- W empik go
Skiz - ebook
Skiz - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 183 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Scena przedstawia salonik w wiejskim domu. Jest to raczej pałacyk rococo. Meble, parawany białe gobeliny. Wieki "Ludwików" unoszą się w powietrzu. Szpinet orzechowy w formie harfy, obciągnięty materią. Na środku detonuje bilard zgrabny ale zawsze bilard w formie słonia. Szeroko otwarte drzwi szklanne, parapetowe, ukazują ogród róż i jaśminów w pełnym rozkwicie. Na środku ogrodu szemrze fontanna. Słonce ma się ku zachodowi. Jest całe purpurowe, złote. Gdy kurtyna idzie w górę, chwila samotności i pustki. Po czym pędem, bez tchu, wdzięcznie, lekko – jakby zjawiska – wpadają na scenę LULU i MUSZKA i panowie TOLO i WITUŚ. Biegną jedni za drugim w następującym porządku:
MUSZKA
TOLO
LULU
WITUŚ
Obiegają, śmiejąc się, dwukrotnie bilard i wpadają do ogrodu. MUSZKA ma w ręku wysoko wielki pęk róż. Wszyscy nucą: "Gaie, gaie! amusons nous! Voila le moment de la folie! ". Wszyscy są ubrani biało. W kostiumach do lawn tennisa. Obiegłszy bilard wpadają do ogrodu, wirują naokoło klombu i znikają wśród drzew. – Chwila milczenia – wreszcie wpada MUSZKA, rzuca róże na bilard, a sama chroni się za kanapką.
Scena pierwsza
Muszka – Tolo
TOLO
wchodzi nie widząc jej. Opiera się o futryną drzwi zmęczony. Oddycha ciężko. Nagle dostrzega Muszkę, wyprostowuje się i biegnie ku niej.
MUSZKA
Nie! nie! Tam są róże!
TOLO
O, Muszka różowsza jak wszystkie róże… piękniejszaś nad nie…
MUSZKA
uciekając przed nim
Nie… nie… dość…
TOLO
Choć rączkę…
MUSZKA
Tam są róże!
(ucieka dookoła mebli).
TOLO
De grâce!… Chwilkę zatrzymaj się, ty królowo motyli.
MUSZKA
Nie, nie.
TOLO
Czy się boisz?
MUSZKA
Ach! Skąd taka myśl!…
Tolo zatrzymuje się, zmęczony.
Zmęczony kuzynek? czym?
TOLO
Trochę.
MUSZKA
Ale czym? te kilka kroków. Może pan chory?
TOLO
Tak… tak… serce…
MUSZKA
przerażona
O! wada sercowa?
TOLO
sentymentalnie
Tak, tak!
MUSZKA
Oh! ale z czego?
TOLO
Żyło się troszkę…
MUSZKA
Wszyscy ludzie żyją, a przecież…
TOLO
Życie życiu nierówne.
MUSZKA
zbliża się do niego z współczuciem
To… pewnie zmartwienia…
TOLO
patrzy na nią z lubością
O, tak, zmartwienia!
(Po chwili)
Jaka Muszka świeża, jak poranek majowy. Co za usta… co za oczy… karnacja dziecięca…
MUSZKA
zażenowana
Cóż znowu. Jestem już stara.
TOLO
Ileż to lat ta starość? Najwyżej osiemnaście…
MUSZKA
Dwudziesty!… (Po chwili ) A pan?
TOLO
Co?
MUSZKA
Ile kuzyn ma lat?
TOLO
Nie należy się pytać, o lata tych, których lat już zgadnąć nie można. Stary jestem… ale ja naprawdę… o, tu, na skroniach.
MUSZKA
Ależ w maju także czasem śnieg pada.
TOLO
Nie!… tylko taka cudna dusza potrafi tak pięknym gestem rzucić kwiaty na grób.
MUSZKA
Niech kuzyn o grobach nie mówi.
TOLO
Dlaczego? lepiej oswajać się powoli. Wszak krócej jak dłużej.
MUSZKA
Ach nie! nie! kuzyn musisz żyć jak najdłużej.
TOLO
melancholijnie
Po co? czy życie moje może się komu na co przydać? czy jestem potrzebny, niezbędny? czy ktoś się za mną ogląda, gdy odejdę, czy zapyta, gdy mnie nie ma; czy czeka? czy…
MUSZKA
cicho
A… żona?…
TOLO
Lulu? Ależ ona sama idzie przodem i nigdy się za nikim nie obejrzy.
MUSZKA
cicho
Ale ona przecie kocha.
TOLO
Phi! po swojemu.
MUSZKA
Inaczej nie może. Kocha jak żona. Mnie się zdaje, że wszystkie żony jednakowo kochają swoich mężów.
TOLO
Dziecko lube. Zanotuj to sobie, że żadna miłość do drugiej nie jest podobna. Każda kobieta kocha inaczej. Moja żona inaczej mnie kocha jak pani swego męża…
Muszka spuszcza oczy i odwraca głowę.
Oh! Jak Faust oddałbym duszę, ażeby być tak kochanym choćby chwilę jedną.
MUSZKA
zrywa się
Jak można.
TOLO
Można, Muszko… można!
MUSZKA
Słuchać nie chcę.
TOLO
Przesądy. Główne-jeśli krzywdy nie robi się nikomu. Grzech ukryty jest na wpół przebaczony…
MUSZKA
Któż mówi o grzechu. Jakże można?
TOLO
Cofam słowo – cień zostawiam.
MUSZKA
Jak źle.
TOLO
Jak rozkosznie.
MUSZKA
Co? co?
TOLO
Choćby rzucać te słowa.
MUSZKA
Przestać – zamęt mam od tych słów w głowie.
TOLO
Z zamętu powstał świat, światło, kwiaty, kobieta, Ewa… a potem drogą kultury, afinady, takie pastele, jak żyjące Rosalby – jak… ty…
MUSZKA
Oh! ja? pastelem?
TOLO
wskazując na pastele na ścianach
Zdmuchnięty cudem z tych ścian. Lilie, róże, błękit nieba. Czy ci o tym nikt nie mówił?
MUSZKA
Nikt.
TOLO
Nawet mąż?
MUSZKA
O! on mnie nazywa Parcią. Mówi, że jestem typ szczerosłowiański.
TOLO
wybucha śmiechem
Voila. Miniatury rozwieszone w kancelarii, w której się wydaje dyspozycje rządcy. Zresztą czyż szczerosłowiańskie nosy i proste linie twarzy nie przeszły subtelności pudrowanych czasów? Gdzie byłaś wówczas, Muszko? Z pudru powstałaś, jak Wenus z piany morskiej. Nikt oprócz ciebie do tych ścian lepiej dostosować się nie mógł. Panneau Bouchera żyjące – to ty, a dusza twoja z eteru, który smugą od wieku wśród wybranych błądzi. Dlaczego zamykasz oczka?
MUSZKA
Nie wiem… ale pan mówi tak łagodnie, tak pięknie… to upaja…
TOLO
Bo sam jestem upojony…
MUSZKA
Ależ czym?
TOLO
cicho i namiętnie
Tobą.
MUSZKA
Oh, przez litość!
TOLO
Dobrze… już dobrze… nie będę.
Chwila milczenia. – Tolo powstaje, przechodzi się po scenie, znów zbliża się do MUSZKI.
Muszko!
MUSZKA
Co? co?
TOLO
To dziwne, że moje słowa tak na ciebie działają. Jesteś en pleine w miodowych miesiącach. Dwa lata małżeństwa, to właśnie dostateczne, aby się ze sobą oswoić, a nie przyzwyczaić. Pasja w całym rozwoju. A przecież mam wrażenie, jakbyś czego pragnęła.
MUSZKA
zrywając się
Odejść muszę.
TOLO
powstrzymując ją i sadzając delikatnie
Dlaczego nie chcesz odpowiedzieć? Czy mi nie ufasz?
MUSZKA
To są kwestie, z których ja sama sobie nie zdaję sprawy.
TOLO
Czy nie umiesz, czy nie chcesz?
Muszka milczy.
Ja ci dopomogę.
MUSZKA
Nie… nie…
TOLO
Jesteś z a n a d t o kochaną. Rozumiesz mnie. Muszko? Twój mąż jest tylko twoim mężem. A taki pastel La Toura musi mieć kochanka.
MUSZKA
O!
