Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Słowa, z którymi was zostawiam - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 lutego 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,99

Słowa, z którymi was zostawiam - ebook

O tym, co najważniejsze

Czym jest wolność? Czym miłosierdzie? Czego możemy nauczyć się od starszych ludzi? Czy każde zakochanie jest dobre? Jak zrozumieć swoich rodziców, a jak swoje dzieci? Czy Bóg w ogóle się nami interesuje? Zadajemy sobie nieraz setki pytań, na które bardzo często nie potrafimy znaleźć odpowiedzi. Szukamy mądrych głosów, które by nam w tym pomogły, ale w natłoku informacji coraz trudniej jest nam je znaleźć.

Ksiądz Piotr Pawlukiewicz przez lata był jednym z najchętniej słuchanych głosów w Kościele. Jego homilie, konferencje, wreszcie wypowiedzi w czasie licznych spotkań z młodzieżą były nagrywane, powielane i rozprowadzane po całej Polsce. Wszyscy chcieli usłyszeć, co ma do powiedzenia znany ksiądz z warszawskiego kościoła św. Anny. Zwykłym zdaniem potrafił on bowiem odmienić serca i wlać w nie nadzieję.

Dziś, choć księdza Piotra nie ma już z nami, jego słowa wciąż pozostają żywe i niezwykle aktualne. Słowa, z którymi was zostawiam to wybór najpiękniejszych i najmocniejszych tekstów ks. Pawlukiewicza, to prowadzone przez niego rekolekcje, które możesz przeżyć, siedząc na własnej kanapie.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-6481-6
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CZY CHCESZ MIEĆ NIEZWYKŁE DZIECKO?

Gdy rozmawiam z ludźmi świeckimi na temat odpowiedzialności, na temat dojrzewania do dorosłości, bardzo często słyszę z ich ust opinię, że beztroska młodość wcale nie kończy się w chwili osiągnięcia osiemnastu lat. Takim momentem granicznym nie jest też ukończenie nauki i rozpoczęcie pracy, ani nawet wzięcie ślubu. Po nim, już jako mąż i żona, można przecież kontynuować młodzieńcze życie – bez przeszkód podróżować po świecie czy imprezować do białego rana. Zdecydowany przełom – mówili mi często ludzie świeccy – następował dla nich wtedy, gdy na świat przychodziło ich pierwsze dziecko, gdy stawali się ojcem i matką. Kina, teatry, wycieczki i podobne przywileje młodości szybko odkładali na bok, przede wszystkim dlatego, że po prostu nie mieli czasu. Nowo narodzony syn czy nowo narodzona córka stawali się najważniejszymi osobami w domu, a może nawet najważniejszymi na świecie.

Nie chodziło jednak tylko o czas. Gdy człowiek po raz pierwszy usłyszał skierowane do siebie słowa: „mamo”, „tato”, wiele rzeczy, które do tej pory były przecież takie ważne, jakoś dziwnie bladło i traciło na znaczeniu. Chyba można to powiedzieć oficjalnie – od momentu narodzenia dziecka zaczyna się dla rodziców przyspieszony kurs dojrzewania. Iluż to niemowlaków nauczyło swoje mamy wczesnego wstawania, ilu zmusiło swoich tatusiów, by oderwali wzrok od telewizora, nawet wtedy, gdy akurat trwał arcyciekawy mecz. Tak, tak, nawet najmniejsze dzieci potrafią zagłuszyć wielki stadion...

Bóg przez wieki przemawiał do człowieka na różne sposoby: przez patriarchów i proroków, przez karzący ogień, przez powiew wiatru. Czasami mówił twardym głosem przykazań, a czasami jak najczulsza matka. Różne były owoce tej Bożej pedagogiki. Byli tacy, którzy zaufali Stwórcy i w Jego imię dokonywali wielkich dzieł, ale pozostawały i rzesze ludzi nieposłusznych woli Bożej, którzy nie chcieli zaczerpnąć ze źródła darów przygotowanych dla ludzi przez Ojca.

