Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Śmierć w Mieście Duchów - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
19 listopada 2025
3023 pkt
punktów Virtualo

Śmierć w Mieście Duchów - ebook

Małe miasteczka mają swoje mroczne sekrety…

Trzydziestoletni Adam, rock’n’rollowiec z trudną przeszłością i miłością do motocykli, wraca do rodzinnego miasteczka na pogrzeb ciotki. Chce tylko sprzedać jej dom i zniknąć – ale zostaje wplątany w sprawę brutalnego morderstwa szesnastoletniej Kornelii.

Zmuszony zostać, rozpaczliwie szuka sposobu, by oczyścić swoje imię i rozwikłać zagadkę śmierci dziewczyny. Nie jest to jednak proste – bolesne wspomnienia wracają jak echo, mieszkańcy patrzą na niego z wrogością, a sam dom zdaje się jęczeć, aby wyrazić sprzeciw jego obecności. Z każdym dniem rośnie napięcie, a Adam coraz mniej ufa zarówno ludziom, jak i własnemu osądowi.

W miejscu, gdzie wszyscy coś ukrywają, prawda może okazać się bardziej przerażająca niż zbrodnia.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8423-074-9
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Witaj, kochany domku – pomyślał Adam, gdy z zadumą przyglądał się otaczającym go wzgórzom i lasom.

Czuł, że jest mu źle. W środku był pusty. Pusty i samotny. Gęsty, ciemny las zdawał się nieskończony. Adam jechał tą dróżką już co najmniej pół godziny i jak dotąd nie napotkał na niej nikogo. Byli tu tylko on i jego motocykl. Ani jednej żywej duszy.

To może chociaż spotkam jakąś nieżywą? – pomyślał z szelmowskim uśmiechem.

Wiedział, że musi się pospieszyć. Zaczęło już zmierzchać, o tej porze las był wrogi i nieprzyjemny. Łatwo można by się w nim zgubić… Kto wie, co mogłoby mu się tutaj przydarzyć? Nigdy nie ufał temu miejscu. Pamiętał, że działy się tu osobliwe rzeczy. Mieszkali tu dziwni ludzie i dochodziło do sytuacji, których Adam nie potrafił wyjaśnić.

Kiedy stąd wyjechał, miał nieco ponad osiemnaście lat. Był bardzo młodziutki. Z mnóstwem planów na przyszłość wsiadł do pociągu i pojechał do Krakowa. Na początku nie było łatwo. Niewiele wiedział i niewiele miał. Ale dał radę. Skończył studia i dostał dyplom. To, co studiował, nigdy go jednak nie interesowało. Roboty i automaty były nudne. Nakręcały go za to motocykle. Baaardzo go nakręcały. W końcu coś w nim pękło i odszedł z pracy. Otworzył mały warsztat i zajął się ich naprawą. Biznes dobrze się kręcił. To był dla Adama dobry czas. A później nastąpił dzień, który przewrócił jego świat do góry nogami. Od tamtego czasu nic już nie było takie samo.

– Niech to szlag – mruknął, gwałtownie dodając gazu.

Nie chciał myśleć o tym, co wydarzyło się dwa lata temu. Przecież wszystko zaczęło powoli wracać do normy. Zdarzały się nawet krótkie momenty, w których nie czuł do siebie odrazy.

Bardzo krótkie momenty, ale to zawsze coś – pomyślał.

Teraz pozostały jedynie wyrzuty sumienia. Cholerne, potworne, niepozwalające zasnąć wyrzuty sumienia…

Kiedy to się skończy?

Czuł, że po tym, co się wydarzyło, decyzja o przeprowadzce na obrzeża Krakowa była najlepszą decyzją, jaką mógł podjąć. Przeniósł biznes i zamknął się w swoim małym prywatnym świecie. Nie mógł zostać w poprzednim domu. Nie mógł znieść plotek i pełnych wyrzutów spojrzeń. Wszyscy o tym mówili.

Wśród rozmyślań nagle w wyobraźni Adama pojawiła się twarz ciotki Adeli. Tak, to na niej powinien się teraz skupić. Musiał ją godnie pochować. Był jej jedynym krewnym. Oprócz niego nie miała na świecie nikogo.

Pogrzeb… – pomyślał ze smutkiem.

Wiadomość o śmierci ciotki spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Adela miała dopiero pięćdziesiąt pięć lat, w dodatku była okazem zdrowia. Wciąż nie potrafił uwierzyć w to, co się stało.

Dobrze pamiętał moment, w którym dowiedział się o jej śmierci. Był akurat w warsztacie i rozmawiał z klientem. Nagle zadzwonił telefon. Powiedzieli mu, że jeden z sąsiadów znalazł ciotkę w jej domu. Leżała na podłodze, przy schodach, a oględziny wykazały, że z nich spadła, w efekcie czego skręciła kark. Zginęła na miejscu.

Biedna Adela… – przemknęło mu przez myśl.

Bardzo ją kochał. To przecież ona zaopiekowała się nim po śmierci rodziców. Była dla niego najważniejsza na świecie.

Teraz będzie musiał to wszystko ogarnąć. Zorganizuje pogrzeb i zastanowi się, co dalej. Powinien też sprzedać jej dom. Spodziewał się, że to nie będzie zbyt trudne – nieruchomość znajdowała się w ładnym, spokojnym, odseparowanym od świata miasteczku, wokół roztaczały się las i góry, płynęła urokliwa rzeczka. Któż nie chciałby tutaj zamieszkać?

Gdyby tylko wiedzieli… – westchnął w duchu.

Będzie musiał działać szybko: zajmie się formalnościami, sprzeda dom, po czym od razu wróci do siebie. Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że zostanie tu o wiele, wiele dłużej, niż planował.ROZDZIAŁ 2

Nareszcie dotarł do celu. Miejsce, w którym mieszkała ciotka Adela, wyglądało dokładnie tak samo jak wtedy, gdy widział je po raz ostatni. Drewniany jednopiętrowy domek, ganek, a na nim hamak, stolik i dwa drewniane krzesła. Ten widok obudził kolejne wspomnienia. Dobrze pamiętał te długie, upalne, bezlitośnie wlekące się popołudnia, które w większości spędzał na tym hamaku. Mógł wylegiwać się na nim godzinami. Pełen melancholii, zaczytywał się w swoich ukochanych książkach i marzył.

Ciotka nie lubiła, kiedy czytał. Mówiła, że robi mu to wodę z mózgu.

Może miała rację… – pomyślał.

Odkąd pamiętał, zawsze kochał książki. To właśnie one i jego ukochana muzyka pozwalały mu marzyć. Ostatecznie to one wygnały go w świat.

Gdybym tu został, to wszystko nigdy by się nie wydarzyło – przemknęło mu nagle przez głowę. Dość! Przestań.

Z ciotką Adelą zamieszkał, kiedy miał około pięciu lat. Stało się to zaraz po tym, jak odeszli jego rodzice. Ciotka powiedziała mu, że trafili do nieba i zamienili się w anioły. Minęło trochę czasu, zanim zrozumiał, co to oznaczało. Mama i tata nie żyli. Umarli i nie mieli już nigdy wrócić.

Dopiero kilka lat później ciotka opowiedziała mu więcej. Powiedziała, że rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jechali wtedy po Adama do przedszkola. Bardzo się spieszyli. Adam pamiętał ten dzień. Dostał wtedy strasznego ataku paniki. Przedszkolanki nie potrafiły sobie z nim poradzić. Krzyczał, kopał i chciał uciekać. Postawił całe przedszkole na głowie. Inne dzieci się go bały. W końcu ktoś zadzwonił po rodziców i kazał im zabrać syna.

Wiedział, że nie powinien się obwiniać o ich śmierć, ale gdzieś bardzo, bardzo głęboko, w najdalszych zakamarkach swojej podświadomości, czuł, że to się stało przez niego. Z drugiej strony… co miał wtedy zrobić? Przecież coś zobaczył. Coś bardzo, bardzo przerażającego… Pamiętał, że niesamowicie się bał.

Adam w dzieciństwie widywał rzeczy, których nie potrafił wyjaśnić. Rzeczy, których inni nie zauważali. Na początku próbował z tym walczyć, ale później zaczął to ignorować. Aż nareszcie wszystko się uspokoiło. I liczył, że już tak zostanie.

– „Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie” – zanucił. Lubił tę piosenkę Tiltu. Dawała nadzieję.

Adam był na świecie sam. Oprócz Adeli nie miał żadnych bliskich krewnych. Ciotka była jedyną osobą, która mu została. I tak bardzo za nią tęsknił.

Z zamyślenia wyrwał go podmuch wieczornego letniego wiatru. Ten powiew przyniósł ze sobą zapach lasu. To był miły zapach. Pełen świeżości. Było w nim jednak jeszcze coś innego. Wspomnienie lęku… Taaak… Jako dziecko bał się tam chodzić. Widywał tam też różnych ludzi, którzy robili rzeczy nie do końca dla niego zrozumiałe. A po tym, jak w lesie zaginęła jego licealna koleżanka, już nigdy do niego nie wrócił. A ona nie wróciła do domu. Do tej pory nikt nie wie, co się z nią stało. Teraz miałaby ponad trzydzieści lat. Pewnie założyłaby rodzinę i wiodła całkiem dobre życie. Adam pamiętał, że jej tata prowadził dużą firmę. Połowa miasteczka u niego pracowała.

Ciekawe, czy jeszcze tu mieszkają… – pomyślał, dotykając drewnianego płotu otaczającego dom ciotki.

Wtedy się zawahał. Co powinien zrobić? Nie wiedział nawet, gdzie znajduje się jej ciało.

– Adam?! Adam, to ty?! – usłyszał niespodziewanie czyjś głos.

Kiedy się odwrócił, zobaczył, że w jego stronę zmierza mężczyzna. Miał on na sobie stare, wysłużone dżinsy i przybrudzoną ciemnozieloną koszulkę. Wyglądał na człowieka sporo po sześćdziesiątce.

– My… my się znamy? – wykrztusił.

– Czy my się znamy? Ty chyba żartujesz?! – zakrzyknął mężczyzna, po czym serdecznie poklepał Adama po ramieniu i wyciągnął dłoń w geście przywitania. – Wiem, że minęło wiele lat, ale nie spodziewałem się, że tak łatwo zapomnisz starych znajomych. To ja, Janek. Tylko nie mów, że mnie nie pamiętasz…

– Hmm… – Zawahał się.

– Byłem woźnym w waszej szkole. W podstawówce. No i czasem wpadałem do cioci, kiedy potrzebowała, żeby coś naprawić. Kojarzysz?

– Aaa, tak… – wymamrotał niepewnie. – Tak, pamiętam. Przepraszam. Jest już ciemno i nic nie widać…

– Hmm, no tak, odkąd twoja ciocia… – wymamrotał. – Nie ma kto zapalać świateł w ogrodzie i… – wyjąkał i z zakłopotaniem podrapał się po głowie. – Słuchaj, bardzo mi przykro. Wszyscy kochaliśmy Adelę.

Na twarzy Adama pojawił się trudny do opisania grymas. Nie chciał o tym rozmawiać. To bolało.

– Dziękuję, panie Janku – odpowiedział. – Dziękuję.

– Wiem, że jest ci teraz ciężko… Wszystkim nam jest smutno. Jeśli mogę ci jakoś pomóc, wal śmiało.

– Muszę… – podjął Adam. – Muszę zorganizować pogrzeb.

– Zgłoś się na komisariat policji. Oni wszystko ci powiedzą.

– Okej. – Z konsternacją wpatrzył się w pustą zalesioną ulicę i głośno westchnął. Po chwili milczenia dodał: – Jeszcze jedno… Chyba będę musiał zostać tu na kilka dni. Było tu kiedyś takie miejsce. Zatrzymywali się w nim ludzie…

– Miejsce? – zapytał zdziwiony mężczyzna.

– No… tak. Taki zajazd.

– A dlaczego nie zostaniesz w domu cioci?

– W domu cioci? – zapytał ze zdziwieniem.

– Przecież teraz ten dom należy do ciebie. Przynajmniej tak mówią ludzie. Mówią, że…

– Dom zostanie sprzedany – przerwał mu stanowczo.

– Sprzedany?

– Tak będzie najlepiej.

– Ale… – Woźny wyglądał na zmieszanego. – To dlaczego nie zatrzymasz się tu chociaż na kilka nocy?

– To nie jest dobry pomysł.

– Dlaczego?

Dociekliwość pana Janka była dla Adama niewygodna.

– Wolę zostać w zajeździe – odpowiedział.

Nie chciał dłużej kontynuować tej rozmowy. Przecież nie powie mu o swoich przeczuciach. Ludzie nie wierzyli w duchy. On jednak wiedział swoje – za ciotką przecież coś chodziło. Nie miał pojęcia co, ale bardzo, bardzo się tego bał. Pewnie dlatego tak rzadko ją tu odwiedzał.

A co, jeśli to tam zostało? – pomyślał nagle.

– Jak uważasz… – przerwał jego rozmyślania zdziwiony woźny. – Ten zajazd… teraz nazywa się Leśniczówka. Ma nową właścicielkę – dodał, z zakłopotaniem rozglądając się dookoła.

– Dziękuję, panie Janku – powiedział. – Dziękuję za wszystko. Do zobaczenia na pogrzebie.

Chwilę później znów siedział na motocyklu i pędził przed siebie. Nadszedł czas konfrontacji z rzeczywistością.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij