos 4 marca 2017 roku
Wieść niesie, że ikona piękna, ŻYWA LEGENDA, najpiękniejsza na świecie blondynka Evelyn Hugo wystawia na aukcję swoje suknie i zgadza się na przeprowadzenie wywiadu, przed czym wzbraniała się od kilku dekad.
PROSZĘ, powiedzcie, że w końcu jest gotowa na rozmowę o tych wszystkich swoich mężach. (Rozumiem czterech, no może pięciu, sześciu nawet, ale siedmiu? Siedmiu mężów? Nie wspominając o tym, o czym powszechnie wiadomo, że romansowała z kongresmenem Jackiem Eastonem na początku lat 80. Miała dziewczyna wzięcie).
Jeśli nie puści pary z ust na temat mężów, módlmy się, żeby chociaż zdradziła, skąd ma takie brwi. Serio, PODZIEL SIĘ TĄ TAJEMNICĄ, EVELYN.
Kiedy wyświetlają filmy z E sprzed lat, gdy miała lśniące blond włosy, ciemne, proste jak strzała brwi, mocno opaloną skórę i złotobrązowe oczy, po prostu nie ma rady, trzeba rzucić to, co się aktualnie robi, i gapić się na nią.
A nawet jeszcze nie wspomniałam o jej ciele.
Zero tyłka, zero bioder — tylko wielkie cycki i szczupłe ciało.
Przez całe swoje dorosłe życie dążyłam do takiej figury. (Uwaga: Wciąż jestem daleko. Może przez spaghetti, które pochłaniałam na obiad każdego dnia przez cały ostatni tydzień).
Jest tylko jedna sprawa, która nie daje mi spokoju: Evelyn mogła wybrać każdego. (Hmm, na przykład mnie?). Ale zdecydowała się na jakąś nowicjuszkę z „Vivant”. Mogła mieć każdego. (Na przykład mnie). Dlaczego postawiła na jakąś Monique Grant (a nie na mnie)?
No dobrze. Po prostu jestem zgorzkniała, że to nie ja dostałam tę szansę.
Powinnam zatrudnić się w „Vivant”. Dostają naprawdę najlepsze kąski.
KOMENTARZE:
Hihello565 pisze: Nawet pracownicy „Vivant” nie chcą już pracować w „Vivant”. Korporacyjny szmatławiec nastawiony na artykuły sponsorowane.
Ppppppppppps w odpowiedzi na komentarz Hihello565: Aha, jasne. Coś mi jednak mówi, że gdyby najbardziej szanowany, najbardziej luksusowy magazyn w kraju zaproponował ci pracę, to byś ją przyjęła.
EChristine999 pisze: Czy córka Evelyn nie umarła niedawno na raka? Wydaje mi się, że ostatnio coś o tym czytałam. Jaka szkoda. Przy okazji, czy to zdjęcie Evelyn przy grobie Harry’ego Camerona? Długo nie mogłam się pozbierać po tej tragedii. Piękna rodzina. Taka szkoda, że ich straciła.
PaniJeanineGrambs pisze: KOGO obchodzi Evelyn Hugo. PRZESTAŃCIE PISAĆ O TYCH LUDZIACH. Jej małżeństwa, romanse i większość filmów dowodzą tylko jednego: jest szmatą. Trzecia nad ranem była hańbą dla kobiet. Skupcie się na ludziach, którzy na to zasługują.
SexiLexi89 pisze: Evelyn Hugo jest prawdopodobnie najpiękniejszą kobietą, jaka chodziła po ziemi. Znacie scenę w Duszy towarzystwa, kiedy wychodzi naga z wody, a obraz z kamery zanika w chwili, gdy niemal dociera do jej sutków? Wspaniałe.
PennyDriverKLM pisze: Wszyscy chwalą Evelyn Hugo za WYGLĄD, bo zrobiła sobie włosy na blond i ciemne brwi. Evelyn, pozdrawiam cię.
YuppiePigs3 pisze: Za chuda! Nie w moim typie.
EvelynHugoByłaŚwięta pisze: Ta kobieta przekazała MILIONY DOLARÓW na cele charytatywne dla organizacji wspierających maltretowane kobiety oraz środowiska LGBTQ+, a teraz sprzedaje suknie, by wspomóc badania nad rakiem, a wy mówicie tylko o jej brwiach? Serio?
JuliaSantos@TheSpill w odpowiedzi na komentarz EvelynHugoByłaŚwięta: Słuszna uwaga, PRZEPRASZAM. Na swoją obronę mam to, że zaczęła zarabiać miliony, będąc rozkapryszoną dziunią w latach sześćdziesiątych. Nie miałaby żadnych szans, gdyby nie talent i uroda, a nigdy nie byłaby tak piękna bez TYCH BRWI. Ale spoko, masz dużo racji.
EvelynHugoByłaŚwięta w odpowiedzi na komentarz JuliaSantos@TheSpill: przepraszam za swoje czepialstwo. To przez to, że nie zjadłam lunchu. Mea culpa. Dodam jeszcze, że „Vivant” nie ma szans na tak dobry artykuł, jaki wyszedłby spod twojego pióra. Evelyn powinna wybrać ciebie.
JuliaSantos@TheSpill w odpowiedzi na komentarz EvelynHugoByłaŚwięta: Co nie????? Kim jest ta Monique Grant? Muszę się nią zająć…PRZEZ KILKA DNI CZYTAŁAM WSZYSTKO, co mogłam znaleźć na temat Evelyn Hugo. Nigdy nie byłam filmomaniaczką, tym bardziej nie interesowały mnie hollywoodzkie gwiazdy. Jednak życie Evelyn, przynajmniej powszechnie znana jego wersja, wystarczyłoby na scenariusz do dziesięciu oper mydlanych.
Bardzo młodo wyszła za mąż, po czym rozwiodła się, gdy miała osiemnaście lat. Następnie był związek z innym aktorem oraz burzliwe małżeństwo z królem Hollywood, Donem Adlerem. Mówi się, że go zostawiła, ponieważ ją bił. Powróciła na ekrany w nowofalowych filmach francuskich. Szybki ślub z piosenkarzem Mickiem Rivą w Las Vegas. Wspaniałe małżeństwo z wytwornym Rexem Northem, które dobiegło końca, gdy oboje znaleźli sobie kochanków. Piękna historia o miłości jej życia, Harrym Cameronie, oraz narodzinach ich córki, Connor. Ich druzgoczący rozwód oraz bardzo szybki ślub z reżyserem jej starych filmów Maxem Girardem. Przypuszczalnie również romans z kongresmenem Jackiem Eastonem, który zakończył związek z Girardem. W końcu ślub z finansistą Robertem Jamisonem, o którym mówi się, że miał na celu dokopać jej byłej rywalce i siostrze Roberta, aktorce Celii St. James. Wszyscy jej mężowie już nie żyją, więc jedynie Evelyn ma całkowitą wiedzę na temat tych związków.
Jestem świadoma, że jeśli zechciałabym sprowadzić rozmowę na ten temat, byłby to koniec mojego wywiadu.
Zasiedziałam się do późna w biurze, w końcu około dwudziestej pierwszej wyruszam do domu. Mam małe mieszkanie. Najlepszym określeniem jest maciupka puszka sardynek. Ale to zadziwiające, jakie wydaje się duże, kiedy brakuje w nim połowy rzeczy.
David wyprowadził się pięć tygodni temu, a ja wciąż jeszcze nie odkupiłam naczyń, które zabrał ze sobą, oraz stolika podarowanego nam przez jego matkę z zeszłym roku w prezencie ślubnym. Jezu. Nie dotrwaliśmy nawet do pierwszej rocznicy.
Wchodzę do mieszkania, odkładam torbę na sofę i dociera do mnie, jakie to było małostkowe z jego strony, że zabrał ten stolik. Jego nowa kawalerka w San Francisco była w pełni wyposażona dzięki hojnemu gestowi jego pracodawcy, który zaoferował mu awans połączony z przeprowadzką. Podejrzewam, że David schował stolik do magazynu razem ze stolikiem nocnym, który według niego mu się należał, oraz ze wszystkimi naszymi książkami kucharskimi. Nie brakuje mi ich. Nie gotuję. Ale kiedy na książkach jest dedykacja „Dla Monique i Davida z życzeniami wielu lat szczęścia”, ma się wrażenie, że połowa należy do ciebie.
Odwieszam płaszcz i zastanawiam się, nie po raz pierwszy, które pytanie jest bliższe prawdy: Czy David przyjął nową pracę i przeprowadził się do San Francisco beze mnie? Czy to ja nie chciałam wyjechać z Nowego Jorku z nim? Zdejmując buty, kolejny raz dochodzę do wniosku, że odpowiedź leży gdzieś pośrodku. Ale potem wraca do mnie ta myśl, która wciąż powoduje dyskomfort: to on wyjechał.
Zamawiam pad thai na kolację i wchodzę pod prysznic. Odkręcam ciepłą wodę, niemal gorącą. Uwielbiam, gdy woda jest tak gorąca, że aż parzy. Uwielbiam zapach szamponu. Moim ulubionym miejscem jest chyba natrysk. To tutaj, stojąc w parze wodnej, pokryta pianą, nie czuję się Monique Grant, kobietą porzuconą przez męża. Ani nawet Monique Grant, pisarką w impasie. Jestem po prostu Monique Grant, właścicielką luksusowych produktów kąpielowych.
Odświeżyłam się, wysuszyłam, założyłam dresy i odgarnęłam włosy do tyłu, gdy przyszedł dostawca z jedzeniem.
Siedzę z plastikowym pojemnikiem i próbuję oglądać telewizję. Staram się skupić. Chcę zmusić swój mózg do zrobienia czegoś, czegokolwiek innego, niż myślenie o pracy lub Davidzie. Ale gdy już kończę jeść, dociera do mnie, że wszystko na darmo. Równie dobrze mogłabym pracować.
Sam pomysł na przeprowadzenie wywiadu z Evelyn Hugo, kontrolowanie jej opowieści oraz baczenie na to, czy nie próbuje przejąć nade mną kontroli — wszystko to sprawia, że czuję się przytłoczona. Często przejawiam tendencję do nadmiernego przygotowywania się. A dokładniej: zawsze zachowuję się podobnie do strusia, mam ochotę zakopać głowę w piasku, żeby uniknąć tego, z czym nie mam ochoty się mierzyć.
W związku z tym przez kolejne trzy dni nie robię nic, oprócz szukania informacji na temat Evelyn Hugo. Całymi dniami ściągam stare artykuły o jej małżeństwach i skandalach. Wieczorami oglądam jej dawne filmy.
Oglądam ją w Zachodzie słońca nad Karoliną, Annie Kareninie, Jadeicie oraz Wszystko dla nas. Tyle razy przeglądam GIF-y, w których wychodzi z wody w filmie Dusza towarzystwa, że gdy zasypiam, filmik bez przerwy odtwarza mi się przed oczami.
Oglądam jej filmy i zaczynam się w niej troszeczkę zakochiwać. Pomiędzy dwudziestą trzecią a drugą w nocy, gdy reszta świata śpi, mój laptop migocze, pokazując jej osobę, a jej głos rozbrzmiewa w moim salonie.
Niewątpliwie jest oszałamiająco piękną kobietą. Ludzie często sprowadzają ją do gęstych brwi i blond włosów, ale ja nie mogę oderwać oczu od jej sylwetki. Ma silnie zarysowaną szczękę, wysokie kości policzkowe oraz usta, które wyglądają tak, jakby zawsze były lekko opuchnięte. Ma wielkie oczy w kształcie migdała. Opalona skóra przy jasnych włosach sprawia wrażenie, jakby Evelyn dopiero zeszła z plaży, a jednocześnie prezentuje się elegancko. Wiem, że ten wygląd — tak jasne włosy przy brązowej skórze — nie jest naturalny, a jednak nie mogę pozbyć się poczucia, że tak właśnie powinno być, że ludzie powinni się tacy rodzić.
Nie mam wątpliwości, że z tego powodu historyk filmu Charles Redding powiedział kiedyś o twarzy Evelyn: „niesamowita. Tak delikatna, tak bliska doskonałości, że kiedy się na nią patrzy, odnosi się wrażenie, że jej rysy w połączeniu z proporcjami prędzej czy później musiały się pojawić na świecie”.
Zawieszam plakaty Evelyn z lat pięćdziesiątych, na których nosi obcisłe sweterki i sztywne staniki, zdjęcia prasowe przedstawiające ją z Donem Adlerem na terenie Sunset Studios, które zostały zrobione krótko po ich ślubie, fotki z wczesnych lat sześćdziesiątych, na których ma albo długie, proste włosy, albo miękkie fale i często pozuje w krótkich szortach.
Jest jedno zdjęcie, na którym ma jednoczęściowy kostium i siedzi na brzegu jakiejś nieskazitelnej plaży, w wielkim, miękkim, czarnym kapeluszu, który zakrywa prawie całą jej twarz, a białe włosy zaczesane na prawą stronę oświetla blask promieni słonecznych.
Jedno z moich ulubionych jest czarno-białym ujęciem z uroczystości wręczenia Złotych Globów w 1967 roku. Siedzi, jej włosy są luźno podpięte do góry. Ma na sobie jasną koronkową suknię z głębokim, lecz bezpiecznym dekoltem sięgającym do rowka między piersiami; przez wysokie rozcięcie w spódnicy widać jej prawą nogę.
Obok niej znajduje się dwóch mężczyzn, ich nazwiska zatarły się gdzieś w międzyczasie, którzy patrzą na nią, podczas gdy ona nie odrywa wzroku od sceny. Mężczyzna siedzący obok gapi się na jej piersi. Ten widoczny nieco dalej — na jej udo. Obaj są oczarowani i pełni nadziei, że uda im się zobaczyć odrobinę więcej.
Może trochę naginam rzeczywistość, gdy patrzę na to zdjęcie, ale zaczynam dostrzegać pewien wzór: Evelyn daje ci nadzieję, że dostaniesz odrobinę więcej.
I zawsze ci tego odmawia.
Nawet w szeroko omawianej scenie seksu z Trzeciej nad ranem z 1977 roku, w której wije się, siedząc tyłem na swoim partnerze, Donie Adlerze, widać jej całe piersi nie dłużej niż przez trzy sekundy. Przez wiele lat krążyły plotki, że niesamowite przychody z tego filmu brały się z tego, że pary przychodziły do kina po kilka razy, by obejrzeć tę scenę.
Skąd wie, ile ma dawać, a ile ukrywać?
I czy to wszystko ma jakiś wpływ na to, co teraz chce powiedzieć? A może zamierza bawić się mną, tak jak przez lata igrała z publicznością?
Czy Evelyn Hugo powie mi tyle, żebym nie mogła wysiedzieć w miejscu, lecz nigdy dość, by wyjawić całą prawdę?
Ciąg dalszy w wersji pełnej