Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Śluby milczenia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
31 października 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Śluby milczenia - ebook

Olga jest dziewczyną szefa mafii, więc przemyt narkotyków i nielegalna broń to dla niej chleb powszedni. Dzień przed ich wspólnym wylotem na Dominikanę, Michał wyjeżdża nagle, by załatwić pilną sprawę, a dziewczyna zostaje brutalnie zaatakowana i zgwałcona przez jego najlepszego kumpla. Doprowadzona do ostateczności pociąga za spust…

Oszołomiona zabiciem człowieka i pełna podejrzeń, że nie ma co liczyć na zrozumienie Michała, decyduje się uciec z kraju. Dzięki pomocy jedynej przyjaciółki, Klaudii, trafia do klasztoru w Berlinie, gdzie zamierza schronić się przed szukającymi jej wysłannikami bossa. Nie wie jeszcze, że zakonnice – pod przykrywką dobroczynności – wyłudzają znaczne sumy pieniędzy, a jej pojawienie się w tym miejscu nie ma nic wspólnego z przypadkiem…

Warkot sportowego silnika Michała poznałabym na końcu świata. Wiedziałam, że to on kieruje się do bazy. Bałam się, że znajdzie mnie szybciej, niż zdąży przyjechać Klaudia. Upadłam na ziemię, chowając się przed światłami samochodu. Spojrzałam na zegarek w telefonie  minęły dwie godziny od naszego ostatniego spotkania. W tym czasie nieoczekiwanie zmieniło się całe moje życie. […] Minuty ciągnęły się nieubłaganie, miałam wrażenie, że czekam na Rudą całą wieczność. Telefon zaczął wibrować mi w dłoni, na ekranie wyświetliło się zdjęcie Michała. Sparaliżowana nie wiedziałam, co robić. Kończył mi się czas. Kiedy miałam już się rozpłakać i poddać, zauważyłam światła samochodu. Podeszłam bliżej. To była Klaudia.

Karolina Skiendziel
Jestem spełnioną kobietą, mamą siedmioletniej Lilianny oraz żoną Rafała. Ukończyłam liceum ogólnokształcące o profilu humanistycznym w Augustowie. Od pięciu lat pasjonuję się i zajmuję cukiernictwem – tortami artystycznymi i sugarcraftingiem. Pisanie traktuję jako terapię, w której zawieram swoje uczucia i przemyślenia. Uwielbiam tatuaże i dobre jedzenie. Należę do zaciekłych fanek Freddiego Mercury’ego, Herkulesa Poirota oraz Harry’ego Pottera.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8313-147-4
Rozmiar pliku: 991 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1.

21 lipca 2020

Obudziło mnie głośne wycie syren policyjnych. Związek z Michałem nauczył mnie czujnego spania. Wstałam naga ‒ moje ciało lepiło się od potu z powodu lipcowej duchoty. Zegarek pokazywał 3 w nocy. Minęło kilka godzin od upojnego seksu, a ja ciągle czułam go między udami. Spojrzałam na Michała i uśmiechnęłam się. Spał twardo, tuląc się do poduszki jak mały niewinny chłopczyk. Czasem budziłam się w nocy, aby na niego popatrzeć. Czułam się przy nim bezpieczna, mimo że moje życie było nieustającą, pełną pułapek grą.

Nie widziałam sensu w ponownym położeniu się do łóżka, było zbyt duszno, żeby normalnie funkcjonować. Postanowiłam wstać na tyle delikatnie, aby nie obudzić Miśka, i poszłam pod prysznic. Moja torba z ubraniami leżała na pralce. Co kilka tygodni zmieniamy apartamenty, aby nie można było nas namierzyć. Najpotrzebniejsze rzeczy kupuję na bieżąco, a ubrania wymieniam co kwartał. Nie mam tego za dużo, całe moje życie jest w jednej torbie.

Weszłam pod prysznic i odkręciłam zimną wodę, by schłodzić ciało. Mydląc piersi, poczułam, że znalazłam się w uścisku silnych ramion.

– Obudziłam cię? – zapytałam, nie przestając się myć.

– Twój zapach obudził mojego kutasa – wymruczał mi Michał do ucha. Bardzo dobrze wiedział, jak to na mnie działa. Wypowiedział jedno zdanie, a ja byłam już wilgotna. Odwróciłam się do niego, aby spojrzeć w jego zielone oczy. Blondyn z delikatnym zarostem i dobrze zbudowanym, wytatuowanym aż do brody ciałem. Ideał, który właśnie stał przede mną.

– To nie możemy tego zmarnować – mruknęłam, a chwilę później jego język już penetrował moje usta. Oplotłam go nogami na wysokości bioder, a on podtrzymywał mnie za pupę.

– Mmm, słodka jak zawsze. – Wyniósł mnie spod prysznica i przeniósł do pokoju, by po chwili rzucić na łóżko. Rozchylił moje uda, śliniąc się i oblizując usta. Po pierwszym pocałunku mojej wilgotnej cipki głośno stęknęłam, ściskając mocno piersi. Tymczasem on delikatnie lizał i pieścił moje wargi, przyspieszając co chwilę.

– Wejdź już we mnie, proszę – zajęczałam. Byłam na skraju rozkoszy, od której dzielił mnie jeden szybki ruch jego języka.

– Jesteś bardzo niecierpliwa. – Zaśmiał się, a potem wziął do ręki swojego wielkiego, nabrzmiałego kutasa. Długo nie musiałam czekać, już po chwili czułam go w sobie. Krzyknęłam po pierwszym pchnięciu. Po kilku kolejnych odpłynęłam w ramiona Erosa. Michał przyspieszył, napinając całe swoje ciało. Stękał coraz głośniej. Złapał dłonią moją twarz i wdarł się językiem w moje usta, mocniej pogłębiając pocałunki. Moja mokra cipka zaciskała się coraz bardziej na jego męskości. Od orgazmu dzieliły mnie ostatnie ruchy. Michał, czując, że jestem na granicy, zaczął mocniej we mnie wchodzić. Nie odrywał ode mnie oczu, chciał widzieć, jak dochodzę. Po kolejnych pchnięciach moje ciało przeszył orgazm, który mógłby trwać w nieskończoność. Jego nastąpił chwilę później, gdy wypełnił mnie ciepłą spermą. Opadł obok mnie, głośno dysząc.

– Olga, co Ty ze mną robisz?! – zajęczał.

– Ja miałam w planach tylko prysznic – zaśmiałam się, przytulając się do niego. Przyłożyłam ucho do jego piersi, słuchając bicia serca mężczyzny mego życia.

* * *

Po szybkim prysznicu, który w końcu wzięłam sama, nałożyłam klasyczny biały T-shirt i czarne krótkie spodenki z wysokim stanem. Zanim skończyłam się malować, moje włosy wyschły, tworząc idealne spiralki. Kilka psiknięć ulubionymi perfumami Si od Armaniego i byłam gotowa do wyjścia.

– Kudłata, pospiesz się, chłopaki już pewnie czekają na bazie. – Usłyszałam podenerwowany głos Michała, który czekał, aż skończę się szykować.

– Wskoczę w trampki i możemy jechać – odpowiedziałam, nakładając w pośpiechu buty. Michał dzisiaj postawił na białą koszulę i ciemne lniane spodnie. Lubiłam, gdy tak wyglądał, choć trudno go było nazwać typowym biznesmenem. Kiedy już byłam gotowa do wyjścia, dałam mu soczystego całusa, aby nie gniewał się na mnie.

