- nowość
Skrypnykówka - ebook
Skrypnykówka - ebook
W dzienniku poetyckim Serhija Żadana znajdziemy 51 utworów pisanych przed wybuchem wojny na Ukrainie i po nim, zebranych razem, połączonych odczuciem języka, który znika boleśnie, ale potem nieuchronnie powraca. Wiersze te – nanizane na nitkę głosu, uzależnione od brzmienia, pełne śniegu, śpiewu i miłości – są osobistą, urywaną kroniką ostatnich lat. Książka Żadana to oświadczyny językowi – hołd składany jego zdolności do oporu, umiejętności podnoszenia nas z mroku i wyprowadzania z milczenia, jego karkołomnemu marszowi, a także cienkim graniom, które pojednują między sobą wszystko. Poezja łączy tutaj terytorium żywych ze strefą zmarłych, wiąże nas refrenami i odgłosami, wymawianiem na głos imion i dat, mówieniem do tych, którzy odeszli.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788368310894 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
.
* * *
Gdy ktoś cię spyta: „po co?” – w sobie
nie znajdziesz odpowiedzi raczej.
Czas jednak pisać wiersze nowe,
przy starych nikt już dziś nie płacze.
Bo stare stały się starymi,
jak aresztanci już podlotki
stoją, czekają świeżych rymów,
by z nimi cierpieć i dorośleć.
Ze starych pozostała cisza.
W niej już nie zrobisz ani kroku.
Nie ma takiego wiersza dzisiaj,
by nazwał smutek tego roku.
A nastolatki – narwane i skryte –
dojść do ładu z sobą nie mogą.
Jak nazwać ten skrzep w języku,
który zwykły nazywać miłością?
Jak nazwać w sercu te ciemności,
usłyszeć, jak w nim dźwięczy cisza?
W tym roku gwiazdy są bezlitosne.
Czas oto nowe wiersze pisać.
Bo stare już nie mają siły,
umierać nie muszą więc poeci starzy.
Już zapomnieli, o co ich prosili.
Ani kto czekał od nich rady.
Rytmika, młoda miłosierdzia siostra,
bez wyrzutów i bez potrzeby przychodzi.
Lecz na co komu wiersz o nieśmiertelności,
jeśli w nim nie ma niczego o tobie.
Więc rymujmy przedmioty znowu,
by tajemnicom brzmienie nadać.
Potrzebni są poeci nowi,
potrzebny ktoś, kto głupstwa gada.
Nasza głęboka wiara w brzmienie.
Nasza mowa – cicha, zwyczajna.
Zależność od oddechu i podniebienia.
Niecierpliwość. Nieodwracalność.
29.03.21
.
* * *
Coś tam było – w miejscu, którego nie ma, w tej pustce niebytu,
w długim, wypowiedzianym przeciw nocy życiu,
na miejscu klęski, wśród pamięci, aż do milczenia.
Coś jeszcze było, oprócz wyrzutów i pouczenia.
Gdzieś był tam początek. Początek słów. Zaczynał się wers.
Kiedy budzisz się w ciszy i cisza taka jest,
jakby śpiewali ci, co stoją nad wodą, jakby to był ich śpiew słynny,
gdy rozłożyste są drzewa i serca karpi zimne.
Kiedy od rzeki podnosi się ciepło nastałe
i okna we mgle plastry przypominają,
i powietrzne lisy stygną w mroku, prawie
jak wartownicy. Gdy dobry duch mroku czeka na ciebie w trawie.
Początek poranka, początek wiersza właśnie tam jest taki.
Kiedy jeziorna ruchoma cisza, kiedy dusza ptaka,
kiedy kraina mrówek, do której przychodzą deszcze,
gdy to wszystko się może w jednej ptasiej duszy zmieścić.
Coś tam pozostało – nieopisane, takie, czego
nie można nazwać, zbyt groźne, zbyt kruche do tego,
z czego nie piszą się wiersze, co nie zostawia śladów:
coś znikome, podobne do wiosennych chłodów.
I teraz co roku musisz przypominać sobie początki wiosny.
Gdy dym się nisko ściele, kiedy na zboczach słońce,
kiedy cisza wrażliwa tak jak rtęć się staje,
kiedy ludzie na zawsze z sobą się rozstają.
Zbyt głębokie jest to zaciemnienie, nazbyt twarde.
Gdy ona budzi się pierwsza i cicho wychodzi nagle,
i nic mu przed wyjściem nie mówi,
bo słów „samotność” i „pojedynczość” jeszcze nie rozumie.
02.04.21
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------