Gdy nadeszła pełnia czasów, wydarzyła się rzecz niepojęta: wielki Bóg, Pan całego kosmosu, wszechmocny i wszechpotężny, stał się malutkim dzieckiem, niemowlęciem, i pozwolił się wziąć w ramiona zwykłemu człowiekowi. On, który utrzymuje w istnieniu cały wszechświat, oddał się w ręce człowieka, mówiąc mu niejako: „Przyjmij Mnie do siebie. Ja ciebie potrzebuję”.

Wielki Bóg, Pan całego kosmosu, wszechmocny i wszechpotężny, stał się malutkim dzieckiem, niemowlęciem, i pozwolił się wziąć w ramiona zwykłemu człowiekowi (...), mówiąc mu niejako: „Przyjmij Mnie do siebie. Ja ciebie potrzebuję”.

To pytanie, które przyszła Matka Boga usłyszała od anioła w swoim nazaretańskim domu, dotyczy każdego z nas. I właśnie dlatego chciałbym zapytać was, drogi bracie i droga siostro: czy ty – lekarz, kierowca, nauczyciel, dozorca, rolnik, inżynier – czy ty chcesz mieć dziecko? Pytam dziś o to i pannę, i wdowę, i siostrę zakonną, pytam starych i młodych, pytam samego siebie: czy chcę mieć dziecko? Nie pytam cię, czy jesteś za zakazem aborcji, czy nie. Nie pytam cię, czy jesteś za konkordatem, czy przeciw, czy jesteś za lewicą, czy za prawicą. Zostawmy te pytania na boku, choć są one ważne i na pewno powrócą. Dziś chcę was zapytać o coś absolutnie pierwszego, co stoi przed wszystkimi innymi problemami: czy chcesz mieć dziecko?

To nie jest żadna przenośnia ani żadne poetyckie sformułowanie. Tu naprawdę chodzi o to, że Ktoś chce się w tobie narodzić, a jeśli się na to zgodzisz, będziesz musiał się liczyć z wszelkimi tego konsekwencjami. Tak jak matka pamięta o swoim dziecku i rano, i wieczorem, tak jak nawet przez jeden dzień nie zapomni o tym, by nakarmić swoje maleństwo, tak i ten, który powie swoje „tak” Synowi Bożemu, nie może zapomnieć o Nim w modlitwie porannej i wieczornej.

Czy chcesz mieć dziecko?

Tak jak obecność dziecka w naszym życiu wyklucza niczym nieograniczone beztroskie dysponowanie sobą, tak i to niezwykłe Dziecko wymaga wielkiego poświęcenia. Z wielu rzeczy trzeba będzie zrezygnować. Czy chcesz mieć takie Dziecko, o którym nie będziesz mógł zapomnieć nawet na jeden dzień? Bo zwróćcie uwagę na to, że czasami na ten jeden dzień o swoim biologicznym dziecku można „zapomnieć”. Zawozi się je do dziadków, gdzie jest szczęśliwe, a samemu spotyka ze znajomymi, idzie potańczyć, żyje się tak, jak się żyło, zanim to nasze dziecko pojawiło się na świecie. O tym niezwykłym Dziecku nie będzie można jednak nigdy zapomnieć. Na ile zaproszeń, propozycji trzeba będzie powiedzieć: „nie”, bo On jest blisko.

Odpowiedzialni rodzice natychmiast wyciszają kłótnię, widząc, że dziecko ją słyszy. Przejmują się tym, co może się dziać w jego głowie, że może je boleć niezgoda taty i mamy. My, którzy przyjmujemy Jezusa do swoich serc, już na samym początku każdego sporu musimy sobie powiedzieć: „Daj spokój, Dziecko słucha. Będzie Mu przykro, że się kłócimy”.

Gdy dziecko jest chore, gdy przebywa w szpitalu – czy rodzice w niedzielę, kiedy nie mają żadnych obowiązków, mogą powiedzieć: „Dziś nie możemy odwiedzić naszego syna czy naszej córki, bo jedziemy na działkę lub do lasu”? Nie, żaden prawdziwy rodzic tak nie powie. Dlaczego więc próbują używać tych argumentów ci, którzy w niedzielę opuszczają mszę świętą? Pewnie dlatego, że dla nich msza jest tylko uciążliwym obowiązkiem. Oni ani nie oczekują, ani nie przeżywają spotkania z Synem Bożym.

A ty – czy chcesz mieć Dziecko? Zastanów się dobrze, nie daj się ponieść emocjom! W Boże Narodzenie, gdy śpiewamy kolędy, a choinka migocze blaskiem niezliczonych światełek, ma się ochotę wykrzyknąć: „Tak! Chcę Cię, Jezu, na dobre i na złe. Będę z Tobą zawsze!”. Kiedy więc w dzień taki jak ten stanie przed nami Jezus i spyta: „Czy chcesz Mnie?”, przystańmy na chwilę i zastanówmy się dobrze. W ostatnich dniach grudnia Jezus jest taki śliczny i cichutko leży sobie w żłóbeczku, ale już kilka dni później, zaraz po świętach, trzeba będzie brać Go na ręce i nieść do pracy, na uczelnię, do lekarza, do sklepu. Zawsze, kiedy będą w nas złe pragnienia, On będzie obejmował nas rączkami za szyję i szeptał w sumieniu: „Nie rób tak, nie krzywdź Mnie”. Iluż ludzi oddaje wtedy Pana Jezusa, mówiąc, że chrześcijaństwo jest nieżyciowe, a Kościół się wtrąca.

Droga siostro i drogi bracie, powiedzmy to sobie wprost. Tak, dzieci są „nieżyciowe”, dzieci się ciągle „wtrącają”, czegoś chcą. Czasem rujnują nawet precyzyjnie ułożony plan. Kiedyś pewna pani opowiadała mi, jak przed laty wspaniale zastawiła stół, szykując się na imieninowe przyjęcie. Kiedy do przyjścia zaproszonych gości zostało już tylko kilkanaście minut, maleńka Kasia podeszła do stołu, niespodziewanie chwyciła za róg obrusa i sprawiła, że w ciągu zaledwie kilku sekund wszystkie półmiski, talerzyki, kieliszki i wykwintne potrawy leżały na podłodze. Czy chcesz mieć takie Dziecko? Kiedy wszystko sobie zaplanujesz, tak mądrze i roztropnie, Jezus może przecież w jednej chwili zażądać zmiany planów. Może pociągnąć za obrus twoich kalkulacji i przewidywań.

Ktoś może zadać pytanie, tak charakterystyczne dla naszych czasów: „A co ja będę miał z tego, że przyjmę Jezusa? Co mi to da? Bo własne dziecko daje mi radość, wspólną zabawę, uśmiechy i cieniutkie rączki obejmujące mnie za szyję. Co prawda, może mi zrzucić całą zastawę ze stołu, ale te dziecięce radości jednak jakoś mi zmartwienia równoważą. Co mi da Jezus?”. Co ci da? Tak dużo, że aż trudno o tym wszystkim powiedzieć w tak krótkim kazaniu. On da ci życie, prawdziwe życie. „Jak to? Przecież są tacy, którzy w Boga nie wierzą, Jezusa nie przyjmują, a są szczęśliwi”. Szczęśliwi?

Opowiadał mi pewien pan, jak ze swoim kilkulenim synkiem mył samochód. Dzielny chłopiec ciągnął za tatusiem ciężkie wiadro z wodą, powtarzając „ja sam, ja sam” i ochlapując obficie wszystko dokoła, przede wszystkim zaś siebie samego. Kiedy już cały samochód lśnił, a w wiadrze nie została ani kropla wody, synek otarł pot z czoła i powiedział: „Tatusiu, ale tobie musiało być ciężko, kiedy mnie nie było na świecie. Kto ci wtedy pomagał?”1. Tak, synku. Parę razy w życiu wydawało mi się, że jestem szczęśliwy, ale dopiero kiedy ty się urodziłeś, odkryłem, co znaczy słowo „szczęście”. Tak, tak, drogie dzieci. Bez was byłoby nam bardzo trudno na świecie.

Fot. PAP/Paweł Kula

Z dziećmi jest tak jak z Synem Bożym. Z pozoru to człowiek nieustannie musi się zajmować Panem Bogiem – modlić się, chodzić do kościoła, uważać na przykazania. Ale tak naprawdę jest na odwrót – to właśnie Dziecko zajmuje się nami. Ono jest Drogą, Prawdą i Życiem. Może nam się wydawać, że to rodzice obdarzają swoje potomstwo miłością, a dzieci jedynie biernie ją przyjmują. W rzeczywistości tak jednak nie jest. To właśnie dzieci w niezwykły sposób potrafią dać nam swoją czystą miłość.

Słyszałem kiedyś, jak do młodej mamy przyszła czteroletnia córeczka, mówiąc: „Mamusiu, wujek powiedział, że jestem ładna. Nie mówię ci tego, żeby się chwalić, ale żeby ci było przyjemnie, bo to przecież ty mnie urodziłaś”. Kto z nas potrafiłby się zdobyć na tak subtelną miłość? Jakże często w domach, w których nie ma dzieci, nikt nikomu od lat nie powiedział – tak zwyczajnie, bez okazji – czegoś serdecznego tylko po to, by zrobić przyjemność bratu, siostrze, żonie czy mężowi. Dzieci są promieniami Bożej miłości. Przed wiekami Bóg przyszedł do nas w tym jedynym Dziecku. Ale Bóg przychodzi także – choć oczywiście w istotowo inny sposób – w każdym dziecku, bowiem właśnie w dzieciach możemy znaleźć tę czystą prawdę, którą my, dorośli, niekiedy gdzieś zagubiliśmy.

Z dziećmi jest tak jak z Synem Bożym. Z pozoru to człowiek nieustannie musi się zajmować Panem Bogiem – modlić się, chodzić do kościoła, uważać na przykazania. Ale tak naprawdę jest na odwrót – to właśnie Dziecko zajmuje się nami. Ono jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Córeczka pani Marty, mojej znajomej, gdy zobaczyła sprzeczających się rodziców, powiedziała spokojnie: „I po co wam te kłótnie? Potem tylko smutek i przepraszanie”. Z kolei pewien chłopiec, gdy w klasie na katechizacji rozmowa zeszła na temat rodzin po rozwodzie rodziców, stwierdził stanowczo: „A gdyby moi rodzice się rozeszli, to ja bym nie został ani z mamą, ani z tatą, tylko bym poszedł do domu dziecka, żeby obydwoje widzieli, jak bardzo mnie skrzywdzili, bo ja kocham ich oboje”. Takie są dzieci – prawdziwi nauczyciele dobroci, wrażliwości i czystości. Takie jest też to Dziecko, nad którym się pochylamy.

Dzieci są promieniami Bożej miłości. Przed wiekami Bóg przyszedł do nas w tym jedynym Dziecku. Ale Bóg przychodzi także – choć oczywiście w istotowo inny sposób – w każdym dziecku, bowiem właśnie w dzieciach możemy znaleźć tę czystą prawdę, którą my, dorośli, niekiedy gdzieś zagubiliśmy.

To najpiękniejsze Dziecko ze wszystkich dzieci. Po co mam Je przyjmować? Ono jest Prawdą, Ono jest Życiem, Ono jest także Drogą. Wszystkie dzieci są dla nas jakąś drogą do miłości. Bardzo często drogą najkrótszą, choć wiodącą pod górę. Ile razy widziałem w parku czy na nadmorskiej plaży chłopczyka lub dziewczynkę ciągnących za rękę nieco już zdyszanego tatusia czy dziadka, który próbując złapać oddech, prosił:

– Nie tak szybko, ja nie dam rady.

– Dasz radę, tatusiu! Dasz radę, dziadku! Szybciej, szybciej, ja ci coś muszę pokazać!

I oto, dziwiąc się samemu sobie, dziadek wbiegał na górę, tatuś jeździł na sankach, a wszystko to robili dla rozpromienionych oczu swojego ukochanego synka czy wnuczka.

Pan Jezus, nasze umiłowane Dziecko, przyszedł właśnie po to, by wziąć ciebie i mnie za rękę i wbiec, ciągnąc nas za sobą, na górę świętości. My często już po kilku krokach krzyczymy: „Nie dam rady! To dla mnie za ciężko!”. Jezus urodził się w Betlejem, by nam powiedzieć: „Dasz radę, tatusiu, babciu, studencie, dziennikarzu czy nauczycielu. Dacie radę. Szybko, szybko! Ja wam chcę pokazać Ojca!”. Dla nikogo innego nie staralibyśmy się tak bardzo, nie przyspieszalibyśmy tam, gdzie nie mielibyśmy już sił. Ani dla przyjaciela, ani dla kolegi, ani dla księdza, ani dla kuzyna. Ale dla Niego? Dla Dziecka? Całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Ale na Twoje słowo ponownie zarzucimy sieci2. Jezus bierze za rękę nagle, zupełnie niespodziewanie, i wprowadza bardzo wysoko. Jeśli Mu zaufamy i damy się pociągnąć, sami się zdziwimy, że jednak potrafiliśmy dotrzeć na górę i że stamtąd jest taki wspaniały widok.

Pewna krakowianka opowiadała mi o misjach, jakie były prowadzone w jej parafii: „Staruszek zakonnik poprosił, by na wtorkową naukę przyszły jedynie pary małżeńskie, nikt inny. Bardzo byłam ciekawa, cóż to za nabożeństwo będzie tylko dla małżonków. Długo prosiłam więc męża, żeby poszedł ze mną, i w końcu, wprawdzie niechętnie, ale się zgodził. W kościele misjonarz powiedział bardzo ciekawą naukę, a na koniec rzekł tak: »A teraz stańcie do siebie twarzami i spójrzcie sobie w oczy. Podajcie sobie ręce i powtarzajcie za mną: Biorę ciebie za męża, za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci«. Cisza się zrobiła w kościele niesamowita. Na koniec jeszcze zakonnik rzekł: »A teraz, panowie, prosto z kościoła idźcie do kwiaciarni i kupcie swoim paniom piękne róże. Zadzwońcie też od razu do domu, by powiedzieć dzieciom, że rodzice dziś prędko nie wrócą. Tyle jest pięknych miejsc na Starym Mieście«. Mój mąż zaprosił mnie do kawiarni, a po dłuższej rozmowie zastanawiał się nawet, czy mi samochodu nie kupić, »bo takie ciężkie te siatki ze sklepu nosisz«. Patrzyłam, słuchałam i nie wierzyłam własnym oczom. Czy ja śnię? Czy ja jeszcze marzyłam o takim wieczorze? W naszym małżeństwie nie nastąpiła żadna cudowna przemiana. Tak jak dawniej czasem się sprzeczaliśmy i przepraszaliśmy, ale tego grudniowego wieczoru nie zapomnę do końca życia. Jezus stanął obok nas i po prostu powiedział: Podajcie sobie ręce”.

W czasie niezapomnianej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski w 1979 roku papież powiedział w Warszawie znamienne słowa: „Człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa”. Tę prawdę trzeba koniecznie przypomnieć. Człowieka nie można zrozumieć bez tego Dziecka, które się narodziło w Betlejem. Bez Niego nie zrozumiemy innych, nie zrozumiemy samych siebie. Nie zrozumiemy naszych pragnień i tęsknot, naszych łez i porywów serca. To wszystko można zrozumieć tylko z Jezusem, tylko w Nim. I dlatego trzeba razem z Maryją, Mędrcami, pastuszkami, świętymi, księżmi, zakonnicami i świeckimi powiedzieć, a może nawet wyszeptać: „Tak, Jezu. Ja Ciebie chcę. Chcę, byś się narodził. Tu i teraz”.

1 Ta sama opowieść pojawiła się już w innej książce księdza Piotra, _Włącz światło! Nie daj się ciemności_ (Wydawnictwo Znak, Kraków 2021, s. 233), co potwierdza słowa, które autor wypowiedział w jednym z kazań opublikowanych w tej samej książce (s. 54): „Nieraz zdarza mi się mówić na kazaniach te same rzeczy. Pewne rzeczy powtarzam nawet bardzo często. Nie dlatego, że brakuje mi pomysłów. Czuję, że trzeba parę razy powiedzieć to samo, żeby słuchający to przetrawili, żeby właściwie zrozumieli moje słowa”.

2 Zob. Łk 5, 1–11.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: