Ślub po grecku - ebook
Ślub po grecku - ebook
Allegra Kallas jest prawniczką o dużych ambicjach zawodowych. Nie zamierza wychodzić za mąż i stać się gospodynią domową. A tego właśnie oczekuje jej ojciec, konserwatywny Grek, który nie może znieść, że jego córka jest starą panną. Gdy milioner Draco Papandreou składa Kallasowi ofertę fuzji firm, pod warunkiem, że Allegra zostanie jego żoną, ojciec przyjmuje propozycję bez wahania. Pozostaje jeszcze tylko przekonać do tego pomysłu Allegrę…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-4261-5 |
Rozmiar pliku: | 750 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Allegra Kallas nie oczekiwała wystawnej uczty, czerwonego dywanu i orkiestry dętej. Przywykła, że jej powroty do domu na Santorini odbywały się zawsze w ten sam sposób, bez fajerwerków i wybuchu radości. Nie spodziewała się również, by ze strony ojca mogła liczyć na coś więcej niż obojętność. Jak zawsze wyrazi uprzejme, choć udawane zainteresowane jej pracą w Londynie w charakterze prawnika, po czym jego twarz przybierze marsowy wyraz, gdy go poinformuje, że nadal jest singielką. Dla Greka posiadanie niezamężnej trzydziestoletniej córki było niczym groźna choroba, na którą nikt nie wymyślił lekarstwa.
Dlatego zdziwiła się, gdy dostrzegła szampana mrożącego się w wiaderku z lodem i stojące na srebrnej tacy trzy kryształowe kieliszki. Nie rozumiała też, dlaczego ojciec rozpływa się w zachwytach, jak to wspaniale, że wróciła do domu.
Wspaniale? Przecież według ojca nie było w niej nic wspaniałego. Nic. W przeciwieństwie do jego młodej żony Eleny, zaledwie dwa lata starszej od Allegry, i ich dziecka Nica, którzy jeszcze nie przyjechali z Aten od rodziców macochy. Do kogo więc należał trzeci kieliszek?
Allegra zsunęła torebkę z ramienia i położyła ją na skórzanej sofie.
– Co się dzieje?
Ojciec uśmiechnął się. Wprawdzie jego oczy nie wyrażały radości, ale i tak było to niecodzienne zjawisko. Miał w zwyczaju krzywić się na jej widok, zupełnie jakby cierpiał na żołądkowe dolegliwości. Uśmiechy rezerwował dla innych.
– Czy ojciec nie może się ucieszyć z wizyty jedynej córki?
Czy kiedykolwiek okazał jej, że się cieszy? I czy ona kiedykolwiek czuła się jak wartościowy członek rodziny, miała ochotę go zapytać, ale nie chciała rozdrapywać starych ran. Przynajmniej nie w ten weekend. Przyjechała do domu tylko na chrzciny Nica, po których zamierzała natychmiast wrócić do swojego życia w Londynie.
– Dla kogo jest trzeci kieliszek? Spodziewamy się kogoś?
Twarz ojca nawet na moment nie straciła obojętnego wyrazu, ale intuicja mówiła jej, że coś go dręczy. Dziwnie się zachowywał. Nie chodziło tylko o wylewne powitanie, ale także o sposób, w jaki obracał na nadgarstku pasek zegarka, zupełnie jakby go uwierał. Zawsze tak robił, gdy był podenerwowany.
– Właściwie tak. Powinien tu być lada chwila.
Serce zabiło mocniej w jej piersi.
– On?
– Mam nadzieję, że nie będziesz robiła problemów. Draco Papandreou jest…
– Draco tu będzie? – Tym razem serce waliło jej jak młotem. – Dlaczego?
– Razem z Eleną poprosiliśmy, żeby został ojcem chrzestnym Nica.
Allegra mrugnęła dwukrotnie. Poczytywała sobie za wielki komplement fakt, że ojciec i macocha zaproponowali jej rolę matki chrzestnej. Domyślała się, że był to pomysł Eleny. Nie przyszło jej jednak do głowy, że na ojca chrzestnego wybiorą Draca. Sądziła, że ten honor przypadnie w udziale jakiemuś staremu przyjacielowi rodziny. Przecież Draco był co najwyżej partnerem w interesach, a raczej rywalem w interesach. Papandreou i Kallas reprezentowali dwa potężne przedsiębiorstwa, które niegdyś ze sobą blisko współpracowały, ale z latami coraz większa konkurencja na rynku położyła się cieniem na ich dobrych stosunkach.
Allegra miała swoje własne porachunki z Drakiem. Każde spotkanie z nim było dla niej źródłem zażenowania i wstydu, bo wciąż nie potrafiła zapomnieć, że jako nastolatka uporczywie próbowała zwrócić na siebie jego uwagę. Najgorsze było jednak to, że Draco, chcąc dać jej kosza, zrobił to w najbardziej upokarzający sposób.
– Dlaczego poprosiłeś go na chrzestnego?
Wyciągając rękę po szklankę z grecką wódką ouzo, którą nalał sobie wcześniej, odpowiedział:
– Cóż, interesy nie idą najlepiej. – Odchylił głowę, wypił alkohol duszkiem i odstawił szklankę z głuchym łoskotem. – Kryzys ekonomiczny w Grecji uderzył także we mnie. Mocniej, niż przypuszczałem. Dużo mocniej. Stracę wszystko, jeśli nie przyjmę wspaniałomyślnej propozycji Papandreou.
– Draco… On ci pomaga?
Za każdym razem, gdy wypowiadała jego imię, dreszcz przechodził jej po kręgosłupie. Nie widziała go, odkąd pół roku temu wpadła na niego w popularnym londyńskim klubie nocnym. Jak zwykle musiał być świadkiem jej porażki, gdy wystawił ją chłopak, na którego czekała. Nienawidziła Draca za to, że wydawał się perfekcyjny we wszystkim, co robił. Poza tym zawsze, gdy popełniała jakiś głupi błąd, on jakimś cudem był w pobliżu, aby napawać się jej porażką. Po tym, jak odrzucił jej awanse, gdy miała szesnaście lat, postanowiła przenieść uwagę na innego chłopaka. Draco ostrzegał ją, by była ostrożna, a ona co zrobiła? Oczywiście zignorowała ostrzeżenia i w rezultacie skończyło się to dla niej złamanym sercem. Cóż, może nie było to najtrafniejsze określenie. W każdym razie na pewno ucierpiała jej duma.
Gdy miała osiemnaście lat przyłapał ją, jak mocnym ponczem dodawała sobie kurażu na jednym z przyjęć ojca. Zwrócił jej wtedy uwagę, by nie przesadziła z piciem, ale ona nie zamierzała słuchać pouczeń. Oczywiście był w pobliżu, gdy chwilę potem zakrztusiła się i o mało nie wypluła płuc. Wprawdzie nie robił jej wyrzutów, tylko podał wodę i delikatnie odgarnął jej włosy z twarzy, ale i tak dalej go nienawidziła.
W ciągu tych wszystkich lat, gdy przy różnych okolicznościach na siebie wpadali, miał okropny zwyczaj traktowania jej, jakby wciąż była nieporadną nastolatką a nie dorosłą, elegancką kobietą, robiącą błyskotliwą karierę w Londynie.
– Draco zaproponował mi pewien interes – tłumaczył ojciec. – Fuzję, która rozwiąże wszystkie moje finansowe problemy.
Allegra prychnęła pogardliwie.
– Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe. A czego chce w zamian?
Ojciec uciekł wzrokiem i zajął się przygotowywaniem jeszcze jednego drinka. Allegra znała go na tyle, by wiedzieć, że pije tylko w dwóch przypadkach: albo kiedy jest wyjątkowo zrelaksowany, albo zestresowany. Tym razem w grę wchodził zdecydowanie ten drugi powód.
– Postawił pewne warunki, a ja nie miałem innego wyjścia, jak tylko je zaakceptować. Muszę myśleć o mojej nowej rodzinie. Nico i Elena nie powinni ponosić konsekwencji pewnych złych decyzji, które podjąłem. Nie spodziewałem się, że kryzys aż tak nadszarpnie interesy. Draco to moja ostatnia deska ratunku, a przynajmniej jedyna deska, której mogę i chcę się uchwycić.
Jego nowa rodzina. Te słowa zraniły ją bardziej, niż chciała przyznać. A czy kiedykolwiek czuła się częścią jego starej rodziny? Tak naprawdę zawsze miała wrażenie, że jest nic niewarta, że miała być jedynie planem ratunkowym, a nie pełnoprawnym człowiekiem. Gdy jej starszy brat Dijon zachorował jako dziecko na białaczkę, rodzice zdecydowali się na drugie dziecko, żeby mogło się stać dawcą szpiku kostnego. Niestety zawiodła na całej linii. Nie ta płeć, nie te parametry. Dijon zmarł, zanim skończyła dwa lata. Nie pamiętała brata, bo była wówczas zbyt mała, ale zanotowała w głowie, że była wychowywana przez tabun opiekunek, gdyż matka pogrążyła się w żałobie, która z czasem przeszła w wyniszczającą depresję. Allegra została wkrótce wysłana za granicę do szkoły z internatem. Na dzień przed jej powrotem do domu na letnie wakacje matka „przez przypadek” zażyła zbyt dużą ilość tabletek nasennych. Allegra miała wtedy dwanaście lat. Nikt nie wymówił słowa „samobójstwo”, ale ona zawsze wiedziała, że matka chciała ze sobą skończyć. Najgorsza była świadomość, że nie była dla niej dość ważna. Ojciec nawet nie próbował ukryć rozczarowania, że ma córkę zamiast syna i dziedzica, który przejąłby jego imperium. A teraz rozpoczął nowe życie, z nową żoną i nowym dzieckiem. Dla Allegry nie było w nim miejsca.
– Draco sam ci opowie o umowie – powiedział ojciec. – Oto i jest.
Odwróciła się gwałtownie, by zobaczyć, jak wchodzi do pokoju. Napotkała jego spojrzenie i znów dziwne uczucie buchnęło gorącem w dole jej brzucha. Za każdym razem, gdy go widziała, jej ciało reagowało w ten sam sposób. Zmysły się wyostrzały, puls przyspieszał, serce wybijało głośny rytm, a oddech stawał się nierówny.
Mężczyzna ubrany był w codzienny strój, spodnie w piaskowym kolorze i białą koszulę, której podwinięte rękawy podkreślały opalone, umięśnione ręce. Był wysoki, a każdy jego zdecydowany krok emanował władzą i autorytetem. Kiedy Draco Papandreou wchodził do pomieszczenia, zawsze wszystkie głowy zwracały się ku niemu. Serce każdej kobiety biło mocniej, tak jak jej teraz, bo nie mogło pozostać obojętne na ten stuprocentowy seksapil. Żaden inny mężczyzna tak na nią nie działał. Wyobraźnia podsuwała jej tak nieprzyzwoite obrazy z nim w roli głównej, że jedyne, co mogła zrobić, to ukryć pragnienia za dużą porcją sarkazmu i złośliwości. Lepiej, żeby myślał, że jest wredna, niż że szaleje z pożądania. Wolałaby zostać poćwiartowana na kawałki niż przyznać, że w ciągu ostatniego roku jedyny seks, jaki miała, to ten z nim w fantazjach. A wcześniej, będąc z mężczyzną, niech jej Bóg wybaczy, wyobrażała sobie, że to Draco leży obok niej.
– Jak miło, że udało ci się wkręcić na prywatną rodzinną uroczystość – powitała go w swoim stylu. – Nie przyprowadziłeś dziewczyny? Kolejnej platynowej laluni?
Posłał jej pół złośliwy, pół rozbawiony uśmiech.
– Dzisiaj ty jesteś moją dziewczyną, agape mou. Ojciec ci nie powiedział?
– Chyba w twoich snach! – Rzuciła mu spojrzenie, które zmroziłoby nawet płomień.
– Nie bądź taka pewna. Mam dla ciebie propozycję. Chcesz, żeby ojciec ci wyłożył, o co chodzi, czy też ja mam to zrobić na osobności?
– Jest mi to zupełnie obojętne, bo cokolwiek masz mi do zaproponowania, nic i nikt nie sprawi, byś usłyszał ode mnie słowo „zgoda”.
– Zdaje się, że dzwoni mój telefon – odezwał się ojciec i zanim zdążyła zaprotestować, wycofał się z pokoju, jakby umykał przed burzą, która wisiała w powietrzu.
– Nareszcie sami.
Allegra przerwała kontakt wzrokowy, podeszła do stolika i napełniła kieliszek szampanem. Miała nadzieję, że wygląda nonszalancko i nie widać po niej zdenerwowania. Rzadko piła, ale teraz miała ochotę opróżnić butelkę do dna. A potem rozbić tę butelkę z całej siły o najbliższą ścianę. Następnie zabrałaby się za kieliszki, jeden po drugim roztrzaskiwałaby je na tysiąc kawałków. Zbić, potłuc, roztrzaskać! Może to przyniosłoby jej ulgę.
Dlaczego tu przyszedł? Czego chciał? Dlaczego pomaga jej ojcu i co to ma wspólnego z nią? Pytania płynęły jej przez głowę jak szampan do kieliszka. Przedsiębiorstwo ojca było zagrożone? Jak to możliwe? Przecież było jednym z najlepiej funkcjonujących w Grecji i to od kilku pokoleń.
Allegra odwróciła się i posłała Dracowi przesłodzony uśmiech.
– Napijesz się czegoś? Środka chwastobójczego? Ciekłego azotu? Cykuty?
Roześmiał się w głos.
– Szeroki wybór, ale myślę, że szampan będzie najlepszy.
Napełniła kieliszek i podała mu, rozdrażniona faktem, że ręka jej drży. Gdy przelotnie musnął jej dłoń palcami, przeszył ją prąd i natychmiast cofnęła rękę. Sekundę potem pożałowała, że to zrobiła. Draco miał jakąś niesamowitą umiejętność czytania języka ciała, był niczym kryptograf łamiący kod. Wyzwalał w niej uczucia, których wcale nie chciała i choć walczyła z całych sił, nie mogła oderwać od niego oczu. Widziała wielu przystojnych mężczyzn w swoim życiu, ale żaden z nich nawet się nie umywał do Draca. Kruczoczarne kręcone włosy wydawały się tak miękkie, że miała ochotę wsunąć w nie dłoń. I te usta, piękne, zmysłowe, grzesznie doskonałe. Usta, które sprawiały, że myślała o długich, namiętnych pocałunkach. Raz jeden czuła je na swoich wargach. Pamiętała, że była wniebowzięta, a po chwili spadła z nieba na ziemię, gdy Draco odepchnął ją z okropnym komentarzem, że taka głupiutka dziewczynka jak ona nigdy nie zadowoli mężczyzny takiego jak on. Nigdy nie zapomniała tych okrutnych słów i na długie lata odebrały jej pewność siebie w relacjach z mężczyznami.
Niech go szlag za ten cholerny seksapil. Dlaczego nie mogła przestać się na niego gapić, jakby znów była naiwną, zakochaną nastolatką? Dobry Boże, jeśli nie odwróci oczu od jego warg…
Uniosła szybko kieliszek do ust, ale zanim zdążyła upić łyk, Draco wyciągnął rękę, by stuknąć się szkłem.
– Za nas.
Z zaskoczenia zrobiła nerwowy ruch i w tym momencie szampan z kieliszka chlusnął jej na jedwabną bluzkę. Próbowała ręką wytrzeć plamę, ale tylko pogorszyła sprawę. Wyglądała jak miss mokrego podkoszulka.
Draco podał jej śnieżnobiałą chustkę.
– Pomogę ci…
Odruchowo zasłoniła się i zrobiła krok w tył. W życiu nie pozwoliłaby, żeby jej dotknął. Bała się, jak mogłoby zareagować. Samodzielnie osuszyła bluzkę, mokrą chustkę zwinęła i odłożyła na stolik.
– Upiorę i zwrócę ci przy najbliższej okazji.
– Zatrzymaj ją sobie na pamiątkę.
– Jedyną pamiątką, jakiej od ciebie chcę, są słowa „do widzenia”.
– Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy wycofam się z fuzji.
– Nie zależy mi na niej.
– A powinno. Wszystko jest w twoich rękach. Wystarczy, że spełnisz warunki umowy.
Warunki? Jakie warunki? Chcąc ukryć zaniepokojenie, potrząsnęła lekko głową, odrzucając kaskadę włosów z ramion na plecy. Ten gest jednak nie pomógł. Coś jej mówiło, że Draco bawi się z nią jak kot z myszą. Czego od niej chciał?