TOLO
Jak uzupełnieniem róży jest motyl dokoła niej krążący. Mąż musi być pierwszym, środkowym i ostatnim kochankiem żony! Inaczej stanie się nieuniknione.
MUSZKA
Nieuniknione?
TOLO
Jeżeli nie faktycznie, to teoretycznie, a to może niebezpieczniejsze. Muszko! Muszko! Lękaj się, by twoja piękność nie stała się niepotrzebną pięknością. Do takiej miłości, jak Witolda, ty nie potrzebujesz być tak piękną… Zapytaj go…
MUSZKA
Ja? my nigdy z nim o tym nie mówimy.
TOLO
Jak to? co? Wszak słowami pieści się kobietę stokroć czulej jak gestem. Prawda… Muszko?
Muszka zasłania twarz.
Jutrzenka mi weszła z twoim rumieńcem. Dlaczego zakrywasz twarzyczkę? Pozwól mi odżyć w tym rumieńcu… pozwól mi go wypić z twej szyi
pochyla się nad nią i odrywa jej ręce od twarzy
MUSZKA
porywa się
Nie! nie!
TOLO
Ależ… nie… Uspokój się!… ?le mnie zrozumiałaś. Nie jestem brutalem. Skarb zrabowany w miłości nie cieszy. Nie jestem człowiekiem prymitywnym. Ja zaczekam.
MUSZKA
Na co?
TOLO
Na ciebie, cudowna. Na ciebie.
Scena druga
TOLO – MUSZKA – LULU. Lulu wchodzi powoli w kostiumie do lawn tennisa. Słońce zachodzi coraz jaskrawiej.
LULU
Może przeszkadzam?
MUSZKA
z wymówką, starając się pokryć zmieszanie
Ach!… Lulu!…
LULU
Cóż, Lulu? Mąż do żony, żona do męża nigdy nie powinni wchodzić bez pukania. I to jeszcze czekać na sakramentalne entrez! Czekać cierpliwie. W ten sposób oszczędzają sobie tysiące rozczarowań.
MUSZKA
Jakich?
LULU
Ależ… choćby estetycznej natury, miłe niewiniątko.
TOLO
Na to należy mieć osobne apartamenta.
LULU
Comme de raison. Wspólna "komnata ", mówiąc stylem XVI wieku, jest zbytkiem dozwolonym w zabudowaniach dworskich, tak zwanych czworakach.
TOLO
Zapominasz, że właśnie…
wskazuje no Muszkę całą spłonioną
LULU
Pozwól mi dokończyć – i u ludzi mających 20 i 28 lat.
MUSZKA
Dlaczegóż nie później?
LULU
Odpowiesz mi na to za 20 lat, gdy się przejrzysz w wielkim lustrze, no… de pied en tete, i to bez osłonek.
MUSZKA
Och, Lulu!
LULU Cóż,
"och, Lulu? "… To nic nie pomoże. W każdym razie dezerteruj jak najprędzej z wspólnych apartamentów. Wycofasz się z honorem. Lepiej niż ze sztucznym rumieńcem i szynionem.
MUSZKA
Myślałby kto, że ty…
LULU
Ach, moja droga, ja jestem wyjątkiem. Pochodzę z rasy dającej w posagu obietnice, ale za to zęby, włosy itd. bajecznej jakości.
TOLO
Któż nie zaręczy, że i Muszka… wszak z tej samej rasy pochodzi.
LULU
A przy tym ma 20 lat. A - telle de la veine! Mieliście rację flirtować tutaj. Choć i tam, nad stawem, widok był przecudny. Przedstawcie sobie Witolda w lawntennisowych bielach – pośród fornali pławiących konie.
TOLO
Czy wjechał do stawu?
LULU
Mało brakowało. Moja obecność go krępowała. Widziałam, że był z tego powodu wściekły. Widok ten jednak bawił mnie. Konie pływające wśród pieniącej się wody – jakaś śmiałość i odwaga ludzi… coś z centaurów na podolskiej równi. Épatant!
MUSZKA
Zostawiam was. Darujcie.
LULU
Do swoich krów i obory. Nie, moja droga. Tam jest twoja directrisse szwajcarska, która to doskonale urządzi.
MUSZKA
Wituś będzie się gniewać.