- promocja
- W empik go
Słodki oszust. Niegrzeczny duet. Tom 1 - ebook
Słodki oszust. Niegrzeczny duet. Tom 1 - ebook
Dylan i Audrey nie planują się zakochiwać, a siłę pożądania chcą wykorzystać w zupełnie inny sposób. Problem w tym, że żadne nie mówi całej prawdy...
Brytyjski dyrektor do spraw reklamy – Dylan Locke – przybywa do Nowego Jorku, by spędzić czas z dorastającym synem. Nie szuka miłości. Nie szuka przeznaczenia. A już na pewno nie szuka Audrey Lind. Jest ładna, o wiele za młoda i przesadnie romantyczna. Kiedy jednak dziewczyna, która mogłaby być jego córką, dosłownie ląduje mu na kolanach i prosi, by został jej przewodnikiem po świecie namiętności, skłamałby, mówiąc, że nie jest zainteresowany. Tylko czy Audrey na pewno jest taka niewinna, jak się wydaje? Które z nich kłamie? Kto w tej dziwnej grze przegra swoje serce?
Doświadczony nauczyciel i gorliwa uczennica w zawikłanej relacji, w której role ciągle się odwracają. Wejdź do świata powieści bestsellerowej Laurelin Paige, autorki cyklu Uwikłani.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66967-08-3 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Co to, kurwa, było?! – wykrzyknął Weston, mój partner biznesowy, z przedniego siedzenia mojego samochodu służbowego, który właśnie włączał się do ruchu. Powstrzymując się przed udzielaniem wskazówek kierowcy – niezbyt użyteczny zwyczaj, zwłaszcza że długo przebywałem poza Nowym Jorkiem – wyjrzałem przez tylne okno. Donovan Kincaid, mój drugi partner w Reach Inc., gonił Sabrinę Lind, dziewczynę pracującą w naszym biurze.
Sabrinę poznałem tego wieczoru. Była miła, inteligentna i bezpośrednia. Razem z Westonem jedliśmy kolację z nią i jej siostrą. Właśnie kończyliśmy, gdy pojawił się Donovan, zawadiacki, szlachetny i rycerski.
– Donovan nazwał siebie jej chłopakiem – rzucił Weston z niedowierzaniem, wspominając scenę, której przed chwilą byliśmy świadkami. – Czy tylko ja to słyszałem? Chyba nie jestem aż tak pijany.
Takie wyznania nie były w stylu zwykle powściągliwego Donovana, ale kiedyś już go takim widziałem – ostatni raz, gdy oddał serce kobiecie.
Moim zdaniem tracił tylko czas. Podczas kolacji Sabrina kilkukrotnie rzuciła wypowiedzi sugerujące, że nie interesuje jej cały cyrk związany z romansami.
– Ja też to słyszałam – stwierdziła siedząca obok mnie Audrey, młodsza siostra Sabriny, którą zaoferowałem się odwieźć do domu.
Ona z kolei kilka razy zasugerowała, że jak najbardziej jest zainteresowana romansami.
Szkoda tylko, że była z „tych” dziewczyn. Tych, co to pragną, żeby facet najpierw je kochał, a potem dopiero zaglądał im pod spódnicę. W przeciwnym razie…
Dyskretnie omiotłem ją spojrzeniem, zatrzymując się na krągłościach jej piersi unoszących się przy każdym oddechu. Nie był to pierwszy raz tego wieczoru, gdy ją obcinałem wzrokiem. Tym razem dodatkowy bonus stanowiły jej nogi, podczas kolacji ukryte pod stołem. Długie i zgrabne, w sam raz.
– Słyszałam to… – powtórzyła. – To było takie romantyczne.
Jej ton głosu sprawił, że zaśmiałem się w duchu. Ależ była młoda i naiwna. Kto na tym świecie wierzy jeszcze w romantyczność?
– Nie rozumiem… – wymamrotał Weston, przeczesując włosy palcami. – Jestem najlepszym przyjacielem Donovana. Wiedziałem, że z nią sypia, ale nie miałem pojęcia, że jest jej chłopakiem. Nie miałem pojęcia, że się w niej kocha. To ja miałem być chłopakiem Sabriny. Kiedy to się wydarzyło? I gdzie ja wtedy byłem?
Jasne, jakby Weston King wierzył w miłość i związki.
Obrócił się i spojrzał na nas.
– Pytam serio.
Zerknąłem na Audrey. Po jej minie poznałem, że wiedziała o wszystkim, ale nie miała zamiaru komentować sytuacji. Pozostało mi pocieszyć partnera.
– Pewnie byłeś zbyt zajęty tą Dyson, którą posuwasz. – Zdecydowanie byłem pijany. Zwykle nie posługiwałem się takim językiem przy damach. Zwłaszcza tak młodych.
– Ej… – Weston pogroził mi palcem. – Elizabeth nie jest jakąś tam byle laską. Zamierzam się z nią ożenić.
Ich narzeczeństwo było jedynie układem biznesowym, ale mimo to Weston najwyraźniej polubił swoją „narzeczoną” – choć nadal rozpaczał nad utratą Sabriny.
To było wykańczające.
– Jesteś wykańczający – skomentowałem.
– Ja? – odparł z autentycznym zdziwieniem.
– Wszyscy jesteście. Nawet bardziej niż lot nad oceanem. Zwykle jesteście naprawdę inteligentni. Nie wchodziłbym w interesy z partnerami, którzy łatwo ulegają kaprysom. Do sukcesu na poziomie, jaki osiągnęła nasza firma, potrzeba trzeźwego umysłu i wyznaczonych priorytetów. Jednak teraz nagle oszaleliście i zachowujecie się jak zadurzeni amanci ze świątecznych hitów Netflixa.
– Zaraz… – zastopował mnie Weston. – Nie powiedziałem, że się zakochałem w Elizabeth Dyson. Powiedziałem tylko, że się z nią ożenię.
– Przez całą kolację za nią tęskniłeś. Tęskniłeś, Weston. To chyba pewny objaw miłości – zwróciłem się do uczestniczki dyskusji, która powinna być po mojej stronie.
– Owszem – odparła i pokiwała głową, dziewczęco i jednocześnie seksownie. – Tęsknota to podstawa. Gdyby koleżanka powiedziała mi, że facet się przyznał, że za nią tęskni, uznałabym to prawie za oświadczyny.
– Dokładnie tak – przytaknąłem z poważną miną. Oczywiście to był sarkazm, a ta dziewczyna sprawiała, że chciałem się śmiać. I robić wiele innych rzeczy.
Ułożyłem ramię na oparciu siedzenia, jakbym szukał wygodniejszej pozycji. Nic wielkiego, a już na pewno nic o romantycznym zabarwieniu.
– Nie jestem zakochany w Eliza…
– A poza tym, że tęsknisz… – wszedłem mu w słowo. Jego zaprzeczenia były denerwujące i szczerze mówiąc, protekcjonalne. Nie miałem zamiaru ich słuchać. – …Mamy Donovana, który publicznie ogłasza związek z kobietą i to przed swoimi partnerami. A miałem go za rozsądnego człowieka… – Musiał zapomnieć o tym, jak okropnie się czuł po ostatnim razie, gdy kobieta złamała mu serce, dziesięć lat temu. Cóż, wkrótce sobie przypomni. – No i jest też Nate – ciągnąłem. Nate był człowiekiem o licznych seksualnych zainteresowaniach. Nigdy nie podejrzewałbym, że się zakocha. – Kiedy wyskoczyłem z nim wczoraj na drinka, nawijał w kółko o jednej kobiecie. Niedługo zostanę tylko ja i Cade.
Pochyliłem się ku Audrey, która zapewne nic nie wiedziała o naszym piątym partnerze, dowodzącym filią w Tokio.
– Nikt nigdy nie pokocha Cade’a, nawet jeśli zmieni orientację seksualną. Nawet własna matka zapewne go nie kochała. Jestem tego pewien, w końcu to jeden z moich najlepszych przyjaciół.
Weston chrząknął sceptycznie, ale w jego spojrzeniu dostrzegłem też błysk nadziei, że może się nie mylę i że wkrótce opuści stan kawalerski. Naprawdę zwariował na punkcie tej Dyson. Biedny frajer.
Spojrzałem na Audrey, by sprawdzić, czy nie uraziłem jej moją antyromantyczną tyradą. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że się na mnie gapi. Szybko odwróciła wzrok, rumieniąc się. Ze wstydem przyznaję, że mi lekko drgnął.
Była bardzo atrakcyjną dziewczyną. Nie potrafiłem zapanować nad reakcjami własnego ciała. A przecież starałem się zachowywać dystans. Przez większość czasu.
– Ja tu wysiadam – rzucił Weston, wskazując na swój budynek.
Kierowca zaparkował obok wielkiej śnieżnej zaspy. Cała ulica była obrzeżona zaspami po wczorajszej zamieci.
– Przydałyby się rakiety śnieżne – stwierdził Weston i westchnął. Wysiadł i zaklął, zatrzaskując za sobą drzwi.
Pochyliłem się ku Audrey – nie tylko dlatego, że chciałem powąchać jej perfumy, ale też po to, by opuścić szybę i krzyknąć do Westona:
– Szczęśliwego Święta Dziękczynienia! Jakbyśmy się wcześniej nie zobaczyli! – Weston leciał gdzieś w tygodniu – do Utah czy Kansas. Dla mnie, od urodzenia mieszkającego w Anglii, Środkowy Zachód Stanów Zjednoczonych był białą plamą.
– Nawzajem, przyjacielu. Dobrze było cię widzieć, choć przez chwilę. Miło było cię poznać, Audrey. – Odwrócił się i wszedł w śnieg. – Kurwa, nowiutkie buty.
– Możesz je wystawić ze śmieciami, razem z własnymi jajami, których już najwyraźniej nie używasz – rzuciłem i zasunąłem szybę, nim zdążył odpowiedzieć. Pokazał mi środkowy palec.
Ponownie rozsiadłem się wygodnie, przy okazji niechcący dotykając kolana Audrey. Niechcący. Oczywiście natychmiast zabrałem rękę, udając niezdarność i przepraszając. W dzisiejszych czasach pełno jest zboczeńców, nie chciałem, by wzięła mnie za jednego z nich.
Chciałem być drapieżnikiem, ale takim dobrze wychowanym, z manierami. Nie miałem zamiaru rzucać się na nią jak bydlę.
Przez kilka minut panowała pełna napięcia cisza. Poluzowałem krawat i ponownie ukradkiem spojrzałem na Audrey.
Wydawała się zatopiona w myślach. Czyżby mój dotyk ją uraził?
Nagle przypomniałem sobie rozmowę, którą toczyliśmy, zanim Weston wysiadł. To mogła być przyczyna jej milczenia.
Zwykle wzruszyłbym po prostu ramionami. Niech się dąsa. Nie miałem zamiaru zmieniać poglądów, by jej się przypodobać. Jednak napięcie między nami było aż nazbyt wyraźne. Czułem, że muszę jakoś oczyścić atmosferę.
– Jesteś jakaś dziwnie milcząca. – Od razu przeszedłem do sedna. – Czyżbym podważył twoją wiarę w romantyczne ideały?
Obróciła do mnie twarz. W jej oczach odbijały się uliczne światła.
– To niemożliwe – odparła z uśmiechem. – Moja wiara w ideały jest niewzruszona. – Obróciła się do mnie całym ciałem. – A ty na pewno jesteś aż takim cynikiem?
Zalała mnie fala gorąca. A więc to było napięcie seksualne… Owszem, odczuwałem do niej pociąg, ale nie sądziłem, że z wzajemnością.
Przyjrzałem się jej twarzy. Miała jasne migdałowe oczy, głęboko osadzone w twarzy o kształcie gruszki, idealną białą cerę. Była uosobieniem perfekcji. Świeża i niewinna. I te wydatne usta…
Podobała mi się myśl o jej niewinności. Mógłbym ją tyle nauczyć. Pokazać jej, co może zdziałać tymi ustami.
Miłości zrzekłem się lata temu, ale nie seksu. Nigdy nie zrzeknę się seksu. A Audrey Lind była niezwykle kusząca. Wiedziałem, że powinienem trzymać się od niej z dala. Była zbyt romantyczna. Zbyt amerykańska. I zdecydowanie za młoda. Mógłbym być jej ojcem.
Nie chciałem o tym myśleć.
Była także siostrą mojej podwładnej, co sprawiało, że czułem się niekomfortowo, zwłaszcza że przyjechałem do Nowego Jorku zaledwie na tydzień. Donovan może i uganiał się za personelem, ale przynajmniej na serio. Przelotny romans nie byłby na miejscu.
A poza tym to wszystko i tak nie miało znaczenia, bo ona była za młoda.
– Zawahałeś się – skomentowała, szerzej się uśmiechając. – Nie wiesz, co odpowiedzieć?
Musiałem sobie przypomnieć, jakie było pytanie.
– Nie, moje postanowienie odrzucenia miłości i związków pozostaje niezachwiane. – Spojrzałem na jej wydatne usta.
Te apetyczne usta.
– Zastanawiam się, czy nie kłamiesz… – Zanim zdążyłem zaprotestować, kontynuowała: – …ale to nie dlatego milczałam. Myślałam o sytuacji Westona. O tym, jaki był, zanim poznał Elizabeth. Zwykle nie interesują mnie playboye, ale on się zmienił. A jego przeszłość ma swoje zalety.
Jej słowa stanowiły haczyk. Powinienem był go zignorować, ale nie potrafiłem. Musiałem połknąć przynętę.
– Jakie według ciebie zalety ma były playboy, któremu się wydaje, że jest zakochany na zabój w niby zaręczonej z nim kobiecie? Dodam, że jest to pierwsza kobieta, z którą spędził więcej niż jeden weekend. – Dla mnie to był kompletny bałagan.
– Cóż… – Spuściła wzrok i zarumieniła się lekko. – Weston wiedział, co robi, zanim się zakochał w Elizabeth. Więc kiedy byli razem… no wiesz. – Potarła jedną wargę o drugą. Wpatrywałem się w te usta jak zaczarowany. – W sypialni…
– Czy ty próbujesz mi powiedzieć, że jesteś… że nigdy… – Odchrząknąłem, nie wiedząc, jak zapytać kompletnie obcą osobę o jej dziewictwo. To było jak czytanie marnego pornosa. Boże, przez dłuższy czas będę fantazjował o tej sytuacji.
– Och, nie! – odparła szybko.
Ulżyło mi. Nie byłbym w stanie znieść tej wiedzy, wyjść z samochodu i odprowadzić ją pod drzwi jej mieszkania.
– Nie jestem taka niewinna – ciągnęła. – Miewałam chłopaków. Dwóch, na poważnie i na dłużej. Obu kochałam. Każdy z nich mógł być tym jedynym. Tym na zawsze.
Jak w bajce. Jasne.
Ale teraz była tu ze mną w samochodzie. Oczywiście nie „ze mną”, ale nie miała nikogo, z tego, co wywnioskowałem z rozmowy. Tak więc te bajki nie miały szczęśliwego zakończenia. Samo życie.
– Co się stało? – spytałem, czekając, aż ujawni rysę na szkle swoich ideałów.
– Życie seksualne. A raczej jego brak. Koleżanki opowiadały mi nieraz o brudnych, ekscytujących rzeczach, które robiły ze swoimi chłopakami. Wiesz, dziewczyny opowiadają sobie o wszystkim. Moi chłopacy… Za każdym razem robiliśmy to „na misjonarza”. Nuda w sypialni przenosiła się na inne sfery wspólnego życia. Niezależnie od moich aluzji i próśb panowie pozostawali takimi samymi ignorantami jak ja.
Moje spodnie nagle zrobiły się zdecydowanie za ciasne. Ech, mógłbym jej tyle pokazać… Tyle zrobić. Czy przy takich partnerach miała kiedykolwiek orgazm? Płonąłem z pragnienia podzielenia się z nią moim doświadczeniem.
Jednak to było niemożliwe. Z oczywistych powodów. Choć w tej chwili ich nie pamiętałem. Ale na pewno były istotne.
Pomimo że wiedziałem, iż między nami nic nie może się zdarzyć, byliśmy sobie coraz bliżsi. Nawet nie zauważyłem, kiedy Audrey odpięła pas bezpieczeństwa i przysunęła się do mnie.
Przełknąłem głośno ślinę.
– Myślę, że dowody obalają twoją teorię o istnieniu „tego jedynego” – oświadczyłem zaskakująco spokojnym głosem. Wewnątrz cały się gotowałem. Kutas był twardy jak skała.
– Wcale nie. Wierzę, że on istnieje. Moja teoria nie jest błędna. Po prostu za szybko się angażowałam. Za bardzo tego pragnęłam. Może nie byłam jeszcze gotowa. Nadal jednak wierzę w przeznaczenie.
Położyła mi dłoń na udzie. Paliła jak rozgrzane żelazko. To był znak ostrzegawczy. Przynęta wbita na haczyk.
Uniosła ku mnie swą delikatną twarz, mrugając niewinnie oczami.
– Jestem pewna, że ciebie też zdołam przekonać, iż przeznaczenie istnieje. Musisz tylko zrobić jedną rzecz.
Połknąłem przynętę.
– Czyli?
– Pocałuj mnie.