-
nowość
-
promocja
Smoczuś Fifcio i jego przyjaciele. Część 2 - ebook
Smoczuś Fifcio i jego przyjaciele. Część 2 - ebook
Mały smok Fifcio odkrywa otaczający go świat. Fascynują go zwierzęta i ich zwyczaje, rośliny oraz różne zjawiska przyrody. W Smoczej Puszczy wszystko zmienia się wraz z porami roku, co nieustannie zadziwia i zachwyca malca. Jego ciekawość prowadzi do wielu zabawnych przygód. Towarzyszy mu jego gadający ogon, który z ostrożności wolałby zostać w jaskini. Fifcio jednak nie słucha rad swojego ogona, przez co obaj często wpadają w tarapaty – a wtedy robi się naprawdę wesoło!
Opowieści o Fifciu bawią i uczą jednocześnie. Smok z gadającym ogonem rozśmieszy każdego – nawet dorosłych!
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dzieci 3-5 lat |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-272-9485-2 |
| Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Był sobie malutki smoczuś o smoczym imieniu Fifcio. Urodził się dokładnie w Nowy Rok. I zaraz potem się okazało, że jego ogonek umie mówić, dlatego Fifcio jest z tych wyjątkowych smoków, które trafiają się raz na sto lat. A takim smokom wciąż się coś przydarza. I rzeczywiście, przygody nie omijały Fifcia, on zaś zawsze witał je z radością.
Fifcio właśnie rozpoczął drugi rok życia. Był tym tak przejęty, że obudził się przed świtem. W smoczej jaskini wszyscy spali: i mama Frunia, i tata Fuki. Spał również gadający ogonek smoczka. Jednak Fifcio, jak to Fifcio, nie przejmował się wygodą własnego ogonka. Wyskoczył z łóżka, wcisnął czapkę na ziewający ogon i już był na dworze.
– Gdzie mnie ciągniesz? Chcę spać. – Ogonek, gdy poczuł chłód, ocknął się na dobre.
Smoczuś nie zwracał uwagi na jego protesty. Był przekonany, że wszyscy mieszkańcy Smoczej Puszczy spali wystarczająco długo i pora ich obudzić.
– Hop! hop! Pora wstawać! – zawołał donośnie.
Odpowiedziała mu cisza.
– Zimno, biało, nikogo nie ma – mruknął ogonek.
Zmarznięty śnieg chrzęścił pod smoczymi łapkami. Drzewa pokryte białym puchem śniły o słońcu. Na gałęziach drzemały nastroszone mysikróliki. Lasem rządziła zima, zaspana i zmarznięta jak smoczy ogonek. Fifcio z podziwem patrzył na ośnieżone drzewa, ich gałęzie z trudem dźwigały ciężkie czapy śniegu.
– Zimowa ta zima – stwierdził zadowolony. I znów powtórzył: – Hop! hop! Pora wstawać! Hop! hop!
Zgrzytnęły drzwi jaskini. Z niedźwiedziej gawry wystawił nos miś Bim.
– Wiosna? – zapytał sennie, otwierając jedno oko.
– Jaka wiosna?! Mroźna zima, że hej! – zawołał uradowany Fifcio.
– To po co mnie budzisz? – Niezadowolony miś z hałasem zamknął drzwi.
Fifcio byłby się zmartwił, ale wydało się mu, że słyszy jakieś wołanie, więc wytężył słuch.
– Na pomoc! – krzyczał ktoś z głębi puszczy.
Smoczuś, nie zwlekając, rozpostarł skrzydła i skierował się tam, skąd dobiegał głos.
– Ojoj! – zawołał nagle, bo to, co zobaczył, wprawiło go w ogromne zdumienie.
Na szczycie bardzo wysokiej i bardzo stromej góry w skorupce po smoczym jaju siedział mały, zmarznięty smoczek. Jeszcze mniejszy od Fifcia. Wiatr szarpał nim w różne strony, targał i tarmosił. W każdej chwili mógł go zepchnąć z pochyłego wierzchołka.
– Czy to ty potrzebujesz pomocy? – zapytał Fifcio, aby się upewnić.
– Nie ja! – odparł bez namysłu mały, ponieważ był przekonany, że „nie” brzmi o wiele ładniej od słowa „tak”.
Znienacka powiał silny wiatr. Smoczek usadowiony w skorupce jaja byłby runął w dół, ale szczęściem gadający ogonek Fifcia chwycił malca w ostatniej chwili. Fifcio machnął skrzydłami i przeniósł malucha w bezpieczne miejsce.
– Jeszcze raz! Jeszcze raz! – piszczał z uciechy smoczek, wskakując zdziwionemu Fifciowi na kark.