Skłam mi jeszcze raz - ebook
Skłam mi jeszcze raz - ebook
Ekscytujący New Adult z wątkiem mafijnym i motywem zemsty! Prawie dorosła Esmeralda wychowuje się w przybranej rodzinie. Prawny opiekun dziewczyny, Jeremiah, jest bossem mafii i byłym szefem jej zamordowanych rodziców. To dlatego przejął nad nią opiekę. Ma także niewiele starszego od Esmeraldy syna, Maverica. Przybrane rodzeństwo uwielbia sobie dokuczać, co tylko przybiera na sile, kiedy pojawia się między nimi nieplanowane pożądanie. Esmeralda z jednej strony wiedzie zwyczajne życie nastolatki – chodzi do szkoły, zdaje egzaminy, również na prawo jazdy, bawi się na przyjęciu urodzinowym. Z drugiej strony po traumie, jaka ją spotkała w dzieciństwie, ma koszmary, problemy z emocjami i cotygodniowe wizyty u psychologa. W przeszłości sprawiała kłopoty. Teraz będąc już prawie dorosła, obrała sobie za cel zemstę. Chce dołączyć do organizacji Jeremiaha, zdobyć informacje i zabić mordercę rodziców. Tylko czy jej się to uda? Jak wpłynie na nią odkryta prawda? I jaką rolę w tym wszystkim odegrają uczucia do Maverica?
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8290-625-7 |
Rozmiar pliku: | 986 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słaby punkt – Paula Ciulak
Niezastąpiona – Paula Ciulak
Na szczycie władzy. Tajemnice – P. Ciulak, M. Jachnik
Skłam mi jeszcze raz – P. Ciulak, M. Jachnik
W PRZYGOTOWANIU
Siła wiary – Magdalena Jachnik (marzec 2025 r.)
Szepty pocałunków znad Bosforu – P. Ciulak, W. Karczewska-Kosmatka (luty 2025 r.)
Mafia’s Girl – Paula Ciulak (maj 2025 r.)
Na szczycie władzy #2 – P. Ciulak, M. Jachnik (lipiec 2025 r.)
Wszystkie pozycje dostępne również w formie e-bookaSpis treści
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
EpilogProlog
Esmeralda
– Powiesz mi, jak do tego doszło? – zapytał ubrany w służbowy mundur policjant w średnim wieku, po tym, jak odsunął krzesełko i usiadł naprzeciwko mnie. – Masz niecałe dziewiętnaście lat, a znaleźliśmy cię razem z wieloma niebezpiecznymi ludźmi powiązanymi z półświatkiem, i to w trakcie strzelaniny. Na jednej z broni są twoje odciski. Mafiosi rekrutują teraz dzieci do swoich szeregów?
– Nie jestem dzieckiem. – Westchnęłam. – A to wszystko… wymknęło się spod kontroli.
Nigdy bym nie przypuszczała, że tak to się potoczy. Ja chciałam tylko poznać prawdę na temat swojej rodziny. Chciałam tylko sprawiedliwości, no i może zemsty.
Widać życie to niezła suka, nie daje nam tego, czego chcemy, tylko sobie z nas drwi. A może to karma? Moje grzechy nie były popełnione z premedytacją, los jednak i tak musiał wyrównać rachunki.
– Domyślam się, że wcale nie chciałaś się tutaj znaleźć. – Mężczyzna pokiwał głową. – Zatem może wyjaśnisz mi, jak do tego doszło?
– Hm, ja…
– Posłuchaj, jeśli boisz się któregoś z tych typów, których przesłuchujemy w salkach obok, spokojnie. Większość z nich była nieuchwytna od lat, ale posiedzą sobie długo.
– Może jestem młoda, ale wiem, jak działa mafia. Znajdą mnie.
– Zabiłaś ich szefa.
– Pójdę do więzienia?
– Działałaś w samoobronie i bardzo nam pomogłaś. Możemy dać ci status świadka koronnego i zapewnić nowe życie, nowe nazwisko. I tak wyjeżdżasz na studia, zgadza się?
– Tak… – powiedziałam niepewnie. – W zasadzie chyba nic już mnie tu nie trzyma, ale…
Czułam, że nie jest to najlepszy moment na podejmowanie decyzji, lecz wiedziałam, że nikt nie będzie czekał, aż poczuję się lepiej. A szczerze mówiąc, byłam kompletnie rozbita. Targały mną zarówno wyrzuty sumienia, poczucie straty, żal, złość na samą siebie, jak i liczne emocje, głosy w głowie, które zdawały się próbować przejąć nade mną kontrolę. Czułam się, jakbym straciła wszystko, w tym część siebie. To śmieszne, bo przecież zrobiłam to właśnie po to, by coś zyskać – by odzyskać wspomnienia i poczuć, że wiem, kim jestem.
A teraz? Nie wiedziałam już nic i nie byłam pewna, czy poznam osobę patrzącą na mnie z lustra.
To wszystko mnie przerosło. Policjant miał rację. Miałam tylko dziewiętnaście lat. Powinnam była wybierać kierunek studiów, chodzić na imprezy, na randki, uprawiać seks na tyle auta i wracać do domu pijana.
Może jego propozycja nie była taka zła. Może mogłabym zacząć od nowa gdzie indziej i być kimś innym. W końcu z mojego dawnego życia i dawnej mnie już nic nie zostało.
– To co, Esmeraldo, powiesz mi, jak doszło do tej całej strzelaniny?
– To naprawdę długa i skomplikowana historia…Rozdział 1
Esmeralda
Pół roku wcześniej…
Zawisłam nad notatkami z ostatnich lekcji. Nie cierpiałam historii, ale doskonale zdawałam sobie sprawę, że jeżeli nie będę się dobrze uczyć, to nici z pójścia na studia. Tylko czy tak naprawdę tego chciałam? Czy była to wyłącznie ambicja mojego ojca? Jeżeli można było tak nazwać człowieka, który mnie wychowywał.
Jeremiah przygarnął mnie do siebie, kiedy byłam mała. Nie wiedziałam, co stało się z moimi rodzicami. Znałam tylko informacje ze sterty gazet, które zbierałam w tajemnicy przed nim. Był pożar. Dom się spalił. Oni spalili się żywcem. Jeremiah nie chciał o tym rozmawiać, a choć sama tam byłam – co prawda jako dziecko – to niczego nie pamiętałam. Kompletnie niczego.
Niekiedy budziłam się z koszmarami, tak jakby wspomnienia wracały. A przynajmniej próbowały przebić się przez mur, ale jak na razie bezskutecznie. Może byłam wtedy zbyt mała, bo nic nie pamiętałam z tamtego zdarzenia. Starałam się chodzić do psychiatry, psychologa, aby sobie przypomnieć, co tak naprawdę się stało, ale to nic nie dało. Oprócz wielkiego bólu głowy, który dopadał mnie, kiedy tylko stamtąd wychodziłam. A jedyne, co zostawało po tych wizytach, to głosy, które szumiały mi w głowie, ale nie potrafiłam wywnioskować, czyje były. Może rodziców? A może coś było ze mną nie tak i słyszałam coś, co nie istniało? Jak na razie nie odważyłam się o tym nikomu powiedzieć, więc pozostawały mi jedynie własne przypuszczenia.
Stojąc przed lustrem, nieraz wyobrażałam sobie, że mam oczy po tacie, a kręcone włosy po mamie. Mimo że nie pamiętałam rodziców, to bardzo za nimi tęskniłam. Nie pamiętałam ich twarzy, nie byłam w stanie sobie przypomnieć niczego. Przez to wydarzenie moja głowa się zablokowała. Tak jakby wymazała wszystkie wspomnienia, a w zamian za to pozostawiła wielką pustkę.
Jeremiah, mój dotychczasowy opiekun prawny, był dość bogaty, dzięki czemu i mnie niczego nie brakowało. Nigdy nie dopuścił mnie zbyt blisko, żebym nie znała zbyt wielu szczegółów na temat tego, czym się zajmuje. Początkowo mówił, że jest prezesem wielkiej firmy, a to nie są sprawy dla dzieci. Z czasem, gdy dorastałam, zrozumiałam, że jego interesy nie są do końca legalne. Ale nie wtrącałam się, miałam dach nad głową i nie mogłam na nic narzekać. Może poza przeszłością, o której mój opiekun jeszcze bardziej nie chciał rozmawiać niż o swojej pracy. W oczach ich wszystkich nadal byłam nieświadomym dzieckiem, a przecież byłam już prawie pełnoletnia.
– Co ty tu masz?! – Maveric zjawił się w moim pokoju, po czym szybko znalazł się przy moim łóżku i wyrwał mi z rąk zeszyt.
Syn mojego opiekuna. Był tylko kilka lat starszy ode mnie. Przystojny i tak pewny siebie, że nikt nie musiał mu tego mówić, sam doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ciemne włosy zawsze miał idealnie przystrzyżone. Lekki zarost wyglądał na parodniowy i podkreślał jego już dość męską twarz. Umięśniona sylwetka była wyćwiczona przez długie godziny na siłowni.
Może i mi się podobał, ale cholernie działał mi na nerwy. Za każdym razem zachowywał się tak, jakby zazdrościł mi tego, że jego ojciec zawsze stawia na moje bezpieczeństwo. To ja stałam się dla Jeremiaha córką, której nigdy nie miał. Dbał o mnie i robił wszystko, tak żebym nie czuła się samotnie, ale to nic nie dawało. Brakowało mi czegoś. Brakowało mi chyba tej prawdziwej rodziny. Tego, żeby nie tylko pieniędzmi zapełnić lukę w życiu. Tego, żeby odzyskać wspomnienia, mieć prawdziwego ojca czy prawdziwego brata. Maveric nigdy nie był dla mnie starszym bratem, może traktowałam go inaczej właśnie dlatego, że od początku znałam prawdę.
– Oddaj mi to! – Zaczęłam podskakiwać wokół niego, aby odebrać swoją własność.
– Boże, dziewczyno, ty się tylko uczysz?
Nic nie dały mi te przepychanki, ponieważ chłopak był prawie o głowę wyższy ode mnie. A zasięg jego rąk powodował, że czułam się przy nim jak myszka, która stara się przepychać z wielkim kocurem.
– Powiedziałam, oddaj!
– A masz! – Wzruszył ramionami. – Myślałem, że kiedy dorośniesz, to będziesz bardziej interesująca.
– Dla ciebie nie muszę.
– Może i dla mnie nie, ale nie wiem, kogo chcesz oszukać, udając przykładną uczennicę. I tak oboje wiemy, jaka jest prawda.
– Nie twoja sprawa.
– Może i nie moja, ale…
– Nie kończ tego, bo wreszcie pożałujesz.
– A co ty możesz mi zrobić? Polecisz do tatusia i się pożalisz? Czy na mnie naskarżysz, jak za każdym razem?
– Myśl sobie, co chcesz, a teraz wynoś się z mojego pokoju!
– Po co te emocje?
– Nie byłoby ich, gdybyś nie wchodził do mojego pokoju bez zaproszenia!
– Gdybyś zamiast siedzieć nad tymi bzdurami, spojrzała na zegarek, to zauważyłabyś, że czekamy na ciebie z kolacją. Ojciec mnie tu przysłał.
Przewróciłam oczami. To był jeden z tych zwyczajów, które panowały w tym domu – nawet gdyby się paliło i waliło, zawsze mieliśmy zjeść kolację razem. Nie uśmiechało mi się to, że za każdym razem siedziałam naprzeciwko Marverica, ale nie chciałam sprawiać przykrości jego tacie, który był wobec mnie naprawdę dobry i życzliwy.
Podeszłam do lustra i spojrzałam w swoje odbicie. Mając tak dużo, można się czuć samotnym. Gdybym tylko mogła jakoś cofnąć czas i znaleźć się przy boku swojej rodziny, zrobiłabym wszystko, aby ich doskonale zapamiętać. Przytuliłabym się do swojej mamy, a z tatą może i zagrałabym w jakąś grę.
Przymknęłam powieki i wyczułam, jak zaczynają się pod nimi zbierać łzy. Za niedługo miałam skończyć osiemnaście lat. Miałam stać się dorosła, a w zamian za to czułam się zagubioną owieczką. I znowu wewnętrzny głos podpowiedział mi, że muszę być silna, a emocje znikną, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Przetarłam policzki rękawem i ruszyłam na dół.
