Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sny Bereniki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 sierpnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sny Bereniki - ebook

Ludzkość stanęła w obliczu apokalipsy przepowiedzianej przez Nostradamusa;

„… Ibiza będzie ostatnim miejscem na Ziemi, gdzie będzie istniało życie”.

Państwa przestają istnieć, granice się zatarły. Ludzie zaczynają wychodzić na ulice, ale jako potwory i łowna zwierzyna. To efekt eksperymentów w instytucie Mileny Servantez.

Berenika odkrywa, że jej sny to coś więcej niż forma halucynacji. Nie potrafi tego wyjaśnić, dopóki nie poznaje Poliny na wyspie Nowy Świat.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-959246-4-4
Rozmiar pliku: 6,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kiedy kończy się stary świat, może powstać coś zupełnie nowego, jednak istnieje zagrożenie, że zostaną ludzie, którzy będą mieli interes w tym, by nic się nie zmieniło.

Ludzkość stanęła w obliczu apokalipsy przepowiedzianej przez Nostradamusa;

„… Ibiza będzie ostatnim miejscem na Ziemi, gdzie będzie istniało życie”.

Państwa przestają istnieć, granice się zatarły. Ludzie zaczynają wychodzić na ulice, ale jako potwory i łowna zwierzyna. To efekt eksperymentów w instytucie Mileny Servantez.

Berenika odkrywa, że jej sny to coś więcej niż forma halucynacji. Nie potrafi tego wyjaśnić, dopóki nie poznaje Poliny na wyspie Nowy Świat.8

Nauczka. Trzeba umieć wyciągać wnioski. Nie da się uśpić w sobie wszystkiego. Taką umiejętność mają tylko nietoperze. Ich spowolnione funkcje życiowe w okresie hibernacji, zmniejszają liczbę oddechów i uderzeń serca. Spały nad jej głową. Każdy jej ruch mógł być sygnałem do niebezpiecznego wybudzenia się.

Odwróciła ciało w kierunku Daniela Doblado, jednak on patrzył teraz na coś zupełnie innego.

- Zemszczę się – powiedziała. – Rozszarpię twoje ciało na kawałki.

- Serio? To ja mam coś, co może cię za chwilę rozszarpać. Wystarczy potroić dawkę, wtedy rozsypiesz się na kawałki.

Taksowała go spojrzeniem.

Ile kobiet zabiłeś, sssukinsssynu? – Syczała jak wąż, wijąc się w klatce.

Skoczyła, żeby ukucnąć. Przeskakiwała jak małpa w zoo z jednego rogu do drugiego.

- Robi wrażenie. - Uderzał w pręty kamieniem, żeby ją rozjuszyć. – Sprzedam cię, będę bogaty. Hops, dziewczynko. – Nie mógł powstrzymać chichotu. – Przynajmniej już nie wyglądasz jak dziwka. Za kilka godzin mój wynalazek przestanie działać i znów będziesz sobą. Tą samą kurewką, błagającą o seks. Uspokój się, nie skacz.

- Wypuść mnie. – Berenika zatrzymała się na wysokości jego penisa. – Zrobię, co zechcesz.

- Wybacz, ale muszę zadzwonić.

Szedł w kierunku wyjścia, odwrócił głowę, żeby na nią spojrzeć.

- Niezła byłaś tamtej nocy. Wrócę za parę godzin, pa.

Trzymała się kurczowo metalowych prętów. Czuła, że słabnie. Mięśnie zaczęły wiotczeć. Przesuwała się na plecach w jakimś kierunku. Sięgnęła po miskę. Wylała z niej wodę na siebie, pustą podłożyła pod biodra.

Żółtą ciecz wylała z trudem na zewnątrz klatki.

Krzyknęła. Chciała tylko sprawdzić, czy ktoś ją usłyszy. Nietoperze na chwilę otworzyły oczy. Patrzyła na oblepiony nimi sufit. Wsłuchiwała się w szum wodospadu. Przez krótki czas myślała, że to żart.

- Przepraszam – powiedziała szeptem do serca, które trzepotało ze strachu. – Nie chciałam.

Coś przebiegło w jej kierunku. Nie miała siły, żeby się temu przyjrzeć. Widziała tylko brązowe oczy. Potem zanurzyła swoje myśli w wizjach o Bieszczadach.

_Biegła przez las. Nie było początku ani końca. Zatrzymywała się co chwilę, łapała oddech. Brązowe oczy były wszędzie._

- Ojcze nasz, któryś jest w niebie…

- Przeżyjesz – usłyszała w sobie głos.

Miała nadzieję, że serce, dusza i ciało wybaczą jej ten amok.

Starała się zasnąć, nie czując niczego.SEN BERENIKI – WODA

_Stara latarnia wysyłała sygnały. Stała na wyspie, którą niszczyła erozja brzegu. Statek zacumował tam, gdzie kiedyś stały domy._

_Rajska wyspa, cisza i spokój. Oddychała świeżym powietrzem. Dobrze się czuła w miejscu, gdzie jeszcze nigdy nie przejechał żaden samochód._

_Stara latarnia widziała, jak wyspa się osuwa, a fundamenty domów wychodzą na wierzch. Woda zagarniała dla siebie coraz więcej lądu._

_To nie dobrze – pomyślała. – Lądy są pełne bogactw, jako część wspaniałego świata. Teraz znikają. Kto wyjaśni naszym dzieciom, że kiedyś mieszkali tu ludzie?_

_Raj zniknął w końcu pod wodą. Ona razem z nim._

_Las listownic też ma swój urok. Skrywa tajemnice jak drzewa._

_Morskie zwierzęta ukrywały się przed jej oczami, kiedy wpłynęła w ciemność._

_Podziwiała piękno podmorskiego świata, była odprężona._

_Im głębiej się zanurzała, tym woda była ciemniejsza._

_W grotach spały rekiny, wolała ich nie budzić. Tylko ukwiały rozjaśniały ciemność._

_Nikt nie miał czasu w tym świecie, nawet skorupiaki. Wszyscy wypływali spomiędzy skał, by sięgnąć po swoje._

_Na skraju lasu listownic mieszkały delfiny. Porozumiewały się ze sobą, okrążając ławicę._

_Jeden z nich ją dostrzegł. Podpłynął, wypuszczając pęcherzyki powietrza. Nazwała go Mimi, nie mając pojęcia czy to samiec, czy samica. Zawsze chciała mieć przyjaciela. W świecie ludzi go nie znalazła._

_Okrążał ją ze swoim stadem, zacieśniając krąg. Potem porwał w głąb listownic, delikatnie wsadzając na swój grzbiet._

_Zrozumiała, że życie jest niezwykłe._9

Daniel Doblado wszedł do groty, nucąc pod nosem piosenkę, którą słyszała tamtej nocy. Opadł na zakurzony tapczan, opierając nogi o blat stołu. Przyglądał się Berenice przez chwilę. Chciała otworzyć usta, żeby krzyknąć, jednak nie znalazła w sobie siły.

Wstał, położył ręce za głową, krzyknął za nią przeraźliwym głosem.

- Pomocy! DakPentagnal! Jestem bogaty! Jestem kurwa bogaty! Pomocy!

Ona patrzyła spoza jego nóg na coś, co pełzało po ziemi.

To był człowiek. Nie wiedziała, skąd tam się wziął. Młody chłopak ubrany na czarno miał przywiązaną do szyi smycz.

- Graven, Graven, Graven. Ruchacz Vanessy Graven. Hop! – Daniel Doblado ciągnął go coraz bliżej siebie. - Jesteś takim samym skurwysynem jak twój niedoszły teść. A ta mała Vanessa… Kurwa, jak ona jęczała. – W końcu miał go przy nodze.

- Widziałem kogoś na zewnątrz – powiedział młody chłopak, prostując kark.

Doblado kopnął go w głowę, a potem przywiązał smycz do słupa. Wyszedł przed grotę. Kiedy wrócił, znowu przyciągnął chłopaka do siebie.

- Nic nie widziałeś, szmaciarzu.

Kazał mu się rozebrać. Sam też ściągał z siebie ubranie. Chłopak rzucił czapkę z daszkiem na ziemię, upadła przy klatce. Berenika wyciągnęła rękę, żeby po nią sięgnąć.

- Będziesz za chwilę ssał mojego kutasa – powiedział Doblado do chłopaka. – Potem nafaszeruję cię moim nowym lekiem, za który zapłacił twój teść. Być może niedoszły teść, bo nie wiadomo czy przeżyjesz. DakPentagnal, zapamiętaj nazwę. Świat już niedługo będzie się dopominał o niego. Działa jak heroina, tylko szybciej i rozwala wszystko, co staje na drodze. Widzisz ją? – Przekręcił głowę chłopaka w stronę klatki. - To suka. Mała dupodajka po przemianie duchowej.

Podszedł do klatki, uderzając kamieniem w pręty.

Berenika nie zareagowała.

- Kurwa! – krzyknął Doblado. – Dawaj ją tutaj Kanadyjczyku. – Otwieraj klatkę! – Pociągnął smycz w swoim kierunku.

Chłopak wstał, otworzył blaszane wieko.

– Wyłaź! – Tym razem Doblado krzyknął do Bereniki, która podnosiła się z trudem.

Kiedy postawiła nogi na ziemi, Doblado pchnął ją w kierunku ściany.

- Ruchy!

Od kamieni odbijało się echo. Ziemia zaczęła drżeć. Nie chciała przestać.

Doblado oddał strzał w kierunku chłopaka.

Ziemia znowu dziwnie zadrżała. Berenika widziała cień wyciągniętej w kierunku Doblado ręki. Ktoś strzelił do niego.

Przesuwał się z zakrwawioną ręką na brzuchu po ścianach w kierunku wyjścia.

Wtedy stało się coś dziwnego.

Berenika poczuła podmuch czegoś ciepłego. Uniosła się ponad ziemię, leciała w kierunku środka groty.

Parzyło ją ciało. Myślała, że za chwilę eksploduje. Straciła przytomność.

_Delfin okrążał ją ze swoim stadem, zacieśniając krąg. Potem porwał w głąb listownic, delikatnie wsadzając na swój grzbiet._

Kiedy się ocknęła, leżała przy niej kobieta. Domyśliła się, że jest policjantką. Miała na piersi identyfikator _Sierżant Maliya Bao_. Zapamiętała to nazwisko. Kobieta miała zamknięte oczy. Wyglądała, jakby spała. W ręku zaciskała broń.

Berenika dotknęła jej ramienia.

- Jak masz na imię? – zapytała kobieta, uchylając powieki.

- Berenika.

- Berenika?

Wydawało się, że słyszy jej głos w głowie. Jednak to już nie było możliwe. Zmarła, była tego pewna.

Berenika szła w kierunku morza. Wrzuciła ciało kobiety do wody. Widziała, jak fale unosiły ją, w końcu znikła.

Stała wpatrzona w dal. Zamykała za sobą przeszłość.10

Berenika przyglądała się swojemu odbiciu w tafli wody. Miała opuchniętą i zdeformowaną twarz, krwawiła. Zanurzyła ciało w morzu. Ogarnął ją spokój, jakby nic się nie stało.

Była zła na siebie, jednocześnie czuła ulgę. Miała nadzieję, że nikt jej tutaj nie znajdzie.

Mgła osiadła na tafli, kiedy znikła pojawiły się chmury, chwilę potem zaczęło padać.

Zerknęła tylko w kierunku groty, z której się wydostała. Nie pozostało z tego miejsca nic, oprócz usypiska kamieni. Nietoperze fruwały, szukając nowego legowiska.

Zanurzyła głowę w wodzie. Widziała wyraźnie piaszczyste dno, ryby, drobne skorupiaki, muszle i kamyki gęsto rozsiane. Płynęła chwilę, aż woda stała się wyraźnie ciemniejsza. Chciała tu zostać. Nie poruszała się, opadała. Ryby przepływały obok, ocierały się o obolałe ciało i szybko znikały.

W końcu odbiła się od dna.

Coś ją unosiło w górę. Wypłynęła na powierzchnię. Kołysała się w ciszy, wyregulowała oddech. Postawiła stopy na dnie, szła wolno. Czuła wyraźnie czyjąś obecność, jakaś siła pchała ją w kierunku plaży.

Usiadła na brzegu wyczerpana. Napisała palcem na piasku swoje imię, ale przypływ je zmył.

Wtedy nad taflę wyskoczył delfin, wydając z siebie dźwięki, które słyszała w snach. Potem drugi. Pocieszały ją. Chciała wejść do wody. Bały się jej, odpłynęły.

- Może jutro. – Wycofała się w głąb plaży.

Leżała tak dłuższą chwilę. Domyślała się tylko tego, co się wydarzyło naprawdę. Niebo było czarne, wszystko było niewidoczne. Opadał pył, parzył jej ciało. Nie wiedziała, czy znalazła się w piekle. Nawet nie miała pojęcia, czy naprawdę żyje. Daniel Doblado był producentem filmowym. Być może zaciągnął jej ciało na plan filmu katastroficznego, żeby pokazać prawdziwy rozpad świata, bez ponoszenia kosztów.

W oddali skały waliły się w głąb morza, rozsadzane czymś od środka. Uniosła głowę. Dostrzegła z prawej strony, blisko, kolejną grotę. Czekała na kolejny upadek, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Podniosła się z trudem, ruszyła w tamtym kierunku. Weszła do środka. Miała wrażenie, że ktoś tu mieszkał przez jakiś czas. Ożywiła się, widząc drewniane skrzynie. Włożyła w nie ręce. Cofnęła je, czując ból. Oderwała fragmenty garderoby, którą miała na sobie i owinęła szmatami dłonie. Znalazła w skrzyni swetry, płetwy, maski do nurkowania. W drugiej były zapasy jedzenia i woda. Miała nadzieję, że ten ktoś przeżył, i za chwilę się pojawi. Szczękała z zimna zębami. Sięgnęła po sweter, był niebieski z pewnością męski. Poczuła zapach wody kolońskiej. Próbowała sobie wyobrazić mężczyznę, który go nosił, nie potrafiła. Sięgnęła ręką głębiej, znalazła papierosy i zapalniczkę, dostrzegła też dwa kombinezony do nurkowania. Pomyślała o szczęściu. Nie uśmiechnęła się.

Słońce nie miało zamiaru wyjść zza chmur. Stała przed grotą, nie mając pojęcia, co dalej.

- Halo, jest tam kto?! – krzyknęła. Wszechświat ją lekceważył, milczał.

Przeszła kilkaset metrów, po czym zawróciła. Idąc, myślała o przeszłości.

Zawsze przed trudnymi egzaminami wizualizowała w głowie morze. Słuchała szumu fal, odprężała zmęczony umysł. Myśli rozpływały się wraz z odpływami. Zostawała wtedy w niej przestrzeń na radość i spokój. Teraz to się nie sprawdziło.

* * *

Przez kolejne trzy dni było prawie bezwietrznie. Odważyła się nurkować i łowić ryby, smażyła je potem na ognisku.

Przechodziła kilka razy na drugą stronę skał. Świata po tamtej stronie już nie było. Tylko pustka, jakby nigdy nic nie istniało. Wszędzie były tylko resztki czegoś, co mogło być budynkami albo drzewami. Chmury czarnego popiołu odcięły dostęp światła słonecznego.

Woda w tym miejscu, w którym się znajdowała, nie była czarna, miała tamten niebieski kolor, jaki zapamiętała. Zastanawiała się dlaczego. Za skałami było zupełnie inaczej. Tutaj słońce potrafiło się przebić, przynajmniej raz na jakiś czas. To dawało jej nadzieję.

Kiedy zniknęli ludzie, zaczęły pojawiać się delfiny. Lubiła spotkania z nimi.

- Zobacz, co znalazłam! – krzyknęła do Mimi, nie mając pojęcia czy to samiec, czy samica.

Tak nazwała swojego nowego przyjaciela. Rzucała znalezione na plaży rzeczy w jego kierunku. Mimi dziękował za prezenty sztuczkami.

- Umiem już Mimi być pod wodą tak długo, jak ty!

Potem wracała na brzeg i starała się nie myśleć o tym, co będzie. Cierpliwie patrzyła w niebo, wyczekiwała znaków.

* * *

Kolejny dzień wstał chyba na złość. Deszcz nie przestawał padać, po raz pierwszy nie mogła wyjść na zewnątrz. W powietrzu unosił się czarny pył, który przywiał wiatr z oddali, albo zza skał. Z nieba spadały kawałki czarnych drobnych kamieni, zamiast kropli. Miała ochotę napić się kawy. Ta myśl była uporczywa, przypominała jej poranki w domu. Pomyślała o matce. Przesłała jej w myślach uśmiech, wpatrując się w pusty blaszany kubek, leżący pod skalną ścianą. Prześladował ją również gniew. Nie rozumiała zdarzeń, z którymi przyszło jej żyć. Gdyby tylko wiedziała, co się wydarzy, to… Urwała myśl. Chciała zaczerpnąć świeżego powietrza. Po prostu wyjść na zewnątrz i oddychać czystym powietrzem. Sprawiała wrażenie zaspanej. Przechadzała się, przystawała. Padały w jej głowie pytania, przerywane krzykiem, który wydobywał się z jej ust. Coś po drugiej stronie plaży płonęło od kilku godzin. Miała wrażenie, że zmierza w stronę piekła. Dlaczego ocalała? Zacisnęła usta. Pełnym lęku, cichutkim głosem wyszeptała _Boże, pomóż_.

Kiedy słońce znowu się pojawiło, napisała na skałach czarnym węglem HELP.

Weszła do groty, założyła maskę, wzięła do ręki płetwy, i ruszyła w kierunku morza, miała zamiar złowić kilka ryb. Chciała opowiedzieć Mimi swój sen, tylko one jej pozostały.

Śnił się jej Merkury, obserwował ją. Uznała to za dobry znak po raz pierwszy od dnia porwania przez Daniela. Już nie pamiętała jego twarzy. Nie zastanawiała się nad tym, jakie myśli krążą w jej głowie.

Wzięła do ręki płetwy, wyprostowała się, wtedy w oddali zobaczyła łódź. Nie, to był mały kuter rybacki, a może szalupa. Nie była pewna. Zobaczyła mężczyznę w zielonym płaszczu z kapturem narzuconym na głowę. Wycofała się na brzeg.

Mężczyzna pomachał w jej kierunku. Patrzyła z niedowierzaniem. W końcu się odważyła. Skoczyła do góry. - TUTAJ! JESTEM TUTAJ!

Wydawało się, że jest sam. Popędzała go niecierpliwie. Już w tej chwili, chciała go uścisnąć.

Kiedy w końcu dopłynął, z niepokojem spojrzała na brązowy koc, unosił się do góry i opadał.

- Nie bój się – powiedział mężczyzna. – To moja córka Anna.

Berenika skinęła głową.

- Dobrze, że jesteś. – Patrzyła na niego, próbując zrozumieć sytuację. Była pełna obaw i blokad. Jąkała się i trzęsła z wrażenia albo ze strachu.

- Nie bój się – powtórzył nieznajomy.

Chciała, żeby ktoś się pojawił, ale nie potrafiła dopuścić takiej możliwości. Zasłoniła rękami twarz i uciekła w stronę groty.

Mężczyzna wyszedł na brzeg.

- Możesz już wyjść Anno – powiedział do dziewczynki, która miała nie więcej niż dziesięć lat.

- Zatrzymamy się tutaj. Miejsce wygląda bezpiecznie.

- Dlaczego uciekła? – Anna patrzyła na ślady stóp Bereniki.

- Nie wiem. Dajmy jej trochę czasu. Pomóż mi wciągnąć łódkę na brzeg.

- Wezmę plecak, tato. Zjedzmy coś.

Usiedli na brzegu i czekali na znak od Bereniki.

- Te pokruszone kawałki herbatników, pasują do tego krajobrazu. – Berenika usiadła przy Annie, uśmiechając się. – Mam coś lepszego. Kilka puszek z mięsem. – Podała dziewczynce otwartą puszkę i widelec. – Daj trochę tacie.

- Jestem Marek.

- A ja Berenika.

- Anna, tak mówi tata. Lubię też zdrobnienie, Ania. – Dziewczynka ścisnęła Berenikę jak dobrą znajomą, za którą tęskniło się bardzo długo.

Milczeli chwilę, gdy ponad taflę wody wyskoczyły delfiny, żeby przywitać nowych przyjaciół Bereniki.

* * *

Wybuch zastał Marka w grocie, kiedy pokazywał Ibizę córce Annie. Jego żona została w Polsce. Nie miał pojęcia, czy przeżyła. Telefony ucichły jak wszystko.

Siedząc przy ognisku Berenika, Marek i Anna przyglądali się sobie, opowiadali o przeszłości. Ustalili, że za dwa dni wyruszą w głąb wyspy, by przyjrzeć się temu, co zostało. To był jedyny pomysł, który przyszedł im do głowy.

A potem leżeli bez ruchu, oglądając gwiazdy.

- A jeśli znajdziemy po drugiej stronie potwory? – zapytała Anna. – No wiecie, zmutowane zombi. – Zamknęła oczy, wyraźnie wizualizując tę myśl.

- Nie wiem, co znajdziemy. – Berenika uśmiechnęła się do niej, dotykając jej włosów.

- Masz piękne rude włosy, Bereniko. – Anna odwzajemniła dotyk.

Marek złapał córkę za rękę, znieruchomiały ich serca, przed oczami unosił się ciemny, tajemniczy kształt.

- To dron – powiedziała Berenika. – Nie podnoście się, są tu od jakiegoś czasu. To oznacza, że ktoś jednak przeżył. Nie mamy pojęcia, kim są.

Drony przeleciały nad plażą, a potem zawróciły. Uniosły się ponad skały, by po chwili zniknąć.

- Postaramy się to jakoś wyjaśnić. Idziemy spać, drogie panie. – Marek podniósł się pierwszy, otrzepując piasek z ubrania. – Jeden nie odlatuje, śledzi nas – powiedział, gdy wchodzili do groty.

- Odleciał, tato. Niepotrzebnie się bałeś. – Na twarzy Anny pojawił się grymas rozczarowania. – Myślałam, że ktoś nas znajdzie.

- Na przykład piraci? – zapytał Marek.

- Ktokolwiek – odpowiedziała Anna, tuląc się do jego ramion.11

Anna poczuła czyjeś dotknięcie. Odwróciła gwałtownie głowę w kierunku ojca, spał. Nie zdążyła nawet krzyknąć, na twarzy poczuła szmatę i zapach, który ją natychmiast uśpił.

Marek otworzył oczy. Od razu zrozumiał, co się stało. Ktoś w czarnej masce schylał się nad nim, kładąc na niego coś mokrego. Uniósł ręce, żeby złapać oprawcę, ale natychmiast zasnął.

Berenika spacerowała w tym czasie po plaży, nie mając pojęcia o zagrożeniu. Myślała o studiach. O tym, że wystarczyło kilka dni, by stać się zupełnie kimś innym. Nie znała tej kobiety w sobie. Próbowała do niej dotrzeć ciepłymi myślami.

Zobaczyła ślady na piasku, niezliczone ilości śladów. Ukucnęła w ciemności, potem przeczołgała się w stronę skał. Zdjęła czarny sweter, który miała na sobie i zarzuciła na głowę, gdy zbliżał się dron.

Zamaskowany oprawca trzymał zawiniętą w koc Annę, niósł ją do zatoki.

Berenika wysunęła się, żeby zobaczyć więcej.

Czterech mężczyzn siedziało w szalupie, czekali bez ruchu. Był tam jeszcze ktoś, wyglądał, jakby stracił orientację.

- Matias, tutaj! – krzyknął człowiek z szalupy.

Matias pomachał ręką w ich kierunku. W jednej chwili odpłynęli, by zniknąć za zatoką.

Berenika zerkała w niebo, oprócz gwiazd nie było innych świecących punktów.

Marek leżał nieprzytomny na piasku w grocie. Próbowała go obudzić, klepiąc po policzkach, nie miał zamiaru stanąć na nogi. Sięgnęła po pusty kubek. Wybiegła, żeby nabrać morskiej wody. Zatrzymała się jednak przed wejściem.

- Matias? – Zastanowiła się chwilę nad imieniem, które słyszała.

Jęki Marka, wydobywające się z groty, kazały jej zawrócić. Spojrzał na nią, ale z powrotem zamknął oczy.

Poczuła odór moczu, pomyślała o strachu. Wnętrze groty oświetlały tylko smugi światła księżyca. Widziała w tym świetle ślady na piasku. Zatrzymała na nich wzrok i pomyślała tym razem o śmierci. Przypomniała sobie to uczucie z tamtych momentów, kiedy imię Matias słyszała dosyć często. Wiedziała, że te wizje poprzedzają złe wydarzenia. Nie miała pojęcia, że będzie musiała się zmierzyć z czymś znacznie gorszym, niż przeszłość.

* * *

Marek miał całą noc gorączkę, majaczył. Berenika nie była w stanie rozpoznać przyczyny. Mogła mieć tylko nadzieję na cud, w który nie wierzyła.

Ocknął się, kiedy gotowała rybę.

- Ładnie pachnie – powiedział słabym, ledwo słyszalnym głosem.

- Dzięki Bogu. – Dotknęła jego czoła. – Nie masz już gorączki. To dobrze, tak się cieszę. – Klepała go po ramionach. Nie umiała inaczej wyrazić radości.

- Długo spałem?

- Nie spałeś. Miałeś drgawki kilka godzin i mówiłeś do siebie. Myślałam o najgorszym. – Berenika narzuciła na niego koc i sweter.

- Dużo tu miejsca na grób.

- Przestań pleść głupoty. Nie po to przeżyłeś cały ten koszmar, żeby dać się teraz zabić. Pamiętasz, co się stało?

- Ktoś w czarnych maskach nas zaatakował. Otworzyłem oczy, a jakiś pojeb trzymał na rękach nieprzytomną Annę. Wtedy coś mi podali.

- Zarzucili na twarz, kolego. Musimy wymyślić jakiś plan. Czas najwyższy ruszyć się stąd.

- Wiem, daj mi jeszcze pięć minut – uśmiechnął się, przyciskając jej dłoń do siebie.

Berenika usłyszała głosy delfinów.

- Zaraz wracam, przypłynął Mimi, muszę się z nim pożegnać. – Narzuciła na niego jeszcze jeden sweter.

- Kto?

- Mimi, później ci wyjaśnię.

Biegła w stronę wody. Mimi czekał na nią. Skoczył w górę, potem czekał na dotyk.

- Żegnaj Mimi – powiedziała Berenika ze łzami w oczach. – Uratowałeś mi życie, nigdy tego nie zapomnę.

Mimi znowu skoczył w górę, jakby zrozumiał przekaz.

* * *

Berenika pakowała rzeczy do szmacianej torby, znalazła ją w skrzyni.

- Muszę zadać głośno to pytanie – powiedziała. – Dlaczego porwali tylko Annę?

- Mam nadzieję, że się tego dowiemy.

- Jeden z nich miał na imię Matias. To syn skorumpowanego szefa policji.

- Nie pytam o szczegóły tej znajomości. Wspomniałaś we śnie jego imię.

- Potrzymaj – podała mu torbę. – Nie mamy pojęcia, co się dzieje po drugiej stronie skał. Skoro stamtąd dotarli, to gdzieś mają kryjówki.

- Nigdy tam nie zajrzałem. To znaczy od czasu wybuchu. Pewnie nie chciałem, żeby Anna poznała prawdę.

- Właśnie ją widzi.

- Pośpieszmy się.

- Po drugiej stronie drony mogą być wszędzie. Załóż ten ciemny sweter. – Rzuciła sprany męski pulower. – Nie wiem, do kogo należał. Mam nadzieję, że to nie ma teraz dla ciebie większego znaczenia. Sprawdzę, czy nie ma na nim pcheł albo innych żyjątek, żebyśmy sobie nie dołożyli dodatkowych problemów z insektami. Nie patrz tak, żartuję.

Marek przechadzał się po grocie, odgrzebując piasek w kątach.

- Co robisz?

- Szukam czegoś, co mogłoby się nam przydać, na przykład latarki. Zapalniczka nie wystarczy, żeby rozjaśnić ciemności.

- Robiłam to setki razy, z nudów. Niczego tam nie znajdziesz.

Stanął przed nią z załzawionymi oczami.

- Udaję, że szukam. Boję się tego, co zobaczymy. Boję się, że ją straciłem. Boję się tak bardzo, że posikałem się, kiedy zobaczyłem nad sobą tę głupią maskę. Zakopuję smród i upodlenie.

- Wiem, co zobaczymy. Morze ruin i to, co widzieliśmy setki razy na filmach grozy. Pustkę i rozpad, ale tym razem to nie będzie film, tylko rzeczywistość.

- Mówisz tak, jakbyś się nie bała.

- Pośrodku tej pustynnej grozy z pewnością nie raz zobaczymy ludzkie zwłoki. Na ulicach albo w miejscach, które były miastami, będą stały szczątki samochodów, domów, blokowisk, będziemy stąpać po szkle, po gorącej lawie. A jeśli ktoś przeżył, to wciąż będzie otępiały, głodny zemsty. Albo po prostu głodny. Nie będzie grała muzyka w barach. Nie będzie świateł w domach. Przestaniemy sobie wyobrażać, że ktoś mógłby się do nas uśmiechnąć z jakiegoś okna na powitanie. Trzymajmy się razem, bo to podróż w głąb ludzkiej nędzy i obłędu. Mrok. Jestem tego pewna. Żołądek podchodzi mi do gardła, podobnie jak tobie. Jestem również pewna, że Anna żyje. Ruszajmy.

Marek pokiwał głową.

- W porządku – rzekł, kiedy Berenika skończyła pakować rzeczy.Maliya Bao wie, że żeby zostać detektywem, musi postawić wszystko na jedną kartę. Na świecie trwają zamieszki. Organizacja BORN 1989 wychodzi na ulice wielu państw. Ibiza jest jedynym miejscem, które wydaje się sensowne na tym świecie. Wszędzie indziej można narazić się na niebezpieczeństwa. Zaczynają jednak ginąć młode kobiety, przybywające do kurortu na wakacje. Maliya prowadząc tę sprawę, odkrywa straszną prawdę skrywaną na wyspie od lat.

Ewa, dwadzieścia lat temu straciła na Ibizie pamięć. Wie, że była wtedy w zamku Vanessa z nowo poznanym chłopakiem Danielem Doblado. Chce odzyskać wspomnienia, dzięki terapii i hipnozie. Znana w Warszawie terapeutka Milena Servantez sprawdza się bez zarzutu, ale po sesji z Ewą, zostaje zamordowana. W hotelu Hamilton giną materiały dowodowe. Co takiego ukrywa Ewa?

Daniel Doblado – bestia, która mieszka w jego głowie przedstawia się jako Mauro. Poznali się w dzieciństwie, kiedy ojciec Daniela i wuj Joel, przywieźli do domu zwłoki młodej dziewczyny, a potem schowali je w piwnicy. Wtedy odkrył, że chce wkroczyć do świata, w którym Joel oznacza boską szlachetność i mądrość. Jednak Mauro nie akceptuje jego wyboru.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: