- bestseller
- W empik go
Służby PiS - ebook
Służby PiS - ebook
Kto wprowadził pracownicę seksualną do siedziby CBA?
Ile taśm przesłuchał Maciej Wąsik i jakich cudów dokonywał?
Jak Pakistańczycy stali się Afgańczykami, a chemiczka specjalistką od szabli?
Kto molestował polskie tenisistki i promował rosyjską dziewczynkę z rakietą?
W jaki sposób powstała jedyna na świecie spółka niczyja? I co ma z tym wspólnego Zakon Maltański?
Jak Mariusz Kamiński walczył z komunistami? Co oni na to?
Czy Rosjanie podsłuchiwali nas Pegasusem kupionym przez CBA?
Który z szefów ABW zbliżył się z Banasiem i stracił stołek?
Co afera GetBack ma wspólnego ze Wschodem?
Co się działo w Restauracji Rosyjskiej i innych domach publicznych na Podkarpaciu?
Kto w polskich służbach chciał się dogadać z rosyjsko-łotewskim gangsterem?
Dlaczego szpieg Pawioł Rubcow vel Pablo Gonzalez tak długo spał spokojnie?
I dlaczego jego dziewczyna mówi takie dziwne rzeczy o tym, jak Rubcow spał?
Esbeckie zaplecze, esbecko-rosyjscy handlarze bronią, Opus Dei... Co się działo w Agencji Wywiadu?
Jak Andrzej Duda i wiceszefowa AW dopieszczali libańskiego zbira od prorosyjskich terrorystów?
Dlaczego PiS niszczył służby RP? Na co Polska została narażona w latach 2015-2023?
Każdego, kto chce znać prawdę, serdecznie zapraszam do lektury.
Tomasz Piątek
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788366095557 |
Rozmiar pliku: | 3,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Budować twierdzę na pobojowisku
Rosja już tu jest: pożary i napaści na rozkaz Kremla
Z pułkownika szeregowiec: jak próbowano wykastrować kontrwywiad armii
PiS-owska Policja Polityczna
Prześladująca Przeciwników PiS-u
Prostytucja w miejscu służby
Pobożni, wściekli, przez oligarchów finansowani
Zbroja zamiast gipsu na połamane kości
Przypadek Tomasza Szmydta
.
• Kraj, który się tli
„Rosyjskie służby stoją za serią prób podpaleń w Polsce”, „Rosja oferuje duże stawki za pożary. Tyle płaci podpalaczom”, „Podkładali ogień na zlecenie Rosji. ABW zatrzymała trzy osoby. To dwaj Białorusini i Polak” – wołają nagłówki polskich gazet i portali.
Niestety, media alarmują nie bez powodu. Rzecz jasna, to nie jest tak, że wszystkie pożary w Polsce wywołali Rosjanie. Strach ma wielkie oczy. Służby Kremla zapewne się cieszą, kiedy Polacy w panice z dziesięciu rosyjskich podpaleń robią dwadzieścia albo trzydzieści. Niemniej dziesięć na trzydzieści to też dużo. Dlatego nie tylko nagłówki biją na alarm. O licznych potwierdzonych aktach sabotażu, dywersji i zdrady mówi premier Rzeczpospolitej, Donald Tusk.
A nieoficjalne, poufne źródła potwierdzają informacje mediów. Ze wszystkich doniesień wynika, że większość osób zwerbowanych przez rosyjskie i białoruskie służby to „agenci jednorazowego użytku”. To ludzie podatni na wpływy, zdesperowani albo pozbawieni skrupułów i elementarnego rozsądku. Oni gotowi są popełnić zbrodnię w zamian za niewielką kwotę pieniędzy i poklepanie po ramieniu. Tacy „agenci jednorazowi” bywają łatwiejsi do schwytania niż przeszkoleni szpiedzy i dywersanci. Są jednak znacznie tańsi w obsłudze. I łatwo dostępni, gdyż media społecznościowe pozwalają wrogim służbom skutecznie typować potencjalnych kandydatów do takiej roli.