Pędziliśmy przez zakorkowaną Warszawę, Michał co rusz przeklinał pod nosem. Wolałam się nie odzywać, bo to moje guzdranie się było przyczyną spóźnienia. Nasza baza mieściła się za Warszawą w Pruszkowie. Kiedy w końcu udało się nam przedrzeć przez wszystkie korki, Michał mógł przyspieszyć, co dawało mu dużo radości. Uwielbiał szaleć swoim czarnym, nowym mustangiem.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, czekała na nas banda napakowanych goryli na czele z Kosą. Po ich minie wnioskowałam, że są tak samo wkurwieni na mnie jak Michał. Nie zwracając na nich uwagi, ominęłam ich z podniesioną głową i poszłam otworzyć magazyn. Słyszałam za plecami „kurwy” i „chuje”, które sypały się z ust Kosy. Nie miałam ochoty na słowne potyczki z tym bezmózgim łysym typem. Od razu udałam się do biura, a potem zasiadłam na fotelu szefa. Firma Michała zajmowała się szeroko pojętymi „usługami” − od haraczy po zabójstwa na zlecenie. Mój facet działał pod przykrywką warsztatu samochodowego, przez który przewijały się dostawy kokainy oraz broni. Ja zajmowałam się księgowością, to znaczy lewymi fakturami i praniem brudnych pieniędzy. Głowę do interesów miałam już jako małe dziecko. Moje magiczne ręce umiały mnożyć pieniądze, a ja potrafiłam to doskonale wykorzystać. Kilka lat studiów na kierunku rachunkowość i finanse nie poszły na marne. Będąc studentką, trafiłam na profesora Kawkę, który nauczył mnie nadprogramowo pewnych sztuczek i pokazał mi lepszą stronę nudnej księgowości.

Kiedy już zabrałam się do pracy, w drzwiach stanęli Michał, a za nim gderający Kosa.

– Mówiłem ci, że ta laska nie jest dla ciebie! – wydarł się ten drugi na całe biuro. Kosa był najlepszym przyjacielem Michała. Znali się od piaskownicy, wspólnie od młodzieńczych lat tłukli słabszych oraz wyłudzali kieszonkowe. Michał, mimo swojej burzliwej młodzieńczej natury, skończył studia z psychologii. Umiał zapanować nad każdą sytuacją, co dawało mu przewagę. Kosa został przy bójkach i wyłudzeniach, przez co ledwie skończył gimnazjum. Traktowali się jak bracia, dlatego też Kosa zazwyczaj za dużo sobie pozwalał.

– Kosa, nie jesteś dla mnie żadnym autorytetem, żeby mi mówić, kto jest dla mnie, a kto nie. Jeżeli nie chcesz dostać kulki w łeb, to bierz się, kurwa, do roboty. Koniec tematu – Michał warknął na niego, dając mu do zrozumienia, że przekracza ustalone granice.

Spojrzałam się na Kosę z tryumfalnym uśmiechem, co jeszcze bardziej go wkurwiło.

– Wspomnisz moje słowa – rzucił na odchodne i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Michał spojrzał się na mnie, jakby chciał mnie zrugać. Jednak zrezygnował z tego pomysłu, bo wiedział, że beze mnie zginąłby w tym świecie.

– Olga, chciałbym, abyś wyrabiała się do pracy na czas. Nie życzę sobie więcej takich akcji i słuchania tego głąba od rana – powiedział podniesionym głosem, przeszywając mnie wzrokiem.

– Nie ma problemu, szefie. Zrezygnujemy z porannego bzykanka i nie będę się spóźniać – odpyskowałam. Nie czekając na jego odpowiedź, wyszłam z biura zapalić papierosa.

5 lat wcześniej

Michała poznałam pięć lat temu.

Wracałam do domu z baru, oczywiście pod wpływem alkoholu. Byłam w szampańskim humorze, bełkotałam sama do siebie, śmiejąc się, jakbym rozmawiała z najlepszą koleżanką. Postanowiłam pójść skrótem przez ciemny park. Ludzie po alkoholu są niezwyciężeni! W połowie drogi usłyszałam za plecami szybkie kroki. Kiedy się odwróciłam, ktoś ścisnął mnie za ramiona. Mężczyzna, wywnioskowałam to po perfumach, wepchnął mnie w gęste, wysokie krzaki.

– Co robisz? Zostaw mnie! – wrzasnęłam.

– Zamknij się, dziwko! Jakbyś nie była tak skąpo ubrana, to nic by ci się nie stało – śmiał się, starając zakryć mi usta. Jednym ruchem powalił mnie na ziemię, przez co upuściłam torebkę, w której miałam gaz pieprzowy.

– Zostaw mnie, obleśny chuju! – zaczęłam się szarpać, krzycząc, ile sił w płucach. Był silniejszy ode mnie, śmierdział jeszcze bardziej gorzałą niż ja. Nie dałam rady zepchnąć go z siebie. W końcu usiadł na mnie okrakiem. W parku nie było żywej duszy, która mogłaby mi pomóc.

– Zaraz zrobię ci dobrze, nie wierzgaj się, mała – mruknął, a potem w pośpiechu rozpiął rozporek spodni. Impulsywnie zaczęłam szukać większego kamienia, aby móc się bronić. On nie tracił czasu, jednym energicznym ruchem rozerwał mi rajstopy. Pocierał swymi szorstkimi łapskami moje uda, podniecając się samym dotykiem. Stękał oschle, a mi robiło się niedobrze. Nareszcie wymacałam jakiś kamień i złapałam go w garść. Zamachnęłam się, celując w twarz napastnika. Krzyknął ochryple z bólu, a ja zepchnęłam go z siebie.

– Za wysokie progi jak na twoje nogi! – Splunęłam mu prosto w twarz. Pośpiesznie zabrałam swoją torebkę z ziemi i ruszyłam w te pędy do głównej drogi. Cios przygłuszył oblecha, ale już chwilę później usłyszałam, że za mną biegnie.

– Doigrałaś się, mała kurwo! – Doganiał mnie. Miałam wrażenie, że przebiegł niejeden maraton. Gdy dotarłam do głównej drogi, zauważyłam nadjeżdżające dwa czarne samochody. Niewiele myśląc, rzuciłam się na maskę pierwszego z nich. Mój napastnik był już widoczny, światło latarni wydobyło jego twarz z mroku. Kiedy zobaczyłam, jak wygląda mój oprawca, przybiłam w myślach piątkę samej sobie, gratulując odwagi. Wolałam umrzeć, niż pozwolić mu się zgwałcić.

Osłabiona zjechałam z maski auta na ulicę. Po sekundzie zobaczyłam nad sobą Michała i resztę chłopaków.

– Chciał mnie zgwałcić – wystękałam, zwijając się z bólu, i pokazałam palcem na oprawcę, który stał zdezorientowany. Moje ciało było obolałe, uderzenie o samochód nie należało do najprzyjemniejszych. Michał kiwnął głową na chłopaków, a oni już wiedzieli, że mają odpowiednio zająć się napalonym gwałcicielem. Sam delikatnie podniósł mnie z asfaltu i położył na tylnych siedzeniach samochodu. Nie czekając na resztę chłopaków, ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy, a ja coraz bardziej czułam napływającą do ust krew. Wycierałam ją koszulką, aby nie poplamić tapicerki, która była droższa niż moje całe życie. Byłam ogłuszona. Kiedy w końcu podniosłam głowę, zauważyłam, że jedziemy drogą otoczoną lasem. Tętniąca życiem Warszawa została daleko w tyle.

– Tak bardzo lubisz igrać z życiem? – mój wybawiciel zapytał się całkiem poważnie, patrząc w lusterko wsteczne, by zobaczyć moją reakcję.

Prychnęłam, słysząc tak irracjonalne pytanie.

– Widziałeś, jak wyglądał ten facet? Śmierć była jedynym racjonalnym wyjściem z tej sytuacji. A teraz, proszę, odwieź mnie do domu. Nie rób mi krzywdy, już wykorzystałam pecha na ten dzień – bełkotałam. Alkohol w połączeniu ze stresem coraz mocniej na mnie działał. Marzyłam o ciepłym prysznicu, zimnym piwie i moim twardym łóżku, w którym najlepiej się wysypiałam. Miałam po dziurki w nosie ten dzień!

– Nie ma mowy – warknął. – Zabieram cię do siebie. Nie bój się, nie dotknę cię, obiecuję.

Nie miałam wyjścia, postanowiłam mu zaufać i tak już gorzej być nie mogło. Jedynym plusem był fakt, że trafiłam na przystojniaka. Oparłam czoło o zimną szybę samochodu i zamknęłam na chwilę oczy. Obudziłam się u niego w łóżku, czysta, a na sobie miałam jego koszulkę, która pachniała obłędnie. Michał noc spędził na fotelu. Domyślam się, że nie spał zbyt dobrze, czuwając nade mną. Od tamtego zdarzenia nie odstępuje mnie na krok.

* * *

– Przestałaś już się gniewać? – Głos Michała wyrwał mnie z zamyślenia. Nie zauważyłam, kiedy pojawił się przede mną.

– Nie gniewam się – burknęłam. Zgasiłam peta i usiłowałam wejść do biura. Michał stał, nie ruszając się na krok i nie chcąc mnie przepuścić.

– Miałaś rzucić fajki! – Podniósł głos. Pierwszego papierosa zapaliłam na imprezie integracyjnej, od tamtej pory popalam, kiedy mam ochotę. Michałowi nie podoba się, że zatruwam swoje ciało, które, jego zdaniem, powinnam traktować jak świątynię.

– A ty miałeś traktować mnie fair – odpowiedziałam, odpychając go od drzwi.

– Olga… – zaczął, ale mnie już przy nim nie było. Drzwi się zamknęły, a ja wróciłam do pracy.

Przez resztę dnia siedziałam sama w biurze. Michał już nie pojawił się w magazynie. Zastanawiałam się, jak wrócę do domu, bo miałam stąd kawałek drogi. Dzwoniłam kilka razy do Miśka, ale on nie odbierał telefonu. Nachodziły mnie dziwne myśli, czy na pewno nic się nie stało. Starając się nie popaść w paranoję, zadzwoniłam do Klaudii. Po kilku sygnałach usłyszałam jej głos.

– Co jest, Kudłata? – odezwała się zadowolona. Dawno nie słyszałam takiej euforii w jej głosie. Zazwyczaj jest zimna jak lód, a sposób mówienia ma stonowany.

– Może masz ochotę wyskoczyć na jedno małe piwko? – zaproponowałam, licząc, że nie odmówi mi wspólnego wyjścia. Michał i tak nie odbierał telefonu, więc musiałam jakoś zorganizować sobie czas.

– Pan i władca dał ci wychodne? – Nie lubiła Michała, bo mocno ograniczył naszą znajomość. Nie tolerował jej towarzystwa, ale nigdy nie chciał mi powiedzieć, czemu jest do niej tak bardzo niechętnie nastawiony.

– Pana i władcy nie ma, nie odbiera telefonu, a ja muszę jakoś wrócić do miasta. A że jest okazja, żeby się spotkać, to grzechem byłoby ją zmarnować – odpowiedziałam. Nie chciałam mówić, że miałam małą spinę z Michałem. Ruda, bo tak ją nazywamy, jest moją najlepszą i jedyną przyjaciółką. Znamy się od czasów studiów, poznałyśmy się na imprezie integracyjnej. To właśnie wtedy dostałam od niej z lewego sierpowego w twarz − była mocno pijana i szukała zaczepki. Na wspomnienie o tym jeszcze teraz boli mnie policzek. Nie szukałam zwady, więc pomogłam jej się ogarnąć. Od tamtej pory stałyśmy się nierozłączne. Do czasu, kiedy poznałam Michała, który ukrócił mi spotykanie się z Klaudią.

– Za godzinę będę przy warsztacie. Do zobaczenia – odpowiedziała i rozłączyła się, nie dając mi się pożegnać.

Czas minął szybko. Wydawało mi się, że jeszcze nie zdążyłam dobrze rozsiąść się za biurkiem, a już musiałam wychodzić. Kiedy zbierałam się do wyjścia, do biura wbiegł Kosa. Dyszał, jakby przebiegł co najmniej sto kilometrów.

– Jest Michał? – warknął w moją stronę. Spojrzałam na niego spod byka i nie odpowiedziawszy na pytanie, dalej zbierałam papiery.

– Kudłata, zadałem ci pytanie, czy jest Michał! – krzyknął. Teraz był maksymalnie wkurwiony. Jego twarz robiła się coraz bardziej czerwona, a z oczu sypały się iskry.

– Jak widzisz, nie ma go tutaj. Zadzwoń do niego – odpowiedziałam spokojnym głosem, nie przerywając swojej pracy.

– Ale on nie odbiera, a sprawa jest pilna! – Kosa zaczął wymachiwać rękami, jakby miał zamiar wyczarować Michała.

– Ode mnie też nie odbiera, więc ci nie pomogę! – Zdenerwowana podniosłam głos. Miał cały dzień, żeby mnie wkurwiać, a wybrał koniec dniówki, kiedy jedną nogą byłam już w barze.

– Jak go spotkasz, powiedz mu, żeby pilnie do mnie zadzwonił – rzucił na wychodne i zniknął za drzwiami.

Ruda czekała niecierpliwie w samochodzie, wydzwaniając do mnie co chwilę. Nie chciała spotkać żadnego z chłopaków, a tym bardziej Kosy. Dwa lata temu przyznała się, że miała z nim kilka chwil zapomnienia. Kiedy Michał się o tym dowiedział, o mały włos nie rozszarpał go na strzępy. Kosa wszystkiego się wyparł, udając, że nie tknął Klaudii. Mięczak.

– Już jestem, przepraszam za spóźnienie, Kosa mi męczył dupę. – Usiadłam wygodnie w jej biznesowym, czarnym mercedesie i zapięłam pasy.

– Spadamy stąd – odpowiedziała i ruszyła. Ksywa „Kosa” działała na nią jak czerwona płachta na byka.

Apartament Klaudii mieścił się na Powiślu. Nigdy nie pytałam, skąd ma na to pieniądze. Domyślałam się, że tak jak ja wystawia komuś lewe faktury − pracuje w dużej firmie architektonicznej jako księgowa. Nie ma wysokiego stanowiska, a żyje jak pączek w maśle. Kilka razy w roku wyjeżdża na ekskluzywne wakacje, ubiera się w najdroższych butikach w Warszawie. Nigdy nie chwaliła mi się swoim życiem uczuciowym. Dotarło do mnie, że znamy się długo, a ja nic o niej nie wiem.

Wjechałyśmy na parking podziemny, aby zostawić samochód. Z jej apartamentu do baru „Kufle i Kapsle” miałyśmy około dwa i pół kilometra. Była idealna pogoda, więc bez wahania wybrałyśmy spacer, co, zważywszy na nasze lenistwo, rzadko się nam zdarzało. Szłyśmy, rozmawiając o tym, co wydarzyło się od ostatniego naszego spotkania. U mnie codzienna rutyna − raz zmieniliśmy apartament, a resztę czasu spędziłam w magazynie. Klaudia za to pochwaliła się spontanicznym wypadem na Sri Lankę, na którym była z jakimś mężczyzną. Nie chciała zdradzić mi szczegółów i kim był ten facet, więc nie naciskałam. Przez pół drogi opowiadała, jak fantastycznie spędziła czas. Miałam wrażenie, że robiła to specjalnie, by mnie zirytować. Zazdrościłam jej, bo u mnie, oprócz dobrego seksu, nic się nie działo.

Weszłyśmy do baru. Było dość wcześnie, dlatego pomieszczenie świeciło pustkami, dzięki czemu mogłyśmy swobodnie porozmawiać. W Warszawie ludzie budzą się do życia i imprezowania grubo po dwudziestej. Podeszłyśmy do baru. Barman nalał nam dwa ciemne piwa, zachwalając gatunek. Wyszłyśmy na zewnątrz i zajęłyśmy miejsca w ogródku przed lokalem. Bardzo lubię przychodzić do „Kufli i Kapsli”. Atuty tego miejsca to minimalistyczny wystrój i muzyka dostosowana do rozmów, a przede wszystkim barmani znający się na rzeczy i dobierający doskonale trunki.

– Halo, ziemia do Olgi. – Ruda zamachała mi ręką przed oczami. Nie słyszałam, co mówiła.

– Zamyśliłam się. Zastanawiam się, czemu Michał nie odbiera od nikogo telefonów – wyrzuciłam z siebie. Poczułam, jak ciężar spada mi z serca. Nigdy nikomu nie zwierzałam się ze swoich zmartwień i problemów. Byłam jedną z tych osób, które wszystko tłamsiły w sobie. Klaudia była dobrą przyjaciółką, ale niestety nie do zwierzeń.

– Powtórzę jeszcze raz. ZOSTAW GO! Wyjdź z tego bagna, w którym siedzisz po uszy, i zacznij normalnie żyć – zgasiła mnie jednym zdaniem. Wspomniałam kiedyś pod wpływem alkoholu, czym zajmuje się Michał. Nie powinnam tego robić. Gdyby się dowiedział o mojej niedyskrecji, pewnie by mnie zabił. Za każdym razem, kiedy on i Ruda się widzą, dochodzi do niemiłej wymiany zdań, a ja boję się, że Klaudia pod wpływem emocji coś chlapnie.

– Łatwo ci mówić. Jest na swój sposób idealny, kocham go i nic tego nie zmieni. – Westchnęłam i wzięłam duży łyk piwa. Oparłam się o krzesło i zamknęłam oczy. Ciężko mi przychodzą rozmowy o emocjach i uczuciach, jestem dość skryta. Dopiero odkąd poznałam Michała, zaczęłam powoli się otwierać i nazywać rzeczy po imieniu, choć nie zawsze mi to wychodzi.

Rozmawiałyśmy przez kilka godzin w sumie o niczym. W końcu lokal zaczął pękać w szwach. Po czwartym piwie musiałam iść do łazienki. Kiedy wstałam, poczułam w nogach ilość wypitego alkoholu. Kolejka do toalety była długa, czekałam dobre pół godziny. W drodze powrotnej zamówiłam kolejne dwa piwa. Uśmiechnięta wyszłam z lokalu i doznałam szoku. Przy stoliku siedział wkurwiony Michał − gdyby jego wzrok zabijał, już byłabym trupem. Niepewnie podeszłam do stolika, Klaudia miała fałszywy uśmiech przyklejony do twarzy. Bawiła ją zaistniała sytuacja.

– Co ty tu robisz? – zapytałam się zszokowana. W głowie kłębiły się miliony myśli, a najważniejszą było, jak bardzo będę miała przejebane.

– To ja się pytam, co ty tu robisz? I czemu nie odbierasz telefonu? – powiedział to najspokojniej jak umiał. Była to tylko gra, wiedziałam, że w domu dostanę reprymendę.

– Nie dzwoniłeś – odpowiedziałam, wyciągając telefon z torebki. – A jednak, i to aż 30 razy… – dodałam. Czułam, jak zaczynają mi się pocić ręce. To nie był dobry znak. Kłopoty wisiały w powietrzu.

– Chcesz dokończyć czy wracamy do domu? – Jego pytanie było podchwytliwe. Spojrzałam się na Klaudię, która dalej miała ironiczny uśmiech na twarzy. Wolałam wrócić do domu, niż przez jedno piwo mieć awanturę jeszcze większą, niż mnie czekała teraz.

– Ruda, nie obrazisz się, że cię zostawię? Rozumiesz… sprawy „rodzinne” – głupkowato zażartowałam. Michał spojrzał na mnie, jakby właśnie w myślach odcinał mi głowę. Ciarki przeszły mi po całym ciele.

– Takie życie uwięzionych. – Klaudia zaczęła się śmiać, a po chwili ja razem z nią. Alkohol już działał w moim organizmie, zaczęły puszczać hamulce.

– Ruda, hamuj jęzor! – wycedził przez zęby wkurwiony Michał, a potem wstał od stołu. Szybko zebrałam swoje rzeczy i pobiegłam za nim.

– Jesteśmy w kontakcie, mała! – Usłyszałam za sobą rozbawiony głos Klaudii.

Przez całą drogę milczeliśmy. Nie patrzyłam nawet w jego stronę, podziwiałam przez szybę ludzi, którzy dopiero zaczynali nocne życie. Zaczęłam im trochę zazdrościć wolności. Nie wyobrażałam sobie życia bez Michała, ale też nie widziałam siebie w złotej klatce. Moja cierpliwość też ma granice, chciałabym żyć normalnie. Niedługo stuknie mi trzydziestka, a ja oprócz wypranych pieniędzy na koncie nie mam nic. Zaczęłam wyobrażać sobie szczęśliwą rodzinę z dwójką dzieci, wielki dom z dużym ogrodem i nas. Mnie i Michała. I chyba za bardzo odpłynęłam, bo Michał wniósł mnie do domu. Tak jak wtedy, pięć lat temu.

Przebudziłam się, kiedy kładł mnie do łóżka. Wymruczał niezrozumiałe zdania pod nosem, a potem wyszedł z pokoju. Wstałam i szybko poszłam za nim, bo chciałam to mieć już za sobą. Czułam buzujący alkohol w żyłach, który dawał mi większej odwagi.

– Jak mnie znalazłeś? – warknęłam na niego, zaczynając kłótnię.

– Od początku mamy połączone konta, więc namierzenie twojego telefonu nie było trudne – odpowiedział spokojnie. Usiadł wygodnie na kanapie i włączył telewizor.

– Będziesz ze mną rozmawiać czy oglądać telewizor? – Wyrwałam mu pilot i wyłączyłam odbiornik. Zepsuł mi wieczór, a teraz chciał to wszystko zamieść pod dywan. Typowe zachowanie faceta.

Wstał nagle i jednym ruchem przerzucił mnie przez ramię.

– Będę się z tobą pierdolić – oznajmił.

Chwilę później leżałam już na łóżku. Nie tak wyobrażałam sobie tę rozmowę. Michał próbował ściągnąć mi spodenki, a ja zaciskałam mocno uda, aby mu to uniemożliwić.

– Przestań, chcę porozmawiać! – Zaczęłam go kopać, aby dał mi spokój. Jestem dwa razy mniejsza od niego, ale umiem przywalić.

– To rozmawiajmy. – Zaśmiał się, siadając na moje nogi. Kiedy się uspokoiłam i przestałam kopać, Michał zszedł ze mnie i usiadł obok. Nie miałam z nim szans. Nie dość, że był maksymalnie przystojny, to jeszcze miał dyplom z psychologii. Byłam na starcie na przegranej pozycji.

– Czemu nie odbierałeś telefonu? – Wbiłam w niego swoje brązowe ślepia, żeby wiedział, że się martwiłam.

– Miałem interesy do załatwienia. Kiedy przyjechałem na bazę, ciebie już nie było. Wniosek nasunął się sam. Nietrudno było odgadnąć, z kim przebywasz. Wiesz dobrze, jakie mam zdanie na ten temat – odpowiedział spokojnie, głaszcząc moje uda.

– Nie chcę, żebyś mi wszystkiego zabraniał. Przypominam ci, że jestem dorosła i sama umiem o siebie zadbać. – Skrzyżowałam ręce na piersiach, dając mu do zrozumienia, że musi odpuścić.

– Jesteś i umiesz, ale to ja chcę o ciebie zadbać. Jeśli tylko przyrzekniesz, że będziesz oddana i wierna, to pomyślę o poluzowaniu smyczy. – Zbliżył się do mnie i zaczął kąsać moje wargi. Umiał mną manipulować, ale jak miałam mu odmówić?

– Jestem oddana i wierna i nic z tego nie mam. Najwidoczniej nasz związek opiera się na korzyściach jednej osoby. – Wstałam zdenerwowana i uciekłam do łazienki. Po prawie godzinnym prysznicu i przebraniu się w piżamę położyłam się do łóżka. Długo nie musiałam czekać, aby Michał pojawił się obok. Wziął mnie w swoje umięśnione ramiona i mruczał mi do ucha. Odpłynęłam jak małe dziecko.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: