- W empik go
SNY - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 sierpnia 2024
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
SNY - ebook
SNY to zbiór nie zawsze jasnych i klarownych połączeń słów, myśli, które mają za zadanie tworzyć wiersz lub innych utworów. Tu znajdują się SNY, które wkradają się pod powieki w najmniej pożądanym momencie.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8384-458-9 |
Rozmiar pliku: | 577 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SNY
mrok za oknem stąpa boso
myśli prościej i natrętniej,
wybrzmiewają echem
w nie do końca jasnym
punkcie w obrębie czaszki
chełpliwe obrazy
wdrapują się pod powieki,
a ich zamykanie, zazwyczaj
skłonne odcinać dopływ bodźców,
zdaje się je potęgować
zęby zaciskają się okrutniej,
dłonie same garną się
ku twarzy w nadziei,
że zdołają ukryć stan ducha
gwałtowny i prędki,
choć to nie do końca zależy
od pory dnia, czy nocy
wyrównując oddech dostrzec można,
że stan serca przywlekł tu,
na to przedstawienie,
niedający odpustu represjom,
sfatygowany i odrętwiały rozum,
niczym zagubionego pośród
dobrze znanych miejsc
zbłąkanego tułacza
oto rozpoczyna się opowieść
strudzonego wędrowca
do siebieSen na jawie
_21 marca 2024_
Sen na jawie
zamienia życie w mgliste obrazy
ulatującego świata.
Gdyby nie pewność, że spojrzał w obie strony
przechodząc przez ulicę,
wycie klaksonu zamiast złości byłoby strachem.
Gdyby nie sen o spacerze wśród wiosennych łąk,
nie uzasadniłby bolących stóp późnym wieczorem.
Gdyby nie rozmowa, która dawała podstawy
do jej ponownego odbycia,
nie mógłby uzasadnić swojego rozczarowania,
gdy do niej nie doszło.
Gdyby nie uczucie ogólne organizmu
zlokalizowane w sercu,
nie mógłby powiedzieć, że za kimś wypatrują
jego zamglone oczy.
Nie przykładał uwagi do tego co niezapisane.
Jawa więc stała się snem, a sen jawą.
Dopóty nie podjął pióra w swoją dłoń.
Dopóty nie zaczął karać papieru jego ostrą krawędzią.
Gdyby tylko pamiętał,
co było na początku…Odchodzę krokiem postawnym
30 marca 2024
Odchodzę krokiem postawnym
Mam oczy z iskierek nie swoich
Zataczam krąg nad gniazdem
Odebranym gwałtem
Zastygłymi kończynami
Wzbraniam się wezbranej fali
Blednę, tuż przed haustem powietrza
W gęstwinie
Ludzkiej obojętności
By wykrzyczeć NIE mam zaledwie chwilę
Pomiędzy świtaniem, a początkiem
Wyblakłe NIE to zaledwie przystanek
Nabieram powietrza
I nurkuje w świat
Zbieram się z części
Niewspółmiernego człowieka
Odrzucając uczucia
Paraliżowane strachem
Do kraju twego
Z pustyni mojej
Nie, nie żałuję
Do objęć szczerości
Z pustyni nieufności
Odejdź, nie
Nie będzie już blasku
Do uczuć ludzkich mam jedynie szacunek
Nie ma już komu wnosić nie,
Nie w swoim świecie sprzeciwu
I w nie swoim poranku
Mam oczy zmęczone i szczęśliwe
Haust powietrza
Tuż przed wejściem
Do zbyt dusznego od fałszu pokoju
Wchodzę jako bohater
Swojego własnego życia.Trzydziesty pierwszy kwietnia
Chyba już napisałem coś podobnego
Jest trzydziesty pierwszy kwietnia
roku nieznanego
Nieznanego dnia tygodnia,
godzina tuż przed północą
W pokoju duszno
Jeden, on, siedzi na wprost drugiego, ona,
a na stole walają się niedopowiedzenia
Nie mają sobie nic do wyznania
Oprócz rozlatującej się podłogi
nie łączy ich już nic
Światła brak
Majaczy jedynie księżyc
wpadający przez rozbite okno
Łuną głęboką
spogląda ona na niego
I już nic
Już nie ma niczegoWichrze północny
1 maj 2023
Wichrze północny
Rozmywasz westchnieniem
Me skomlenie psa
Pozostawionego przed bramą raju
Usta, że czują nie to
Czego smakować głodne
Za młode by wiedzieć
Pozostają zamknięte
Znając prawdę o tym
Co po ich otwarciu
Pobożne życzenia rzucam na wiatr
By odleciały jaskółką w przestworza
Smugą wątlejącego dnia
Na wieczność zapadam w otchłanie
Dantejskiego sadu
Może jeszcze przyśni mi się dom u podnóża raju…
Może jeszcze obrodzą dla mnie jabłonie…
Mami mnie księżyca blask
Okrutny wobec strudzonego losu
Mało w nim światła
By dostrzec samotność
Mało natchnienia
By stać się mą muzą
Piszę ten list nagi
U podnóża Dantenu
W nadziei, że przybędziesz
Jedną ze spadających gwiazdSCENA
22 listopad 2023
Wychodzę na scenę
Trzęsącymi się stopami stawiam krok,
mimo wszystko
Mównica już czeka
chociaż nic nie ma do powiedzenia
A oni wszyscy wpatrują się we mnie
Wyczekując przemyślanego przejęzyczenia
Drżącą ręką poprawiam mikrofon
To zupełnie zbyteczne
Gram na czas
Zaczynam od pozdrowień
Nieszczerych choć koniecznych
Z wychowania
Następnie dziękuję
Chociaż komu? Nie sposób powiedzieć
Rzucam echem coś na kształt tezy
Drugim głosem dopowiadam,
co czytać należy między zdaniami
Toczy się wystąpienie,
które nigdy się nie odbyło
Przynajmniej nie dla nich
Ze sceny zejść byłoby łatwiej
Gdyby nie czerwone krzesła
Samotny materiał
I złożone siedziska
Głucho…
Wystąpienie skończone
Pora wracać,
Już świta.Nie zaglądają
9 kwietnia 2024
Nie zaglądają
Chociażby we śnie, ci
Co odeszli przed laty
Nie odwiedzają mnie też ci,
Co opuścili całkiem niedawno
Zazwyczaj we śnie jestem sam
O ile jestem,
Czasem tylko bywam
A czasami przytrafi mi się spadająca gwiazda
Spod nie mojego adresu
Chyba zbłądziła,
choć gwiazdą niezwykło się ustalać miejsca
Wolną stopą, skrajną
Na krawędzi łóżka, tuż nad przepaścią,
Lewą, gotów by uciekać
Przed nieznanym
W nieznane
Staje
Choć jeszcze nie pora
Można by przysiąc,
że czuje trawę pod bosą stopą,
a niebo było wtedy błękitne
Gdyby tylko przyśniło mi się coś,
co można opowiedzieć…PATRZCIE GO
Słowem niepotrzebny świata twego dziełom
Sercu, nim spojrzenie zbierze ostatki z jego czucia
Rozerwie na wietrze pierś utkaną wstydem
A wokół cisza kołysze do snu, nieznane myśli.
Czy to już świta pod zmęczoną powieką?
Czy jeszcze śni się lubieżne kochanie?
Czymże ta postać ubrana w nieobyczaj?
Czymże jest cisza, a czym jej wołanie?
Do życia tęskno ubrany niezgrabnie
Los z życiem splótłszy snem nocnej burzy.
Czy ja żem bywał miłości kochaniem?
Czy był ozdobnym u kożucha róży?
mrok za oknem stąpa boso
myśli prościej i natrętniej,
wybrzmiewają echem
w nie do końca jasnym
punkcie w obrębie czaszki
chełpliwe obrazy
wdrapują się pod powieki,
a ich zamykanie, zazwyczaj
skłonne odcinać dopływ bodźców,
zdaje się je potęgować
zęby zaciskają się okrutniej,
dłonie same garną się
ku twarzy w nadziei,
że zdołają ukryć stan ducha
gwałtowny i prędki,
choć to nie do końca zależy
od pory dnia, czy nocy
wyrównując oddech dostrzec można,
że stan serca przywlekł tu,
na to przedstawienie,
niedający odpustu represjom,
sfatygowany i odrętwiały rozum,
niczym zagubionego pośród
dobrze znanych miejsc
zbłąkanego tułacza
oto rozpoczyna się opowieść
strudzonego wędrowca
do siebieSen na jawie
_21 marca 2024_
Sen na jawie
zamienia życie w mgliste obrazy
ulatującego świata.
Gdyby nie pewność, że spojrzał w obie strony
przechodząc przez ulicę,
wycie klaksonu zamiast złości byłoby strachem.
Gdyby nie sen o spacerze wśród wiosennych łąk,
nie uzasadniłby bolących stóp późnym wieczorem.
Gdyby nie rozmowa, która dawała podstawy
do jej ponownego odbycia,
nie mógłby uzasadnić swojego rozczarowania,
gdy do niej nie doszło.
Gdyby nie uczucie ogólne organizmu
zlokalizowane w sercu,
nie mógłby powiedzieć, że za kimś wypatrują
jego zamglone oczy.
Nie przykładał uwagi do tego co niezapisane.
Jawa więc stała się snem, a sen jawą.
Dopóty nie podjął pióra w swoją dłoń.
Dopóty nie zaczął karać papieru jego ostrą krawędzią.
Gdyby tylko pamiętał,
co było na początku…Odchodzę krokiem postawnym
30 marca 2024
Odchodzę krokiem postawnym
Mam oczy z iskierek nie swoich
Zataczam krąg nad gniazdem
Odebranym gwałtem
Zastygłymi kończynami
Wzbraniam się wezbranej fali
Blednę, tuż przed haustem powietrza
W gęstwinie
Ludzkiej obojętności
By wykrzyczeć NIE mam zaledwie chwilę
Pomiędzy świtaniem, a początkiem
Wyblakłe NIE to zaledwie przystanek
Nabieram powietrza
I nurkuje w świat
Zbieram się z części
Niewspółmiernego człowieka
Odrzucając uczucia
Paraliżowane strachem
Do kraju twego
Z pustyni mojej
Nie, nie żałuję
Do objęć szczerości
Z pustyni nieufności
Odejdź, nie
Nie będzie już blasku
Do uczuć ludzkich mam jedynie szacunek
Nie ma już komu wnosić nie,
Nie w swoim świecie sprzeciwu
I w nie swoim poranku
Mam oczy zmęczone i szczęśliwe
Haust powietrza
Tuż przed wejściem
Do zbyt dusznego od fałszu pokoju
Wchodzę jako bohater
Swojego własnego życia.Trzydziesty pierwszy kwietnia
Chyba już napisałem coś podobnego
Jest trzydziesty pierwszy kwietnia
roku nieznanego
Nieznanego dnia tygodnia,
godzina tuż przed północą
W pokoju duszno
Jeden, on, siedzi na wprost drugiego, ona,
a na stole walają się niedopowiedzenia
Nie mają sobie nic do wyznania
Oprócz rozlatującej się podłogi
nie łączy ich już nic
Światła brak
Majaczy jedynie księżyc
wpadający przez rozbite okno
Łuną głęboką
spogląda ona na niego
I już nic
Już nie ma niczegoWichrze północny
1 maj 2023
Wichrze północny
Rozmywasz westchnieniem
Me skomlenie psa
Pozostawionego przed bramą raju
Usta, że czują nie to
Czego smakować głodne
Za młode by wiedzieć
Pozostają zamknięte
Znając prawdę o tym
Co po ich otwarciu
Pobożne życzenia rzucam na wiatr
By odleciały jaskółką w przestworza
Smugą wątlejącego dnia
Na wieczność zapadam w otchłanie
Dantejskiego sadu
Może jeszcze przyśni mi się dom u podnóża raju…
Może jeszcze obrodzą dla mnie jabłonie…
Mami mnie księżyca blask
Okrutny wobec strudzonego losu
Mało w nim światła
By dostrzec samotność
Mało natchnienia
By stać się mą muzą
Piszę ten list nagi
U podnóża Dantenu
W nadziei, że przybędziesz
Jedną ze spadających gwiazdSCENA
22 listopad 2023
Wychodzę na scenę
Trzęsącymi się stopami stawiam krok,
mimo wszystko
Mównica już czeka
chociaż nic nie ma do powiedzenia
A oni wszyscy wpatrują się we mnie
Wyczekując przemyślanego przejęzyczenia
Drżącą ręką poprawiam mikrofon
To zupełnie zbyteczne
Gram na czas
Zaczynam od pozdrowień
Nieszczerych choć koniecznych
Z wychowania
Następnie dziękuję
Chociaż komu? Nie sposób powiedzieć
Rzucam echem coś na kształt tezy
Drugim głosem dopowiadam,
co czytać należy między zdaniami
Toczy się wystąpienie,
które nigdy się nie odbyło
Przynajmniej nie dla nich
Ze sceny zejść byłoby łatwiej
Gdyby nie czerwone krzesła
Samotny materiał
I złożone siedziska
Głucho…
Wystąpienie skończone
Pora wracać,
Już świta.Nie zaglądają
9 kwietnia 2024
Nie zaglądają
Chociażby we śnie, ci
Co odeszli przed laty
Nie odwiedzają mnie też ci,
Co opuścili całkiem niedawno
Zazwyczaj we śnie jestem sam
O ile jestem,
Czasem tylko bywam
A czasami przytrafi mi się spadająca gwiazda
Spod nie mojego adresu
Chyba zbłądziła,
choć gwiazdą niezwykło się ustalać miejsca
Wolną stopą, skrajną
Na krawędzi łóżka, tuż nad przepaścią,
Lewą, gotów by uciekać
Przed nieznanym
W nieznane
Staje
Choć jeszcze nie pora
Można by przysiąc,
że czuje trawę pod bosą stopą,
a niebo było wtedy błękitne
Gdyby tylko przyśniło mi się coś,
co można opowiedzieć…PATRZCIE GO
Słowem niepotrzebny świata twego dziełom
Sercu, nim spojrzenie zbierze ostatki z jego czucia
Rozerwie na wietrze pierś utkaną wstydem
A wokół cisza kołysze do snu, nieznane myśli.
Czy to już świta pod zmęczoną powieką?
Czy jeszcze śni się lubieżne kochanie?
Czymże ta postać ubrana w nieobyczaj?
Czymże jest cisza, a czym jej wołanie?
Do życia tęskno ubrany niezgrabnie
Los z życiem splótłszy snem nocnej burzy.
Czy ja żem bywał miłości kochaniem?
Czy był ozdobnym u kożucha róży?
więcej..