-
nowość
-
promocja
Smoczuś Fifcio i jego przyjaciele. Część 4 - ebook
Smoczuś Fifcio i jego przyjaciele. Część 4 - ebook
Mały smok Fifcio odkrywa otaczający go świat. Fascynują go zwierzęta i ich zwyczaje, rośliny oraz różne zjawiska przyrody. W Smoczej Puszczy wszystko zmienia się wraz z porami roku, co nieustannie zadziwia i zachwyca malca. Jego ciekawość prowadzi do wielu zabawnych przygód. Towarzyszy mu jego gadający ogon, który z ostrożności wolałby zostać w jaskini. Fifcio jednak nie słucha rad swojego ogona, przez co obaj często wpadają w tarapaty – a wtedy robi się naprawdę wesoło!
Opowieści o Fifciu bawią i uczą jednocześnie. Smok z gadającym ogonem rozśmieszy każdego – nawet dorosłych!
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dzieci 3-5 lat |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-272-9487-6 |
| Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zaczął się nowy rok i nikt nie wiedział, co też przyniesie mieszkańcom Smoczej Puszczy.
– Nic dobrego nie może nas spotkać – przepowiedział wilk Klif i zaszył się w ciemnej głuszy.
– Wypowiedział to w złą godzinę – orzekła złowróżbnie łasica Lusia i zbielała niczym śnieżny bałwan.
– Ja też chcę zbałwa… – „Zbałwanieć” próbował powiedzieć malutki Teoś, jednak Fifcio skarcił go wzrokiem.
– W złą godzinę najlepiej jest milczeć! – rzekł z przekonaniem.
Teoś nie umiał milczeć zbyt długo, więc na wszelki wypadek zacisnął ząbki, zakrył pyszczek łapką i znieruchomiał. Natychmiast poczuł się bardzo nieszczęśliwy. Zamiast pilnować własnej buzi, wolałby bawić się w śnieżki, zjeżdżać z górki i krzyczeć: „hu-ha!”. Jednak nie chciał zadzierać ze złą godziną, stał więc cierpliwie na leśnej polanie i marzł.
Fifcio, ucieszony, że ma całą godzinę tylko dla siebie, pobiegł do jaskini i położył się wygodnie na posłaniu. Po chwili chrapał równie głośno jak miś Bim.
Tymczasem na polanę, na której stał zmarznięty Teoś, wpadł żubr Rutek.
– Z drogi! – ryknął na widok malca, aż śnieg posypał się z gałęzi.
– Cicho. Mamy złą godzinę – szeptem uprzedził go Teoś.
– Co?! – Żubr ryczał równie głośno jak poprzednio.
– Przyszła zła godzina. Trzeba trochę pomilczeć – wyjaśnił smoczek.
– Nikt mi nie będzie rozkazywał: ani smok, ani zła godzina! Jestem tutaj najsilniejszy! – darł się Rutek.
Na to Teoś stracił cierpliwość i zapominając o milczeniu, zawołał:
– Nieprawda! Najsilniejszy jest Fifcio!
Wystraszona cisza zadrżała. Teoś zrozumiał, że odezwał się za wcześnie. Zakłopotany, pobiegł do jaskini.
Fifcio wprawdzie nie przejął się złą godziną i przepowiednią wilka Klifa, ale gdy usłyszał, co powiedział żubr, wpadł w gniew. Pędem wbiegł na polanę, stanął przed Rutkiem i obrzucił go srogim spojrzeniem.
– Skarciłem go wzrokiem – wyjaśnił Teosiowi.
Rutek chyba wcale nie poczuł się skarcony, ponieważ wciągnął powietrze w nozdrza i z całych sił fuknął na Fifcia.
Oburzony takim zachowaniem Teoś stanął obok przyjaciela, wspiął się na palce i chociaż sięgał Rutkowi pod brodę,
zawołał:
– Przeproś nas!
– Ani mi się śni przepraszać nieprawdziwe smoki! – odburknął żubr.
I nie wiadomo, jakie nieszczęście by z tego wynikło, gdyby na polanie nie pojawiła się Tusia. Smoczka nie wiedziała wprawdzie, o co chodzi, ale wzięła Rutka w obronę.
– Dajcie mu spokój. Nie wstyd wam? – zwróciła się do
smoków.
– Nie – rzekł szczerze Teoś. – On mówi, że jest najsilniejszy! W dodatku darł się w złą godzinę i ściągnął na naszą puszczę nieszczęście! – Malec aż podskoczył z oburzenia.
– Żubry nie boją się żadnej godziny, bo mają rogi cały rok! – rzekł Rutek i dumnie potrząsnął rogatym łbem.
– On ma rogi cały rok – zauważył dzik Muniek i poczuł wielki podziw dla żubra.
Fifcio zrozumiał, że nie potrafi znaleźć godnej odpowiedzi na tak niezwykłe zjawisko, więc tylko pogardliwie zadarł ogonek i odszedł.
– A my mamy ogonki cały rok! – oznajmił niezrażony Teoś, ale nie wypadło to przekonująco.
Odtąd żubr dumnie paradował po puszczy, a za nim dreptał dzik Muniek i powtarzał wszystkim wokoło:
– Jelenie gubią poroże, a żubr ma rogi cały rok!
Zwierzęta przychodziły oglądać Rutka jak jakąś gwiazdę filmową. O smokach zupełnie zapomniały. Dla Fifcia i Teosia było to straszne nieszczęście, bo żaden smok nie potrafi żyć w zapomnieniu.