Od tamtego pocałunku przed laty zawsze w ich relacjach był pewien rodzaj budzącego niepokój napięcia. Jakby wzajemnie testowali, kto jest silniejszy i kto tym razem wygra. Allegra wolała widzieć w nim znienawidzonego wroga, bo dzięki temu łatwiej było zapomnieć, jak bardzo go pragnęła.
– Kłopoty w interesach ojca nie są moim zmartwieniem. Finansowo nie jestem od niego zależna już od ponad dziesięciu lat.
– Może nie jesteś zależna, ale przecież jesteś jego jedyną córką. Płacił za twoją edukację, nigdy niczego ci nie brakowało. Nie martwi cię to, że twój ojciec może stracić wszystko, jeśli mu nie pomogę?
Allegra wolałaby pozostać obojętna wobec kłopotów ojca, ale problem polegał na tym, że nie potrafiła. To był jej słaby punkt, ta najgorsza, najsłabsza część osobowości. Wciąż potrzebowała uwagi i miłości rodzica. Pomimo że dawno zrozumiała, jaka jest jej pozycja w domu, nadal czuła się jak mała dziewczynka, która czeka na akceptację taty. Żałosne, ale prawdziwe.
– Nadal nie rozumiem, co to ma wspólnego ze mną. Nie obchodzą mnie sprawy ojca, nie znam się na jego interesach, nie mam o nich żadnego pojęcia i dlaczego mnie w to mieszacie?
Przez dłuższą chwilę obserwował jej twarz.
– Nie wierzę ci. Zależy ci na ojcu. Dlatego zgodzisz się zostać moją żoną, żeby nie stracił przedsiębiorstwa.
Szok odebrał jej mowę. Oczy otworzyła tak szeroko, że przypominały dwa wielkie spodki. Chyba się przesłyszała. Nie mógł tego powiedzieć. On i ona? Razem? Małżeństwo? Zamrugała powiekami, potrząsnęła głową, po czym wybuchła śmiechem, ale nawet w jej własnych uszach zabrzmiało to jak atak histerii.
– Świetny żart!
– Mówiłem poważnie.
– Zwariowałeś? Nie mam zamiaru wychodzić za mąż, a już zwłaszcza za ciebie. Jeśli choć przez sekundę myślałeś, że to zrobię, to masz większe ego, niż sądziłam.
Nie spuszczał z niej wzroku.
– Zrobisz to, Allegro, albo będziesz patrzyła, jak imperium twojego ojca umiera powolną i bolesną śmiercią. Zresztą umarłoby już dawno, gdyby nie moje finansowe wsparcie przez ostatni rok. Nawet nie wyobrażasz sobie, ile twój ojciec jest mi winien pieniędzy. I jak się domyślasz, nie jest w stanie mnie spłacić. Nikt mu już teraz nie udzieli pożyczki. Dlatego zaproponowałem takie rozwiązanie. Wszyscy na nim skorzystają… zwłaszcza ty.
Allegra nie mogła uwierzyć, że można być aż tak aroganckim i pewnym siebie. Naprawdę myślał, że zgodzi się na ten niedorzeczny układ? Jak ona go nienawidziła! Nie wyszłaby za niego, nawet gdyby był ostatnim mężczyzną na ziemi. Owszem, pociągał ją, ale co z tego. Był playboyem kolekcjonującym kobiety szybciej, niż byłaby w stanie policzyć. Małżeństwo z kimś takim oznaczałoby emocjonalną pustkę.
– To po prostu niewiarygodne. Co ci pozwoliło myśleć, że mogłabym na tym bzdurnym układzie skorzystać? Małżeństwo to żadna korzyść i żadna wygrana dla kobiety. To bilet w jedną stronę do zniewolenia, a ja się na to nie piszę.
– Za dużo czasu spędzasz wśród rozwodzących się par i stąd to nastawienie – stwierdził. – Jest mnóstwo zgodnych, szczęśliwych małżeństw. Zniewolenie? Daruj, to nie te czasy. Uważam, że mogłoby się nam udać. Mamy ze sobą dużo wspólnego.
– Wspólnego? Chyba tylko powietrze, którym oddychamy i to wszystko – odparła stanowczo. – Nie lubię cię. Wszystko mnie w tobie drażni. Nawet gdybym chciała upolować męża, nigdy nie wzięłabym pod uwagę kogoś takiego jak ty. Jesteś typem faceta, który oczekuje, że po powrocie do domu żonka będzie czekała z gotowym posiłkiem i ciepłymi kapciami. Nie potrzebujesz żony, tylko służącej.
Uśmiech powrócił na jego wargi, ciemne oczy zalśniły.
– Też cię lubię, glykia mou.
Spojrzenie Allegry nie pozostawiało złudzeń, że najchętniej wbiłaby mu szpilę w najbardziej wrażliwe miejsce.
– Nie rozumiesz, co do ciebie mówię? Czytaj więc z ruchu warg. Nie wyjdę za ciebie. Ani z powodu kłopotów ojca, ani z żadnego innego powodu. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.
Draco upił łyk szampana, po czym odstawił kieliszek na stolik ze zdumiewającą precyzją.
– Oczywiście, jeśli zamierzasz dalej pracować, będziesz musiała przemieszczać się między Londynem a moim domem, ale pozwolę ci korzystać z prywatnego samolotu, jeśli akurat nie będzie mi potrzebny.
Allegra zacisnęła dłonie w pięści.
– Czy ty mnie słuchasz? Powiedziałam, że za ciebie nie wyjdę.
Usiadł na sofie, założył ręce za głowę i skrzyżował kostki nóg w pozie całkowitego lekceważenia.
– Nie masz wyboru. Jeśli nie zostaniesz moją żoną, ojciec do końca życia będzie cię winił za upadek swojego przedsiębiorstwa, które stworzył twój pradziadek. To naprawdę świetna firma, ale jest na skraju bankructwa i tylko ja mogę pomóc. Po fuzji twój ojciec pozostanie w zarządzie i ścisłym kierownictwie, będzie też czerpał zyski, które, gwarantuję, zdecydowanie przewyższą to, co zarobił przez dekady.
Allegra przygryzła wargę. Ojciec niedawno przechodził trudny czas. Gdy dowiedział się, że jest chory na raka, przyjeżdżała, żeby być blisko, gdy będzie się zmagał z chemioterapią i radioterapią. Wspierała go, szczęśliwa, że wreszcie może mu być pomocna, ale nie usłyszała nawet jednego słowa wdzięczności. Mogła zrobić wiele, by zasłużyć sobie na jego akceptację, ale poślubienie Draca, żeby ocalić go od finansowej ruiny, było szaleństwem. Czuła się, jakby wkroczyła na karty powieści z okresu regencji. Era aranżowanych małżeństw w celu ekonomicznego bytu już dawno się skończyła. Z drugiej jednak strony ojciec jej potrzebował. Naprawdę jej potrzebował. Poza tym mógł jej się trafić dużo gorszy kandydat na męża niż Draco. Jeden z takich, jakich nieraz widywała na sali rozpraw, prowadząc sprawę rozwodową klientów – okrutnych, podłych, niebezpiecznych mężczyzn, którzy gardzili swoimi żonami, a dzieci traktowali wyłącznie jako kartę przetargową. Mężczyzn, którzy nękali, bili, straszyli, którzy byli gotowi nawet zabić, żeby dostać to, czego chcieli.
Draco był irytujący i arogancki, ale nie był złym człowiekiem. Niebezpiecznym? Cóż, tylko dla jej zmysłów. Gdy był blisko, traciła rozum, i również dlatego nie mogła zostać jego żoną. Nie mogła!
– Dlaczego ja? – spytała, siląc się na spokój. – Dlaczego chcesz, żebym to ja została twoją żoną, skoro możesz mieć każdą kobietę?
Obrzucił ją przeciągłym spojrzeniem od stóp do głów.
– Chcę ciebie.
Te słowa, wypowiedziane głębokim, seksownym głosem właściwie nie powinny na niej zrobić wrażenia. Nie była próżna, ale miała świadomość własnej atrakcyjności. Po matce odziedziczyła brzoskwiniową, gładką cerę, ciemnoniebieskie oczy i smukłą sylwetkę, po ojcu zaś czarne jak węgiel włosy i ładne kości policzkowe. Podobała się mężczyznom, ale przecież nie była modelką ani celebrytką, z którymi na co dzień spotykał się Draco. Dlaczego więc chciał związać się z kobietą głodną sukcesu i kariery taką jak ona, zwłaszcza że przy każdej okazji skakali sobie do oczu?
Przez lata osiągnęła najwyższy stopień samokontroli, żeby ukryć swą wielką słabość, i teraz nie zamierzała poddać się uczuciu. Byłoby to proszeniem się o kłopoty, z jakich pomagała się wyplątać swoim klientkom podczas procesu rozwodowego. Zakochana kobieta była ślepa i głucha na przewinienia swojego mężczyzny do czasu, aż było za późno. Allegra nie zamierzała być taką kobietą – ofiarą męskich gierek.
– Posłuchaj. Doceniam komplement, miło mi, że mnie tak wysoko cenisz, ale ja w ogóle nie biorę małżeństwa pod uwagę. A teraz przepraszam, ale chciałabym już…
– Oferta jest ważna dzisiaj i tylko dzisiaj. Jeśli jej nie przyjmiesz od jutra, zacznę się domagać, by twój ojciec spłacił natychmiast dług.
Wysunęła język, żeby zwilżyć wargi, które były suche jak piasek pustyni. Ekonomiczny kryzys w Grecji był poważną sprawą. Na tyle poważną, że wiele dobrze prosperujących przedsiębiorstw doszło do ściany, za którą było już tylko bankructwo. Nie miała z ojcem dobrych relacji, ale nigdy nie chciałaby go widzieć zrujnowanego i upokorzonego. Zwłaszcza teraz, że gdy miał żonę i małe dziecko. Allegra lubiła Elenę, starszą od niej zaledwie o dwa lata. W pewnym sensie macocha przypominała ją samą, ona również starała się ze wszystkich sił, by zasłużyć sobie na miłość i akceptację.
Chciała pomóc ojcu, ale małżeństwo z Drakiem wystawiłoby ją na zbyt wielką próbę. Przez tyle lat trzymała się od niego na dystans, żeby chronić samą siebie. Jak miałaby się trzymać na dystans po ślubie? Draco szybko odkryłby, co do niego czuje, i znów by ją upokorzył, jak wtedy, gdy miała szesnaście lat.
– Dlaczego to robisz? – spytała, zniżając głos. – Co będziesz z tego miał?
– Chcę się ożenić. W pewnym wieku mężczyzna dojrzewa do takiej decyzji.
– Jeśli potrzebujesz żony trofeum, dlaczego nie oświadczysz się którejś z tych swoich słodkich panienek, wpatrzonych w ciebie jak w bóstwo?
– Potrzebuję żony z głową na karku.
– Domyślam się, że takie trzymają się od ciebie z daleka, więc wpadłeś na pomysł, żeby mnie przymusić.
– Nie bądź niemiła. Mówiłem już, że małżeństwo ze mną opłaci ci się, a jeśli na świecie pojawi się spadkobierca…
– Co… co takiego? – Głos Allegry przypominał pisk myszy. – Oczekujesz, że ja… że my…
– To chyba oczywiste – odparł, podnosząc się z sofy ze zwierzęcą zwinnością. – Spadkobierca i powiedzmy jeszcze jedno dziecko, żeby było do pary. Dobry pomysł, ne?
Drażnił się z nią czy mówił poważnie? Trudno było cokolwiek wyczytać z jego sardonicznego spojrzenia.
– Nie zapomniałeś o czymś? Ja nie chcę mieć dzieci. Mam swoje plany i karierę. Nie jestem gotowa, żeby poświęcić to dla zupek i pieluch.
– Większość kobiet tak mówi, ale zazwyczaj to nieprawda. Asekurują się tylko na wypadek, gdyby im się nikt nie oświadczył.
Szczęka Allegry opadła tak nisko, że jeszcze trochę, a uderzyłaby o palce u stóp.
– Ty naprawdę jesteś takim szowinistą czy tylko udajesz? Z której dżungli się urwałeś? Kobiety to nie maszynki do rodzenia dzieci. Myślisz, że jedyne, o czym śnimy po nocach, to znaleźć jakiegokolwiek faceta, który łaskawie wsunie nam pierścionek na palec i zagoni do kuchni? Mamy takie same ambicje jak mężczyźni, a może nawet większe.
– Jestem pełen podziwu dla twoich ambicji. – Jego oczy rzucały wesołe błyski. – Pasja to kolejna rzecz, która nas łączy, ne?
Im mniej myślała o erotycznym wydźwięku tych słów, tym lepiej dla niej. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że długoterminowe związki nie są w jego stylu, dlaczego więc nagle zapragnął pobawić się w statecznego męża i ojca rodziny? Miał dopiero trzydzieści cztery lata, więc jeszcze daleko mu było do wieku, w którym zaczyna się czuć, że najlepszy czas ma się za sobą i pora się ustatkować.
– Nie wiem, skąd ci przyszło do głowy, że zgodzę się na tę farsę. Czy to był pomysł mojego ojca?
– Nie, to tylko i wyłącznie mój pomysł.
– Ale ty przecież nawet mnie nie lubisz.
Podszedł blisko i stanął naprzeciwko niej. Był ponadprzeciętnie wysoki i solidnie zbudowany, więc czuła się przy nim jak dziecięca zabawka – mały koń na biegunach przy potężnym, pełnokrwistym ogierze. Nie dotknął jej, a mimo to magnetyczna siła, którą promieniował, drażniła każdy centymetr jej ciała. Spojrzała mu w oczy i w sekundę utonęła w tych dwóch przepastnych, ciemnych jeziorach pod firanką długich rzęs.
Dlaczego musi być aż tak atrakcyjny? Dlaczego jej hormony skaczą w górę i w dół, gdy jest blisko. Zwróciła oczy na jego wargi, zawsze rozchylone w lekkim, kpiącym uśmiechu, jakby uważał, że życie daje więcej powodów do zabawy niż smutku.
– Może być nam razem dobrze, agape mou. Bardzo dobrze – powiedział.
W rozmowie z nią lubił wtrącać greckie zwroty, bo wiedział, że lepiej mówiła po angielsku niż w języku ojca, a już zwłaszcza od kiedy zamieszkała w Anglii. Dużo rozumiała, gorzej było z rozmową. Z matką, urodzoną w Yorkshire Angielką, zawsze mówiła tylko po angielsku. Grecki zaniedbała, by ukarać ojca za to, że traktował ją zawsze jak zło konieczne.
– Draco, dość tego. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Nie będzie żadnego ślubu, nie zamierzam…
Wziął ją za rękę i unieruchomił w swojej jak w klatce. Miał ciepłe palce, które rozgrzewały nie tylko jej dłoń. Podszedł jeszcze bliżej, pochylając się nad nią.
– Dlaczego się mnie boisz? Co cię tak przeraża, kiedy jesteśmy razem?
Musiała przełknąć klika razy, żeby odzyskać głos.
– Nie boję się ciebie.
Boję się siebie samej, tego, co do ciebie czuję.
Zadrżała, gdy kciukiem zaczął drażnić wewnętrzną stronę dłoni. Nie mogła myśleć, gdy był tak blisko, ale nie potrafiła uciec. Zwilżyła wargi językiem, by po chwili zdać sobie sprawę, jak Draco mógł odczytać ten gest. I miałby rację. Jej wola, determinacja, by nie ulec, zostały pokonane przez pierwotną potrzebę, żeby go dotknąć, całować tak długo, aż zapomniałaby o całym świecie.
O czym ty myślisz? Alarm odezwał się w jej głowie. Natychmiast wyrwała dłoń i cofnęła się, odpychając go.
– Nawet o tym nie myśl.
Uśmiechnął się porozumiewawczo.
– Jestem cierpliwym mężczyzną. Im dłużej czekam, tym większą mam satysfakcję – stwierdził dwuznacznie.
Allegra miała przeczucie, że gdyby mu uległa, oboje mogliby liczyć na diabelnie wielką satysfakcję, taką, której ona nie miała okazji doświadczyć. Nie była zbyt dobra w seksie. W kontaktach z mężczyznami była zbyt spięta, by osiągnąć spełnienie. Okropnie się tego wstydziła, więc najczęściej udawała. Podejrzewała jednak, że Draco nie dałby się nabrać. Może przy nim nie musiałaby udawać, bo działał na nią tak, jak żaden inny mężczyzna.
– Najlepiej będzie, jeśli zapomnimy o całej rozmowie – oświadczyła. – Nie chciałabym, żeby cokolwiek popsuło jutrzejsze chrzciny.
– Ty je popsujesz, jeśli nie zgodzisz się wyjść za mnie, żeby ratować ojcu skórę. Nie masz wyjścia, Allegro. On cię potrzebuje, jak nigdy dotąd.
Ta myśl była bardziej kusząca, niż chciała przyznać, ale wcale nie dlatego, że ojciec może wreszcie doceniłby ją i pokochał. Wahała się, bo wciąż się zastanawiała, jak by to było zostać żoną Draca. Jak by to było dzielić z nim życie, mieszkanie w luksusowej willi na prywatnej wyspie. Dzielić z nim noce i rozkosz. To wszystko byłoby spełnieniem marzeń dla tamtej naiwnej nastolatki, którą kiedyś była. Jednakże ten czas miała już dawno za sobą.
Nagle przyszła jej do głowy myśl. Czy ojciec i Elena poprosili ją na matkę chrzestną tylko z powodu propozycji Draca? Czy zrobiliby to, gdyby nie fuzja i warunek małżeństwa? Czy bez tego nie była dość dobra, aby zostać matką chrzestną brata? Czy partnerować musiał jej wróg? Człowiek, którym pogardzała równie mocno, jak go pożądała?
– Mam hipotetyczne pytanie. Jeśli zgodziłabym się na małżeństwo, jak długo miałaby ono trwać?
– Tak długo, jak bym tego chciał.
A jak długo byś chciał?
– Nadal pytam tylko hipotetycznie. Co z moją karierą? Oczekiwałbyś, że rzucę pracę?
– Nie, oczywiście, że nie. Ja też mam swoje sprawy w Londynie, jak wiesz, choć większość czasu spędzam w Grecji. Myślę, że fakt, że rozwijasz swoją własną karierę, prędzej wzmocni nasz związek, niż go osłabi.
– Ale oczekiwałbyś zapewne, żebym spędzała z tobą jak najwięcej czasu?
– To chyba oczywiste, nie sądzisz? Mężowie i żony spędzają czas razem.
– Te pary, które się kochają, owszem, ale w naszym przypadku jest inaczej.
– Przecież kochałaś się we mnie, gdy byłaś nastolatką – zauważył z uśmiechem. – No dalej, przyznaj to. Dlatego nie wyszłaś za mąż ani nie chodziłaś zbyt często na randki. Nie znajdziesz nikogo, kto da ci to, co ja mogę ci dać.
Allegra zmusiła się do śmiechu.
– Serio? Tak właśnie myślisz? – Jakie sygnały wysyła, że wciąż widzi w niej tamtą nastolatkę, wpatrzoną w niego jak w obrazek? Przecież nie była już idiotką z maślanymi oczyma. Dorosła i nauczyła się go nienawidzić. Tak! Nienawidziła go. Nienawidziła z całego serca.
– Kiedy ostatni raz spałaś z mężczyzną?
Skrzyżowała ramiona i wysunęła dolną wargę, jak naburmuszone dziecko.
– Nie mam zamiaru wtajemniczać cię w moje intymne sprawy. To nie twój zakichany interes, z kim śpię.
– Ale będzie nim, gdy się pobierzemy. Oczekuję od ciebie wierności.
– A co z tobą? Zamierzasz być wierny, czy będę musiała przymknąć oko na twoje małe chwile zapomnienia, jak to robiła moja matka wobec ojca?
Coś w jego wzroku stwardniało, z ust na moment zniknął drwiący uśmiech.
– Nie jestem twoim ojcem. Traktuję instytucję małżeństwa bardzo poważnie.
– Do tego stopnia poważnie, że chcesz się ożenić z kobietą, której nie kochasz, na określony czas, żebyś mógł przypieczętować finansową umowę? – prychnęła. – Nie rozśmieszaj mnie. Wiem, po co ci ten ślub. Mam być żoną do dekoracji. Zdobyczą, która wie, jak posługiwać się nożem i widelcem i która jest na tyle obyta, że będziesz mógł ją wszędzie zabrać, bez obawy, że cię skompromituje. A potem, gdy już urodzę ci następcę, odeślesz mnie jak niepotrzebną rzecz, a dziecko zostawisz przy sobie. O nie! Nic z tego. Znajdź sobie inną kukłę, która zatańczy, jak jej zagrasz.
Wyminęła go, chcąc opuścić salon, ale złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Skóra paliła ją w miejscu, którego dotykał.
– Drażniłem się z tobą, kiedy mówiłem o spadkobiercy – powiedział stanowczo. – Pomyśl jednak uważnie, Allegro. Tak, zależy mi na odpowiedniej żonie, a ty spełniasz wszystkie warunki. Dla ciebie to jednak również szansa. Uratujesz nie tylko ojca, ale także Elenę i małego Nica. Bez twojej pomocy pójdą na dno.
Uderzył w kolejny jej słaby punkt. Elena i Nico. To nie ich wina, że znaleźli się w takiej sytuacji, ale ich przyszłość rysowała się w czarnych barwach, jeśli czegoś nie zrobi. Allegra oczywiście mogła zaproponować ojcu pożyczkę, ale kwota, o jakiej mówił Draco, z pewnością dotyczyła nie tysięcy, a milionów dolarów. Wielu milionów. Powodziło jej się dobrze, ale nie na tyle, by zdołała uratować pogrążone w długach olbrzymie przedsiębiorstwo. Draco był jedyną nadzieją, której nie mogła odebrać Elenie i Nicowi.
– Chyba nie pozostawiasz mi wyboru.
Uniósł jej podbródek, by spojrzała mu w oczy.
– Nie pożałujesz. Gwarantuję.
Odepchnęła jego dłoń i cofnęła się o krok.
– Robię to tylko, by pomóc rodzinie. Wyraziłam się jasno?
– Ależ oczywiście.
– Kiedy… chcesz to zrobić? Mam na myśli ślub?
– Za tydzień. Wszystko już zaplanowałem, będziemy mogli się pobrać w przyszły weekend.
– Tak szybko?
– To nie będzie jakaś wielka ceremonia, tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele.
– A co, jeśli ja chcę hucznego przyjęcia?
– A chcesz?
Wciągnęła powietrze i pokręciła głową.
– Nie, właściwie, nie…
– Zdziwiłabyś się, ile można załatwić w ciągu tygodnia, jeśli tylko ma się odpowiednio dużo pieniędzy. Jeśli chcesz mieć białą suknię, będziesz ją miała.
Allegra nie należała do tych dziewcząt, które od dziecka marzą o bajkowym ślubie, welonie i marszu weselnym. Rzadko kiedy myślała o małżeństwie, nie miała w zwyczaju zatrzymywać się przed witrynami sklepów, by podziwiać zaręczynowe pierścionki i obrączki. Kariera stanowiła główny priorytet. A jednak, kiedy kilka miesięcy temu była druhną na ślubie przyjaciółki, zaczęła się zastanawiać, jak by to było zostać panną młodą. Jak by to było kochać i być kochaną przez kogoś tak mocno, że razem zechcieliby ślubować sobie miłość aż po grób. Były to jednak mrzonki, na które nie starczało miejsca w jej wypełnionym pracą życiu.
– Pobierzemy się na mojej prywatnej wyspie – powiedział Draco, przerywając jej rozmyślania. – Dzięki temu łatwiej będzie uniknąć mediów.
Allegra nigdy nie była na jego wyspie, ale widziała zdjęcia. Miał willę w Oia, apartament w Atenach, a także domy w Kefalonii i w Mykonos, jednak rezydencja na wyspie była najpiękniejsza, położona pośród wspaniałych ogrodów, blisko klifu, z którego rozciągał się spektakularny widok. Idealna sceneria na ślub. Idealne miejsce na miesiąc miodowy.
Nawet o tym nie myśl, upomniała się w myślach.
– Nie obawiasz się, co prasa z nami zrobi? – spytała.
– Nie bardzo. Przywykłem, że nieustannie rozpisują się na temat mojego prywatnego życia i wymyślają niestworzone historie.
Nie wszystko jednak było fikcją. Widziała w tabloidach wystarczająco dużo zdjęć, na których obściskiwał się z pięknymi kobietami, żeby wiedzieć, że nie żył jak mnich tybetański. Nic dziwnego, był najbardziej pożądanym greckim kawalerem. Co powiedzą ludzie, gdy się dowiedzą, że to ona, skupiona na karierze trzydziestoletnia singielka, została jego żoną? Śmiechu warte.
– Oczywiście będziesz musiała wziąć tydzień urlopu. Krótki miesiąc miodowy spędzimy na jachcie.
Serce podskoczyło jej niczym złota rybka schwytana w sieć.
– Chwileczkę, dlaczego mamy spędzać razem miesiąc miodowy?
Popatrzył na nią w taki sposób, że oblało ją gorąco.
– Jeśli muszę tłumaczyć ci tak oczywiste rzeczy, to znaczy, że prowadziłaś bardziej klasztorne życie, niż sądziłem.
Allegra splotła ręce, wyłamując palce. Miesiąc miodowy? Jego jacht nie był małą żaglówką, ale nawet gdyby był wielkości Titanica, to i tak czułaby, że dzielą wspólnie zbyt małą przestrzeń. I jak w takich warunkach miała się czuć bezpiecznie? Jak miała zapanować nad długo skrywaną namiętnością?
– Słuchaj, ustalmy sobie jedno. Zgodziłam się wyjść za ciebie, żeby ratować ojca, ale nie zamierzam z tobą spać. To będzie małżeństwo tylko na papierze, tylko z nazwy.
Gdy się przybliżył, cofnęła się znów o krok, aż poczuła ścianę za plecami. Nie miała dokąd uciec. Poczuła zapach drzewa cydrowego, limonki i czegoś jeszcze, jakiejś unikalnej kompozycji, której nie potrafiła rozszyfrować, a która mocno działała na zmysły. Miała wrażenie, że się upiła, choć wypiła niewielką ilość alkoholu.
Draco jedną dłoń oparł o ścianę, a drugą wsunął w jej włosy. Oczy mu błyszczały.
– Myślisz, że długo uda nam się być małżeństwem tylko na papierze? Pragnę cię i zamierzam cię mieć.
Allegra nie mogła oderwać oczu od jego ust – sposobu, w jaki się układały, wypowiadając poszczególne słowa. Wszystko w niej krzyczało „pocałuj mnie”. Pocałuj mnie. Pocałuj mnie. Nie wykonała jednak żadnego gestu, nie chciała być tą, która pierwsza wykona ruch. Zrobiła to dawno temu i została brutalnie odrzucona. Nie była już tamtą dziewczyną. Jeśli to on zechce ją pocałować, będzie miała nad nim przewagę, będzie mogła mu się oprzeć.
On zaś, jakby czytając w jej myślach, obrysował palcem jej wargi, powodując u niej miniaturowe fajerwerki pod skórą.
– Masz piękne usta, ale obawiam się, że gdybym cię pocałował, mogłabyś mnie ugryźć.
Uniosła wyzywająco podbródek.
– Spróbuj i się przekonaj.
Uśmiechnął się leniwie i cofnął o krok.
– Może innym razem.