Co w tych wszystkich niepokojących wiadomościach jest dobrego? Pointa. Mianowicie to, że sprawcy zostali zidentyfikowani, zatrzymani, aresztowani.
Trudno nie zauważyć, że wcześniej, w latach 2015–2023, o zatrzymaniach wrogich agentów słyszeliśmy znacznie rzadziej. Czy to właśnie wtedy tak się rozmnożyli w naszym kraju? Czy w latach 2015–2023 wrogie służby stworzyły w Polsce skuteczną strukturę, werbującą i używającą szkodników? Zapewne tak, gdyż bez tego raczej niemożliwy byłby wielki wysyp dywersantów w roku 2024.
Kto za to odpowiada? Kto na to pozwolił? Odpowiedź znajdą Państwo w tej książce.
Znajdą w niej Państwo fakty – a także źródła, zebrane pod każdym rozdziałem. Gdy tylko się da, przedstawiam te źródła w postaci linków internetowych. W ten sposób każdy może natychmiast sprawdzić prawdziwość podawanych informacji.
ŹRÓDŁA
Strony internetowe
→ https://www.rp.pl/sluzby/art40516471-rosyjskie-sluzby-stoja-za-seria-prob-podpalen-w-polsce
→ https://www.bankier.pl/wiadomosc/Rosja-oferuje-duze-stawki-za-pozary-w-Polsce-Tyle-placi-podpalaczom-8756720.html
→ https://www.rp.pl/przestepczosc/art40499851-podkladali-ogien-na-zlecenie-rosji-abw-zatrzymala-trzy-osoby-to-dwaj-bialorusini-i-polak
→ https://www.pap.pl/aktualnosci/premier-o-aktach-sabotazu-w-polsce-ponad-90-proc-osob-nielegalnie-przekraczajacych
• Próba mordu sądowego
Za rządów Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi polskie służby specjalne nie ścigały rosyjskich ani białoruskich szpiegów. Zatrzymano niewielu wrogich agentów. Nieraz chodziło o szpiegów, których najpierw namierzyli zachodni sojusznicy – przeważnie Amerykanie – a następnie ostrzegli przed nimi służby PiS-u. PiS-owcy zaś udawali sojuszników USA i zwolenników NATO, dlatego musieli coś robić z takimi ostrzeżeniami. Wymagał tego teatr polityczny Kaczyńskiego, który od lat działa na korzyść Rosji, ale odgrywa rolę jej przeciwnika.
Każdy, kto przeczyta, że pod rządami PiS-u „polskie służby specjalne nie ścigały rosyjskich ani białoruskich szpiegów”, może poczuć dreszcz. Może spytać: „Jak to? To z takiej gliny są ulepieni oficerowie naszych służb? Wystarczyło, że cichy zwolennik Kremla zdominował sejm i rząd, a oni położyli uszy po sobie? Aż do 2024 r. pozwalali, żeby szpiedzy, bandyci i podpalacze ze Wschodu spokojnie wykradali nasze tajemnice i szykowali prowokacje w naszym kraju?!”.
Jednak taka wizja nie do końca odpowiada rzeczywistości. W naszych służbach specjalnych byli i są patrioci. Niestety, w latach 2015–2023 zmagali się z ogromnymi trudnościami. Nie mogli bowiem liczyć na wsparcie swoich zwierzchników. Zamiast wsparcia napotykali przeszkody i represje. Wielu doświadczonych oficerów musiało odejść. Innym kazano wykonywać działania bezsensowne lub poniżej ich kompetencji. W Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego krąży anegdota o pewnym oficerze wysokiej rangi, któremu kazano pełnić służbę przy torach kolejowych i „patrzeć na przejeżdżające pociągi”.
Najgorzej było w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego (SKW), która w latach 2016–2017 znalazła się w gestii ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Przypomnijmy najbardziej szokujące decyzje Antoniego Macierewicza i jego człowieka, Piotra Bączka, którego Macierewicz uczynił szefem SKW. Obaj panowie doprowadzili do postawienia przed sądem poprzedniego kierownictwa kontrwywiadu wojskowego – generałów Janusza Noska i Piotra Pytla oraz pułkownika Krzysztofa Duszy. Minister i jego ludzie zarzucali im zdradę. W 2016 r. warszawska prokuratura postawiła Noskowi, Pytlowi i Duszy zarzut przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego „wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez zgody prezesa Rady Ministrów, wymaganej przez ustawę”. Groziło im do 3 lat więzienia. Bączek, człowiek Macierewicza, zdegradował Krzysztofa Duszę do stopnia... szeregowego.
W grudniu 2017 r. Żandarmeria Wojskowa weszła do domu Piotra Pytla pod Krakowem. Nie zważając na zły stan zdrowia generała Pytla, przewiozła go na przesłuchanie do Warszawy (później wypłacono mu odszkodowanie za ten przymusowy przejazd). Śledczy obciążyli wówczas swoje ofiary nowymi zarzutami, takimi jak rzekome ujawnianie tajemnic wojskowych i tożsamości kolegów działających incognito. A nawet przywłaszczenie książek stanowiących własność SKW (w przypadku Duszy). Co do Pytla, to Antoni Macierewicz oświadczył, że zarzuca mu się nielegalne współdziałanie z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB).
W kwietniu 2024 r. zarzuty wobec Noska, Pytla i Duszy umorzono.
Skąd w ogóle pojawiło się oskarżenie o współpracę z rosyjską FSB?
Otóż SKW w 2013 r. podpisała umowę z FSB. Umowa dotyczyła współpracy okazjonalnej i ograniczonej. A przede wszystkim – koniecznej ze względu na wycofanie polskiego kontyngentu wojskowego z Afganistanu. Droga powrotna do naszego kraju wiodła bowiem przez Rosję. Tranzyt militarny przez terytorium tego kraju byłby niemożliwy bez zgody jego władz i służb. Podobne umowy z FSB podpisali również nasi sojusznicy z Zachodu.
Służby polskie, które podpisały tę umowę, zrobiły dokładnie to samo, co 201 służb z różnych państw, w tym praktycznie wszystkich państw NATO-wskich. Pierwszą służbą, która podpisała taki dokument z ówczesnymi służbami rosyjskimi, było amerykańskie FBI. Robili to , bo wszyscy potrzebowali współpracy z Rosją, jeśli chodzi o bezpieczeństwo swoich żołnierzy w Afganistanie i szlaki transportu, szczególnie w kontekście ewakuacji
– powiedział w październiku 2023 r. Donald Tusk.
Co mówią nieoficjalne źródła? Podają, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego generałów Noska i Pytla oraz pułkownika Duszy profesjonalnie wykorzystała kontakty z rosyjską FSB do prześwietlania tej służby.
ŹRÓDŁA
Strony internetowe
→ https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1196939%2Cprokuratura-nowe-zarzuty-dla-b-szefow-skw-i-ich-zmiana.html
→ https://www.polskieradio.pl/399/7977/artykul/3076187,kontrowersje-wokol-sledztwa-ws-generala-pytla-w-tle-powiazania-z-rosyjskimi-specsluzbami
→ https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-prokuratura-umorzyla-sledztwo-przeciwko-bylym-szefom-skw,nId,7475976#crp_state=1
→ https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1962788,1,byly-oficer-kontrwywiadu-potraktowano-mnie-jak-zbrodniarza.read
→ https://defence24.pl/zatrzymanie-b-szefa-skw-gen-piotra-pytla-aktualizacja
→ https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,27280036,general-piotr-pytel-rosjanie-nas-penetruja.html
→ https://defence24.pl/zatrzymanie-b-szefa-skw-gen-piotra-pytla-aktualizacja
→ https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/9314406,kulisy-umowy-skw-z-fsb-tvp-ujawnia-nieznane-dokumenty-tusk-odpowiada.html
→ https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/tajemnice-umowy-miedzy-skw-a-fsb/mp6mg82
• Macierewicz kontra bohaterka
Wrogość Antoniego Macierewicza uderzyła też w innych oficerów SKW. Na przykład Macierewicz doprowadził do zdegradowania major Magdaleny E., zasłużonej nie tylko w łowieniu szpiegów. Pani major dokonała bowiem czegoś jeszcze bardziej niezwykłego.
Jak pisał dziennikarz śledczy Grzegorz Rzeczkowski: „ major Magdalena E. w 2015 r. podjęła się trudnego zadania – wydobycia z białoruskiego aresztu polskiego oficera, który został zatrzymany podczas prywatnej podróży i oskarżony o szpiegostwo. Operacja odbywała się nie tylko za wiedzą ówczesnego szefa SKW gen. Piotra Pytla, ale i koordynatora ds. specsłużb Marka Biernackiego”.
Niestety, zaraz potem Polska trafiła w ręce PiS-u. Pod koniec 2015 r. Służbę Kontrwywiadu Wojskowego przejął Macierewicz.
Szefem SKW został jeden z jego najbliższych i najwierniejszych współpracowników Piotr Bączek. Nowe kierownictwo nie przejawiało zainteresowania sprawą przetrzymywanego w białoruskim więzieniu oficera. Major E. operację kontynuowała. – Zrobiła to, bo po zmianie władzy żona i dzieci oficera przestali dostawać o nim jakiekolwiek informacje i nawet nie wiedzieli, czy żyje – opowiadała mi dwa lata temu osoba znająca kulisy sprawy . Operacja zakończyła się sukcesem. Mężczyzna pod koniec 2015 r. został wypuszczony i wrócił do Polski. Wtedy zaczęły się kłopoty Magdaleny E. Wydawałoby się, że major powinna przyjmować gratulacje, nagrody i odznaczenia. Zamiast tego na wniosek Piotra Bączka wszczęte zostało przeciwko niej postępowanie dyscyplinarne. Za to, że rzekomo bez wiedzy przełożonych prowadziła operację za granicą, co miało zaszkodzić SKW i jej operacjom, została zdegradowana do stopnia kapitana, co jest jedną z najcięższych kar dyscyplinarnych. Do dziś jednak ani ona, ani nikt spoza SKW nie wie, o jakie „szkody” chodziło. Na szczęście cała operacja skończyła się wystarczająco wcześnie, bo rozpoczynając postępowanie dyscyplinarne, SKW ujawniła fakt podjęcia negocjacji z Białorusinami, co oni – wściekli – uznali za zdradę. Mieli nawet stwierdzić, że z Polakami już nigdy nie dokonają żadnej wymiany
– pisze Rzeczkowski.
ŹRÓDŁA
Strony internetowe
→ https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1795776,1,sedzia-ktorego-wybor-podwazyl-sn-za-degradacja-mjr-magdaleny-e.read
• Reżim kastracji
Powyżej przedstawiłem skrótowo prześladowania indywidualne. Na nich się jednak nie skończyło. Reżim PiS-u nie tylko usuwał ze służby i prześladował wybitnych oficerów, którzy służyli Polsce. Twórcy tego reżimu starali się wypaczać polskie służby specjalne kompleksowo i systemowo. Usiłowali osłabiać kontrwywiad w sposób całościowy. Próbowali unicestwić lub wykastrować instytucje walczące z nieprzyjacielską agenturą.
Więcej na ten temat w dalszych rozdziałach tej książki.
Na razie wystarczy powiedzieć, że ludzie Kaczyńskiego zamykali delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Delegatury to najważniejsze jednostki terenowe ABW, odpowiedzialne m.in. za kontrwywiad cywilny w poszczególnych regionach. W 2016 r. reżim PiS-u zlikwidował delegaturę stołeczną Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która strzegła Warszawy i województwa mazowieckiego. A to przecież obszar, który wrogich szpiegów zwykle interesuje najbardziej! Rok później, w 2017 r., reżim poszerzył swoje dzieło zniszczenia, i to z wielkim rozmachem. Zamknął dziesięć delegatur terenowych ABW, co drastycznie osłabiło kontrwywiad. W miejsce zlikwidowanych delegatur powstały oddziały zamiejscowe:
• w których pracowało mniej osób niż w delegaturach;
• które funkcjonowały niesamodzielnie, gdyż wykonywały zadania zlecane przez pozostałe delegatury.
Gdzie zamknięto delegatury? W Bydgoszczy, Krakowie, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Radomiu, Rzeszowie, Szczecinie, we Wrocławiu i w Zielonej Górze. Tymczasem większość z tych miast stanowi szczególny przedmiot zainteresowania Rosjan. Kraków to „profesorska” stolica Polski, gdzie można werbować lub kreować agentów intelektualnego wpływu. Łódź to stolica nierówności i biedy, zatem łowisko pożytecznych desperatów. Olsztyn leży blisko obwodu kaliningradzkiego, czyli rosyjskiej zmilitaryzowanej eksklawy-fortecy graniczącej z Polską. Opole to potencjalny punkt zapalny z przyczyn etniczno-historycznych. W województwie żyje względnie liczna mniejszość niemiecka. Można to wykorzystywać w celu odgrzewania starych konfliktów między Polską a Niemcami. Szczecin ze Świnoujściem to porty o podstawowym znaczeniu dla polskiej gospodarki narodowej. Tym bardziej że w Świnoujściu znajduje się terminal LNG, który pozwala nam zaopatrywać się w gaz spoza Rosji. Wrocław to wielki ośrodek akademicki, gdzie studiuje ponad sto tysięcy ludzi. Zatem dobre miejsce, aby łowić szpiegowski narybek, typując zawczasu młodych i zdolnych, którzy mają szansę na karierę. Rzeszów zaś to lotnisko w Jasionce, gdzie mieści się baza wojsk USA. Miejsce kluczowe dla NATO i dla Ukraińców, główny punkt pomocy dla Ukrainy napadniętej przez Rosję.
Uwaga: nawet po tym, jak Kreml dokonał pełnoskalowej inwazji na Ukrainę i nawet po tym, jak w Rzeszowie zagościli amerykańscy żołnierze – PiS nie przywrócił delegatury ABW w Rzeszowie! Zrobił to dopiero demokratyczny rząd w 2024 r., który reaktywował zlikwidowane delegatury również w pozostałych dziewięciu miastach.
Gdy ktoś pyta, czy działalność PiS-u można określić jako antypolską i anty-NATO-wską, wypada przypomnieć o tych delegaturach. Szczególnie o tej rzeszowskiej.
ŹRÓDŁA
Strony internetowe
→ https://infosecurity24.pl/sluzby-specjalne/agencja-bezpieczenstwa-wewnetrznego/10-delegatur-terenowych-abw-do-likwidacji-aktualizacja
→ https://www.gov.pl/web/premier/przywracamy-10-delegatur-abw-w-miastach-wojewodzkich
• PPPPPP
Co miało zastąpić okaleczoną ABW? Gdy reżim PiS-u osłabiał kontrwywiad, równocześnie wzmacniał swoje ukochane dziecko. Rzecz jasna, chodzi o Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA).
Jak sama nazwa wskazuje, CBA teoretycznie miało walczyć z korupcją. Gdyby jednak robiło to naprawdę, gdyby traktowało swoją nazwę serio – to musiałoby zlikwidować PiS. Zatem jasne jest, że nie dla takich celów PiS-owcy stworzyli tę instytucję. Przeznaczenie CBA, powołanego za pierwszych rządów PiS-u w 2006 r., było zupełnie inne. Przecież w PiS-owskim języku słowo „korupcja” niemal nigdy nie dotyczy PiS-u. Partia kreuje dla swoich wyznawców baśniowy świat, a w nim skorumpowani są przede wszystkim jej wrogowie.
Gdy o tym pamiętamy, to łatwo możemy rozszyfrować, o jaką „antykorupcyjność” chodziło twórcom CBA. Gdyby PiS nadawał swoim tworom nazwy adekwatne do rzeczywistości, to CBA nazywałoby się PPPPPP – PiS-owska Policja Polityczna Prześladująca Przeciwników PiS-u.
Było tak nie tylko w latach 2015–2023, lecz także wcześniej, w latach 2005–2007. Za pierwszych rządów PiS-u odbywało się to mniej bezczelnie niż za drugich. Jednak już wówczas osłabiano służby walczące z wrogami naszego kraju. Za to dobrze się mieli bezwzględni funkcjonariusze „antykorupcyjni”, służący tylko partii rządzącej, a nie społeczeństwu. W PRL-u takich funkcjonariuszy nazywano ubekami i esbekami. Jeszcze dawniej – zbirami.
Rzecz jasna, również i w CBA służyli uczciwi oficerowie, którzy brali swoją misję na poważnie i zwalczali łapówkarzy. Teraz ich dokonania są kwestionowane ze względu na PiS-owskie odium ciążące na tej służbie. Uczciwi oficerowie oczywiście na to nie zasługują. Zasługują, żeby dalej służyć – ale w policji. Jeśli bowiem chodzi o CBA, to likwidacja tej służby stanowi najlepsze wyjście. Mimo starań uczciwych oficerów bilans jej dokonań wychodzi na minus.
Postarali się o to PiS-owscy inkwizytorzy polityczni, którzy ukształtowali i zdominowali CBA. Ich wpływ przetrwał również w latach 2007–2015, mimo że PiS wtedy nie rządził. Niestety, w 2007 r. premier Donald Tusk popełnił potężny błąd, zaskakujący u polityka znanego z przemyślnych działań. Mianowicie pozwolił, żeby PiS-owscy funkcjonariusze nadal zarządzali CBA. Dlaczego Tusk to zrobił? Czyżby uległ duchowi naiwnej rycerskości? Czy raczej spróbował poprawić swój wizerunek i przedstawić się wyborcom jako mąż stanu ponad podziałami? Według niektórych źródeł premier Tusk podjął tę ryzykowną decyzję za namową swojego współpracownika i rywala zarazem, Grzegorza Schetyny. Tak czy inaczej, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, słynni PiS-owscy twórcy CBA, kierowali tą służbą aż do roku 2009.
Sytuacja uległa poprawie, gdy kierownictwo CBA przejął Paweł Wojtunik. To oficer z wielkim doświadczeniem, który wcześniej służył w Centralnym Biurze Śledczym Policji. A nawet w brytyjskim Scotland Yardzie, gdzie w 2007 r. był łącznikiem z polską policją. Wojtunik rządził CBA w latach 2009–2015. Później stał się wnikliwym komentatorem spraw publicznych. Celnie oceniał m.in. zagrożenia płynące ze Wschodu, w tym rosyjskie związki PiS-u.
Niemniej wielu ludzi Kamińskiego pozostało w CBA również po roku 2009. Dla przykładu przyjrzyjmy się bliżej jednemu z tych ludzi.
ŹRÓDŁA
Strony internetowe
→ https://wyborcza.pl/1,97863,7130479,Mario_z_zakonu_sprawiedliwych.html#S.embed_link-K.C-B.1-L.2.zw
→ http://www.grupy.banzaj.pl/Mario,z,zakonu,sprawiedliwych,23,1781901,2011_04.html
• Kariera niepospolita czy typowa?
Mowa o niejakim Arturze Chodzińskim. W mediach znajdujemy wiele doniesień na temat Chodzińskiego. Doniesienia te rzucają szczególne światło na PiS-owskie kierownictwo Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Chodziński to protegowany Ernesta Bejdy, który był bliskim współpracownikiem Mariusza Kamińskiego w CBA, a w latach 2015–2020 kierował tą służbą. Z informacji opublikowanych m.in. przez „Gazetę Wyborczą” wynika, że Bejda i Chodziński przy pomocy kilku kolegów zajmowali się słynnym Markiem Falentą.
