- W empik go
Skandal w arystokracji - ebook
Skandal w arystokracji - ebook
Opowiadanie kryminalne „warszawskiego Sherlocka Holmesa" z pierwszej połowy XX wieku, podane z pierwszej ręki. Daniel Bachrach, aspirant Urzędu Śledczego w Warszawie, wspomina sprawę kryminalną, którą prowadził. Do londyńskiej policji zgłasza się bardzo majętny fabrykant Drews. Od dłuższego czasu w domu mężczyzny giną różne przedmioty. Początkowo były to rzeczy znikomej wartości, jednak ostatnio z ogniotrwałej kasy zniknęło osiemset pięćdziesiąt funtów szterlingów. Nad utratą tak dużej sumy pieniędzy Drews nie mógł przejść obojętnie. Jednak po przesłuchaniu służby i rodziny śledztwo stanęło w martwym punkcie. Kradzieże ustały i prawdopodobnie wszyscy zapomnieliby o sprawie, gdyby nie zabójstwo nieznajomej kobiety nieopodal komisariatu. W jaki sposób bestialski mord wiąże się z kradzieżą kosztowności Drewsa?
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-265-3478-8 |
Rozmiar pliku: | 224 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pewnego ranka zgłosił się do City of London Police, gdzie wówczas pracowałem, znany i bardzo bogaty fabrykant, Drews, z informacją o systematycznych kradzieżach, jakie od dłuższego czasu zdarzają się w jego domu. Jak wynikało z przekazanej treści, początkowo ginęły z mieszkania mało wartościowe przedmioty i dlatego nie składał doniesienia na policji, jednakże w przeddzień jego przybycia do nas zginęło mu z ogniotrwałej kasy osiemset pięćdziesiąt funtów szterlingów. Suma, nawet dla niego, człowieka bogatego, dość poważna.
– Przyznam się panom – rozpoczął Drews, zwracając się do inspektora Bartelsa i do mnie – że aczkolwiek jest to większa suma, to nie chodzi mi tak o te pieniądze, jak o ujęcie sprawcy, i jestem nawet gotów całkowitą tę kwotę poświęcić jako nagrodę, gdyż, przyznacie panowie sami, przykro jest mieć w swoim domu złodzieja i nie wiedzieć, kto to jest.
– W zupełności pana rozumiemy, panie Drews – odpowiedział inspektor Bartels – i postaramy się wyjaśnić te zagadkowe kradzieże oraz zdemaskować złodzieja. Zechce nam pan powiedzieć, kiedy mniej więcej miała miejsce pierwsza kradzież?
– O ile sobie przypominam, przed około trzema miesiącami zginął zegarek mojej żony. Byliśmy dotychczas przekonani, że żona zgubiła go na ulicy i nie przykładaliśmy do tego zbyt wielkiej wagi; po kilku dniach jednak bawiąca u mnie w gościnie zamężna córka zauważyła, że zginął jej drogocenny pierścionek z brylantem, który zostawiła przy łóżku w swoim pokoju. Wykluczone jest, aby go zgubiła, pamiętała bowiem dokładnie, że położyła go na stoliku przed udaniem się na spoczynek.
– Czy oprócz tego coś jeszcze zginęło? – zapytałem.
– Tak jest. Przed dwoma tygodniami synowi mojemu zginęła złota papierośnica. Że została ona skradziona, nie ma również żadnych wątpliwości. Syn mój przypomina sobie dokładnie, że po obiedzie napełnił ją papierosami, a kiedy wieczorem, wychodząc na miasto, chciał ją wziąć ze swojego biurka, zauważył, że znikła. Ostatnia jednak, najbardziej zagadkowa, kradzież miała miejsce wczoraj, gdy zauważyłem zniknięcie z kasy ogniotrwałej ośmiuset pięćdziesięciu funtów.
– Czy kasa była zamknięta na klucz? – zapytał inspektor Bartels.
– Tak jest i klucz od niej miałem zawsze przy sobie. Tylko kiedy kładłem się w nocy, klucz od kasy znajdował się wraz z innymi kluczykami na moim nocnym stoliku.
– Czy dla otwarcia kasy wystarczyło tylko użyć klucza, czy też zamek wymagał zastosowania szyfru? – zapytałem.
– Jest to kasa starego typu i otwiera się tylko kluczem, muszę jednak zaznaczyć, że posiada bardzo skomplikowany zamek i jestem przekonany, że nie da się otworzyć podrobionym kluczem.
– Zechce nam pan teraz powiedzieć, panie Drews, ile służby pan posiada w domu i czy nie ma pan jakichś podejrzeń?
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.