Śniadanie dla dwojga - ebook
Śniadanie dla dwojga - ebook
Doktor Emma Roberts przyjeżdża do rodzinnego Avondale w Szkocji, by odpocząć po wyczerpującej pracy w Afryce. Niestety, od razu wpada w wir zajęć, ponieważ wuj, właściciel przychodni, jest chory. W dodatku okazuje się, że będzie musiała pracować z doktorem Danielem Kennedym, który kiedyś ją porzucił. Oboje mają mieszkać w domu wujostwa...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-9132-1 |
Rozmiar pliku: | 561 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Bardzo mi przykro, Emmo, że tak się stało. Przyjechałaś, żeby odpocząć, a co zastałaś?
– Ciociu, nie martw się, naprawdę.
Prowadząc ciotkę Margaret na fotel, Emma uśmiechnęła się łagodnie, ale przysiadłszy obok, zwróciła uwagę na głębokie zmarszczki na jej twarzy. Ciotka bardzo się postarzała od czasu ostatniej wizyty Emmy w domu. Ogarnęło ją poczucie winy. Powinna była się domyślić, że dzieje się coś niedobrego i przyjechać wcześniej.
– Co powiedział kardiolog? – zapytała.
– Że wuj jak najszybciej musi dostać bajpas. I że jak będzie zwlekał, to już nie będzie sensu tego robić.
– Zaraz, zaraz, mam rozumieć, że wuj z tym zwleka?
– Tak, niestety. – Margaret westchnęła. – Od dłuższego czasu dusznica daje mu się coraz bardziej we znaki, a jak ma atak, to nawet leki nie bardzo mu pomagają. Od dawna suszę mu o to głowę, ale sama wiesz, jaki on jest uparty.
Emma pokiwała głową.
– Tak, wiem. Ale sądząc z tego, co mówisz, sprawa jest bardzo pilna.
– Owszem – przyznała ciotka przez ściśnięte gardło. – Wczoraj już myślałam, że go stracę. Miał takie bóle...
– Ciociu, nie płacz, wyjdzie z tego. – Otoczyła ciotkę ramieniem, niezbyt przekonana o prawdziwości swoich słów.
Wujostwo zaopiekowali się nią po śmierci jej rodziców. Kochała ich całym sercem, więc nie dopuszczała do siebie myśli, że coś mogłoby się stać wujkowi Jimowi.
– Tak, wiem, że będzie dobrze. Niepotrzebnie się mażę. – Ciotka wytarła nos. – Kardiolog powiedział, że operacja na pewno zakończy się sukcesem, więc nie powinnam się zamartwiać. Nie chcę, żeby Jim widział, jak płaczę.
– No pewnie – przyznała Emma. – Po operacji wujek będzie musiał się oszczędzać. Chyba wie o tym?
– Już ja go przypilnuję. Spędzi w szpitalu dwanaście dni, a potem zabiorę go na wieś. Rekonwalescencja musi potrwać z sześć tygodni, ale jak zostanie w domu, to żadną siłą nie utrzymam go z dala od przychodni.
– Więc się wam przydam – zaofiarowała się Emma, ponaglana wyrzutami sumienia.
Niewątpliwie należał się jej urlop po półrocznej ciężkiej pracy za granicą, ale to była sytuacja nagła. Zastąpi wuja w gabinecie. To i tak niewielka cena za miłość, jaką od lat wujostwo ją otaczają.
– Pod waszą nieobecność poprowadzę przychodnię.
– Kochana, nie trzeba. Zajmie się tym Daniel. Wystarczy, że mu tylko pomożesz, jak będzie miał za dużo pacjentów.
– Jaki Daniel?
– Nie powiedziałam ci tego przez telefon? Może i nie, byłam taka zdenerwowana...
– Jak on się nazywa?
– Daniel Kennedy.
Na dźwięk niskiego męskiego głosu gwałtownie się odwróciła. Jej zdumiony wzrok padł na ciemnowłosego mężczyznę, który stał tuż za nią. Na moment odebrało jej głos. Upłynęło pięć lat, od kiedy widziała go po raz ostatni. Przez ten czas wiele się wydarzyło, ale poczuła się tak, jakby czas się cofnął: zakochana do szaleństwa w człowieku, z którym pragnęła związać się na całe życie. Przeraziła się.
– Cześć, Emmo. – Daniel uśmiechnął się niepewnie, jakby nie bardzo wiedział, jak Emma zareaguje.
I słusznie, pomyślała, wstając. Może kiedyś była przekonana, że Daniel jest mężczyzną jej życia, ale to już przeszłość. Daniel ją wykorzystał, po czym rzucił, gdy się zorientował, że ona ma poważne zamiary. Ale teraz ona nie ma już złudzeń. Daniel myśli wyłącznie o sobie.
Odetchnęła głębiej. Nie spodziewała się go tu zobaczyć, ale sobie z tym poradzi. Już nie jest taka naiwna i ufna. Wydoroślała. I drugi raz nie straci głowy dla kogoś takiego jak Daniel Kennedy.
Czuł, że jego uśmiech jest sztuczny. Z wielu powodów obawiał się spotkania z Emmą, ale teraz wolał o nich nie myśleć. Uścisnął jej dłoń jak przyjaciel, z pełną świadomością, że to nieprawda, bo kiedyś byli dla siebie czymś znacznie więcej.
– Cieszę się, Emmo, że cię widzę. Co u ciebie?
– Dzięki, w porządku.
Chłód jej ręki obudził w nim wspomnienie ich wspólnych, zdecydowanie gorętszych chwil. Rozniecił płomień, który należało jak najszybciej zdławić.
– To chyba dla ciebie spory szok.
– Owszem. – Zerknęła na ciotkę, po czym zniżyła głos. – Właśnie dowiedziałam się od Margaret, że wuj zwlekał z operacją założenia bajpasu. To prawda?
– Tak. – Daniel westchnął. – Chyba wiesz, jak jest oddany pacjentom. Myślę, że się bał, co z nimi będzie, jak na jakiś czas zamknie przychodnię.
– Cały wujek Jim. Potrzeby innych są dla niego najważniejsze. – Spojrzała mu w oczy. – Wiedziałeś, że zwleka z tą operacją?
– Nie. Wiedziałem jedynie, że ma wieńcówkę, ale dopiero tydzień temu wyznał mi, że jest z nim bardzo źle – odparł zgodnie z prawdą. – Podejrzewam, że powiedział mi o tym tylko dlatego, że potrzebował mojej pomocy. Zgodził się na operację w tym miesiącu i chciał, żebym go zastąpił.
– Jak to? – Uniosła wysoko brwi. – Dlaczego zwrócił się do ciebie? Wiedział, że przyjadę, więc dlaczego mnie o to nie poprosił?
– Nie wiem. Jego o to zapytaj, ale radzę ci z tym zaczekać, aż będzie po operacji. – Ta odpowiedź wyraźnie się jej nie spodobała. – W tej chwili Jim potrzebuje spokoju. Emmo, nasza prywatna wendetta na pewno mu nie pomoże.
– Nie pochlebiaj sobie – żachnęła się. – Czasy, kiedy chciało mi się z tobą walczyć, dawno minęły.
– To dobrze, bo nie będziesz robiła problemów, jak go zastąpię w przychodni.
– Jednego nie rozumiem: dlaczego się zgodziłeś? Praca na prowincji to nie w twoim stylu.
Nuta przygany w jej głosie sprawiła mu przykrość. Co z tego, że sam sobie jest winny? Tak bardzo starał się wtedy pokazać Emmie, że nie planuje wspólnej przyszłości, iż nabrała przekonania, że interesuje go wyłącznie kariera, więc teraz sam zbiera tego owoce.
– Przyda mi się takie doświadczenie – odparł. – Poza tym bardzo lubię Margaret i Jima. I chętnie im pomogę.
– Altruizm godny podziwu – mruknęła. – Należałoby cynicznie zapytać, czy za tym wspaniałomyślnym gestem nie kryje się jakiś ukryty motyw. No, ale czuję, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw.
Odwróciła się, nie czekając na ripostę.
Emma nie uwierzy, jak jej powie, że nie interesuje go i nigdy nie interesował awans zawodowy. Nagle pożałował, że kiedyś planował otworzyć prywatną praktykę, ale co miał zrobić? Zaakceptować, co mu dawała, wiedząc, że to zrujnuje im obojgu życie?
Z ciężkim sercem opuścił pokój. Z automatu na korytarzu wziął plastikowy kubek z kawą i podszedł do okna. Avondale to śliczne miasteczko w Dolinie Yorkshire. W miesiącach letnich pełne turystów, ale o tej porze roku świeciło pustkami. Lata temu przyjechał tu na staż i wtedy poznał Emmę, która odpoczywała po skończonych praktykach, a przed podjęciem pracy jako chirurg w renomowanej placówce w Szkocji.
Rywalizacja o stanowisko chirurga zawsze była ostra i bardzo trudna, zwłaszcza dla kobiet. Większość specjalistów wprawdzie deklaruje swoje poparcie dla parytetu, ale wielu z nich nie chce mieć kobiety w zespole. Po co szkolić kobietę, która odejdzie, by zająć się dziećmi? To, że Emmie udało się przełamać ten stereotyp i znaleźć się w prestiżowym zespole, świadczy o tym, że musiała pracować bardzo ciężko. Zaimponowała mu. Poza tym bardzo mu się podobała.
Nim się zorientował, zakochał się w niej, a ona w nim. Idylla trwała do dnia, w którym Emma oznajmiła, że nie chce być chirurgiem, że to zbyt wymagająca specjalizacja. Że pragnie mieć więcej czasu dla nich, więc zostanie w Anglii jako lekarz pierwszego kontaktu. Żeby mogli być razem. Nie mógł się zgodzić, by dla niego poświęciła swoje marzenia. Przeczuwał, że jej niezrealizowane cele położą się cieniem na ich związku. Widział to u swoich rodziców: niezadowolenie matki z powodu niespełnionych ambicji zawodowych zniszczyło ich małżeństwo. Przysiągł sobie, że jemu to się nie przytrafi.
Mógłby przenieść się za Emmą do Szkocji, ale wiedział, że zapracowana nie miałaby dla niego czasu. Przeszkadzałby jej, a on nie zniósłby świadomości, że przez niego nie odnosi sukcesów. W końcu podjął najtrudniejszą decyzję w swoim życiu: wolał rozstać się z Emmą, niż dopuścić do tego, by go znienawidziła.
Była wstrząśnięta, gdy bez ogródek poinformował ją, że na tym etapie życia nie zamierza się wiązać, że ma ważniejsze plany. Pogarda w jej oczach sprawiła mu potworny ból. Mało brakowało, by wtedy zmiękł i przyznał, że to nieprawda, ale jakimś cudem się powstrzymał. Jeszcze tego samego wieczoru Emma się spakowała i wyprowadziła. Nie widział jej pięć lat.
Na odgłos kroków na korytarzu odwrócił się. Ze ściśniętym sercem patrzył na Emmę. Sądząc po jej ubraniu zmiętym podczas długiej podróży i włosach w nieładzie, pewnie przyjechała do szpitala prosto z lotniska. Jednak mimo zmęczenia nadal wydawała mu się najpiękniejszą kobietą pod słońcem.
Wiedział od Jima, że przez ostatnie pół roku pracowała za granicą w bardzo trudnych warunkach, ale wyczuwał, że przyczyną jej ściągniętych rysów nie jest wyczerpująca praca ani choroba wuja. Jej największym problemem jest spotkanie z nim. Postanowił, że zrobi wszystko, by ułatwić jej sytuację, ponieważ za nic w świecie nie chciał po raz drugi zranić jej uczuć.
Przystanęła przed nim z bijącym sercem. Tak, to spotkanie nią wstrząsnęło, przyznała w duchu, ale sobie z tym poradzi. Nie rozsypie się tylko dlatego, że w jej życiu ponownie pojawił się człowiek, którego, jak jej się kiedyś wydawało, kochała.
– Ciocia poszła do wujka – oznajmiła chłodnym tonem. – Operacja odbędzie się jeszcze dzisiaj, więc chce być przy nim do ostatniej chwili.
– Im prędzej, tym lepiej.
Ton jego głosu lekko ją zaniepokoił, ale w porę upomniała siebie, że Daniel Kennedy należy już do historii, stał się jedynie wspomnieniem ukrytym w zakamarkach jej pamięci.
– Oczywiście. – Rozejrzała się po korytarzu, by pozbierać myśli. – Nie wiem, ile to potrwa, ale nie ma powodu, żebyś tu czekał.
– To żaden problem. – Spojrzał na zegarek. – Przychodnię mam dopiero za dwie godziny, więc jeszcze trochę tu posiedzę.
– Nie ma potrzeby. Ciocia sobie poradzi. – Zależało jej, by postawić na swoim. – Sama potrafię się nią zaopiekować.
– Nie wątpię. – Uśmiechnął się, po czym przeniósł spojrzenie na jej wargi, a ona wbrew sobie poczuła lekki dreszczyk. Czasy, kiedy jeden jego uśmiech kompletnie ją obezwładniał, to zamierzchła przeszłość! – Emmo, ty zawsze potrafiłaś opiekować się innymi, ale chociaż raz pomyśl o sobie. Leciałaś tyle godzin, więc na pewno jesteś zmęczona. Dlaczego nie miałbym potowarzyszyć Margaret, a ty przez ten czas mogłabyś się przespać?
– Nie mów mi, co mam robić! – warknęła.
Tak gwałtowna reakcja wprawiła ją samą w osłupienie. W jednej chwili jest opanowana, w następnej...
Nie spodziewała się, że Daniel w dalszym ciągu tak na nią działa. Pięć lat wstecz była gotowa zrobić wszystko, by być z nim, ale on wybrał pracę. Był to wyjątkowo bolesny cios, a jednocześnie cenna nauczka: drugi raz nie popełni tego błędu i już nikogo nie pokocha.
– Nie mówię ci, co masz zrobić. To była jedynie sugestia. Decyzja należy do ciebie.
Sugestia całkiem rozsądna. Poczuła, że się czerwieni. To prawda, zareagowała zbyt gwałtownie, ale też nie chciała, by Daniel zinterpretował to inaczej. Tak, ma go w nosie, ale jeśli nadal będzie się tak zachowywała, to on w to nie uwierzy.
– Przepraszam.
Wzruszył ramionami.
– Drobiazg. To zrozumiałe, że jesteś zestresowana tym, co tu zastałaś. A do tego taka długa podróż... Każdy byłby u kresu wytrzymałości.
Ugryzła się w język, żeby kolejną ripostą nie pogrążyć się jeszcze bardziej.
– Możliwe. – Zerknęła na zegarek. – Jak chcesz, to zostań, a ja pojadę do domu. Muszę się rozpakować i ogarnąć. Ale najpierw poinformuję o tym ciocię.
– Pójdę z tobą. – Wzruszył ramionami, gdy spiorunowała go wzrokiem. – Chcę porozmawiać z Jimem, zanim zabiorą go na blok, zapewnić go, że przychodnia jest w dobrych rękach. Przecież wiesz, że to jego oczko w głowie.
Szła korytarzem, czując jego obecność. Pod drzwiami pokoju, w którym leżał wuj Jim, przystanęła.
– Myślę, że teraz wuj o nic nie powinien się martwić, więc proponuję zawieszenie broni – powiedziała.
– Bardzo proszę. – Uśmiechnął się do niej ciepło, a ona poczuła, że brakuje jej tchu. Nie spodziewała się, że tak na nią spojrzy, i zbiło ją to z tropu. – Emmo, nie chcę z tobą wojować. Zdecydowanie.
– Ja też nie chcę.
– Czy to znaczy, że odsuwamy na bok wszelkie nieporozumienia?
– Tak.
Odwróciła głowę, by zapanować nad emocjami. Długo nie mogła pogodzić się z tym, że jest dla niego mniej ważna niż kariera zawodowa. Wyszła z tego, dopiero gdy sama rzuciła się w wir pracy. Drugi raz nie znajdzie się w takiej sytuacji. Wyprostowała się. Nieważne, co Daniel powie albo zrobi, ona już mu nie zaufa.