Na wszelki wypadek przypomnę, że Falenta to przedsiębiorca, który:
• planował tworzyć infrastrukturę światłowodową przy pomocy Rosji i Białorusi;
• importował rosyjski węgiel od syberyjskiej firmy KTK związanej z dygnitarzami i służbami Kremla (firma uzależniła od siebie Falentę, udzielając mu wielkiego kredytu);
• odegrał kluczową rolę w aferze taśmowej z 2014 r. (inspirowana i monitorowana przez Rosję operacja podsłuchowa, przeprowadzona w warszawskich restauracjach ze szkodą dla prozachodniego rządu PO-PSL, z korzyścią dla antyzachodniej partii PiS);
• gdy był ścigany za aferę taśmową i długi, korzystał ze wsparcia przedsiębiorców związanych z postsowieckim i prokremlowskim miliarderem Alekiem Fesenką.
Co dokładnie połączyło Falentę z PiS-em i CBA?
Wojciech Czuchnowski w „Gazecie Wyborczej” pisze, że w latach 2013––2014:
• Marek Falenta przedstawia kierownictwu PiS-u nielegalne nagrania z warszawskich restauracji, zawierające prywatne rozmowy prozachodnich polityków, które brzmiały dla nich kompromitująco lub kłopotliwie;
• kierownictwo partii decyduje, że byli PiS-owscy funkcjonariusze CBA – Ernest Bejda i Martin Bożek – mają sprawdzić wiarygodność Falenty;
• Bejda i Bożek utrzymują kontakty z kolegami, którzy wciąż służą w CBA za rządów PO, ale są wierni PiS-owi;
• ci „wierni koledzy” to Norbert Loba, Ernest Sworowski, Przemysław Kwiecień i nasz bohater Artur Chodziński;
• Bejda kontaktuje się z Lobą, Sworowskim, Kwietniem i Chodzińskim;
• Loba, Sworowski, Kwiecień i Chodziński informują wówczas Bejdę, że Marek Falenta to... konfident CBA, poprzednio współpracownik ABW.
Czy Loba, Sworowski, Kwiecień i Chodziński wiedzą o powiązaniu Falenty z Rosją? Powinni wiedzieć, bo Marek Falenta importuje rosyjski węgiel całkiem jawnie. Wszedł do firmy SkładyWęgla.pl, importującej ten surowiec, i zrobił to za pośrednictwem cypryjskiej spółki Falenta Investments Limited. Jak sama nazwa wskazuje, Marek Falenta nie ukrywa, że kontroluje tę spółkę.
Najwyraźniej jednak nie przeszkadza to ani PiS-owskim funkcjonariuszom CBA, ani kierownictwu partii. Liderzy PiS-u podejmują decyzję: przekazać nagrania mediom w celu publikacji! – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Co jeszcze media mówią o Arturze Chodzińskim?
W 2015 r. kierownictwo CBA zarzuciło Chodzińskiemu, że ujawnił PiS-owskiemu propagandziście Cezaremu Gmyzowi meldunki operacyjne CBA dotyczące Marka Falenty. Chodziński został wtedy zwolniony dyscyplinarnie ze służby. Szef CBA Paweł Wojtunik złożył do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dziennikarze pisali, że chodzi o ujawnienie informacji niejawnych i przekroczenie uprawnień dla osiągnięcia korzyści osobistej.
Na tym jednak nie koniec. Chodzińskiemu zarzucono również, że... sprowadził pracownicę seksualną do siedziby CBA. Kto wówczas został adwokatem Artura Chodzińskiego? Jego były zwierzchnik Ernest Bejda.
Sprawę dokładnie opisywał portal Onet.pl. Poniżej zamieszczam obszerny cytat.
Wrzesień 2015 roku. U Zbigniewa Stawarza, szefa wrocławskiej delegatury CBA, zadzwonił telefon. W słuchawce odezwał się jeden z jego przełożonych z centrali i zlecił mu zabezpieczenie nagrania z monitoringu w budynku delegatury. Stawarz postanowił sprawdzić, skąd to nagłe polecenie, i obejrzał nagrania z ostatnich tygodni . Okazało się, że jeden z agentów – Artur Ch. – w trakcie nocnego dyżuru zaprosił do budynku prostytutkę.
– To była skandaliczna sytuacja, bo w budynku znajdowała się broń i tajne dokumenty , postronna osoba nie miała prawa się tam poruszać. Powiem szczerze, że przez 30 lat pracy w różnych służbach nie spotkałem się z taką sytuacją – opowiada w rozmowie z Onetem.
Stawarz odkrył też, że Artur Ch. ściągnął z bazy CBA informacje, które nie miały żadnego odzwierciedlenia w jego dokumentacji służbowej, czyli nie dotyczyły spraw, którymi sam się zajmował. To wszystko sprawiło, że wszczął wobec niego postępowanie dyscyplinarne.
Wizyta prostytutki we wrocławskim CBA wyciekła do mediów i zrobiła się głośna.
Stawarz nie zdawał sobie wtedy sprawy, że wobec Ch. prowadzona jest operacja specjalna i podejrzewany jest o dużo poważniejsze przestępstwo.
Luty 2015 roku. W trakcie programu „Zadanie specjalne” na antenie TV Republika Cezary Gmyz ujawnił meldunki operacyjne CBA w sprawie spotkań agentów z Markiem Falentą zamieszanym w sprawę afery taśmowej. W programie brał też udział prawnik i były wiceszef CBA Ernest Bejda. Treść tych meldunków była objęta klauzulą tajności. Ktoś musiał wynieść je na zewnątrz.
W CBA atmosfera zrobiła się gęsta. Paweł Wojtunik, ówczesny szef służby, zlecił funkcjonariuszom Biura Kontroli i Spraw Wewnętrznych znalezienie kreta . Wojtunik zlecił swojemu zastępcy Januszowi Czerwińskiemu objęcie sprawy szczególnym nadzorem . Czerwiński przekazał sprawę Pawłowi D. – ekspertowi z Departamentu Operacyjno-Śledczego CBA. To jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy biura, który pracował przy wszystkich największych aferach korupcyjnych ostatnich lat . Oprócz Pawła D. do sprawy został przydzielony agent X (ze względu na jego prośbę, nie ujawniamy inicjałów). W ciągu miesiąca udało im się namierzyć kreta. Okazał się nim Artur Ch.
Koniec cytatu. Po tej publikacji Chodziński pozwał Onet za rzekome naruszenie dóbr osobistych. I prawomocnie przegrał.
Po wyborach parlamentarnych z 2015 r. PiS wrócił do władzy. Wtedy Ernest Bejda znów zaczął kierować CBA i przywrócił Artura Chodzińskiego do służby.
ŹRÓDŁA
Strony internetowe
→ https://www.newsweek.pl/polska/polityka/tomasz-piatek-i-jego-procesy-nie-bronie-siebie-bronie-prawdy/hybgf9b
→ https://t.co/cJObpCVyMX
→ https://www.newsweek.pl/polska/polityka/afera-tasmowa-alec-fesenko-kim-jest-czlowiek-dzieki-ktoremu-pieniadze-falenty/1rxw0t7
→ https://wiadomosci.wp.pl/falenta-i-jego-zwiazki-ze-sluzbami-gral-w-jednej-druzynie-od-dawna-6390826579318401a
→ https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wspolpracowal-z-bohaterem-afery-tasmowej-markiem-falenta-dostal-posade-w-spolce/fx53n6x
→ https://wyborcza.pl/7,75398,22303041,awans-agenta-cba-ktory-wspolpracowal-z-biznesmenem-od-afery.html
→ https://t.co/cJObpCVyMX,
→ https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/prostytutka-wycieki-i-mobbing-w-cba/4jj1tew
→ https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sluzby-prostytutki-i-polityka-newsletter/kqv66p9
→ https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/onet-wygrywa-w-sadzie-z-agentem-cba-wyrok-jest-prawomocny/grmxhcf
Książki
→ Grzegorz Rzeczkowski, Obcym alfabetem. Jak ludzie Kremla i PiS zagrali podsłuchami, Arbitror, Warszawa 2019.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------