Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Siedmiu mężów - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
25 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siedmiu mężów - ebook

Nowe wydanie powieści, którą pokochały polskie czytelniczki!
Młoda dziennikarka Monique dostaje propozycję przeprowadzenia wywiadu z Evelyn Hugo – aktorką, która ma za sobą imponującą karierę w Hollywood. Warunek jest jeden: rozmowa nie może zostać opublikowana przed śmiercią artystki. Dziennikarka jeszcze nie wie, że to spotkanie zmieni jej życie, ale jest gotowa podjąć wyzwanie.
Evelyn opowiada o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła do wymarzonego świata kina. Sława, pieniądze, skandale i blask reflektorów… W Hollywood nikt nie jest bez grzechu. Dlaczego aktorka ma za sobą aż siedem małżeństw? Kogo kochała naprawdę? Jaką cenę zapłaciła za sławę i miłość? Życie Evelyn kryje tajemnice, które nigdy nie powinny trafić na pierwsze strony gazet.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów Marilyn Monroe i Audrey Hepburn! Gdyby Evelyn Hugo istniała naprawdę, byłaby ich najlepszą przyjaciółką albo… największą konkurentką.
Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788368217513
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

NEW YORK TRI­BUNE

Eve­lyn Hugo wy­sta­wia swoje suk­nie na au­kcję

+--------------------------------------+--------------------------------------+
| AU­TORKA: PRIYA AM­RIT | 2 MARCA 2017 ROKU |
+--------------------------------------+--------------------------------------+

Le­genda filmu i ikona lat 60. Eve­lyn Hugo ogło­siła, że za­mie­rza wy­sta­wić dwa­na­ście swo­ich naj­bar­dziej zna­nych su­kien na au­kcji w domu au­kcyj­nym Chri­stie’s. Ze­brane w ten spo­sób pie­nią­dze pla­nuje prze­zna­czyć na ba­da­nia nad ra­kiem piersi.

Sie­dem­dzie­się­cio­dzie­wię­cio­let­nią Hugo od dawna uznaje się za ikonę stylu i ele­gan­cji. Ak­torka znana jest z tego, że umie­jęt­nie łą­czy zmy­sło­wość z umia­rem, a jej kre­acje są uwa­żane za ka­mie­nie mi­lowe mody i hol­ly­wo­odz­kiego szyku.

Ci, któ­rzy za­mie­rzają na­być frag­ment hi­sto­rii Hugo, in­te­re­sują się nie tylko suk­niami, lecz także oko­licz­no­ściami, w ja­kich gwiazda je no­siła. Na au­kcji znajdą się szma­rag­do­wo­zie­lona suk­nia pro­jektu Mi­randy La Conda, którą Hugo za­ło­żyła na galę roz­da­nia Osca­rów w 1959 roku, fio­le­towa, zwiewna suk­nia z okrą­głym de­kol­tem z or­gan­dyny, w któ­rej Hugo wy­stą­piła na pre­mie­rze Anny Ka­re­niny w 1962 roku, oraz gra­na­towa je­dwabna kre­acja pro­jektu Mi­cha­ela Mad­daxa, którą miała na so­bie, kiedy od­bie­rała sta­tu­etkę Oscara za Wszystko dla nas.

Hugo ma na swoim kon­cie wiele hol­ly­wo­odz­kich skan­dali, mię­dzy in­nymi sie­dem mał­żeństw, w tym trwa­jący wiele lat zwią­zek z pro­du­cen­tem fil­mo­wym Har­rym Ca­me­ro­nem. Hugo i Ca­me­ron byli ro­dzi­cami Con­nor Ca­me­ron, która bez wąt­pie­nia stała się in­spi­ra­cją do zor­ga­ni­zo­wa­nia au­kcji. Pani Ca­me­ron zmarła w ze­szłym roku na raka piersi w wieku za­le­d­wie 41 lat.

