- promocja
Siedmiu mężów - ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Siedmiu mężów - ebook
Nowe wydanie powieści, którą pokochały polskie czytelniczki!
Młoda dziennikarka Monique dostaje propozycję przeprowadzenia wywiadu z Evelyn Hugo – aktorką, która ma za sobą imponującą karierę w Hollywood. Warunek jest jeden: rozmowa nie może zostać opublikowana przed śmiercią artystki. Dziennikarka jeszcze nie wie, że to spotkanie zmieni jej życie, ale jest gotowa podjąć wyzwanie.
Evelyn opowiada o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła do wymarzonego świata kina. Sława, pieniądze, skandale i blask reflektorów… W Hollywood nikt nie jest bez grzechu. Dlaczego aktorka ma za sobą aż siedem małżeństw? Kogo kochała naprawdę? Jaką cenę zapłaciła za sławę i miłość? Życie Evelyn kryje tajemnice, które nigdy nie powinny trafić na pierwsze strony gazet.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów Marilyn Monroe i Audrey Hepburn! Gdyby Evelyn Hugo istniała naprawdę, byłaby ich najlepszą przyjaciółką albo… największą konkurentką.
Młoda dziennikarka Monique dostaje propozycję przeprowadzenia wywiadu z Evelyn Hugo – aktorką, która ma za sobą imponującą karierę w Hollywood. Warunek jest jeden: rozmowa nie może zostać opublikowana przed śmiercią artystki. Dziennikarka jeszcze nie wie, że to spotkanie zmieni jej życie, ale jest gotowa podjąć wyzwanie.
Evelyn opowiada o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła do wymarzonego świata kina. Sława, pieniądze, skandale i blask reflektorów… W Hollywood nikt nie jest bez grzechu. Dlaczego aktorka ma za sobą aż siedem małżeństw? Kogo kochała naprawdę? Jaką cenę zapłaciła za sławę i miłość? Życie Evelyn kryje tajemnice, które nigdy nie powinny trafić na pierwsze strony gazet.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów Marilyn Monroe i Audrey Hepburn! Gdyby Evelyn Hugo istniała naprawdę, byłaby ich najlepszą przyjaciółką albo… największą konkurentką.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788368217513 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
NEW YORK TRIBUNE
Evelyn Hugo wystawia swoje suknie na aukcję
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| AUTORKA: PRIYA AMRIT | 2 MARCA 2017 ROKU |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
Legenda filmu i ikona lat 60. Evelyn Hugo ogłosiła, że zamierza wystawić dwanaście swoich najbardziej znanych sukien na aukcji w domu aukcyjnym Christie’s. Zebrane w ten sposób pieniądze planuje przeznaczyć na badania nad rakiem piersi.
Siedemdziesięciodziewięcioletnią Hugo od dawna uznaje się za ikonę stylu i elegancji. Aktorka znana jest z tego, że umiejętnie łączy zmysłowość z umiarem, a jej kreacje są uważane za kamienie milowe mody i hollywoodzkiego szyku.
Ci, którzy zamierzają nabyć fragment historii Hugo, interesują się nie tylko sukniami, lecz także okolicznościami, w jakich gwiazda je nosiła. Na aukcji znajdą się szmaragdowozielona suknia projektu Mirandy La Conda, którą Hugo założyła na galę rozdania Oscarów w 1959 roku, fioletowa, zwiewna suknia z okrągłym dekoltem z organdyny, w której Hugo wystąpiła na premierze Anny Kareniny w 1962 roku, oraz granatowa jedwabna kreacja projektu Michaela Maddaxa, którą miała na sobie, kiedy odbierała statuetkę Oscara za Wszystko dla nas.
Hugo ma na swoim koncie wiele hollywoodzkich skandali, między innymi siedem małżeństw, w tym trwający wiele lat związek z producentem filmowym Harrym Cameronem. Hugo i Cameron byli rodzicami Connor Cameron, która bez wątpienia stała się inspiracją do zorganizowania aukcji. Pani Cameron zmarła w zeszłym roku na raka piersi w wieku zaledwie 41 lat.
Hugo urodziła się w 1938 roku jako Evelyn Elena Herrera w rodzinie kubańskich imigrantów i dorastała w nowojorskiej dzielnicy Hell’s Kitchen. W 1955 roku przeprowadziła się do Hollywood, pofarbowała włosy na blond i zmieniła nazwisko na Evelyn Hugo. Błyskawicznie dostała się do hollywoodzkiej elity. Pozostawała w centrum uwagi przez ponad trzy dekady, po czym wycofała się z show-biznesu pod koniec lat 80. i poślubiła finansistę Roberta Jamisona, starszego brata trzykrotnej laureatki Oscara, Celii St. James. Teraz, po śmierci swojego siódmego męża, Hugo zamieszkała na Manhattanie.
Niezwykle piękna i będąca niedościgłym wzorem szyku oraz wyzywającej seksualności Hugo od dawna fascynuje kinomanów na całym świecie. Spodziewany zysk z aukcji to minimum 2 miliony dolarów.
.
– MOŻESZ PRZYJŚĆ DO MOJEGO BIURA?
Rozglądam się wokół, spoglądam na biurka obok mnie, a potem znowu na Frankie, próbując ustalić, do kogo się zwraca. Wskazuję na siebie.
– Mówisz do mnie?
Frankie ma strasznie mało cierpliwości.
– Tak, Monique, do ciebie. To dlatego powiedziałam: „Monique, czy możesz przyjść do mojego biura?”.
– Przepraszam, usłyszałam tylko końcówkę zdania.
Frankie odwraca się na pięcie. Biorę swój notes i podążam za nią.
W wyglądzie Frankie jest coś bardzo niepokojącego. Nie jestem pewna, czy powiedzielibyście o niej, że jest konwencjonalnie atrakcyjna – ma ostre rysy twarzy i bardzo szeroko rozstawione oczy – ale mimo to jest osobą, na którą patrzy się z podziwem. Jest szczupła, bardzo wysoka, ma krótko obcięte włosy w stylu afro i słabość do jaskrawych kolorów oraz dużej biżuterii, więc każdy ją zauważa, gdy wchodzi do jakiegoś pomieszczenia.
Była jednym z powodów, dla których przyjęłam tę pracę. Podziwiałam ją od czasu, gdy studiowałam dziennikarstwo, czytałam jej artykuły w tych samych magazynach, które obecnie prowadzi jako redaktorka naczelna i dla których ja teraz pracuję. I jeśli mam być szczera, jest coś inspirującego w tym, że czarnoskóra kobieta zajmuje tak wysokie stanowisko. Jako że sama jestem mulatką – mam czarnego ojca i białą matkę – Frankie sprawia, że czuję się pewniejsza, i liczę na to, że kiedyś to ja będę sprawowała tak ważną funkcję.
– Usiądź – mówi Frankie, zajmując miejsce i wskazując na pomarańczowe krzesło stojące naprzeciw jej przezroczystego biurka Lucite.
Siadam spokojnie i zakładam nogę na nogę. Pozwalam jej mówić pierwszej.
– Zaskakujący zwrot w sprawie – mówi, patrząc w komputer. – Ludzie Evelyn Hugo wystąpili z zapytaniem, czy jesteśmy zainteresowani napisaniem artykułu. Wywiadu na wyłączność.
Instynktownie chciałabym powiedzieć „O cholera”, a także „Dlaczego mi to mówisz?”.
– O czym dokładnie miałby być? – pytam.
– Domyślam się, że o aukcji sukien, którą organizuje – mówi Frankie. – Jak rozumiem, chciałaby zebrać jak najwięcej pieniędzy dla Amerykańskiej Organizacji na rzecz Zapobiegania Rakowi Piersi.
– Potwierdzili to?
Frankie kręci głową.
– Potwierdzili jedynie, że Evelyn ma coś do powiedzenia.
Evelyn Hugo jest jedną z największych gwiazd filmowych wszech czasów. Nie musi mieć nic ważnego do powiedzenia, żeby ludzie chcieli jej słuchać.
– Może być z tego temat na okładkę, prawda? Jest przecież żywą legendą. To ona osiem razy wychodziła za mąż?
– Siedem – prostuje Frankie. – I tak, ten wywiad ma ogromny potencjał. I dlatego mam nadzieję, że wysłuchasz mnie do końca.
– Co masz na myśli?
Frankie nabiera powietrza w płuca i robi taką minę, że zaczynam się obawiać, że zaraz mnie wyleje z pracy. Ale po chwili mówi:
– Evelyn zażyczyła sobie właśnie ciebie.
– Mnie? – W ciągu ostatnich pięciu minut już drugi raz jestem zaskoczona tym, że ktoś chce ze mną rozmawiać. Muszę popracować na swoją pewnością siebie. Dość powiedzieć, że ostatnio zebrała niezłe lanie. Chociaż nie będę udawać, że kiedykolwiek była w szczytowej formie.
– Szczerze mówiąc, moja reakcja była identyczna – mówi Frankie.
Szczerze mówiąc, czuję się nieco urażona. Chociaż oczywiście rozumiem jej punkt widzenia. Pracuję w „Vivant” niecały rok, zajmuję się głównie pisaniem artykułów sponsorowanych. Wcześniej pisałam artykuły na blog Discourse, stronę zajmującą się komentowaniem bieżących zdarzeń i kulturą, która nazywa się magazynem, ale tak naprawdę jest blogiem z chwytliwymi nagłówkami. Zajmowałam się tam przede wszystkim działem Stylowe Życie i pisałam na modne tematy oraz zamieszczałam felietony.
Po latach pracy jako freelancerka etat w Discourse był dla mnie kołem ratunkowym. Ale kiedy zaproponowano mi pracę w „Vivant”, nie mogłam tego zignorować. Z radością skorzystałam z szansy na dołączenie do korporacji zatrudniającej legendy dziennikarstwa.
Pierwszego dnia szłam wzdłuż ścian ozdobionych rozpoznawalnymi okładkami – na jednej z nich widniała feministyczna aktywistka Debbie Palmer, była naga i upozowana i stała na szczycie wieżowca z widokiem na Manhattan w 1984 roku; ta przedstawiająca artystę Roberta Turnera podczas malowania na płótnie z 1991 roku opatrzona była podpisem, że malarz choruje na AIDS. Ogarnęło mnie surrealistyczne uczucie na myśl o tym, że jestem częścią świata „Vivant”. Zawsze chciałam ujrzeć swoje nazwisko na błyszczącym papierze magazynu.
Niestety przez ostatnie dwanaście numerów nie zrobiłam nic oprócz przeprowadzania konwencjonalnych wywiadów z posiadaczami wielkich fortun, podczas gdy moi współpracownicy z Discourse próbują zmienić świat przez Internet. Mówiąc wprost, nie jestem zbytnio sobą zachwycona.
– Zrozum, nie chodzi o to, że cię nie doceniamy, bo tak nie jest – mówi Frankie. – Sądzimy, że możesz wiele osiągnąć w „Vivant”, ale miałam nadzieję, że uda mi się zlecić to jakiejś bardziej doświadczonej dziennikarce. Wobec tego mówię wprost, że nie zostałaś zaproponowana przez nas zespołowi Evelyn. Posłaliśmy im pięć znanych nazwisk, a oni odpowiedzieli, że masz być ty.
Frankie odwraca monitor komputera w moją stronę i pokazuje mi wiadomość mejlową podpisaną przez jakiegoś Thomasa Welcha, który, jak zakładam, jest odpowiedzialny za PR Eveyn Hugo.
Od: Thomas Welch
Do: Frankie Troupe
Do wiadomości: Jason Stamey; Ryan Powers
Ma być Monique Grant albo Evelyn wycofuje swoją propozycję.
Oniemiała patrzę na Frankie. I szczerze mówiąc, jestem również zachwycona tym, że Evelyn Hugo wybrała mnie.
– Znasz Evelyn Hugo? O to chodzi? – pyta Frankie i odwraca monitor w swoją stronę.
– Nie – mówię, zaskoczona, że w ogóle zadała mi to pytanie. – Widziałam kilka jej filmów, ale dla mojego pokolenia to przebrzmiała gwiazda.
– Łączą cię z nią jakieś więzy osobiste?
Kręcę głową.
– Z całą pewnością nie.
– Ale przecież pochodzisz z Los Angeles?
– No tak, ale sądzę, że jedyne, co może mnie łączyć z Evelyn Hugo, to to, że mój tata mógł pracować przy którymś z jej filmów. Mogę zapytać mamę.
– Świetnie. Dziękuję. – Frankie patrzy na mnie wyczekująco.
– Mam to zrobić teraz?
– Jeśli to nie problem.
Wyjmuję telefon z kieszeni i piszę do mamy: „Czy Tata kiedykolwiek pracował przy jakimś filmie z Evelyn Hugo?”.
Pojawiają się trzy kropki, podnoszę głowę i widzę, że Frankie próbuje podejrzeć, co napisałam. Chyba dociera do niej niestosowność jej zachowania, ponieważ natychmiast siada prosto.
Mój telefon sygnalizuje dźwiękiem nadejście wiadomości.
Mama pisze: „Może? Było ich tak wiele, że trudno ogarnąć. Dlaczego pytasz?”.
„To długa historia”, odpowiadam, „próbuję się dowiedzieć, czy coś mnie łączy z Evelyn Hugo. Sądzisz, że tata ją znał?”.
Mama odpowiada: „Ha! Nie. Twój ojciec nigdy nie zadawał się z nikim sławnym na planie filmowym. Nawet kiedy nalegałam, żeby zapoznał nas z jakimiś celebrytami”.
Śmieję się.
– Wygląda na to, że nie. Żadnych związków z Evelyn Hugo.
Frankie potakuje.
– No dobrze, moja druga teoria sprowadza się do tego, że niektórzy wybierają sobie kogoś z mniejszym przebiciem, żeby móc go kontrolować i mieć wpływ na ostateczny rezultat.
Czuję, że mój telefon znowu wibruje. „To mi przypomniało, że zamierzałam wysłać ci karton ze starymi pracami taty. Niektóre są świetne. Uwielbiam je, ale wydaje mi się, że ty pokochasz je jeszcze bardziej. Wyślę w tym tygodniu”.
– Sądzisz, że zrobią ofiarę z kogoś słabego – mówię do Frankie.
– Tak jakby. – Posyła mi łagodny uśmiech.
– Więc ludzie Evelyn przejrzeli winietę, znaleźli moje nazwisko wśród mniej znaczących dziennikarzy i pomyśleli, że uda im się ze mnie zrobić popychadło. O to chodzi?
– Tego się obawiam.
– I mówisz mi o tym, ponieważ...
Frankie zastanawia się nad odpowiedzią.
– Ponieważ wydaje mi się, że nie jesteś osobą, którą można pomiatać. Sądzę, że cię nie doceniają. I naprawdę zależy mi na tym wywiadzie. Chcę, żeby wszyscy o nim pisali.
– Po co to mówisz? – pytam i odrobinę przesuwam się na krześle.
Frankie składa ręce przed sobą i kładzie je na biurku, po czym pochyla się w moją stronę.
– Pytam cię, czy dasz sobie radę w bezpośrednim starciu z Evelyn Hugo.
Gdybym zrobiła listę rzeczy, o które ktoś może mnie dzisiaj zapytać, to pytanie znajdowałoby się gdzieś na pozycji numer dziewięć milionów. Czy dam radę Evelyn Hugo? Nie mam pojęcia.
– Tak – mówię w końcu.
– I tyle? Po prostu tak?
Chcę skorzystać z tej okazji. Pragnę napisać tę historię. Mam dość tego, że stoję na najniższym szczeblu drabiny. Potrzebuję wygranej, do cholery jasnej.
– Tak, kurwa?
Frankie potakuje i się nad czymś zastanawia.
– Lepiej, ale wciąż nie jestem przekonana.
Mam trzydzieści pięć lat. Piszę od ponad dekady. W przyszłości chciałabym podpisać kontrakt na wydanie książki. Chcę sama wybierać tematy. Chcę być nazwiskiem, które znajduje się na liście, kiedy do gazety dzwonią ludzie pokroju Evelyn Hugo. W „Vivant” czuję się niedoceniana. Jeśli mam zamiar osiągnąć to, co zaplanowałam, musi nastąpić jakiś przełom. Ktoś musi stanąć na mojej drodze. I powinno się to stać szybko, ponieważ jedyne, co mi zostało, to ta cholerna kariera. Jeśli chcę zmian, muszę zmienić sposób, w jaki wykonuję obowiązki. Zapewne drastycznie.
– Evelyn chce mnie – mówię. – Ty chcesz Evelyn. Wydaje mi się, że nie muszę cię przekonywać, Frankie. Raczej to ty powinnaś przekonać mnie.
Frankie milczy jak zaklęta, patrzy na mnie ponad złączonymi palcami. Zamierzałam wzbudzić jej szacunek. Być może przegięłam.
Czuję się podobnie jak wtedy, gdy zaczęłam trening z ciężarkami i od razu wybrałam dla siebie dwudziestokilowe obciążniki. Za dużo na początek sprawia, że zyskujesz głównie pewność, iż nie masz pojęcia, co robisz.
Z całej siły powstrzymuję się od próby odkręcenia tego i przeproszenia jej. Mama wychowała mnie na grzeczną i dobrze ułożoną dziewczynę. Przez długi czas żyłam w przekonaniu, że człowiek cywilizowany jest człowiekiem służalczym. Ale ten rodzaj uprzejmości nie sprawdził się na dłuższą metę. Świat szanuje ludzi, którzy uważają, że powinni przejąć jego stery. Nigdy tego nie rozumiałam, ale przynajmniej przestałam już z tym walczyć. Pewnego dnia zamierzam znaleźć się na miejscu Frankie, a może nawet zajść dalej niż ona. Robić ważne, doniosłe rzeczy, z których będę dumna. Zostawić po sobie ślad. Na razie nie zrobiłam nawet pierwszego kroku.
Cisza trwa tak długo, że mam wrażenie, że zaraz pęknę, napięcie wzrasta z każdą mijającą sekundą. Ale to Frankie pęka pierwsza.
– Dobrze – mówi i wyciąga do mnie rękę, wstając zza biurka.
Czuję się zszokowana i dumna, gdy wyciągam swoją. Staram się, by mój uścisk był stanowczy; Frankie zgniata mi dłoń jak imadło.
– Proszę, zrób to dobrze, Monique. Dla nas i dla siebie.
– Zrobię.
Odsuwamy się od siebie, a ja kieruję się w stronę drzwi.
– Być może czytała twój artykuł na temat wspomaganych samobójstw w Discourse – mówi Frankie, zanim wychodzę z gabinetu.
– Słucham?
– Był wspaniały. Może to dlatego chce ciebie. Dzięki niemu cię znaleźliśmy. To genialna historia. Nie ze względu na popularność, jaką zyskała, lecz dzięki tobie, dzięki temu, że pięknie ją opisałaś.
To był jeden z pierwszych naprawdę znaczących artykułów, jakie stworzyłam z własnej woli. Natknęłam się na tę historię, kiedy miałam napisać tekst o wzroście popularności kiełków, zwłaszcza w restauracjach na Brooklynie. Udałam się na ryneczek na Park Slope, żeby przeprowadzić wywiad z jakimś miejscowym farmerem, ale kiedy wyznałam, że nie przepadam za kapustą sarepską, powiedział mi, że przypominam mu jego siostrę. Do zeszłego roku była głównie mięsożerna; potem, gdy dowiedziała się, że ma raka mózgu, przestawiła się na dietę wegańską i organiczną.
W dalszej rozmowie powiedział mi o grupie wsparcia dla osób, które zamierzają poddać się eutanazji w asyście lekarza, skierowanej do chorych i ich bliskich. Wiele osób w grupie walczyło o prawo do godnej śmierci. Zdrowe jedzenie nie mogło ocalić życia siostrze farmera i ani on, ani ona nie chcieli, żeby musiała cierpieć dłużej niż to konieczne.
Od tamtej chwili wiedziałam, że powinnam oddać głos ludziom należącym do tej grupy wsparcia.
Wróciłam do siedziby Discourse i napisałam szkic artykułu. Sądziłam, że zostanie odrzucony, podobnie jak moje ostatnie teksty o hipsterskich trendach i celebrytach. Ale ku mojemu zdumieniu dostałam zielone światło.
Pracowałam niezmordowanie, chodziłam na spotkania grupy w piwnicach kościoła, rozmawiałam z członkami, pisałam i przepisywałam, aż poczułam, że zawarłam w tekście całą złożoność problemu pomocy przy samobójstwie ludziom w cierpieniu – zarówno stronę opowiadającą się za miłosierdziem, jak i tę dotyczącą moralności.
Z tego artykułu jestem najbardziej zadowolona. Nie raz wracałam do domu po pracy i czytałam go na nowo, przypominając sobie, do czego jestem zdolna, i wspominając satysfakcję, jaką poczułam, mogąc podzielić się prawdą, niezależnie od tego, jak trudno było ją przełknąć.
– Dziękuję – mówię do Frankie.
– Po prostu uważam, że jesteś utalentowana. Zapewne o to chodzi.
– Chyba raczej nie.
– No, nie – przyznaje. – Raczej nie. Ale napisz ten artykuł najlepiej jak się da, żeby następnym razem nie było co do tego żadnych wątpliwości.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------
Evelyn Hugo wystawia swoje suknie na aukcję
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| AUTORKA: PRIYA AMRIT | 2 MARCA 2017 ROKU |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
Legenda filmu i ikona lat 60. Evelyn Hugo ogłosiła, że zamierza wystawić dwanaście swoich najbardziej znanych sukien na aukcji w domu aukcyjnym Christie’s. Zebrane w ten sposób pieniądze planuje przeznaczyć na badania nad rakiem piersi.
Siedemdziesięciodziewięcioletnią Hugo od dawna uznaje się za ikonę stylu i elegancji. Aktorka znana jest z tego, że umiejętnie łączy zmysłowość z umiarem, a jej kreacje są uważane za kamienie milowe mody i hollywoodzkiego szyku.
Ci, którzy zamierzają nabyć fragment historii Hugo, interesują się nie tylko sukniami, lecz także okolicznościami, w jakich gwiazda je nosiła. Na aukcji znajdą się szmaragdowozielona suknia projektu Mirandy La Conda, którą Hugo założyła na galę rozdania Oscarów w 1959 roku, fioletowa, zwiewna suknia z okrągłym dekoltem z organdyny, w której Hugo wystąpiła na premierze Anny Kareniny w 1962 roku, oraz granatowa jedwabna kreacja projektu Michaela Maddaxa, którą miała na sobie, kiedy odbierała statuetkę Oscara za Wszystko dla nas.
Hugo ma na swoim koncie wiele hollywoodzkich skandali, między innymi siedem małżeństw, w tym trwający wiele lat związek z producentem filmowym Harrym Cameronem. Hugo i Cameron byli rodzicami Connor Cameron, która bez wątpienia stała się inspiracją do zorganizowania aukcji. Pani Cameron zmarła w zeszłym roku na raka piersi w wieku zaledwie 41 lat.
Hugo urodziła się w 1938 roku jako Evelyn Elena Herrera w rodzinie kubańskich imigrantów i dorastała w nowojorskiej dzielnicy Hell’s Kitchen. W 1955 roku przeprowadziła się do Hollywood, pofarbowała włosy na blond i zmieniła nazwisko na Evelyn Hugo. Błyskawicznie dostała się do hollywoodzkiej elity. Pozostawała w centrum uwagi przez ponad trzy dekady, po czym wycofała się z show-biznesu pod koniec lat 80. i poślubiła finansistę Roberta Jamisona, starszego brata trzykrotnej laureatki Oscara, Celii St. James. Teraz, po śmierci swojego siódmego męża, Hugo zamieszkała na Manhattanie.
Niezwykle piękna i będąca niedościgłym wzorem szyku oraz wyzywającej seksualności Hugo od dawna fascynuje kinomanów na całym świecie. Spodziewany zysk z aukcji to minimum 2 miliony dolarów.
.
– MOŻESZ PRZYJŚĆ DO MOJEGO BIURA?
Rozglądam się wokół, spoglądam na biurka obok mnie, a potem znowu na Frankie, próbując ustalić, do kogo się zwraca. Wskazuję na siebie.
– Mówisz do mnie?
Frankie ma strasznie mało cierpliwości.
– Tak, Monique, do ciebie. To dlatego powiedziałam: „Monique, czy możesz przyjść do mojego biura?”.
– Przepraszam, usłyszałam tylko końcówkę zdania.
Frankie odwraca się na pięcie. Biorę swój notes i podążam za nią.
W wyglądzie Frankie jest coś bardzo niepokojącego. Nie jestem pewna, czy powiedzielibyście o niej, że jest konwencjonalnie atrakcyjna – ma ostre rysy twarzy i bardzo szeroko rozstawione oczy – ale mimo to jest osobą, na którą patrzy się z podziwem. Jest szczupła, bardzo wysoka, ma krótko obcięte włosy w stylu afro i słabość do jaskrawych kolorów oraz dużej biżuterii, więc każdy ją zauważa, gdy wchodzi do jakiegoś pomieszczenia.
Była jednym z powodów, dla których przyjęłam tę pracę. Podziwiałam ją od czasu, gdy studiowałam dziennikarstwo, czytałam jej artykuły w tych samych magazynach, które obecnie prowadzi jako redaktorka naczelna i dla których ja teraz pracuję. I jeśli mam być szczera, jest coś inspirującego w tym, że czarnoskóra kobieta zajmuje tak wysokie stanowisko. Jako że sama jestem mulatką – mam czarnego ojca i białą matkę – Frankie sprawia, że czuję się pewniejsza, i liczę na to, że kiedyś to ja będę sprawowała tak ważną funkcję.
– Usiądź – mówi Frankie, zajmując miejsce i wskazując na pomarańczowe krzesło stojące naprzeciw jej przezroczystego biurka Lucite.
Siadam spokojnie i zakładam nogę na nogę. Pozwalam jej mówić pierwszej.
– Zaskakujący zwrot w sprawie – mówi, patrząc w komputer. – Ludzie Evelyn Hugo wystąpili z zapytaniem, czy jesteśmy zainteresowani napisaniem artykułu. Wywiadu na wyłączność.
Instynktownie chciałabym powiedzieć „O cholera”, a także „Dlaczego mi to mówisz?”.
– O czym dokładnie miałby być? – pytam.
– Domyślam się, że o aukcji sukien, którą organizuje – mówi Frankie. – Jak rozumiem, chciałaby zebrać jak najwięcej pieniędzy dla Amerykańskiej Organizacji na rzecz Zapobiegania Rakowi Piersi.
– Potwierdzili to?
Frankie kręci głową.
– Potwierdzili jedynie, że Evelyn ma coś do powiedzenia.
Evelyn Hugo jest jedną z największych gwiazd filmowych wszech czasów. Nie musi mieć nic ważnego do powiedzenia, żeby ludzie chcieli jej słuchać.
– Może być z tego temat na okładkę, prawda? Jest przecież żywą legendą. To ona osiem razy wychodziła za mąż?
– Siedem – prostuje Frankie. – I tak, ten wywiad ma ogromny potencjał. I dlatego mam nadzieję, że wysłuchasz mnie do końca.
– Co masz na myśli?
Frankie nabiera powietrza w płuca i robi taką minę, że zaczynam się obawiać, że zaraz mnie wyleje z pracy. Ale po chwili mówi:
– Evelyn zażyczyła sobie właśnie ciebie.
– Mnie? – W ciągu ostatnich pięciu minut już drugi raz jestem zaskoczona tym, że ktoś chce ze mną rozmawiać. Muszę popracować na swoją pewnością siebie. Dość powiedzieć, że ostatnio zebrała niezłe lanie. Chociaż nie będę udawać, że kiedykolwiek była w szczytowej formie.
– Szczerze mówiąc, moja reakcja była identyczna – mówi Frankie.
Szczerze mówiąc, czuję się nieco urażona. Chociaż oczywiście rozumiem jej punkt widzenia. Pracuję w „Vivant” niecały rok, zajmuję się głównie pisaniem artykułów sponsorowanych. Wcześniej pisałam artykuły na blog Discourse, stronę zajmującą się komentowaniem bieżących zdarzeń i kulturą, która nazywa się magazynem, ale tak naprawdę jest blogiem z chwytliwymi nagłówkami. Zajmowałam się tam przede wszystkim działem Stylowe Życie i pisałam na modne tematy oraz zamieszczałam felietony.
Po latach pracy jako freelancerka etat w Discourse był dla mnie kołem ratunkowym. Ale kiedy zaproponowano mi pracę w „Vivant”, nie mogłam tego zignorować. Z radością skorzystałam z szansy na dołączenie do korporacji zatrudniającej legendy dziennikarstwa.
Pierwszego dnia szłam wzdłuż ścian ozdobionych rozpoznawalnymi okładkami – na jednej z nich widniała feministyczna aktywistka Debbie Palmer, była naga i upozowana i stała na szczycie wieżowca z widokiem na Manhattan w 1984 roku; ta przedstawiająca artystę Roberta Turnera podczas malowania na płótnie z 1991 roku opatrzona była podpisem, że malarz choruje na AIDS. Ogarnęło mnie surrealistyczne uczucie na myśl o tym, że jestem częścią świata „Vivant”. Zawsze chciałam ujrzeć swoje nazwisko na błyszczącym papierze magazynu.
Niestety przez ostatnie dwanaście numerów nie zrobiłam nic oprócz przeprowadzania konwencjonalnych wywiadów z posiadaczami wielkich fortun, podczas gdy moi współpracownicy z Discourse próbują zmienić świat przez Internet. Mówiąc wprost, nie jestem zbytnio sobą zachwycona.
– Zrozum, nie chodzi o to, że cię nie doceniamy, bo tak nie jest – mówi Frankie. – Sądzimy, że możesz wiele osiągnąć w „Vivant”, ale miałam nadzieję, że uda mi się zlecić to jakiejś bardziej doświadczonej dziennikarce. Wobec tego mówię wprost, że nie zostałaś zaproponowana przez nas zespołowi Evelyn. Posłaliśmy im pięć znanych nazwisk, a oni odpowiedzieli, że masz być ty.
Frankie odwraca monitor komputera w moją stronę i pokazuje mi wiadomość mejlową podpisaną przez jakiegoś Thomasa Welcha, który, jak zakładam, jest odpowiedzialny za PR Eveyn Hugo.
Od: Thomas Welch
Do: Frankie Troupe
Do wiadomości: Jason Stamey; Ryan Powers
Ma być Monique Grant albo Evelyn wycofuje swoją propozycję.
Oniemiała patrzę na Frankie. I szczerze mówiąc, jestem również zachwycona tym, że Evelyn Hugo wybrała mnie.
– Znasz Evelyn Hugo? O to chodzi? – pyta Frankie i odwraca monitor w swoją stronę.
– Nie – mówię, zaskoczona, że w ogóle zadała mi to pytanie. – Widziałam kilka jej filmów, ale dla mojego pokolenia to przebrzmiała gwiazda.
– Łączą cię z nią jakieś więzy osobiste?
Kręcę głową.
– Z całą pewnością nie.
– Ale przecież pochodzisz z Los Angeles?
– No tak, ale sądzę, że jedyne, co może mnie łączyć z Evelyn Hugo, to to, że mój tata mógł pracować przy którymś z jej filmów. Mogę zapytać mamę.
– Świetnie. Dziękuję. – Frankie patrzy na mnie wyczekująco.
– Mam to zrobić teraz?
– Jeśli to nie problem.
Wyjmuję telefon z kieszeni i piszę do mamy: „Czy Tata kiedykolwiek pracował przy jakimś filmie z Evelyn Hugo?”.
Pojawiają się trzy kropki, podnoszę głowę i widzę, że Frankie próbuje podejrzeć, co napisałam. Chyba dociera do niej niestosowność jej zachowania, ponieważ natychmiast siada prosto.
Mój telefon sygnalizuje dźwiękiem nadejście wiadomości.
Mama pisze: „Może? Było ich tak wiele, że trudno ogarnąć. Dlaczego pytasz?”.
„To długa historia”, odpowiadam, „próbuję się dowiedzieć, czy coś mnie łączy z Evelyn Hugo. Sądzisz, że tata ją znał?”.
Mama odpowiada: „Ha! Nie. Twój ojciec nigdy nie zadawał się z nikim sławnym na planie filmowym. Nawet kiedy nalegałam, żeby zapoznał nas z jakimiś celebrytami”.
Śmieję się.
– Wygląda na to, że nie. Żadnych związków z Evelyn Hugo.
Frankie potakuje.
– No dobrze, moja druga teoria sprowadza się do tego, że niektórzy wybierają sobie kogoś z mniejszym przebiciem, żeby móc go kontrolować i mieć wpływ na ostateczny rezultat.
Czuję, że mój telefon znowu wibruje. „To mi przypomniało, że zamierzałam wysłać ci karton ze starymi pracami taty. Niektóre są świetne. Uwielbiam je, ale wydaje mi się, że ty pokochasz je jeszcze bardziej. Wyślę w tym tygodniu”.
– Sądzisz, że zrobią ofiarę z kogoś słabego – mówię do Frankie.
– Tak jakby. – Posyła mi łagodny uśmiech.
– Więc ludzie Evelyn przejrzeli winietę, znaleźli moje nazwisko wśród mniej znaczących dziennikarzy i pomyśleli, że uda im się ze mnie zrobić popychadło. O to chodzi?
– Tego się obawiam.
– I mówisz mi o tym, ponieważ...
Frankie zastanawia się nad odpowiedzią.
– Ponieważ wydaje mi się, że nie jesteś osobą, którą można pomiatać. Sądzę, że cię nie doceniają. I naprawdę zależy mi na tym wywiadzie. Chcę, żeby wszyscy o nim pisali.
– Po co to mówisz? – pytam i odrobinę przesuwam się na krześle.
Frankie składa ręce przed sobą i kładzie je na biurku, po czym pochyla się w moją stronę.
– Pytam cię, czy dasz sobie radę w bezpośrednim starciu z Evelyn Hugo.
Gdybym zrobiła listę rzeczy, o które ktoś może mnie dzisiaj zapytać, to pytanie znajdowałoby się gdzieś na pozycji numer dziewięć milionów. Czy dam radę Evelyn Hugo? Nie mam pojęcia.
– Tak – mówię w końcu.
– I tyle? Po prostu tak?
Chcę skorzystać z tej okazji. Pragnę napisać tę historię. Mam dość tego, że stoję na najniższym szczeblu drabiny. Potrzebuję wygranej, do cholery jasnej.
– Tak, kurwa?
Frankie potakuje i się nad czymś zastanawia.
– Lepiej, ale wciąż nie jestem przekonana.
Mam trzydzieści pięć lat. Piszę od ponad dekady. W przyszłości chciałabym podpisać kontrakt na wydanie książki. Chcę sama wybierać tematy. Chcę być nazwiskiem, które znajduje się na liście, kiedy do gazety dzwonią ludzie pokroju Evelyn Hugo. W „Vivant” czuję się niedoceniana. Jeśli mam zamiar osiągnąć to, co zaplanowałam, musi nastąpić jakiś przełom. Ktoś musi stanąć na mojej drodze. I powinno się to stać szybko, ponieważ jedyne, co mi zostało, to ta cholerna kariera. Jeśli chcę zmian, muszę zmienić sposób, w jaki wykonuję obowiązki. Zapewne drastycznie.
– Evelyn chce mnie – mówię. – Ty chcesz Evelyn. Wydaje mi się, że nie muszę cię przekonywać, Frankie. Raczej to ty powinnaś przekonać mnie.
Frankie milczy jak zaklęta, patrzy na mnie ponad złączonymi palcami. Zamierzałam wzbudzić jej szacunek. Być może przegięłam.
Czuję się podobnie jak wtedy, gdy zaczęłam trening z ciężarkami i od razu wybrałam dla siebie dwudziestokilowe obciążniki. Za dużo na początek sprawia, że zyskujesz głównie pewność, iż nie masz pojęcia, co robisz.
Z całej siły powstrzymuję się od próby odkręcenia tego i przeproszenia jej. Mama wychowała mnie na grzeczną i dobrze ułożoną dziewczynę. Przez długi czas żyłam w przekonaniu, że człowiek cywilizowany jest człowiekiem służalczym. Ale ten rodzaj uprzejmości nie sprawdził się na dłuższą metę. Świat szanuje ludzi, którzy uważają, że powinni przejąć jego stery. Nigdy tego nie rozumiałam, ale przynajmniej przestałam już z tym walczyć. Pewnego dnia zamierzam znaleźć się na miejscu Frankie, a może nawet zajść dalej niż ona. Robić ważne, doniosłe rzeczy, z których będę dumna. Zostawić po sobie ślad. Na razie nie zrobiłam nawet pierwszego kroku.
Cisza trwa tak długo, że mam wrażenie, że zaraz pęknę, napięcie wzrasta z każdą mijającą sekundą. Ale to Frankie pęka pierwsza.
– Dobrze – mówi i wyciąga do mnie rękę, wstając zza biurka.
Czuję się zszokowana i dumna, gdy wyciągam swoją. Staram się, by mój uścisk był stanowczy; Frankie zgniata mi dłoń jak imadło.
– Proszę, zrób to dobrze, Monique. Dla nas i dla siebie.
– Zrobię.
Odsuwamy się od siebie, a ja kieruję się w stronę drzwi.
– Być może czytała twój artykuł na temat wspomaganych samobójstw w Discourse – mówi Frankie, zanim wychodzę z gabinetu.
– Słucham?
– Był wspaniały. Może to dlatego chce ciebie. Dzięki niemu cię znaleźliśmy. To genialna historia. Nie ze względu na popularność, jaką zyskała, lecz dzięki tobie, dzięki temu, że pięknie ją opisałaś.
To był jeden z pierwszych naprawdę znaczących artykułów, jakie stworzyłam z własnej woli. Natknęłam się na tę historię, kiedy miałam napisać tekst o wzroście popularności kiełków, zwłaszcza w restauracjach na Brooklynie. Udałam się na ryneczek na Park Slope, żeby przeprowadzić wywiad z jakimś miejscowym farmerem, ale kiedy wyznałam, że nie przepadam za kapustą sarepską, powiedział mi, że przypominam mu jego siostrę. Do zeszłego roku była głównie mięsożerna; potem, gdy dowiedziała się, że ma raka mózgu, przestawiła się na dietę wegańską i organiczną.
W dalszej rozmowie powiedział mi o grupie wsparcia dla osób, które zamierzają poddać się eutanazji w asyście lekarza, skierowanej do chorych i ich bliskich. Wiele osób w grupie walczyło o prawo do godnej śmierci. Zdrowe jedzenie nie mogło ocalić życia siostrze farmera i ani on, ani ona nie chcieli, żeby musiała cierpieć dłużej niż to konieczne.
Od tamtej chwili wiedziałam, że powinnam oddać głos ludziom należącym do tej grupy wsparcia.
Wróciłam do siedziby Discourse i napisałam szkic artykułu. Sądziłam, że zostanie odrzucony, podobnie jak moje ostatnie teksty o hipsterskich trendach i celebrytach. Ale ku mojemu zdumieniu dostałam zielone światło.
Pracowałam niezmordowanie, chodziłam na spotkania grupy w piwnicach kościoła, rozmawiałam z członkami, pisałam i przepisywałam, aż poczułam, że zawarłam w tekście całą złożoność problemu pomocy przy samobójstwie ludziom w cierpieniu – zarówno stronę opowiadającą się za miłosierdziem, jak i tę dotyczącą moralności.
Z tego artykułu jestem najbardziej zadowolona. Nie raz wracałam do domu po pracy i czytałam go na nowo, przypominając sobie, do czego jestem zdolna, i wspominając satysfakcję, jaką poczułam, mogąc podzielić się prawdą, niezależnie od tego, jak trudno było ją przełknąć.
– Dziękuję – mówię do Frankie.
– Po prostu uważam, że jesteś utalentowana. Zapewne o to chodzi.
– Chyba raczej nie.
– No, nie – przyznaje. – Raczej nie. Ale napisz ten artykuł najlepiej jak się da, żeby następnym razem nie było co do tego żadnych wątpliwości.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------
więcej..