– Dobry wieczór… – odezwałam się, zajmując miejsce przy stole.
Spojrzałam w stronę Meverica i zobaczyłam zadziorny uśmiech na jego twarzy.
Szybko się zorientowałam, o co mu chodziło, kiedy tylko ujrzałam na swoim talerzu sałatkę, której doskonale wiedział, że nie znoszę. Był to popisowe danie Jeremiaha. Zazwyczaj nakładałam trochę, po czym rozgrzebywałam po całym talerzu, aby nie sprawiać mu przykrości, ale najwidoczniej ktoś tu chciał, żebym później nie była miła.
Zamachnęłam się i kopnęłam go pod stołem.
Zauważyłam, jak na jego twarzy pojawił się grymas bólu, ale nie odezwał się nawet słowem. Dobrze mu tak. Rozprawię się z nim później.
– Smacznego wszystkim.
– Smacznego – odezwaliśmy się zgodnie.
Jedzenie było naprawdę pyszne, ale co się dziwić. Jeremiaha było stać na najlepsze produkty, lokale i kucharki. Jeśli chodziło o luksusy, na nic nie mogłam narzekać. Może robił to, bo było mu mnie szkoda? W końcu mój ojciec był jego przyjacielem i współpracownikiem. Po śmierci rodziców Jeremiah zapewniał mi wszystko. Dom, dach nad głową, pełne utrzymanie, egzamin na prawo jazdy, a nawet obiecał opłacić studia, gdy już skończę szkołę średnią i zdam egzaminy. Dzięki temu człowiekowi mogłam mieć wszystko.
Tylko czy dobra materialne tak naprawdę były wszystkim, co w życiu najważniejsze? Owszem, były niezbędne. Nie dało się przeżyć bez jedzenia, dom także był konieczny, nawet edukacja kosztowała. Ale czy to było w stanie zastąpić wszystko? Miłość, bliskość, więź, znajomość swoich korzeni, swojej przeszłości? Nic z tego nie dało się kupić, a pustki po tym nie mogły zastąpić pyszne potrawy ani drogie ubrania.
– Maveric, może zabierzesz Esmeraldę na lekcję jazdy? – zasugerował Jeremiah, wyrywając mnie tym samym z odmętów własnych myśli.
– Ale nie trzeba – odparliśmy niemal jednocześnie.
– Wspominałaś, że nie idzie ci najlepiej parkowanie.
– No tak, ale jeśli Maveric jest zajęty, nie chcę przeszkadzać i…
– Zrobię to – odparł chłopak, przez co od razu spojrzałam na niego spod uniesionych brwi.
– Naprawdę? – Popatrzyłam na niego zaskoczona.
– Pewnie, ale nie dla ciebie, tylko dla tych wszystkich biednych ludzi, których spotkasz na drodze, gdy już usiądziesz za kółkiem.
Obdarzyłam go gniewnym spojrzeniem, lecz postanowiłam nie odpowiadać na tę zaczepkę. Nie w tym momencie. Do końca kolacji staraliśmy się, aby atmosfera była miła. Żadne z nas nie zachowywało się tak, jakbyśmy chcieli się pozabijać, ale ja wiedziałam doskonale, że stwarzanie pozorów to moja druga natura.
Doskonale to wyćwiczyłam, kiedy w szkole słyszałam szepty rówieśników i byłam wyśmiewana, że wychowuje mnie obcy człowiek. Szkołę zmieniałam chyba z cztery razy. Tak, winę za to ponosiłam ja, bo wiecznie wagarowałam albo wdawałam się w bójki, aż w końcu trafiłam do prywatnego liceum, gdzie Jeremiah musiał mieć jakieś układy, ponieważ dopiero tu nie musiałam ukrywać się przed nikim. Ale czy właśnie tak musiało wyglądać moje życie? Miałam się czuć zawsze jak piąte koło u wozu?
Nie brzmiało to zbyt pozytywnie, lecz może życie nie miało być bajką, tylko po prostu życiem, które niekoniecznie zawsze dobrze się układa.