Hugo uro­dziła się w 1938 roku jako Eve­lyn Elena Her­rera w ro­dzi­nie ku­bań­skich imi­gran­tów i do­ra­stała w no­wo­jor­skiej dziel­nicy Hell’s Kit­chen. W 1955 roku prze­pro­wa­dziła się do Hol­ly­wood, po­far­bo­wała włosy na blond i zmie­niła na­zwi­sko na Eve­lyn Hugo. Bły­ska­wicz­nie do­stała się do hol­ly­wo­odz­kiej elity. Po­zo­sta­wała w cen­trum uwagi przez po­nad trzy de­kady, po czym wy­co­fała się z show-biz­nesu pod ko­niec lat 80. i po­ślu­biła fi­nan­si­stę Ro­berta Ja­mi­sona, star­szego brata trzy­krot­nej lau­re­atki Oscara, Ce­lii St. Ja­mes. Te­raz, po śmierci swo­jego siód­mego męża, Hugo za­miesz­kała na Man­hat­ta­nie.

Nie­zwy­kle piękna i bę­dąca nie­do­ści­głym wzo­rem szyku oraz wy­zy­wa­ją­cej sek­su­al­no­ści Hugo od dawna fa­scy­nuje ki­no­ma­nów na ca­łym świe­cie. Spo­dzie­wany zysk z au­kcji to mi­ni­mum 2 mi­liony do­la­rów.

.

– MO­ŻESZ PRZYJŚĆ DO MO­JEGO BIURA?

Roz­glą­dam się wo­kół, spo­glą­dam na biurka obok mnie, a po­tem znowu na Fran­kie, pró­bu­jąc usta­lić, do kogo się zwraca. Wska­zuję na sie­bie.

– Mó­wisz do mnie?

Fran­kie ma strasz­nie mało cier­pli­wo­ści.

– Tak, Mo­ni­que, do cie­bie. To dla­tego po­wie­dzia­łam: „Mo­ni­que, czy mo­żesz przyjść do mo­jego biura?”.

– Prze­pra­szam, usły­sza­łam tylko koń­cówkę zda­nia.

Fran­kie od­wraca się na pię­cie. Biorę swój no­tes i po­dą­żam za nią.

W wy­glą­dzie Fran­kie jest coś bar­dzo nie­po­ko­ją­cego. Nie je­stem pewna, czy po­wie­dzie­li­by­ście o niej, że jest kon­wen­cjo­nal­nie atrak­cyjna – ma ostre rysy twa­rzy i bar­dzo sze­roko roz­sta­wione oczy – ale mimo to jest osobą, na którą pa­trzy się z po­dzi­wem. Jest szczu­pła, bar­dzo wy­soka, ma krótko ob­cięte włosy w stylu afro i sła­bość do ja­skra­wych ko­lo­rów oraz du­żej bi­żu­te­rii, więc każdy ją za­uważa, gdy wcho­dzi do ja­kie­goś po­miesz­cze­nia.

Była jed­nym z po­wo­dów, dla któ­rych przy­ję­łam tę pracę. Po­dzi­wia­łam ją od czasu, gdy stu­dio­wa­łam dzien­ni­kar­stwo, czy­ta­łam jej ar­ty­kuły w tych sa­mych ma­ga­zy­nach, które obec­nie pro­wa­dzi jako re­dak­torka na­czelna i dla któ­rych ja te­raz pra­cuję. I je­śli mam być szczera, jest coś in­spi­ru­ją­cego w tym, że czar­no­skóra ko­bieta zaj­muje tak wy­so­kie sta­no­wi­sko. Jako że sama je­stem mu­latką – mam czar­nego ojca i białą matkę – Fran­kie spra­wia, że czuję się pew­niej­sza, i li­czę na to, że kie­dyś to ja będę spra­wo­wała tak ważną funk­cję.

– Usiądź – mówi Fran­kie, zaj­mu­jąc miej­sce i wska­zu­jąc na po­ma­rań­czowe krze­sło sto­jące na­prze­ciw jej prze­zro­czy­stego biurka Lu­cite.

Sia­dam spo­koj­nie i za­kła­dam nogę na nogę. Po­zwa­lam jej mó­wić pierw­szej.

– Za­ska­ku­jący zwrot w spra­wie – mówi, pa­trząc w kom­pu­ter. – Lu­dzie Eve­lyn Hugo wy­stą­pili z za­py­ta­niem, czy je­ste­śmy za­in­te­re­so­wani na­pi­sa­niem ar­ty­kułu. Wy­wiadu na wy­łącz­ność.

In­stynk­tow­nie chcia­ła­bym po­wie­dzieć „O cho­lera”, a także „Dla­czego mi to mó­wisz?”.

– O czym do­kład­nie miałby być? – py­tam.

– Do­my­ślam się, że o au­kcji su­kien, którą or­ga­ni­zuje – mówi Fran­kie. – Jak ro­zu­miem, chcia­łaby ze­brać jak naj­wię­cej pie­nię­dzy dla Ame­ry­kań­skiej Or­ga­ni­za­cji na rzecz Za­po­bie­ga­nia Ra­kowi Piersi.

– Po­twier­dzili to?

Fran­kie kręci głową.

– Po­twier­dzili je­dy­nie, że Eve­lyn ma coś do po­wie­dze­nia.

Eve­lyn Hugo jest jedną z naj­więk­szych gwiazd fil­mo­wych wszech cza­sów. Nie musi mieć nic waż­nego do po­wie­dze­nia, żeby lu­dzie chcieli jej słu­chać.

– Może być z tego te­mat na okładkę, prawda? Jest prze­cież żywą le­gendą. To ona osiem razy wy­cho­dziła za mąż?

– Sie­dem – pro­stuje Fran­kie. – I tak, ten wy­wiad ma ogromny po­ten­cjał. I dla­tego mam na­dzieję, że wy­słu­chasz mnie do końca.

– Co masz na my­śli?

Fran­kie na­biera po­wie­trza w płuca i robi taką minę, że za­czy­nam się oba­wiać, że za­raz mnie wy­leje z pracy. Ale po chwili mówi:

– Eve­lyn za­ży­czyła so­bie wła­śnie cie­bie.

– Mnie? – W ciągu ostat­nich pię­ciu mi­nut już drugi raz je­stem za­sko­czona tym, że ktoś chce ze mną roz­ma­wiać. Mu­szę po­pra­co­wać na swoją pew­no­ścią sie­bie. Dość po­wie­dzieć, że ostat­nio ze­brała nie­złe la­nie. Cho­ciaż nie będę uda­wać, że kie­dy­kol­wiek była w szczy­to­wej for­mie.

– Szcze­rze mó­wiąc, moja re­ak­cja była iden­tyczna – mówi Fran­kie.

Szcze­rze mó­wiąc, czuję się nieco ura­żona. Cho­ciaż oczy­wi­ście ro­zu­miem jej punkt wi­dze­nia. Pra­cuję w „Vi­vant” nie­cały rok, zaj­muję się głów­nie pi­sa­niem ar­ty­ku­łów spon­so­ro­wa­nych. Wcze­śniej pi­sa­łam ar­ty­kuły na blog Di­sco­urse, stronę zaj­mu­jącą się ko­men­to­wa­niem bie­żą­cych zda­rzeń i kul­turą, która na­zywa się ma­ga­zy­nem, ale tak na­prawdę jest blo­giem z chwy­tli­wymi na­głów­kami. Zaj­mo­wa­łam się tam przede wszyst­kim dzia­łem Sty­lowe Ży­cie i pi­sa­łam na modne te­maty oraz za­miesz­cza­łam fe­lie­tony.

Po la­tach pracy jako fre­elan­cerka etat w Di­sco­urse był dla mnie ko­łem ra­tun­ko­wym. Ale kiedy za­pro­po­no­wano mi pracę w „Vi­vant”, nie mo­głam tego zi­gno­ro­wać. Z ra­do­ścią sko­rzy­sta­łam z szansy na do­łą­cze­nie do kor­po­ra­cji za­trud­nia­ją­cej le­gendy dzien­ni­kar­stwa.

Pierw­szego dnia szłam wzdłuż ścian ozdo­bio­nych roz­po­zna­wal­nymi okład­kami – na jed­nej z nich wid­niała fe­mi­ni­styczna ak­ty­wistka Deb­bie Pal­mer, była naga i upo­zo­wana i stała na szczy­cie wie­żowca z wi­do­kiem na Man­hat­tan w 1984 roku; ta przed­sta­wia­jąca ar­ty­stę Ro­berta Tur­nera pod­czas ma­lo­wa­nia na płót­nie z 1991 roku opa­trzona była pod­pi­sem, że ma­larz cho­ruje na AIDS. Ogar­nęło mnie sur­re­ali­styczne uczu­cie na myśl o tym, że je­stem czę­ścią świata „Vi­vant”. Za­wsze chcia­łam uj­rzeć swoje na­zwi­sko na błysz­czą­cym pa­pie­rze ma­ga­zynu.

Nie­stety przez ostat­nie dwa­na­ście nu­me­rów nie zro­bi­łam nic oprócz prze­pro­wa­dza­nia kon­wen­cjo­nal­nych wy­wia­dów z po­sia­da­czami wiel­kich for­tun, pod­czas gdy moi współ­pra­cow­nicy z Di­sco­urse pró­bują zmie­nić świat przez In­ter­net. Mó­wiąc wprost, nie je­stem zbyt­nio sobą za­chwy­cona.

– Zro­zum, nie cho­dzi o to, że cię nie do­ce­niamy, bo tak nie jest – mówi Fran­kie. – Są­dzimy, że mo­żesz wiele osią­gnąć w „Vi­vant”, ale mia­łam na­dzieję, że uda mi się zle­cić to ja­kiejś bar­dziej do­świad­czo­nej dzien­ni­karce. Wo­bec tego mó­wię wprost, że nie zo­sta­łaś za­pro­po­no­wana przez nas ze­spo­łowi Eve­lyn. Po­sła­li­śmy im pięć zna­nych na­zwisk, a oni od­po­wie­dzieli, że masz być ty.

Fran­kie od­wraca mo­ni­tor kom­pu­tera w moją stronę i po­ka­zuje mi wia­do­mość mej­lową pod­pi­saną przez ja­kie­goś Tho­masa We­lcha, który, jak za­kła­dam, jest od­po­wie­dzialny za PR Eveyn Hugo.

Od: Tho­mas We­lch

Do: Fran­kie Tro­upe

Do wia­do­mo­ści: Ja­son Sta­mey; Ryan Po­wers

Ma być Mo­ni­que Grant albo Eve­lyn wy­co­fuje swoją pro­po­zy­cję.

Onie­miała pa­trzę na Fran­kie. I szcze­rze mó­wiąc, je­stem rów­nież za­chwy­cona tym, że Eve­lyn Hugo wy­brała mnie.

– Znasz Eve­lyn Hugo? O to cho­dzi? – pyta Fran­kie i od­wraca mo­ni­tor w swoją stronę.

– Nie – mó­wię, za­sko­czona, że w ogóle za­dała mi to py­ta­nie. – Wi­dzia­łam kilka jej fil­mów, ale dla mo­jego po­ko­le­nia to prze­brzmiała gwiazda.

– Łą­czą cię z nią ja­kieś więzy oso­bi­ste?

Kręcę głową.

– Z całą pew­no­ścią nie.

– Ale prze­cież po­cho­dzisz z Los An­ge­les?

– No tak, ale są­dzę, że je­dyne, co może mnie łą­czyć z Eve­lyn Hugo, to to, że mój tata mógł pra­co­wać przy któ­rymś z jej fil­mów. Mogę za­py­tać mamę.

– Świet­nie. Dzię­kuję. – Fran­kie pa­trzy na mnie wy­cze­ku­jąco.

– Mam to zro­bić te­raz?

– Je­śli to nie pro­blem.

Wyj­muję te­le­fon z kie­szeni i pi­szę do mamy: „Czy Tata kie­dy­kol­wiek pra­co­wał przy ja­kimś fil­mie z Eve­lyn Hugo?”.

Po­ja­wiają się trzy kropki, pod­no­szę głowę i wi­dzę, że Fran­kie pró­buje po­dej­rzeć, co na­pi­sa­łam. Chyba do­ciera do niej nie­sto­sow­ność jej za­cho­wa­nia, po­nie­waż na­tych­miast siada pro­sto.

Mój te­le­fon sy­gna­li­zuje dźwię­kiem na­dej­ście wia­do­mo­ści.

Mama pi­sze: „Może? Było ich tak wiele, że trudno ogar­nąć. Dla­czego py­tasz?”.

„To długa hi­sto­ria”, od­po­wia­dam, „pró­buję się do­wie­dzieć, czy coś mnie łą­czy z Eve­lyn Hugo. Są­dzisz, że tata ją znał?”.

Mama od­po­wiada: „Ha! Nie. Twój oj­ciec ni­gdy nie za­da­wał się z ni­kim sław­nym na pla­nie fil­mo­wym. Na­wet kiedy na­le­ga­łam, żeby za­po­znał nas z ja­ki­miś ce­le­bry­tami”.

Śmieję się.

– Wy­gląda na to, że nie. Żad­nych związ­ków z Eve­lyn Hugo.

Fran­kie po­ta­kuje.

– No do­brze, moja druga teo­ria spro­wa­dza się do tego, że nie­któ­rzy wy­bie­rają so­bie ko­goś z mniej­szym prze­bi­ciem, żeby móc go kon­tro­lo­wać i mieć wpływ na osta­teczny re­zul­tat.

Czuję, że mój te­le­fon znowu wi­bruje. „To mi przy­po­mniało, że za­mie­rza­łam wy­słać ci kar­ton ze sta­rymi pra­cami taty. Nie­które są świetne. Uwiel­biam je, ale wy­daje mi się, że ty po­ko­chasz je jesz­cze bar­dziej. Wy­ślę w tym ty­go­dniu”.

– Są­dzisz, że zro­bią ofiarę z ko­goś sła­bego – mó­wię do Fran­kie.

– Tak jakby. – Po­syła mi ła­godny uśmiech.

– Więc lu­dzie Eve­lyn przej­rzeli wi­nietę, zna­leźli moje na­zwi­sko wśród mniej zna­czą­cych dzien­ni­ka­rzy i po­my­śleli, że uda im się ze mnie zro­bić po­py­cha­dło. O to cho­dzi?

– Tego się oba­wiam.

– I mó­wisz mi o tym, po­nie­waż...

Fran­kie za­sta­na­wia się nad od­po­wie­dzią.

– Po­nie­waż wy­daje mi się, że nie je­steś osobą, którą można po­mia­tać. Są­dzę, że cię nie do­ce­niają. I na­prawdę za­leży mi na tym wy­wia­dzie. Chcę, żeby wszy­scy o nim pi­sali.

– Po co to mó­wisz? – py­tam i odro­binę prze­su­wam się na krze­śle.

Fran­kie składa ręce przed sobą i kła­dzie je na biurku, po czym po­chyla się w moją stronę.

– Py­tam cię, czy dasz so­bie radę w bez­po­śred­nim star­ciu z Eve­lyn Hugo.

Gdy­bym zro­biła li­stę rze­czy, o które ktoś może mnie dzi­siaj za­py­tać, to py­ta­nie znaj­do­wa­łoby się gdzieś na po­zy­cji nu­mer dzie­więć mi­lio­nów. Czy dam radę Eve­lyn Hugo? Nie mam po­ję­cia.

– Tak – mó­wię w końcu.

– I tyle? Po pro­stu tak?

Chcę sko­rzy­stać z tej oka­zji. Pra­gnę na­pi­sać tę hi­sto­rię. Mam dość tego, że stoję na naj­niż­szym szcze­blu dra­biny. Po­trze­buję wy­gra­nej, do cho­lery ja­snej.

– Tak, kurwa?

