Spełnione marzenie - ebook
Spełnione marzenie - ebook
Joanna przyjeżdża na Florydę do męża, żeby poprosić go o rozwód. Od miesięcy są w separacji; Joanna obwinia go o to, że przyczynił się do tragicznego wypadku w firmie jej ojca. Nie chce słuchać jego tłumaczeń, ale Matt wciąż pociąga ją na tyle, że spędza z nim noc. Mimo to nie zmienia zdania i po powrocie do Londynu finalizuje rozwód. Dalszy rozwój wypadków bardzo ją zaskakuje…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-4260-8 |
Rozmiar pliku: | 792 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mimo późnego popołudnia słońce nadal prażyło niemiłosiernie. Matt Novak wiercił się niecierpliwie na leżaku umieszczonym przez jego matkę w zacienionej części patia. Jego szorty w kolorze khaki i czarny T-shirt były wilgotne, ale mimo wszystko zamierzał pójść jeszcze do siłowni. Miał już dość bezczynności.
Fale morskie rozbijały się z pluskiem o ścianę kanału. Nawet okulary przeciwsłoneczne nie chroniły w pełni przed oślepiającym blaskiem słońca odbijającego się od wody. Łódka jego ojca kołysała się na falach, przywiązana do pomostu. Matt wziął głęboki oddech, a jego nozdrza wypełnił jedyny w swoim rodzaju zapach morza. Panował błogi spokój, ale Matt miał już serdecznie dosyć bycia traktowanym jak inwalida. Zwłaszcza matka zaczęła mu działać na nerwy. Nie kryła dezaprobaty, gdy postanowił poćwiczyć, nie chciała przyjąć do wiadomości, że czuł się już dobrze. Opierała się nawet, gdy poprosił ją o użyczenie mu komputera. Jego własny laptop i telefon komórkowy skradziono, gdy przebywał w szpitalu w Caracas, gdzie walczył z paskudną tropikalną gorączką, której nabawił się podczas podróży do Wenezueli. Niestety matka nie przyjmowała do wiadomości, że już wyzdrowiał, i dokładała wszelkich starań, by zatrzymać go w Coral Gables. Pogodziła się nawet, choć niechętnie, z faktem, że ojciec Matta porzucił spokojne życie emeryta i ponownie przejął dowodzenie w nowojorskim biurze Novak Oil Exploration and Shipping, zastępując chorego syna. Matt nie miał nic przeciwko temu, nie zamierzał spędzić reszty życia na posiedzeniach zarządu.
Nie była to jednak największa z jego zgryzot. Joanna, żona, z którą od jakiegoś czasu żyli w separacji, nie odpowiedziała na żaden z mejli wysłanych do niej na jego prośbę przez matkę. Zapewne nadal była na niego wściekła, rozumiał to, ale czy naprawdę nie obchodziło jej, czy żył? Najwyraźniej nie. W dodatku, po ogłoszeniu separacji, natychmiast zmieniła numer telefonu. Mógłby zadzwonić do galerii, w której pracowała, ale wolał uniknąć rozmowy z Davidem Bellamy. Pod koniec tygodnia wybierał się do Londynu, by porozmawiać z nią osobiście. Im szybciej, tym lepiej.
Ciszę przerwał dźwięk silnika samochodowego. Matt znieruchomiał. Jego siostra, Sophie, odwoziła dziś przyjaciółkę na lotnisko w Miami, może już wróciła? Sądząc po stukocie stóp o kamienną posadzkę, przywiozła kogoś ze sobą. Miał nadzieję, że nie kolejną kobietę, z którą chciała go wyswatać. Może jego małżeństwo przechodziło kryzys, ale wierzył, że on i Joanna zdołają je uratować.
– Popatrz, kogo spotkałam na lotnisku! – wykrzyknęła jego ukochana siostra.
Wysoka, szczupła, ubrana w jedwabną sukienkę młoda kobieta wyglądała zachwycająco. Jej poważną twarz okalały rozjaśnione słońcem loki, opadające na ramiona zmysłową falą. Ciemnoniebieskie oczy wpatrywały się w niego z pewną rezerwą. Ostatni raz widział swoją żonę podczas pogrzebu jej ojca dziewięć miesięcy temu. Nie wiedziała nawet, że tam był. Wcześniej, wyprowadzając się z ich mieszkania w Londynie, oświadczyła, że nie chce go nigdy więcej widzieć. A mimo to, proszę bardzo – stała przed nim we własnej osobie! Matt zerwał się na równe nogi.
Joanna nie planowała pojawiać się w domu teściów. Chciała porozmawiać z mężem, ale nie w ten sposób. Zatrzymała się w hotelu w Miami Beach, w nadziei, że na neutralnym gruncie hotelowej restauracji, przy kolacji, omówią wszystko jak cywilizowani ludzie. Dopiero na lotnisku dowiedziała się od przypadkowo spotkanej Sophie, że Matt poważnie zachorował. Wsiadając rano do samolotu, nie miała nawet pewności, że zastanie męża. Rodzinna firma Novaków była notowana na giełdzie i miała filie na całym świecie, ale Matt zazwyczaj pracował w Nowym Jorku. Kiedy się okazało, że go tam nie ma, postanowiła sprawdzić w domu jego rodziców na Florydzie. Oczywiście mogła po prostu zapytać teścia, zawsze się lubili z Olivierem, ale nie chciała go wciągać w sprawy małżeńskie. Zdziwiła się jedynie, że teść wrócił do pracy. Wydawało jej się, że w końcu odnalazł się w roli emeryta.
Nie planowała pojawiać się w domu Novaków także dlatego, że nie miała ochoty na spotkanie z teściową. Adrienne nigdy nie pałała do synowej sympatią, uważała, że nie zasługiwała na jej wspaniałego synka. Gdy zaczęli z Mattem starać się o dziecko, teściowa zrobiła się jeszcze bardziej nieznośna i sugerowała, że skoro Joanna nie jest w stanie zapewnić mężowi spadkobiercy, Matt zmuszony będzie postarać się o dziedzica z inną kobietą…
Joanna spotkała Sophie na lotnisku przez przypadek, ale ucieszyła się na jej widok. Zaprzyjaźniła się ze starszą siostrą męża, której małżeństwo, zaaranżowane przez matkę, także się rozpadało. Sophie uparła się, by zabrać Joannę do domu rodzinnego. Matka Matta musiała wiedzieć, że jego żona próbowała się z nim skontaktować, ale najwyraźniej go o tym nie poinformowała. Sophie, w swej dobroci, wzięła pojawienie się Joanny na Florydzie za dobrą monetę.
– Wiem, że ty i Matt mieliście problemy, ale jestem pewna, że zdacie sobie sprawę, jak bardzo siebie nawzajem potrzebujecie. Od powrotu z Wenezueli Matt wydaje się bardzo przygnębiony.
Pewnie z powodu infekcji, pomyślała gorzko Joanna. Nie chciała jednak sprawiać przykrości przemiłej Sophie, nie odezwała się więc. Najważniejsze, żeby mieć to już za sobą, pomyślała o spotkaniu z Mattem.
Oczy Matta skrywały okulary przeciwsłoneczne, ale wyglądał na wymizerowanego. Mimo to, w wieku trzydziestu ośmiu lat nadal miał w sobie magnetyczny urok, któremu kobiety nie potrafiły się oprzeć. Musiała się wziąć w garść, przecież nie przyjechała tutaj napawać się jego widokiem, jak jakaś napędzana hormonami nastolatka! Właśnie dlatego najpierw próbowała skontaktować się z nim mejlowo – jego głęboko osadzone czarne oczy i zaciśnięte mocno zmysłowe usta zawsze na nią działały. A przecież chciała prosić go o rozwód. Matt zbliżył się, a ona odruchowo wstrzymała oddech. Tylko mnie nie dotykaj, pomyślała w panice.
– Jo – powiedział, zdejmując okulary. Jego głęboki głos zawsze ją elektryzował. – Miło, że przyjechałaś.
Sarkazm? Nie potrafiła ocenić. Przyglądał jej się spod przymrużonych powiek z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Na pewno zauważył, że spociła się z nerwów.
– Sophie powiedziała mi, że chorowałeś – rzuciła szybko, żeby odwrócić jego uwagę od swojego dekoltu, który nagle wydał jej się zdecydowanie za głęboki. – Przykro mi. Lepiej się już czujesz?
Odnotowała zdziwienie w jego spojrzeniu. Czyżby nie wiedział, że nikt nie poinformował jej o jego chorobie?
– Spotkałyśmy się na lotnisku – wtrąciła się Sophie, wyczuwając narastające napięcie. – Joanna chciała zatrzymać się w hotelu, ale namówiłam ją, żeby do nas przyjechała.
– Naprawdę?
Teraz Joanna nie miała już wątpliwości, Matt był niezadowolony. Przeszył ją wzrokiem.
– Dlaczego zamierzałaś nocować w hotelu? – zapytał.
– Uznałam, że tak będzie lepiej. W końcu to dom twoich rodziców, a ja nie uprzedziłam ich, że przyjeżdżam. – Starała się zachować spokój, choćby pozorny.
– A uważasz, że powinnaś?
– Oczywiście – odpowiedziała z wahaniem, niepewna do czego zmierzał.
– Zakładam, że dostałaś mejle wysłane przez moją matkę. Muszę przyznać, że spodziewałem się… – Machnął zniecierpliwiony dłonią.
Sophie, wyraźnie zakłopotana, postanowiła zostawić ich samych na tarasie. Uśmiechnęła się niepewnie do Joanny i weszła do domu.
Joanna potrząsnęła przecząco głową.
– O twojej chorobie dowiedziałam się dzisiaj na lotnisku. Wcześniej szukałam cię w Nowym Jorku, w końcu postanowiłam spróbować tutaj.
– Mogłaś zapytać ojca.
– Chciałam porozmawiać z tobą, nie z nim.
Teraz to Matt pokręcił głową z niedowierzaniem.
– Mam rozumieć, że nikt się z tobą nie skontaktował?
– Mimo że wysłałam ci ze sto mejli – dodała, nie bez pretensji w głosie.
– Słucham?
Nie wierzył jej czy tak dobrze udawał? I dlaczego nie chciał przyznać, że czytał jej mejle?
– Nie wierzę, że do ciebie nie dotarły.
Matt wpatrywał się w nią jak w przybysza z obcej planety.
– Najpierw spędziłem dużo czasu w szpitalu, a potem moją korespondencją zajmowała się matka.
No tak, pomyślała gorzko Joanna, wszystko jasne. Adrienne nie przepuściłaby żadnej okazji, żeby ich skłócić.
– Ojciec poleciał do Nowego Jorku, żeby mnie zastąpić w firmie – dodał, wzruszając ramionami.
Joanna przypomniała sobie, jak dwa lata temu Olivier Novak z bólem serca ustępował z roli prezesa po tym, jak przeżył udar. Wtedy to Matt przejął od niego stery rodzinnej firmy. W tym samym czasie ona opiekowała się w Londynie swoim chorym na raka płuc ojcem, postanowili więc, że nie przeprowadzi się z mężem do Nowego Jorku. To był błąd, teraz widziała to wyraźnie. Nadwyrężona nieudanymi staraniami o dziecko relacja rozluźniła się jeszcze bardziej. Matt od rana do wieczora zabiegał o inwestorów, uczęszczał na rauty, a ona powoli traciła wiarę w jego miłość i oddanie.
– Nie miałam pojęcia. – Poprawiła torbę na ramieniu i wyprostowała się, by spojrzeć mu odważnie w oczy.
Niespodziewane komplikacje autorstwa niezastąpionej teściowej nie zmieniały właściwie nic. Przyjechała, by poprosić Matta o rozwód. Proste, a jednocześnie szalenie złożone. Proste, bo wystarczyło, by Matt się zgodził, złożone, bo gdy jej ojciec sprzedał swą niedużą firmę korporacji Novaków, Matt uczynił ją udziałowcem NovCo. Nie żeby zamierzała coś rościć z tego tytułu, należało jednak przebrnąć przez stertę papierów w towarzystwie prawników. Powinna chyba była posłuchać rad Davida Bellamy, swego szefa, i zamiast lecieć na Florydę, pozostawić wszystko w rękach reprezentującego ją radcy prawnego. David nigdy nie przepadał za Mattem. Uważał, że ich małżeństwo nie przetrwa i miał rację.
– Owinął sobie ciebie wokół małego palca, jeśli tam pojedziesz, namówi cię, żebyś zmieniła zdanie – ostrzegał ją.
Jednak wystarczyło, by przypomniała sobie ojca i wszystko, co wycierpiał podczas choroby, by nabrała pewności, że nie może się cofnąć. Od kilku miesięcy ojciec nie żył, ale gorycz, jaką wzbudzał w niej Matt, nie ustępowała. Zdołała nawet przekonać samą siebie, że ich miłość była jedynie ułudą. W końcu postanowiła rozpocząć nowe życie jako niezależna kobieta. Mimo to, gdy tylko usłyszała, że jej mąż zachorował, zareagowała bardzo emocjonalnie. Teraz patrząc w jego ciemne, błyszczące niebezpiecznie oczy, czuła… magnetyczne przyciąganie.ROZDZIAŁ DRUGI
Co z tego? Nie miała przecież żadnych wątpliwości, reagowała jedynie na niekwestionowany seksapil stojącego przed nią mężczyzny. Matt przyglądał jej się , równie skonfundowany całą sytuacją, co ona sama.
– Może usiądziesz. Zorganizuję coś do picia i jedzenia. Jeśli nie przyleciałaś, sprawdzić, czy żyję, to po co fatygowałaś się aż na Florydę?
Joanna się zawahała. Czy naprawdę zamierzała udawać, że odbywa towarzyską wizytę? Co innego mogła zrobić w obecnej sytuacji?
– W porządku – odpowiedziała, a Matt natychmiast przywołał gosposię i zamówił dla nich dzbanek mrożonej herbaty, po czym zachęcił Joannę, by usiadła na leżaku.
Zrezygnowana, usiadła w przyjemnym cieniu, ale wcale się nie odprężyła. Matt przysunął swój leżak bliżej i usadowił się wygodnie, tak że jego kolana prawie stykały się z jej nogami. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że lot ją zmęczył, co na pewno było widać po jej bladej twarzy i rozczochranych włosach. Pospiesznie przygładziła niesforne loki.
Matt przyglądał się żonie, wspominając, jak dotykał jej alabastrowej skóry i wplątywał palce w jedwabiste, złote pukle. Chciał jak najszybciej powiedzieć jej, jak bardzo się za nią stęsknił. Niezależnie od wszystkiego, żałował, że ich drogi się rozeszły. Tylko czy Joanna zechce go wysłuchać?
W tym samym czasie Joanna żałowała, że dała się namówić Sophie na wizytę w domu Novaków. W hotelowej restauracji czułaby się pewniej.
– A więc… Zakładam, że mi nie wybaczyłaś? – zapytał, nie spuszczając z niej wzroku.
Zaskoczył ją. Zacisnęła mocno usta.
– A spodziewałeś się, że będzie inaczej? – zapytała po chwili.
– Od śmierci twojego ojca minęło dziewięć miesięcy – zauważył. – Przykro mi z powodu wypadku na platformie, ale to nie była moja wina.
Joanna wlepiła w niego wzrok.
– Tak, już to mówiłeś, ale mój ojciec ci ufał – odpowiedziała chłodno.
– Ja jemu także – rzucił ostro. – Co świadczy tylko o mojej naiwności. Angus nie miał zaufania do nikogo, nawet twoja matka zdawała sobie z tego sprawę.
– Nie mieszaj do tego mojej matki – prawie krzyknęła. – Sama miała sporo na sumieniu, w końcu to ona wdała się w romans z innym mężczyzną.
– Ale dopiero po rozwodzie! Glenys wystąpiła o rozwód, zanim jeszcze poznała Lionela Avery’ego. Mam nadzieję, że nie masz do niej o to żalu.
– Nie twoja sprawa – ucięła.
– To prawda – zgodził się polubownie. – Ale Angus był zazdrośnikiem, Jo – dodał. – Miał jej za złe, że znalazła szczęście. Nam też zazdrościł.
– Nieprawda!
– Byłaś jego małą księżniczką, nie miał ochoty nikomu cię oddawać. Aż dziw, że pozwolił ci pracować w galerii Bellamy’ego. Nie mógł nie zauważyć, że facet się w tobie kocha.
Joanna otworzyła usta ze zdumienia.
– Nie bądź śmieszny, David wcale się we mnie nie kocha.
Matt westchnął ciężko i wymownie wzruszył ramionami. Pogłaskał ją lekko po wierzchu dłoni, zmysłowo przesuwając palcami po jej skórze.
– Nie rozmawiajmy o twoim ojcu ani o Bellamym, to już przeszłość. Wolę się skupić na naszej przyszłości.
Joanna zabrała gwałtownie rękę, jakby dotyk Matta parzył.
– Nie ma dla nas żadnej przyszłości, wiesz przecież.
Matt nachmurzył się.
– Nie, nie wiem. – Nie udało mu się ukryć goryczy w głosie. – Chcesz pozwolić, by kłamstwa twojego ojca zrujnowały nam życie?
– Ojciec powiedział mi prawdę – odpowiedziała sztywno.
– Swoją prawdę. – Matt rzucił jej sfrustrowane spojrzenie. – Kocham cię, Jo. Powiedz, jak mam to wszystko naprawić?
Z trudem, ale zdołała oderwać od niego wzrok i się odwrócić.
– Nie przyjechałam tu, żeby naprawiać nasze małżeństwo.
Matt się skrzywił.
– Domyślam się.
– W takim razie na pewno zdajesz sobie sprawę… – zamilkła, bo pojawiła się gosposia z zamówioną mrożoną herbatą w towarzystwie starszej, szczupłej kobiety w szarych jedwabiach, która na widok Joanny skrzywiła się z niezadowoleniem i wykrzyknęła:
– Co ty tutaj robisz?!
Kilka godzin później Joanna stała w łazience przylegającej do pokoju gościnnego i wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze. Boże, pomyślała z rezygnacją, ale się wpakowałam!
Planowała spotkać się z Mattem na neutralnym gruncie, a tymczasem wylądowała w jego domu i szykowała się do rodzinnej kolacji. Czekało ją parę godzin odpierania ataków Adrienne i opierania się urokowi Matta. Potem jednak wracała do hotelu. Spędzenie nocy pod tym samym dachem, a może nawet w tym samym pokoju albo i łóżku z Mattem nie wchodziło w grę, stwierdziła stanowczo, choć jej ciałem wstrząsnął przyjemny dreszcz. To wszystko wina Adrienne, zdecydowała. Okrzyk, którym ją powitała, zmroził Joannę. Najwyraźniej teściowa miała nadzieję nigdy więcej jej nie oglądać, na pewno nie w swoim domu. Sprawę skomplikował dodatkowo atak przypuszczony na matkę przez Matta.
– Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Joanna próbowała się ze mną skontaktować? – zapytał wprost, a kiedy zaskoczona i zmieszana Adrienne nie odpowiedziała, parsknął pogardliwie i dodał: – Rozumiem, że moje wiadomości do niej też zatrzymałaś dla siebie?
– Nie ironizuj, Mattew! – Twarz matki poczerwieniała. – Nie chciałam, żebyś w takim stanie wyrywał się do Londynu. Zrobiłam to dla twojego dobra, zapewniam cię.
Adrienne rzuciła synowej mordercze spojrzenie. Joanna nawet nie udawała zaskoczonej. W obecnej sytuacji jej relacja z teściową nie miała już najmniejszego znaczenia. Matt jednak nie zamierzał odpuścić.
– Cenzurowałaś moją korespondencję – rzucił oskarżycielskim tonem.
– Uznałam, że w twoim stanie nie powinieneś się zmagać z problemami swojej żony – odparła urażona. – Nie sądziłam, że i tak pojawi się tutaj, nieproszona.
Joanna nie wierzyła własnym uszom. Wstała i spojrzała Adrienne prosto w oczy.
– Nie chciałam tu przyjeżdżać, ale Sophie nalegała, i była na tyle miła, że poinformowała mnie o chorobie Matta – wycedziła.
– Nie udawaj przejętej. – Adrienne wydęła pogardliwie wargi.
– Dość! – przerwał im Matt. – Mamo, Joanna nie zasługuje na takie traktowanie.
Teściowa wiedziała, kiedy się wycofać. Z trudem, ale przełknęła fakt, że syn stanął w obronie żony. Przez moment Joanna miała ochotę rzucić mu się na szyję i wszytko wybaczyć. Ale to byłoby niemądre. I wprowadziłoby Matta w błąd. Dopóki nie powie mu, dlaczego się z nim skontaktowała, musiała zachować dystans. Musiała się pilnować, Adrienne wywoływała w niej niebezpieczne, mściwe zapędy. Dlatego gdy Matt zaprosił ją na kolację, wpadła w popłoch.
– Muszę się przebrać – zaprotestowała. – Zamówię sobie taksówkę do hotelu, zamelduję się i wrócę jutro, żebyśmy mogli porozmawiać. Ty w tym czasie będziesz mógł przeczytać moje mejle.
– Świetny pomysł – wtrąciła się Adrienne.
Jednak Matt nie podzielał zdania matki.
– Nie proszę cię, żebyś się wprowadziła – uciął. – Możesz tutaj wziąć prysznic i przebrać się w oczekiwaniu na kolację. Na pewno jesteś zmęczona po podróży.
I w ten oto sposób znalazła się w łazience gościnnej i przeglądała się z niezadowoleniem w lustrze. Zielona jedwabna tunika, którą zazwyczaj nosiła z leginsami, nagle wydała jej się stanowczo za krótka, zwłaszcza że założenie leginsów w taki upał nie wchodziło w grę. Nigdy wcześniej nie czuła się tak skrępowana swoim strojem. Adrienne z pewnością uzna, że synowa celowo wybrała prowokacyjnie krótką sukienkę!
Przepaść pomiędzy nią i Mattem była już zbyt głęboka, by Joanna próbowała takich sztuczek. Wszystko zaczęło się prawdopodobnie wtedy, gdy się okazało, że firma jej ojca od jakiegoś czasu ledwie przędzie. Przejęcie firmy przez NovCo uratowało biznes Angusa Carlyle’a przed bankructwem. Ojciec upierał się, że kłopoty firmy wynikały z kryzysu na rynku, ale Matt zdradził Joannie, że zaczęły się na długo przed ekonomicznymi perturbacjami na świecie. W tamtym okresie była wdzięczna mężowi za pomoc i nie kwestionowała jego oceny sytuacji. Wystarczyło jej, że Carlyle Construction uniknęła likwidacji i mogła dalej funkcjonować. Aż do tragicznych wydarzeń na polu naftowym na Alasce. Dwóch pracowników poniosło śmierć, a wielu innych zostało rannych, gdy podczas odwiertu platforma należąca do NovCo stanęła w ogniu. Wypadek znalazł się na pierwszych stronach gazet po obu stronach Atlantyku. Joanna umierała z niepokoju, ale Matt, przebywający wówczas w nowojorskim biurze firmy, zajęty był zażegnywaniem kryzysu i nie miał czasu z nią porozmawiać. Dopiero od przebywającego już w szpitalu onkologicznym ojca dowiedziała się, że jej mąż próbował zrzucić winę za wypadek na Carlyle Construction. Ojciec zapewnił ją, że nigdy by jej tego nie powiedział, ale nie mógł pozwolić, by go oczerniano, zwłaszcza przed własną córką.
Niestety Matt musiał zostać w Nowym Jorku dłużej, ale obiecał wszystko jej wyjaśnić osobiście po powrocie. Jednak ona nie chciała go już wtedy słuchać. Patrząc wstecz, musiała przyznać, że poniosły ją wtedy emocje i nie dała mu szansy na przedstawienie swojej wersji wydarzeń. Ale nie mogła znieść oskarżeń rzucanych na umierającego ojca, który nie zasługiwał na takie traktowanie. Matt próbował się bronić, twierdził, że Angus od dawna zadłużał się ponad miarę i nie przywiązywał wagi do przestrzegania procedur bezpieczeństwa. Jego zdaniem, starszy pan próbował za wszelką cenę skierować oskarżenia na kogoś innego, bo wiedział, że śledztwo nieuchronnie wykaże jego winę. Ze względu na żonę Matt zalecił zarządowi NovCo wziąć pełną odpowiedzialność za pożar, by ocalić reputację umierającego teścia. Jednak Joanna nie potrafiła nie wziąć strony schorowanego ojca. Zrobiła Mattowi karczemną awanturę, po której wybiegła z domu, krzycząc, że nie chce go nigdy więcej widzieć na oczy.
Kilka tygodni później okazało się, że NovCo faktycznie pokryło wszelkie szkody i wypłaciło odszkodowania ofiarom i ich rodzinom. Angus zlekceważył to, twierdząc, że Matt próbuje jedynie odkupić swe winy w oczach żony. Oskarżył go też o sfałszowania korespondencji rzekomo dowodzącej, że Angus robił ciemne interesy. Oczywiście gdy Joanna zapytała go o to przez telefon, Matt zaprzeczył oskarżeniom o fałszowanie czegokolwiek. Twierdził, że powinna jeszcze raz porozmawiać z ojcem i zmusić go do wyznania prawdy. Niestety stan ojca pogorszył się na tyle, że nie było mowy o dalszych dyskusjach. Matt wrócił do Nowego Jorku. Śmierć ojca była dla Joanny ogromnym ciosem. Nie potrafiła wybaczyć mężowi, że zrujnował mu ostatnie tygodnie życia. Z wdzięcznością przyjęła pomoc Davida Bellamy’ego, który praktycznie zorganizował pogrzeb. Zaproponował też Joannie powrót do pracy, którą porzuciła po ślubie.
Joanna zgasiła światło w łazience i wróciła do pokoju. Przez otwarte okno wpadała do pokoju ciepła wieczorna bryza. Joanna otworzyła drzwi na taras i stanęła przy balustradzie, wystawiając twarz na pieszczotę lekkiego wiatru, zbawiennego w tak gorącym i wilgotnym klimacie. Przypomniała sobie rześkie londyńskie wieczory wczesnego lata. Może powinnam zrezygnować z rozmowy o rozwodzie i wrócić natychmiast do domu, przemknęło jej przez myśl. Nie chciała się jednak poddawać, zwłaszcza że sprawiłaby tym radość Adrienne. Nie, Joanna nie zamierzała stchórzyć. Zeszła na dół, przeszła przez pusty hol i skierowała się do pokoju, w którym, jeśli dobrze pamiętała, serwowano aperitif przed kolacją. Zdziwiła się, że nikogo w nim nie zastała. Stanęła w progu i zawahała się. A wtedy z półmroku w głębi pomieszczenia wypełnionego skórzanymi kanapami i regałami z książkami wyłoniła się rosła, elegancka sylwetka ubranego na czarno mężczyzny. Matt. Serce Joanny zabiło szybciej.