- promocja
- W empik go
Skrzat ratuje święta - ebook
Skrzat ratuje święta - ebook
Mały miłośnik świąt nie może uwierzyć własnym oczom, gdy w wigilijny wieczór poznaje skrzata o magicznych zdolnościach. Wszystko zapowiada fantastyczną przygodę, lecz zaklęcia nie idą po myśli skrzata... Choinka się przewraca, armia pierników atakuje, a po ogrodzie biega prawdziwy renifer. Czy uda się naprawić te magiczne psoty i uratować święta Bożego Narodzenia?
Zabawna historia o magicznym psotnym skrzacie, która jest idealna do wspólnego świątecznego czytania lub samodzielnej lektury.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8387-357-2 |
Rozmiar pliku: | 5,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żaden chłopiec na świecie nie lubił Bożego Narodzenia tak jak Noah Gibson. Nawet żadna dziewczynka na świecie nie lubiła Bożego Narodzenia tak jak Noah Gibson. Prawdę mówiąc, żaden mężczyzna, żadna kobieta, żaden pies, chomik, hipopotam, koń, mysz, dinozaur, żuk gnojarz ani żadna kaczka nie cieszyli się na Boże Narodzenie tak jak Noah Gibson. (A to już o czymś świadczy, bo przecież kaczki oddałyby nawet ziemniaczki za świąteczne paczki.)
Noah lubił Boże Narodzenie tak bardzo, że już w sierpniu otwierał pierwsze okienko specjalnego wielkiego kalendarza adwentowego. W kółko słuchał kolęd, a jego kotka o imieniu Dzwoneczek wtórowała mu, pomiaukując. Lubił ten wyjątkowy czas tak bardzo, że w swoje urodziny jadał świąteczny pudding zamiast tortu z czekoladową polewą.
Ale tego roku, chociaż wieczory stały się już ciemne i mroźne, główna ulica skrzyła się światłem migoczących lampek, a płynące zewsząd zapachy pysznych gorących napojów przyjemnie łaskotały nos, Noah wcale nie czuł świątecznego nastroju.
Cała rodzina martwiła się w tym czasie o babcię, która trafiła do szpitala z chorym żołądkiem. Noah też czuł coś okropnego w brzuchu za każdym razem, gdy o tym pomyślał. Mama i tata zaglądali do niej codziennie, ale nie wiedzieli, kiedy będzie mogła wrócić do domu.
– Nie martw się, Noah. Babcia to prawdziwa twardzielka – powtarzał tata. – Doprasza się marynowanego śledzia, więc nie może być z nią aż tak źle.
– Mimo że wszystkich oprócz niej mdli od samego zapachu! – dodawała mama.
Marynowany śledź był w Norwegii, ojczyźnie babci, prawdziwym rarytasem. Nie mogła się oprzeć i pochłaniała śledzie w occie, jeśli tylko wpadły w jej ręce, choć wywoływały u niej potężne wiatry.
Coś działo się też ze starszą siostrą Noah, Gemmą. Kiedyś cieszyła się na Boże Narodzenie tak samo jak on. No cóż, może nie aż tak, ale wystarczająco, żeby piec z nim ciasteczka, pakować prezenty i rozwieszać po całym domu błyszczące ozdoby. Jednak tym razem nie przygotowali wspólnie na święta zupełnie nic. Gemma stukała tylko zawzięcie w ekran telefonu albo tupała po domu jak rozsierdzony nosorożec. (W przeciwieństwie do kaczek nosorożce NIE lubią Bożego Narodzenia.)
Rodzina Gibsonów była tak rozkojarzona, że nie zauważyła, jak minął im prawie cały grudzień. W domu nie pojawiły się jeszcze żadne dekoracje. Wprawdzie tata przyniósł choinkę, lecz pomimo błagalnych próśb Noah nie zawisła na niej ani jedna bombka – wyglądała jak zwykłe drzewko w zwykłym lesie, tyle że stała w rogu salonu i powoli sypały się z niej igły spadające na rozłożone pod nią nieliczne prezenty.
Gdy Noah, Gemma i ich mama zebrali się w salonie, chłopiec zerknął na nieszczęsną choinkę i westchnął. To tyle, jeśli chodzi o Boże Narodzenie.
– AUA! – pisnęła nagle Gemma, a Dzwoneczek zerwała się spod kominka i czmychnęła z pokoju. – Mamooo… Igła mi się wbiła w duży palec stopy!
Mama akurat szperała w torbie i nie skupiała się na tym, co mówi jej córka.
– Och, to cudownie – odparła. – Znalazłaś też jakiś prezent dla niej?
– Co? – odparła Gemma. – Mamo! Mówię, że sosnowa igła wbiła mi się w palec, a nie, że kupiłam prezenty!
– Ojej – westchnęła mama. – To musi być nieprzyjemne.
Noah zachichotał. Gdyby jego siostra na dwie sekundy oderwała wzrok od telefonu, być może zauważyłaby, że cały dywan jest pokryty igliwiem.
– Mamo – powiedział, gdy Gemma klapnęła na kanapę, żeby obejrzeć swój palec – przyniosłem ze strychu pudło z ozdobami. Musiałem stoczyć o nie walkę z paroma setkami pająków. Oczywiście to nic wielkiego, w końcu chodzi o Boże Narodzenie. Tak się zastanawiałem, czy moglibyśmy zacząć już…
Mama w końcu znalazła to, czego szukała na dnie torby, wyjęła z niej pobrzękujące kluczyki do samochodu.
– Noah, skarbie – odparła – przepraszam, ale teraz jedziemy odwiedzić babcię.
– Och, okej… – Westchnął i ogarnął go ponury nastrój. – Nadal ma problemy z żołądkiem?
– Obawiam się, że tak – potwierdziła mama. – Ale pomogę ci, gdy tylko wrócimy, dobrze? Obiecuję.
Noah kiwnął głową.
– Siostra cię wesprze – dodała.
Gemma przysunęła stopę do twarzy i wreszcie mogła się jej porządnie przyjrzeć.
– Nie teraz, Noah. Nie widzisz, że jestem zajęta? – zapytała nieco wzburzona. – Ech! To chyba robota dla pęsety…
Zeskoczyła z kanapy i pokuśtykała na górę do łazienki. Noah spojrzał ze smutkiem na pudło z ozdobami.