Fran­kie po­ta­kuje i się nad czymś za­sta­na­wia.

– Le­piej, ale wciąż nie je­stem prze­ko­nana.

Mam trzy­dzie­ści pięć lat. Pi­szę od po­nad de­kady. W przy­szło­ści chcia­ła­bym pod­pi­sać kon­trakt na wy­da­nie książki. Chcę sama wy­bie­rać te­maty. Chcę być na­zwi­skiem, które znaj­duje się na li­ście, kiedy do ga­zety dzwo­nią lu­dzie po­kroju Eve­lyn Hugo. W „Vi­vant” czuję się nie­do­ce­niana. Je­śli mam za­miar osią­gnąć to, co za­pla­no­wa­łam, musi na­stą­pić ja­kiś prze­łom. Ktoś musi sta­nąć na mo­jej dro­dze. I po­winno się to stać szybko, po­nie­waż je­dyne, co mi zo­stało, to ta cho­lerna ka­riera. Je­śli chcę zmian, mu­szę zmie­nić spo­sób, w jaki wy­ko­nuję obo­wiązki. Za­pewne dra­stycz­nie.

– Eve­lyn chce mnie – mó­wię. – Ty chcesz Eve­lyn. Wy­daje mi się, że nie mu­szę cię prze­ko­ny­wać, Fran­kie. Ra­czej to ty po­win­naś prze­ko­nać mnie.

Fran­kie mil­czy jak za­klęta, pa­trzy na mnie po­nad złą­czo­nymi pal­cami. Za­mie­rza­łam wzbu­dzić jej sza­cu­nek. Być może prze­gię­łam.

Czuję się po­dob­nie jak wtedy, gdy za­czę­łam tre­ning z cię­żar­kami i od razu wy­bra­łam dla sie­bie dwu­dzie­sto­ki­lowe ob­ciąż­niki. Za dużo na po­czą­tek spra­wia, że zy­sku­jesz głów­nie pew­ność, iż nie masz po­ję­cia, co ro­bisz.

Z ca­łej siły po­wstrzy­muję się od próby od­krę­ce­nia tego i prze­pro­sze­nia jej. Mama wy­cho­wała mnie na grzeczną i do­brze uło­żoną dziew­czynę. Przez długi czas ży­łam w prze­ko­na­niu, że czło­wiek cy­wi­li­zo­wany jest czło­wie­kiem słu­żal­czym. Ale ten ro­dzaj uprzej­mo­ści nie spraw­dził się na dłuż­szą metę. Świat sza­nuje lu­dzi, któ­rzy uwa­żają, że po­winni prze­jąć jego stery. Ni­gdy tego nie ro­zu­mia­łam, ale przy­naj­mniej prze­sta­łam już z tym wal­czyć. Pew­nego dnia za­mie­rzam zna­leźć się na miej­scu Fran­kie, a może na­wet zajść da­lej niż ona. Ro­bić ważne, do­nio­słe rze­czy, z któ­rych będę dumna. Zo­sta­wić po so­bie ślad. Na ra­zie nie zro­bi­łam na­wet pierw­szego kroku.

Ci­sza trwa tak długo, że mam wra­że­nie, że za­raz pęknę, na­pię­cie wzra­sta z każdą mi­ja­jącą se­kundą. Ale to Fran­kie pęka pierw­sza.

– Do­brze – mówi i wy­ciąga do mnie rękę, wsta­jąc zza biurka.

Czuję się zszo­ko­wana i dumna, gdy wy­cią­gam swoją. Sta­ram się, by mój uścisk był sta­now­czy; Fran­kie zgniata mi dłoń jak ima­dło.

– Pro­szę, zrób to do­brze, Mo­ni­que. Dla nas i dla sie­bie.

– Zro­bię.

Od­su­wamy się od sie­bie, a ja kie­ruję się w stronę drzwi.

– Być może czy­tała twój ar­ty­kuł na te­mat wspo­ma­ga­nych sa­mo­bójstw w Di­sco­urse – mówi Fran­kie, za­nim wy­cho­dzę z ga­bi­netu.

– Słu­cham?

– Był wspa­niały. Może to dla­tego chce cie­bie. Dzięki niemu cię zna­leź­li­śmy. To ge­nialna hi­sto­ria. Nie ze względu na po­pu­lar­ność, jaką zy­skała, lecz dzięki to­bie, dzięki temu, że pięk­nie ją opi­sa­łaś.

To był je­den z pierw­szych na­prawdę zna­czą­cych ar­ty­ku­łów, ja­kie stwo­rzy­łam z wła­snej woli. Na­tknę­łam się na tę hi­sto­rię, kiedy mia­łam na­pi­sać tekst o wzro­ście po­pu­lar­no­ści kieł­ków, zwłasz­cza w re­stau­ra­cjach na Bro­okly­nie. Uda­łam się na ry­ne­czek na Park Slope, żeby prze­pro­wa­dzić wy­wiad z ja­kimś miej­sco­wym far­me­rem, ale kiedy wy­zna­łam, że nie prze­pa­dam za ka­pu­stą sa­rep­ską, po­wie­dział mi, że przy­po­mi­nam mu jego sio­strę. Do ze­szłego roku była głów­nie mię­so­żerna; po­tem, gdy do­wie­działa się, że ma raka mó­zgu, prze­sta­wiła się na dietę we­gań­ską i or­ga­niczną.

W dal­szej roz­mo­wie po­wie­dział mi o gru­pie wspar­cia dla osób, które za­mie­rzają pod­dać się eu­ta­na­zji w asy­ście le­ka­rza, skie­ro­wa­nej do cho­rych i ich bli­skich. Wiele osób w gru­pie wal­czyło o prawo do god­nej śmierci. Zdrowe je­dze­nie nie mo­gło oca­lić ży­cia sio­strze far­mera i ani on, ani ona nie chcieli, żeby mu­siała cier­pieć dłu­żej niż to ko­nieczne.

Od tam­tej chwili wie­dzia­łam, że po­win­nam od­dać głos lu­dziom na­le­żą­cym do tej grupy wspar­cia.

Wró­ci­łam do sie­dziby Di­sco­urse i na­pi­sa­łam szkic ar­ty­kułu. Są­dzi­łam, że zo­sta­nie od­rzu­cony, po­dob­nie jak moje ostat­nie tek­sty o hip­ster­skich tren­dach i ce­le­bry­tach. Ale ku mo­jemu zdu­mie­niu do­sta­łam zie­lone świa­tło.

Pra­co­wa­łam nie­zmor­do­wa­nie, cho­dzi­łam na spo­tka­nia grupy w piw­ni­cach ko­ścioła, roz­ma­wia­łam z człon­kami, pi­sa­łam i prze­pi­sy­wa­łam, aż po­czu­łam, że za­war­łam w tek­ście całą zło­żo­ność pro­blemu po­mocy przy sa­mo­bój­stwie lu­dziom w cier­pie­niu – za­równo stronę opo­wia­da­jącą się za mi­ło­sier­dziem, jak i tę do­ty­czącą mo­ral­no­ści.

Z tego ar­ty­kułu je­stem naj­bar­dziej za­do­wo­lona. Nie raz wra­ca­łam do domu po pracy i czy­ta­łam go na nowo, przy­po­mi­na­jąc so­bie, do czego je­stem zdolna, i wspo­mi­na­jąc sa­tys­fak­cję, jaką po­czu­łam, mo­gąc po­dzie­lić się prawdą, nie­za­leż­nie od tego, jak trudno było ją prze­łknąć.

– Dzię­kuję – mó­wię do Fran­kie.

– Po pro­stu uwa­żam, że je­steś uta­len­to­wana. Za­pewne o to cho­dzi.

– Chyba ra­czej nie.

– No, nie – przy­znaje. – Ra­czej nie. Ale na­pisz ten ar­ty­kuł naj­le­piej jak się da, żeby na­stęp­nym ra­zem nie było co do tego żad­nych wąt­pli­wo­ści.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: