Słowik - ebook
Warszawa, lipiec 2025. Tomasz Wójcik, były re- porter TVP, ginie w podejrzanym „wypadku”. Jego przyjaciel, operator Kamil Lis, znajduje pendrive z napisem „Słowik” – dowodem na tajną operację rządu. Projekt „Słowik” to machina dezinformacji: boty, fałszywe konta i algorytmy sterują opinią publiczną, wyborami, a nawet protestami. Wraz z dziennikarką Alicją Nowak i hakerką „Echo” Kamil odkrywa sieć powiązań: od Ministerstwa Cyfryzacji po luksemburskie przelewy. Ścigani przez ABW, ryzykują życie, by ujawnić prawdę. Leonard Has wciąga w thriller o manipulacji, mediach i walce o wolność słowa.
| Kategoria: | Opowiadania |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SŁOWIK
Warszawa, 15 lipca 2025 roku. Miasto tętniło gorącem, które zdawało się dusić każdy zakamarek stolicy. Asfalt na Mokotowie parował, a wężowe cienie latarni dłużej niż zwykle łamały światło słońca. Ulica Puławska, mimo pory dnia, była niemal pusta, z wyjątkiem jednej sylwetki.
Leżał nieruchomo, z wykrzywioną twarzą i krwią na skroni. Tomasz Wójcik. Lat 44, dziennikarz, reportażer, człowiek, który kiedyś wierzył, że prawda wystarczy, by zmienić rzeczywistość. Teraz jego ciało kontrastowało z rozpalonym chodnikiem. Policja przyjechała po kilkunastu minutach. Młody funkcjonariusz rzucił do radiowozu: „Zgon. Prawdopodobnie upadek. Zawieśmy na karcie: wypadek”. I tyle.
Ale był ktoś jeszcze. Kamil Lis, 38-letni operator kamery, wieloletni współpracownik Tomasza. Stojąc w tłumie gapiów, widział coś, czego nie widział nikt inny: lęk. Nie na twarzy zmarłego, ale w sposobie, w jaki ułożono ciało, w tym, że jego torba leżała metr dalej, z dokumentami rozrzuconymi jak przy pośpiesznej rewizji.
Tomasz Wójcik nie był przypadkowym obywatelem. Rok wcześniej opublikował głośny reportaż „Cisza przed urnami”, ujawniając powiązania między rządową agencją medialną a manipulacją wynikami wyborów lokalnych w 2023 roku. Po tym reportażu zniknął z ekranów. Mówił, że przechodzi na emeryturę. Prawda była inna: wyrzucony, zastraszony, ale nie milczący.
W jego mieszkaniu na Pradze północnej, pośród stosów gazet, taśm magnetycznych i połamanych długopisów, wśród niedomytych filiżanek i ciężkiego zapachu papierosów, Kamil odnalazł pendrive. Ukryty w zamkniętym pudełku po cygarach, owinięty w papier z napisem: SŁOWIK.