Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Słodkich snów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 marca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
21,00

Słodkich snów - ebook

Historia drwala, który musi zmienić swoje życie po tragicznej śmierci rodziców chrześniaczki. Przenosi się do miasta i stara się, żeby życie dziewczynki wróciło do normy. Gdy zdaje się, że już jest dobrze, ich spokojne życie przerywa brutalne zabójstwo i gwałt na dziewczynce. Bohaterowi, który szczerze pokochał małą i przywiązał się do niej, pozostało tylko jedno­ – znaleźć jej oprawców…

Droga do odnalezienia winnych sprawiała wiele trudu, jednak upór i determinacja bohatera, dały pozytywne efekty. Wyłapywał zwyrodnialców po kolei, a wtedy najłagodniejszą rzeczą jaką im ofiarował, była śmierć w męczarniach…

Zbigniew Cesarz (ur. 1969 r.) pisarstwem interesował się od lat, ale swe utwory pisał ,,do szuflady”. Pewnego dnia postanowił wydać je, a gdyby jego twórczość wzbudziła zainteresowanie czytelników, jak sam mówi „ byłoby to największą nagrodą i inspiracją do tworzenia następnych utworów”.

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65482-05-1
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Artur był typem samotnika, stronił od ludzi, nie lubił stykać się z ich problemami, kłopotami, dzikim pędem codzienności. Kochał wolność, żył jak chciał, pracował w lesie gdzie nie miał nad głową przełożonych, zamkniętych przestrzeni, czy durnych szefów. Początkowo wynajmował kwaterę, ale po kilku latach odłożył dość grosza żeby zrealizować swoje marzenie– wykupił małą działkę na nieużytkach w pobliżu lasu, własnymi siłami wybudował drewniany dom i kilka zabudowań gospodarczych. Był to jego azyl, skąd do najbliższego gospodarstwa było kilka kilometrów i jak mówił „nikt mu nie zaglądał do garnków”. Żył według siebie, nie licząc się z opinią czy zdaniem innych. Pieniądze, które zarabiał wystarczały mu na życie, a dzięki dużej samowystarczalności potrafił jeszcze sporo odłożyć.

Kupił rozbitego jeepa cherokee i powoli doprowadził go do świetnego stanu. Mięso zdobywał przy użyciu karabinka, który przerobił jego znajomy Dziadek, jak go nazywał. Był to dobry znajomy i wiedział, że stary ma dryg do rusznikarstwa i mały warsztacik, w którym tworzył swoje „dzieła”, sprzedając je wtajemniczonym. Dzisiaj wracając ze zrębu zobaczył kozła, namierzył go z otwartego okna w samochodzie i zwierzę padło na miejscu trafione idealnie w kark. Spakował go i po przyjeździe oprawił starannie, mięso zasiliło jego lodówkę a narogami nakarmił psy. Miał dwa dobermany, które układał od szczeniaka, a teraz pilnowały obejścia podczas jego nieobecności. Po uporaniu się z obowiązkami przydomowymi, jak co piątek, usiadł w saloniku, otworzył butelkę, nalał szklankę, zapalił papierosa i odpoczywał po tygodniu roboty. Upił łyk, rozłożył karabinek i zaczął go czyścić, gdyż lubił żeby był w idealnym stanie. Po kilku szklankach powróciły wspomnienia, żył sam po śmierci rodziców, od najmłodszych lat musiał polegać na sobie, dzięki temu stał się zaradny, potrafił wyjść obronną ręką z wielu trudnych sytuacji, wiedząc, że może liczyć tylko na siebie. Jedynymi najbliższymi byli dla niego Dziadek i ukochana chrześniaczka Natasza. Uśmiechnął się na wspomnienie tego szkraba, który podbił jego serce. Pewnego dnia, kilka lat wcześniej do jego samotni przyjechał kumpel Michał, z którym niejedno przeżyli. Był rozradowany i z dumą oznajmił, że urodziła mu się córka.

– Właśnie wracam od Aśki z porodówki i wyobraź sobie, powiedziała, że wszystko jest w porządku, mała jest zdrowa, za dwa dni dziewczyny będą w domu. Jutro jadą do niej teściowie – powiedział wyciągając z samochodu butelkę – więc możemy spokojnie uczcić moje ojcostwo – roześmiali się obaj. Usiedli w altance i Michał nalał po szklance:

– Zdrowie moich dziewuch – stuknęli się pijąc do dna.

– No stary, szczerze gratuluję, masz rodzinę, dom, dobry interes, czyli pełnia szczęścia – powiedział Artur wesoło – naprawdę cieszę się razem z tobą.

– A ty co dalej zatwardziały kawaler? – Moja połówka jeszcze gdzieś chodzi i nie możemy się spotkać, na razie żyję wolny „moje życie moje zasady” – parsknął śmiechem. Opróżnili butelkę i Artur przyniósł dwa piwa, stuknęli się i upili po łyku. Po chwili milczenia, Michał spojrzał na Artura i bez zbędnych wstępów powiedział:

– Mam do ciebie prośbę, razem z Aśką chcieliśmy prosić żebyś został ojcem chrzestnym dla małej. Znamy się kopę lat i wiem, że nie ma odpowiedniejszego faceta. Jesteś dla mnie jak brat i proponuję ci to ze szczerego serca.

Artur podniósł głowę i Michał zobaczył, że ma lekko wilgotne oczy, zdziwił się, gdyż na tyle znał kumpla, że wiedział o tym, że żeby go wzruszyć trzeba było nie lada wyczynu.

– Brachu, – lekko schrypniętym głosem powiedział – to dla mnie więcej niż zaszczyt. Wiesz, że jesteś dla mnie jak rodzina i postaram się być godnym tego wyróżnienia – będę musiał trochę spoważnieć i ustatkować się – roześmiali się serdecznie.

– A jak chcecie dać małej na imię? – Myśleliśmy z Aśką i wybraliśmy Natasza – trochę wybujałe, ale nam się spodobało.

– Natka – powiedział powoli Artur – ładnie, melodyjnie – no to za jej zdrowie.

– Może przejdziemy się do baru, napijemy, powspominamy stare dzieje?

– Czemu nie – odparł Michał – i tak jadę dopiero jutro, a godzina jeszcze młoda.

Jedynym barem we wsi była „rzeźnia” jak ją nazywał Artur – ni to speluna, ni oberża, gdzie przychodzili zalać smutki, obgadać interesy, czy po prostu zabawić się okoliczni, letnicy, pragnący posmakować typowo wiejskiego życia. Tam właśnie Artur otrzymał ksywkę Janosik, która przyjęła się szybko wśród miejscowych. Wzięła się stąd, że zawsze stawał po stronie słabszych, których chętnie dręczyli miejscowi „twardziele” popisując się. Usiedli z Michałem na ławce przed knajpą, Artur zamówił piwo i butelkę. Wspominali stare dzieje i snuli plany na przyszłość, uświadamiając sobie jak czas szybko płynie.

– Ani się obejrzysz jak Natka będzie opędzać się przed kawalerami – wesoło powiedział Artur. Sączyli piwo, Michał mówił jak urządzi małej pokój, do jakiej renomowanej szkoły pójdzie

– Nie rozpędzaj się tak, bo jeszcze szklanka i będziesz wydawał ją za mąż! – wesoło przerwał wywód kumpla.

Do baru wszedł chłopak z dziewczyną, zamówili piwo i zaczęli rozmawiać gdzie mogą rozbić namiot lub wynająć kwaterę.

– Młodzi zakochani… – powiedział Michał – a niedawno ja tak jeździłem z Aśką, naprawdę ten czas dopieprza – westchnął i wychylił szklankę, Artur spojrzał na młodych i uśmiechnął się:

– Masz rację dziaduniu – obaj parsknęli śmiechem. Na rozmowie czas wesoło im mijał. W pewnej chwili pod bar podjechało BMW i wysiadło z niego czterech młodzików.

– Niedobrze – powiedział Artur, Michał obejrzał się i pytająco spojrzał na kumpla.

– To Darek, synalek szychy, myśli że wszystko może, że jest nietykalny, bo ojczulek zatuszuje każdy jego wybryk, a ci trzej to jego świta, nadęte dupki – z pogardą powiedział wychylając szklankę – Zawsze do kogoś się przywalą – powiedział spokojnie, ale Michał wiedział, że to pozory.

– Chcesz jeszcze piwo? – spytał i nie czekając na odpowiedź podszedł do baru, po chwili wracając z butelkami. Spojrzał na Artura i wiedział, że coś jest nie tak – ten siedział z przymrużonymi oczami wpatrując się w stolik, przy którym siedziała para. Michał spojrzał w tym kierunku i zobaczył ekipę z BMW. Przysiedli się bezceremonialnie do tamtych – Darek próbował objąć dziewczynę i pocałować ją, wtedy chłopak odepchnął go – „ochroniarze” skoczyli powalając chłopaka na ziemię, kopiąc go gdzie popadło. Darek rzucił dziewczynę na ławkę ostro ją obmacując:

– Teraz ją przelecę na twoich oczach, a ty gówno zrobisz – zarechotał, złapał ją za włosy, wlokąc w stronę samochodu. Jego kumple trzymali chłopaka, który usiłował się wyrwać, ale był bezsilny wobec osiłków.

Michał spojrzał na Artura i wiedział, że zaraz się zacznie, gdyż w oczach kumpla pojawił się tak lodowaty chłód, że przeszły go ciarki, wiedział że powstrzymywanie go nic nie da i mógł tylko czekać na rozwój wypadków.

Artur wychylił szklankę, powoli wstał, podszedł do Darka, który usiłował ściągnąć dziewczynie sukienkę na tylnym siedzeniu swojego auta, złapał go za włosy i bezceremonialnie wytargał ze środka. Zaskoczony napaścią, spojrzał kto śmie mu przeszkadzać i ujrzał przy swojej twarzy twarz Artura:

– Puść dziewczynę, odwołaj kumpli, postawię po piwie i rozejdziemy się w spokoju – powiedział przez zaciśnięte zęby, a jego oczy były wąskie jak szparki – daj ludziom odpocząć, a nie zachowuj się jak pieprzony pan i władca! – Odwal się bo zrobimy z ciebie kalekę, chyba nie wiesz kim jest mój stary – butnie odpalił Darek.

– Twój stary może być nawet papieżem, gówno mnie to obchodzi, daj ludziom spokój, a jeśli nie chcesz się napić z nami to spieprzajcie póki jeszcze trzymam nerwy na wodzy!

Kumple młodocianego „wodza” zobaczyli co się święci, puścili sponiewieranego chłopaka, podeszli bliżej. Artur trzymając Darka za klapy przekręcił go tak, żeby widzieć tamtych, zapytał krótko:

– Jaka jest twoja decyzja?Darek ani myślał odpuścić, gdyż jego reputacja wisiała na włosku:

– Brać go! – krzyknął, były to ostatnie słowa, które zdążył wypowiedzieć. Artur przywalił mu z głowy w nasadę nosa i Darek zjechał po samochodzie jak szmata, tracąc przytomność. Potem skoczył między otaczających go, przyklęknął zadając szybkie ciosy w krocza dwóch z nich. Ci upadli zwijając się z bólu, a trzeci wyprowadził kopniaka w twarz Artura – ten przesunął głowę, jednak noga tamtego trafiła go w obojczyk. W tym momencie Artur przytrzymał jego stopę, szybko zerwał się z ziemi i bocznym kopnięciem wybił tamtemu staw kolanowy. Napastnik wyjąc upadł, ale następny kopniak w twarz uciszył jego wrzaski. Artur rozejrzał się po pobojowisku, w tym momencie zobaczył jak jeden z uderzonych w krocze upada, a z jego dłoni wysuwa się nóż. To Michał zauważył co się święci i walnął go butelką w głowę ratując kumpla przed niemiłą niespodzianką.

– Jak za starych, dobrych czasów – powiedział Michał i obaj roześmiali się – szkoda tylko flaszki – dodał patrząc na szyjkę w swojej ręce.

– Co się martwisz, oni teraz stawiają – powiedział Artur, jednym szarpnięciem podniósł z ziemi Darka, niezbyt delikatnie opierając go o betę:

– Słuchaj dupku, przerwałeś nam przyjemny wieczór, wystraszyłeś Zośce klientów i rozwaliliśmy sobie gorzałkę. Będzie tak – przeprosisz młodych, Zosię i odkupisz nam flaszkę, potem spakujesz swoich goryli i wypieprzacie stąd. To luźna propozycja, wariant B – możemy dalej się tłuc, ale patrząc na wasz stan będzie to raczej jednostronny wpierdol. Wybieraj. Darek był jeszcze oszołomiony po główce Artura, przecierał oczy usiłując dojść do siebie. Spojrzał na swoich kumpli i widząc jak są sponiewierani zrozumiał, że o dalszym oporze nie ma mowy zgodził się na warunki Artura:

– Marek chodź tu – powiedział do jednego ze swoich – pójdziesz i zrobisz to o czym on mówił.

– Nie koleś, zrobisz to osobiście – powoli wycedził Artur. – Siedzimy przy tamtym stoliku, gdybyś nie zauważył i nie próbuj żadnych sztuczek. Razem z Michałem zajęli swoje miejsca, obserwując poczynania przeciwników.

– Widzę, że bronienie słabszych zostało ci we krwi, tak jak w bidulu.

– Mieliśmy przez to kupę kłopotów, co wspólniku? – roześmiał się Artur. Wolno sączyli piwo, patrząc jak do stolika zbliża się Darek.

– To wasza flaszka – już pewnym głosem powiedział – i nie myślcie, że to koniec. Tym razem wygraliście, ale nie daruję wam tego. Ledwo to powiedział, Artur już stał przed nim:

– To skończyło się tu i teraz, a jeśli coś wykręcisz nie będę już taki miły – powiedział dobitnie. Darek musiał zobaczyć coś w jego oczach, gdyż skrzyknął ekipę i ruszyli z rykiem silnika.

– On nie odpuści, co? – spytał Michał.

– Mam to gdzieś, jeśli przegnie to urwę mu łeb – zaśmiał się, dopił piwo i spokojnie zapalił papierosa. Do ich stolika podeszła para, za którą rozegrała się awantura:

– Chcieliśmy bardzo panom podziękować za pomoc, gdyby nie wy byłoby z nami kiepsko – nieśmiało powiedziała dziewczyna.

– Siadajcie i skończcie z tym „panowaniem”. Jestem Artur, a to Michał, to nam jest przykro, że takie dupki jak tamci wystawiają złe świadectwo tej okolicy. No siadajcie – powtórzył, widząc, że się wahają – Piwo, czy po kielichu na uspokojenie, bo chyba wam się przyda.

– Dzięki, ja jestem Iwona, a to mój chłopak Zenek – powiedziała siadając. Artur widząc nietęgą minę chłopaka powiedział:

– Nie ma się czego wstydzić, po prostu cię zaskoczyli, było minęło – uśmiechnął się, nalewając do szklanek – słyszałem, że szukacie kwatery?

– Przyjechaliśmy odpocząć od miasta, powłóczyć się trochę, szukaliśmy kwatery na kilka dni, ale w tej sytuacji chyba wyjedziemy.

– Bez jaj, możecie zatrzymać się u mnie. Mam praktycznie połowę chaty wolnej, wcale nie musicie przez tych debili zmieniać planów. Tu jest naprawdę fajna okolica, lasy jak marzenie. Co wy na to?

– Jeśli nie sprawimy kłopotu, to chętnie skorzystamy – Iwona uśmiechnęła się i tym razem ona napełniła szkło.

– Ma dziewczyna jaja – głośno zaśmiał się Artur. – Bez obrazy – stuknęli się – umowa stoi.

– A ile za nocleg? – spytała

– Postawicie wódkę, wypijemy, pogadamy i będziemy kwita. Iwona skinęła głową, wypili jeszcze po jednym i ruszyli w stronę domu gawędząc po drodze. Po dotarciu na miejsce, Artur pokazał im pokój, łazienkę i kuchnię.

– Możecie korzystać ze wszystkiego, tu macie zapasowy klucz. A teraz najważniejsze: musicie zapoznać się z moimi kumplami – powiedział mrugając do nich szelmowsko. – Kiedy nie będzie mnie w domu nie chcę żeby was zjadły.

– Mówisz o tych dwóch przemiłych psiakach? – rezolutnie spytała Iwona

– No nie wiem czy przemiłych, ale zobaczymy. Wyszli razem na podwórko, Artur gwizdnął w charakterystyczny sposób – natychmiast pojawiły się dobermany, patrząc na właściciela. Artur podniósł rękę, psy usiadły:

– Przedstawiam wam Dianę i Hektora – przykucnął przy nich, zaczął mówić do nich jak do ludzi:

– To nasi goście, macie być uprzejme i wyrozumiałe – psy patrzyły rozumnie na swojego pana, jakby rozumiejąc każde słowo. Artur wstał:

– Myślę, że przyjęły to do wiadomości. Nagle Iwona podeszła i wyciągnęła do nich rękę, dając do powąchania. Artur na ten widok sprężył się myśląc, że zaatakują, ale psy spokojnie dotknęły nosami wyciągniętą dłoń, nie ruszając się z miejsca.

– Może się powtórzę, ale masz dziewczyno jaja… – aż sapnął – no to masz nowych znajomych.

Iwona roześmiała się:

– No to sprawę wychodzenia z domu mamy załatwioną. A teraz sprawa opłaty za kwaterę – powiedziała figlarnie i poszła do pokoju. Po chwili wróciła z dwiema butelkami Bolsa i postawiła je na stoliku w altance, gdzie siedział Michał z Zenkiem, Artur poszedł do kuchni przynosząc zakąskę i cztery szklanki.

– Przypieczętujemy umowę – powiedziała, nalewając do szklanek – żeby nam się dobrze mieszkało i zwiedzało – stuknęli się i wypili do dna.

– Jeśli wam się spodoba, zapraszam zawsze kiedy będziecie w okolicy – powiedział Artur. Zenek cały czas siedział milczący, spięty aż Michał nie wytrzymał, szturchnął go przyjacielsko:

– Rozchmurz się, tak jak powiedział Artur zaskoczyli cię i tyle, to żaden wstyd oberwać. My nieraz to zaliczyliśmy, a Artur to psychol, ćwiczy krav maga z książki, rzuca nożami i w ogóle jest świrnięty na punkcie walki. Robota w lesie dołożyła swoje – jest silny jak koń, taki jest od małego. Jak to mówią – urodzony zabijaka. Jak z nim zagadasz pokaże ci kilka sztuczek, a reszta przyjdzie sama – po tych słowach Zenek rozchmurzył się i powiedział:

– Głupio mi, że nie umiałem obronić dziewczyny. A aż strach pomyśleć co by się stało gdyby nie wy.

– To już nie myśl, byliśmy, zrobiliśmy swoje a następnym razem ty będziesz górą – powiedział Artur. – Rozchmurz się, napij i po sprawie – stuknęli się, Zenek roześmiał się:

– To był mój pierwszy łomot.

– I pewnie nie ostatni. Raz ty tłuczesz, innym razem ciebie – takie życie. Teraz już wszyscy w dobrych humorach zaczęli opowiadać, żartować i nim się obejrzeli butelka stała opróżniona. Zenek zaczął przysypiać i Artur stwierdził:

– Trzeba chłopa położyć spać, miał dość wrażeń na dzisiaj.

– Mam jeszcze butelkę szkockiej – powiedziała Iwona – mogę przynieść jeśli chcecie.

– Dobra, to my położymy Zenka i możemy jeszcze posiedzieć – jutro wolny dzień, a Michał został ojcem, więc jest co świętować!

– No to gratuluję i dopiero teraz mówicie! Miała lekko zaczerwienione policzki od wypitego alkoholu, ale trzymała się nieźle. Artur zarzucił sobie ramię Zenka na bark i odtransportował go do pokoju. Rzucił go na łóżko, zdjął mu buty i nakrył kocem, z boku postawił miskę, a na szafce nocnej piwo.

– To chyba wszystko, czego będzie potrzebował – powiedział. Spojrzał na Iwonę, która trzymała butelkę – Możemy iść.

Szarmancko podał jej ramię, a ona ze śmiechem dygnęła i ruszyli do samotnie siedzącego Michała. Żartowali, śmiali się, opowiadali o sobie, w pewnej chwili Iwona poczuła, że alkohol zrobił swoje i żołądek podchodzi jej do gardła:

– Chyba zwymiotuję – wymruczała i chciała wstać trzymając się ręką za usta. Jednak nogi ugięły się pod nią. Artur szybko podniósł ją, przytrzymał w pasie, a ona wyrzuciła z siebie „zbędny balast”. Gdy skończyła, Artur zaprowadził ją do łazienki:

– Dasz sobie radę? – spytał z troską, widząc bladą twarz dziewczyny.

– Tak, sorki, że rzygałam, jutro posprzątam. Artur roześmiał się:

– Tym się nie przejmuj, wyśpij się – karaluchy pod poduchy – odwrócił się, a Iwona szepnęła:

– Jeszcze raz dzięki, gdyby nie ty ten cham pewnie by mnie zgwałcił, albo jeszcze gorzej Artur obejrzał się, uśmiechnął

– To już historia, było minęło wyśpij się, pa.

Wrócił do Michała, rozlali resztę wódki, stuknęli się i opróżnili do dna.

– Ona na ciebie leci – powiedział Michał.

– Daj spokój, dziewczyna jest spoko, fajna kumpela – odparł Artur. – Jest wdzięczna, że nie zdarzyło się to, co mogło się zdarzyć.

Więcej w pełnej wersji e-booka.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: